lut 272023
 

Czym są w tajemniczenia? Gwałtem na naturze i odruchach. Tak można by powiedzieć najkrócej, ale z czegoś ten tekst muszę zlepić, więc trochę pomarudzę.

Wtajemniczenia towarzyszą człowiekowi od zawsze i czasem przybierają nazwę frycowego. Czyli, żeby być dopuszczonym do jakichś tajemnic lub rytuałów podnoszących samoocenę, trzeba zapłacić frycowe. Pokusa jest duża, zwłaszcza w środowiskach silnie i wyraźnie podzielonych, w których ludzie nie płacący frycowego, stają się podejrzani i mają opinię gorszych. Wtajemniczenia współczesne są głupkowatą komedią, o czym mówię już na wstępie. Kogo i w jaki sposób może wtajemniczyć Palikot? Wielu ludzi jednak wierzy, że oglądanie i słuchanie go poprawia człowiekowi w zasadzie wszystko, a fakt, że Palikot zrobił doktorat z filozofii wynosi go na wyżyny i czyni zeń postać niezwykłą. Tak to działa, ale nie na naszym tutaj terenie i nie w Biłgoraju, gdzie wszyscy wiedzą kim jest Palikot.

Współczesne wtajemniczenia przeznaczone są – jako towar i aspiracja – dla ludzi z poważnymi deficytami, którzy chcą być kimś innym. Przeważnie im się to nie udaje, ale konstrukcja wtajemniczeń jest taka, że jeśli ktoś już zacznie w nie wierzyć, nie może się od tego uwolnić. Nie zdemaskuje swoich wtajemniczeń, bo zostanie nie tylko wyśmiany, ale także zdegradowany, zarówno w oczach grupy, od której chciał się oderwać, jak i tej, do której aspirował. To jest najprostszy mechanizm wtajemniczenia. Można by tu jeszcze dodać słowo na temat znajomości, które zastępują wielu osobom wtajemniczenia. Wszyscy jednak wiemy jak działaj znajomości. Przeważnie nie działają. Ja w całym swoim życiu znałem dwie, jakoś tam wpływowe osoby, przez żadną z nich nigdy niczego nie załatwiłem, a dziś obydwie one nie żyją. I tak się to zwykle kończy. Są jednak ludzie, którzy wierzą w moc znajomości. W komunie było to powszechne. Tyle tytułem żartów. Pora na omówienie prawdziwych wtajemniczeń. W zasadzie, na podstawie tego co już tu zostało powiedziane, w kilku poprzednich wpisach, wszystkie one polegają na kwestionowaniu niewinności, która jest stanem naturalnym. Człowiek wtajemniczony przechodzi ze stanu niewinności i nieświadomości do stanu innego, który nie ma nazwy. Nie chodzi bynajmniej o dojrzałość, w naszym rozumieniu. Wtajemniczenie bowiem prawdziwe, takie sprzed dwóch i pół tysiąca lat było dość specyficzne i przechodziło, czy też ewoluowało jak kto woli, przez trzy fazy: zjadanie dzieci, mordowanie dzieci i gwałcenie dzieci. To ostatnie stało się bardzo powszechne w świecie pełnym filozofów i mędrców. Miało jednak pewien rodzaj zabezpieczenia, który chronił społeczeństwo przed degeneracją i rozpadem. To znaczy owe praktyki wtajemniczania dotyczyły tylko chłopców, łona bowiem dziewczynek i kobiet zbyt wiele znaczyły. Wiązały się z dziedziczeniem nieruchomości i złota, a także władzy. Czyli były podstawą jawnego systemu lojalności.

Gdyby ktoś chciał zaproponować, wprowadzić i upowszechnić rodzaj wtajemniczeń z udziałem dziewczynek, mógłby się dość szybko przekonać jak gwałtownie może zakończyć się jego życie. Z dziedziczeniem bowiem żartów nie ma. Co innego chłopcy, oni stanowili wdzięczny obiekt wtajemniczeń, albowiem te nie niosły za sobą żadnych konsekwencji. W końcu praktyki takie przestały być postrzegane jako wtajemniczenie, a stały się codziennością.

Porządkowanie zjawisk na osi czasu jest pokusą poważną i wszyscy jej ulegają. Nie ma w zasadzie innych rodzajów systematyki niż te związane z przemijaniem i przekształcaniem się przedmiotów dociekań w czasie. Ludzie wierzą też w te systematyki bez zastrzeżeń. Wierzą, że przez miliony lat trylobit może zamienić się w małpę, a człowiek też się w coś zamieni, ale jeszcze nie wiadomo w co. Ja tutaj także ulegam pokusie usystematyzowania wtajemniczeń. I myślę sobie, że w czasach archaicznych, nie będę wskazywał ich dokładnie, od tego jest Pioter zajmujący się mitologią, pożeranie dzieci w kręgach osób wtajemniczonych było normą. No, ale wtedy i tajemnice były jakby prawdziwsze, władza była owocem naprawdę pożądanym i cennym, a jej wykonywanie niosło ze sobą różne, nieznane nam dziś satysfakcje. Wszędzie było pełno złota i jego ilość podnosiła samoocenę wtajemniczonych, a także całkowicie lub częściowo uspokajała ich sumienia. O ile takowe istniały. Mędrcy i filozofowie wskazują, że tak. Nie dość, że istniały, to jeszcze były potrzebne do wymuszania lojalności na stronnikach. No, ale wtajemniczenia były po to z kolei, żeby owych wymuszeń uniknąć. I taka jest chyba geneza organizacji tajnych – zbudowanie  systemu podwójnych lojalności, opartych na makabrycznym rytuale, który negował sumienie i uniemożliwiał wycofanie się z organizacji. Negował też z istoty jawne – naturalne rytuały – takie jak małżeństwo i wynikające zeń powinności i korzyści. Ponieważ chodziło o autentyczną władzę, a nie jak w mafii, o władzę nad kasynami i burdelami, w których przekupuje się senatorów, ale nie wiadomo do końca czy skutecznie, rytuał musiał być naprawdę poważny.

Nie wiemy więc, czy dzieci zjadano żywcem, czy też mordowano je wcześniej i pieczono na ogniu. Mamy jednak w źródłach dość opisów takich wyczynów, by spróbować je usystematyzować. Być może splecione ze sobą węże, symbolizujące system podwójnych lojalności, w pewnym momencie ścisnęły się tak mocno, że obydwu groziła śmierć, a przez to należało poluzować nieco sploty i zamiast bardzo makabrycznych wtajemniczeń, zastosować trochę mniej makabryczne. Takie, jakie znamy z opisów kultu molocha. Czyli palenie dzieci, w dodatku własnych, bo tego nie zaznaczyłem – chodziło zawsze o mordowanie własnych dzieci – zamiast ich zjadania. To na jakiś czas pomogło, ale wąż, którego potworne cielsko spoczywało na aluwialnych złożach złota w Azji Mniejszej, raz jeszcze spróbował wyzwolić się ze splotu węża morskiego, który kontrolował obrót tym złotem i należało raz jeszcze zweryfikować obrzędy wtajemniczeń. I tak narodziła się demokracja, mądrość, filozofia i inne znane nam zjawiska, wtajemniczenie zaś zamieniono w pogodną, pedalską ucztę, znaną z opisu Platona. Z zastrzeżeniem, żeby nikt nawet nie próbował mieszać do tego dziewczynek, bo nie po to towarzysz Pitagoras jeździł do Egiptu, żeby tam nauczycie się wytyczania dwa razy większych kwadratów w skalistym i mało nadającym się do pomiarów terenie, żeby jakiś stary dziad kwestionował po swojej inicjacji, dziedziczność parceli nad przesmykiem korynckim. Tylko dlatego, że jakaś nastolatka zaszła z nim w ciążę podczas obrzędu inicjacyjnego. Takich rzeczy być nie mogło i nie było. Własność bowiem była i jest święta.

Taką mamy systematykę wtajemniczeń w czasach dawniejszych. Ona została całkowicie zanegowana przez wydarzenia znane nam jako męka i śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu. Po tych wypadkach, które zaszły za panowania cesarza Tyberiusza w Jerozolimie, wszystko zaczęło wyglądać inaczej, a podwójna lojalność zaczęła znaczyć coś innego. Można było być albo wiernym Bogu, uosobionemu przez umęczonego Jezusa, albo mamonie, którą reprezentowali wielbiciele mądrości i filozofowie. Oczywiście po zaliczeniu wszelkich wtajemniczeń. W nowym systemie, wtajemniczenie oznaczało dźwiganie krzyża i służbę, bez widoków na nagrodę w tym życiu. I powiem Wam, że zastanawiające jest to, iż bardzo wielu się zdecydowało. Dawne zaś wtajemniczenia zostały porzucone i nikt nawet o nich nie myślał. A jak sprawy wyglądają dzisiaj? Mam wrażenie, że powolutku są odwracane. Zaczyna się od gwałtownych oskarżeń osób, które wybrały wtajemniczenie według rytu zaproponowanego przez Jezusa Chrystusa o to, iż w rzeczywistości wtajemniczały się w inny sposób. Są to w większości pomówienia, ale działają one w przestrzeni publicznej kolportowane przez ludzi, którzy zajęli dziś miejsca siedmiu mędrców. Ci zaś, jak pamiętamy mieli swoją dintojrę w Sardes, stolicy która ociekała złotem. Dziś Sekielski, Terlikowski, Obirek i paru innych też gdzieś ma swoją dintojrę, ale ja nie podejmuję się wskazać gdzie. Oni zastępują dziś mędrców i na nich spoczywa ciężar kolportażu pomówień, które mają odwrócić system wtajemniczeń. My już pewnie tego nie doczekamy, ale może się zdarzyć, że pewne osoby zostaną zmuszone do jedzenia dziwnie smakującego mięsa w zamian za dalsze funkcjonowanie w przestrzeni publicznej. Jedno jest pewne – władzy, takiej, jak przed trzema tysiącami lat nikt nie dostanie, choćby zżarł na surowo własną teściową. Jedyne na co może liczyć to jakiś krótkoterminowy karnet do tajskiego burdelu albo numery gwarantujące czwórkę w totolotka. Bo przecież nie szóstkę, nie żartujmy. Na dziś to wszystko.

Jeszcze prośba od mojego kolegi

Polski Związek Niewidomych Okręg Lubelski Koło w Rykach zwraca się z prośbą o wsparcie finansowe na rzecz Koła.

 

Polski Związek Niewidomych w Rykach zrzesza osoby niepełnosprawne z dysfunkcją narządu wzroku, które z racji swojego inwalidztwa często żyją w izolacji. Organizujemy szkolenia, wycieczki, spotkania, które integrują osoby niewidome i słabowidzące w celu ich społecznej integracji, wyrównywania szans w dostępie do informacji, edukacji, zatrudnienia i szeroko pojętej aktywności społecznej a także w celu ochrony ich praw obywatelskich.

Efektem spotkań są min. oddziaływania psychologiczne, przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, akceptacja niepełnosprawności, które mają ogromne znaczenie w przypadku osób niewidomych.

Dzięki przyjaznej dłoni ludzi dobrej woli możliwa jest realizacja naszych celów i zamierzeń. W imieniu naszego stowarzyszenia oraz jego członków wyrażamy głęboką wdzięczność za ofiarowaną pomoc i życzliwość.

Jeśli nie masz innej możliwości – można nam pomóc w działaniu przeznaczając 1,5 % podatku na PZN w naszym powiecie.

Krajowy Rejestr Sądowy – nr KRS: 0000007330

z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

Jeśli chcesz pomóc indywidualnie poniżej podajemy link do Polskiego Związku Niewidomych Okręg Lubelski i numeru konta:

https://pzn.lublin.pl/podziekowanie-specjalne/

także z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

 

 

  22 komentarze do “O wtajemniczeniach”

  1. Ludzie pozbawieni skrupułów szantażują tych, którzy je mają.

  2. Kiedyś można było wyzwać takiego na pojedynek i nie mógł się uchylić…

  3. Z tymi znajomościami to trochę nie tak. Może na „niewysokim” poziomie działało to tylko w jedna stronę. Jak się znało kogoś, kto miał możliwości, to można było – niewielkim lub  żadnym zgoła kosztem – cośkolwiek załatwić. Na „wyższym” jednak poziomie – gdzie chodziło o dużo więcej niż „cośkolwiek” – zaczynał obowiązywać schemat dwustronny/ dwukierunkowy (ja tobie, a ty mnie). „Szaraczkowie” bez żadnych „atutów” byli tu bez szans.

  4. Dzień dobry. Ja myślę, że jeszcze coś się zmieniło w tych wtajemniczeniach od czasów Krezusa. To samo, co w zakresie tak zwanej wolności słowa. Kiedyś byłe cenzura i blokowanie dostępu do możliwości publikacji, dzięki czemu tylko właściwi ludzie mogli mówić, a reszta musiała słuchać. Wtedy też wtajemniczenia były związane z tymi rytuałami, o których Pan pisze. Nade wszystko jednak – nie były one łatwo dostępne. Funkcjonowała rozsławiona później przez masonów zasada kooptacji i trzeba było się zasłużyć, przejść różne okresy obserwacji i prób – żeby być dopuszczonym do organizacji – czyli wtajemniczenia. Dziś jest inaczej. Każdy może. Chcesz założyć bloga, wydawnictwo, nawet stację telewizyjną? Proszę bardzo. Można łatwo i tanio emitować horrendalne ilości bzdur, w których istotny przekaz jest ukryty jak przysłowiowa igła w stogu siana. Po to te bzdury są. Taka samo z wtajemniczeniami. Żeby ukryć te istotne organizuje się ich całe masy, które nie dają nic, poza iluzją przynależności do „lepszego towarzystwa”. To cały biznes, dość dochodowy, bo wtajemniczenia zawsze kosztują. „Frycowe” trzeba zapłacić. Paradoksalnie, przy takim przepływie informacji jak dziś – o tych istotnych wtajemniczeniach i rytuałach wiemy dziś mniej niż za Pitagorejczyków. Ekscytujemy się jakimiś masonami czy innymi Bilderbergami, a to wszystko zasłona dymna. System został uszczelniony, a my jesteśmy bardziej bezbronni niż Ateńczycy…

  5. Nie jesteśmy bezpieczni.

    Rola pedagogów odwróciła się o 180 stopni.

    Może Czarnek nas obroni i pani kurator z Krakowa.

  6. i Lolek Skarpetczak

  7. Czyli nawrót pogaństwa wskrzeszony renesansem nadal się odradza i ma wyraz we wtakemniczeniach, gdzie ukryte żądze się realizują .

  8. Wtajemniczenia to nie tylko nobilitacja, ale i usprawiedliwnie zboczeń, a Palikot jest w awangardzie.

  9. Nie znam się, ale można postawić tezę odwrotną, a mianowicie, że usprawiedliwianie zboczeń jest zasłoną dymną dla prawdziwych wtajemniczeń.

    Blanka Lipińska zrobiła dwa kasowe filmy (jeden kręcono na Sycylii a drugi na Sardynii, bo był covid), żeby przykryć niesmak po demaskacji dokonanej przez Sylwestra Matkowskiego, który obnażył – nomen omen – wybryki celebrytów z Zatoki Sztuki. Pamiętamy, jak wszyscy bywalcy przybytku tłumaczyli się na okrągło włącznie z Wojewódzkim i Bieniukiem i oczywiście o niczym nie wiedzieli.

    Blanka zrobiła dwa filmy dla netfliksa i zamknęła temat. Gawiedź straciła zainteresowanie sprawą.

  10. Czy Iwona Wieczorek mogła paść ofiarą mistrzów ceremonii? Na to pytanie może odpowiedzieć tylko Krzysztof Jackowski.

  11. Można powiedzieć, że lokal „U Maksyma” był przyzwoity i konserwatywny w porównaniu z „Zatoką”, no ale chcieliśmy koniecznie Zachodu…

  12. Chciałbym mieć znowu „tamte” problemy

    i być młodszym oczywiście

     

    https://youtu.be/RW-tP-n9Joo

  13. Wszystkiego najlepszego z okazji Imienin!

  14. To tak apropos trójmiejskiego półświatka i wtajemniczania młodych przez starszych i doświadczonych ludzi. No i w filmie momenty też były.

  15. Ten tekst może tłumaczyć, dlaczego po udoskonaleniu metod antykoncepcji, wcześniejszego wykrywania ciąży i zalegalizowaniu aborcji, wtajemniczenie przybrało formy jeszcze bardziej „znośne” dla aspirujących. Pewnie, platońskie uczty to lajt w porównaniu z tym, co było wcześniej, ale ostatecznie mało kto chce się dać obmacywać jakimś obleśnym dziadom. Po rozpowszechnieniu tego, o czym wspomniałem, łono kobiety „oddaliło” się od kwestii dziedziczenia, więc młode kobiety można było zdegradować do roli, którą w Atenach odgrywali chłopcy. Chyba stąd tyle tych biednych dziewczyn na kierunkach humanistycznych.

  16. Wielki Reżyser z wdziękiem miesza wtajemniczenia platońskie i chrześcijańskie sprytnie płynąc na raz  na dwóch krach przeciwległych nurtów.

  17. A zatem i spożywanie krwi ofiar i jej wykorzystywanie w rytuałach wcale nie jawi się w takim ujęciu jako coś niebywałego…

  18. Np pozyskiwanej w obrotowych beczułkach obitych gwoździami?

  19. raczej w sposób rytualny a nie w wyniku egzekucji.

  20. Wszystkiego Dobrego dla Gospodarza i plus za tekst

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.