paź 162018
 

Wielokrotnie byłem krytykowany za swoją postawę w związku z Latającym Uniwersytetem Leszczynowym. Chodziło o to zwykle, że nie zdradziłem miejsca, gdzie odbędzie się konferencja, ani nie zabezpieczyłem bazy noclegowej dla uczestników. Proszę Państwa, nie mam możliwości zabezpieczenia bazy noclegowej dla wszystkich, to po pierwsze. Po drugie wybrałem Tłokinię dlatego między innymi, że znajduje się w miejscu, do którego z każdego właściwie większego ośrodka, z wyjątkiem tych położonych na wschodzie i północy łatwo dojechać. Zdecydowałem się na tę lokalizację także z innych względów, o których za chwilę. Jeśli idzie o odległość i tak miałem pewność, że wierni czytelnicy z Trójmiasta czy Malborka przyjadą, choćby konferencja miała odbywać się w Miłkowie pod Karpaczem. Zanim przejdę do omówienia innych względów, dla których zdecydowałem się na tę lokalizację wyszczególnię jakie odległości w kilometrach dzielą Tłokinię od różnych miast w Polsce. Mam na myśli te miasta, gdzie sprzedajemy najwięcej książek i gdzie mamy stałych czytelników. Lecimy

Z Tłokini do

Grodziska Mazowieckiego jest -221 km

Poznania – 147

Wrocławia – 124 ( głuchnę w tej chwili na argumenty Wrocławian dotyczące odległości, rozumiem, że ktoś nie może przybyć ze względów finansowych, ale tłumaczenia – bo to, panie daleko, nie odbieram)

Katowic – 226

Warszawy – 244

Krakowa – 317

Łodzi – 118

Zielonej Góry – 290

Szczecina – 409

Bydgoszczy – 183

Malborka – 319

Gdańska – 335

Kielc – 225

Opola- 156

Jak widzimy są to odległości do pokonania w ciągu kilku godzin. Tak jak pisałem wcześniej nie liczę na to, że przybędzie ktokolwiek z miast takich jak Gdańsk czy Gdynia, ale mamy już uczestników z Malborka. Nie liczyłem na Kraków, a mamy uczestników z Krakowa. Nie liczyłem na Bydgoszcz, a mamy gości z Bydgoszczy. Jeśli ktoś chce, to po prostu przyjedzie, a jeśli nie chce to nie przyjedzie i ja nie mam na to wpływu. Tłokinia jest moim zdaniem położona idealnie. W pałacu nie ma zbyt wielu miejsc noclegowych, ale niektórzy na pewno się zmieszczą. W odległości ośmiu kilometrów jest Kalisz, gdzie znajduje się hotel. Niedaleko jest inny pałac z miejscami noclegowymi – w Orli. Wiele osób zapewne nie zdecyduje się na nocleg w okolicy, tylko po prostu przyjedzie na konferencję, a potem wróci do domu. Tak jak to uczynią profesorowie Kucharczyk i Tryjanowski. Zanim przejdę do dalszego motywowania swojej decyzji, powiem słów kilka o Kaliszu. To jest miasto w stanie zapaści. Wszyscy muszą mieć tego świadomość. Tak zwane centrum wygląda jak slumsy, otaczające je kamienice to coś jeszcze gorszego. Uprzedzam więc wszystkich amatorów wieczornych przechadzek po starówce najstarszego miasta w Polsce, że to jest w ogóle nie do wykonania. No chyba, że ktoś lubi bardzo mocne wrażenia. Lokale zamykane są wcześnie i właściwie nie ma szans na zjedzenie czegokolwiek na mieście. No, ale jest hotel Calisia i tam się można schronić. Dwa dni temu usłyszałem, że rząd przeznaczył spore kwoty na rewitalizację kaliskiej starówki i sprawy pewnie się zmienią niebawem, ale na razie jest jak jest, o czym lojalnie uprzedzam.

Dlaczego Tłokinia? Pierwszy raz zawiózł mnie tam Pan Stefan Ferenc, ojciec mojej koleżanki Agnieszki, objeżdżaliśmy całą ziemię kaliską w niedzielne przedpołudnie i zaliczyliśmy mnóstwo obiektów, unikając przy tym oczywistości takich jak Gołuchów. Byliśmy natomiast w Russowie, gdzie mieszkała Maria Dąbrowska i w Tłokini właśnie. Stefan Ferenc pochodzi z Liskowa i jest miejscowym społecznikiem, to on, między innymi, zajmuje się kultywowaniem pamięci po księdzu Blizińskim. Pomiędzy Liskowem a Tłokinią odległość jest niewielka więc postanowiłem (on jeszcze o tym nie wie) zaprosić go wraz z żoną, jako specjalnego, honorowego gościa na naszą konferencję. Ponieważ proboszczem w Liskowie, gdzie żył i pracował ksiądz Bliziński, jest nasz kolega ksiądz Andrzej Klimek, on także będzie obecny na tej konferencji. Tłokinia robi wielkie wrażenie, ja jestem trochę przeczulony na punkcie architektury, ale to jest naprawdę fantastyczny obiekt, dużo lepszy niż wszystkie dworki w okolicy. Tłokinia to pałac, wyciągnięty w górę, wysoki, z dużą oranżerią i oficynami. Dookoła jest park, a także trochę okazjonalnej architektury. Pałac został odnowiony stosunkowo niedawno, wygląda znakomicie i ja postanowiłem, że właśnie tam, późną jesienią, w atmosferze przypominającej nieco znany wielbicielom gatunku klimat powieści „Pan Samochodzik i niesamowity dwór”, urządzimy pierwszą konferencję.

Tłokinia jest także położona na tyle blisko Poznania, by bez przeszkód mogli tam dojechać profesorowie Kucharczyk i Tryjanowski.

To po co jeszcze ciągniesz tam ludzi z Rzeszowa – zapyta ktoś przytomny? Już wyjaśniam. Tłokinia to pałac związany z tradycją narodową. Na ścianach – a wszystko jest tam odnowione i zaaranżowane perfekcyjnie – znajduje się wiele zdjęć, na których łatwo rozpoznać Romana Dmowskiego, stałego gościa w pałacu, zaprzyjaźnionego z właścicielami. Postanowiłem więc, że wykład inaugurujący wygłosi dr hab. Krzysztof Kaczmarski zajmujący się w rzeszowskim IPN dziejami ruchu narodowego w Polsce. Dr Andrzej Gliwa też będzie naszym gościem, a to ze względu na to, że bardzo lubię poruszane przez niego tematy.

Mamy w związku z tym pewien logistyczny kłopot. Dr Gliwa ma zajęcia ze studentami w Przemyślu do godziny 18.45 w piątek. Musi wrócić do Rzeszowa i stamtąd wystartować o 6.18 w kierunku Lublińca, po to, by z tego miasta dojechać do Ostrowa Wielkopolskiego, dokąd „wyszlemy konie na dworzec”. Martwię się tylko o to, co będzie jak pociąg do Lublińca się spóźni, a ten do Ostrowa odjedzie. Jeśli macie jakieś sugestie dotyczące rozwiązania tego problemu chętnie ich wysłucham. Mamy jeszcze sporo czasu na zmianę planów.

I teraz ważna rzecz – mamy dopiero połowę składu osobowego konferencji. W tych warunkach, przy tej ilości osób jej nie zorganizujemy. Mamy też jednak jeszcze dużo czasu, bo lista zostanie zamknięta 5 listopada. Jestem więc dobrej myśli i czekam na kolejne zgłoszenia. Wiele osób pyta mnie jaki jest temat pierwszej konferencji, a ja odpowiadałem do tej pory, że nie ma takiego tematu. Dziś jednak z rana go wymyśliłem. Brzmi on:

NACJONALIZM – KRYTYKA I AFIRMACJA POSTAWY

Tak więc wszyscy, którzy martwili się, że LUL rozpocznie się konferencją bez wyrazu i wyraźnego profilu mogą już spać spokojnie. Mamy temat i wokół niego toczyć się będą rozmowy.

Teraz pora na prezentację tematów. Oto nazwiska wykładowców wraz z tematami wystąpień, w kolejności, w jakieś będą one przebiegać:

1. Krzysztof Kaczmarski – Rzeczpospolita Wielkiego Narodu – koncepcje geopolityczne Adama Doboszyńskiego.

2. Marek Budzisz – Awans Rimlandu. O nowej geografii politycznej świata w myśli rosyjskich elit oraz konsekwencjach dla relacji z Unią Europejską

3. Piotr Tryjanowski – Zwierzęta zamkowych zakamarków. Jak zamki ukształtowały naszą przyrodę

4. Grzegorz Kucharczyk – Niemcy – kraj rewolucji. Od reformacji do roku 1968

5. Andrzej Gliwa – Niewola brańców tatarskich z ziem południowo-wschodnich Rzeczpospolitej w XVII wieku: doświadczenie przemocy i jego konsekwencje w postaci zespołu stresu pourazowego.

6. Piotr Kalinowski – Banknotowa dyplomacja Rzeszy

Zostało nam trzy tygodnie na zgromadzenie pełnej listy uczestników. Ze swojej strony mogę dodać tyle, że jeśli uda się konferencja w Tłokini następne organizowane będą w obiektach dużych, tak żeby każdy mógł znaleźć sobie nocleg na miejscu. No, ale obiekty te będą położone znacznie mniej korzystnie jeśli idzie o dojazd niż pałac w Tłokini.

Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę pałacu

http://www.palac-tlokinia.pl/

A także na stronę www.prawygornyrog.pl

  27 komentarzy do “Pierwsza konferencja LUL w pałacu Tłokinia pod Kaliszem”

  1. Poniewaz Gospodarz pisze o podworku (regionie), w ktorym sie wychowalem, pozwole sobie zamiescic kilka komentarzy, chociaz wielokrotnie obiecywalem sobie, ze juz nie bede wiecej komentowal, chyba, ze… temat bedzie taki, ze nie moge przejsc obojetnie.

  2. Polska to jest matka, ojciec, babcia, dziadek, dzieci i wnuki. Nie ma innej Polski i nie ma nic poza tym, jesli idzie o tzw. imponderabilia. Kalisz jest zamieszkany przez Polakow bez przerwy od dwoch tysiacleci (z mala przerwa zwiazana z przeprowadzka z Zawodzia do obecnego centrum miasta). Kalisz to jest ciaglosc rodow (rodzin) po kilkanascie lub kilkadziesiat pokolen wstecz i to nie jest tutaj nic nadzwyczajnego. Na przyklad na ziemiach odzyskanych ciaglosc ta wynosi maksymalnie 4 pokolenia liczac od noworodka urodzonego w 1945 roku i status ten dotyczy okolo dziesieciu milionow Polakow i jest to ludnosc odpowiadajaca populacji np. Czech. Ludnosc bez folkloru, kultury, historii i bez tozsamosci. Jezeli podoba sie architektura detali i calego zalozenia, to wynika to z wielu wiekow cywilizacji na tym terenie. Jednoczesnie potwierdzam wszystkie krytyczne obserwacje Gospodarza odnosnie Kalisza i sa one calkiem sluszne.

  3. Ciekawostka: akurat do Goluchowa warto pojechac, bo KAZDY moze sobie wziac do domu autentyczna waze grecka, a przynajmniej moze wypozyczyc sobie dowolny eksponat. Minister Glinski kupil od Czartoryskich (Czartoryskiego?) zamek za nasze wspolne, polskie pieniadze i jest on nasza wspolna wlasnoscia, kazdegoz nas z osobna. Ja przynajmniej tak to rozumiem, ze wszystko, co tam jest – jest nasze, a jesli nie mam racji, to prosze niech ktos logicznie to wytlumaczy, jak traktowac „wspolna” wlasnosc tego typu, jak byle dobra Czartoryskich? Musze sie skracac, bo nie wypada pisac komentarza o objetosci „Nocy i dni”…

  4. Roztrzasajac temat „Nacjonalizm – krytyka i afirmacja postawy” prosze nie przeoczyc istoty zagadnienia, czyli momentu, gdy gospodyni (maksymalnie genetycznie spokrewniona i w ogole nie wnikajaca w tresc wykladow) przyniesie serniczek albo szarlotke i poglaszcze po glowce zyczac smacznego. Tymczasem, gdy bedziecie debatowac, arcypolskie pamiatki po naszych prababciach i pradziadkach w Rapperswil w kazdej chwili moga zostac zutylizowane i wrzucone do Müllcontainer.

  5. Na publicznej konferencji, na ktorej pojecie nacjonalizmu ma zostac przez wybitne umysly i niezwykle osobowosci zwiazane z regionem rozlozone na czynniki pierwsze, proponuje skwitowac minuta ciszy slowa z samorzadowej kampanii wyborczej, wypowiedziane przez premiera Morawieckiego, wychowanego na obskurnych, wroclawskich podworkach, kopacza lesnych grobow, legitymujacego sie rodowodem w stalym miejscu osiedlenia i kultura siegajaca jednego pokolenia wstecz, ktory nie kibicuje Kubicy, jest za to zwolennikiem duzej ilosci ryzu w diecie, iz POZNAN POTRZEBUJE DOBREGO BAUERA i wlasciwie mozna by na tym zakonczyc debate.

  6. Temat konferencji świetny! Miejsce zacne! Nie mogę się doczekać. Mi ostatnio też chodzą po głowie różne myśli odnośnie narodu. Także jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy.

  7. Polacy, przyzwyczajeni do rozbiorow i przewrotow dziejowych, nie zauwazyli, ze wybuchla pierwsza wojna swiatowa, kiedy budowali palac – dwor w Tlokini Koscielnej w latach 1915-16. Ponad sto lat wczesniej, okolo 80% ludnosci I Rzeczpospolitej nie dostrzeglo faktu rozbiorow i wiekszosc nie byla tego swiadoma, poniewaz rozbiory nie wplynely na ich zycie codzienne. Dzisiaj nie da sie wyjsc do wychodka, napalic w kominku, zabic prosiaka, sprzedac owocow i warzyw, polowac, wyrazac pogladow politycznych, urodzic sie ani umrzec bez uwiklania w polityke i bez naruszania prawa, ktore ciagle ulega zmianom. Ktos w naszym imieniu, ale bez naszej aprobaty, bedzie swietowal „100-lecie odzyskania niepodleglosci” i nie mamy na to zadnego wplywu.

  8. Z tym palacem w Orli to jakas pomylka, prosze sprawdzic! Nie ten region. Polecam hotel Bursztyn (d. PTTK) na ulicy Lodzkiej w Kaliszu, bo zakladam, ze towarzystwo wysypia sie nie tylko w palacach (jesli sie myle, to excuse-moi). Sa tez inne hotele w Kaliszu i motel w Opatowku (klimaty rustykalne z czasow Gierka). W Kaliszu sa bardzo tanie taksowki, wiec mozna rozwazyc dojazd do Tlokini z dworca taksowka albo dojechac w kierunku Winiar / Opatowka autobusem i dalej krotki spacer. Palac jest polozony okolo kilometra od granicy administracyjnej miasta. Spacerujac po miescie warto jest miec pod reka drobne 50 groszy. Zdziwicie sie, ze mozna za te niewielkie pieniadze naprawde uszczesliwic wielu potrzebujacach! (a Owsiak potrzebuje na to miliony zlotych). Z restauracji polecam „Carska” Carski – pub z tylu za hotelem Europa oraz Dom Pielgrzyma i restauracje przy kolegiacie sw. Jozefa.

  9. Pałac w Orli jest 57 km od Tłokini. Rozumiem, że za daleko?

  10. Nie znam preferencji uczestnikow. Jezeli ktos jedzie od strony zachodniej i jest milosnikiem palacow, to moze zainteresuje go ciekawostka w postaci palacu w Orli. Najkrotsza droga 57 km z Orli do Tlokini jest skomplikowana orientacyjnie i prowadzi po kocich lbach. Jezeli to jest szkolenie dla komandosow ze slaboscia do stylizowanych wnetrz to pasuje. Goluchow jest trzy razy blizej. Sadze, ze w promieniu do 25 km od Tlokini mozna znalezc noclegi w odpowiedniej cenie i jakosci. W Wielkopolsce odleglosci sa nieco mniejsze, niz na Mazowszu.

  11. Nie jestem na biezaco z dobrymi hotelami, ale znalazlem jeszcze Dwor Stary Chotow – 14 km od Tlokini.

  12. no to jak, wystarczy do Kalisza dojechać i potem taksówka? no bo piszesz że pałac leży niedaleczko od granicy miasta ?

  13. Jest jeszcze hotel Radosny Dwor w Stobnie, 14 km, hotel Stajnia w Wolicy, 12 km.

  14. Dla amatorow mocniejszych wrazen polecam Apartamenty Babina przy ul. Babina 19 w Kaliszu, miedzy rzeka i koszarami Godebskiego, wyglada na 2 – 3 gwiazdki oraz hotele w miescie, ktore wymienilem.

  15. Taksowkarze inaczej licza za kilometr poza granicami miasta. Z dworca PKP do palacu w Tlokini jest 9,5 km, z tego jakies 2 km od granicy miasta, trzeba przejechac cale miasto. Mozna tez skorzystac z autobusu, ale oszczednosc bedzie niewielka w tym sensie, ze potem i tak trzeba jeszcze kawal drogi dojsc.

  16. Moim zdaniem, jesli ktos nie ma wlasnego srodka transportu i nie ma zylki podrozniczej, spieszy sie albo jest kiepska pogoda to najlepsza opcja jest taksowka. Koszt nieduzy.

  17. Od czasu, kiedy Opatowek awansowal do rangi miasta, na stacji zatrzymuja sie dwa razy dziennie pociagi inter-city z Warszawy, ale wtedy to faktycznie lepiej zamowic furmanke, bo autobusy miejskie kursuja co godzine, a bezposrednio do Tlokini w sobote dwa razy w ciagu dnia.

  18. Z dworca w Opatowku do palacu bedzie jakies piec wiorst przez pola. Jak bedzie ciezka zima, to przyda sie futro i mufka, zeby rece nie zmarzly w czasie jazdy bryczka. Bogumil Niechcic w czasie takiej zlej pogody jesiennej zachorowal na zapalenie pluc i zmarl, bo musial sam wszystkiego dopilnowac i dogladac, a Barbara i tak go nie kochala, tylko wzdychala wciaz za tym Toliboskim…

  19. Tu nie ma co tlumaczyc…

    … w taki sam sposob jak Pan pojmuje „wlasnosc wspolna”… tu nie ma zadnych zgrzytow i nie ma sie nad czym rozwodzic  !!!

  20. W parku jesienia zwykle zbieram kasztany, a z zamku w Goluchowie zabieram srebrne lyzeczki. Przeciez w III RP nie ma nawet stanowiska „zarzadcy majatku”, wiec panstwowe = niczyje. Rozumiem, ze Gioconda jest w Luwrze i ktos jednak tym Luwrem sie zajmuje, a kto konkretnie odpowiada teraz za Dame z lasiczka? Francuzi wyposazyli ostatnio jakies muzeum na Polwyspie Arabskim w eksponaty, obrazy malarstwa europejskiego. Prawdopodobnie byly one rowniez „niczyje”. Poganiacze wielbladow dokupili tylko na aukcji Leonarda. Ministerstwo Kultury ma siedzibe w kradzionym palacu w Warszawie. Pewnie lyzeczki z inicjalami na stolowce tez im nie psuja apetytu.

  21. Moim zdaniem nalezaloby zakosic waze grecka z muzeum w Goluchowie i na procesie zazadac pokazania aktu wlasnosci. Moze oni nawet aktu wlasnosci nie maja. Roznych ciekawych rzeczy moglibysmy sie dowiedziec. Czy sa na przyklad dostepne w internecie ksiegi wieczyste „naszej” wlasnosci?

  22. Swieta prawda…

    … to co wystrugala ta banda przez te wszystkie lata to naprawde przechodzi ludzkie pojecie… ma Pan absolutna racje w tym wzgledzie…

    … ale czy naprawde nie mamy na te sytuacje zadnego wplywu  ?!?!?!

  23. Prawdopodobnie nie mamy.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.