sie 012024
 

Co prawda ten dzień jest dopiero jutro, ale uważam, że powinniśmy zacząć świętować i wspominać już dziś. Drugiego sierpnia 2009 roku umieściłem na blogu w salonie24 pierwszą notkę. Nosiła tytuł „Henryk Sienkiewicz był geniuszem” i wywołała spory huczek, albowiem, o czym wielu nie chce pamiętać, w roku 2009 i okolicach, nie wypadało publicznie przyznawać się do takich fascynacji. Cały zaś salon został założony z myślą, że oto światli mistrzowie pióra pokazywać będą prostaczkom, jak należy nie tylko pisać, ale też żyć. I co w tym życiu jest najważniejsze. Na pewno nie Sienkiewicz, już prędzej Ziemkiewicz. Ja pojawiłem się w salonie późno. No, ale nie byłem za bardzo pewny siebie, choć miałem sporo doświadczeń autorskich, więc przez ponad dwa lata obserwowałem tylko co tam się dzieje. Moje doświadczenia, poza tym nie mogłyby zrobić wrażenie na żądnym redaktorze. Były bowiem, z punktu widzenia przyjmowanego zwykle przez redaktorów, nie do zaakceptowania. Nie liczyły się po prostu. Ja zaś wiedziałem, że mam rację, a oni jej nie mają, albowiem z pisaniem było i jest nadal, tak jak z czytaniem. Trzeba nawiązać kontakt z czytelnikiem, a nie z pośrednikiem, którym jest redaktor, przeważnie nie umiejący pisać, ale przekonany o tym, że potrafi. I swoją pewność budujący na układach środowiskowych, albo na przeczytanych „poważnych” lekturach. Z takiej właśnie pozycji przemawiali do nas, blogerów oznaczonych kolorem niebieskim, różni pomalowani na czerwono mędrcy. Takim bowiem kolorem oznaczano w salonie24 tak zwanych „zawodowców”. W czasach kiedy się tam pojawiłem już było mniej więcej wiadomo do czego nadają się ci „zawodowcy”, ale oni uporczywie nie chcieli przyjąć tego do wiadomości i do dziś nie chcą. Jak pamiętamy salon24 skończył się ponieważ próbowano podnosić zainteresowanie za pomocą całkowicie sfingowanych blogów polityków. Nawet Jarosław Kaczyński założył tam bloga, a Korwin przyszedł na salon24 z całym dobrodziejstwem swojego inwentarza. To znaczy z miejsca miał największą ilość kliknięć, albowiem przeniósł je sobie z własnego, żyjącego już wiele lat bloga. To były rzeczy dla mnie niepojęte, bo dopiero się dowiadywałem kim są ci ludzie. Stary chłop, który przychodzi na platformę, gdzie ludzie się dobrze bawią i wymieniają jakieś uwagi, domagając się od razu zaszczytów i atencji, to była dla mnie jednak pewna nowość. I tak było ze wszystkim w tym całym salonie, a teraz ponoć jest jeszcze gorzej. Nie dość, że nikt nie rozumie co się wtedy, w latach 2008-2015 wydarzyło w polskim Internecie, to kiedy zaczynamy mu tłumaczyć, on natychmiast gwałtownie zaprzecza, co często połączone jest z machaniem rękami wokół głowy. To, co chcemy mu powiedzieć, nie może być bowiem prawdą. Oznaczałoby bowiem, że nie ma na kogo – poza politykami – zwalić winy za porażki dnia dzisiejszego. Ludzie bowiem, nie dość, że byli świadomi tego co się wyrabia, to jeszcze potrafili oddać to żywym słowem, nie tracąc przy tym poczucia humoru. Politycy zaś, tak jak Korwin, domagali się jedynie hołdów. I tego domagają się nadal. Najlepiej więc byłoby dla nich, żeby pamięć o tych niezwykłych latach i emocjach, które były także naszym udziałem została zapomniana. I wszystko do tego zmierza, ale ja postaram się, byśmy jednak – póki żyję – o tym pamiętali.

W salonie24 pojawiło się bardzo wielu dobrych autorów. Zostało przy pisaniu ledwie kilku, przeważnie takich, którzy byli od pisania uzależnieni, albo mieli – jak ja – jakiś plan. Ci, którzy potrafili pisać, ale nie rozumieli o co chodzi, odchodzili sami, albowiem nie pojmowali dlaczego promują tam Warzechę, a nie ludzi piszących reportaże o emigrantach. Było takich autorów kilku i wszyscy byli znakomici. Przepadli. Ludzie piszący są przeważnie delikatni i ze swojej delikatności czynią, niestety atut. Tak naprawdę jednak delikatność przeszkadza w promocji i ja się o tym wielokrotnie przekonałem wchodząc w różne spory w salonie24. Nigdy jednak na salon się nie obraziłem. To znaczy nie szantażowałem administracji, że odejdę, wiedziałem bowiem, że na nikim nie zrobi to wrażenia. A byli ludzie, którzy tak czynili, uważając, że mają jakieś fory u właścicieli, albo są wręcz ich przyjaciółmi. Sprawę pisania w salonie24 traktowałem bardzo serio. Można to było poznać choćby po tym, że jako jedyny autor wrzucałem tekst codziennie. I tak zostało do dziś. Jeśli tekstu nie ma, to znaczy, że jestem chory i mam gorączkę powyżej 38 stopni, albo jest Wielka Niedziela, względnie pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. No, ale salon24 był w tym piętnastoleciu jedynie epizodem. W roku 2017 dzięki Wojtkowi „parasolowi” założyliśmy własną platformę, albowiem salon zżółkł najpierw, potem zaś został sprzedany i szans na to, żeby promować tam ważne dla nas treści nie było żadnych. Wojtek z wielkim poświęceniem przygotował to miejsce i dziś, od siedmiu lat, możemy się tu odnajdywać, każdy w takiej formule jaką lubi i uważa za najlepszą. I nie mówcie mi, że jestem złym gospodarzem, bo tego czy owego wywaliłem, albo powiedziałem komuś coś przykrego. Moją intencją bowiem, utrzymać to miejsce jak najdłużej w jak najlepszej kondycji. I jeśli zauważę, że coś idzie w poprzek tym zamiarom na pewno zareaguję. Dla dobra nas wszystkich.

Wielu ludzi ze szczerym zaangażowaniem pracowało dla dobra i powodzenia naszego przedsięwzięcia. Czynili to albowiem sami się tu odnajdowali i cieszyła ich obecność na naszej platformie. Wielu odeszło. Nie tylko w sensie dosłownym i ostatecznym, ale także dlatego, że odnaleźli się inaczej i lepiej w innych jakichś miejscach i okolicznościach. To jest oczywiste i zrozumiałe. Dziękuję wszystkim, którzy tu kiedykolwiek byli i pisali. Teraz zaś, na koniec chciałbym powrócić do początków naszej działalności i złożyć hołd i największe podziękowania człowiekowi, o którym nic, albo niewiele wiecie, a który był administratorem naszych stron i pilnował wszystkiego przez całe 15 lat. Mam na myśli Wieśka, który kiedyś, w salonie24 podpisywał się nickiem mr White. Bez niego nie byłoby ani wydawnictwa, ani sklepu, a my zakończylibyśmy działalność po pierwszym, poważnym ataku hakerskim na nasze strony. W tym roku Wiesiek przekazał wszystkie klucze i uwierzytelnienia Przemkowi, który teraz administruje stronami. Nie będę nawet próbował wyrazić słowem ile zawdzięczamy Wieśkowi i ile razy poświęcał on swój cenny czas, żeby ratować sklep, Szkołę Nawigatorów, czy stronę www.coryllus.pl . Wszyscy powinni mieć tego świadomość.

Życzę Wam i sobie także, byśmy mogli bawić się tutaj przynajmniej kolejne 15 lat, albo dłużej. Oby Bóg zachował nas w zdrowiu. Jeszcze raz dziękuję wszystkim. Tak, jak obiecałem rozpoczynamy dziś promocję jubileuszową, która potrwa do końca miesiąca. Z początkiem roku szkolnego wszystkie ceny wrócą do poprzedniej wysokości. Tak, jak codziennie, bardzo proszę tych, którzy mogą i chcą, by wspomogli moją zrzutkę na mieszkanie dla Saszy i Ani. Zbieramy na roczny czynsz za ten lokal.

https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

 

Wielki Żywopłot Indyjski

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/

 

I co? Kiedyś było fajniej?

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/

 

Ryksa Śląska, cesarzowa Hiszpanii

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/

 

Walka urzetu z indygo

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

 

Plan Marshalla w gospodarce dwóch kontynentów

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-34-numer-o-zlocie/

 

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

 

Katastrofa kaliska 1914

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-35-o-cukrze-i-weglowodanach-w-ujeciu-medycznym-i-historycznym/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-36-poswiecony-morzu-i-zwiazkom-rzeczpospolitej-obojga-narodow-z-morzem/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sprawa-macocha-w-swietle-prasy-1909-1916/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-proznia-a-metafizyka-czyli-histerie-starozytnych-grekow-gabriel-maciejewski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-polskich-tradycjach-w-wychowaniu-stanislaw-szczepanowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-sybiraka-edward-czapski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/prawda-i-pamiec/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale-cz-4/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale-cz-5/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/leon-cahun-niebieski-sztandar-powiesc-o-przygodach-chrzescijanina-muzulmanina-i-poganina-w-czasach-wypraw-krzyzowych/

 

Gabriel Ronay. Anglik tatarskiego chana. Tłumaczenie Gabriel Maciejewski jr.

  17 komentarzy do “Piętnaście lat minęło jak jeden dzień”

  1. Dzień dobry. Gratulacje Panie Gabrielu. Oby tak dalej. Komentarz w zasadzie zbędny, ale… nie byłbym sobą. Ja o tej wrażliwości. Chodzę już trochę po tym świecie, to i owo widziałem i to mnie, obok wieku, upoważnia do pewnych generalizacji. Spotykamy całą masę ludzi obnoszących się ze swoją wrażliwością i wprost oraz nie wprost domagających się z jej tytułu jakichś świadczeń. A uznania to już najbardziej. A mi się coraz częściej zdaje, że ta tak zwana wrażliwość to zwykła ludzka słabość, która uniemożliwia im zrobienie w życiu czegokolwiek, poza przybraniem zbolałej miny i manifestowaniem „wrażliwości”. Pismo nakazuje nam, katolikom, walczyć ze swoimi słabościami. Żeby to skutecznie czynić – dobrze jest umieć przyjrzeć się samemu sobie. I nie odwracać oczu od fizycznego i mentalnego zwierciadła, jakie nieraz postawi przed nami życie. Żadna „wrażliwość” nie może być tego usprawiedliwieniem. Prędzej strach i lenistwo. A Stwórca przyjdzie pewnego dnia i zapyta, co zrobiliśmy z powierzonymi talentami… Pan będzie miał wtedy co pokazać. Chapeau bas!

  2. Z biegiem lat pesel coraz bardziej ciąży 😉
    Co do kolorków to czerwonym na mapach oznacza się wrogie wojska nieprzyjaciela a niebieskim własne hufce 😉

  3. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zajrzałem na twój blog. Oprócz tekstu, urzekło mnie od razu motto: „Dla sławy i dla zysku czasem” z Dumy Rycerskiej, którą pamiętałem gdzieś tam hen z moich szkolnych czasów. Winszuję jubileuszu i życzę Ci, aby twoje pióro nigdy nie wyschło!

  4. Wrażliwość to zamaskowane roszczenia

  5. Jest to jedyny blog, który czytam i treści tu przedstawiane są zgodne z moim poglądem. Nie wyobrażam sobie by było inne takie miejsce na odtrucie papki, w której nas chcą zmielić. Nikt nie dorówna Panu i niech nawet za to się nie zabiera.
    Pozdrawiam serdecznie i niezmiennie – tego, co Najlepsze i Najważniejsze dla Pana i nas.

  6. Gratuluję i życzę wytrwałości Tobie, Szanownej Małzonce (ma niezwykłą cierpliwość!), całej społeczności portali szkołanawigatorow.pl i coryllus.pl i wszystkim tym niewidocznym ale przecież przyczyniającym się swoją obecnością do działania portali a także tym, którzy są widoczni jedynie w statystyce odsłon portali.
    Cieszę się, że mogłem dołożyć skromną cegiełkę w tym ważnym przedsięwzięciu.

  7. Gratulacje !!!

  8. Niezłą biblioteczkę skompletowałem dzięki działalności twórczej i wydawniczej Pana Gabriela. Dziękuję. Pozdrowienia z Białegostoku.

  9. Zapomina pan dodać, że notorycznie zamieszczał pan reklamy swoich, nazwijmy to, książek, wbrew regulaminowi s24. Że każde zwrócenie Panu uwagi na błędy wyzwało u Pana proletariacka nienawiść.

  10. Mam kilka książek wydanych przez Klinikę Języka. Nie wszystkie jeszcze przeczytałem, ale są porządnie wydane, więc nawet okładki cieszą, a lektura czeka na półce na swoją kolej. Najlepsze do tej pory były chyba pamiętniki Hipolita Milewskiego.

  11. Ja również dziękuję za to niesamowite miejsce.. i”Oby Bóg zachował nas w zdrowiu”

    Serdecznie pozdrawiam

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.