Jarecki, dawno temu sparafrazował znaną patriotyczną pieśń. Słowa, które zaproponował brzmiały
Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara
rękami czarnymi od pługa
Lecz zamiast armaty zdobyła Kuźniara
czy oddać Kuźniara się uda?
Muszę dziś wszystkich poinformować, że przegraliśmy. Kuźniara nie uda się oddać. Więcej, Kuźniar jednym sprawnym ruchem uśmiercił ironię, załatwił nas wszystkich raz a dobrze. I to co zrobił jest tak miażdżące, że wysiadają przy tym wizyty panów Brauna i Michalkiewicza u Moniki Jaruzelskiej. Oto Tomasz Bereźnicki przysłał mi wczoraj zdjęcie, którego tu wkleić nie potrafię. Musicie mi więc uwierzyć na słowo, albo sami przejść się do Biedry na stoisko alkoholowe. Znajdziecie tam pudełko z whiskey Chivas Regal, a na nim zdjęcie Kuźniara Jarosława, który wygląda jak reklama pisma dla gejów-intelektualistów. Zdjęcie to podpisane jest następującymi słowy: odkrywca, opiniotwórca, erudyta. Powinno być jeszcze dopisane administratywista, ale pudełko jest za małe i trzeba by ten napis umieścić w pionie.
Przypomniały mi się dawne czasy podwórkowe, kiedy o tym, kto jest towarzysko najbardziej atrakcyjny decydowało się poprzez jak najdokładniejsze opowiedzenie filmu „Godzilla”. Ja wielokrotnie w tej konkurencji wygrywałem, albowiem matka nigdy nie pozwalała mi tej Godzilli oglądać. Widziałem tylko zajawki. No, ale miałem dryg do gadania i zawsze to, co mówiłem, było ciekawsze. Inni też pewnie nie oglądali, ale bali się przyznać, więc kiwali głowami i moja wersja zwyciężała.
Kuźniar, jak widzimy, metodę tę przeskalował i poszedł na całość. I to jest zupełna miazga. Ludzie kupujący w prezencie Chivas Regal, szczególnie zaś ci, którzy nie rozumieją wyrazów erudyta i opiniotwórca, będą kolporterami fikcyjnych przymiotów Kuźniara. Nie ma mowy, żeby dało się komuś wytłumaczyć iż w języku polskim nie istnieje wyraz opiniotwórca, a wyraz erudyta stosuje się do osób, które przy Kuźniarze nie zatrzymałyby się nawet na sekundę z obawy, żeby nie zostać opiniotwórcą czy tym trzecim.
Przyszło mi też do głowy, że trzydzieści lat propagandy demokratycznej, obróbki skrawaniem dzień w dzień, zabiło w ludziach ducha. Nikt sobie chyba nie wyobraża, że w stanie wojennym, pada rozkaz, żeby na naklejce Żytniej czy Bałtyckiej umieścić wizerunek redaktorów Tumanowicza, Woźniaka czy Wilmana z podpisem „szczery patriota, erudyta, opiniotwórca” albo jakimś podobnym. Toż by dopiero było powstanie narodowe, a trzeba by się było też liczyć z upadkiem państwowego monopolu spirytusowego. Nie wyobrażam sobie bowiem uczciwego alkoholika, który kupuje po 13.00 flaszkę z naklejką gdzie widać Tumanowicza w mundurze. Czasy, jak widać się zmieniły. Ktoś ostatnio, zdaje się Grzegorz Braun, narzekał, że rząd robi z nami co chce. Dodam, że to nie jest tylko problem tego rządu, ale wszystkich rządów. Sposób zaś na robienie z ludźmi „tego co się chce” jest nieprzebrane mnóstwo. Wszystkie one mają jednak to samo, zatrute źródło – jest nim grób ironii, z którego wypływa ten siarkowy, cuchnący strumień. Przy jego brzegach siedzą różne Kuźniary i udając, że to Chivas Regal popijają małymi chochelkami parującą ciecz. Mlaskają przy tym, pierdzą i rozpływają się z zachwytu.
Proponuję więc, byśmy kwestię „robią z nami co chcą” rozstrzygnęli w ten sposób, że przestajemy kupować Chivas regal, dopóki nie zniknie z pudełka Kuźniar. Można się przerzucić na coś innego, na przykład na nalewki taty Valsera, jak ktoś nie ma czasu zrobić sobie własnych.
Z Kuźniarem na razie kończymy. Nie ma dnia, żeby w mediach elektronicznych nie cytowano Twardocha, który wypowiada się dla Onetu, dokładnie w tym samym duchu, w jakim czyni to Grzegorz Braun, ale z innym nieco zaśpiewem. Brzmi to tak, jakby się słuchało muezina, pod wiatr. Ten wiatr zniekształca słowa i człowiekowi niezorientowanemu zdaje się, że głos może dochodzić z jakiejś innej świątyni…to jest jednak ciągle to samo, ten sam muezin.
Nie ma sensu pisać co ten Twardoch nadaje, bo to jest katarynka a nie instrument, tak samo jak Kuźniar, który jest prostym jak przecinak gamoniem, a nie żadnym erudytą. Obecność tych istot w przestrzeni publicznej jest jednak konieczna dla zarządzania tłumem, jest też konieczna do tego, by Grzegorz Braun mógł rozdzierać szaty i mówić głosem drżącym, że „robią z nami co chcą”. Jak wiecie staram się nie poddawać tej psychozie, która jest tłoczona z różnych punktów pod mniejszym lub większym ciśnieniem. Zawsze znajdzie się jakiś jej entuzjasta, który wpadnie w stupor i zacznie powtarzać głosy muezinów zbielałymi ze zgrozy usty. Kuźniarowi i Twardochowi niczego do szczęścia nie brakuje tak bardzo, jak tego, byśmy się tu wszyscy zatrzymali w stuporze i trwali zasłuchani w ich słowa, zastanawiając się czy one są czasem prawdziwe czy nie, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Bo przecież każdemu trzeba dać szansę, albowiem warto rozmawiać. Nie warto. Już dziś widzimy, że nie warto, albowiem nikt dialogu nam nie proponuje. Umieszczanie zaś swoich wizerunków i wypowiedzi bez pretekstu i kontekstu w różnych miejscach, to zwyczajne bałwochwalstwo.
Ponieważ wymieniłem w tym tekście nazwisko Grzegorza Brauna, które wyda się wielu całkiem nie a propos tego tekstu, dam kilka słów wyjaśnienia. Jeśli ktoś tu będzie przychodził i twierdził, że wizyta Grzegorza Brauna u Moniki Jaruzelskiej, podobnie jak wizyty innych publicystów i polityków prawicy lub rzekomej prawicy, w jej programie, to promocja programu i samej Moniki Jaruzelskiej, ten wyleci stąd bez prawa powrotu. Można bowiem, w imię bardzo głębokich złudzeń, oddawać cześć bałwanom, ale tylko wtedy kiedy jest się miłośnikiem Chivas regal z Kuźniarem na pudełku. Dla takich jednak miejsca tu nie przewiduję. Staram się bowiem, by portal SN był miejscem, gdzie nie ma ludzi trwających w stuporze, są za to ludzie wymieniający poglądy. Program Moniki Jaruzelskiej to ta sama jakość, co butelka żytniówki z wizerunkiem Grzegorza Woźniaka w mundurze na naklejce. Jeśli ktoś tego nie rozumie musi opuścić to miejsce. Nie wyobrażam sobie bowiem, byśmy się tu mieli zatruwać jakimiś rzekomymi kompromisami promocyjnymi. Jeśli ktoś uważa, że pani Monika coś promuje, proszę wskazać co. Książkę Karonia skreślam na wstępie. Jeśli oni wszyscy poszli tam coś promować, proszę wskazać co to było. Chodzi mi o efekt konkretnej aktywności, na przykład film i Gietrzwałdzie. Jeśli takiego pretekstu nie było, udział w tym programie, to przyklejenie swojej twarzy na flaszkę siwuchy. Nic więcej. Miłej niedzieli.
Prosto z mostu: Kompromisy promocyjne kompromitacjami politycznymi ☺
Wizerunek Magdaleny Cieleckiej umieszczono na Chivas 18YO, Macieja Musiała – na Chivas XV, a Jarosława Kuźniara – na Chivas 12YO oraz Chivas Extra.
Dla każdego coś miłego – reklamiarz sum poświadczy ☺
czy pan Kuźnier to ten pan (nieduży taki) co był dyrektorem Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych ????
Nie ma co dramatyzować. Takie naklejki na butelkach mogą być informacją dla wtajemniczonych: nie kupuj, podróba. Przez analogię nie słuchaj i nie oglądaj: podróba.
Smakoszom polecam Ducha Puszczy. Ostrzegam, że nie znam się na trunkach, bo ich nie pijam. A tak na marginesie przypominam sobie pewien opis z książki Klemensa Junosza o tym jak Małka drogie trunki produkowała… mnie się to bardzo podobało. Mądra kobieta.
Podobno głupich pytań nie ma. Podobno ????
Pełna zgoda z tekstem. 10/10
To chyba największy efekt propagandy że ludzie powtarzają to co zasłyszą w mediach i myślą jeszcze że sami na to wpadli.
Pewien misjonarz pallotynki opowiadał że go olśnilo jak chodził do przychodni z problemem kości 2 razy w tyg. Słuchał co ludzie mówią w kolejce i okazało się że to wszystko kropka w kropkę z wiadomości, poglądy powtarzane z przekonaniem że to wlasne, albo rozmowy na temat telenowel.
Nie myślimy samodzielnie. Ubolewac nad tym bo katolicy mają jeden z najważniejszych przykładów urabiania opinii publicznej: podburzenie do ukrzyżowania Chrystusa i uwolnienia Barabasza.
Nie, to inny pan nieduży, który zasłynął zakupami w Wallmarcie: „Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i bóg wie czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu. Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało – opowiadał Kuźniar w wywiadzie dla Grazi. W ten sposób dziennikarz oszczędzał na bagażu. Internauci zauważyli, że takie zachowania Kuźniar często piętnował… Czyżby dołączył do grona Polaków, którzy nie potrafią zachować się za granicami kraju?”
Nieduży pan jednocześnie piętnował zachowanie Polaków-cebulaków. „Na pańskim blogu widziałam też zapiski z Dominikany i Portoryko, Kanady. Wybiera pan kraje z jakiegoś klucza?
Decyduje cena cena biletu lotniczego.
„Pan z telewizji szuka najtańszego połączenia?
No trochę tak (śmiech). Chociaż ważne jest też miejsce, które nie będzie naznaczone Polakami. Staram się takie wybierać, nie umiem odpoczywać w Polsce i niespieszno mi do polskiego języka. „
komentujemy komentujących a nie fakty, dyskutujemy o tym co ktoś powiedział na jakiś temat, nie wyrażamy swojego zdania.
fakty przestają być ważne, komentarz staje się towarem.
Reklamują blended. Haha. To są zlewki.
Kuźnia i karczma
Okazuje się, że urodziłem się w tym samym dniu, miesiącu i roku co Jarosław Kuźniar. To dopiero ironia 😀
dzięki, ja nie mam telewizora, zapomniałam, że dyr. PISM miał syna, że to pewnie jego syn się tak udziela (nazwisko).
że też ta progenitura ma takie nijakie aspiracje albo oszukać sieciówke, albo oszukać osobę mająca nałóg, to chyba i nas widzów kantują dobrze że tego nie oglądam ….
Otrząsnęłam się z ulgą, jeszcze raz dziękuję za te ” szczere kawałki Kuźniara”
Afera Kuźniara wstrząsnęła internetem, w tv pewnie o tym nie mówili. Internauci prześcigali się w produkcji memów wyśmiewających skąpstwo redaktora:Kuźniar spuszcza wodę po trzeciej kupie i czyta brajlem by oszczędzać światło. Żadna luksusowa marka nie chciałaby być kojarzona z tak pojmowaną zaradnością życiową. Reklamowany trunek powinien więc od razu wzbudzić odpowiednie reakcje klienta.
Wg wiki redaktor urodził się od razu na studiach, ojca brak.
Od dwóch lat zbieram się by kupić i spróbować tego trunku, chyba poczekam jeszcze z dwa lata, aż zapomnę kto reklamował napitek.
Tu nie ma co czekać. Tak czy siak szkoda kasy. Są lepsze trunki 😉
Z tym Kuźniarem na butelce to sobie producent strzelił w stopę bo whisky pije raczej prawica, a ona za Kuźniarem nie przepada. To przecież połowa konsumentów.
a co pije lewica ? samogon ?
Polecam miody pitne.
czyli probówki syn , tak? bo jak inaczej no nie wiem
„a co pije lewica ? samogon ?”
Wina.
Strategie marketingowe – geniusz i ślepota
W latach 1980-tych w Ameryce odnotowano efekt „Chivas Regal” polegający na tym, że uniwersytety i rodzice zaczęli uważać, że wyższe czesne oznacza wyższy poziom nauki. To oczywiście efekt kosztownej kampanii reklamowej. A jednak myślę, że najsprytniejszym chwytem reklamowym było umieszczenie w artykule w The Times z 21 stycznia 1992 informacji, że wśród rzeczy do sprzedania po milionerze Robercie Maxwellu jest prawie pusta litrowa butelka po Chivas Regal. Zejście kampanii reklamowej do obecnego poziomu to ślepota.
Było jakiś czas temu, że lewica pije perfumy (whisky, brendy i koniak). CBOŚ jednak twierdzi, że lewica lubi małpki. https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/szokujace-ustalenia-analitykow-z-cbos-lewica-lubi-malpki-aa-AZH3-mUzx-37Pb.html
To by nawet się zgadzało 😉
Polecam łącką śliwowicę. Na zdrowie!
do Twojego linku uwaga, że 3 mln małpek dziennie, czyli co taki mógłby być elektorat Lewej Strony ? chyba za duży, chociaż rzeczywiście w stanie „ciągłego podchmielenia” można wierzyć w to że da się „ruszyć z posad bryłę ziemi” – bo na trzeźwo to – jaki jest real każdy widzi
a co do linku to świetny socjologicznie
W dzisiejszych czasach najlepsza jest Nalewka Benedyktyńska .Niestety zeszła a ziółka chyba wolno rosną bo czcigodni Ojcowie Benedyktyni nie mają nic na stanie .Za to z ziołowych preparatów polecam do płukania jamy ustnej i przewodu pokarmowego Jaegermeister.Nie dość że odkaża to jeszcze podnosi na duchu.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.