lis 122021
 

Jak wszyscy wiedzą, nie lubię wystąpień ulicznych. Nie uczestniczę w nich i nie chcę nawet na nie patrzeć. Dlatego też marsz oglądałem jedynie we fragmentach, trochę w telewizji, a trochę klikając w umieszczane na SN linki. Jedno można powiedzieć na pewno, reporterzy filmujący wydarzenie zdali egzamin. Były rodziny z dziećmi, uśmiechnięte dziewczyny i atmosfera święta wspólnotowego. Nie było pijanych, wariatów i wygłupów. Oczywiście ktoś tam gdzieś spalił niemiecką flagę, a ktoś wywiesił jakieś antysemickie hasło. Czyli prowokacyjny standard po taniości. Żeby można było grzać temat, ale nie można było wyciągać z tego konsekwencji dla aranżerów eventu. Największe oburzenie wywołał plakat z łysym Trzaskowskim, który obserwował marsz siedząc za stołem jakiegoś niby to sztabu kryzysowego. Nie mam tu zamiaru szydzić z Rafała Trzaskowskiego, albowiem czynią to wszyscy dookoła, ale takie aranżacje wywołują jedynie śmiech. Jaki sztab kryzysowy? Przeciwko komu? Faceta sprowadzono do roli zamiatacza, z której się wywiązał, bo przecież nie poleciały w tłum ani kamienie, ani krawężniki. Czy to znaczy, że tym razem marsz nie zostanie okrzyczany jako faszystowski? Oczywiście, że zostanie, albowiem to jest jedyne wydarzenie, którym lewica może się zasłaniać, żeby ukryć swoją nicość. Nie ma bowiem w całej tej formacji nikogo, kto sprokurowałby trzymającą się kupy, spójną i jednocześnie atrakcyjną dla dużych grup narrację. Doszliśmy, na razie tylko 11 listopada, do momentu, kiedy to lewica musi być reaktywna, żeby zaistnieć. To dobry punkt do dalszych rozważań i planów. Jako człowiek stojący poza mechaniką ulicznych demonstracji, nie mogę wiążąco orzekać, co spowodowało ten efekt. Może zadecydował kryzys na granicy, a może coś innego. Może po prostu Trzaskowski i jego ludzie, a także cała ekipa opozycyjna została postawiona do pionu przez Niemców i wskazano im granicę, za którą nie mogą się posunąć? Nie wiem. Jedno jest pewne – jeśli na granicy toczy się wojna hybrydowa, to toczy się ona także w kraju. Sukcesem w tej wojnie zaś jest ogłoszenie przeciwnika faszystą, mordercą dzieci i zbrodniarzem wojennym. Wszystko w okolicznościach, które w niczym nie przypominają dramatów rozgrywających się nie tak dawno w miastach Europy zachodniej. Nie ma trupów, samochody nie płoną, no, ale potencjalni zbrodniarze wojenni spokojnie spacerują po ulicach z flagami. Tego zaś nie można tolerować. Okazało się, że można, a mechanizm rzucania oskarżeń nie działa. Nie ma ich bowiem gdzie rzucać. Sieć jest pełna komunikatów kuriozalnych, przeskalowanych, nieadekwatnych, szalonych, perfidnych, prymitywnych przy tym i tworzonych przez ludzi głęboko nie rozumiejących swojej ponurej misji, przez prowokatorów durniów po prostu. Wszystko to razem tworzy tło, na którym tradycyjne oskarżenia polskiej prawicy o faszyzm wyglądają jak zabawa w piaskownicy. Żeby treść ta miała swoją moc należałoby ją także podkręcić, no ale tego nie da się zrobić bez prowokacji. Ta zaś, jak wspomniałem, kosztuje i jest obarczona pewnym ryzykiem, o czym przekonała się aktorka Kurdej Szatan. Uważam, że powinna się o tym także przekonać pani Warnke, która nazwała obronę polskiej granicy ludobójstwem.

Zasada jest taka – nieskuteczne, a przeskalowane narracje zmieniają kierunek i uderzają w tych, którzy usiłują je zastosować. Oni mogą tego jeszcze nie widzieć, ale jeśli sprawy będą się rozwijać, może okazać się, że spora grupa osób, którym wydaje się, że stoją po stronie prawdy, dobra i piękna, albowiem zagrały w filmie Vegi, albo wystąpiły w jakiejś reklamie, znajdzie się na komunikacyjnym aucie, a to znaczy, bez kontraktów i zleceń. Za to z łatką świra nie rozumiejącego nowych czasów, przyklejoną na plecach.

Wymieniony tu Patryk Vega już dawno wyczuł pismo nosem i zamienił się w głęboko wierzącego chrześcijanina. Czekamy teraz aż za rok weźmie on udział w marszu niepodległości i zostanie tam powitany jak brat. Trochę drwię, ale z całym spokojem potrafię sobie wyobrazić taką sytuację. Wszak chodzi w tym wszystkim o to, by zagospodarować pasmo komunikatów, które są zrozumiałe dla wszystkich, niezbyt skomplikowane, a jednocześnie pozbawione chamstwa i nie zalatujące szurią. To można zrobić tylko poprzez nawrócenie tamtych i wskazanie im co mają mówić, żeby utrzymać się na swoich dotychczasowych pozycjach. To rząd bowiem wkrótce będzie rozdzielał charyzmaty, także w sferze płatnych reklam, a czynić to może nie tylko dyskretnie, dopraszając tego czy innego nawróconego celebrytę do pogadanek w programach publicystycznych, ale także poprzez kierowanie wezwań prokuratorskich pod odpowiednie adresy. Może się też zdarzyć, że zatroskani o zlecenia celebryci, napiętnowani przez wierną im do tej pory publiczność, sami z dnia na dzień staną się „faszystami”, nie znajdując nic atrakcyjnego w lewicowych gawędach rozsnuwanych przez TVN i inne media.

Zerknąłem wczoraj na koncert poświęcony odzyskaniu niepodległości i otworzyłem usta w niemym zdziwieniu. Na scenie stała jedna z gwiazd reklamy play, taki chłopak co udaje muzyka reggae, a obok niego sam Marek Piekarczyk, lider sławnego zespołu TSA. Obaj słabymi bardzo głosami śpiewali pieśćń konfederatów barskich, napisaną przez Słowackiego, a przez tychże konfederatów w jej popularnym dziś kształcie nieznaną wcale. Nie chcę tu przesadnie szydzić, albowiem mamy wszyscy świadomość, że zarówno marsz, jak i cały dzień wczorajszy były jednoznacznym sukcesem, no ale….Te koncerty można by jednak przygotowywać angażując ludzi, którzy umieją śpiewać. Wiem, wiem, przeczę sam sobie – przed chwilą napisałem, że chodzi o zagospodarowanie pasma komunikatów zrozumiałych dla wszystkich, niezbyt skomplikowanych, ale nie chamskich i nie zalatujących szurią. Do tego nie można angażować ludzi z opery, albowiem oni są nieznani, ich głosy brzmią w rejestrach, których tak zwany zwyczajny odbiorca przeważnie nie akceptuje, no i tych z opery nie da się tak łatwo dyscyplinować jak Piekarczyka. Chłopak z reklamy sieci play, zaś dobrze już wiedział, co dzieje się z tym, którzy wbrew faktom, piszą różne głupstwa w mediach społecznościowych.

Konstatuję powyższe bez żalu, świadom, że opisana zasada dotyczy także autorów. Ani ja, ani nikt z tu obecnych nie jest już autorem słyszalnym w rejestrach odbieranych przez uczestników marszu niepodległości. Nie martwiłbym się tym przesadnie, tak przecież jest od samego początku. Uważam, że marsz był potrzebny wszystkim, skorzystali na nim przede wszystkim politycy PiS, rząd poprawił swoje notowania, Trzaskowski wyłysiał, kryzys został, póki co opanowany. Czekajmy co będzie dalej.

  13 komentarzy do “Pasmo komunikatów słyszalnych”

  1. były dwa marsze, kiedy po MARSZU Niepodległości zasiedliśmy na Placu  3 Krzyży w naszej ulubionej sieciowej kawiarni, godzina po 16,00, zapadał zmierzch,  usłyszeliśmy bębny na Alejach Ujazdowskich i tłumek wyszedł na plac , transparenty i flagi  /przezroczyste/ po ciemku wydaje się że z elementami tęczowymi, podeszliśmy żeby to sfotografować,

    no bo wydawało nam się ewenementem aby w TAKI dzień lansować takie ideologie.

    Najlepsze były reakcje tych osób z transparentami i flagami – przerażenie w oczach że ich wizerunki staną się upublicznione.

    czy ktoś wie ile srebrników płacono za godzinę marszu po zmierzchu z transparentem o treści nie dotyczącej 103 rocznicy NIEPODLEGŁOŚCI

  2. Może o tych płatnościach srebrnikowych powie coś Vice Prezydent Warszawy Aldona  Machnowska – córka komendanta MO z Ostrołęki , w internecie napisała brzydko o Marszu Niepodległości

  3. Jedno jest pewne trzeba utrzymac granice. To jest sprawdzian czy jako  Polska potrafimy to zrobic. Reszta poza moim wzrokiem.

  4. Pan poseł ma problem z oceną rzeczywistości. Gest powinien być odwzajemniony…o matko

  5. Oczywiście, że tak, każdy opowiada, co tam uważa za słuszne, ale granica musi być utrzymana

  6. Times pisze, że jeśli zamknie się szlak przez Białoruś, nastąpi wzmożony szturm na Wyspy. Ale Brytole będą nam pomagać z płotem …

  7. od 10 marca 2020 do 11 listopada 2021 – wołamy w Suplikacjach o pomoc … i od wojny też zachowaj nas Panie … może się uda…

    na SN mówią że na wschodzie -wokół płotu- bez zmian

  8. Dobrze robią .Z teologicznego punktu widzenia komuniści to przecież inna nazwa satanistów.Walczą z Bogiem zaciekle i bez litości dla wierzących .Pod każdą szerokością geograficzną.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.