lis 192019
 

Mimo kilkukrotnego już wezwania mnie do opamiętania, nie zamierzam wcale przestać. Nie mogę przyjąć proponowanych przez życzliwe przecież osoby argumentów, albowiem, nawet najbardziej życzliwi ludzie nie widzą wszystkich kontekstów mojej pracy. Proszę Państwa, jeśli nie będę wskazywał, czasem nawet gwałtownie, takich momentów, które w istocie tę pracę paraliżują i odbierają jej sens, mogę się już pakować i zmieniać zawód. Nie pierwszy raz zresztą. Może kogoś to zdziwi, ale ja nie jestem autorem tej miary co Sławomir Koper i nie będę ze swadą opisywał intymnego życia przedwojennych pułkowników, wskazując, przy tym jeszcze, że ja też tak mogę. To nie jest droga, którą wybrałem. Nie mogę też, stanąć do jakiejś dyskusji, w której – pozostańmy przy przykładzie zamachu na Narutowicza – podnoszone będą wszystkie komunistyczne i lewicowe fejki, po to, by okazało się po raz kolejny, że racja i prawda nie są wcale takie jednoznaczne. Otóż są. Jeśli za każdym razem nie będziemy przypominać o tym, że Niewiadomski nie miał znajomych na prawicy, że na okres trzech dni przed zamachem na prezydenta wymieniono ministra spraw wewnętrznych, który potem, po zamachu majowym został wojewodą krakowskim, a podnosić będziemy sprawy takie, jak to, że uzbrojony rzekomo tłum ciskał w powóz prezydenta bryłami lodu, to będziemy w czarnej dupie. Bardzo przepraszam Panie. Jak ktoś jest uzbrojony to strzela, a nie rzuca bryłami lodu. Sieć, księgarnie, uniwersytety, media, wszystko jest pełne kłamliwych narracji dotyczących tego zamachu. Tak się dzieje, albowiem jest to kłamstwo założycielskiej II RP. Nieliczne publikacje wskazujące, że mogło być inaczej, są marginalizowane. Moja książka, podnosi kwestie rzeczywistego sprawstwa i rzeczywistej odpowiedzialności za zamach raz jeszcze. I co? Przychodzi jeden z kolegów i pisze, że on nie może dyskutować, bo nie miał czasu jej przeczytać? A ja mam się na to uśmiechnąć i powiedzieć – super, cieszę się bardzo – tak? Może kiedyś pan ją jednak przeczyta. Okay, jak tak właśnie mówię, bo nie mogę nikogo do niczego przymuszać, ale widząc jak wygląda sprzedaż tej książki i innych podobnych tytułów, zabieram się za zmianę oferty i skierowanie tej nowej oferty do innego całkiem odbiorcy. O czym zresztą powiedziałem wczoraj w pogadance, którą nagrałem u Michała.

Podkreślę więc raz jeszcze – przestrzeń wokół nas jest pełna kłamliwej propagandy produkowanej w najróżniejszych formach, a opisującej zamach na Narutowicza. Ten zamach i postaci z nim związane są bardzo wygodną i sprytną pułapką na ludzi o poglądach konserwatywnych. Jest to pułapka psychologiczna. Wystarczy bowiem, że ktoś zacznie mówić cokolwiek o Gabrielu Narutowiczu, a natychmiast dyżurni konserwatyści polecą palić świeczki na grobie Niewiadomskiego, żeby w ten sposób wyrazić swój konserwatyzm. Inne sposoby jego wyrażania nie są bowiem im dostępne. Nigdy z tego nie wyjdziemy. Podkreślam – nigdy. Uczestnicząc zaś w tej hucpie i podnosząc podrzucane nam pod nogi argumenty czynimy z siebie durniów.

Wczoraj Tomek przesłał mi skan ze strony książki Marka Krajewskiego, słynnego autora kryminałów. Dostał tę książkę w gratisie, w Biedronce, miała uszkodzoną okładkę i była wydana tak nędznie, że powinna być sprzedawana po 10 zł, a wydawca i pośrednicy i tak zacieraliby ręce z uciechy. Książka ta jednak, kosztowała w detalu 39,90. Nosi ona tytuł „Dziewczyna o czterech palcach” i opowiada o momencie historycznym, najbardziej nas dziś interesującym. Ja zacytuję ten fragment, który zaznaczył Tomek, w całości go zacytuję, chociaż jest długi.

– Wczoraj odbyło się zaprzysiężenie nowego prezydenta Narutowicza – Swolkień ciężko sapnął wypuszczając nosem dym. – Gen. Haller idol endeków wezwał do blokady sejmu, aby nie dopuścić do zaprzysiężenia. Na ulicach dwupiętrowe barykady. Hordy akolitów generała nie złożyły broni. Wciąż przetaczają się ulicami Warszawy, walą laskami każdego, kogo wezmą za Żyda i wydzierają się, że Narutowicz to mason i żydowski pachołek. Nie jest im łatwo, bo socjaliści organizują kontrdemonstracje i ścierają się z nimi ostro. Broń palna jest w użyciu. Wczoraj został zastrzelony jeden z socjalistów. Pełno rannych. Sędziwy starzec, poseł Limanowski, sponiewierany okrutnie. Prezydent Narutowicz opluwany i atakowany bryłami lodu. Policjanci widząc znieważanie głowy państwa ani drgnęli. Dzisiaj do dymisji podaje się minister spraw wewnętrznych Kamieński. W kraju strajki i zamieszki. Sowieci zacierają ręce. W tej sytuacji oczy wszystkich kierują się ku naczelnikowi państwa. Jest on w stanie silnego napięcia duchowego. Dlatego odrzuca z pogardą wszelkie drobne sprawy, które mu przeszkadzają w podejmowaniu kluczowych decyzji. Na przykład kpi sobie z zamachu, jaki szykował na niego Niewiadomski. Uważa go za wariata i tylko najżarliwsze prośby moje sprawiły, że nie kazał go puścić wolno. W tej sytuacji nie dziwi, że marszałek nie chce rozdrapywania innej drobnej sprawy, jaką jest samobójstwo kapitana Buki. Nie życzy on sobie stanowczo, by w tej napiętej sytuacji padał cień na jednego z jego dawnych, zaufanych oficerów. Przeciwnicy polityczni, zwłaszcza nienawistnicy endeccy, natychmiast by to propagandowo wykorzystali. Zakomunikował swoją decyzję w tej sprawie na specjalnym zebraniu, na którym byłem ja i szef dwójki pułkownik Matuszewski.

Napiszę najpierw, co wobec takiego zestawu kłamstw, przeinaczeń i demaskacji robi polski prawicowy konserwatysta. Zgadniecie? Na pewno tak. Leci na cmentarza zapalić świeczkę prześladowanemu przez piłsudczyków Niewiadomskiemu.

Idźmy po kolei analizując szczegóły tego opisu, a najlepsze zostawmy sobie na koniec. Zaprzysiężenie prezydenta odbyło się 11 grudnia, a więc opis dotyczy słów wygłoszonych 12 grudnia 1922 roku. Generał Haller nie wezwał do blokady sejmu, ale do uznania legalnie wybranego prezydenta. Na placu Aleksandra, a potem Trzech Krzyży ustawiono niewielką barykadę z ławek, która została przez policję usunięta. Akolici Hallera nie mieli w ogóle broni, a harcerze, którym generał przewodził salutowali na widok powozu, wiozącego Narutowicza. Socjaliści zorganizowali kontrdemonstrację, a na drugi dzień ogłosili strajk powszechny, który sparaliżował miasto. Prawicowe gazety wyszły w zmniejszonych nakładach, lewicowe w zwykłych. Demonstracji lewicy przewodzili radni miasta Warszawy – Józef Łokietek, szef bojówki PPS, Łukasz Siemiątkowski – słynny tata Tasiemka i Marcel Piłacki, wszyscy byli uzbrojeni, a Piłacki strzelał do tłumu. Nieznani sprawcy, albowiem prawica nie miała broni, zastrzelili robotnika niosącego sztandar. Był to Jan Kałuszewski, który brał udział w wojnie bolszewickiej, po stronie bolszewików. Potem zaś, jak gdyby nigdy nic, wrócił do Warszawy, żeby pomieszkać. Akurat jego wyznaczono do tego, by niósł sztandar.

Bolesław Limanowski został zatrzymany w bramie razem z Daszyńskim i Rajmundem Jaworowskim. To oni terroryzowali endeków, a nie endecy ich, albowiem Daszyński miał w ręku rewolwer. Była to jedyna broń palna na całym placu Aleksandra w owym dniu, znajdująca się w rękach prywatnych. Nie liczę bowiem broni funkcjonariuszy i karabinów maszynowych stojących na rogu Pięknej i Alei Ujazdowskich. Daszyński trzymał studentów na muszce, aż się do znudziło Jaworowskiemu, który wyszedł z tej bramy nie niepokojony przez nikogo i poszedł zatelefonować do pobliskiej apteki. Zadzwonił do OKR-u, do Adama Szczypiorskiego, ojca Andrzeja, sławnego powojennego pisarza, który to Adam zdążył być jeszcze współtwórcą KOR. Powiedział mu, żeby wezwał towarzyszy Piłackiego, Siemiątkowskiego i Łokcia oraz ogłosił strajk powszechny. Oceniam ten strajk jako próbę zamachu stanu podjętą wobec wybranych przez prawicę wyborów. Lodem w prezydenta rzucali policyjni prowokatorzy. W tym kobieta podająca się najpierw za siostrę, a potem za córkę Józefa Hallera. Generał nie miał ani siostry, ani córki. Minister Kamieński nie podał się do dymisji, ale został odwołany. Jego miejsce zajął Ludwik Darowski, który był ministrem przez jeden dzień, a jak chcą inni przez trzy dni – do samego zamachu. Po maju 1926 roku Darowski był na krótko zatrzymany, a potem został wojewodą krakowskim.

Sowieci nie mogli zacierać rąk, albowiem jeden z nich maszerował na czele demonstracji PPS, razem z odzianym w futro i melonik towarzyszem Piłackim. To tyle jeśli idzie o kłamstwa. Teraz demaskacje. Przysięgam, że nic nie wiedziałem o tym, jakoby na kilka dni przed zamachem na Narutowicza, Niewiadomski został zatrzymany przez defensywę, którą kierował Marian Swolkień, a następnie wypuszczony w dzień zaprzysiężenia Narutowicza, na osobiste polecenie Piłsudskiego. To jest moim zdaniem informacja druzgocąca, która nie pozostawia żadnych możliwości interpretacyjnych. Nie wiem kim był kapitan Buka, nie wiem czy nie jest to czasem postać fikcyjna. Przyjrzyjmy się nazwiskom widocznym na końcu. Ignacy Matuszewski to bohater, który poniósł śmierć za Polskę, tocząc zażartą prasową kampanię z bolszewikami zainstalowanymi w Nowym Jorku. Wcześniej był jednym z tych ludzi, którzy mieli doprowadzić do buntu w korpusie Dowbora i do rozstrzelania generała. Zostawmy go na boku tym razem. Marian Swolkień jest o wiele ciekawszy. Był to twórca i szef defensywy, którego miałem pozostawić na absolutny deser sprzedażowy, ale niech tam. I tak wszyscy o nim piszą. Marian Swolkień wykonywał swoje obowiązki w II RP do maja 1926 roku, kiedy to został zwolniony ze służby. Przypomnę – był to twórca i wieloletni szef słynnej Defy, który pięć dni przed zamachem na Narutowicza wypuścił z aresztu Niewiadomskiego na rozkaz Piłsudskiego. O czym donosi nam słynny pisarz Marek Krajewski. Co się stało z Marianem po wojnie? A nic. Dożył lat pięćdziesiątych, był przewodniczącym PTTK w Grodzisku Mazowieckim i szefem komisji budżetowej powiatu. Nie więziono go, ani nie torturowano. Obok, w Podkowie Leśnej, mieszkał kolega biurowy Eligiusza Niewiadomskiego, Jan Skotnicki, autor wspaniałych wspomnień. Marian Swolkień, opisywany jest przez historyków i popularyzatorów jako postać wyjątkowa, człowiek przebiegły, inteligentny, sprytny i wzór do naśladowania. Niestety nie mogę Wam zalinkować jego biografii z PSB, bo strona słownika jest akurat w remoncie i być może po jego ukończeniu coś się w tej biografii zmieni. Całe szczęście, mam ten opis skopiowany i wejdzie on do III tomu socjalizmu. I wyobraźcie sobie, że nikt zupełnie nie zadaje pytania – bracia jak to jest, że Fieldorf poszedł na zesłanie i do piachu, to samo Pilecki, Łupaszka i inni, a Marian Swolkień, szef cywilnego kontrwywiadu mający tropić bolszewików, spokojnie dożył swoich dni licząc wpływy do kasy powiatowej w Grodzisku Mazowieckim? Nikogo to, dacie wiarę, nie interesuje. To jest fakt nie budzący żadnych wątpliwości. Mało tego, są tacy, co stawiają pana Mariana za wzór do naśladowania. Dodam jeszcze iż dziwne wydaje mi się, że mając za zadanie tropienie bolszewików Marian Swolkień nie wytropił tego Kałuszewskiego, który razem z radnym Piłackim szedł na czele antyendeckiego pochodu. Dziwne, nie?

  33 komentarze do “Pisarze i ch…je”

  1. no dziwne to wszystko. Wysłuchałam (wczoraj i dziś) po kawałku, wykładu p. Paweli wygłoszonego w „CEPowiślu” na temat książki noblistki o frankistach, ćwierć wykładu o książce, połowa o Frankistach w Europie aż do dziś i potem pytania. Jestem pod wrażeniem wykładu. I tak już sama nie wiem co myśleć o tym Niewiadomskim będącym na utrzymaniu Natansonów.

  2. Dlaczego Polska jest w czarnej d***, to znaczy w kryzysie?
    Na dzien dzisiejszy najwazniejsza sprawa jest, zeby poprzec dzialania policji przeciw osiedlowym i szkolnym sprzedawcom narkotykow. Rodzicom dzieci, ktore poniosly szkody z powodu narkotykow powinno na tym zalezec i oni powinni byc zdeterminowani, zeby ruszyc temat.
    Nie miejmy zludzen, ze Pinokio lub ktos taki zrobi dla nas cokolwiek.
    Ale ze rodzice siedza cicho? Tego nie rozumiem.
    Idealem byloby zaangazowanie sie przez Jaroslawa Jakimowicza, ktory jest na topie, a i tak ma juz przechlapane, w obronie i udzielenie wsparcia policjantowi z Konina, ktory zastrzelil prawdopodobnie dilera w pracy. Najlepiej, gdyby Jakimowicz wystapil z poparciem dla dzialan policji w telewizji na tle mlodziezy z zamozniejszych domow z Warszawy z przeslaniem, ze mozna w zyciu osiagnac sukces, ale trzeba sie trzymac z daleka od prochow.  
    Poruszanie innych tematow, ktore nie sa aktualnie w centrum zainteresowania tlumow jest przeciwskuteczne.
    Pinokio mial racje i wyrazil to jasno: „wazne sa emocje Polakow…”
    Tymczasem Rysiek Gere przylatuje ze Stanow specjalnie po to, zeby powiedziec pani Kidawie-Blonskiej, ze jest ladna kobieta, a wszystkie Polki, ktore popra Tybet i uchodzcow moga liczyc na jego sympatie. Aktor polecenie wykonal i cel osiagnal – bo dziala profesjonalnie w dziedzinie propagandy.
    Takie ksiazki, jak „Socjalizm i smierc” czy autobiografia Moscickiego powinny byc na podoredziu, ale to jest amunicja do wykorzystania w odpowiednim momencie, a nie do tego, zeby wysadzac w powietrze sklad amunicji bez celu i sensu tylko, zeby byl huk.
    Sytuacja hipotetyczna: pan Maciejewski protestuje na rynku w Koninie z poparciem dla dzialan prewencyjnych policji przeciw sprzedawcom narkotykow (nie mozna mowic o handlarzach, bo oni te narkotyki po prostu maja, nie wiemy natomiast, od kogo je dostaja i na razie nie interesujmy sie tym). Ktos sie zapyta: a kto to jest ten pan Maciejewski – no, to ten, co napisal autobiografie prezydenta Moscickiego (niech tak bedzie, ze „napisal autobiografie”), basnie socjalistyczne i wiele in. No i wtedy by sie dzialo!
    W przeciwnym wypadku nie mamy zadnych szans. Lewica wykorzysta wypadek w Koninie przeciw porzadkowi spolecznemu i za prawem do posiadania narkotykow i pozniej nie poradzimy sobie z tym.

  3. Naprawdę nie wie Pani co myśleć? Ja wiem.

  4. Ja mam nawet chetnego zdeterminowanego czlowieka, ktory moze rozwiesic propolicyjny baner, a w plecaku miec ksiazki z KJ. Nie musi to byc Gospodarz.

  5. Inny pomysl: dziewieciu mlodych ludzi ze stryczkami na szyjach stojacych na topiacych sie brylach lodu, na ktorych sa przyklejone litery: n a r k o t y k i. I tez w Koninie.

  6. Antoni Czubiński w książce „Przewrót majowy 1926 roku” tak opisuje wypadki z grudnia 1922.

    Oburzenie lewicy kierujące się przeciw endecji i chadecji godziło również osobiście w Hallera. Piłsudczycy zamierzali wykorzystać je do zorganizowania odwetu. Planowała go grupa byłych członków POW z Adamem Kocem na czele. Sporządzono listę osób przeznaczonych do usunięcia oraz plan opanowania stolicy przy pomocy demonstrujących robotników. Postanowiono wyzyskać manifestację towarzyszącą pogrzebowi Kałuszewskiego w dniu 16 grudnia. Na pogrzebie tym PPS zgromadziła kilkadziesiąt tysięcy osób. Demonstracja zbiegła się w czasie z zabójstwem prezydenta Narutowicza. Oburzenie było wielkie i łatwo można było je wykorzystać przeciw „moralnym sprawcom zbrodni”.

  7. Nie zbiegła się, tylko najpierw wyznaczono datę zamachu, a potem zgrano z nią datę pogrzebu Kałuszewskiego. Poza tym reszta to prawda

  8. Jeszcze profesor Czubiński w książce „Najnowsze dzieje Polski”

    Pogrzeb ten organizował OKR PPS z R Jaworowskim na czele. Zgromadzono olbrzymie tłumy; w stan pogotowia postawiona została milicja PPS, która zabezpieczała kondukt pogrzebowy i lokale partyjne PPS. W dniu tym lewica panowała na ulicach Warszawy. […] Piłsudczycy postanowili wyzyskać wzburzenie mas robotniczych do rozprawy z endecją. Piłsudski chciał ponownie przejąć inicjatywę w swoje ręce i zamierzał stanąć znowu na czele państwa. Jego zwolennicy natomiast próbowali wyzyskać masy biorące udział w pogrzebie Kałuszewskiego celem sterroryzowania organizacji prawicowych; oficerowie piłsudczycy wspólnie z piłsudczykami w PPS przygotowali plan likwidacji czołowych przywódców endecji i chadecji (moralni sprawcy zbrodni). Akcją kierowali Kazimierz Świtalski, Bogusław Miedziński, Marian Zyndram-Kościałkowski, Tadeusz Hołówko i Rajmund Jaworowski. Powoływano się przy tym na zgodę Piłsudskiego i kierownictwa PPS. Norbert Barlicki wygłosił b. ostre przemówienie na pogrzebie.

  9. Tak, to wszystko prawda. Dlaczego ta wersja nie jest popularyzowana?

  10. Coryllusie, no nie wiem co myśleć,  p. Pawela mówi, że 30 lat mieszkałą we Francji, że masoneria francuska głęboko wchłonęła podsunięte jej przez frankistów procedury magii, czarów, izolowania się od profanów (nie będę się rozpisywać) no i mówi o wpływie frankistów na Europę zach aż do dzisiaj i szereg różnych spraw  o wpływie frankistów także na Kościół Katolicki.

  11. Podobne rzeczy mowia Ruscy to link do paru  przykladow  https://www.youtube.com/user/DenTVinform/search?query=%D0%BC%D0%B0%D1%81%D0%BE%D0%BD%D1%81%D1%82%D0%B2%D0%BE

    Stalin interesowal sie masonami jego zbiory przekazano Rothschildom w czasach wczesnej pierestrjki za jakis chlam

  12. pobudzanie emocji jest bardzo wazne bo one odbieraja zdrowy rozsadek. jest to konieczne bo nadchodzacaj swietlanej przyszlosci jednymi srodkami poprawy zycie beda , uzywajac prostego jezyka, cpanie i pierdolenie.

  13. Czy wniosek z tego jest taki, że w 20-leciu w Polsce przeprowadzono rewolucję marksistowską i to jest ten słoń w pokoju, o którym pod żadnym pozorem nie wolno nam mówić?

  14. To nie język prosty ale wulgarny nieco 🙂

  15. Wśród elit polskich pewnie wcześniej. Chociaż ta sama centrala dla Lenina i Piłsudskiego ;).

  16. Z drugiej strony p. Pawela swobodnie publikuje takie sensacje na yt a np telewizje wrealu24, czy inne patriotyczne mają jakieś problemy z cenzurą. I co o tym myśleć? ;).

  17. Czemu u nas od razu nie poszli na całość?

  18. >Dlaczego ta wersja nie jest popularyzowana?

    Giełżyński o Królobójcy Baliszewskiego: „Co powodowało autorem owego tekstu? Żądza oryginalności za wszelką cenę? Upodobanie do wywalania ozora? Ideologia?”

    Po przeczytaniu wspomnień Piłsudskiego o Narutowiczu, z tej samej ziemiańskiej szlacheckiej sfery i z tej samej Żmudzi, odniosłem wrażenie, że po decyzji o ustąpieniu Piłsudski był w jakimś stuporze. Giełżyński pisze co prawda o roztrzęsieniu, ale – moim zdaniem – to nie wyklucza fazy odrętwienia.

    „Co na to Piłsudski? Naczelnik Państwa, który właśnie ma oddać władzę, w praktyce niemal nieograniczoną? Jest roztrzęsiony. Na posiedzeniu rządu, 11 grudnia – w obecności Marszałka Sejmu Macieja Rataja z „Piasta” – Piłsudski (wedle wspomnień tego ostatniego) oznajmił: „Nie mogę oddać władzy, gdy banda gówniarzy zakłóca spokój, znieważa prezydenta, a rząd nic na to”. Ale zaraz dodał: „Dajcie mi władzę, a ja uspokoję ulicę, pójdę sam jeden i uspokoję” (Giełżyński)

    W rozmowie z Ratajem w dniu przekazania urzędu Narutowiczowi Piłsudski miał powiedzieć, że „spokoju nie będzie, bo jego zwolennicy nie darują tego, iż opluwano go przez cztery lata”. Na uwagę Rataja, że spokój musi być zachowany, Piłsudski miał zareagować: „My z I brygady — zaczął krzyczeć — nie darowujemy, potrafimy w mordę bić” […]

    Zdaniem Władysława Pobóg-Malinowskiego „nie zdążono powiadomić Piłsudskiego o planie »odwetu« wobec nagłego sprzeciwu Daszyńskiego i załamania całej akcji”. Kilkanaście lat później Tadeusz Katelbach opublikował relację o swoich rozmowach z Adamem Kocem. Napisał, iż Koc mu powiedział, że 17 grudnia osobiście informował Piłsudskiego o upadku planowanej akcji. Na informację Koca Marszałek podobno zareagował machnięciem ręki i słowami „a dlaczego się to już nie stało”. Miało to oznaczać żal, iż akcji tej nie przeprowadzono. (Czubiński).

  19. to tylko probka tego co nadchodzi. w nowym swietlanym swiecie slownictwo bedzie ograniczone do pojec niezbednych by uniemozliwic formulowanie mysli bardziej skaplikowanych od instynktow pierwotnych.

  20. zeby przyciagnac ludzka uwage i uwiarygodnic sie trzeba zawsze rzucic pare faktow. nam pozostaje ulozenie wlasnej rzeczywistosci z tych puzli. dlatego ja bym Ruskich zrodel zupelnie nie dyskredytowal

  21. Może dlatego, że trochę się centrala przestraszyła skali i byłoby to już za blisko. Zresztą wyłączenie handlu z Azją drogą lądową nie wymagało tego ;).

  22. Nie można ich dyskredytować. To byłby błąd.

  23. W 1990 ulica na której sie wychowywałem została nazwana imieniem Gabriel Narutowicza.  Z czasem poszedłem do miejskiej biblioteki dowiedzieć się coś więcej na temat prezydenta,  a tam praktycznie nic. O zamachu dowiedziałem się o wiele później z internetu. Moze to i dobrze,  ze nie było nic ciekawego w tej bibliotece,  bo byłoby pełne kłamstwa i przeinaczeń. Jako nastolatek zostałem odprawiony z kwitkiem. Może temu,  że wtedy nie dano mi uwierzyć w jakieś fikcje teraz tak lekko bez złych emocji czyta mi się tutaj informacje na temat zamachu.  Trzeba uczyć się całe życie. Do rzeczy historia już pewnie myśli jaki wcisnąć nam kit,  a redaktor naczelny pisze książkę o XX-leciu międzywojennym o idiotycznym tytule. Wciąż mało wiem o tamtych czasach.

  24. Świetny tekst, nawiązując do ostatnich zdań, mnie zawsze zastanawiało jak to jest, że w telewizorni pokazują rodziny arystokratów czy kogoś w ten deseń, z tymi meblami, obrazami, precjozami, pamiątkami, itp, wykształconych w komunie na profesorów, adwokatów, sędziów, itd . Podczas gdy ci ludzi mieli odejmowane punkty za pochodzenie, utrudniano im studia, karierę, podjęcie dobrej pracy, ograbiano z mieszkań, mebli i dóbr wszelakich. Za odejście od głównego tematu, oczywiście przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. Dodam tylko, że problemem współczesnego człowieka, jest nie zgłębianie tajemnic erystyki, co skutkuje zakłamaniem dyskursu w takim stopniu, że oponent zaczyna bronić idiotyzmów, czyli w przypadku rzeczonego zamachu, idzie zapalić znicz na grobie Niewiadomskiego.

  25. No  nie wiadomo, ale centrum dowodzenia zmianami wstrzymało się od decydującego przejęcia (?) na czas jakiś, bo obserwowali tumult w środkowej Europie i nie wiadomo było co z tego wyniknie: Republika Weimarska: szalejąca hiperinflacja .   U nas tłum bezrobotnych, czyli woda na młyn PPS i tylko zapalić pod tym kotłem , ale jak funkcjonować gospodarczo kiedy nie ma doktryny ekonomicznej dla komunizmu wojennego. Po stronie wschodniej też musiał być gospodarczo społeczny rozgardiasz, wymykający się spod terroru,  bo 12 miesięcy zamach na  Lenina. No jakoś trzeba było tym zgonem przekierować zainteresowania  głodnego i zanarchizowanego rosyjskiego  społeczeństwa.  Może to jakoweś  „centrum decyzyjne” postanowiło sytuację wystudzić na te 20 lat.

  26. Z ciekawostek z tamtych czasów: kto we Polsce, oprócz znanych wszystkim zaborców, rozbroił obywateli i wprowadził zakazy posiadania broni palnej ? A no niejaki naczelnik Józef P. wspólnie z niejakimi premierem I.Paderewskim i min. spraw wew. S. Wojciechowskim dekretem z 25.01.1919 r. (obowiązywał do 1932 r., tj. wprowadzenia rozporządzenia Prezydenta RP z 27.10.1932 r.) – oba akt dostępne na stronie Sejmu. Dekret z 1919 r. nie uchylał przepisów zaborców dotyczących tej materii.

    Pozwolenia posiadania broni do celów myśliwskich lub broni krótkiej dla całej RP wydawał, zgodnie z w/w dekretem, co do zasady sam minister spraw wewnętrznych. Ciekawe czy bojownicy PPS-u mieli takowe zezwolenia i kto im je wydał i kiedy ?

  27. To wszystko jeden….sort. Nie było by chyba niczym specjalnie dziwnym jakby udało się przekonać Wojciechowskiego, żeby jednak został prezydentem Polski sowieckiej, jak młody Ebert w NRD ;).

  28. A na Targach Książki Historycznej w Warszawie wystąpi niejaki Maciej J. Nowak z pogadanką „Niewiadomski-Narutowicz: życiorysy równoległe”. Gospodarz na pewno tym wie. Warto posłuchać co wymyśli. Przyłożyć do szablonu, który dzisiaj Gospodarz zaserwował nam i voila. Królik z kapelusza objaśniony będzie.

  29. Czemu nie chcesz iść na całość?

    1) Lewica rżnie prawicę(?).

    2) Wojsko (+Haller?) rżnie lewicę(?).

    Malaparte z uznaniem o.

     

    Daszyński wyczuł pismo nosem?

  30. Raczej nikt nikogo nie przekonywał, były pewnie rozkazy i plany, więc główni aktorzy role mieli już rozplanowane.

  31. Pewnie tak, chociaż dla emerytów mogły być pewne ulgi….;). Choćby jako przykład dla innych zaangażowanych, że resort potrafi też wynagrodzić i w ten sposób 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.