sie 112020
 

Ostatnio znajomy powiedział mi, że pierwsza zasada propagandy brzmi – zająć temat. To jest pewnie prawda, ale można ją rozszerzyć. Przede wszystkim propaganda zajmuje emocje i redukuje je do tych najprostszych, rozpoznawalnych i odczuwanych przez wszystkich. Bo umówmy się, że nie każdy odczuwa wszystkie rodzaje emocji i w tym się właśnie pięknie różnimy. Dzięki temu też możemy ze sobą rozmawiać i nawzajem się inspirować. Propaganda zaś dąży do tego, by wyeliminować większość emocji i wzruszeń, a zostawić tylko te najważniejsze i wokół nich budować treści, które mają bawić, uczyć i wzruszać. Dąży też do tego, by ludzie nie mogli się inspirować nawzajem, ale by czuli się zdegradowani i bezradni bez inspiracji płynących z centralnych ośrodków propagandy.

Mechanizm tego rodzaju nie ma swojego źródła w komunizmie bynajmniej, ale kulturze protestanckiej, która w XIX i XX sprymitywizowała się w sposób straszliwy i stała się podstawą wszystkich antyludzkich, propagandowych akcji, jakie przewijają się przed naszymi oczami. Cechą charakterystyczną tych projekcji jest ich nachalność, ale ponieważ trafiają one do emocji ludzi, poszukujących akceptacji zbiorowej, albo obsesyjnie przywiązanych do pewnych stanów duszy, odnoszą jakiś skutek.

Pamiętam, że nasz internat – a była to placówka przy prowincjonalnej, resortowej szkole – został zalany pewnego dnia broszurami wydawanymi przez jakieś protestanckie zgromadzenie. To, w którym był Anthony de Mello. Byliśmy tym zaciekawieni i czytaliśmy te broszury, ale były one tak nieautentyczne i irytujące, że nie przekonywały nas wcale. Dziś zamiast takich druków mamy internet pełen rzekomo autentycznych wypowiedzi ludzi, którzy demonstrują swoją wyjątkową wrażliwość. A nie dość, że ją demonstrują to jeszcze chcą nas, biednych, niewrażliwych durniów czegoś mądrego nauczyć. Jakby tego było mało, sieć pełna jest pouczających filmików dla wrażliwców, w których widzimy, jak powinna wyglądać prawidłowa relacja syna z ojcem, matki z córką, psa z kotem itp., itd. Do tego dodać musimy koniecznie cały wagon memów wizualizujących różne wzruszające historie z życia zwierząt. No i wiara rzecz jasna. Relacje z Panem Bogiem ilustrowane pogodnymi, świetlistymi fotografiami, bądź zdjęciami nadchodzących burz, które trzeba pokonać i przetrwać. Być może filozofowie mają na to jakąś od dawna funkcjonującą i rozpoznawalną nazwę, ale ja nie będąc filozofem, nazywam to po prostu propagandą i ucieczką od konkretu, wprost w szczery step manipulacji i zniewolenia. Czy przed zalewem tej masy śmiecia można się jakoś bronić? Jeśli dodamy do tego wszystkiego jeszcze medialne manipulacje polityczne, splatające się z tym gąszczem idiotyzmów, może się okazać, że nie. Jeśli uświadomimy sobie, że sieć pełna jest ludzi, którzy za pieniądze, bądź za głupoty, chcą zajmować się wyłącznie kolportażem takich bredni i suflować dyskusję na tematy topowe, tak ważne przecież dla nas wszystkich, to może się okazać, że nie. Ja jednak sądzę, że można. Przede wszystkim należy usztywnić swoje stanowisko, pozbyć się lęku, który zwykle krąży wokół pojęć takich jak akceptacja grupy i popularność, a następnie wyznaczyć własne, bliższe prawdy, standardy komunikacyjne. Co ja przez to rozumiem? Każdy pamięta film „Siedmiu samurajów” i jego amerykańską wersję „Siedmiu wspaniałych”. Chodzi o to, że Kambei Shimada szuka ludzi do obrony wioski i oni muszą być przede wszystkim autentyczni. To znaczy, każdy z nich ma się czymś wyróżniać, na tyle, by kierownik grupy – pan Shimada czuł się zaskoczony, ale nie zaambarasowany. I to wyraźnie widzimy w tym filmie, który jest w istocie filmem o kulturze komunikacji. Każdy kto pojawia się na castingu i reprezentuje jakieś standardowe wizualizacje, jest z miejsca odrzucany. Casting zaś przeprowadza się bardzo prosto. Zapraszają nowego kandydata do wejścia w otwarte drzwi, za którymi stoi schowany gość z pałą. Ten kto kto zauważy, wyczuje i zneutralizuje, zostaje przyjęty. Już kiedyś o tym pisałem, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Ja najbardziej lubiłem tego samuraja, który stanął przed tymi drzwiami, nie widząc schowanego za framugą gościa z pałą, i uśmiechając się bardzo szeroko powiedział – żartujecie, prawda? Oni zaś się zawstydzili i przyjęli go do bandy.

Nasza sytuacja różni się w istotny sposób od opisanej wyżej. Oto bowiem ci, co przychodzą prezentować treści standardowe, nie są bynajmniej bezradnymi gamoniami, na których nie można liczyć. Są to ludzie, którzy działają według pierwszej zasady propagandy – muszą zająć temat. Kiedy już go zajmą, stają się specjalistami i zdobywają zwolenników, którzy nie mogą się oprzeć ich projekcjom, albowiem one wyraźnie korespondują z tym co prezentują media, czyli z zestawem tematów, ukrywającym sprzedaż masową idei, przedmiotów, lekarstw czy czego tam chcecie. Poza tym ich celem jest skupienie uwagi jak największej ilości osób na tematach, które kolportują ośrodki propagandy masowej. No i formatowanie dyskusji w taki sposób, by nie było w niej miejsca na inne, niż bardzo prymitywne emocje. Te zaś mają udawać autentyczne wzruszenia, a w konsekwencji podnosić oglądalność, sprzedaż i w ogóle popularność wielkim emitentom treści.

Teoretycznie nie mamy z nimi szans. No, ale jednak mamy, bo wystarczy, że zaprezentujemy własny program, wywalimy tamtych za drzwi, bez względu na to, jak żałośnie będą skomlić i jak biedne sunie będą udawać, a potem nie oglądając się na emitowane z oddali szyderstwa i pretensje, zaprezentujemy własny program. Co też z powodzeniem, mniejszym lub większym, od dawna czynimy. Oczywiście ludzie są tylko ludźmi, a wielkim marzeniem większości z nich, jest możliwość grupowej ekscytacji, wśród istot mających podobne podglądy i zapewniających stu procentową rację. Nie prowadzimy takich dań w naszym zakładzie. Oznajmiam to najwyraźniej jak umiem i powtarzał już więcej nie będę. Mamy własny program i własny repertuar, na tyle zróżnicowany i na tyle wyjątkowy pod względem jakości, że na pewno się z niego utrzymamy. Jeśli ktoś nie rozumie zaprezentowanej tu filozofii i będzie próbował budować swoją pozycję na takiej zasadzie, na jakiej działają czynni na fejsie emitenci treści, będzie musiał opuścić to miejsce. Od tego bowiem zależy nasze tutaj istnienie. Nie przyjmuję do wiadomości argumentów, które pojawiły się tu wczoraj, a dotyczących rzekomej cenzury, czy rzekomego rwania więzi między czytelnikami SN. Zasady zostały wyznaczone. Jeśli się komuś nie podobają, może udać się w inne miejsce, gdzie będzie mógł robić to co lubi najbardziej – podniecać się w grupie. Nie czyniąc tego, a pozostając uporczywie w tym dziwacznym demonstrowaniu niezrozumienia, prostych przecież spraw, które tu zaprezentowałem, dokonuje autodemaskacji swoich intencji i nie może już liczyć na nic. To jest mam nadzieje zrozumiałe i proste do zaakceptowania. Dziękuję za uwagę.

  39 komentarzy do “Pierwsza zasada propagandy”

  1. taka opisowa definicja propagandy (w dużym skrócie):

    dusza zmarłego zwiedziła zaświaty i wybrała piekło bo pokazano jej: roznegliżowane osoby, wesołe, pijane towarzystwo, suto zastawione stoły itp. Dusza zawiadamia Św. Piotra o swoim wyborze, wraca i widzi drzwi do piekielnej knajpy zatrzaśnięte, a otwierają się inne gdzie za stołem siedzą najwięksi znani z historii zbrodniarze z pejczami w rękach. Przerażona dusza  woła do przewodnika „to nie tak miało być !!”. Przewodnik tłumaczy: „To co widzisz to real, a tamto co ci poprzednio pokazałem to była tylko propaganda”.

    Tekst nie mój , ale mi sie podobał więc go pamiętam i przytaczam.

  2. Propagandowe zająć temat bazuje na psychologicznym efekcie pierwszeństwa

  3. Kinga Duda, że chciałaby, żeby każdy mógł wyjść bezpiecznie na ulicę niezależnie od poglądów, jakie głosi.

    To życzenie odnosiło się do pana z organizacji pro life, który został jednak zaczepiony i pobity, a jego auto zdewastowano.

    Artysta Dawid Podsiadło czyni wyrzut wobec panny Kingi, że apelowała bezskutecznie, stosując odwrócenie sytuacji, że tolerancja należy się tylko drugiej stronie.

    Artysta padł ofiarą tego mechanizmu, to znaczy steteotypu (po niemiecku das Klischee), utrwalanego przez media, że świat jest jednowymiarowy, wyłącznie taki, jakiego oni chcą.

    Profesor Wielomski wyjaśnia, jak strach po rewolucji angielskiej spowodował u Hobbes’a wręcz paniczne dążenie do ujednolicenia światopoglądu w społeczeństwie angielskim, co miało zapewnić spokój.

  4. Podsiadło nie jest artystą, a Wielomski nie jest profesorem, okay…

  5. Ok, ja się zgadzam z apelem panny Kingi.

  6. Druga zasada : przypominanie przez zaciemnianie?

  7. Propaganda to rozchodzenie się. Podstawowa zasada to jednak zająć ośrodek rozchodzenia się.

  8. Ośrodki są zajęte, trzeba stworzyć własny i odciągnąć uwagę ludzi od tamtych

  9. Podsiadło ur 1993 ma biogram w Wiki na 2200 słów, Wielomski 1500

    a np.  Jędrzej Giertych na 1200.

  10. To środki są zajęte, ośrodkiem rozchodzenia się są ludzie.

  11. Ośrodkiem są sieci ludzie są  jej węzłami ☺

  12. De Mello to jezuita. Jak np Obirek.

  13. Chciałem co poradzić, ale przypomniała mi się scena z filmu „Chłopaki nie płaczą.

    Łazuka (gangster) mówi do swego goryla w sprawie muzykującego syna.

    -Dowiedz się czy idzie coś zarobić na tej muzyce.

    Acha ! I niech on będzie na pierwszym miejscu na liście przebojów.

    – Ale jak to? Przecież to ludzie głosują.

    – Dowiedz się jacy ludzie i pogadaj z nimi po swojemu.

  14. Chodzi o to, by nie aspirować do listy przebojów, to tak trudno zrozumieć?

  15. Zaryzykuję i rozwinę. Rzeczywistość jest tak skomplikowana, że nie da się ustalić prawdy. Można stawiać jedynie hipotezy. Zajmujemy temat np.: niewyjaśnione mordy w PRL, wrzucamy do jednego worka, mieszamy, wprowadzamy wachlarz, wszak rzeczywistość jest złożona, budujemy wielopiętrową manipulację i wszystko rozwiewa się we mgle… przypomniane i zaciemnione.

  16. Dzień sowieckiej propagandy – Wiedza dla wszystkich

    Odtrutkę na tę propagandę będę mógł zaprezentować dopiero za kilka godzin.

  17. Profesor Patryk Pleskot – ten to dopiero zaciemnia. Jego biografia poraża i przeraża. Hucpa w nauce.

  18. Aż korci, aby zacytować klasyka – „Nie ważne kto jak głosuje, ważne, kto liczy głosy”.

  19. Może to jest pragmatyczne sprzedażowo a aspiracją jest nie być w Wiki. Skoro jest Youtube to czemu nie Wiki.

  20. Prawdopodobnie słusznego pochodzenia, po krótkim szkoleniu krajowym i internacjonalnych rzucony na odcinek i jest pozamiatane, bo ilu profesorów mogą utrzymywać uczelnie?

    Potwierdzałoby to moją teorię o spisku cherlawych bibliotekarzy o takiej aparycji, że gdyby pokazali się publicznie, to wszyscy ryknęliby śmiechem, ale faktycznie podbój świata odbywa się za pomocą słowa drukowanego, a dla mniej rozgarniętych jest wersja obrazkowa w postaci kina, telewizji, internetu.

  21. Zobaczymy czy taki dobry. Grozi mu, że na Pudelku wyląduje.

  22. Kiedyś już pojawił się tutaj taki koncept, że ostateczną formą wszelkiej propagandy jest goła dupa.

  23. Np.

    Zamówienia do bibliotek są realizowane na poziomie gminy. Nikt nie zamówi autora, którego nie ma w Wiki.

  24. Goła dupa jako przeciwieństwo prawdy, nauki, scholastyki.

    Profesor Gliński również dąży do tego celu, ale w taki sposób, żeby pojawiał się we właściwym kontekście, np. jak w serialu „Korona królów”.

  25. Charakternik , skoro jest pan taki dobry, to proszę powiedzieć, co wspólnego ma Chabarowsk   z Mińskiem?

  26. Ostatnia zasada propagandy:

    https://youtu.be/EUDgynOklJM

  27. Wiadomo.

    Tych samych podżegaczy.

  28. Prosto z Wiki:

    Dzięki dotacji KBNu miesięcznik [Mówią Wieki] trafia do 6000 szkół w całej Polsce

  29. Prawie dobrze, według mnie „więźniów ekonomicznych”. U nas ciągle są „więźniami politycznymi”, na Wschodzie „opozycjoniści” są bardziej konkretni.

  30. Wic polega na tym, że wszyscy myśleli, że jak się nauczymy różnych trików od Wisłockiej, Starowicza, Rubik to będzie zarąbiście, jak w filmach z Brigitte Bardot, a tu się okazało, że seks, owszem, ale facet z facetem, kobiety między sobą, a jak ktoś chce ze swoją żoną, to będzie musiał za to słono płacić, jeżeli doczeka się czekając w kolejce.

    Obawiam się, że ta swoboda, którą dają portale randkowe, wkrótce się skończy.

    Jednym słowem – wszystko na głowie i inaczej, niż się wszyscy spodziewali.

  31. Adasinska, de Mello był jezuitą, ale jego tezy były  niezgodne z  nauczaniem Kościoła

  32. hurysy i boginki zamiast ślęczenia w starodrukach – zdrowy jest, będą z niego ludzie

  33. Co to się z tymi jezuitami porobiło, a taki był porządny zakon.

  34. :)^:)

    Wykorzystując teorię samolubnego genu uzasadnij prawdziwość rzeczonego konceptu.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.