maj 242019
 

Bardzo źle czynią ci, którzy nie czytają książek o malarzach działających we Francji w XIX i na początku XX wieku. Omija ich wiele ważnych spraw, a nie dość, że ważnych to jeszcze subtelnych. Z książek tych można się dowiedzieć, na przykład, że w Barbizon, położonym w kompleksie leśnym Fontainebleau ukrywał się w latach trzydziestych Lew Trocki. Wszyscy o tym wiedzieli i dobrze znali jego suczkę, którą pan Trocki przywiązywał czasem u płotu jednej z licznych w miasteczku tawern. Potem pana Trockiego wyproszono z Francji (ciekawe na czyje polecenie?) i wyruszył on ku nieznanym sobie, a nam już tak, przeznaczeniom. To interesujące, jeśli wziąć pod uwagę, że nie można się tak po prostu ukrywać w wolnym kraju, bo niby dlaczego? A jeśli już to trzeba mieć jakichś zaufanych ludzi do pomocy. Kim byli ci ludzie, nie wiemy. Możemy jednak zapytać – jak to? Republika wydaliła ze swych granic wygnańca, który nie zgadzał się z totalitarnym reżimem Stalina? Wydaliła!? Zamiast zapewnić mu ochronę i dać posadę, na przykład na uniwersytecie? Nie mówię, że od razu na Sorbonie, ale może w jakimś mniejszym mieście. No nie, nikt nawet o tym nie pomyślał. Trocki zaś, w dobrze rozumianej trosce o własne życie, postanowił zrezygnować z tradycyjnej francuskiej gościnności, w okolicy tak przecież malowniczej, że urzekała wszystkich wielkich malarzy, od Corota począwszy na Andre Deraine’ie kończąc. Dziwnym miejscem musiało być miasteczko Barbizon, skoro można tam było spotkać Trockiego, jego suczkę, ale także Eugena Weidmanna. Zapytacie pewnie kim był ów Weidmann. Ja też nie wiedziałem do wczoraj, ale ponieważ mam nałóg czytania książek o francuskich malarzach i ich romantycznej naturze oraz przeżywanych przygodach, już wiem. Otóż Eugene Weidmann był niemieckim seryjnym mordercą, który upodobał sobie okolice Barbizon, dokąd ściągał nie świadome niczego ofiary i tam je mordował strzałem w tył głowy. Mnie to zastanawia, albowiem Weidman miał pomocnika i przez to jego działania podobne były do metod najsłynniejszego seryjnego mordercy Austro-Węgier – Hugona Schenka. Trzeba zadać pytanie – ile Weidman i jego wspólnik kasowali za jednym razem po zabiciu amerykańskiej tancerki, francuskiej pielęgniarki, albo komiwojażera. Niewiele – do 5 tysięcy franków. Co za durnie, pomyśli ktoś, mogli nauczyć się malować i wtedy zamiast nerwowej pracy mieli by robotę spokojną i wynagradzaną dziesięć razy lepiej. No, ale Niemcy mają swoje dziwne nawyki i upory, a Weidmann był Niemcem. Oczywiście złapano go i po krótkim procesie, w czasie którego Weidmann przyznał się do wszystkiego, skazano na ścięcie. Była to ostatnia publiczna egzekucja we Francji. Potem ich zakazano, albowiem okazało się, że zgromadzony wokół gilotyny tłum, dygotał aż z podniecenia. I teraz ważna rzecz. Jeśli zdaje Wam się, że w kraju takim jak Francja, czyli znanym z dbałości o pozory, ktokolwiek aranżował jakieś przedśmiertne przedstawienie z powodu Weidmanna, to jesteście w błędzie. Nikt się, przepraszam, za wyrażenie, nie opieprzał. Gilotynę ustawiono wprost na trotuarze, przed wyjściem z więzienia. Coś tam się pokręciło w procedurach i niestety zaszło opóźnienie, słonko było już wysoko, kiedy wyprowadzana Weidmana, w rozdartej pod szyją koszuli, którą kat ściągnął mu na ramiona. Od rana zaś przed bramą gromadził się tłumek, wśród którego kręcili się reporterzy. Czy było warto? Moim zdaniem tak, albowiem z pozostawionych materiałów foto i video dowiedzieć się możemy, że nóż gilotyny nie opada bynajmniej w jedną sekundę, odrąbując głowę skazańca, który nie ma nawet czasu pomyśleć o tym co się stanie. Otóż nie, ten nóż się powoli osuwa i skazaniec ma całe mnóstwo czasu by się zastanowić nad tym co się właśnie dzieje. Jeśli nie wierzycie, sami popatrzcie.

https://www.youtube.com/watch?v=ZaVe65LWDCI

Jak widzimy trochę to jednak trwało, zanim bezgłowego już Weidmena wpakowano do wielkiego wiklinowego kosza i powieziono w ostatnią drogę. Tu macie jeszcze serię zdjęć z tego wydarzenia

https://mashable.com/2015/11/04/guillotine-execution/?europe=true

Jak widzicie łatwo jest, wychodząc od okoliczności przyjemnych i kojarzących się wyłącznie z uroczym malarstwem pejzażowym, przejść do ponurej egzekucji zorganizowanej na chybcika, przed budynkiem więzienia. Ekscytacja z nią związana była ostatnim chyba w Europie przedstawieniem nad którym unosił się Tanatos, zaaranżowanym w majestacie prawa i w zgodzie z oczekiwaniami tłumu. Potem prezydent republiki i deputowani doszli do wniosku, że dosyć już tego i od tamtej pory Francja kojarzy się już wyłącznie z Mulin Rouge i cyckami na wierzchu, czyli przedstawieniami, nad którymi unosi się Eros.

Co my, ludzie skazani na nędzne naśladownictwa z tego rozumiemy? No tyle, że w telewizji prywatnej musi królować Eros, a w publicznej Tanatos. Ja trochę żartuję, ale nie do końca. Zacznę od Erosa. Oto – co potwierdza tylko moją teorię na temat progenitury elit, która musi uczestniczyć we wszystkich nieautentycznych, ponurych i takich jakichś karczemnych hucpach, podnoszących jej samoocenę – na ekrany wchodzi taki program: https://niezalezna.pl/272325-kontrowersyjne-show-dociera-do-polski-w-roli-prowadzacej-corka-bylego-premiera . Prowadzącą jest, jak widać, Agata Buzek, córka byłego premiera. To jest o wiele bardziej żałosne widowisko niż suczka Trockiego, zwana panią Trocką, przywiązana do płotu jednej z tawern w miasteczku Barbizon. Dlaczego? Albowiem widzimy tu, że Agata Buzek żyje jednym tylko rodzajem aspiracji – do sexapilu. To jest wręcz przerażające, jeśli wziąć pod uwagę intelektualny mocno typ urody pani Agaty. Jest to także demaskujące, albowiem nikt nie zabrania dziś kobietom realizować się w różnych sferach z mediami, show i promocją gołej pupy oraz cycków nie związanych. Nikt, powiadam, ale jak widzimy córka premiera, namawiającego nas dziś do głosowania na KE, ma taki przymus. Skąd ja wiem, że przymus? Bo widziałem ją w różnych filmach i ona za każdym razem grała tam dziewczynę, która w końcu ląduje z kimś w łóżku. Kiedyś nawet zagrała zakonnicę, która ląduje w łóżku z byłym oficerem sił specjalnych, wyrzuconym z wojska za jakieś brudne czyny. Kogo gościć będzie w swoim programie Agata Buzek? No artystów rzecz jasna. Kim dziś są artyści i czego dotyczy ich aktywność? Tego do końca stwierdzić nie sposób, ale sądzę, że są to aktorzy, ale tacy, którzy są znani ze swojej aktywności seksualnej. Należy do nich Jacek Poniedziałek, który wystąpił ostatnio w filmie Zanussiego zatytułowanym „Eter”. Jacek Pomniedziałek jest aktywistą ruchu gejowskiego. Ja chciałem ten film obejrzeć, ale on jakoś tak przemknął przez ekrany niezauważony. Sądzę, że jego produkcja miała ten sens jedynie, by wydoić jakieś budżety. Recenzenci bowiem piszą, że Zanussi w tym filmie stracił wyczucie. Otóż Zanussi nigdy żadnego wyczucia nie miał, to jest emocjonalny terrorysta, który nie posiada wdzięku i dlatego musi wspomagać się swoimi kolegami ze służb i struktur władzy, żeby utrzymać się na pozycji. Kim jest Joanna Kulig, nie wiem i wiedzieć nie chcę, ale Maję Ostaszewska wszyscy znają – to jest ta pani, co razem z dzikami czyta konstytucję siedząc w nadwiślańskich zaroślach. Zapowiada się wesoły program, a ja mam już tylko taki postulat, żeby prócz tych wystylizowanych na zakonnice z XIX wieku dziwek, zatrudnić jeszcze jakiegoś gościa w sutannie dotkniętego priapizmem. To na pewno zwiększyłoby oglądalność, a deficyty prowadzącej wreszcie zostałyby wypełnione. Za jasną cholerę nie mogę się zorientować dlaczego ten „kontrowersyjny show” połączony jest z filmem Borowskiego „Ja teraz kłamię”, ale myślę, że nie musimy tego dociekać. Widać wyraźnie, że ani ów show, ani Agata Buzek, ani film Borowskiego razem wzięte, nie mają najmniejszych szans na zwycięstwo z tym kilkunastosekundowym obrazem przedstawiającym egzekucję Weidmanna. Prawdziwą egzekucję, bez żadnej sztuki, robioną na chybcika, na trotuarze, w lęku przed podnieconym tłumem.

Tanatos z zagranicy pokonuje lekko krajowego Erosa. No, a gdzie jest rodzimy Tanatos? Ja myślę, że on się nie kryje wcale w transmisjach meczów polskiej reprezentacji do lat dwudziestu, bo takie mistrzostwa świata są właśnie w naszym kraju rozgrywane (Polska-Kolumbia 0-2). On się ujawnia wyłącznie w debatach przedwyborczych i spotach promujących poszczególnych kandydatów. Debaty bowiem mają charakter mów pogrzebowych, wygłaszanych w dodatku nad grobem Weidmanna. Seryjny morderca jawi się w nich – a efekt taki daje całkowite i nieodwracalne spłaszczanie przekazu – jako zasłużony obywatel i postać świetlana. Od kogo Polacy i polscy politycy nauczyli się spłaszczać przekaz? Od Zanussiego, to jasne. On właśnie wyglądał całe życie tak, jakby zajmował się wyłącznie odprowadzaniem na cmentarz seryjnych morderców. To miało się w Polsce kojarzyć z jakością i głębią intelektualną. I teraz z tego wzoru garściami czerpią politycy wszystkich opcji. Najlepszy jest jednak pan Bosak, który zachowuje się do tego wszystkiego tak, jakby rozdawał znajomym jakieś pamiątki po zmarłym.

Nie lamentujmy jednak i nie płaczmy, bo może być gorzej. Może się zdarzyć, po nadchodzących wyborach, że spece od politycznego PR, wyproszą Tanatosa za drzwi, powiedzą – do niewidzenia się z panem panie Tanatos i przed jesiennymi wyborami, wpuszczą do studia Erosa, wraz z Agatą Buzek. Nie wiem jak wy, ale ja tego oglądał nie będę. Kupię sobie piwo i raz za razem puszczał sobie tu będę film z egzekucji Weidmanna. Sami przyznacie, że niezwykle inspirujący.

Zapraszam wszystkich na stronę www.prawygornyrog.pl

  13 komentarzy do “Ostatnia, publiczna egzekucja i problem wizyjności w mediach”

  1. i już film nie działa

  2. Ostatnim łożem w którym wyląduje Agata Buzek będzie to Madejowe, ale to już po programie…

  3. U mnie działa, choć nie wyobrażam sobie teraz aby u mnie w mieście ścinano komuś głowę gilotyną.

  4. Zna jednego kandydata którego kampania polega na przedstawieniu karykatury Rabatowa i jest to zabieg zamierzony.Mysle tu o Dobromirze Sosnierzu.

  5. Pewnie, że nie. Przecież tłumy by się pozadeptywały jak na żadnej wyprzedaży nie widziano.

  6. Gdyby za zdradę stanu ścinano głowy gilotyną to tłumy zapewne szybko by się znudziły ilością egzekucji.

  7. Chyba po raz pierwszy nie wiem o czym jest pana tekst,chyba czas na urlop

  8. Jasne, proszę jechać i się nie krępować. Życzymy miłego wypoczynku.

  9. Włosi mają ochotę opuścić Unię wraz z kilkoma krajami z naszego regionu i wówczas pan Zanussi i pani Buzek będą mieli nie lada kłopot jako utalentowani inaczej.

  10. Malarze i Komuna

    Pierwsza ilustracja z kobietą o rozwiązłych włosach, która ma w rękach pochodnie, które mają oświecić a raczej spalić Paryż, to okładka książki „Histoire de la Commune de Paris” autorstwa H.D. Justesse, wydanej w Zurichu w roku 1879. Gdy szukałem czegoś bliżej o tym Justesse, wiki przyniosła mi wiadomość o niejakim Raoulu Rigault (1846-1871). Był to ulubieniec dziewcząt lekkiego prowadzenia, łajdak i arystokrata łobuzów, chwalący się wojującym ateizmem i stworzeniem systemu donosicieli, choć sam wiele godzin spędził obserwując prefekturę policji zza Sekwany, by odnotować, kto tam zaglądał. Za młodu w „lesie Fontainebleau” ukrywał go Auguste Renoir (1841-1919), dzięki czemu tenże Auguste nie został rozstrzelany przez Komunę, której Rigault był szefem policji. To na rozkaz Rigault aresztowano arcybiskupa Paryża Georgesa Darboya, biskupa tępiącego Jezuitów i tak postępowego, że papież odmówił mu kardynalskiego kapelusza. Ten demokratyczny biskup reformista został zamordowany przez komunardów w więzieniu La Roquette (ilustracja nr 2). W tym miejscu zatrzymam tok moich myśli, by nie narazić się demokratom.

  11. Publiczne egzekucje we Francji nadal się odbywają. Oto parę dni temu ogłoszono decyzję o publicznym zamorzeniu na śmierć niepełnosprawnego Vincenta Lamberta. Nie rokował na odzyskanie sprawności, a zajmował łóżko szpitalne i trzeba go było karmić. Można zapytać dlaczego nie kulka w łeb, zastrzyk z morfiny albo z chociaż z domestosu? Byłoby szybciej. Ale widocznie nie miało być szybciej. Morzenie na śmierć trwa około dwóch tygodni, co znamy z innych podobnych przypadków. Dwa tygodnie umierania przy głośnej rozpaczy rodziny i wiadomościach w każdym dzienniku zapewnia znaczny rozgłos i oglądalność, przez co wrażenie na społeczeństwie jest większe. Niech społeczeństwo wie, co może zrobić państwo z człowiekiem jeśli zechce. Publiczne egzekucje pełnią zapewne rolę dyscyplinującą wobec społeczeństwa. Jakimś cudem tę egzekucję odroczono, może przez zbliżające się wybory, nie wiem. W każdym razie przy tej tragedii nastąpiło fascynujące ujawnienie się postaw ludzi wobec zabijania niepełnosprawnych, którymi trzeba się zajmować, dać im pić i jeść. Jedne gazety pisały o celowym zaprzestaniu odżywiania chorego by ten umarł z braku opieki, inne o zaprzestaniu uporczywej terapii i o eutanazji. Wyguglajcie sobie Vincent Lambert i zobaczycie kto jest kim.

  12. tekst jest o malarstwie pejzażowym, o dyscyplinowaniu społeczności, po tym krwawym dyscyplinowaniu na polu zostaje tylko Moulin Rouge, do tego sexappilu z Moulin Rouge aspirują polskie celebrytki  a nad wszystkim unosi się … kres

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.