sie 282024
 

Lubię sobie czasem zażartować z Witolda Gadowskiego, bo wiem, że on mi zawsze odpowie i zawsze w stylu niezwykle zabawnym. Wczoraj na przykład, ze szczerym oburzeniem, zamieścił na twitterze zdjęcie jakiegoś gipsowego łba, który był podpisany – Stepan Bandera – i coś tam kosztował na allegro. Pan Witold był zbulwersowany tym, że ktoś na allegro sprzedaje popiersie Bandery. Zapytałem go więc, czy nie myśli o wyprodukowaniu swoich własnych biustów i wystawieniu tego na aukcję? Z wdziękiem rzekł mi, że moje, ze względu na to, że mam pocieszny wygląd, wyszłoby lepiej. – Ze względów humorystycznych – tak się wyraził. Pan Witold, o czym zapewne nie wiecie, jest bowiem przekonany o swojej fizycznej atrakcyjności. Ja temu nie daj Bóg nie zaprzeczam, żeby nie było, poddaję to tylko pod ocenę.

Z tym gipsowym łbem problem jest taki, że ma on wywołać oburzenie, a nie wywołuje. Dla pana Witolda jest on wręcz atrybutem oburzenia i wszyscy powinni reagować nań tak, jak sobie pan Witold wyobraził. Swoją drogą ciekawe dlaczego ludzie nie reagują oburzeniem na sprzedaż różnych egzotycznych i idiotycznych gadżetów seksualnych? No, ale mniejsza. Mam wrażenie, że gdzieś, hen daleko za miastem, stoi taki barak, w którym magazynowane są gadżety oburzające i atraktory wywołujące zainteresowanie. Siedzi w nim pan Mietek, podobny do tego gościa, który grał rekwizytora w filmie „Nic śmiesznego”, a ludzie kultury i mediów zwracają się do niego z rozmaitymi prośbami. On zaś wynajduje im wesołe zabawki, z którymi można się pokazać w social mediach i zrobić furorę. No i dla Witolda Gadowskiego znalazł tego gipsowego Banderę. Wczoraj do pana Mietka, który z niejakim trudem, ale jednak ukończył przyzakładówkę w Pabianicach, zgłosił się też smutny Robert Mazurek. Nie wiedział co zrobić, by uatrakcyjnić swój program w Kanale Zero. I nasz rekwizytor poradził mu, by zaprosił gościa, co to można z nim porozmawiać o Rosji i rewolucji. I Mazurek zaprosił, a potem w rozmowie z nim zastanawiał się, dlaczego też w Rosji nigdy nie było rewolucji. Został za to wyszydzony przez innego mędrca sieciowego – Jana Pińskiego. Wszyscy oczywiście wiemy, co chciał powiedzieć Mazurek i czego w jego wypowiedzi zabrakło. I spróbujemy tu dotknąć istoty problemu, a nie bełtać jakieś opinie, jak ten cały Piński. Mazurek wyłożył się jak leszcz na płyciźnie, bo chciał porozmawiać o powstaniach przeciwko carskiemu despotyzmowi, a nie o rewolucji. Tylko, że format, w którym się realizuje, nie tylko on, ale także jego kolega Stanowski, jest tak zubożony, że brakuje po w nim po prostu pojęć, którymi można by wypowiedź doprecyzować. Jak mówi się – Rosja – to trzeba powiedzieć rewolucja. Nieważne czy ona była czy nie. Słuchaczom bowiem musi się w głowie od razu otworzyć jakaś klapka. Inaczej mogą się poczuć oszukani, zawiedzeni i wyłączyć kanał. Do tego zaś nie można dopuścić. Stąd poziom rozmów w Kanale Zero jest taki, jaki jest. Bez względu na to kto w nich bierze udział. Można nawet zaryzykować, że im ważniejszy gość, tym większe kocopoły opowiada, by nie zrazić do siebie i prowadzącego stałego targetu tego programu. Ten zaś pożąda łatwych skojarzeń. I to właśnie próbował dać ludziom Mazurek, ale się pośliznął i widać było w jego oczach, że wie iż narobił głupstw, ale wycofać się już nie było jak. Nie na tym bowiem polega problem, że jeden czy drugi „mędrzec” naopowiada głupstw, ale na tym, że te głupstwa są częścią formatu i nie wolno wyjść poza ograniczony nimi schemat. W ramach schematu, coraz mniej można zrobić, a wszystko z obawy, czy aby na pewno odbiorca zrozumie i czy się nie znudzi. To czego to prowadzi nie muszę mówić.

Ponieważ w naszym pięknym kraju gościł niedawno premier Indii, w Kanale Zero dwóch poważnych analityków prowadziło rozmowę o Indiach. Jednym z nich był generał Andrzejczak. Włączyłem to na chwilę i zaraz wyłączyłem. Moment ten jednak przeniósł mnie w czasy dawne, do początku lat osiemdziesiątych, kiedy to Krzysztof Mroziewicz, późniejszy ambasador RP w Delhi mówił ludziom co mają myśleć o polityce zagranicznej. Niczym się to nie różniło, może tylko jednym szczegółem – Mroziewicz był zawsze poważny, a dwaj panowie z Kanału Zero uśmiechali się bez przerwy tak, jakby chcieli, żeby Witold Gadowski myślał o nich zawsze dobrze i nie miał ani jednego powodu, by szydzić z ich powierzchowności.

O Indiach powiedzieć można wiele rzeczy, przeważnie mówi się o nich wiele głupstw. Dlatego dobrze jest zacząć swoje przygotowania do dyskusji o tym kraju od skompletowania jakieś sensownej literatury na jego temat. Takiej literatury nie ma. Nawet powieści Paula Scotta, coraz trudniej kupić, a o jakiejś poważniejszej produkcji to w ogóle szkoda gadać. Oczywiście książki o Indiach są wydawane, ale znikają od razu z witryn. Indie bowiem, jak wiemy to klucz do wielu kwestii. Nie można jednak o tym mówić, bo publiczność programów publicystycznych się rozproszy i reklamodawcy pójdą precz. Dlatego teza, że w Rosji nigdy nie było rewolucji nie będzie ani kompromitacją, ani niczym szczególnym na tle dalszych wypowiedzi ekspertów w mediach. Treść nie ma znaczenia, chodzi tylko o to, by w odpowiednich momentach wypowiedzieć słowo – pomidor. No i żeby mieć odpowiednią stylówę, taką jaką ma, na przykład, Witold Gadowski.

Zajrzałem wczoraj do wiki, żeby przypomnieć sobie okoliczności śmierci Indiry Gandhi. Pamiętam bowiem ten dzień i samą premier Indii, która pokazywana była w TVP prawie tak samo często, jak Breżniew. Nie rozumiałem dlaczego. Wczoraj doczytałem, że Indira znacjonalizowała banki w całym kraju, a przez to ludzie zaczęli składać w nich depozyty. Wcześniej tego nie czynili, albowiem właściciele banków kradli ich złoto. W Indiach zaś, jak pamiętamy jest pełno złota. Kolaborująca z Moskwą premier wielkiego kraju ustabilizowała sytuację w sektorze bankowym, co dało początek indyjskiemu sukcesowi gospodarczemu. No, ale komuś przeszkadzało. Jak wielu pamięta śmierć Indiry nastąpiła w wyniku szeregu nierozpoznanych prowokacji. To znaczy wydarzenia te miały taki charakter, ale nie były tak nazywane. Nie jest łatwo zlikwidować osobę z takim poparciem społecznym, jak ona, która powróciła do władzy po wieloletnim procesie i areszcie domowym. Wszystko wyglądało tak, jakby sukces Indiry i jej partii miał trwać wiecznie. I wtedy Sikhowie, nie wiadomo po co, zajęli Złotą Świątynię w Amristarze. Nikt nie potrafił tego zrozumieć, bo była to akcja samobójcza. Oni nie chcieli negocjować i rząd także. Indira wydała rozkaz siłowego przejęcia świątyni, a dwóch Sikhów z jej najbliższej ochrony zastrzeliło ją potem kiedy spacerowała po wewnętrznym dziedzińcu swojej rezydencji. W równie dziwnych okolicznościach zginął syn Indiry – Rajiw. Wdowa po nim nie zdecydowała się na objęcie fotela premiera Indii. I to jest pole i temat do dyskusji, nie zaś smętne pierdzenie o tym, czy Indie chcą podważyć światowy porządek czy nie. Indie już ten porządek podważyły, dawno temu. I trzeba się tylko zastanowić ile i komu muszą zapłacić dziś, żeby stać się członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sprawa zaś rodziny Indiry Gandhi, która – Robert Mazurek może o tym nie wiedzieć – nie była spokrewniona z Mahatmą , wygląda na pokoleniową wendettę. Przez kogo przeprowadzoną? Nie przez Sikhów przecież, którzy byli tylko narzędziem. Pewnie przez tych, którzy wybierali te depozyty ze skrytek, czyniąc z indyjskiego sektora bankowego obszar eksterytorialny, podobny do pogranicza meksykańsko-amerykańskiego w drugiej połowie XIX wieku. Decyzji Indiry już się w latach osiemdziesiątych odwrócić nie dało, próba mogłaby doprowadzić do wojny domowej, a tej nikt nie pragnął. Ktoś jednak musiał ponieść konsekwencje i trzeba było do tego wynaleźć pretekst. Złota świątynia nadawała się nań wręcz znakomicie. Była nie tylko symbolem i ostrzeżeniem. Była też wyraźną demonstracją. Bo różne rzeczy można demonstrować. Nie tylko nachalną powierzchowność ocen i pogardę dla swojego targetu, nie tylko deficyty i ambicje, w większości wymienionych tu przypadków zupełnie chore. Można także demonstrować konsekwencję i determinację. I z tym Was zostawiam. Nasza jubileuszowa promocja trwać będzie jeszcze tylko cztery dni

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sanctum-regnum/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bitwa-o-warszawe-1944-major-zbigniew-sujkowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ojciec-dreadnoughta-admiral-john-fisher-1841-1920/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zabojczyni-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-34-numer-o-zlocie/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-35-o-cukrze-i-weglowodanach-w-ujeciu-medycznym-i-historycznym/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/przygody-kapitana-magona-leon-cahun/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-36-poswiecony-morzu-i-zwiazkom-rzeczpospolitej-obojga-narodow-z-morzem/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sprawa-macocha-w-swietle-prasy-1909-1916/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polskie-kresy-w-niebezpieczenstwie-pod-wozem-i-na-wozie/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/miedzy-proznia-a-metafizyka-czyli-histerie-starozytnych-grekow-gabriel-maciejewski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-polskich-tradycjach-w-wychowaniu-stanislaw-szczepanowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-sybiraka-edward-czapski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/prawda-i-pamiec/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale-cz-4/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/smierc-bale-i-skandale-cz-5/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/okraina-krolestwa-polskiego-krach-koncepcji-miedzymorza/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/leon-cahun-niebieski-sztandar-powiesc-o-przygodach-chrzescijanina-muzulmanina-i-poganina-w-czasach-wypraw-krzyzowych/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/gabriel-ronay-anglik-tatarskiego-chana-tlumaczenie-gabriel-maciejewski-jr/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ryksa-slaska-cesarzowa-hiszpanii/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/walka-urzetu-z-indygo/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/katastrofa-kaliska-1914/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/plan-marshalla-w-gospodarce-dwoch-kontynentow/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-ujscie-wisly-wielka-wojna-pruska-adam-szelagowski/

 

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wzrost-panstwa-polskiego-w-xv-i-xvi-wieku-adam-szelagowski/

 

  14 komentarzy do “Planeta Dyzmów czyli wybór rodzaju demonstracji”

  1. Komuś zależy na tym, żeby Polska była zaściankiem i żeby poziom publicystyki był taki, jaki jest.

  2. Premier Indii został na lotnisku w Polsce potraktowany per noga – całkowity brak wyobraźni polityków o rozumie nie wspominając 😉

  3. Akcja AB przybiera różne formy, nie zawsze odbywa się w wariancie kinetyczno-twardym. Czasami wystarczy małe zaniechanie, jedno słowo za dużo, jeden symbol za mało …

    Polska ma zbyt duży potencjał i zajmuje zbyt ważny teren, żebyśmy byli pozostawieni w spokoju, bez smyczy i kagańca.

  4. jeśli premier takiego kraju jest potraktowany per noga to nasz protokół dyplomatyczny jest na wakacjach a my chyba jednak jesteśmy zaściankiem.. no i sposób powitania tego dowodzi

  5. Elity są eksterminowane, a pozostałych się szprycuje, uzależnia od nałogów itp.

  6. Premier Indii wygląda, jak kierowca ubera, ale to jest chyba jednak ważna postać.

  7. Wierzysz w przypadkowe  zaniechanie?

  8. Chińczycy podobno szprycują Zachód fentanylem, zemsta za krzywdy z przeszłości?

    A może po prostu interesy? Nic osobistego?

    Jackson czy Prince to niezłe trofea czy raczej rykoszety?

  9. Dzień dobry. Tak dla porządku; każdy kto bywał w niegdysiejszym Londynie (nie wiem czy tak jest do teraz, ostatnio tam nie latam) widział ochronę tamtejszego metra, sprawowaną całkowicie przez Sikhów. W strojach narodowych i z bronią. No i system biletowy wykazywał należytą efektywność a żadna złota młodzież zjeżdżająca do stolicy Commonwealth’u z jego najdalszych zakątków nie ośmieliła się zaszurać Panom Ochroniarzom. Widziałem ze dwie akcje, to wiem co mówię. A że z pewnych relacji zwyczajnie wycofać się nie można, mamy te różne świątynie i podobne rzeczy. Rządzenie Indiami nie jest prostą sprawą, nawet jak się może sadzić żywopłoty. To trochę tak jak ze strefą Vichy; nie byłoby jej wcale, ale Niemcy wiedzieli, że nie dadzą rady, za mało mieli zasobów. A i tamtejsi „Sikhowie” też coś mogli sobie załatwić. Cóż, Indie miały Indirę, Francja – Petaina, my mamy Pana Witolda…

  10. Prince przekręcił się, bo przesadził z paracetamolem?

  11. Z fentanylem. Tak jak Michael Jackson.

    A paracetamol, lansowany jako „nieszkodliwy”, ma bardzo niski próg dawki śmiertelnej.

    Czyli kto wie?

  12. oczywiście, że nie było przypadku, tak jak naskoczyli na prezydenta że śmiał z przedsiębiorcami udać się do źródeł biznesu czyli do Chin, tak zapewne teraz wyciszali indyjską wizytę aż będzie  dla nich właściwy czas na zmonetyzowanie czy jak się kiedyś mówiło na zdyskontowanie ewentualnej współpracy handlowej z Indiami

    a może już naszym obwiesiom  powiedziano że mają się usunąć z tego kierunku

  13. Krzysztof Mroziewicz był takim PRL-owskim „szakalem” zainstalowanym w Panamie, gdzie pisał doktorat na temat Che Guevary. Możemy sobie szydzić, że jaki kraj, taki „szakal”, tym niemniej służby całego świata były podzielone na zwolenników Palestyny i obrońców Izraela, a całe RWPG popierało Palestynę, jak prawdziwy szakal Iljicz Ramirez Sanchez, który – jak sam twierdził – zabił kilka tysięcy osób.

    Świat zachodni dzieli kwestia Palestyny i jest to temat polityczny nr 1. Rosja jest chwilowo uziemiona i nieaktywna w tej sprawie.

    Polskim szakalem w naszych czasach jest dr Bartoszewicz, który jest wściekły i nawet jest podobny do aktora grającego tę rolę.

    https://youtu.be/GccLN9JufCs?si=UHuYNTWz-J0nAt4i

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.