wrz 082017
 

Kobiety są jak wiadomo dobre, kochane i piękne, a niektóre z nich są wręcz aniołami. Wszyscy to wiemy i nie ma się o co w zasadzie spierać. Ja mam jednak dziś coś do powiedzenia na temat złych kobiet, które – o czym także wszyscy wiemy – występują jedynie w filmach. Czy można zrobić dobry film o złych kobietach? Myślę, że tak, ale zanim przejdziemy do omówienia takiego filmu, chciałem jeszcze raz przypomnieć co to takiego film. Otóż to jest narzędzie dewastacji emocji podstawowych, najczęściej związanych z płcią, rzadziej z odzyskiwaniem majątku po rodzicach, a najrzadziej z przywiązaniem do tak zwanych tradycyjnych wartości. We wszystkich jednak wymienionych obszarach odnajdujemy dobre filmy, które chętnie oglądamy. Jeśli idzie o filmy, w których występują złe kobiety, to moim ulubionym był obraz zatytułowany „Oszukany”, gdzie wystąpił Clint Eastwood. Wiele osób pamięta ten film, ale dla porządku przypomnę fabułę. Oto mamy przed oczami trudny czas wojny secesyjnej. Moment przed inwazją Shermana z całą pewnością, bo wszystko jeszcze stoi i nie jest spalone. Dwory i pałace lśnią wśród drzew, z których zwisają girlandy zielonego mchu. W jednym z takich dworów mieści się szkoła dla panien, prowadzona przez bardzo dystyngowaną dyrektorkę oraz grono pedagogiczne złożone z samych aniołów w powłóczystych sukniach. Są tam uczennice, wszystkie jak jedna tak piękne, że nie można z nimi nawet porównać poranku w wysokich, ośnieżonych górach. No i jest spokój wokoło, bo generał Sherman przebywa jeszcze daleko. W tę rajską atmosferę wkrada się dziwne drżenie, wyraźnie słyszymy zgrzyt, bo nagle nieopodal farmy jedna z uczennic odnajduje rannego, okrwawionego i półprzytomnego żołnierza Unii, który uciekając przed konfederatami zabłąkał się i stracił przytomność. Żołnierza tego gra Clint Eastwood. Młody ten i bardzo przystojny człowiek, choć jest prostym chłopakiem, od razu dostrzega korzyści i szanse jakie otworzyły się dla niego, kiedy tylko znalazł się pod czułą opieką kobiet ze starego południa. Kłopot jest jednak taki, że Clint ma strzaskaną nogę i nie może chodzić, a więc możliwości realizacji jego marzeń są mocno ograniczone. Za to możliwości budowania i rozwijania planów związanych z Clintem, przez otaczające go kobiety są ogromne i o tym właśnie opowiada ten film. Pierwszy raz obejrzałem „Oszukanego” jako nastolatek i byłem naprawdę wstrząśnięty. Po pierwsze nie znałem jeszcze żadnych kobiet, po drugie pointa filmu wydała mi się potworna i nieludzka. Kiedy obejrzałem ten film po raz drugi, byłem już nieco przytomniejszy, ale nie na tyle by dostrzec umowności i fałsze ukryte w fabule. Weźmy choćby pierwszą z brzegu wątpliwość – nie można w XIX wiecznych realiach utrzymać dużego gospodarstwa, które jest samowystarczalne, bez pomocy mężczyzn. A tam poza Clintem nie ma żadnych mężczyzn. No dobrze, poszli na wojnę, bo nadchodzi Sherman, ale zostali z pewnością jacyś starcy, albo małoletni do pomocy. Nie mogło być inaczej. W filmie ich nie widzimy, bo sytuacja ma wyglądać tak, żeby prostoduszny widz przeżył głęboko upokorzenie i klęskę Clinta, oraz triumf złych kobiet, w które powoli zamieniają się wszystkie urocze mieszkanki szkoły dla zamożnych panien.

Opowiem do końca fabułę i przejdę znów do naszej gawędy. Oto w Clincie zakochują się po kolei – dojrzała dyrektorka, zepsuta nauczycielka oraz niewinna uczennica. Konkurencja jest miażdżąca i dyrektorka ma teoretycznie najmniejsze szanse. Clint zaś zachowuje się jak kalif z Bagdadu, który jest panem życia i śmierci otaczających go kobiet, a na pewno panem ich emocji. Jak bardzo się myli pokazuje pointa. Po ciężkich rozczarowaniach emocjonalnych wszystkie panie postanawiają zemścić się na Clincie i na rozkaz dyrektorki, odcinają mu nogę. No i on, ogier i samiec jak się patrzy, zamienia się w pożałowania godnego kalekę. Widzowie płaczą, niektórzy zaciskają zęby z wściekłości, rozwodnicy wygrażają telewizorowi pięścią, a miłe, potulne żoneczki, uśmiechają się za plecami swoich zwalistych mężów i krojąc cebulę do pomidorowej sałatki ocierają fałszywą łzę.

Inne reakcje nie zostały przez reżysera i producenta przewidziane. No, ale ja ten film oglądałem wiele razy, co prawda już dawno temu, ale mogę sobie pozwolić na opis inny niż zaplanowany przez macherów od kina.

Ja wiem, że wielu osobom ciężko będzie w to uwierzyć, ale emocje kobiet to jest rejestr mocno rozciągnięty i nikt tak do końca nie jest w stanie przewidzieć co to znaczy – jeśli brać pod uwagę szerokość rejestru – realizacja. Łatwo się pomylić i wyjść na idiotę. Oczywiście, ktoś może rzec, że jak mamy do czynienia z człowiekiem stanowczym, to on się nigdy nie pomyli. No właśnie, chyba nie, bo Clint w tym filmie był raczej stanowczy i wysyłał komunikaty jednoznaczne, a potem leżał tylko bez tej nogi i płakał. E, tam, takie sytuacje nie zdarzają się w życiu….może tak, a może nie…tak kategorycznie osądzać nie można.

W filmie tym Clint pozbawiony jest w zasadzie możliwości decydowania. Ta zaś zawsze istnieje, ale jest sprytnie ukryta, pod jednoznacznym bardzo słowem – stanowczość. W opisanej zaś sytuacji stanowczość, to nic innego jak pułapka i w istocie bezwład. Z tego bierze się klęska Clinta. On, biedaczek, eskaluje emocje, nie mając żadnych realnych szans na sukces. No i powiedzmy sobie jasno – to nie Clint zawrócił tym paniom w głowie, to się tylko tak zdaje. W głowie zawróciła im umowność sytuacji stworzona przez reżysera.

Z czego bierze się tak silne w wielu osobach przekonanie, że sytuacja w jakiej znalazł się Clint prowadzi jedynie do tragedii, której w żaden sposób rozwiązać się nie da? Moim zdaniem przekonanie to bierze się z doświadczeń więziennych. Miałem znajomego, który został, jako jeden z nielicznych mężczyzn osadzony w zakładzie karnym dla kobiet. Był tam potrzebny do pomocy przy jakichś ciężkich pracach, a że wyrok miał łagodny, bo wsadzili go za pobicie jedynie, to łaził po tym więzieniu jak chciał. No i rzeczywiście nie było mu lekko. Te wariatki co siedziały w celach kompletnie głupiały na jego widok, no ale to jest sytuacja ekstremalna, która jak podejrzewam ma także mnóstwo odcieni.

Ja sam pracowałem w kobiecej redakcji i tam również były ciekawe sytuacje. Nie tak ekstremalne jak w zakładzie karnym w Krzywańcu, ale ciekawe. W końcu mnie stamtąd wyrzucili. Opisałem to w którejś z książek, ale już nie pamiętam w której. Dziś, po latach pewnie bym tego wszystkiego nie oceniał tak surowo, ale wtedy byłem bardzo zdenerwowany. W końcu wywaliły mnie z roboty w momencie kiedy miałem zacząć budować dom. Ciekawe co by było gdybym został? Pewnie nigdy nie napisałbym żadnej książki, albo pisałbym takie, po które nikt by nie sięgał.

No dobrze, ale przejdźmy od tych śliskich rozważań do rzeczy istotniejszych. Oto na ekrany wchodzi teraz film zatytułowany „Na pokuszenie”, który jest dokładną kopią filmu „Oszukany”. Film ten zrealizowała Zofia Coppola i nie sądzę, by był jakiś inny sens tej realizacji niż utrzymanie pani Zosi w czołówce amerykańskich reżyserów. To ważna konstatacja, albowiem prowadzi nas ona wprost do innej, która mówi – nie dajcie się nabierać handlarzom emocjami i nie przenoście do własnego życie proponowanych przez nich rozwiązań, albowiem za tym wszystkim kryje się coś innego. Co takiego? Otóż, prócz rozpaczliwej próby podniesienia znaczenia rodziny Coppola w środowisku filmowców, mamy tu także chęć utrzymania tej zarazy jaką widzimy w filmie w sercach i umysłach ludzi. Widzimy to wyraźnie prawda? Chodzi o to, żeby każda absolutnie sytuacja, w której występuje przystojny, choć kulawy żołnierz oraz jakaś pani kojarzyła się jednoznacznie. Choć przecież nie musi się tak kojarzyć, prawda? Chodzi o to, by w codziennym życiu zapanowała realia wyjęte wprost z zakładu karnego dla kobiet w Krzywańcu, województwo Lubuskie, tylko nieco bardziej upudrowane.

Nie trzeba doprawdy oglądać filmu „Na pokuszenie”, żeby zorientować się do kogo jest on adresowany. Mamy oto piękną, starzejącą się Nicole Kidmann i jej młodsze koleżanki, które są od niej zarówno brzydsze jak i grubsze. To ona tam rządzi, to ona decyduje żeby nowemu Clintowi, którym jest były mąż Bachledy Curuś, odrąbać nogę. One zaś mogą tylko płakać w poduszkę zastanawiając się dlaczego żołnierz wybrał tamtą. Z tych pobieżnych obserwacji płynie wniosek następujący. Kino przeżywa poważny kryzys. Nie ma szans na zainteresowanie filmem o uczuciach kobiet młodych i atrakcyjnych, bo one, dzięki nieustannemu postępowi, nie są wcale atrakcyjne i to co stanowi o atrakcyjności mają głęboko w nosie. Dzięki temu samemu postępowi, wszystkie odcienie emocji, które mamy w filmie z Clintem zostały zredukowane do jednego w zasadzie uczucia – zemsty. I tu drobna uwaga, mogę się mylić, ale z obserwacji wynika, że kobiety mszczą się wyłącznie za pychę. W żadnym innym przypadku, o zemście nie ma mowy.

Ktoś jednak jeszcze tą branżą filmową zarządza i rozpaczliwie usiłuje ratować żyjące z niej rodziny, takie jak rodzina Coppola. To jemu trzeba pomóc, tak samo jak trzeba pomóc starzejącym się aktorkom, które muszą się jakoś urządzić w życiu, zanim wypadną z obiegu. Nie każda jest Meryl Streep. Ten inne, młodsze, mogą więc wyglądać naturalnie, mogą mieć tłuste pośladki i pryszczate buzie. To już nie ma znaczenia. Kino, które zawsze było adresowane do kobiet umiera. A ostatni gwóźdź do trumny wbija pani Zosia C., której się nawet nie chciało wymyślić nowego, ciekawego scenariusza. No, ale pewnie nie ona o tym decydowała. Producent wolał mieć coś pewnego i taniego. Wszak świat się kończy i nie można wyrzucać pieniędzy tak bez sensu, na niesprawdzone projekty.

Teraz ogłoszenia.

Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim, 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

gabrielmaciejewski@wp.pl

Teraz inne ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2

  96 komentarzy do “O złych kobietach”

  1. Jest dluga lista rzeczy, ktorych nie rozumiem 'w temacie’ kina, ale w gornych partiach tej listy jest dla mnie kariera pani Coppoli: ja rozumiem, ze corka rezysera, ze promocja rodziny i w ogole, ale na milosc boska… Jeszcze 'Miedzy slowami’ bylo niezle (glownie dzieki Murrayowi, ale on niewiele musi na ekranie robic zeby podniesc jakosc filmu), ale reszta? Pretensjonalne pierdoly nie wiadomo o czym, manieryczne do bolu – czego koronnym przykladem 'Maria Antonina’, jeden z najgorszych filmow, jakie mialem okazje w zyciu ogladac.

  2. Ta pani to pas transmisyjny, po którym puszcza się gotówkę.

  3. Prawda o atrakcyjnych kobietach jest taka:

    otóż wg mnie atrakcyjną kobietą, jest taka budująca poczucie bezpieczeństwa rodziny. Jest to więc  kobieta z niezłym posagiem (dobrze zarabia, lub tata ma biznes …. ),  gospodarna i dobrze gotująca, która także z dziećmi lekcje odrobi. No i nie powinna przekraczać wagowo pewnego poziomu, bo estetyka wyglądu też jest ważna. No to jest  taka codzienna atrakcyjność.

    No ale taki poziom atrakcyjności nie jest tematem filmowym.

  4. Brzytwa Ockhama faktycznie sugeruje, ze to najbardziej logiczne wytlumaczenie… Choc smutno, ze czasy spsialy: jestem przekonany ze przy filmach takich jak 'Lawrence z Arabii’ czy 'Przeminelo z wiatrem’ tez mialy miejsce 'transmisje’, ale produkt koncowy jednak byl wyzszej jakosci.

  5. Te „złe kobiety” jak je Pan określa chciały tylko by cierpiał. A cierpienie uszlachetnia.

    No cóż, facet bywa człowiekiem natomiast upokorzona kobieta nigdy nie przebacza.

    Gdzie zdążył Pan obejrzeć „Na pokuszenie”?

  6. A po co ja miałem to oglądać? Obejrzałem sobie trailer i wystarczy.

  7. Najpotworniejszy film jaki o kobietach obejrzałam to „Sierpień w hrabstwie Osage”.

  8. A propos młodych kobiet wczoraj zasłyszałem taką rzecz.

    „Od czego zaczęło się odrodzenie narodu polskiego? Czy wręcz tworzenie narodu po strasznym upadku który nastąpił po powstaniu styczniowym. Historycy powiedzą, że najpierw powstała Liga Polska, z niej Liga Narodowa…itd. itd. To jest prawda ale niecała. Odrodzenie zaczęło się od działalności zakonów.  Ojciec Honorat Koźmiński po upadku powstania styczniowego założył pierwszorzędną organizację konspiracyjną. Ale to jeszcze nie wszystko. Dokładnie w 1963 r. przenosi swoją centralę do polski świeżo założony w Stolicy Apostolskiej Zakon Sióstr Niepokalanek.  Siostry Niepokalanki zostały powołane po to, żeby wychowywać panny z elity polskiej.”

  9. Potworniejsze jednak od wszystkich szmir świata są zgniatacze jąder, bo już nawet nie emocji, wyprodukowane przez naszą rodzimą reżyserską patologię. Taki egzemplarz Vega, swój niepokój moralny skierował był tym razem na ochronę zdrowia (BOTOKS).

  10. bo nie widziała Pani: „Przełamując fale” samego Larsa von Trier

  11. Polecam. Zapowiedziany jako komedia obyczajowa – dla mnie to był obyczajowy horror. „Oszukany” przy nim to lekkie romansidło. Spróbuje zaliczyć „Na pokuszenie”.

  12. Rzadko chodzę do kina . A już na pewno szkoda mi czasu na polskie filmy.

  13. Nie wiesz co tracisz, może ONET zetrze cytoplazme z Twoich oczu:
    „Pisarza oskarżano o mizoginię i propagowanie uproszczonych modeli kobiecości
    Dopiero u Coppoli kobiety zyskały należne im znaczenie i psychologiczną wiarygodność
    Wszystko w filmie Siegela jest głośniejsze, dosłowniejsze, nastawione na konkretny efekt
    „Na pokuszenie” jest subtelną historią o ludziach zamkniętych w pułapkach własnej cielesności”

  14. Z recenzji „Na pokuszenie” wynika, że w „Oszukanym” dominował męski punkt widzenia, a teraz krwiożercze kobitki mają być „ofiarami męskiego pożądania”. Możliwe, że jest to kolejny film z serii, która teraz dominuje w Hollywood: bierzemy stary film, który zarobił kasę, zamieniamy głównego bohatera na herod-babę i otaczamy ją bandą nieporadnych facetów. Tak zrobiono z Ghostbusters, serialem Dr Who, teraz Władca Much i znalazłoby się pewnie kilka kolejnych przykładów. To taki gender w kinie. Zaczęło się od nadreprezentacji w filmach murzynów, potem homoseksualistów, a teraz biorą się za kastrowanie męskich bohaterów. Równolegle klasykę przerabia się na filmy zombie – Duma i uprzedzenie, i zombie (2016). Widocznie produkcje typu „Janko Muzykant, czyli seks i przemoc” już nie są tak potrzebne.

  15. No proszę, Coryllus określa je jako „złe kobiety” a to są tylko osóbki „zamknięte w pułapkach własnej cielesności”. Subtelna historia o subtelnych kobietach. Dobre.

  16. Na nowe czasy , nowe obyczaje/propaganda/.

  17. Pacz Pani! A o tym ex-curusiu nikt nie napisał, że jest „zamknięty w pułapce własnej cielesności”

  18. https://youtu.be/e7rKAZ_sFfU 3:12 Les Felins (Koty) – Rene Clement – Jane Fonda i Alain Delon. Dreszczowiec z 1964 roku.

    W tym filmie też były wariatki.

  19. Większość filmów tego typu to wariacje na ten sam temat, który najdobitniej wg mnie wyłożył Al Pacino w Adwokacie diabła: „(Bóg) daje człowiekowi…instynkty.Daje ci ten niezwykły dar i co potem?Przysięgam, że dla własnej uciechy,dla potrzeb własnej kosmicznej burleski ustala wszelkie zasady na opak. Żart wszechczasów. Patrz, ale nie dotykaj.Dotknij, ale nie próbuj.Spróbuj, ale nie połykaj.Kiedy ty przestępujesz z nogi na nogę, co on robi? Zrywa boki ze śmiechu!”

  20. O kobietach prawdziwie pisze Rodziewiczówna. Wydana w komplecie przed kilku laty jest dla mnie opowieścią „prawdziwą” p latach 1830-1939. Gotowe scenariusze,prawdziwe sylwetki.Ale może niektórych ta prawda boli?A inni uważają tę literaturę za „niskich” lotów.Szkoda.

  21. Była cała seria takich filmów i one wszystkie miały jedno tylko przesłanie, zamknąć  wszystkich w Krzywańcu.

  22. Był też film o wariatce która uwięziła sławnego pisarza i połamała mu nogi żeby nie uciekł. Czyli schemat jest bardzo popularny.

  23. Naprawdę był taki film? Czego ci ludzie nie wymyślą….

  24. To był film wyjątkowy.  Jeden z niewielu który relacje „kobieta-mężczyzna” traktował w sposób filozoficzny. Perełka, której przekaz nigdy się nie zdezaktualizował.

  25. Był i jest. Ciągle go puszczają w telewizji. „Misery” z 1990 r.

  26. Tak, film Misery z roku 1990 na podstawie książki pod tym samym tytułem. Wariatka zmuszała pisarza by zmienił zakończenia swoich książek lub napisał na nowo.

  27. Nic bardziej upiornego nie obejrzałam, niż „8 kobiet”. Każda z pań mogła utłuc pana domu, każda by to chętnie zrobiła  i każda ma alibi.

  28. Gdyby kobiety były takie jak je opisuje Rodziewiczówna, galeria świętych była by nimi /kobietami/ zapełniona. To nie są prawdziwe postacie. Mogą służyć za szlachetny wzorzec do naśladowania ale niewiele mają z rzeczywistością. Żadnych złudzeń. w tej materii.

    Żeby nie było…. Bardzo lubię powieści Marii Rodziewiczównej.

  29. Stefek Ż. też swoje trzy grosze dołożył do demaskacji złych kobiet, w opowiadaniu Pavoncello. Tam niejaka Zinaida i jej mąż, rosyjski dyplomata, posłużyli się biednym włoskim skrzypkiem, żeby zapewnić sobie ciągłość pokoleń i tym samym ciągłość majątku. Zostało mu to zresztą otwarcie przekazane przez „przyjaciela rodziny dyplomaty”:

    Murzyn spełnił swoją powinność, Murzyn może odejść.
    — Któż to jest ten Murzyn?
    — Pan jesteś Murzynem, mój piękny Włochu.
    — Nie rozumiem tego i nie wiem doprawdy, z czego się pan tak cieszy.
    — Śmieję się z pańskiej miny i z pańskiej roli.
    — Śmiej się pan sobie! Co mi tam!
    — Chcesz pan wiedzieć prawdę, całą prawdę, co? Chcesz pan czy nie? — pytał Emielianow, cofając się za swe biuro, gdzie usiadł w głębokim fotelu.
    — Po to przyszedłem w pańskie nieżyczliwe progi.
    — Nie były dla pana nieżyczliwe, aleś tego nie umiał uszanować. Wszedłeś mi pan w drogę — nie tylko w drogę! zgrzytnął Rosjanin.
    — Nie wiem, o co chodzi.
    — Wiesz pan dobrze. Otóż taka jest prawda. Szczebieniew potrzebował potomka. Potrzebował potomka za wszelką cenę, gdyż krewniacy czyhali na jego majątek. Tymczasem papa Szczebieniew, sam pan to rozumiesz dobrze… Biedactwo! Musiał po to wybrać się do słonecznej Italii ze swą uroczą magnifiką. A nuż jaki cud? Panes się diablo nadał do tego cudu. Skoro magnifika zaszła w ciążę, uciekli, zwiali, wyfrunęli. Teraz Szczebieniew jest w siódmym niebie. Szczęśliwy małżonek, papa in spe. A pan chcesz, żeby on albo jego wierna małżonka listy do pana pisywała… Dobry sobie! Znać pana nie chcą, nie wiedzą, coś za jeden. Murzyn!

    Podłą kobietę i jej rodzinę ukarał Stefek w dalszej części opowiadania rękami bolszewików…

    https://pl.wikisource.org/wiki/Pavoncello

    Zaś Andrzej Żuławski przeniósł to dzieło skwapliwie na ekran:  http://www.filmweb.pl/film/Pavoncello-1967-8582/descs

  30. Od dzieciństwa wychowywałem się głównie wśród kobiet. I wiele było tak wyjątkowych i pięknych jak z Rodziewiczówny. Zawsze mnie zastanawiało skąd ci reżyserzy biorą tak popieprzone kobiety.

  31. otóż oni mieli dużo mniej szczęścia niż Ty 🙂

  32. Chyba powinienem zacząć żałować. Może byłbym reżyserem 😉

  33. He, he , he. Dobre. Na Der Onet można zawsze liczyć:)))

  34. Ten tekst, jest między innymi o tym, że o kształcie i fabule filmów decyduje producent. Bycie reżyserem nic by ci nie dało

  35. Możliwe, że jest to kolejny film z serii, która teraz dominuje w Hollywood: bierzemy stary film, który zarobił kasę,

    Niekoniecznie – forsy Hollywood nie brakuje, brakuje im pomysłów i dobrych scenariuszy. W ogóle czegoś czego wcześniej nie było. Z braku nowych pomysłów biorą się za odświeżenie starych i kręcenie starych filmów na nowo.

    Tak zrobiono z Ghostbusters

    …który na szczęście był finansową klapą. Ciekawe czy tak będzie z „Morderstwem w Orient Expresie” klasyk który został nakręcony na nowo, tym razem z Johnym Deepem w roli złego Ratcheta. W filmie nie mogło zabraknąć Murzyna (gra doktora) i hiszpańskojęzycznej bohaterki granej przez Penelope Cruz a Jugosławia wygląda jakby leżała w Himalajach.

  36. No właśnie, to jest głównie upadek scenopisarstwa, nie wiem dlaczego tak jest, ale myślę, że oni się boją tematów lokalnych, a innych dziś nie ma.

  37. są zboczencami, więc normalne kobiety od nich stronią, a przestrzeń wypełniają te popieprzone.

  38. ja składam protest, kiedyś teksty były dostępne wcześniej! Około 9-tej. Teraz jak mam chwilkę po południu, to temata już przedyskutowana!
    A co powiecie o „Salto” oczywiście w kontekście

  39. Zauważyłem, że prawie wszystkie dobre filmy to adaptacje literatury. Wszystko co było dobrze napisane zostało już zekranizowane. Literatura współczesna jest słaba, coraz ciężej znaleźć materiał na dobry scenariusz, a i współcześni twórcy filmowi nie dorównują swoim poprzednikom. Oczywiście dzisiaj można robić filmy lepiej zrealizowane technicznie. Ale tylko to. Pomysłów rzeczywicie brak, więc jadą na tym co było, kręcąc remake’i. W showbiznesie zawsze chodziło o pieniądze, ale kiedyś za ich robienie brali się artyści. Obecne czasy pośpiechu, gdzie dzięki m.in. internetowi wszystko się deaktualizuje z dnia na dzień, nie wydadzą wybitnych twórców. To i dzieł wybitnych nie możemy się spodziewać. Chciwi producenci i mało wymagająca publiczność…

  40. Musiałem rano wyjechać na chwilę

  41. 🙂

    usprawiedliwienie przyjęte

  42. Przepraszam,że znowu OT ale uśmiałem się po przeczytaniu komentarza więc wklejam „13:28 ~anac
    Oczywiscie PRZYPADKOWO w jednym miejscu spotkali się : a) nawalony agresywny POLAK (zapewne katol), b) matka CZECZENKA wyznania islamskiego, czysta i niewinna oraz c) jako wisienka na torcie, ortodoksyjny ŻYD o wysokim poziomie empatii dla gojów. Takich bajek to nawet bracia Grimm nie pisali:)”
    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,atak-na-muzulmanke-w-centrum-miasta-popchnal-i-zaczal-kopac,240264.html

    Pozdrawiam

  43. szkoda, że dyskusja jest o filmach, a nie kobietach… 🙂

  44. nie odkryłeś nic nowego. Tak to właśnie wygląda. media wychowują gównianych czytelników bo nic za wyjątkiem gówna nie mają im do zaoferowania. Tak się dzieje w każdej dziedzinie sztuki.
    Ale z tymi dziełami wybitnymi to się nie zgodzę, jestem świeżo po Twin Peaks 3
    Gdzie Lynch potrafił zdobyć dłużyznę, dla której zrobiłbym osobną nagrodę Oscara.
    Po prostu, tak jak dla widzów niewprawionych, opowieść musi być wolna, aby mieli czas wyciągnąć wnioski.

  45. Jeszcze prywata do Gospodarza 🙂

    Pewnie nie ma szansy,żeby dostać jeszcze „Pitaval prowincjonalny”? Będę dziś zamawiał co nieco  i nie znalazłem na basnjakniedzwiedz.pl tego tytułu.Przepraszam że zaśmiecam tutaj.

    Pozdrawiam

  46. N. Kidman grała już samotną kobietę radzącą sobie na gospodarce (a raczej nieradzącą sobie, dopiero druga kobieta grana przez K. Zellweger jej pomogła).  Western „Wzgórze nadziei” to było. Ukochany Kidman był konfederatem i szedł do niej po ucieczce z wojska z Petersburga (nawet wyszło im pokazanie bitwy o krater w 1864 r.).

  47. Myślę i myślę w jakim sensie był/jest „najpotworniejszy” i za Chiny Ludowe nic nie mogę wymyślić. No ale ja jestem misiem o małym rozumku 🙂 Mnie ten film nawet się podobał, no ale o gustach… itp itd

  48. Ha, pisząc o Twin Peaks i Lynchu własnie się ze mną zgodziłeś. Ja oglądałem pierwsze Twin Peaks w roku 90 albo 91 czyli ponad ćwierć wieku temu. Dla mnie Lynch jest właśnie twórcą z poprzedniej epoki (taki żyjący klasyk). Dla dzisiejszego pokolenia kinomanów to taka mumia jak dla mnie reżyserzy z lat 40-tych i 50-tych. Jak te ostatnie Lynche poumierają to nie zostanie już nic po za facetami od sprawnie zrealizowanych akcyjniaków-blockbusterów i panie takie jak Coppola albo Holland. Wielkie kino skończyło się w zeszyłym tysiącleciu, tak jak wielkie malarstwo umarło sto lat wcześniej.

  49. Można adaptować pamiętniki ziemian z 19 wieku. I nie mam tu na myśli tylko Polskich Ziemian ale ludzi z południa Ameryki przed Wojną Secesyjną. Pokazać jak widzieli i rozumieli ówczesny świat. Tylko oczywiście mądrość etapu na to nie pozwala.

  50. Kino było adresowane do kobiet aż do Wojen gwiezdnych. Potem głównym targetem kina stali się chłopcy i młodzi mężczyźni. I tak już zostało. Twòrczość S. Coppolli to nisza.

    Co do zaś nowych ciekawych rzeczy to dużà rolę zaczyna odgrywać Netflix. System tworzenia filmów tam nie ma pòki co charakteru producenckiego i przechodzi wiele ciekawych pomysłów.

    Z kolei Coryllusowa teoria filmu: narzędzie do dewastacji emocji podstawowych, choć może ładnie brzmi i wyglàda na papierze, dotyczyć może chyba jedynie pewnego wycinka kina, tu od razu przychodzi na myśl Kacza zupa Braci Marx, dużo by pisać.

  51. Wielkie kino umiera bo większość fal została już dawno przełamana a wszelkie tabu dawno odkryte. Co tu jeszcze zostało do propagandowego obrobienia? Nawet o Janosiku była już „Historia prawdziwa”

  52. Programowe niszczenie kultury i ogólnie fundamentów naszej cywilizacji to druga strona medalu. Sztuka zawsze była narzędziem propagandy – dawniej tzw. sztuka wysoka miała propagować wyższe wartości. A co może propagować kultura masowa ?

  53. Dla kobiet są seriale i 50 twarzy Graya.

  54. ale ja nie zaprzeczałem, Lynch tworzy nadal i 3 seria odbiega nieco stylem od pierwszych dwóch. Jest bezczelnie jedną warstwą skierowana w wysublimowanego widza, nie wiem czy dostrzegłeś scenę z Casablanca?
    A co powiesz na Woody Allena? Całkowita zmiana stylu i doskonałe filmy.

  55. Rzeźba najlepsza 😀

  56. Zawartość esejów z „Pitawala prowincjonalnego” znajduje się w pozycji „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu”.

    „Pitawala …” nie ma nawet w Foto-Mag’u, chyba że na Allegro….

  57. Coppola w „Między Słowami” bardzo OK.
    Bill Murray był doskonały

  58. I co wtedy zrobią z takim filmem jak Django? Kolejnym etapem będzie film o białym kanibalu z Południa zjadajacym tylko dzieci splodzone przez siebie z młodą czarną niewolnica,  której męża rzucił swiniom na pożarcie… Z tej samej przyczyny nie mogą być zekranizowane pamiętniki polskich ziemian… W tym jednak przypadku obraz ich życia ma ulec nie dewastacji, ale całkowitemu zapomnieniu

  59. Szczerze mówiąc nigdy nie byłem wielkim fanem Allena. Chyba jestem zbyt wielkim prostakiem i ograniczyłem się tylko do jego głupich komedi. Nie jestem na bieżąco z tym co kręci. Jedyne co ostatnio oglądałem to „Klątwa skorpiona”, ale to „stary” film. W ogóle zauważyłem, że jako nastolatek wolałem oglądać rzeczy „trudniejsze” i poważniejsze, a wkraczając w wiek późno-średni traktuję kino wyłącznie jako rozrywkę, stąd wybór pozycji lżejszych.

  60. to ja zachęcam od Vicky Cristina Barcelona. CAŁKOWITA zmiana stylu
    najlepsze O Północy W Paryżu

  61. Aaa, no I jeszcze a propos zlych kobiet, zapraszam do obejrzenia filmu Nimfomanka Von Triera. Osobiscie dalem rade 15 min. W moich okolicznosciach przyrody absolutny rekord.

  62. Informuję, że najnowszy numer specjalny Szkoły Nawigatorów – „Katholicos*” jest już dostępny w Foto-Mag’u.

    To dobra wiadomość, choć jest też zła wiadomość: Foto-Mag dzisiaj jest otwarty wyjątkowo do godziny 18 a otwarty będzie dopiero we wtorek 12 września.

  63. @Maria Ciszewski

    @raven59

    Dziękuję  bardzo za szybką reakcję.Na Coryllian można liczyć. 🙂 no i można składać zamówienie.

    Pozdrawiam raz jeszcze

  64. À le traf…

    … wlasnie w ubiegly poniedzialek obejrzalam ponownie ten film… akurat powtarzali go na „Paramount Picture”… te wariatke grala Kate Bates… okropny film.

  65. Nie będę mordowala pisarza Coryllusa oglądaniem fragmentu oskarowej roli Katie Bates z filmu Misery, w której bohaterka łamie, przywiązanemu do łóżka pisarzowi nogi, używając do tego potężnego drewnianego młota.  Dla uatrakcyjnienia z zawodu jest ona pielęgniarką, a podczas tej sceny, na jej szyi, co chwila złowieszczo błyska krzyżyk.

  66. W niedziele wieczorem w telewizorze w glownych wiadomosciach wieczornch „goscili” Deneuve i Depardieu… az zdebialam jak go zobaczylam bo tak sie upasl ten szmaciarz… prawie jak Belmondo… w studio sapal niesamowicie podczas mowienia, „podgardle” wisialo mu na szyi… cos obrzydliwego jak on wyglada teraz… Denevka tez sie mocno zaokraglila…

    … i tak wlasnie sobie pomyslalam – jak Pan dzisiaj napisal o tej Zosce Coppola… i powiedzialam na glos do przyjaciela, ze „promuja” ten swoj nowy film bo im „zabraklo”… a okazja do wyrwania jakiejs nedznej kasy chyba ostatnia… ale przyjaciel powiedzial, ze ten film to bedzie calkowita PLAJTA… ze wzgledu na tego lacha „Ruska” Depardieu…

    … z tego wszystkiego nawet nie zapamietalam tytulu ich „nowego” wspolnego filmu, ktory wlasnie wszedl na ekrany francuskich kin.

    Nedza filmowa i ogolnie artystyczna jest tutaj STRASZNA… coraz wiecej tych filmowych „wedet”  wystepuje w roznych dennych programach „goscinnie”… wiele z nich „zaczelo” grac w reklamach… albo odgrzewanych kartoflach typu „kolo fortuny” sprzed lat… „rezim” na kase ta sodomogomoria ma coraz wiekszy.

  67. Wroc…

    … nie Belmondo… a Marlon Brando,

  68. Złe kobiety są jak dobre, tylko złe

  69. Krzyżyk na szyi to niezbędny rekwizyt każdego psychopaty.

  70. off topic:
    myśmy tu niedawno robili polewkę z poety Wencla a ja go dzisiaj widziałem w Kościele na okładce Gościa Niedzielnego…

  71. A my nie gorsze Pani Dobrodziko, u nasz Koło fotuny też znowu jest. Pan Kurski nam gwarantuje godziwa rozrywkę.

    ●●●●●

    Ale już bez żarcików. Od minionej niedzieli zaczął się drugi sezon serialu „Dziewczyny ze Lwowa”. W wakacje obejrzałam prawie całą powtórkę pierwszego sezonu. Kiedy film był pierwszy raz, to tak mnie wkurzyl sprytnym ukraińskim lobbingiem, że po 20 minutach przestalam oglądać. Jednak latem, w niedziele, w godzinach poobiednich, leciały powtórki po dwa odcinki po kolei. Ponieważ uświadomiłam sobie,  że nie mogę mamy pozbawiać rozrywki,  oglądalyśmy razem. Muszę powiedzieć, że porządnie sypnieto groszem, scenariusz wciąga, obsada dobrze dobrana, scenografia i kostiumy oraz aktualność spraw także. Cukiereczek dla oswojenia z Ukraińcami. Oxytocyna przez oczy.

    Ukraińskie kobiety super: ładne, utalentowane, pokorne, mądre i  dobre, ukraińscy mężczyźni –  zaplute, pijane świnie. Natomiast polscy mężczyźni jeden w drugiego, nawet jeśli złodziej, czy bandyta, cud miód,  a kobiety w większości wredne suki.

    W pierwszej serii miejce akcji Warszawa, i trochę Lwowa, w drugiej też Lwów i Warszawa. Nawet włączono sprawę Majdanu, ale to już była żenada. Jednak nie ciągnęli wątku długo, odhaczyli i poszli dalej w obyczajówkę.

  72. Kiedyś, ale niedawno, napisałeś że na jakichś targach podeszła do Ciebie jakaś starsza pani i powiedziała że najważniejsze jest utrzymać ścisłe relacje między matką a synem.

    Ty byłeś grzeczny i tylko szeroko otworzyłeś oczy, co ta pani przyjęła jako akceptację

    Ja wiem że to było raczej zdumienie

    Wiem że wysłannicy piekieł są wśród naszych bliskich

  73. A film to najważniejsza ze sztuk.

  74. No  pieknie…

    … pewnie to „katolickie” pismo  dostalo dotacje od Szwabow… i musi byc  „cool”… a Wencel pewnie w obowiazkowym pakiecie  !!!

  75. Gratulują tam Wenclowi, że jego wiersze weszły do kanonu lektur!

  76. Ja juz sie Rozalio na ukrainskie „cukiereczki” nie bardzo nabiore… mialam z nimi ze 3 razy do czynienia i to naprawde styknie… no i z 15 lat temu – jeszcze przed Francja – mialam w rodzinie „ukrainski” incydent…

    … w skrocie… tak ta Ukrainka gdzies spod Kijowa omotala kuzyna, ze juz chlopak chcial sie zenic… ona wtedy 29 lat, „panna”, „bezdzietna” – oczywiscie.  Ciotka nie mogla sie jej nachwalic… jaka pracowita, jakie wspaniale kotlety robi… a jak szybko pierogi lepi – no dziewczyna jak fryga… kuzyn zalatwil jej pilnowanie dzieci u swoich jakichs znajomych. Mlode malzenstwo zapracowane, akurat dom budowali, a ta Ukraina zajmowala sie dziecmi… w czasie kiedy ich nie bylo, tak spladrowala mieszkanie, ze znalazla gdzie mieli pieniadze na budowe tego domu… i w ciagu 4 dni  byla na Ukrainie.  Zapier****la  ona wtedy temu malzenstwu  90.000 ZL !!!… cala kase… jego tesc wyladowal w szpitalu jak sie o tym dowiedzial… do dzis kasy nie odzyskali…. ale sledztwo sie toczylo… i znalezli ja… z mezem i 3 malych dzieci.

    Nie wiem czy ta sprawa teraz po wejsciu Ukrainy do UE bedzie miala swoj dalszy ciag, ale ta sprawa u mojej mamy  w calej gminie i powiecie byla baaardzo znana i dyskutowana dlugi czas… praktycznie wszyscy u nas w okolicy o niej slyszeli i generalnie kazdy jest  juz „uczulony” nt.  Ukraincow…

    … no, ale  moj  siostrzeniec tez ma dziewczyne z Ukrainy…  tak sie przytrafilo. Bedzie juz 2 lata jak sie znaja… moja mama mowi, ze jest normalna, nic szczegolnego, ani ladna ani brzydka… siostrzeniec juz byl u niej 2 razy na tej Ukrainie… rodzicow ma  „w porzo”, gospodaruja na malym polu, byl kon, 2 krowy, kury, kroliki… mleko, jajka, ser, smietana, maslo maja swoje i troche tym handluja… ona ma jeszcze na Ukrainie zonatego brata z dwojka malych dzieci, on mieszka w jakims malym miescie kolo Krymu i pracuje w wojsku…

    … a co z tego wyjdzie – to jak mowi moja mama – u Pana Boga w reku.

  77. i jakie to proste.

  78. I w jaką ramę go dali na okładce. Jak jakiegoś świętego. Masakra!

  79. Ja Ci nawet mogę powiedzieć, która to była pani, mam wszak fotograficzną pamięć 😉

  80. Rozalia i Paris – nie mam zdania, co do charakteru bo nie znam, ale do domu (do sprzątania) nie wpuszczam, natomiast bardzo mnie wkurzają ich bardzo głośne rozmowy przez  telefon. Metro, autobus, tramwaj, przystanek głośne : hr, hr (tylno – gardłowe), tak jakby wybiła się  jedna z drugą na niepodległość i wreszcie może sobie swobodnie głośno pogadać. Zwracanie uwagi nie pomaga. Ukrainka patrzy na Polaka proszącego o zasłonięcie mikrofoniku rękę jak na zadżumionego, śmierdzącego łacha.

  81. Jeden z tfurców przez duże TFU (copywright by Robert McLiam Wilson) powiedział, że nikogo nie interesują łzawe historyjki, więc w domyśle dlatego na ekranach panoszy się zbrodnia, zdrada, dewiacjie. Było o złych facetach, jest o złych kobietach, a normą stają sie filmy o złych, strasznych dzieciach. Co potrafi wymyślić chory reżyser-producent to choćby film „Sznur” Alfreda Hitchcocka z 1948(!).
    TFUrcom wtótują odTFUrcy i jeden z naszych aktorów w wywiadzie rozwodził się ile ma do wygrania w roli złego człowieka (w domyśle to może dać mu szansę na zdobycie na FPFF w Gdyni nagrody za najlepszą rolę).

  82. Nie potrzeba

    Szalona dziewczyna a potem stara wariatka

    I w dodatku moralny obowiązek opieki

    Mam tego wokół po kokardę

    Jak widzę tytuł piosenki że jest o matce to lecę przełączyć tak szybko że mało się nie zabiję

  83. W celach poznawczo archiwalnych.

    https://youtu.be/tWS9kZV6khA 1:08 Dziewczyny ze Lwowa. Olja i Nowakowa, która w filmie przedstawiona jest jako stuknieta stara wariatka, która każdego (absolutnie bez powodów) podejrzewa, że ją okradnie.

  84. https://youtu.be/zKu2VkOBVH8 1:23 Jeszcze raz Olja i Nowakowa – zła kobieta. 🙂

  85. I slusznie…

    … ja tez bym nie wpuscila – do sprzatania… tu we Francji, czy w Paryzu czy w Rennes unikalam wszelkiego kontaktu z nimi… i tak bedzie zawsze… ta nieufnosc do nich jest mocno zakorzeniona, ale w moim przypadku tyczy to takze roznych „obcych”… tak mam od urodzenia.

    Rzeczywiscie czesc Ukraincow i innych „narodow” zwlaszcza tych  po  bylych ruskich republikach  w zachowaniu sa bezczelni i prostaccy… taka niedowartosciowana i zakompleksiona „nowobogacka” cholota jest w kazdym narodzie… ale we Francji nie zachowuja sie tak „prowokacyjnie” jak w Polsce… znaja swoje miejsce  „w szeregu”… no i maja respekt, ze w razie co… to porzadek bedzie zrobiony z nimi… i po prostu wola „nie ryzykowac”  wylotu… do siebie.

    Po prostu nie nalezy im pozwalac za duzo… ani w relacjach osobistych ani w administracyjnych… generalnie „panstwo nasze” musi trzymac ich pod kontrola… czyli „za twarz”…  oni musza czuc „bat administracyjny”  nad soba, ze nie sa u siebie i nie wszystko im wolno… tak samo jak my Polacy zyjacy, pracujacy za granica… musimy sie dostosowac… i tyle.

  86. Historię ze Sznura wymyśliło samo życie. Dotyczy dwóch „cudownych młodzieńców” z bogatych rodzin żydowskich emigrantów z Niemiec do USA, którzy 24 maja 1924 r. w Chicago zamordowali, na znak pogardy dla tradycyjnej moralności, pewnego 14 – latka. Bo się za nadludzi uważali, zafascynowani filozofią Nietszchego. Sprawa przeszła do historii kryminalistyki jako sprawa Leonarda i Loeba, a najdokładniej opisuje ją rosyjska Wiki:

    https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9B%D0%B5%D0%BE%D0%BF%D0%BE%D0%BB%D1%8C%D0%B4_%D0%B8_%D0%9B%D1%91%D0%B1
    Zostali skazani na dożywocie. A tak się dobrze zapowiadali: jeden (Leonard) właśnie bakalaureat zrobił na uniwersytecie chicagowskim, wybierał się na Harvard, znał 5 języków, pierwsze słowa wypowiedział w 4 miesiącu życia i miał IQ 210, a drugi (Loeb) był najmłodszym absolwentem MIT w dziejach.

    Prawdziwe Nadczłowieki…

  87. Zwyczajny autyzm, pielęgnowany i karmiony do psychopatii. Tylko wtedy się nie rozpoznawało, zwłaszcza w rodzinach bogatych.

  88. Pene zaskoczenie, ale Tropiciel to tropiciel. Niby taka inteligencja, a zwykłe szumowiny.

    Poszukałem dokładniej i u Hitchcocka jest bardziej perwersyjnie niż w życiu. Pojawia się wątek homoseksualny, a mordercy stali się WASPami, wiadomo Hollywood. Ciało zamordowanego chłopaka pakują do starego kufra i zapraszają do swojego apartamentu na obiad m.in. ojca i dziewczynę zamordowanego. Hitchcock wymyślił, że kufer z ciałem służył jako bufet na tym przyjęciu.
    Czy to tylko zamiłowanie do suspensu, czy jakiegoś rodzaju dewiacja? Na podstawie wspomnień bohaterki Ptaków Tippi Hedren to Hitchcock był typem psychopatycznym. Teraz podobnym typem reżysera jest Lars von Triers.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.