Jeden z komentatorów, który na szczęście nie będzie już komentował, umieścił pod moim tekstem fragment innego, przetłumaczonego przez gugiel artykułu, który następnie został jeszcze powielony. Oto on:
Uważam, że nadszedł czas, aby rozważyć kwestie ekonomiczne, które moim zdaniem w decydującym stopniu przyczyniły się do tej wywrotowej akcji „ataku na serce państwa”. W rzeczywistości Aldo Moro swoją działalnością polityczną zaszkodził interesom wielkich rodów luterańskich pochodzenia wschodnioniemieckiego (Rothschild/Rockfeller/J.P. Morgan), których członkiem i przedstawicielem jest Kissinger, ponieważ miał na myśli: anulować jednym pociągnięciem pióra, bez spłacania, dług wojenny włoskiego skarbu państwa wobec banków (Casse di Risparmio) kontrolowanych przez Rothschildów/Rockefellerów (J.P. Morgan). W rzeczywistości po jego śmierci dług Skarbu Państwa wobec Kas Oszczędnościowych nie został już umorzony jednym pociągnięciem pióra, lecz nadal przynosił odsetki;
wydrukować wraz z BIN (bankami o znaczeniu ogólnokrajowym, które były bankami publicznymi) pierwszą transzę banknotów o nominale 500 lirów na kwotę 5 miliardów euro w celu sfinansowania robót publicznych. W rzeczywistości po jego śmierci BIN nie wydrukował banknotów 500 lirowych;
nie chciał też, aby Bank Włoch został wykluczony z zakupu obligacji rządowych, które pozostały sprzedane,
Faktycznie, po jego śmierci Bank Włoch został wykluczony z zakupu niesprzedanych obligacji BTP, a Włochy uległy szantażowi Rothschildów/Rockefellerów: „jeśli chcesz, żebym kupił twoje niesprzedane obligacje rządowe, zapłać mi odsetki”.
Przydatne byłoby, gdyby teza ta została lepiej zbadana i zgłębiona przez media, które niestety podlegają tej samej bezpośredniej i pośredniej kontroli, jaką gospodarka finansowa sprawuje nad gospodarką realną i samą polityką, sprowadzonej do roli drugoplanowej.
Zareagowałem na ponowną publikację tego tekstu bardzo gwałtownie, bo zarówno on sam, jak i jego obrona – w imię pluralizmu i wolności słowa – to niedopuszczalne nadużycia. Prowadzę ten blog już bardzo długo. I jestem w stanie rozpoznać prawie wszystkie intencje jakie kierują komentatorami, a te nieszczere wyczuwam na kilometr. I dziwię się, że znając mnie, ktoś ciągle do takich metod powraca. No, ale takie zachowanie jest częścią szerszego procesu. To znaczy my jesteśmy w nim pewną aberracją, bo reszta reaguje jak psy Pawłowa. Wystarczy zarysować jakiś schemat operacyjny wskazujący na działanie międzynarodowej finansjery, ukryć w nim właściwy przekaz, obudować to jakimiś nie dającymi się zweryfikować linkami, a także nazwiskami powszechnie kojarzącymi się ze spekulacją na skalę globalną i gotowe. Można rzecz kolportować i moderować dyskusję pod nią. Niech nikt nie próbuje tego robić tutaj. Jak wiecie pozwalam na wiele. I na żadnym innym portalu nie ma takiej swobody jak tutaj, a to głównie z tego względu, że wszystkie one są zajęte przez ludzi żyjących z kolportażu powierzchowności. Czyli takich, którzy ekscytują się bieżączką, albo preparatami informacyjnymi, takimi jak tekst tu przeze mnie zacytowany. I nie ma od tego ucieczki. Teoretycznie nie ma, bo jak napisałem jednemu z komentatorów – robimy co możemy. Powtarzanie tu, zaciąganych gdzieś sieciami dobrych chęci bredni, nie służy rozwojowi dyskusji, tak jak nie służy temu hodowla trolli, szantażystów emocjonalnych i prowokatorów.
Portal ten powstał po to, by ludzie z pewnym zaangażowaniem i talentem mogli publikować swoje teksty. Ich zaangażowanie polegało na tym, by maksymalnie dużo pracy włożyć w konstrukcję tekstu, a do tego – jeśli zachodzi taka potrzeba – dołączyć jakieś linki. Co nie jest koniecznie, albowiem dobry autor obroni swoją publikację innymi metodami niż adresy szemranych stron czy linki z wiki, bo i takie przypadki były.
Zacznijmy więc od tego, że sama próba ustanowienia takiej obrony jest już podejrzana. Jeśli ktoś dalej w to brnie publikując brednie sam jest sobie winien. Zalinkowanego tekstu nie ma co dalej czytać, jak człowiek doszedł do fragmentu, że Rotszyldowie, Morgan i Rockefeller to luterańskie rodziny ze wschodnich Niemiec. To wskazuje jasno jaka jest intencja autora. Uważa on czytelników za głupków, których chce oczarować za pomocą znanych nazwisk i demaskacji rodzin, które je nosiły. Rotszyldowie to Żydzi z Frankfurtu, rodzina Morganów wywodziła się z Walii, a Rockefeller był synem oszusta sprzedającego cudowne balsamy. Tak było naprawdę. No, ale to nikogo nie uwiedzie – na poważnie – to są jakieś wygłupy, dla ludzi nie rozumiejących istoty mechanizmów rządzących tym światem. Powtarzam – zajmuję się tym już długo i wiele rzeczy rozpoznaję. Jeśli wam się tu podoba, nie przekraczajcie granicy, która jest doprawdy aż nadto dobrze widoczna. Ja sobie spokojnie poradzę, nawet jakbym miał zostać na tym portalu sam. A do tego nie dojdzie, o czym wszyscy wiedzą.
Mechanizm, który tu opisałem, to wywoływanie demonów. W naszym przypadku, jakichś nędznych, wyłażących ze starego czajnika, ale w skali poważniejszej chodzi też i o poważniejsze demony. I każdy kto się zabiera za takie czynności, jest przekonany, że jemu akurat nic się nie stanie, bo spryt to jego drugie imię, a inteligencja siedzi mu na ramieniu, jak sowa i pohukuje. Jutro, na przykład, Stanowski, będzie przeprowadzał wywiad z Januszem Walusiem, który na pewno złoży jakieś polityczne deklaracje. I to jest demonologia poważna, ale należy ona do tego samego rodzaju zagrań, które tu opisuję. Ludzie są durniami i trzeba im podrzucić coś, czym będą mogli się podniecać. Konsekwencje są przy tym całkowicie nieistotne. Stawkę podbił wczoraj bardzo wysoko prezydent Zełenski, któremu się zdaje, że za pomocą Tuska będzie mógł prowadzić wojnę z Rosją i zakończyć ją zwycięstwem. Jest to wyraz całkowitego niezrozumienia okoliczności. No, ale zapewne są tam obok jacyś doradcy, którzy wiedzą lepiej i myślą, że wywołanie takiego demona tylko przysłuży się sprawie. Będzie dokładnie na odwrót.
Suma takich numerów tworzy metodę, przed którą ludzie nie umieją się obronić, bo powtarzalność ich sprawia, że tworzą one wrażenie jedynej rzeczywistości – prawdy po prostu. Jeśli dawno nie były powtarzane są wręcz uważane za wiekopomne odkrycia.
Ludzie zaś, którzy obsługują ten system są jego niewolnikami i nawet nie zauważają, że gdyby prawdą było, to co kolportują, nie mogliby istnieć. Bo rząd światowy kazałby ich zlikwidować.
No, a my dzisiaj pogadamy sobie, jak Hans Georg Gadamer, o prawdzie i metodzie.
Nie wiem czy wiecie kim był arcybiskup Hatto II. W skrócie – był wybitnym finansistą i promotorem założenia arcybiskupstwa w Magdeburgu, które objęłoby swoim zasięgiem, ziemie słowiańskie. Hatto żył w X wieku i wsławił się tym, że ustawił na wyspie pośrodku Renu wieżę, która była punktem poboru opłat za przewożone rzeką towary. Wieża stała, a jej rekonstrukcja nadal stoi, niedaleko Bingen, tego samego, z którego pochodziła Hildegarda. Z powodu chciwości, jak przypuszczam, Hatto został zjedzony przez myszy. To już całkiem bliskie naszym pojęciom wydarzenie, bo pamiętamy, że myszy zjadły ostatniego Popielidę, który żył o sto lat wcześniej niż Hatto. Legenda jak legenda, ale pewnie ma u podstawy jakiś konkret, związany z poborem opłat i wyzyskiem ludzi zajmujących się transportem towarów do odległych ziem. I być może ludzie ci, z zemsty, zaczęli kolportować różne czarne legendy na temat arcybiskupa.
Hatto zrobił jeszcze coś, o czym nie wspomina wiki, a co można znaleźć w niektórych publikacjach przygotowywanych przeze mnie teraz do druku. Kazał kiedyś zebrać w jednym miejscu, ponoć w stodole, wszystkich żebraków z terenu, którym zarządzał. Nakarmił ich, a następnie, kiedy byli dobrze objedzeni i napici, zabarykadował drzwi i kazał stodołę podpalić.
Przypominam – mamy do czynienia z niemieckim arcybiskupem optującym za utworzeniem metropolii w Magdeburgu.
Ponieważ szukamy prawdy, a nie zajmujemy się uwodzeniem ludzi pogubionych, zaczynamy rozglądać się za podobnymi wyczynami, w czasach nieco późniejszych. Zanim przejdziemy do II wojny światowej i metodologii palenia ludzi w stodołach, dobrze byśmy między X a XX wiekiem znaleźli jakiegoś pośrednika. W zasadzie jest to dość łatwe. Oto Vlad Palownik zwany Draculą, wykonał ten sam numer, co zostało szeroko rozkolportowane przez niemieckich drukarzy. Tu już powinna nam się zapalić czerwona lampka, bo jeśli coś kolportują niemieccy drukarze, może się okazać, że to nie on podpalił, ale jemu coś podpalili. Nie wiemy jak było, bo jedyne źródło to te niemieckie oszczerstwa pod adresem wołoskiego księcia. Istotne jest jednak to jaka była motywacja tego czynu. Otóż żebracy rozplenili się po całym kraju i nie pracując, ściągali nadwyżkę gotówki z rynku.
Czy gdzieś już o czymś takim słyszeliśmy? Oczywiście – to jest opis działania szkoły cyników, pozostawiony nam przez Diogenesa Laertiosa, który wskazuje, że cynicy, w tym Diogenes z Synopy, syn bankiera, współuczestnik wielkiego przekrętu bankowego, który doprowadził do wygnania go wraz z ojcem, chodzili po kraju i żebrali. Potem zaś, całkiem bez związku z tymi czynnościami nad granicą Attyki pojawiła się macedońska armia.
To, co ja tu teraz robię, to są rzeczy niedopuszczalne, bo łączę swobodnie wydarzenia, których poza pieniądzem nie łączy nic. Czym to się różni, od wskazania na rzekome luterańskie rody ze wschodnich Niemiec. Wszystkim. Tam mamy jawne kłamstwo, a tu potwierdzone w źródłach wydarzenia. Podstawą tych wydarzeń jest stosunek do pieniądze. Ludzie, których kazał spalić Drakula byli jeszcze, co potwierdzają niemieccy autorzy paszkwili na księcia, mężczyznami dobrze odżywionymi i nadającymi się do pracy. Nie mogli jednak się przed księciem obronić, albowiem wtedy zostaliby zdemaskowani, a na to nie mogli sobie pozwolić, zostali bowiem wynajęci do udawania żebraków. Przyjęli więc zaproszenie na ucztę, weszli do stodoły, najedli się i napili. Potem zginęli, całkowicie zaskoczeni sytuacją. Nie znali przypadku arcybiskupa Hatto, ale doradcy Vlada znali go z pewnością. Inaczej by takiej operacji nie przeprowadzili. No chyba, że przyjmiemy iż jest ona wymysłem niemieckich ośrodków propagandy i w ogóle nie miała miejsca, a jej kolportaż, podobnie jak kolportaż informacji dotyczących powodów zabicia Aldo Moro, służył ogłupieniu opinii publicznej.
Teraz przejdźmy już płynnie do czasów nam bliższych. Czym istotnie zajmowali się Niemcy paląc ludzi w stodołach i nie tylko w stodołach w czasie wielkiej operacji znanej jako II wojna światowa? Tym samym czym zajmował się arcybiskup Hatto i Vlad Palownik – likwidowali ludzi, którzy odbierali innym pracę i ściągali nadwyżki gotówki z rynku, oferując przy tym niekorzystnie oprocentowany kredyt i własne pośrednictwo w drobnych transakcjach.
A czym zajmuje się Jan Tomasz Gross? Tym, czym norymberscy paszkwilanci w XV wieku – wskazywaniem, że to nie oni, ale kto inny.
Z prostej, z pozoru, polemiki, zrobił nam się przegląd metod manipulacji i pozyskiwania gotówki cudzym kosztem, w dodatku starych, jak świat. Powtórzę więc raz jeszcze – jak niektórzy mogą – będąc przecież świadomi, że napisanie takiego tekstu to dla mnie jak pierdnięcie w mąkę o poranku, podejmować tu próby kolportażu jakichś spreparowanych narracji?
Czyżbyście byli jak ci dobrze odżywieni i nadający się do służby w wojsku żebracy, kręcący się po Transylwanii i Wołoszczyźnie całymi masami, których Dracula zebrał w stodole? Oni zaś nie wiedzieli co o tym myśleć i przyjęli jego zaproszenie za dobrą monetę? Ja nikogo nigdzie palił nie będę. Wskazuję jasno, że rozumiem mechanizm i zwalniam wszystkich z obowiązku udawania. Zwalniam czyli czynię ich wolnymi. Mogą iść gdzie chcą. Czy to nie piękne i szlachetne z mojej strony?
Na dziś to tyle. Jeśli ktoś chce wspomóc Anię i Saszę może to zrobić tutaj
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Przypominam też o naszych nowościach
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/indie-w-plomieniach/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-1-cudem-odzyskane-30-egzemplarzy/
Jaka jest różnica między 10.000 lirów i 10.000 dolców?
Proszę nie komentować tego wpisu: łatwo żonglować faktami o pochodzeniu banksterów i robić sobie jaja z gawiedzi. To tak, jak by celowo pomylić arcybiskupa Zbyńka z Pragi z XVI w. i gangstera Zbyńka z Pragi Północ i kto dojdzie who is who i jak było naprawdę?
Jeszcze był arcybiskup Zbynek Zając z Zającowa który wyp*** lił Jana Husa ze studiów.
Dzień dobry. Poczułem się zobligowany do złożenia całkiem oficjalnych podziękowań, Panie Gabrielu. Tak, to nie żart. Pański portal to jedyne miejsce gdzie czasem komentuję, bo tylko tu odpowiadają mi standardy. Konwencja, którą Pan stworzył pozwala nam robić to, co wiadomo, a Panu – wylać na zbitą twarz każdego, kto tej konwencji nie szanuje. To bardzo uczciwy deal. Teraz ad rem; bardzo wierzę w to, że to ci niemieccy drukarze znali tę historię biskupa Hatto. Wlad może nawet niekoniecznie. Ale on miał na głowie Turków i z nikąd pomocy. Wymyślił sobie zatem, że będzie stosował metodę zastraszania przeciwnika i stąd te pale. Nie wiem czy to działało, ale w przeciwieństwie do Bułgarii, im dalej na północ, tym sąsiedztwo Turcji było mniej dotkliwe. I jeszcze jedno; od Fryderyka II Niemcy i Turcja współpracują jawnie lub skrycie. To wystarczy, żeby robić opornym czarne legendy.
I ta współpraca pozostaje prawdziwą tajemnicą
Nie wiecie, jaka jest różnica między 10.000 lirów i 10.000 dolarów? To spójrzcie na minę tego żałosnego gościa w słomkowym garniturze
https://youtu.be/ZNGbV8h7ESc?si=ULOhJXRNeqTn5KNt w
To jak pomylić Solorza z Sorosem. Niezwykle popularna pomyłka w kręgu popanalityków.
U Stanowskiego Waluś na żywo.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.