Dziś rano przywitała mnie informacja, że rząd i sejm chcą z jakiegoś powodu zniszczyć media. WP ogłosiła wielki protest i domaga się, by użytkownicy portalu w ten protest klikali. Ja w ogóle nie wiem o co chodzi, rozumiem tylko, że rząd, który ten portal popiera, którego władzy jego właściciele pragnęli jak kania dżdżu, nagle okazał się nie tym czym zapowiadano? No co za niespodzianka…W ogóle mi nie żal WP i mam nadzieję, że solidnie dostaną po dupie od nowego, uśmiechniętego rządu. Z podobną nadzieją patrzę na posłów i posłanki PiS, którzy także zachowują się tak, jakby ich nagle wywieziono na Marsa i pozostawiono bez opieki. Wszystko, co się dzieje bowiem, zostało przez nich samych oraz posłuszne im media zapowiedziane. I teraz ci posłowie i te media, w całkowitej bezradności emitują komunikat taki – o, o, o, paczcie tak miało być i jest…Tusk jest zły, zapowiadaliśmy to, zniszczy Polskę. Po czym patrzą na nas tak, jakbyśmy to my mieli się z Tuskiem rozprawić. Nie po to głosujemy na określonych ludzi, by oglądać ich bezradność, a skoro oni niczego nie potrafią, niech – pardąsik – oddalą się pospiesznie. Dziś bowiem tajemniczy wehikuł czasu towarzysza Wellesa przeniósł nas do roku 2012, a może się okazać, że do 2010. Na nic cały wykonany wysiłek, podejmowany przez te wszystkie lata dzień w dzień, na nic demonstracje, na które chodzili ludzie, na nic cała dobrze działająca i żywa sfera komunikacji, którą wyborcy PiS uruchomili i w której żyli przez ponad dekadę. Na nic to wszystko, bo dziś najważniejszym problemem w PiS jest – czy Kmita zostanie marszałkiem województwa małopolskiego. A jak zostanie to co? Tajemniczą mocą przybliży księżyc do ziemi, a Bałtyk wystąpi z brzegów i zaleje Gdańsk wraz z Wałęsą, Tuskiem i tą dziwną, czarniawą babą, co udaje tamecznego prezydenta? Co takiego ma się stać po wyborze Kmity na marszałka, poza tym, że prezes utwierdzi się w swojej dominującej pozycji? Z czego nic oczywiście nie wyniknie. Poza tajemniczymi minami Suskiego, który będzie przewracał oczami i uśmiechał się spacerując po sejmowych korytarzach.
Przez osiem lat PiS ukrywała przed nami swoją bezsilność, wynikającą z tego prostego faktu, że jest partią mianowanych warunkowo polityków, którzy mają warunkowe gwarancje, zależne od tego kto rządzi w Waszyngtonie. I kiedy nastąpi tam jakaś zmiana, ludzie z Waszyngtonu bez żalu pogrzebią całą polską politykę, a ta nie będzie miała żadnego narzędzia, żeby choć wyrazić jakiś sprzeciw. Całe bowiem swoje moce czerpie z deep state, albo z naszego biednego i okradanego państwa. Wiara w powyższe, całkowite zaślepienie oraz przekonanie, że państwowe pieniądze na politykę są ważniejsze niż poparcie narodu doprowadziły nas do sytuacji, w której się obecnie znajdujemy. A nie jest to jeszcze dno. Prawie żaden polityk PiS nie jest samodzielny. Piszę – prawie, bo ci co się sprzeciwiają wyborowi Kmity zdradzają jakieś objawy niezależności, ale zobaczymy co z nich wyjdzie potem. No i zobaczymy, jak zostaną potraktowani przez „nasze” media. Przez osiem lat, nie mając innej siły niż instytucje państwowe, państwowe media otrzymane w pakiecie po zwycięskich wyborach i poparcie narodu, PiS, pardon, nasikał na poparcie narodu i, pardon, postawił obok tego poparcia klocka, a teraz politycy tej partii codziennie logują się na twitterze i piszą, jakimi to hipokrytami są tamci. Kogo go ma niby obejść? Polityka z istoty pełna jest hipokryzji, a oni są od tego by zmusić tamtych do biadolenia, a nie samemu biadolić.
Wczorajsza szarża w KRS wywołała coś więcej niż konsternację. Ludzie oczekiwali, że jednak ktoś z PiS coś zrobi, albo przynajmniej się odezwie. Tymczasem cała moc skoncentrowana jest na wyborze Kmity. Nieprzyjaciel w granicach, a wodzowie rozprawiają o tym, w jakich gaciach żołnierz ma iść na paradę. To stare i zbyt banalne, żebyśmy o tym mieli rozmawiać, ale jak widać wiecznie żywe.
Mnie osobiście najbardziej śmieszą dyskusje wokół profesjonalizmu dziennikarzy popierających PiS. Dziś jedną znalazłem. Dotyczyła profesjonalizmu i wyrobienia medialnego Katarzyny Hejke. Nie wiem, gdzie ci ludzie mają oczy, ale wygląda na to, że, pardon, w dupie, a dupę, pardon, we Władywostoku (copywright Stanisław Tym). I tak się bawimy oczekując, że coś się stanie. Nic się nie stanie, a jedyne co nam zostało to ratować tyle ile możemy unieść w rękach i w głowie, bo dobro to będzie wkrótce celem ataku, nie tylko tuskoidów, ale także „naszych”, którzy przyjdą do nas, reprezentowani przez Kurskiego, Janka Pospieszalskiego i Eryka Mistewicza domagając się, byśmy położyli swoje życie na ołtarzu ojczyzny. – Tu się zgina mandolina – że się tak oględnie wyrażę. Brak szacunku, zrozumienia i cwaniactwo skutkują tym, że karma wraca. Niech Kurski z Martyniukiem ratują PiS, my popatrzmy. Niech niezależne telewizje futrowane przez naiwnych darczyńców ruszą do walki i odwojują całą patriotyczną narrację, która wyniosła PiS do władzy. To nie powinno być dla nich problemem, wszak pracują tam sami profesjonalni dziennikarze. I to pod jakim kierownictwem! Dziś z rana, na tym nieszczęsnym twitterze, ktoś, najwyraźniej z samej redakcji, umieścił zdjęcie witryny francuskiego kiosku z gazetami. Prócz Polityki, Newsweeka, było tam także pismo „Wszystko co najważniejsze”. Nie mogę…Ludzie z takim budżetem, drukujący tekst podpisane „takimi” nazwiskami czerpią satysfakcję i chwalą się tym, że ich papierowe pismo zostało wystawione w jakimś kiosku, nie wiadomo dokładnie gdzie? Przypomnę, że mamy erę Internetu, algorytmów, farm trolli i temu podobnych wynalazków. A tu ktoś się ekscytuje papierowym wydaniem zbioru opinii osób, których czytelnik w kraju nawet za bardzo nie kojarzy. Myślę, że gdyby ekipa prowadząca ten periodyk dostała dodatkowy milion euro mogłaby nawet, i to z sukcesem, zorganizować osiedlową ligę gry w kapsle. A na pewno doprowadzić ten projekt do jakiegoś zaawansowanego etapu.
Napisać, że zostaliśmy oszukani, to naprawdę niewiele. Bo sytuacja, w której się znajdujemy domaga się pióra prawdziwego artysty, a nie takiego jak ja. Tu aż się prosi, by ktoś napisał wodewil, z kupletami i gagami, którego finałowym momentem byłby solowy występ aktora podobnego do Jarosława Kaczyńskiego, który stepując, śpiewałby arię ze opery „Straszny dwór”. Geniusz prezesa ostatecznie się wymydlił, takie mam wrażenie. To zaś co braliśmy za siłę organizacji, było w rzeczywistości naszą własną siłą, którą w dziwacznych projekcjach przenosiliśmy na tych biednych, ogłupiałych i niczego nie rozumiejących ludzi udających polityków.
Jedyny istotny problem polega teraz na tym, że nie mamy o czym pisać. Narracje zwane umownie lewicowymi święcą triumf, to samo narracje liberalne, albowiem zostały zasilone krwią i ciałem wyborców PiS. Partia ta z rozkazu działającego za namową, mam wrażenie, prezesa zarżnęła kurę znoszącą złote jajka, zamieniła wszystko: kolekcję znaczków, starych, przedwojennych banknotów, broni białej, widokówek z Polesia, obrazów po dziadku i widoków secesyjnych kamienic z miast Małopolski, na bilet upoważniający do wejścia na występ Martyniuka. A teraz domaga się, byśmy razem z tym Martyniukiem robili meksykańską falę. Bo jak nie, to Kurski i Sakiewicz nazwą nas zdrajcami.
To jest wbrew pozorom sprawa poważna, bo chodzi o zablokowanie dystrybucji detalicznej, czyli przekonanie ludzi, że nic co robimy, tak naprawdę nie ma wartości. Nic poza tym, na co palcem wskażą politycy PiS. No, ale oni mają już dobrze zaawansowanego Parkinsona i kiedy coś robią z rękami, nigdy nie wiadomo na co wskazują, bo im te ręce latają, jak po przepiciu. Łatwo można się oszukać.
Na dziś to tyle. Przypominam, że wznowiliśmy książkę o Gietrzwałdzie.
No i najważniejsze – pojutrze zaczynają się nasze dwudniowe targi
Zostaly ksiazki …… no i pan prezydent Duda ….
Wszystkie media dostaną w d. ustawą, którą mają jutro przegłosować na Wiejskiej. To lekko zmieniony fatalny projekt PiSu, z którym owa partia woziła się kilka lat. Chodzi z grubsza o preferencje przy zyskach z reklam dla gugli, fejsa, tiktoka itp.
Ewentualnie „zapłonąć gniewem ludu” i z hasłami „liberte, egalite et fraternite” (czy jakoś tak) zburzyć wreszcie tę „Bastylię”, Tylko, kurde, skąd tu wytrzasnąć sponsora dla tej rozróby. Bo bez niego trza będzie odłożyć ad acta te zamierzenia.
No, bo wtedy można centralnie przekupywać media i szafa będzie grała, ciemny lud to kupi. Widzę w tym rękę Kurskiego i jego napoleoński pomyślunek…
Na razie to my jesteśmy sponsorem wszelkich przedsięwzięć
Aha, pan prezydent może i chce zrobić tyle, co kot napłakał
Za awanturą z Kmitą ponoć stoi tatuś pana prezydenta.
Chyba źle się wyraziłem. Miałem bowiem na myśli wszechmocnego promotora „zadymy”, jak to miało miejsce w słynnych „rewolucjach” w Rosji, czy wcześniej we Francji, gdzie ją do tej pory świętują i opiewają w „narodowym” hymnie.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.