Ludzie, stojąc w kościele i słysząc, że Pan Jezus ich wyswobodził, nie bardzo rozumieją o co tak naprawdę chodzi. Jak to wyswobodził? Nie dość, że zbawił, to jeszcze wyswobodził? No tak, czy Wam się zdaje, że w tych dawnych czasach ludzie mogli tak chodzić od miasta do miasta i robić co chcieli, że mieli jakiś wybór i bez pytania starszych i mądrzejszych mogli podjąć jakąkolwiek decyzję? Ruch był domeną organizacji, głównie handlowych i wojskowych, a rejonizacja i zezwolenia na opuszczanie zony, to są wynalazki stare jak świat, wcale nie wynalezione przez komunistów. Żeby się o tym przekonać musicie przeczytać książkę Klemensa Junoszy zatytułowaną „Pająki” a także jego drugą książkę, która mieści się w tym samym tomie i nosi tytuł „Czarnebłoto czyli pająki wiejskie”.
Ja chciałbym wyraźnie podkreślić, że książka ta to jest dokument epoki, a także wyraz pewnego głębokiego złudzenia, jakiemu ulega ludzkość co jakiś czas. Oto Klemensowi Junoszy wydawało się, że jeśli sportretuje społeczność żydowskich lichwiarzy Warszawy i przeciętnego małego miasteczka gdzieś na wschodzie kraju, to wpłynie w istotny sposób na zmianę obyczajów tych ludzi, a także skłoni ich może do asymilacji, albo porzucenia swojego niepięknego przecież fachu. Nie są to wszak jedyni Żydzi w Polsce, są jeszcze inni, kupcy, prawnicy, lekarze…Można się przecież zachowywać inaczej i inaczej myśleć. To jednak oni, lichwiarze są przedmiotem szczególnej uwagi wszystkich warstw społeczeństwa, albowiem przez ich ręce przechodzi gotówka, oni są także nadzorcami – rzeczywistymi, bo kontrolującymi ruch pieniądza – najbiedniejszych warstw społeczeństwa.
Powieści Klemensa Junoszy, choć napisane z inną intencją, niż ta, którą zreferuję odsłaniają przed nami pewien mechanizm, którego unieważnić nie można w żaden sposób. Można jedynie przejąć nad nim kontrolę i wykorzystać dla swoich celów. Jak to się stało, takie pytanie zadam na początek, że dziadzio Gancpomader, Lufterman, Jankiel Bas, Haskiel i Małka karczmarka, przejęli zarząd mikrokredytami dla najgorzej uposażonych, na obszarze tak wielkim jak Rzeczpospolita? To chyba proste – pan Jezus wyswobodził ludzi, a Polska wraz z Litwą wsławiły się tym, że zasady przezeń proponowane wcieliły w życie w wymiarach praktycznych. Tak więc organizacja taka jak reprezentowana przez wymienionych mogła działać tu swobodnie i rozwijać się żywiołowo. Ktoś powie, że to wcale nie jest dobrze, bo gdyby ich nie było, biednym żyłoby się łatwiej. Jasne, w takiej dla przykładu Anglii nie było ich od XIII wieku, a ludziom żyło się tak łatwo, że do dziś trzeba kłamać na ten temat ile wlezie, żeby w ogóle utrzymać jakąkolwiek dającą się zaakceptować narrację. Po roku 1533 zaś biedni w Anglii mieli wprost rajskie życie, jak znaleźli gdzieś zdechłego szczura, a niechby nawet był jeszcze trochę żywy, pochłaniali go w całości, nie zawracając sobie głowy skórowaniem zdobyczy. Być może trochę przesadzam, a być może nawet irytuję niektórych takim postawieniem sprawy, kiedy tu, prawda, trzeba wprost potępić żydowskich lichwiarzy i wyszydzić ich podnosząc własne zasady moralne, ponad ich podłą naturę. Ja tego nie zrobię, albowiem od dawna mam pewność, że spełnianie oczekiwań wynikających z emocjonalnych koniunktur nakręconych przez istoty nierozpoznane nie prowadzi daleko. Ot, kolejna nie jałowa dyskusja o przeniewierstwach Żydów i niemożności zrobienia z tym czegokolwiek. Nic, panie, nic się nie da zrobić….Pasza dla emocjonalnych głodomorów, którzy uwielbiają ekscytować się w grupie. To jest przebadane, przećwiczone i jawne, no i normalnie wstyd w tym uczestniczyć. Ja na pewno tego nie zrobię, ale też nie ma wpływu na ludzi, którzy chcą w tym uczestniczyć.
Kolejna kwestia – czy ludzie muszą się zadłużać u lichwiarzy? To istotne. Muszą, albowiem lichwiarz jedną ręką podsuwa kredyt, a drugą kreuje potrzeby, które ten kredyt ma zaspokoić. Dlatego najgłupsze co można zrobić, to wpasowywać się w drgania i koniunktury świata. To nie są żadne drgania tajemne i żadne okazje, ale pułapki.
Lichwiarz ponadto jest częścią skomplikowanego mechanizmu, który działa na ściśle określonym obszarze, poza który nie może wyjść. Lichwiarz jest jak tatarski wojownik – poddany dyscyplinie ekonomicznej. Tę zaś ograniczają jedynie twarde zasady innych organizacji w takiej dyscyplinie działających, w omawianym przypadku chrześcijańskich. Jeśli te są rozluźnione, jeśli słabną i miękną, przed lichwiarzem otwiera się łąka pełna kwiatów. Jednemu z drugim wydaje się, że weźmie raz, no może dwa, na coś, co jest mu potrzebne, ale w istocie nie jest, bo stanowi tylko emanację pewnych złudzeń, nie wynikających z tego o czym napisałem na początku czyli z wolności jaką nam darował Pan Jezus. No i szlus…po nim. W trakcie lektury Pająków i Czarnegobłota zauważycie pewnie, że bohaterowie książki zajmują się w zasadzie jednym – realizacją pokus. Te zaś są kreowane przez kogoś nierozpoznanego. Kto bowiem kazał szlachcicowi, prowadzącemu twardą ręką gospodarstwo, trzymającemu w tajemnicy swoje dochody, tak kierować życiem dorastającej córki, by zaplanować jej małżeństwo z bankrutem? No kto? Nikt, on się nabawił takich złudzeń sam z siebie. Żydom nie ufał, nie brał od nich pieniędzy i nie wpuszczał za próg. Pomysł na to jednak, by zrujnować życie dziecku skądś się w jego głowie wziął. Oczywiście, podsunęli mu to sami Żydzi, kreując bankruta na człowieka zamożnego i dając mu kredyt, nie w gotówce, bynajmniej, ale w zaufaniu. To ważne, bo tam bowiem, w tych brudnych sztetlach, w tych Czarychbłotach, rodziła się nowoczesna psychologia. Freud był jedynie jej dopełnieniem. Najważniejszym towarem jakim handlowali Jankiel Bas, Haskiel i dziadzio Gancpomader nie były bowiem pieniądze. Było nim zaufanie. I tu dochodzimy do pozornego paradoksu. Jak to – zawoła ktoś – to przecież nikt ich nie lubił, wszyscy wiedzieli, że kredyt u lichwiarza to pułapka, skąd więc zaufanie! No właśnie skąd? Stąd, że członkowie organizacji innych niż ta, którą omawiamy porzucili własne zasady i własną dyscyplinę i zaczęli czcić jakieś inne bożki. Lichwiarze zaś zaczęli im imponować. Kredyt był najmniej upiorny z tych wszystkich bożków, o wiele gorsza była wiara w skuteczność organizacji lichwiarzy, którą swoim literackim kunsztem usiłuje wyszydzić Klemens Junosza. Tu się nie ma z czego śmiać, choć wielu próbuje. Lichwiarze bowiem obsługują nie branżę mikrokredytów jakby to opisał ktoś widzący świat jednowymiarowo, ale branżę pokus. Ich istnienie zaś tworzy nową pokusę, taką, której ulegli najpierw żydowscy asymilatorzy – pokusę reformy. Pokusa reformy, łagodnego i związanego z długim procesem społecznych przemian cywilizowania lichwiarzy. Ten sposób widzenia spraw to złudzenie wyprodukowane wprost przez diabła, albowiem bankowość nie ewoluuje. Ona może przybierać jakieś bardziej zindywidualizowane formy, ale nie zmienia się zasadniczo, specjalizacje zaś dotyczą jedynie obsługi kolejnych pokus. Teraz kolejne pytanie – kto podsuwa ludziom takie pokusy jak reforma? Ten kto chce przejąć branżę mikrokredytów i całą lichwiarską piramidę, a potem zarządzań nią centralnie. Nie z poziomu Czarnegobłota, ale z o wiele wyższego. On może żył sam złudzeniem, że reforma wydrze z rąk pachciarzy te masy gotówki, które się tam gdzieś na wschodzie przewalają niezagospodarowane lub zagospodarowywane nie po jego myśli, ale w końcu przestał. Wpadł na inny pomysł i lichwiarze zniknęli. Uff, można odetchnąć, mniejsza o okoliczności w jakich to znikanie się odbywało, najważniejsze, że ich już nie ma. A co jest? Co mamy dziś w zamian za Małkę, sprytną złodziejkę, w zamian za Haskiela szantażystę i Jankiela Basa, znawcę stosunków giełdowych? No i najważniejsze – co mamy w zamian za Uszera Engelmana, mędrca z miasteczka Czarnebłoto? Już mówię. Do mnie na przykład, kiedy zmniejsza mi się ilość pieniędzy na koncie, natychmiast dzwonią z banku i proponują kredyt. Jeśli się nie godzę, to proponują mi założenie kont dla dzieci, albo inne jakieś atrakcje. Prócz tego co jakiś czas dzwonią tu ludzie próbujący zaprosić mnie na darmowe badania odbywające się gdzieś w lokalu gastronomicznym, opcjonalnie do tych badań mogę sobie wybrać kupno garnków, albo pościeli. Mamy też urzędników, którzy co prawda nie wyglądają jak bohaterowie powieści Pająki, ale niech mi nikt nie mówi, że nie wyrastają z tego samego ducha.
Ktoś powie, że to nie to samo, bo ja mam wybór, mogę nie brać kredytu, mogę nie zakładać kont dzieciom i nie kupować garnków. A tamci nie mieli? Pan Jezus już dawno temu wyswobodził ludzi, ale to nie znaczy, że uwolnił ich od pokus. One pozostały i każdy musi się z nimi borykać na swój sposób. Największa zaś pokusa to ta, która dotyczy reform wielkich grup, a także uszczęśliwiania ich tu na ziemi. No, ale nie odpowiedziałem jeszcze kto zastąpił Uszera Engelmana na tym najszczęśliwszym ze światów. No przecież – Jacek Santorski i Magdalena Środa, to chyba jasne. I teraz sami zobaczcie ile straciliśmy….
Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl i na portal www.prawygornyrog.pl
Ktoś (nie pamiętam skąd jest ten cytat) podsumował transformację Anglii w XVI wieku stwierdzeniem, że z kraju pieczeni baraniej stała się krajem owsianej polewki.
pamiętniki Pepysa (XVII. wiek) prowadzą mniej więcej do takich wniosków, że w rodzinach ważnych urzędników (urzędnicza elita do takiej elity należał Pepys) był zwyczaj gotowania obiadów nazwę to „obiegiem” po przyjaciołach. Rodzina urzędnicza przygotowywała obiad raz w tygodniu i wtedy zapraszano gości, u których przedtem po kolei przez 6 dni goszczono. Mieć taką siódemkę przyjaciół, to dla tej całej siódemki czysta oszczędność w kosztach wody, sprzątania, zmywania, kosztów utrzymania służby, prania obrusów, wynoszeniu pomyj itp.
Zapewne te niższe warstwy angielskiego społeczeństwa tym bardzie były zdane na łaskę i niełaskę otoczenia
Gilbert Keith Chesterton;
Im więcej zastanawiałem się nad chrześcijaństwem, tym bardziej odkrywałem, że nie tylko ustanawia ono pewien ład, ale czyni to głównie po to, by móc wypuścić na wolność wszystko, co dobre.
Ludzie biedni niekiedy protestują przeciw złym rządom. Bogacze natomiast zawsze protestują przeciw każdej próbie rządzenia nimi. To arystokraci bywają z reguły anarchistami.
“To be clever enough to get all that money, one must be stupid to want it.”
Tymczasem w 2009 Lloyd Craig Blankfein z Goldman Sachs wypalił,że wykonuje robotę Boga – zbiera pieniądze, za które firmy tworzą potem nowe miejsca pracy i produkty.
Bo w Anglii wcześniej „wyzwolono chłopów” – proces grodzenia spowodowany zapotrzebowaniem na pastwiska dla owiec i wprowadzenie czynszu pieniężnego zamiast odrobku (czyli wstecznego wyzysku pańszczyźnianego). Właściciel gruntu mógł wypowiedzieć dzierżawę i byli chłopi mogli się przeprowadzić do miasta a tam to już tylko „sky is the limit”.
https://gospodarka.wordpress.com/anglia/
W jednym z poprzednich artykułów było wspomniane, że do czasu zniesienia pańszczyzny dostęp lichwiarzy do polskich chłopów zablokowany był przez bufor w postaci szlachcica.
Widze spore różnice w tym co było a tym co jest. Dziś sa najlepsze czasy w historii tej planety. Zrozumialem to dzieki pracy GM i czytaniu książek, ktore pisze i wydaje. Wystarczy znac historie choć odrobinke, żeby zrozumieć jak jest nam dobrze. Przecież w Polsce za długi nie idzie sie siedzieć za wyjatkiem alimentów. Nikt nikogo nie kamieniuje, nie biczuje, malo tego tylko idiota lub patentowany leń głodny chodzi. Nie rozumiem narzekaczy – jest taki dobrobyt, ze by godnie życ, wystarczy wyzbyc sie idiotycznych pokus pulapek. A co do lichwy to projekt globalny i sposób na zarzadzanie panstwami – i jak to w mikrokredytach bylo – rzady maja splacać tylko odsetki i nigdy sie nie uwolnić 🙂
No ale największą pokusą na tym portalu jest Klinika Języka . Trudno się oprzeć kupnie tych książek ,aż by się chciało wszystko na raz zgarnąć . Niezłą sumkę bym za to zapłacił .
Tak to jest ,autor wyjaśniając mechanizmy propagandy jednocześnie pokazuje działanie marketingu .To oznacza ,że perpetuum mobile już dawno wynaleziono i ono działa a opowieści ,że to niemożliwe włóżmy między bajki . Ten wynalazek działał od wieków i będzie działał po wieki wieków .
Trochę poza tematem, ale nie chciałem aby się zgubiło.
[…] Kilka lat temu – bodajże w 2012 roku – odbyła się w Londynie konferencja naukowa poświęcona Śląskowi. Inicjatorem konferencji i jego spiritus movens był Norman Davies. Prelegentami byli historycy brytyjscy w tym i tacy, którzy podobnie jak Norman Davies nauczyli się języka polskiego by móc korzystać z archiwaliów w naszym języku. Opublikowane wnioski z konferencji zawierały tezę że Ślązacy kulturowo, obyczajowo i mentalnie są najbliżej Czechom. Ani Niemcom, ani Polakom.
Znalazłem powyższy kwiatek u alamiry na S24, niestety nie ma śladu na ten temat ani w naszej, ani w angielskiej wiki, ani na stronie domowej profesora. Nie podzielam w najmniejszym stopniu zachwytu autora, bo patrzenie tylko własnego nosa prowadzi do chybionej oceny działalności tych miłośników języka polskiego.
„Pasza dla emocjonalnych głodomorów, którzy uwielbiają ekscytować się w grupie.” Ot, co. Od takich „pokarmów” trzeba trzymać się z daleka, niczym od trutki na szczury. Do tego trzeba jednak używać rozumu, którym przez Pana Boga zostaliśmy obdarowani właśnie po to, żeby poznawać prawdę. Ja miewam problem z empatią dla tych biednych ludzi (zazwyczaj studentów), którzy próbują zarobić jakieś pierwsze, marne pieniądze, oferując dziwy rozmaite. Dlatego czasem, zanim grzecznie i stanowczo im przerwę, udaje im się rozkręcić sprzedażową (najczęściej marną) gadkę. Raz na przykład zadzwoniła starsza, sądząc po głosie Pani, proponując mi udział w prezentacji materaców do łózek, wykonanych w technologii NASA, jedynych na świecie, które ponoć uzupełniają jakieś niebezpieczne dla zdrowiu luki w polu magnetycznym planety Ziemi. Udział w tej prezentacji dawał mi jedyną szansę nabycia tego cudu w promocyjnej cenie zaledwie 5 tysięcy złotych za sztukę! Słuchałem jak urzeczony aż wreszcie, żeby ocknąć się z tego niebezpiecznego uroku, zapytałem Panią: A macie katapulty? Jakie katapulty? No, to taki fotel z wajchą za którą się ciągnie w potrzebie i wylatuje w powietrze. Nie, nie mamy odparła zaskoczona po dłuższej pauzie. A to dziękuję. Doprawdy nie wiem co podpowiedziało mi tę reakcję ale tak było naprawdę. Potem sprzedawałem ten skuteczny patent przyjaciołom, z podobnymi do moich, problemami z empatią… Taka historyjka.
Niezłą sumkę ? imho stosunek jakości do ceny najlepszy na swiecie. Nie znam Cie ale myśle, że ludzie na wódke rocznie wiecej wydają a rozum dalej krótki…
„Lichwiarze zaś zaczęli im imponować.” Jak czytałem te fragmenty Junoszy to pomyślałem sobie, że nie jednej osobie taka zaradność i spryt mogłyby imponować.
I wcale Chesterton sie nie pomylil w swoich obserwacjach.
Dzisiaj w Polsce najwieksza swolocz i anarchia to KOD + nowoczesna + RP… czyli postkomuszy pomiot, za wszelka cene dazacy dorwac sie do panstwowego koryta… bo arystokracji to u nas juz prawie nie ma…
… a temu calemu Blankfein’owi to jako riposte przydaloby sie wypalic w zlodziejski, goldman’owy leb… piachopiryne !!!
Panie Gabrielu…
… ta ksiazka Junoszy jest kapitalna… fragmenty super adekwatne do dzisiejszych realiow… a Pana dzisiejszy wpis to genialny MANEWR !!!
Mam nadzieje – i nie ukrywam – ze pociagnie Pan ten temat przez jakis czas, bo jest on nadzwyczajnie wazny… po prostu nad-zwy-czaj-nie !!!
Czarnoksiężnicy Santorski i Ostachowicz. W pocie czoła opracowujący w dla Tuska pawulon medialny w czasie jego ośmioletniej jumy. Oszukani, ograbieni, sfrustrowani czy inaczej wydymani szybciutko otrzymywali wyjaśnienie powodów własnej nędzy. Cholernie byli skuteczni.
kto podsuwa ludziom takie pokusy jak reforma?
Udało mi się uchwycić wyciągniętą rękę pokusy na zdjęciu.
Pokusa fortuny
Jasne ,tylko że ja lubię jednak zachomikować trochę sumki zanim zdążę przeczytać kilka z tych zaje…..stych jakości i przy następnej pensyjce wyasygnować jakąś sumkę na dalsze dewastacje w mega jakości . Dają niezłego kopa ,lepsze są niż jalkohole .
Żeby mieć wszystko, trzeba w „ING” otworzyć kredyt na bagatela – tysiąc zł.
W połowie lat 90′ we Wrocławiu w okolicy Trzebnickiej działa Polsko – Amerykański Mikrofudnusz Pożyczkowy. Praktycznie nie bywało żeby ktoś nie oddał mikropożyczki. Drobni kupcy, rzemieślnicy (warzywniak, cukiernik, fotograf) brali pożyczki, kupowali towary, materiały, przetwarzali, sprzedawali, spłacali. Po 1998 ktoś się zorientował że to szkodzi globalnym bankom i się skończyło. A może by znów ?
„Przecież w Polsce za długi nie idzie sie siedzieć za wyjatkiem alimentów.”
Przypomnij mi, z łaski swojej, ile odsiedział Mateusz Kijowski za zaległe alimenty?
Dane z zeszłego roku:
„Na ten dzień zaległości alimentacyjne Mateusza kijowskiego na rzecz dwóch synów i córki z pierwszego małżeństwa wynosiły ponad 95 tyś. złotych.
Zalegał także 53 tyś. zł. na rzecz funduszu alimentacyjnego.”
Hindus od mikropożyczek Nobla dostał. Co się z nim teraz dzieje? Jak jego partia stoi?
Nadal działa?
http://www.national-geographic.pl/traveler/wywiady/muhammad-yunus-kobiety-kredyty-i-spiew?page=1#article-content
Perykles : od człowieka bogatego lepszy jest ten ktory może zostać bogatym… Co by nie pisać niedostatek jest ojcem zaradności …
Mateusz to nie jest zwykly obywatel a co do wsadzania za alimenty to ja jestem całkowicie przeciwny. Utrzymanie wieznia kosztuje 2000 pln i placi podatnik. Przyymusu pracy w wiezieniach nie ma – no chyba ze wracamy do łagrów… Co maja dzieci z tego ze aliemnciarz siedzi ? W dodatku przez 27 lat postprl tolerowane bylo nie placenie, wiec ludziom narosly potezne długi, gdyz sady zasadzaja wyskosc alimentów na podstawie zeznan zon a nie na podstawie dokumentów – czyli de facto zarobków. Pole do naduzyc wyborne – o facetach, którym złamalo to zycie nie mysli nikt bo kazdy ma przed oczami Kijowskiego. Ten system to patologia ale juz wiem dlaczego PIS zmienil prawo tak by za alimenty wsadzac – przeciez sponsoruja ich komornicy a wyliczno, ze ojcowie maja 10 mld długów do splacenia…
Indianin wychodził na polowanie głodny 😉
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.