Jak się zdaje, postanowiono ostatecznie pogrzebać motywacje, które kierują ludźmi decydującymi się na zawodowe pisanie. Od dłuższego już czasu wiadomo, że tak zwana kariera literacka to kreacja służb, a różni frajerzy mają ustawiać się w charakterze tła dla wybranych i wskazanych autorów, którzy wiodą sfingowane spory o rzekome imponderabilia. Ten system wciąż działa, ale coraz słabiej. Kiedy nie było dla książek medialnej konkurencji, a także wtedy kiedy czytelnicy stawiali opór promocji, można go było utrzymywać. Te czasy minęły, albowiem czytelnicy są dziś całkowicie zmanipulowaną grupą, która może zdecydować się ewentualnie na coś z listy bestsellerów Empiku. Biblioteki są zbiorami makulatury, którymi – nie chcę krzywdzić wszystkich bibliotekarek – zarządzają jakieś oszalałe pańcie próbujące serio inicjować dyskusje o współczesnych książkach i autorach. One i powierzone im placówki służą temu jedynie by nadzorować kanały dystrybucji treści. Nikt jednak nie jest tego świadom, choć z bibliotek wyrzuca się całe stosy wartościowych książek, żeby zastąpić je badziewiem. Książka powoli przestaje być przedmiotem nobilitacji, a staje się szykaną, wymuszeniem lub ogłupiaczem. Pisarzami zaś mienią się ci, którzy nie są w stanie sklecić dwóch akapitów w rodzimym języku, za to głośno i wyraźnie zgłaszają różne pretensje. Nie można z tym walczyć, bo jest to hydra stugłowa. Mimo upływu lat, ciągle stoimy w tym samym miejscu. Spotkałem się ostatnio z kolegą z dawnych lat, któremu podarowałem książkę o przygodach komisarza Zdanowicza. Czyta ją uważnie, ale zadał mi pytanie – czy ja nadałem bohaterom nazwiska podobne do znanych nazwisk literackich, bo zazdroszczę tamtym sukcesu? Ciężko to zniosłem, bo ludziom, którzy żyją swoimi sprawami i mają pracę oraz obowiązki trudno się takie kwestie tłumaczy. No, ale jakoś mi się udało. Ludzie autentycznie wierzą w to, że te zawody nie są ustawione, że sławę i popularność zdobywają ci, którzy są najlepsi. Ja tylko przypomnę, że nie tak dawno temu lansowano – w celu podniesienia sprzedaży – romans Bondy z Mrozem. Dziś ta sprawa nie jest nawet wspominana, bo nie chwyciło, a Bonda ujawniła nie tak dawno swojego partnera, którym jest jakiś całkiem nieznany w świecie rzekomych literatów pan.
W mediach pisarką jest Blanka Lipińska. I ona się tak tytułuje, a także jest tak tytułowana. I co tu zrobić? W zasadzie nic, albowiem pani ta i jej książki znajdują się na listach bestsellerów. Fakty zaś mówią same za siebie. Jak coś jest na liście bestsellerów, to musi być dziełem prawdziwego pisarza.
Pisarz to również taki człowiek, który wypowiada okrągłe i głębokie zdania. I tu mistrzem niedościgłym jest Krzysztof Karoń. Ja bym naprawdę o nim nie wspominał, ale ktoś mi powiedział, że pastor Chojecki w jednym ze swoich programów powiedział, że Karonia wyprodukowała WSI, żeby ocalić Kościół od zagłady. Nie wiem doprawdy jakie tam balety odchodziły na zapleczu karoniady, ale jeśli czołowy antykościelny propagandysta mówi takie rzeczy, to coś go musiało naprawdę zirytować. Ktoś musiał mu poza tym tę formułę podsunąć, bo sam raczej na nią nie wpadł. Powtórzę – żeby ocalić Kościół przed rozpadem WSI wykreowała Krzysztofa Karonia.
Dziś pisarzem jest ten jakiś Overbeek, człowiek ewidentnie nasłany na odcinek polski, którego zadaniem jest pilnowanie, by Kościół i polska historia nie wygrzebały się z bagna, w której wbijały je przez ostatnie dekady postępowe media z TVN na czele. Overbeek jest jawnym oszustem, człowiekiem nie posiadającym zdolności rozumienia czegokolwiek, realizującym napisany przez kogoś program i firmującym ten program swoją wystudiowaną fizjonomią. Niestety nie ma dobrego sposobu, by on zniknął, albowiem – jak powiedział towarzysz Sokrates – jest słowo jest byt. Mówi się więc o Overbeeku, a im więcej się mówi tym jego znaczenie rośnie. Próby polemizowania z jego tezami są żałosne, bo przybierają formę lansu, albo służą temu by wskazać w jego pracy niedoskonałości warsztatu historyka. Jakiego pytam się warsztatu? To jest kompletny debil przecież. On nie wie co mówi! Eksperci zaś telewizyjni podnoszą jego znaczenie mówiąc o błędach warsztatowych. Tak, jakby jakiś warsztat miał kiedykolwiek jakieś znaczenie w nagonkach medialnych. Tak jakby historycy polscy byli mistrzami niedościgłymi i decydowali o tym, kto potrafi, a kto nie publikować według najwyższych standardów. Próba ustawienia polemiki z tym osłem na zasadzie – on jest niechlujny i niepoważny, a my jesteśmy niemal doskonali i wytkniemy mu błędy – to obłąkanie. Niestety uprawiane w Polsce nagminnie. W ten sam sposób polemizowano z Grossem. W ten sam sposób próbowano dyskutować z Kosińskim i jego „Malowanym ptakiem”. Mamy więc sytuację taką – ludzie, którzy zostali wciągnięci do mediów z uniwersytetu, po to, by wzmocnić przekaz i nadać polemice z oskarżeniami Overbeeka jakiś poważniejszy sznyt, są wobec niego całkowicie bezradni. Nikt nie wie kim oni są, nikt ich nie kojarzy z niczym, a już na pewno nie z żadną książką. Nagrody, które im wręczono, żeby umocnić ich pozycję nie mają żadnego znaczenia i wobec manipulacji, jaką stosują ludzie wystawiający Overbeeka są warte co najwyżej parsknięcia. Przeciwko szkolnym lub podwórkowym szantażystom, stosującym wymuszenia, wystawia się najlepszych uczniów w klasie, żeby pokonali tamtych siłą spokoju i swoim wysokim morale. Tyle, że my nie jesteśmy bohaterami książki o przygodach Mikołajka. Pan Overbeek zaś opowiada, że dzięki działalności ustawodawczej PE, Polacy nie będą już mogli bić swoich żon. To jest część zorganizowanej z wielkim nakładem, czynnej od wielu już lat kampanii, której celem jest zniszczenie polskiej rodziny. Ponieważ większość ludzi, którzy w Polsce zajmują polemikami, pisaniem, komunikacją, nie zwraca uwagi na sprawy z zakresu pop kultury, albowiem zainteresowana jest wyłącznie podniesieniem swojego własnego znaczenia, takie programy jak ten, którego elementem jest Overbeek są lekceważone. Uznaje się je za niepoważne, dopóki nie zostanie zaatakowany papież. Wtedy wszyscy wyrażają oburzenie i domagają się przeprosin. Tymczasem jest to już końcówka nagonki propagandowej, której celem jesteśmy od lat. Mało kto zwraca uwagę na to, o czym śpiewa taki Czesław Mozil. Pan ten w swoich kupletach także podkreśla to, że Polacy są brutalni i biją swoje żony, rodzina zaś jest w Polsce synonimem piekła na ziemi. Mozil śpiewa, radio mu to puszcza, ludzie słuchają tego jadąc samochodem, ale nikt się nie przejmuje, bo to nie jest o papieżu. Dziesiątki wykonawców, których kariery są medialną fikcją zajmują się rozmiękczaniem mózgów i sączeniem do głów i serc treści, które w żaden sposób nie powinny się tam znaleźć, ale się znajdują, albowiem skoro jest słowo, jest również byt.
Nieśmiało pragnę tylko zwrócić uwagę, że my tutaj nie zasługujmy na żadne słowo i przez to nie istniejemy. Uważam, że tak jest znacznie lepiej, jeszcze by nas ktoś ustawił w jednym szeregu z Blanką Lipińską, albo z Karoniem. Może też nasłaliby na nas jakiegoś mądralę z akademii, który wytykałby nawigatorom błędy warsztatowe.
Przestrzeń komunikacyjna w Polsce jest otwarta dla wszelkiej maści agentów. Oni się tu pojawiają, są uwiarygodnieni jako pisarze, piosenkarze, autorzy tekstów i muzycy. Od razu znajdują się na listach przebojów i bestsellerów, a ich działalność propagandowa nie interesuje nikogo, no chyba, ze poruszą temat, na którym mogą się bez obaw lansować obrońcy wartości. Wobec jednak tak postawionej kwestii, trudno nie podejrzewać, że jedni i drudzy są ze sobą w zmowie, a ich spory mają charakter pozorny i w istocie nie są poważne. Serio jest tylko oburzenie ludzi, którzy nie wiedzą doprawdy co zrobić, kiedy jakaś nastoletnia łajdaczka wchodzi na pomnik Jana Pawła II, zdejmuje gacie i sika, a jej koledzy robią zdjęcia i to filmują. Co na to obrońcy wartości? Na razie milczą, bo cóż tu powiedzieć, jak się odnieść to takiego chamstwa? Co innego polemika z pisarzem, który robi warsztatowe błędy, jemu można próbować coś wyjaśnić, może zrozumie i się poprawi…
Przestrzeń komunikacyjna w Polsce – powtórzę – jest oddana wrogiej propagandzie za bezdurno. Złudzeniem jest to, że jakiś medialny przekaz prawicy trafia do kogokolwiek poza przekonanymi. Złudzeniem jest to, że ktoś, poza ciągle tymi samymi ludźmi się nim przejmuje. Oczywiście, mamy wiele szczęścia, bo nikt też nie specjalnie przejmuje się całą tą niby komunikacją. I dlatego też my tu jeszcze żyjemy. Bonda zaś musi puszczać o sobie reportaże w programie „Alarm”. Jest tam jednak uważana za pisarkę, podobnie jak Overbeek, choć napisała paszkwil na wyklętych. Komarenko zaś, jak słyszałem, ponoć występuje w TVP…To doprawdy niezwykłe. No i Blanka Lipińska ciągle jest na listach bestsellerów. I pozostanie tam jeszcze długo.
A co historycy mają powiedzieć skoro Episkopat postanowił badać i powoła komisję?
Nowe wcielenie pisarza Sofronowa?! Polacy nie będą już mogli bić swoich żon… bo w jednorodnym stadle to będzie męska bójka? To kolejne przypomnienie, że żyjemy pod celą i ustawienie hierarchii, kto komu podaje mydło. Panie i panowie z tv, gazety, i innych mediów to kapo, którym się wydaje, a przynajmniej starają się uwiarygodnić przed ludźmi, że to oni każą podać mydło. Przestrzeń komunikacyjna w Polsce – powtórzę – jest oddana wrogiej propagandzie za bezdurno.
Dziękuję za to udeptywanie własnego gruntu, ziemi pod nogami. Brukowanie go kamieniami umiłowania prawdy i rozumu.
Sluzby PRL i 3RP wiedzialy o wszystkich przestepstwach i naduzyciach w Kosciele i do nich nalezy kierowac pretensje i oskarzenia, ze nic z tym nie robili. Uklad z komunistami byl taki, ze biskup krakowski moze zostac papiezem pod warunkiem, ze Kosciol w PRL bedzie kontrolowany przez panstwo (mniej wiecej tak, jak teraz cerkiew w Rosji).
Jezeli jakis biskup byl TW, to papiez nie mial prawa go ruszyc nawet, jesli byly oskarzenia o pedofilie, bo naruszylby ten uklad z komunistami – a chcial byc uczciwy (umow sie przestrzega etc.)
Umowa byla przestrzegana tylko przez strone koscielna. Komunisci zorganizowali zamach na Papieza, chociaz nie mieli zadnych powodow, byl to wylacznie brutalny pokaz sily, utrudniali zycie ksiezom i wiernym, byly takze ofiary smiertelne represji. Ksiadz Popieluszko byl niewygodny dla wszystkich stron, bo mogl rozwalic ten uklad. Opozycja z Zoliborza zajela sie sprawa pamieci po ksiedzu Jerzym. Inni zajeli sie spuscizna po Papiezu.
Dramat polega na tym, ze Kosciol w Polsce do dzisiaj jest lojalny wzgledem ustalen z komunistami z lat 1970-tych i 1980-tych i nie ujawni dokumentow, chociaz tylko to mogloby oczyscic atmosfere. Hierarchia nadal ulega temu szantazowi, a Kosciol i niewinni ludzie (kozly ofiarne) otrzymuja ciosy i publika nie wie, o co chodzi. Czy Bergoglio moze cos z tym zrobic? – Nie mam pojecia.
Siksa dzialala na zlecenie, a do zbeszczeszczenia dochodzi w calej Europie, nawet tam, gdzie nikt nie kojarzy, kim byl Papiez, a mimo to Jego pomniki oraz inne symbole religijne sa niszczone.
Dzień dobry. Z tym pomnikiem to dla mnie sprawa jest prosta. Jest to jeszcze jeden test dla tych, którzy mieniąc się obrońcami wartości – zwłaszcza przed wyborami – mają obowiązek i możliwości zareagować tak, jak na obrońcę wartości przystało. Nawet wykorzystując tylko nasze ułomne stalinowskie wciąż prawo. A my tutaj powinniśmy omawiać systematycznie kolejno obrońców i ich działania bądź ich brak.
Spuscizny maja znaczenie, poniewaz zawieraja kompromaty, a cala reszta za przeproszeniem to moim zdaniem intelektualny belkot, dlatego mamy takie a nie inne festiwale „Pamiec i tozsamosc”, slabe sztuki teatralne, niezbyt piekne pomniki itp.
W Grecji ktos mogl byc filozofem, wybitnym naukowcem, matematykiem, a jego glowne zadanie bylo zupelnie inne. Kanonik Kopernik bronil Olsztyn przed Krzyzakami i zlotego przed spadkiem wartosci i to moim zdaniem bylo wazniejsze dokonanie, niz odkurzona po wiekach teoria heliocentryczna.
W moim miescie szanuje sie pomniki. Jest monitoring, sluzby porzadkowe, rada miejska i bez solidnej grzywny nie obeszlo by sie.
Oto wybitna publicystyka (zartuje) jak z czasow gomulkowskich – „ekumeniczna” – ktorej autorem jest kolega tow. Terlikowskiego:
https://wiadomosci.wp.pl/przykazanie-dla-biskupow-i-pis-maksymalizuj-zyski-spadajace-z-nieba-opinia-6877127261596480a
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dariusz_Bruncz
Bruncz jest wyraznie zafascynowany Heideggerem (zdeklarowanym nazista, ktory w 1933 pisal: „Widać z dnia na dzień, na jak wielkiego męża stanu wyrasta Hitler. Świat naszego narodu i Rzeszy podlega przemianom i każdego, kto ma oczy do patrzenia, uszy do słuchania i serce do działania porywa entuzjazm i ogarnia prawdziwe, głębokie podniecenie – znów mamy wokół siebie wielką rzeczywistość i zarazem wielką presję, aby tę rzeczywistość wbudować w duchowy świat Rzeszy i w tajemne powołanie niemieckiej istoty”) Heidegger byl partnerem i mentorem Hannah Arendt, ktora Janusz Korwin-Mikke uwaza za najwybitniejsza pisarke XX wieku.
Wyglada na to, ze Bruncz zostal oddelegowany do pouczania Polakow o istocie prawdziwego chrzescijanstwa.
A co mnie może interesować co jakaś bura suka napisała lub powiedziała? Głowa to nie śmietnik.
Wiem, ze nie powinno sie oceniac ludzi po wygladzie no, ale…
https://images.app.goo.gl/un8d89Q7BvhcmLFV8
Ludziom powinno się uświadomić, że biskup np.: Terlikowski i biskupka np.: Telikowska łącznie z ich pociechami, to nie jest sytuacja nasze kieszenie, nie damy rady ich utrzymać.
Dawno temu, kiedy religia wracała do szkół, moja serdeczna koleżanka, która miała syna w wieku mojego syna piorunowała, że nie ma takiej potrzeby. A ja jej na to, jak sobie to wyobraża, będzie musiała nie tylko dziecko zaprowadzić do szkoły, ale też do salki katechetycznej a później je odebrać. Zbaraniała i się skończyło głupie gadanie.
Mogą milczeć
Proszę uprzejmie
Nikt jej nawet za ucho nie wytargał
Pointa: zawszy trzeba wskazać jakąś korzyść. Z pewnymi ludźmi nie ma sensu dyskutować.
Że co, że Wirtualna Polska to źródło czegokolwiek, czemu warto poświęcać jaką bądź uwagę? No, błagam…
wp.pl zamieszcza felietony i opinie znanych dziennikarzy takich, jak Terlikowski, czy Bruncz. Rozumiem, ze „Wiez”, „Tygodnik Powszechny”czy Katolicka Agencja Informacyjna albo TVP , gdzie wystepuja ci panowie to tez niewiarygodne zrodla? Niech pan nie zartuje!
https://youtu.be/11kl0p0AujQ
Terlikowski tez byl dzisiaj krotko na glownej na wp.pl, ale szybko go zdjeli.
https://wiadomosci.wp.pl/biskupi-o-dyskredytacji-papieza-terlikowski-oczom-nie-wierze-6877386463116064a
Byl tez luzniejszy temat motoryzacyjny dzisiaj:
https://www.o2.pl/motoryzacja/tym-jezdza-jedraszewski-i-dziwisz-oto-auta-dostojnikow-kosciola-6876767248628544a
Ja rozrozniam artykuly powaznych publicystow na wp.pl., gdzie widnieje imie i nazwisko od takich artykulow, gdzie nie ma autora albo sa tylko inicjaly.
Jakie zrodlo jest dla Pana powazne, synagoga w sobote?
Dziennikarze z „Rzepy” poszli i sprawdzili dokumenty, na które powoływał się Holender, nie ma tam nic, co mogłoby źle świadczyć o Św. Janie Pawle II. Wylazły za to plugawe matactwa SB.
Ja rozumiem, ze dla Pana powazne zrodlo to jest Zylbersztajn albo Wolfowicz, a dla mnie zrodlo jest kazdy pobozny Zyd.
https://www.cda.pl/video/1884505d8
Na razie koncze te rozmowe, bo na mnie kotlet oczekuje.
https://youtu.be/0X6AB_RHjX0
Za komuny w kioskach był „Żołnierz Wolności”. Być może coś jest na rzeczy z tym nikiem. Jedni zaczynali w „Niedzieli”, drudzy we „Wyborczej”, a inni gdzie indziej. Gazety już nie ma, pisarze jeszcze są.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.