Wczoraj Valser poruszył dość istotny dla mnie temat, czyli kwestię wychowania mężczyzn przez Kościół, a raczej przez inicjatywy pojedynczych duchownych. Chcieliby oni zagospodarować czas, umysł i serce tych kolegów, którzy jakoś się pogubili, nie mają za bardzo dużo do roboty, albo popadają w nałogi. Cel jest szlachetny, ale ja – o czym pisałem wielokrotnie – mam różne wątpliwości, a wczorajszy tekst valsera tylko je pogłębił. Oto okazuje się bowiem, że w ramach jednej wspólnoty charyzmatycznej pojawia się inna wspólnota, jeszcze bardziej charyzmatyczna. Wtajemniczenie we wtajemniczeniu, można powiedzieć. I to jest dramat. Po pierwsze dlatego, że zakwestionowany zostaje powszechny charakter Kościoła, czego jakoś chyba nikt nie dostrzega. Działalność misyjna bowiem zwrócona jest do wewnątrz, czyli szuka nowych owieczek we własnym łonie. Bo przecież ci, co się do tych ruchów charyzmatycznych zapisują, w większości zostali ochrzczeni, przyjęli sakramenty i mają pewnie też żony i dzieci. Coś się w ich życiu jednak stało i znaleźli się na duchowej pustyni. Czyja to jest wina? Zapewne ich samych w największym stopniu. Czy także Kościoła? Moim zdaniem tak i stąd w ogóle mamy takie inicjatywy. Są one jednak także oznaką tego, że misja wśród niewierzących lub bałwochwalców została wstrzymana. Druga kwestia to charakter tych aktywności, którego istotnym celem jest terapia. I to w zasadzie wszystko. Terapia poprzez udział w spotkaniach i modlitwie. Dla wielu ludzi jest to zapewne ważne i ma ten walor, że jest poważniejszym, bo gwarantowanym przez duchownych „nałogiem”, który oddala wielu uczestników od tych nałogów, którym oddawali się do tej pory. I ktoś mający praktykę w takich wspólnotach zapewne napisałby mi teraz, żebym się puknął w ten pusty łeb i zastanowił nad sobą. Bo to, że udało się tych ludzi zgromadzić w jednym miejscu i oderwać ich od zachowań, które nieprzystoją chrześcijaninowi jest dużym sukcesem. I nie ma powodu, by domagać się większych. No właśnie są powody, a jednym z nich jest to, o czym wczoraj wspomniał valser, czyli powstawanie wewnętrznych wtajemniczeń i grup, które próbują przejąć w całości takie inicjatywy. Po co? Żeby jeszcze mocniej i skuteczniej realizować misję? No nie, bo w mniemaniu tych, którzy takie rzeczy robią, misja polegać ma na zbudowaniu silnej, zapewne też tajnej hierarchii i narzuceniu dyscypliny innym. Po co? Tego właśnie nigdy do końca nie wiadomo. Można jednak z dużym prawdopodobieństwem założyć, że albo celem samym w sobie jest ta hierarchia i dyscyplina, albo na końcu pojawią się jakieś pieniądze. Hierarchia zaś poza kontrolą degeneruje się niesłychanie szybko, w zasadzie momentalnie, i poprzez swoją misję tłumaczy wszystkie nadużycia. I tu dochodzimy do rzeczy najważniejszej, czyli do tego jak prawda ma się bronić przed kłamstwem. Przykład ojców jezuitów uczy, że jest to bardzo trudne, bo nawet mając szlachetne intencje, narzędzia i oparcie w terenie, nawet mając oddaną armię i flotę, można ponieść klęskę. Wystarczy, że szczyt organizacji, czyli Rzym jest zbyt miękki, a zakonników obowiązuje przecież zasada posłuszeństwa. Istotą tych rozważań jest więc kwestia następująca – jak zachować zasadę posłuszeństwa i jednocześnie uniknąć zdrady na szczeblach najwyższych? Bo do tego dąży tamta strona, czyli kłamstwo, fałsz, diabły i cała reszta, czyli ich wierne sługi – do zakwestionowania scentralizowanej władzy nad Kościołem lub jej przejęcia. Pole manewru jest małe i nie można go jeszcze ograniczać. Nie można więc założyć, że celem istnienia męskich wspólnot, jest to by Rysiek i Krzysiek przestali pić i tłuc żony, a zajęli się modlitwą i kontemplacją własnych grzechów oraz myśleniem o ich naprawie. To wiele, ale jeśli na tym poprzestaniemy, katastrofa nadejdzie wkrótce, a wspomniani panowie nie będą nawet rozumieli co się wydarzyło. I tak się właśnie stało z organizacją księdza Stryczka znaną jako „Szlachetna paczka”. Miała ona co prawda inną misję, ale nie posiadała istotnego zabezpieczenia i została, z tego co zrozumiałem, zniszczona za pomocą narzędzi pochodzących z zakresu psychologii i nowoczesnego prawa pracy. Jak w ogóle mogło do tego dojść? Zapewne, co przeoczył sam twórca organizacji, powstała pod jego bokiem inna, nieformalna organizacja, która próbowała zakwestionować jego misję, ale nie miała pretekstu. Tego dostarczyli ludzie mediów, jak sugeruje valser, inspirowani przez służby. To nie jest ważne, kto tu na ziemi je inspirował, moim zdaniem byli to po prostu wysłannicy szatana. I tu kończy się wszelka dyskusja, a także wyjaśnianie. Bo z takimi się nie polemizuje, ale się ich zwalcza wszelkimi dostępnymi sposobami. Należałoby więc zacząć od rzucenia na nich klątwy.
Pierwszym błędem jest więc szukanie we wrogu partnera do dyskusji. Ja teraz napiszę coś szalenie kontrowersyjnego, a być może także naiwnego. Zanim Bóg stworzył człowieka istniały już anioły, w tym szatan, ale Bóg nie nawiązywał z nimi dialogu, żeby coś ustalać, On rządził. Wolną wolę dał dopiero stworzeniu i tak się narodził dialog, który jednakowoż ma swoje ograniczenia. To znaczy, nie można dyskutować z diabłem, bo Bóg kogoś znudził. To znaczy można, ale wiadomo jakie są konsekwencje. Dialog prowadzi się z Bogiem odczytując znaki. Duchowni więc, i nie tylko oni, powinni przede wszystkim egzekwować posłuszeństwo w organizacjach, które tworzą. Ktoś zawoła, że to będzie opresja, a także stokroć od niej gorsze nudy. Zapewne, ale tylko wtedy jeśli cel będzie rozmyty i łatwo dający się zakwestionować. Bóg stworzył człowieka i umieścił go w raju w jakimś celu. Ten jednak nie został osiągnięty, albowiem doszło do różnych nie-boskich afirmacji. Czyli zamiast wielbić stwórcę i żyć na jego chwałę ludzie zaczęli oddawać cześć własnym nałogom i procesowi wyzwalania się z nich, za pomocą szeregu usprawiedliwień. Nie po to, mam wrażenie, dostaliśmy wolną wolę.
Po takich konstatacjach, przychodzi kolejna – wszelkie czyniące dobro organizacje nie mogą być budowane na zasadach ziemskich. Mogą mieć takie pozory, żeby się inspekcja pracy nie przyczepiła, ale w momencie kiedy przychodzi czas próby, opadają maski i usuwane są pozory, organizacja powinna trwać mimo wszystko. I to jest cel główny. U jego podstawy zaś leży bezwzględne posłuszeństwo. A co jeśli – o czym wspomniałem – ośrodek decyzyjny zostanie przejęty? No właśnie w naszym przypadku to niemożliwe, bo diecezje nie są przejęte, a księża aktywizujący mężczyzn, podlegają hierarchii diecezjalnej. Katastrofa przychodzi dlatego, że organizacje mają nie do końca jasno sprecyzowany cel, albo jest on związany zbyt silnie ze strukturami ziemskimi. I teraz kolejna kwestia – jak wygląda hierarchia „nieziemska” w przekonaniu ludzi, którzy przejmują organizacje charyzmatyczne? Prosto – są oni, ludzie którzy mają misję, lud boży, który ma ich słuchać i Bóg, który nimi kieruje. No i ziemska administracja zobowiązana do akceptacji ich działań. I zobaczcie, że tego rodzaju numery możliwe są dopiero wtedy kiedy zakwestionuje się ten cały, jakże przecież niepoważny dla wielu, katolicki folklor, czyli świętych. Bo to oni oddzielają wariata przekonanego, że ma misję, od Boga. Jego pragnieniem zaś jest przede wszystkim to, by działać bezpośrednio z bożej inspiracji. I co taki człowiek czyni? Idzie donieść na policję, do skarbówki czy gdzie tam…albo pisze list do mediów. Bo to są właśnie te instytucje, które pozwalają mu lepiej i głębiej rozumieć wolę bożą. Jeśli zaś nie jest aż tak bezczelny szuka podobnych sobie, a kiedy znajdzie próbuje dalej prowadzić swoją rozbijacką działalność. Można rzec, że to dość zagadkowe, cóż bowiem szkodzi, by założyć własną organizacje i czynić dobro. I tu dochodzimy do demaskacji ostatecznej. Tego nie da się zrobić bez czystych intencji. Tych zaś nie ma. Dlatego rozrysowany zostaje schemat rabunku, który asekurują instytucje, organizacje i media o charakterze antykościelnym. Rabunek ten dokonywany jest w omawianych tu przypadkach w imię monopolizacji rynku usług charytatywnych, a także w imię zagospodarowania ludzi, z których, w stosunkowo łatwy sposób dałoby się stworzyć bojówkę. Jakiego charakteru? Tego na razie nie wiadomo, ale ja przypuszczam, że islamską. I z tą szaloną myślą Was zostawiam. Przypominam, że promocja na nawigatory kończy się jutro rano.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-32/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-33/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-34-numer-o-zlocie/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-luzyce-nr-37/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-38-wegierski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-40-poswiecony-pociagom-pancernym/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-41-galicja/