Wiem, że jest sylwester, jutro nowy rok, w którym – niestety – skończę 50 lat, ale ze względu na telewizor, co stoi teraz w domu oraz na linki, przesłane przez kolegów nie mogę napisać tekstu świątecznego. Napiszę za to tekst o zagospodarowywaniu emocji. Tak naprawdę, chodzi o to, by zagospodarować emocje jak największej i jak najbardziej jednolitej grupy osób, w ten sposób bowiem otwiera się najszerszy i najbardziej drożny kanał sprzedaży. Natura sprzedaży jest jednak taka, że nie można jej ujednolicić całkowicie, bo do tego potrzebna jest skrajna nędza, taka jak w komunizmie. Stąd mamy różne segmenty rynku i stąd kanał sprzedaży bazujący na emocjach musi także ulec segmentacji. Mówimy o sprzedaży treści, a nie o sprzedaży kafli. Choć w zasadzie sprzedaż wszystkiego jest sprzedażą treści. Jeśli ktoś bowiem wypuści na rynek kafle w takim samym kształcie, jaki miały te, z których zrobiony był piec w pałacu Woyniłłowiczów w Sawiczach, to sprzedaż kafli będzie jednocześnie sprzedażą treści. I nie będzie w tym nic złego – kafel stanie się nośnikiem ważnych i ideowo słusznych przesłań. Niestety nikt o takiej segmentacji rynku u nas nie myśli. W modzie jest co innego, a co dokładnie, o tym wczoraj w telewizorku powiedział nam prezes Kurski, z tym charakterystycznym dla siebie, głupkowatym uśmieszkiem. Chodzi o to, żeby w jednym kanale leciał Sławomir i Modern Talking, a w drugim muzyka poważna. Taka dywersyfikacja emocji, to najwyższe osiągnięcie geniuszu prezesa Kurskiego. Na jedynym kanale goła dupa, na drugim faceci we frakach. I szlus… treść huczy w kanale dystrybucji jak nieczystości wpuszczone do burzowca tuż przed huraganem. Dzieje się tak, albowiem ktoś Kurskiemu powiedział, w to, że sam wpadł na ten pomysł, nie uwierzę nigdy, że ludzie muszą się zabawić i bawią się w takich jedynie zakresach jakie tu wymieniłem – filharmonia albo Zenek Martyniuk. To gwarantuję odpowiednią ilość biomasogodzin na metr kwadratowy powierzchni. Szkoda, że chodniki w Zakopanem nie są zrobione z takiej gumowej masy jak place zabaw. Można by wtedy zmierzyć współczynnik odkształcenia się chodnika wskutek nacisku wielu butów, a na podstawie tych pomiarów zaplanować ramówkę programów telewizji państwowej na kolejny rok. To by dopiero był wyczyn!
Okay, okay…ludzie chcą się zabawić, a telewizja ma im tę zabawę zagwarantować, prócz tego ma ona też misję edukacyjną i dlatego na TVP Kultura musi być filharmonia. Czego się znów czepiasz? No tego, że ludzie bawią się zakresach, które – delikatnie rzecz ujmując – są nieco przebrzmiałe. Kurski zaś zaprasza do Polski takie gwiazdy, na jakie go stać. Przyjedzie na przykład Al Bano, ale sam bez Rominy, która ponoć całe życie robiła mu karczemne sceny zazdrości. Nie wiem co się dziś z nią dzieje, ale kiedy byłem dzieckiem uważałem, że jest całkiem sympatyczna. Teraz pewnie już się to trochę zmieniło. Skończę przecież 50 lat. Al jednak dalej jest w formie, a z tego co mówi w telewizji wnosić możemy, że i poczucie humoru go nie opuszcza. Mimo tego wszystkiego mam w sobie niepokój. Nie ma bowiem, a wiem o tym na pewno, górnej granicy uczestnictwa w tym festynie. To znaczy pokusa, by publiczności było więcej i więcej jest nie do zwalczenia, a w związku z tym trzeba się liczyć z następującym rozwojem wypadków – wszystkie niszowe kanały zostaną wypełnione na ścisło filharmonią, bo tylko w ten sposób prezes Kurski będzie mógł, sam przed sobą, usprawiedliwić tę dewastację emocji, która nastąpi w programach pierwszym i drugim. Niepokoi mnie to, choć nie powinno, a zaraz powiem dlaczego. – Życie jest procesem – mawiała moja koleżanka, a ja zawsze dodawałem – często bez obrońcy, nawet z urzędu i bez świadków obrony. Wydawało mi się, że to zabawne, ale dziś już nie mam ochoty się śmiać. W procesie zmierzającym ku ujednoliceniu emocji wszystkich jak leci zmierzamy nieuchronnie ku temu, że każdy kto zgłosi inną niż proponowane wyżej propozycje zaspokojenia głodu emocjonalnego Polaków zostanie ogłoszony zdrajcą. Im bardziej będzie spadała sprzedaż emocji festynowych, tym większa ilość zdrajców pojawi się w przestrzeni publicznej. Może nie zdrajców, ale malkontentów. Musimy bowiem pamiętać o tym, że sprzedaż to także pewna tradycja i pewna kultura, w dodatku jest to kultura wysoka. Ludzie, w niej wychowani dobrze wiedzą, że tak zwana masówka to pułapka, ale my się dopiero mamy o tym dowiedzieć. Długa droga przed nami i pełna cierpień, bo takich rzeczy nikomu się nie wytłumaczy wprost, a na pewno nie Kurskiemu. Życie jest procesem. A do tego jak wszyscy wiemy, cały naród nie może być jednolicie partyjny – to jest prowokacja. I o tym niestety ludzie nieświadomie tę prowokację montujący, dowiadują się na końcu, wtedy, kiedy firmowana przez nich treść – zamiast szczelnie wypełnić umysły wszystkich i rozgrzać wszystkie serca, zaczyna nagle ciążyć tak nieznośnie, że łamie i niszczy strukturę organizacji, która ją rozprowadza. Mam nadzieję, że nie tłumaczę tego wszystkiego zbyt zawile. Znajomy tłumaczył mi to kiedyś na przykładzie tak zwanych tajnych służb, które są dziś przedmiotem obróbki artystów kina i literatury i nikt nie widzi w tym niczego zaskakującego. Otóż – ponoć, bo ja tego nie wiem na pewno – polskie służby są takie jakie są, albowiem pokusa by całą strukturę wypełnić krewnymi i znajomymi jest nie do zwalczenia. Wszystko przez to, że zakres działania tych służb jest tak wąski i ograniczony działaniem służb innych, że w zasadzie nic nie ma sensu. Im bardziej nie ma sensu, tym większa pokusa, żeby cała struktura była jednolicie partyjna, to jest chciałem rzec, przyjacielsko rodzinna. To jest jednak ideał nie do zrealizowania, albowiem po przekroczeniu punktu krytycznego cała struktura zostaje unieważniona albo się rozpada. W to jednak nikt nie wierzy, albowiem struktura jest przedmiotem obróbki artystów kina i literatury i wszyscy wierzą, że nic jej się stać nie może. Rozpad zwykle jest bardzo szybki, nie następuje w sekundę może, ale w krótkim bardzo czasie. Zasada ta dotyczy wielu spraw na tym świecie, ale my pozostańmy przy tej jednej – przy rozrywce. Ponieważ – co było do okazania – wszystko może być sprzedażą treści, również dystrybucja kafli, wszystko może być także rozrywką. I w tych kategoriach, ucząc się od najlepszych, propagandyści współcześni, których przecież w sercach swych popieramy, traktują sprawy poważne, takie jak niepodległość na przykład. Ja, przyznam, boję się już włączać telewizor, bo czasem pokazują tam jakichś młodych historyków wypowiadających się na tematy okołoniepodległościowe. I kiedy tego słucham zaczynam mimowolnie nucić piosenkę – przez twe oczy zielone – znanego artysty sceny pop nazwiskiem Martyniuk. Czynię to po to, by nie zwariować od razu. W charakterze rozrywki, ale też i dystrybucji traktować należy ostatni pomysł MON zwany ławkami niepodległości. Onyx przysłał mi link do tego wydarzenia, bo trzeba to omawiać w kategorii „wydarzenie” właśnie. Ponoć, kiedy zjedziemy do Baranowa Sandomierskiego w marcu, ławka niepodległości już tam będzie. Wygląda ona jak położona na boku wygódka z ceglanym siedziskiem. Dlaczego ceglanym? Nie wiem, być może chodzi o napełnienie treścią rynku materiałów budowlanych. Skoro kafle można to cegły też, czemu nie. A do tego blok betonu, ważący ze cztery tony, bo z tego składa się ta ławka – to również wskazuje na chęć napełnienia treścią patriotyczną rynku materiałów budowlanych i załatwienie, odgórnie i centralnie, sprzedaży większej ilości towaru. Innego sensu w tym nie znajduję.
Oj tam, oj tam, ławka jest po to, żeby było ładnie…tak powiedzą wszyscy ci, którzy wybrali się w tym roku do Zakopanego, bo nie będą mieli innego wyjścia. Tylko, czy rzeczywiście o to chodzi, żeby ludzie nie mieli wyjścia? Chyba tak. Popatrzcie bowiem, co czyni w tym czasie tak zwana ideowa opozycja, czyli ludzie, którzy krzywo patrzą na sylwester w Zakopanem i przywiązani są do treści innych, bardziej niż swojski patriotyzm uniwersalnych. Parasol mi taki link przesłał. To są pisarki współczesne. Prosimy nie regulować odbiorników.
https://www.youtube.com/watch?v=7Pl8tNDh634
I niech mi nikt nie mówi, że się pomyliłem – już jest o zdradzie, a będzie jeszcze weselej. My zaś możemy robić tylko jedno, pracować nad tym, żeby jakieś wyjście jednak się znalazło. Wszystkim życzę wesołej zabawy w sylwestra. Sam bawił się nie będę, muszę dużo napisać. Postoję sobie tylko z babcią na schodach i popatrzę, jak źli ludzie dręczą zwierzęta fajerwerkami. Potem pójdę spać. Życzę Wam Kochani wszystkiego najlepszego, zdrowia, sukcesów i dużo szczęścia w nadchodzącym roku. Jutro napiszę znów coś o pieniądzach i o wikingach.
Tych pań, o bardzo kolorowych włosach, nie da się słuchać. Wszystkiego dobrego w Nowy Roku.
Te panie to estetyka krainy grzybów, tyle że już nie w postaci animowanej. Coś strasznego.
50-kę już przekroczyłem i da się przeżyć, czego Gospodarzowi serdecznie życzę! Jeśli natomiast chodzi o rynek to ponoć firma Ford wyprodukowała właśnie akustyczną budę dla psów. Do niej to dobrzy ludzie będą mogli swoje pupile, zapewniając im akustyczny komfort, schować przed złymi ludźmi! Wszystkim życzę Bożego błogosławieństwa oraz dużo normalności i trzeźwości umysłu w nowym roku!
Ta pani w środku, jeśli dobrze kojarzę z „twarzy” – że użyję tego słowa na określenie miejsca na przodzie głowy, to jest pracownica firmy ŻIH – finansowanej z budżetu państwa. Warto zajrzeć na ich stronę. Publikują tam listę pracowników wraz ze zdjęciami. Polacy chyba tylko na portierni i konserwator, bo ktoś musi naprawić elektrykę lub cieknący kran.
Szczęśliwego Nowego Roku życzę autorowi oraz czytelnikom.
Pulchna bruneta zapytuje : o którą Polskę ?
O żesz !!!
Moja odpowiedź: Polska jest jedna.
Zaproponowane przez brunetę podziały to jest żywcem przeniesienie z książki kucharskiej na przykład:
– kartofle w mundurkach, kartofle obsmażane, kartofle z cebulką, kartofle faszerowane itd
albo
– kotlety: mielone, duszone, bite, panierowane, smażone, pieczone,
No takie kulinarne skojarzenia , ta bruneta to chyba Ćwieciakiewiczów
To jak tworzy się jednolicie partyjno-rodzinna struktura ,jest sposobem na przeproszenie się z elitami ,które odeszły po pierwszej i drugiej wojnie światowo-ojczyźnianiej . I nastał nowy wspaniały świat . Arystokracja przekazuje dziedzictwo z pokolenia na pokolenie a potrzebne są ku temu rodzinne mariaże .
A tych wikingów to ja się boje ,bo wychodzą takie szwy handlowe ,że znowu szczęka opada.Literatury też się boję a zwłaszcza pisarek i ich lekarzy .
miało być nie skojarzenia tylko „kulinarne zapożyczenia”.
Witam.
Z tego co wiem Albano ma być w Zakopanem z Rominą ale jest jeszcze coś. Ich występ w Zakopanem to część większego europejskiego tourne, które związano z ich „powrotem po latach.” Taki standardowy format powielania treści i to w dodatku ściśle europejski. Jednak historia prywatna Albano i Rominy to ciekawa opowieść chłopaka z ulicy i pani z wielkiego domu. Ich związek był nielichym mezaliansem w minionych czasach. On choć z biednego domu utalentowana, wchodząca na rynek, i co ważne odnosząca sukcesy wschodząca gwiazda, ona córka hollywodzkich rodziców.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Romina_Power
No i zakochali się w sobie, odnosili sukcesy, mezalians nie przeszkadzał w karierze do czasu zaginięcia bez wieści ich córki, Ylenii. No i małżeństwo się rozpadło. Każde poszło swoją drogą, lata mijały a w 2013 roku Albano postanowił zaprosić byłą małżonkę do wspólnego świętowania swoich 70-tych urodzin na koncercie w… Moskwie. I Romina się zgodziła i tak, być może, już nie ten sam związek (małżeństwo) ale wspólny interes pod nazwą reaktywacja powrócił do biznesu przekazywania treści na rynku słowno-muzycznym. Trudna lecz ciekawa historia, nieprawdaż?
Pozdrawiam
https://youtu.be/Xqzi9DMs1Fg
Dlaczego w Moskwie?
Szwy rzeczywiście wychodzą
Ona jest nasłana przez złego ducha
Wzajemnie
Aż tak źle chyba nie jest
Jakoś spróbuję
Dziekuje za zyczenia…
… i juz z ciekawoscia czekam na jutrzejszy, swiateczny wpis.
Coz dzien dzisiejszy spedzam podobnie jak Pan, tj. pracowicie… potem o 18.00 msza dziekczynna, konczaca stary rok… i gdyby nie wizyta mojej chrzestnej to byloby duze prawdopodobienstwo, ze Nowy Rok bym przespala, bo tak jestem zmeczona i tez nie mam ochoty na zadne zabawy, a juz o „rozrywce z kurwizja” to nawet mowy nie ma !!!
A zatem wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Panie Gabrielu, dla Pana, calej Jego pieknej rodziny, spelnienia marzen i zamierzen, pomyslnosci, duzo cennego zdrowia i blogoslawienstwa bozego we wszystkim… oby byl rownie udany jak ten wlasnie majacy sie ku koncowi…
… ta droga przekazuje takze najlepsze zyczenia wszystkim czytajacym Panski blog… Autorom SN, Komentatorom i Czytelnikom oby dobry Bog mial nas wszystkich w swej opiece i nam blogoslawil – Do Siego Roku 2019 !!!
Oj panie Gabrielu, na koniec roku takie linki, straszy pan nas strasznie 🙂
Również życzę Panu, pana Rodzinie, a szczególnie Babci, piszących i czytających Do Siego Roku !
Do siego roku, Gospodarzowi i Czytelnikom!
Nie martw się 50-tką,Gabrielu,dla mężczyzny to najlepszy okres.Faceci jakoś tak mają,że wchodzący w lata średnie mężczyzna i tak przeważnie wygląda lepiej i atrakcyjniej niż jego rówieśnica kobieta.Ta odrobina siwizny na skroni i doświadczenie życiowe na twarzy to Twoja wartość dodana.Na nadchodzący rok 2019 życzę Ci sił,pomysłów,zdrowia i błogosławieństwa Bożego.O poradę proś tylko Ducha św. i trzymaj się Jego Oblubienicy,Maryi i wszystko będzie dobrze.Serdeczności i najlepsze życzenia również dla Twoich bliskich i wszystkich blogowiczów.
Gospodarzowi, Rodzinie i Szanownym Czytelnikom wszystkiego najlepszego
Wpis świetny, na jaw wychodzą zamysły serc wielu
rynek kafli… no w epoce pieców kaflowych musiał być gigantyczny i dochodowy, w końcu duża część Europy potrzebuje dogrzania mieszkań, w mojej pamięci tkwią kafelki holenderskie z okna komtura zarządzającego łaźnią na zamku w Malborku, no i na zamku ocalał do dzisiaj nieduży ale ładny piec (turkusowe kafle ?). No i Wawel. Ten wawelski piec, bardzo wysoki no taki do zamkowego sufitu. Z góry miał taką formę jakby falbanki .
Nie umiem wklejać, żałuję, ale za to czytelnicy mogą uruchomić swoją wyobraźnię. Może szanowny Georgius wklei coś „kaflowego”.
Z noworocznymi życzeniami jako równoważnią, że Pan Bóg mocen unicestwić złe zamysły serc wielu, potrzebuje do tego jednak nas
https://www.youtube.com/watch?v=okq8M1EaPs0
Te ławki to stosunkowo nowy trend architektoniczny dążący do zniechęcenia bezdomnych.
Podaję link do czegoś zbliżonego, a więcej przykładów można znaleźć jako hostile architecture w obrazach gugla.
Na moim portalu podaję przykłady architektury wrogiej i przyjaznej.
W Tatrach od strony orawskiej (oczywiście w słowackich, Zakopane omijam), cisza zimowa, śniegu po pachy. Gałęzie świerków mocno oblepione śniegiem. Jest trochę turystów i narciarzy, ale generalnie kulturka – czysto, spokojnie, gdzieniegdzie rodziny z dziećmi na łatwych ścieżkach leśnych, młodzież uprawiająca sporty, seniorzy pod kościołem. Jest sporo Polaków.
Nie narzekajmy na to nasze Zakopane, bo tak się składa, że my lubimy wyskoczyć na Slovensko, a dla Słowaków Polska jest bardzo atrakcyjna i tego się trzymajmy. Dla każdego, co kto lubi.
Za oknami noc, w górach śniegu moc okrywa wszystko czort jedyny wie, co rzuciło mnie w to uzdrowisko. Na parkiecie tłum, wczasowiczów tłum spleciony gęsto, siedzę tutaj sam, a przed sobą mam orkiestrę męską. Typ, co szarpie bas wie, że nadszedł czas, gdy w kimś na bańce czuła struna drgnie i rozpoczną się góralskie tańce. Jest górala wart taniec, gdy masz fart, gdy dziewczę kwili. Z basem typ to wie, więc uśmiecha się i już po chwili: Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego od przystojnego pana Waldka: bucio! bucio!
Może szanowny Georgius wklei coś „kaflowego”…
Nie wklejam, bo Pioter zrobił to wcześniej na SN. Pamiętam afery wymiany pieców, chyba w Krakowie, gdy stare kafle „poszły w świat”. W mym rodzinnym domu pożegnałem przedwojenne kafle bez żalu, choć lubiłem patrzeć na ogień. Dziś rozpalam kominek raz na rok. Na stuletnich i starszych rycinach otwarty kominek jest zwykle w centrum wnętrz. Nawet czworaki Zamoyskiego były tak wyposażone.
to 'ZBLIŻONE” , bardzo podobne tyle że z bierwion drewna, jest w multimedialnym muzeum pod Sukiennicami pokazane jako fragment średniowiecznego chodnika, chodziło o to żeby piesi spacerowali dużo powyżej kół pojazdów.
Panie Gabrielu.
Miałem to 10 lat temu.
All hands on the board.
🙂
Najlepsze życzenia na 50-te urodziny. To nic strasznego. Kiedy skończyłem 50. przeniosłem się z jednego kraju do drugiego z dwoma walizkami (do 23kg) i zacząłem życie od nowa. Ty Coryllusie nie musisz tego robić. Masz misję i działaj dalej.
PS. Podobało mi się stwierdzenie, że koniec roku, to taki dzień, kiedy źli ludzie fajerwerkami męczą zwierzęta.
Zgodnie z tradycją idę właśnie spać, jakże musiałbym się nudzić, abym obejrzał tzw Sylwester w dwójce czy gdzieś tam. Dla wszystkich, a szczególnie autora bloga, wszystkiego dobrego na nowy rok.
Szacun, kto wie czyje losy jakie będą…
Choć trudno będzie Czytelnikom w to uwierzyć, to jest prawdziwe zdjęcie z Godziny Zero.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.