gru 292021
 

Jak wiele osób zauważyło, umieściłem tu wczoraj link do zdjęcia promującego na instagramie I tom wspomnień Edwarda Woyniłłowicza. Przy okazji zacząłem, raz jeszcze czytać te wspomnienia. Niezwykłe jest proszę Państwa to, jak tępymi ludźmi są ci, którzy czytając je, klaszcząc co celniejszym znajdującym się tam myślom, zachowują się dokładnie tak, jakby sobie tego nie życzył ich autor. Ja szczerze polecam fragmenty odnoszące się do reakcji na powstanie styczniowe, które zaczynają się gdzieś od strony 12. Jest tam napisane, że młodzież gimnazjalna w Słucku nosiła na sobie nieprzebrane mnóstwo tak zwanej biżuterii powstańczej z wizerunkami nigdy nie zgadniecie kogo. Tylko bowiem nam dziś powstanie kojarzy się z Romualdem Trauguttem i księdzem Brzóską. To są projekcje post factum fałszujące całkowicie rzeczywistą wymowę tego zrywu. Młody Edward Woyniłłowicz nosił spinki do koszuli z wizerunkami Leopolda Kronenberga i szewca Hiszpańskiego. Ho, ho, tak tak…nikt jednak nie raczył tego do dziś zauważyć i wszyscy dyskutują o powstaniu styczniowym tak samo mniej więcej, jak o sarmatyzmie. Bez wglądu w konteksty towarzyszące wypadkom. Po co właściwie? Chyba tylko po to, by utrwalić fałszywy obraz tych zdarzeń. Jest tam jeszcze, u Woyniłłowicza, wspaniały zupełnie passus dotyczący kresowych niewiast, które same z siebie udzielały różnych emocjonalnych namaszczeń osobnikom podającym się za delegatów rządu narodowego. Jak pisze Woyniłłowicz – silnie domniemanym. Panie te terroryzowały otoczenie do tego stopnia, że ludzie przytomni, obyci z okolicznościami tracili głowę i także przyjmowali owych domniemanych wysłanników rządu pod swoim dachem, udzielając im różnych protekcji. Konfiskowano im potem majątki i wieziono w kibitkach na Sybir, a inspiratorki tych spotkań i całego patriotycznego wzmożenia zasiadały w kawiarniach przy filiżance czarnej i rogalikach, by dyskutować o następnych godnych uwieńczenia patriotycznym laurem prowokatorach. Moda patriotyczna, nie widziana wcześniej, a przywożona z Warszawy, rozlewała się po całym byłym Wielkim Księstwie. Ktoś te gadżety produkował, ktoś sprzedawał i ktoś kupował, święcie przekonany, że przysłuży się w ten sposób ojczyźnie.

Widzimy dziś dobrze, że nic się w tej sprawie nie zmienia. Może tylko tyle, że miast patriotów, w dziwnych strojach chadzają dziś przedstawiciele antypisowskiej lewicy. Patrioci zaś kontentują się afirmowaniem jednego lub dwóch przebierańców, którzy udają kogoś kim w istocie nie są, próbując przy tym ukryć swoją prawdziwą tożsamość. Czy to komuś daje do myślenia? Oczywiście, że nie, nie ma na to szans. Nie tylko dlatego, że zachowanie takie nie grozi dziś niczym, a na pewno nie zesłaniem na Syberię. Przede wszystkim dlatego, że w cenie są zawsze dobrze podgrzane emocje. I przede wszystkim one. Jeśli ktoś próbuje coś tłumaczyć ludziom nawykłym do ich konsumpcji, na przykład, żeby nie wygłupiali się z demonstracjami przeciwko obostrzeniom, albowiem nie są one wcale drastyczne w porównaniu z innymi krajami, może usłyszeć w najlepszym razie zdanie – nie rozumiem takiej filozofii! W najgorszym zaś obelgi. Jeśli ktoś wskaże, że niedobrze jest kiedy czyni się z symboli religijnych i symboli walki i męczeństwa teatralny gadżet, będzie jeszcze gorzej. Nie tak dawno jeden z czytelników strofował mnie za aranżację promującą na instagramie książkę o Andrzeju Boboli. Inny stwierdził, że kiedy deklaruję niechęć do szczepień, a na targach występuje w masce, on odbiera to jako dysonans bardzo poważny, który może nawet stawiać w dziwnym świetle wszystkie moje intencje. Co innego kiedy Grzegorz Braun przemawia w wigilię niczym prezydent in spe, a za plecami ma Matkę Boską z Ostrej Bramy i inne święte wizerunki. Wtedy wszystko jest w najlepszym porządku. Te wizerunki nie zostały zapewne wybrane przypadkowo, nie ma wśród nich bowiem Madonny Częstochowskiej, bo za bardzo kojarzyłaby się w klapą w marynarce Wałęsy. Ktoś więc tam myśli. Widok ten nie wzbudza niczyich podejrzeń, poza może moimi, a dzieje się tak bo serwowane przez posła Brauna emocje mają stosowną temperaturę. Ich konsumpcja zaś nie grozi wywiezieniem na Syberię, nie grozi w ogóle niczym, choć spożywający je ludzie uwielbiają myśleć o sobie jak o męczennikach. To ich nic nie kosztuje, szczególnie jeśli sami się zaszczepią, a potem głośno gardłują przeciwko maseczkom, obostrzeniom i wszystkim tym współczesnym antypatriotycznym gadżetom. Ktoś tu zaraz zawoła, że wśród patriotów nie ma ludzi zaszczepionych! Łał! Naprawdę tak myślicie? Niesamowici jesteście.

Chciałbym jeszcze przypomnieć wspomnienia Hipolita Milewskiego i fragment dotyczący tego samego okresu w dziejach. Milewski miał trochę gorzej, albowiem jego opiekun, wynajęty przez ojca, były kawalerzysta, zaczął pewnego dnia nosić konfederatkę i składać przed młodym Hipolitem różnie patriotyczne deklaracje, które ten przyjął dość chłodno, ale tylko dlatego, że ich, na swoje szczęście, nie rozumiał do końca. Kiedy cała zawierucha się skończyła pan ów, którego żadne nieprzyjemności nie spotkały, najspokojniej w świecie zaczął tytułować Milewskiego Hipolitem Oskarowiczem.

Ktoś powie, że moje dzisiejsze elukubracje są całkiem chybione, bo kraj jest wolny i nie ma okupacji. No, jak nie ma? Jak nie ma, kiedy wszyscy demonstrujący wrzeszczą ile sił w płucach, że właśnie jest okupacja! I koniecznie trzeba się jej przeciwstawić, bo wolność nasza pójdzie całkiem na zatracenie i wszystkim nam każą się zaszczepić. Wszystkim nie każą, bo nie każdy może, ze względów zdrowotnych. Moment ten może być jednak ciekawy, kiedy ktoś dociekliwy zechce sprawdzić ilu prawdziwych patriotów zaszczepiło się wcześniej i w którym dokładnie momencie.

Wiem, wiem, nie mam żadnych szans na sprzedanie większej ilości serwowanych tu dziś emocji, albowiem nie mają one odpowiedniej temperatury. Są wcale zimne i wielu ludziom nie przejdą przez gardło. Poza tym, jak już zauważył jeden z czytelników, przy ich konsumpcji człowiek odczuwa dysonans, bo tu brak szczepienia, a tu maska na targach. A przecież trzeba było patriotycznie nie zakładać maski, pozwolić się wyrzucić z tych targów, stracić zainwestowane pieniądze. Wtedy byłoby prawidłowo i może nawet ktoś by się zastanowił, czy ja czasem nie nadaję się na jakiegoś pardon – podchujaszczego – w tym nowym powstaniu styczniowym, które się szykuje. Bo na dowódcę partii to wcale się nie nadaję. Brak mi impetu i kolorytu, dziwnie gadam i nie potrafię łączyć prostych, łatwo dostrzegalnych faktów, w spójną narrację, która rozgrzewa tłumy. A wszystko jest przecież tak oczywiste.
Na koniec chciałbym tu umieścić link do wypowiedzi księdza Romana Kneblewskiego, którego parę lat temu broniłem tu, w chwili kiedy został usunięty ze swojej parafii przez ówczesnego biskupa, którego nazwisko – kto by to pamiętał – brzmiało chyba Tyrawa. Nie wiadomo właściwie co powiedzieć.

https://twitter.com/KsKneblewski/status/1472332648097931264?t=cPGigkw76GBezuttNcvYqQ&s=19

  28 komentarzy do “Opcja patriotyczna czyli o niemożności nauczenia się czegokolwiek”

  1. Dzień dobry. Swoją drogą ja się jednak dziwię temu kompletnemu brakowi odporności na prowokacje, tak powszechnemu w Polsce. Szczególnie po latach komuny, która na prowokacjach opierała swój model zarządzania. Cóż, widać było to przemyślane i uzasadnione historycznie, chociaż tym paniom patriotkom to ja bym jeszcze wybaczył. Serca niewieście, szczególnie niewinne (tak, tak 😉 padają często ofiarą różnych oszustów. Smuci mnie bardziej swoista niereformowalność takich osób. Pan Hipolit miał trochę łatwiej, bo i pochodzenie i przekaz rodzinny, edukacja zagraniczna i kontakty, wszystko to razem pozwalało Mu nabrać dystansu do ówczesnej bieżączki. I na koniec jedno prywatne zupełnie skojarzenie; otóż świętej pamięci babka moja miała takie powiedzenie; kiedy mam pieniądze – to jestem mądra…

  2. Znakomite powiedzenie. A w niewinne serca niech pan nie wierzy

  3. – są, są… Ja takie jedno spotkałem 30 lat temu. Ale to rzadkość faktycznie.

  4. Wczoraj rozmawiałam z panią aptekarką na temat epidemii. Pani powiedziała, że medycyna nauczyła się walczyć z bakteriami, a z wirusami próbuje i nic z tego nie wychodzi. Czasami coś tam się udaje, ale w sumie  efekty są mizerne. Ja maseczkę noszę, bardzo wiele osób wokół mnie nie. Jakoś ani ja nie ucierpiałam z tego powodu, ani ci bez maseczki nie są męczennikami. Ks. Klebnewski się skompromitował tym wpisem. Przykro… bo Braun i jego otoczenie, to już dawno folklor polityczny.

  5. – ha, skoro pani z apteki tak powiedziała – to kończy dyskusję. Moja żona (ta niewinna) zrelacjonowała mi, że w telewizji powiedzieli, że szczepionki są dobre i mam się zaszczepić. Nie mówiliby tego przecież, gdyby to nie była prawda…

  6. Dobre i prawdziwe jest też powiedzenie, że łatwiej znaleźć zęby u koguta niż takie „niewinne serce”.

  7. Pan jawnie sobie ze mnie szydzi, ale w przypadku wirusów repertuar leków służący do ich zwalczania  jest mocno ograniczony… w miarę sprawdzają się zioła.  Szczepionki okazały się nieskuteczne. Najlepiej radzą sobie z infekcją osoby z prawidłowym poziomem witaminy D3 w organizmie.

  8. – gdzieżbym śmiał. Nie mogłem się tylko oprzeć skojarzeniu. Taka wiara zresztą dobrze o Pani świadczy, podobnie jak moja lepsza połowa nie wyobraża Pani sobie, że można zwyczajnie kłamać. Albo bezmyślnie powtarzać czyjeś kłamstwa. Co zaś do wirusów i bakterii – to nasz problem polega na tym, że nic o tym nie wiemy odkąd lekarzy zastąpili sprzedawcy leków. Co możemy zrobić? Ja dbam o odporność – witaminy – i staram się prowadzić zdrowy tryb życia.

  9. To prawda, lekarze nie leczą, tylko stosują procedury. W szkole też, nie uczą tylko mają procedury. Norwedzy mają bzika na punkcie witaminy D3. Jak komuś spadnie jej poziom poniżej normy zaraz alarm. Unikają też stosowania antybiotyków.  W sprawie epidemii obie strony kłamią.

  10. Ważne, żeby nie dać się przetransportować do szpitala. W szpitalu będą próbować podłączyć do tlenu, żeby wypalić płuca – trzeba stanowczo odmawiać i po odzyskaniu przytomności wypisać się na własne żądanie jak tylko da się ustać na nogach. Wszyscy lekarze są po stronie Wielkich Farmaceutów, szukają tylko okazji żeby „zrobić skórę” i prowizję od zakładu pogrzebowego.

    Tak słyszałem od człowieka odczytującego podzielniki ciepła na kaloryferach, oni są zawsze najlepiej poinformowani z racji swego zawodu.

  11. Najbardziej covid działa na mózgi. Grzesiu przepadł, a teraz ks. Kneblewski. Aż nie mogę uwierzyć, że taki mądry kapłan pisze takie brednie. To chyba jakiś cyberatak.

  12. W jakim wieku była aptekarka?

    Aptekarze są podejrzani, bo zarabiają na sprzedaży leków produkowanych przez cztery wielkie koncerny farmaceutyczne. Ale jeśli była w odpowiednim wieku, to mogła zachować resztki uczciwości wyuczonej w czasach Gierka (niedługo będzie fajny film o Gierku, wszyscy się dowiedzą jak było, ha ha ha).

  13. – cóż, ja wykonuję zupełnie trywialny zawód, nie mam więc aż takiej wiedzy. Z tego zaś co wiem godne przytoczenia jest tylko to, że w myśl obecnego polskiego prawa szczepionka nie jest lekiem i wobec tego nie podlega rygorom stosowanym wobec leków. Ponadto, masowe jest uznawanie przez polskie władze „wewnętrznych badań producenta” w miejsce przeprowadzenia własnych na etapie dopuszczenia leku do stosowania. To tak na chłodno, same fakty, bez komentarza.

  14. Mam do niej zaufanie. To uczciwa osoba.

  15. Wolałby Pan by kapłan wypowiadał się niezgodnie ze swoim sumieniem? Musi mówić to co czuje, to jego obowiązek.

    Nie wolno milczeć!

  16. Teraz na poważnie: uczciwa to nie znaczy mądra, można uczciwie pleść głupoty.

    Postęp w lekach antywirusowych jest gigantyczny, są pierwsze przypadki wyleczenia z nieuleczalnych chorób.

    Swoją drogą ciekawe, że pan Coryllus nigdy nie zajął się w swoich baśniach przemysłem farmaceutycznym. Zawsze tylko tekstylia i tekstylia, a może to farmacja leży u podstaw wszystkich herezji? Wielcy Farmaceuci, jak wielcy magowie epoki elżbietańskiej? Kto leczył królów? Skąd pochodzili medycy Piastów, a skąd Jagiellonów? Ho, ho, tak, tak, farmaceutyka leży odłogiem…

  17.  

    Dobrze Pan to ujął,  są przypadki wyleczenia, nie jest to jednak regułą.

    Coryllus sporo pisał o farmaceutach  i farmacji.

  18. zgadzam się z Autorem, protestując na targach traci swoje pieniądze, żyje z książek i wydawnictwa, Braun żyje z pokazów, dlatego on protestując zarabia, Coryllus protestując traci. Może to i racja, wszyscy protestujący niech pokażą swoje rachunki strat. Pana Brauna szanowałem i słuchałem jako artystę i mówce, teraz zostało tylko „i”. To co trąbią w mediach „niezależnych”, że te zależne zarabiają na trąbieniu o całej tej sytuacji. Przestańmy oglądać i klikać we wszystko co zawiera w tytule „COVID” i „pandemia”. Nie oglądajmy trąbiących mediów to przestaną.
    Czytam ostatnio III tom Smierci i Socjalizm wtedy było tak samo jedni nawalali na drugich, w czasie naszych powstań musiało być podobnie, lojaliści kontra niepodległościowcy, biali kontra czerwoni, lepsi kontra gorsi, wykształceni kontra niewykształceni, z dużych miast kontra z małych, co Ci to przypomina  ?

  19. To nie do końca prawda. Część chorób wirusowych szczepionki skutecznie zwalczają, np. szczepionki przeciwko ospie właściwej, wściekliźnie, wirusowi polio, odrze itp. Problemem są retrowirusy (np. HIV), a bardziej ogólnie RNA-wirusy (które są bardziej zmienne, przykładem wirus grypy, koronawirusy), na które o wiele trudniej opracować skuteczną szczepionkę i trwa to zwykle bardzo długo, ale czasem kończy się pełnym sukcesem – np. szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby. Co ciekawe, przypuszcza się, że znaczna część naszego genomu to tzw. retroelementy pochodzące od retrowirusów, które nas kiedyś „ubogaciły” swoim materiałem genetycznym. Z niektórymi bakteriami też bardzo trudno walczyć za pomocą szczepionek – przykładem borelia.

  20. Niech się wypowiada na każdy temat. Chodzi tylko i aż o formę!!! Język spod budki z piwem.

  21. Prof. Łukasz Turski: ” Nauka w oparach oszustw” , polecam

  22. Właśnie odkryli, że boreliozę zwalcza skutecznie antybiotyk z lat pięćdziesiątych.

  23. Przez cały rok 1771 Moskwa była ogarnięta zarazą przywleczoną z wojny tureckiej. Nie wolno było używać słowa na jej nazwanie, ale ludzie umierali po kilkaset osób dziennie. Zdesperowany tłum oskarżał lekarzy, szczególnie cudzoziemskich,  o przyniesienie zarazy. Pojawił się maniak religijny, który wzywał do modłów przy bramie św. Barbary, a zebrany tłum roznosił ogniska zarazy. Domy zmarłych plądrowano, zabito Ambrosiusa, moskiewskiego zwierzchnika prawosławia. Gdy zaraza wybiła 3/4 ludności Moskwy, za sprawę wzięło się wojsko, a hrabia Orłow pozamieniał klasztory i pałace w lazarety, budynki administracji w centra kwarantanny, a od ludzi zaczął skupować zrabowane ubiory, które natychmiast spalił.

    Dobry czas dla maniaków

  24. Żaden „maniak religijny” tylko antysanitarysta, nasz człowiek.

    Ludzie aż się palą do oceniania innych: Maniak! Maniak!  Bo wzywał do modłów przy bramie św. Barbary, patronki górników i wspomożycielki geologów. Wiadmo, że Polska węglem stoi, więc nie wypada.

    A Orłow to żaden hrabia. Zhańbił tytuł hrabiowski, bo kradł ludziom ubrania i wzniecał pożary, które mogły zagrozić całemu miastu, niszczył przedsiębiorców i ekonomiczne podstawy bytu narodu za pomocą lock-downów. Kanalia, a nie hrabia.

  25. Twarzą, a wszyscy gumiarze po stronie producentów opon, elektrycy po stronie producentów energii, czytelnicy tego bloga po stronie Autora….. A i Ci od telewizji po stronie producentów telewizorów bo będziemy musieli wymienić niedługo. Wyliczać dalej?

  26. Naprawdę x. To napisał? Chyba gorączka go dopadła…

  27. Użytkownik Biznes2Biznes to troll,

    wraca pod kolejni nazwami,

    żeby wyszydzać i drwić z wartości,

    które są ważne dla czytelników bloga.

    Proszę administrację o interwencję!

  28. Pisałem o szczepionce. A z tym antybiotykiem, to się dopiero zobaczy.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.