lip 202024
 

Dawno, dawno temu, w tygodniku „Wprost” ukazał się tekst pana Moszyńskiego, zatytułowany „Planeta prezesów”. Dotyczył on Francji i obłędu urzędolenia, a także popisywania się pełnionymi funkcjami, jakim ten kraj był dotknięty. Nie wiem czy przez te 30 lat coś się we Francji zmieniło i nie wiem też co robi dziś redaktor Moszyński, którego czytywałem, ale tytuł mi się spodobał i zapadł w pamięć.

Mój tytuł pasuje do kilku okoliczności dostępnych naszym oczom i uszom. Mamy oto reprezentowaną przez PiS, czy też rzekomo reprezentowaną, rację stanu i mamy plażę gdzieś nad morzem. I tu i tam dochodzi do prezentacji i popisów męskich, które mają za nic skuteczność, bo nikt nie będzie weryfikował pohukiwań jakichś gamoni opalających się w towarzystwie swoich dziewczyn, a nie też nikt nie ma zamiaru sprawdzać czy Karol Karski rzeczywiście zatrzyma zło, jak to chciał przekazać wyborcom, zlecając nakręcenie spotu z czołgiem. Istotne są tylko te popisy i próba przekonania dziewczyn, że to wszystko jest naprawdę i jak najbardziej serio. Choć przecież wszyscy widzą, że nie jest, a Karski ma całą tę walkę ze złem w nosie. Gdyby było inaczej nie zleciłby wyprodukowania tak nędznego spotu wyborczego.

Jak ja teraz tę planetę kogutów połączę z wojną amorficzną, o której pisał tu wczoraj Orjan? To proste – z wdziękiem prestidigitatora. Orjan napisał, że istotą tej wojny jest prowokowanie przeciwnika do działań, które by wojnę uzasadniały, czyli wciąganie w pułapkę jego i jego zwolenników. Tak, by można było ich potem wszystkich oskarżyć o chęć wywołania i prowadzenia wojny. To jest elegancka i ciekawa koncepcja i ja początkowo się z nią zgodziłem. No, ale przecież nikt z PiS nie robi niczego, co można by uznać za pretekst do oskarżeń. Wszystkie zarzuty jakie się stawia politykom tej partii są zarzutami z przeszłości. Obecnie bowiem wszyscy oni zachowują się jak chuderlak na plaży prezentujący swoje blade i niewyrobione bicepsy jakiejś piegowatej niuni. Gdzie tu jest jakiś casus belli? Ja wręcz przypuszczam, że to, co robi Tusk, to jest zachęta dla różnych cwaniaków w PiS, by – jeśli nie mają rąk skalanych kontaktami z prezesem, Glapinskim czy Błaszczakiem – zastanowili się czy chcą tkwić jeszcze w tej parciejącej coraz bardziej strukturze. Sami zaś członkowie PiS szukają jakiegoś ratunku u patronów Tuska, czyli w PE, jakby nie rozumieli, że chodzi o ich wyrzucenie poza nawias i polityczną anihilację. Jeśli ktoś jest tu traktowany jak przeciwnik prawdziwy, którego należy w coś uwikłać, a następnie zwalczać podstępnie i jawnie, to jesteśmy nim my – wyborcy. Politycy PiS – powtórzę – rozliczani są z nieistniejących przestępstw, których rzekomo dokonali w przeszłości. I ma to charakter szykan. Większość z nich zaś jest albo cwana, albo głupkowata i pomysły Tuska nie zadziałają w ich przypadku. Posadzić można jakiegoś księdza, co najwyżej, ale z politykami PiS to się nie uda.

Czy więc słusznie my tutaj domagamy się od PiS jakichś przemyślanych akcji. Oczywiście, że tak, albowiem w postępowaniu ludzi Tuska widać słabość i tę słabość należy wykorzystać. Ja tu nie będę partyjnym spindoktorom pokazywał jak, bo oni sami powinni to wiedzieć. Zamiast jednak jakiegoś dżudo, mamy – jak ktoś wczoraj napisał – bieganie bezgłowych kur po podwórku, albo popisy kogucików. Orjan zaś chce nas przekonać, że jak zaczną coś w tym Pisie robić, to będzie jeszcze gorzej i lepiej, żeby nic nie robili.

Przenieśmy teraz sytuację na grunt międzynarodowy. Polska jest dziś krajem kwitnącym, który za chwilę zostanie poświęcony i zarżnięty jak rytualne bydlątko, na ołtarzu wielkości Niemiec. Te zaś są dziś słabe, nie radzą sobie, ale umiejętnie wykorzystują różne legendy na swój temat. Czyli w propagandę są nieźli. Właśnie odnieśli kolejny sukces, bo pani von der Layen została na swoim stanowisku. I chce redukować emisję CO2 o 90 procent. To zaś oznacza redukcję populacji po prostu, bo inaczej takich wyników się przecież osiągnąć nie da. Nikt, póki co, nie wymyślił antidotum na te bzdury, choć przecież świat jest pełen mądrych profesorów, publicystów, specjalistów czy kogo tam. Do parlamentów, rządów, komisji zawsze dostają się obłąkani doktrynerzy, albo durnie. Tacy, którym się zdaje, że można reformować system od środka, jeszcze w dodatku za pieniądze tego systemu. Czyli, że łagodnością i sprytem uda się przechytrzyć te wszystkie kombinacje i plany, przed którymi ostrzegają nas różni mędrcy. No widać gołym okiem, że się nie uda, a więc ludzi, którzy głoszą takie herezje należałoby chyba oceniać inaczej. Weźmy takiego choćby Mateusza Morawieckiego, który szczerze, jak sądzę, wierzył, że dostanie pieniądze z KPO. Czy on myślał wtedy o nas? Raczej wątpię. On myślał, o wielkiej polityce, której częścią chciał pozostać za wszelką cenę. Czy pozostanie? Wątpię. Musiałby założyć nową jakąś partię, a ta miałaby poparcie bliskie zeru. Nie wystawią go wyborach prezydenckich, a o kolejnym premierowaniu raczej może zapomnieć. On, poprzez swoje zachowanie, sprzyja Tuskowi i o żadnej wojnie amorficznej w jego przypadku nie ma nawet mowy. Politycy PiS, którzy są naprawdę zagrożeni, powinni z tego zagrożenia zrobić materiał propagandowy i nie obawiając się wojny amorficznej, zacząć atakować Tuska. No, ale oni tego nie zrobią, bo nikt im nie wymyślił narzędzi do obrony. Za to mamy tę koncepcję wojny amorficznej, która mówi, że najlepiej nic nie robić, bo można wpaść w pułapkę. Najlepiej czekać, aż Trump wygra wybory. A jak nie wygra? Albo gorzej – jak wygra i przypomni sobie o swoich niemieckich korzeniach, a w Niemczech znajdzie dobrych partnerów do rozmowy, takich którzy go rozumieją bardziej niż jacyś inni partnerzy? I do tego zaproponują mu dobry deal z Moskwą? Takich rzeczy nikt w Polsce nie bierze pod uwagę, albowiem wszyscy uważają się za superprzenikliwych, a sytuację za zero-jedynkową. No i czekają, nie z powodu takiego, że jest jakaś wojna amorficzna i boją się wciągnięcia w nią, ale z takiego, że chcą by sprawy rozwiązały się same. Oczywiście gadanie o wojnie amorficznej, jeśli się im ten koncept podsunie, zostanie najpewniej wykorzystane do usprawiedliwienia bezradności i cielęctwa, ale to wszystko. I tak całość spraw ma załatwić Trump. Dopiero po jego sukcesie, można będzie zacząć robić coś naprawdę. No ale co będzie jak Trump zaprosi Tuska do Waszyngtonu? Albo przyjedzie tu i w świetle kamer poda mu rękę?

Wróćmy jeszcze na chwilę do wojny amorficznej. Jacyś członkowie PiS w tym Anita Czerwińska są oskarżani o to, że zdemolowali wieniec pod pomnikiem smoleńskim. Wieniec, który był prowokacją. No więc, jeśli wiemy, że coś jest prowokacją to nie reagujemy na to. Prowokacje zaś wymierzane są zwykle w najczulsze punkty i obszary. I tak było także w tym przypadku. Po co było ruszać ten wieniec? I tak nikt by na niego nie zwracał uwagi. Musieliby w nowej TVP robić specjalne programy o tym wieńcu, które można by było wykorzystać do jakichś działań propagandowych. No, ale jest po ptokach, bo jacyś państwo dali się wciągnąć w wojnę amorficzną, a wszystko po to, by zapunktować w oczach prezesa. I niech się tu nikt nie oburza na to co napisałem. Nie można było przez osiem lat zrobić porządku z babcią Kasią, a dziś, po utracie władzy, posłowie chcą na własną rękę robić porządek z całym aparatem prowokacji, który działał w najlepsze, kiedy oni mieli władzę i wpływy, tak? Może warto się opamiętać i dokładnie poczytać co orjan tu o tej amorficznej wojnie napisał.

Na dziś to tyle

Jak co dzień apeluję o pomoc. Musimy zebrać pieniądze na mieszkanie dla naszego reżysera Saszy i jego córki Ani, zbieramy na czynsz za cały rok. Kto może niech pomoże. Kołaczcie a otworzą wam, szukajcie, a znajdziecie…jak oznajmia Pismo

https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

Wznowiłem też trzy dawno nie widziane tytuły, jeśli ktoś jeszcze nie widział

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/nadberezyncy/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-wloscianina-jan-slomka/

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sumy-neapolitanskie/

  11 komentarzy do “Planeta kogutów czyli wojna amorficzna”

  1. Czy nie powinniśmy aż do znudzenia powtarzać, że tego potwora czyli ZSRR i jego spadkobiercę Federację Rosyjską stworzyły Stany Zjednoczone w latach 1930-tych budując u nich przemysł? I w związku z tym powinniśmy się od tego odciąć i czekać, co zrobią USA.

    Z Ursulą radzi sobie pani Ewa Zajączkowska -Hernik, która ostatnio jej wygarnęła tak mocno, że tamta chyba złoty dymisję. Gdzie diabeł Braun nie może – itd.

  2. Zajączkowska ma większą gaśnicę od Brauna 😉

  3. „Z Ursulą radzi sobie pani Ewa Zajączkowska -Hernik” – widziałem to wystąpienie. Ursula uśmiechała się w trakcie. Za słaby jestem w inteligencję emocjonalną, coby rozpoznać rodzaj uśmiechu. Ale mamy 2 opcje: 1) dobra mina do złej gry; 2) pani Hernik może wygarniać aż ją gardło zaboli, i tak nic nie wskóra. Obstawiam opcję nr 2.

  4. W ogóle nie wiedziałem kto to jest. A to ta…no nieźle. Na pewno się Urszula nią przejmie

  5. Tak jak przejmowała się wypowiedziami Legutki czy Jakiego.

    Na osłodę przemowa Legutki na konferencji w USA :

    https://youtu.be/BHNlsuma7f8?si=rWx6RbEXBkOEj4g4

  6. Gdyby pan miał za sobą takie kontrakty jak Urszula za sobą, to nawet gdyby przemówił do pan św. Piotr, to też by pan nie usłyszał.

  7. zdaje sie ze wielu komentatorow popelnia blad myslowy. na przewodniczacego EU czy komisarzy czy tez inne wazne pozycje zostaja „mianowani” przez rzad niemiecki.  sa jakies wybory i procedury ale te rowniez sa ustalane przez niemcow. wiec nie jest absolutnie istotne jak nazywa sie przewodniczacy lub jak reaguje na sluszna krytyke. jego ( jej) zadaniem jest forsowanie niemieckiej racji stanu. przeciwstawiajacy sie takiemu systemowi supremacji europejskiej przez niemcy moga dostac duze pieniadze w postaci pensji nieosiagalnej dla np. posla z Polski, lub tez byc mocno przekonany o slusznosci i nadrzednosci niemieckiej i tez dostawac wysoka pensje. wiec dobrze ze uslyszelismy pania posel albo pana jaki, moze adresat krytyki sie zaczerwienil, ale to wszystko. i jeszcze jedno powolywanie sie jakies traktaty czy porozumienia lub obietnice skladane ze strony niemieckiej ( EU ) i niedotrzymywane lub lamane, jest wielka naiwnoscia. nie po to niemcy utrzymuja EU ( takze skladkami innych panstw ) aby pozwolic sobie na niezgodne z niemiecka racja stanu wyniki glosowania lub jakiegos referendum.

  8. Jak tylko skończy się wojna na Ukrainie lub dojdzie do zawieszenia broni, to natychmiast ogłoszą pandemię. Proste. Inspektor Grzesiowski i Urszula von der Pfajzer są już w blokach startowych.

    Jak podały media, kolejna fala zakażeń zaczęła się od kolarzy na Tour de France w Pirenejach. Żyjmy, dopóki nam na to pozwalają!

  9. A może tak? CzarnekP/status/1814640981272080623?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1814640981272080623%7Ctwgr%5Eac9b2fcefde31f10a882806e03c38f7ef71b18a4%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fwpolityce.pl%2Fpolityka%2F699592-to-trzeba-zobaczyc-wycieczka-wcislo-oczami-internautow

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.