paź 052021
 

Zacznę od siebie. Jak wszyscy wiedzą, od wielu już lat codziennie piszę tekst na blogu. Jest to tak zwana wartość dodana, która powoduje, że moje wydawnictwo w ogóle może istnieć. Ponieważ nie lubię dostawać niczego za darmo, po uruchomieniu zbiórki na Patronite, postanowiłem tam również umieszczać teksty, nieco krótsze, o innym charakterze, publikowane rzadziej. Zaangażowałem ludzi, którzy pomagają mi zbierać dokumentację będącą podstawą tych krótkich notek. I tak na przykład Rafał siedzi teraz w korespondencji kardynała Mazariniego, a to jest 9 tomów po mniej więcej 1000 stron każdy. Szuka tam jakichś informacji o Chmielnickim. Pewnie ich prędko nie znajdzie, ale też i nasz projekt nie zakłada szybkiego sukcesu. Bardzo łatwo zorientować się, po publikacjach i wypowiedziach, że historycy zajmujący się epoką wojen kozackich nie przeglądali wielu kluczowych zbiorów dokumentów. Mimo to lansują i powielają obraz tych wojen, który siłą rzeczy musi być fikcyjny. Nikt tego obrazu nie zmieni, albowiem jego istnienie i trwanie leży w dobrze pojętym interesie autorów lansujących się na tej epoce. Celowo tak piszę, albowiem nie można przecież mówić o żadnej karierze. Tej nie da się zrobić w Polsce, no chyba, że przez karierę rozumieć jakieś preferencje w dostępie do grantów. Być może o to właśnie chodzi, ale przypuszczam jednak, że nie.

Zacząłem w ten sposób, żeby zwrócić uwagę na jedną, szalenie istotną rzecz. Autorzy, także ci zajmujący się demaskacjami uważanymi za bardzo głębokie, posługują się zestawem narzędzi i skojarzeń, które dostępne są może nie w każdym wiejskim sklepiku, ale w w każdym markecie z historycznymi gadżetami na pewno. I mowy nie ma, by skorzystali z jakichś innych. Jest oferta, ktoś się nad nią napracował i nie wolno sięgać po instrumenty spoza tego zasobu. Nawet jeśli są to poważne dokumenty sygnowane poważnymi nazwiskami. Dlaczego tak jest? Nikt nie wie, a na pewno nikt tego nie docieka. Istotą kontroli jakiej wszyscy podlegamy nie jest bowiem kontrola publikacji, ale kontrola źródeł. I to jest niby oczywiste, ale tylko z pozoru. Do kontroli źródeł, której utrzymanie jest dość proste – komu by się chciało przekopywać przez tysiące stron korespondencji Mazariniego – dochodzi jeszcze kontrola ikonografii. O wiele istotniejsza, albowiem tekst wymaga jakiegoś wysiłku i zaangażowania, obraz zostaje przyswojony i zapamiętany natychmiast. W całej popkultrurze, a wliczam do niej także kulturę akademicką, funkcjonuje – mogę się mylić – ledwie kilkadziesiąt wizerunków, których zapamiętanie, przyswojenie i rozpoznawanie, gwarantuje człowiekowi, że zostanie zaliczony do rzędu istot wtajemniczonych. Co jednak z tymi milionami innych wizerunków, które przecież istnieją, gdzieś są zgromadzone, których się nie publikuje, a jeśli już to rzadko i z nieadekwatnym komentarzem? Czy one nie mogłyby kształtować wyobraźni? Oczywiście, że by mogły, dlatego właśnie nie prowadzi się ich selekcji i nie pokazuje za często, a także nie podpisuje tak, jak należy, żeby ktoś czasem nie uległ ich czarowi i nie zaczął na ich podstawie kształtować jakichś innych niż obowiązujące wizji. Ciągle mamy do czynienia z tymi samymi sekwencjami ikonograficznymi, które zebrane razem tworzą fikcję dawniej nazywaną rozwojem sztuki. Nie wiem czy ktoś jeszcze dziś jest na tyle bezwstydny, by mówić o takich rzeczach, ale nie można tego wykluczyć. Mechanizm tu zaprezentowany działa nie tylko w przestrzeni wizualnej, ale także w przestrzeni pojęć abstrakcyjnych i nie dających się zilustrować. Oto niedawno dostałem taki link https://www.youtube.com/watch?v=HSp-ZLqPs5Y

Mamy tu przemądrego, posiadającego liczne certyfikaty badacza z Francji, który posługując się przekonującymi argumentami udowadnia, że UE i porządek globalny to świt ery noahickiej. O noahitach już pisaliśmy i każdy wie o co i o kogo chodzi. Mędrzec jednak, którego tu widzimy, zdaje się udawać głupiego, albo też nie jest w stanie opuścić przestrzeni gdzie go zamknięto, ograniczonej od dołu betonową podłogą, a od góry szklanym sufitem. Mówi – niby to żartem – o tym, że pomysły na stworzenie globalnego porządku, w którym chrześcijanie zredukowani zostaliby do rzędu podludzi wykonujących proste ale niezwykle ciężkie prace, ma swoją tradycję i z uśmiechem powołuje się na jakiegoś autora z XVI wieku, który w centrum globalnego porządku umieścił Wenecję i jej banki. Link ten dostałem z adnotacją, bym koniecznie to obejrzał jeśli jeszcze nie widziałem. Zasmucają mnie takie rzeczy, albowiem świadczą one o tym właśnie, że poza dostępną w markecie z gadżetami historycznymi ofertą, nie potrafimy korzystać z niczego. Ofertę zaś, jak to już zostało powiedziane, ktoś ustawia. I nie wszystkie narzędzia się w niej znajdują. Nie jest to też przypadek. Wróćmy do tego pana, którego pozycja paraliżuje wszystkich rodzimych demaskatorów i odkrywców treści niejawnych. Wytłumaczcie mi, jak będąc Francuzem, absolwentem tylu uczelni i politologiem, a także historykiem, można mówić o prawach noahickich w UE i nie wspomnieć Mojżesza Majmonidesa? Dla mnie to jest niepojęte. No, ale jak widać można. Jeśli zaś już raz wspomnimy Majmonidesa, skojarzenia dotyczące jego czasów i tych nam współczesnych zwalą się nam na łeb jak pudła z pawlacza, kiedy coś tam nieostrożnie poruszymy.

Mojżesz Majmonides, człowiek który wykreował Saladyna i trzymał żelazną ręką cały handel z Indiami, opracował system funkcjonowania ludów i organizacji europejskich. System ten o mało nie został wprowadzony w życie, po bitwie tyberiadzkiej. Tak się jednak nie stało z kilku powodów, do których teraz wracał nie będę. Chcę powiedzieć, że czasy Majmonidesa to z całą pewnością nie pierwsza próba wprowadzenia porządków noahickich w basenie Morza Śródziemnego. Jest to jednak, ze względu na Majmonidesa i rozmach z jakim działał ten człowiek, próba najważniejsza. Jak można jej nie porównać z czasami współczesnymi? Mamy bankierską stolicę świata, która mieści się w Tuluzie, nadzorującej jednocześnie najważniejszy okręg przemysłowy znajdujący się poza Indiami. Miasto otoczone jest satelickimi ośrodkami, gdzie rozkwita produkcja i handel. Ośrodki te mają uprzywilejowaną pozycję w handlu ze światem muzułmańskim, którego obecność w Europie, także na północnych jej krańcach jest bezsporna. Kwestie relacji z muzułmanami, podobnie jak dziś są kluczowe. Islam przechodzi do gwałtownej ofensywy, której celem ma być utworzenie noahickiego świata zarządzanego z kilku ośrodków. Jednym z nich jest Egipt, drugim Tuluza, trzecim Kordoba. Kluczowy produkt masowej dystrybucji – tkaniny i barwniki – kontrolowany jest przez Żydów i Arabów. Podobnie jest z przemysłem zbrojeniowym, czyli flotą. Ta powstaje w postaci półproduktów w miastach portowych Zatoki Lwiej i jest przeznaczona dla Egiptu właśnie. Ośrodki polityczne czyli dwory książęce i królewskie, kontrolowane są przez gejowską międzynarodówkę, zupełnie jak dzisiaj. Rola przywódcy tej organizacji przechodzi – wiem, że to może się wydawać dziwne, ale tak było – z pokolenia na pokolenie w rodzinie książąt Akwitanii. Jej najważniejszym szefem był Ryszard Lwie Serce. Ilość wizerunków, jakie pozostały po tych odległych czasach może zdumiewać, ale także zastanawiać. Jak widzimy pana, który wieszczy rychłe nastanie ery noahickiej nie zastanawia wcale.

Dlaczego więc się nie udało, choć było tak blisko? Pisałem już o tym sto razy, ale jeszcze przypomnę. Krucjata przeciwko katarom, czyli coś, co w przełożeniu na czasy nam bliższe mogłoby wyglądać jak skuteczna interwencja w sowieckiej Rosji w roku 1920, była imprezą ślamazarną i nie rokującą sukcesu. A to z tego względu, że wielki i genialny plan, chcąc nie chcąc rozbija się na całe sekwencje interesów lokalnych, które prowadzone są bez zrozumienia dla jego istoty. Im mniej tego zrozumienia było w głowach baronów Południa, tym większego impetu nabierała krucjata. Mogła ona jednak dojść do skutku dopiero po śmierci Majmonidesa i tylko w takich okolicznościach, które zaakceptowałaby Wenecja. Ta zaś miała w roku jej zainicjowania już własny plan, którego horyzontów nie mógł dostrzec na razie nikt.

Koncepcje Majmonidesa były skazane na klęskę także dlatego, że nie akceptowali ich również niektórzy wpływowi Żydzi. Były one za bardzo praktyczne i za mało mistyczne. Czasy się od tamtych lat mocno zmieniły, więc dziś może być już inaczej.

Jutro napiszę ciąg dalszy tych rozważań, albowiem wydłużyły się one nieco ponad miarę.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-i-2/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kredyt-i-wojna-tom-ii/

https://patronite.pl/Coryllus?podglad-autora

  65 komentarzy do “O zarządzaniu ikonografią i źródłami”

  1. Po co podjęto wyprawę przeciw katarom, skoro wszystko dobrze funkcjonowało, ludzie żyli w dostatku, mieli rozrywki i było fajnie?

    Po co Południe miałoby przyjąć zwierzchnictwo jakiegoś króla Francji?

  2. Bo wcześniej mu podlegało i się z tej zależności wymiksowało przyjmując zwierzechnictwo cesarskie. Wywalę pana. Po co tyle pisaliśmy o Ryksie? Komu się żyło dobrze na Południu? Przecież nie zadłużonym baronom i nie ogłupiałym od pracy heretykom? Bankierom w Tuluzie chyba

  3. Ok, nie wiedziałem.

  4. Ewa Pawela fascynuje się Pierrem Hillardem, a hrabiowie Tuluzy mieli rzeczywiście pod górkę. Henri de Toulouse-Lautrec miał chorobę genetyczną na skutek zawierania małżeństw wewnątrz rodu.

     

    https://images.app.goo.gl/1neunnS1kfFWdYDu7

  5. Teraz na południu Francji jest słabo. Szaleje bezrobocie, nuda, zabytki się starzeją.

    Biarritz podupada. Francuzi chyba do nas się przeprowadzą.

     

    https://m.youtube.com/watch?v=ecyB-HlPANw

  6. Proszę doprecyzować jeśli łaska .Południe Francji część heretycka produkowało materiały z bawełny przywożonej z Indii .Materiały z bawełny w średniowiecznej Europie były bardzo drogie i to miało by sens by pod pretekstem herezji przykuć ludzi do przęseł bo wyprodukowanie jednego kilograma przędzy z bawełny to 30 roboczogodzin dla porównania z wełny owczej 10 godzin. A przecież oficjalnie właśnie południe Francji słynęło z hodowli pięknych ras owiec które dawały doskonałą wełnę tylko że wełna w średniowieczu była dość tania i produkowana lokalnie wszędzie tam gdzie można hodować owce może nie tak doskonała jak ta z południa Francji czy też Angielska.

  7. Proponuję, żeby pan wyszedł w wełnianym swetrze na dwór w lipcu przy temperaturze 40 stopni w cieniu, to pan pojmie, o co chodzi z tą bawełną.

  8. I nie ma to nic wspólnego z herezją.

  9. Ja bym radził nie wyrzucać starych rzeczy bawełnianych, bo jak zostaną przerwane łańcuchy dostaw, to te stare, powyciągane koszulki będą na wagę złota, jak w średniowieczu.

     

    Żal mi tych wszystkich idiotów, którzy idąc za modą wciskają wszędzie, gdzie się da, płytki ceramiczne do wykańczania podłóg w mieszkaniach. Płytki rzeczywiście sprawdzają się we Włoszech i w Hiszpanii, gdzie są masowo produkowane, bo jak jest temperatura na zewnątrz 40 stopni, to przyjemnie jest chodzić bosymi stopami po plytkach, ale w Polsce w ciągu całego roku lepsze są deski drewniane i dywany z wełny.

    Płytki na podłogę w Polsce nie nadają się.

     

    Uczony z Erewania, który odkrył tę zasadę, dostał wczoraj Nagrodę Nobla, ale to przecież jest wiadomo bez Nobla. Wystarczy pomyśleć.

  10. permanentna dezinformacja…

  11. Najlepiej jak pan napisze o tym książkę, a potem sam wszystko doprecyzuje. Nie chce mi się z panem gadać, jest pan agresywny. Będzie pan też łaskaw nie doszukiwać się sensów w mechanizmach, których nie rozumie pan w najmniejszym stopniu

  12. Temat przędzy jest obecny w kulturze i symbolizuje kłamstwo, nieszczerość.

     

    NIEMCY.

     

    Spinnerin to po niemiecku prząśniczka.

    Spinnen znaczy w przenośni kłamać, kręcić, ściemniać, nawijać w celu wyprowadzenia kogoś w pole, w błąd i odnosi się zwłaszcza do kobiet.

     

    Die kleine Spinnerin W. A. Mozarta w mistrzowskim wykonaniu:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=754k11fM4mM

     

    oraz urocze wykonanie po rosyjsku, ale niestety ucięte:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=CoH0_-q4X9k&t=26s

     

    POLSKA. BIAŁORUŚ

     

    Autor „Prząśniczki” odkrył, że można badać prawdomówność na podstawie ilości nawiniętej przędzy na kołowrotek. Jest to pierwszy wariograf.

    Ponadto pojawia się wątek handlu rzecznego w Prusach.

     

    wersja z banknotem:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=ZJaThhR91pE

     

    wersja spod laski:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=h4uPRv2jYxo

     

    …i kosmiczne wykonanie Jakuba Józefa Orlińskiego, który spokojnie mógłby być dworskim gejem- agentem, ale nie jest.

    Można powiedzieć, że to jest naturalny kastrat.

     

    https://m.youtube.com/watch?v=CEsof-yfnpM

  13. A w wełnianym podkoszulku da się,a w lniane?.Bawelna w śŕdniowieczu rosła tylko w Indiach.Na południu Europy nie udało się pomimo prób.

  14. Nie piszę żadnych książek to pan wysnuwa teorie które chyba warto doprecyzować. Prowadzi pan blog literacki a traktuje swoich czytelników jak bandę dzieciaków nie odpowiada pan na proste pytania jak coś panu nie pasuje to sztorcuje jak dzieci .Ma pan paskudny charakter. Nie życzę miłego dnia.

  15. Ja mam bieliznę wełnianą z Decathlonu, ale w upał nie da się tego założyć.

    Co do lnu, to jest średniowiecze, bo to się gniecie.

  16. Trzeba robic zapasy bawelny.

  17. Właśnie len był w tym sezonie bardzo modny….  a tak naprawdę moda na niego nigdy nie minęła. To średniowiecze, którym pan tak gardzisz, to ciekawa i bardzo twórcza epoka.

  18. A co z jedwabiem? Najlepszy na upały łatwy w utrzymaniu w czystości.A co jak przyjdzie małe zlodowacenie wełna będzie w cenie do tego rosnące ceny paliw i energii w związku z zielonym ładem.Wełna wróci do łask i masowej produkcji.

  19. Ale sie gniecie.

  20. Powrot do Jedwabnego? Nie mam zdania. Nie wiem, jaka jest roznica miedzy jedwabiem i bawelna. Jak ktos wie, to niech sie odezwie.

  21. Z lnu, proszę pani, to można szyć worki dla Chińczyków, to się nie nadaje!

     

    https://m.youtube.com/watch?v=bNs7jD2lp10

  22. Len. Zakłady lniarskie w Żyrardowie i inne. Plantacje w całej Polsce.

    Dlaczego to wyparowało?

    Pomijając układy i produkcję w Azji – sprawę załatwił proimportowy tani dolar Balcerowicza. To był precyzyjny strzał w produkcję. Ludzie się zachłysnęli Pewexem w każdym spożywczaku i to było bardzo zrozumiałe.

    A tak poza tym nie lubię lnu – gryzie.

  23. Może jakaś mała hodowla bawełny na parapecie?

  24. To już prędzej olej lniany.

  25. Bo to gryzie, jak bielizna zrobiona ze sznurka do snopowiązałki.

  26. Ale najpierw w tej sprawie odbędzie się referendum wśród owiec.

  27. to jest kontra tenor, specyfika głosowa, a śpiewa pięknie,

  28. Orliński ma warunki do tego, żeby wykonywać repertuar renesansowy i barokowy. W pierwszym takcie „Prząśniczki” słyszę muzykę Mikołaja Gomółki i Wacława z Szamotuł. Potem jest oczywiście Chopin i aksamitne ćwierćnuty jazzowe Grażyny Auguścik.

    Musiałem tak napisać, żeby nawiązać do treści notki i żeby to poszło.

    Orliński nie jest do końca klasycznym kontratenorem ze względu na wrodzone warunki, jakie posiada, natomiast klasyczny w tej kategorii jest oczywiście Philippe Jaroussky. Pozdrawiam!

     

    https://m.youtube.com/watch?v=3wd99I4f7qw

  29. „[…] chyba, że przez karierę rozumieć jakieś preferencje w dostępie do grantów.”

    W rzeczy samej. Historyk, który zamierza pozostać na uczelni lub w jakimś PANie z reguły dobrze wyczuwa, co mu wolno, a czego nie. Podobnie zresztą jest na wielu innych kierunkach, może z wyjątkiem politechnicznych, gdzie ważne dokonania, wynalazki,  i tak zostają w pewnym momencie przejęte. Względna swoboda jest  tylko na matematyce; tu rzadko sięgają niedorozwinięte móżdżki bezpieki i całej reszty swołoczy, która mogłaby usadzić matematyka. Oczywiście, dobry matematyk natychmiast wchodzi w pole zainteresowania instytucji typu MIT czy przodujących wywiadowni i wówczas staje przed wyborem. Matematyk genialny zaś może nieźle zarobić i ostatecznie – jak okaże się niekiedy po wielu dekadach – zrobić w trąbę resztę towarzystwa zaprzedanego służbom i sprzedajnym instytutom naukowym. Weźmie pieniądze i pozostawi im niewiele wartą sieczkę.

    Reszta ma do wyboru: 1) np. drogę dr. Ratajczaka; 2) albo np. drogę prof. Cenckiewicz lub Nowaka, choć  w przypadku tego drugiego chyba zbyt wysoko oceniłem jego zdolności poznawcze.

  30. no pięknie, ten śpiew i te pałacowe żyrandole z kryształów..

    ja jako gamoń mam prośbę do Garnituru w nietypowym kolorze, otóż

    bardzo lubię w wykonaniu Orlińskiego pieśń – Vedro con mio diletto –

    może ona spodoba się też Coryllusowi, bo on coś jest w złym humorze, ja mu się nie dziwię, mówiąc słowami Fredry, Coryllus pozycją ma dobrą ale wokół bagna ,

    no więc może odrobinę romantyzmu ,

    zatem czy mogę prosić o załączenie linku z tą pieśnią i tym wykonaniem

  31. Podoba się Panu śpiew tego żydowskiego sodomity?

    Może zorganizowałby Pan fantastyczny koncert trzech kontratenorów: Jaroussky – Śmiszek – Kaczyński?

    Brak mi słów na samą myśl o takim „wydarzeniu kulturalnym”.

    A co Pana Maciejewski na taką kryptopromocję zboczeńca?

    A teraz do rzeczy. Dobry głos kobiecy pobije każdego kontratenora. Tu zaś mamy przerysowanie i pretensjonalizm w tercecie z dewiacją.

  32. Nie ma pan bladego pojęcia jakie cuda się teraz z tego lnu wyrabia. A Chińczyków bym nie lekceważyła. Nie godzi się.

  33. Jakub Józef Orliński – Vedrò con mio diletto

     

    https://m.youtube.com/watch?v=CzF11RsxcWg

     

    A tu „łysy” daje czadu na skrzypcach:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=cd8J2lF8Z_4

  34. To znaczy co na przykład?

  35. Oczywiście, że z babą nie da rady albo z trzema na raz:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=t4p7s2atGE0

     

    i jeszcze zaproponuję duet mieszany Jaroussky – Pluhar:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=oxDk2rSPuvs

  36. Internacjonalistyczny Majmonides 20. wieku w Warszawie czyli Polska za drutem kolczastym

  37. Nie pojęte, jak można słuchać tego masońskiego pajaca i w dodatku po niemiecku? Mozart był wprawdzie geniuszem, ale zaprzedanym farmazonii i z wyjątkiem symfonii g-moll i Requiem nie napisał niczego godnego uwagi; jego twórczość jest powierzchowna i głupawa. Wielki talent oddany na służbę trzeciorzędnym diabłom. Język niemiecki. Przecież to jest język amuzyczny. Niemiec może grać, najlepiej Bacha, bo tu akurat trudno im dorównać, nikt nie pojmuje barokowego kontrapunktu – i kontrapunktu w ogólności – jak Niemcy, ale na miły Bóg – niech nie śpiewają przed resztą świata!

    Jeśli kto słucha niemieckich pieśni, daje dowód muzycznej głuchocie, a jeśli słucha oper Wagnera, to należy takiego rozstrzelać bez sądu. I to bynajmniej nie jest mój pogląd.

  38. A tu Orliński tańczy kazaczoka w drugiej części utworu:

     

    https://youtu.be/r5hOyasj5Zo

  39. Jeszcze wrzucam „łysego”, który gra na instrumencie viola d’amore (to nie są skrzypce)

     

    https://youtu.be/NAZsrwUZ1YQ

     

    I na koniec „aria zmarzlaków” z opery „Isis” w wersji baletowej z Nowego Jičina z okazji przyznania nagrody Nobla za badania nad receptorami zimna – ciepła – dotyku:

    J. B. Lully

     

    https://youtu.be/mOb-PNQidws

  40. Zastanawiam się, czy można coś takiego założyć do pracy?

  41. (Zespół z Wersalu występuje w Nowym Jičinie)

  42. a popatrz tak, że opisywane przez Coryllusa procesy gospodarcze i polityczne dziejące się  w XVII były wtedy ozdabiane taką muzyką jak ta w linkach

  43. fajna ta moja pomyłka w żadnym z tych miejsc nie byłam

  44. Ja byłem w Nowym Jičinie 🙂

  45. 1/dziękuję za linki

    2/ jeszcze jako studenci /w biegu pół piatku, sobota, niedziela/ zwiedzałam Słowację z p. S.Krajskim – tylko tyle

    3/ a co do skrzypiec to PROFESKA

  46. Tak. Świat jest dziś przepełniony duchowymi kastratami…

  47. Czapka z głowy przed Panem Orlińskim. Wielki talent. Mam nadzieję, że nie rozmieni go na drobne…

  48. Doprawdy? Na jakiej podstawie Pani tak uważa, nabrasko?

    PS. Po raz drugi zwracam uwagę, iż nie przeszliśmy na ty.

  49. Owszem. Antychryst jest wielki artyst.

  50. Jaroussky a w tle marksista i mason Diego Riviera… Trzeba jednak zawsze uważać co się lubi

  51. Nie jest mi znane jak dotąd prywatne życie Orlińskiego. Zresztą staram się raczej nie mieszać obyczajowości z kunsztem. Do pewnego momentu oczywiście. Co do jego  „kontratenoru” to sprawia wrażenie jakby wymuszonego, jakby zbyt często natrafiał na granicę własnych możności. Jest to oczywiście prywatna opinia laika. Pana uwagę oczywiście zanotowałem w pamięci, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda.

  52. W Ameryce Łacińskiej (tu: piosenka argentyńska i malarstwo meksykańskie) wszystko, co jest związane z kulturą jest z gruntu lewackie. Sytuacja jest jeszcze gorsza, niż w Europie. Może faktycznie przesadziłem, tym niemniej korzenie kultury muzycznej są ludowe (patrz Violeta Parra) i jak ktoś zyska sławę, to jest przeciągany na lewo.

  53. Piosenka traktuje o narodzeniu się na nowo po pobycie w ukryciu, na emigracji, w depresji pomimo różnych przeciwności i porażek w życiu. Ma wydźwięk czysto ogólnoludzki, humanistyczny lub jest interpretowana politycznie w związku z odradzaniem się demokracji w Argentynie w latach 1970-tych lub nadziejami na demokrację. Poetka pochodzi z kręgu pisarzy takich, jak Neruda, Ciężar, którzy w większości przebywali wtedy na emigracji w Europie.

    Como la cigarra despues de un año bajo la tierra czyli jak cykada, która spędziła rok pod ziemią albo jak człowiek powracający z wojny sobreviviente volviendo de la guerra.

    Ten hymn argentyńskiej muzyki pop ja bym porównał do „Murów” Kaczmarskiego.

     

    Tu jest wszystko wyjaśnione:

     

    https://m.youtube.com/watch?v=7n5NqY4HlZM

  54. Nie ciężar tylko Cortazar.

    Pablo Neruda i Julio Cortazar.

  55. Bo komunizm zrodził się z frustracji, marzeń, i fantazji literatów!

  56. Jaroussky – Pluhar

    Pan mnie zabił z samego rana!

  57. No cóż, życie jest brutalne i pełne zasadzek…

  58. Ale w sumie o co chodzi – o podkład muzyczny, czy obraz?

     

    https://m.youtube.com/watch?v=IstzHJGydzU

  59.  

    słychać  coś niecoś z Rinaldo a dokładnie to z … Lascia ch`io pianga…

    O obrazie się nie wypowiem ale muzyka jednego autora

  60. Pyta Pan o to, co pod linkiem, który Pan wstawił niżej?

  61. Jaka ma pan opinie w sprawie obydwu utworow?

  62. Proszę zapytać p. Maciejewskiego, czy mogę odpowiedzieć, bo mnie  i Panu zarzucił trollowanie z powodu, najwyraźniej, dialogu na ten temat.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.