sty 282021
 

Pierwszą w Europie organizacją zarabiającą na zorganizowanej turystyce był Emirat Sycylii. Arabowie zainstalowali się na wyspie w VIII wieku, potem poszerzyli swoje władztwo, zajmując kawałek Italii na północ od Rzymu i kroili przez ładnych parę lat pielgrzymów zmierzających do bazyliki św. Piotra. Żeby pozbawić ich zysków ze zorganizowanej turystyki potrzeba było wzmocnienia murów Rzymu, który kiedyś zdobyli, bo znudziło im się czekanie na kolejne grupy z przewodnikiem, a także sojuszu cesarza z Frankami i pojawienia się na Morzu Tyrreńskim bizantyjskiej floty. Widzimy więc jasno, że turystyka to sprawa poważna, być może tak samo poważna jak wizualizacje w świątyniach katolickich, a na pewno poważniejsza od geopolityki w wydaniu Bartosiaka i od filozofii w wydaniu Lisickiego. Ludzie zaś obsługujący branżę z całą pewnością nie są tym za kogo się podają.

Czasem na fejsie pojawiają się takie wizualizacje, które mają nam uświadomić jakie kraje w czym przodowały przez ostatnie pół wieku, a czasem i dłużej. No i kiedyś pojawiła mi się wizualizacja dotycząca turystyki właśnie. Byłem szczerze zaskoczony wynikiem, okazało się bowiem, że bezapelacyjnym i niekoronowanym championem turystycznym jest nieustająco, od samego początku tych pomiarów, Francja. Hiszpanie dopiero próbują ją dogonić, ale trochę im brakuje. Być może pomiar ten nie jest miarodajny, ale ja uważam, że jest. I do niego będę się odnosił. Najistotniejsze jest to, że to Francuzi są zwycięzcami tego wyścigu, a nie Włosi. To znaczy, że cała nowoczesna turystyka jest antyreligijna. Italia bowiem powinna być zdecydowanie na pierwszym miejscu, dzięki pielgrzymkom. I pewnie kiedyś była, ale Francja przez swoją celową, konsekwentną i twardą politykę promocji kraju w całości i po kawałku, zdobyła pierwsze miejsce i łatwo go nie odda. Nie wiem ile Francuzi zarabiają na turystyce, ale przypuszczam, że są to sumy tak wielkie, że próba odebrania im pierwszeństwa mogłaby skończyć się interwencją zbrojną. Pisałem już o tym, ale jeszcze powtórzę, triumf Francuzów w branży nie dokonałby się bez rządów III republiki i sprzedaży malarstwa francuskiego w USA. Nie dokonałby się bez Viollet-le Duca, który zniszczył francuskie średniowiecze, twierdząc, że je zrekonstruował, przez co Francuzi mogli sprzedawać bilety zorganizowanym grupom z przewodnikiem, które chciały oglądać te odbudowane zamki. Potem Francuzi zaczęli forsować globalne ustawodawstwo chroniące zabytki w innych krajach. Służyło ono i służy nadal temu, by uniemożliwić zarabianie na turystyce krajom zdewastowanym wojnami, takim jak Polska. Turyści jednak dzisiaj już się mało zabytkami interesują, a więc kilka ruin udało się odbudować. Niejako mimochodem, albowiem nie stanowią one już niebezpieczeństwa dla położonych na zachodzie obiektów architektury. Na straży tego, by w Polsce nie rozwijała się turystka bazująca na obiektach architektonicznych, mająca podłoże historyczne, czuwają wojewódzcy konserwatorzy zabytków, którzy – wszyscy jak jeden – są lobbystami rządów tych krajów europejskich, co czerpią największe zyski z ruchu turystycznego. Ich szefową na kraj jest pani Gawin, wielka patriotka, która pilnuje, żeby czasem nie powstał w Polsce jakiś ciekawy obiekt przyciągających zwiedzających z zagranicy. No, ale, jak już powiedziałem, taka turystyka ma dziś mniejsze znaczenie, zabytki nikogo nie obchodzą, podobnie jak historia. Pół wieku pieprzenia trzy po trzy para piętnaście w wykonaniu zasłużonych specjalistów z tytułami profesorów historii sztuki i historii załatwiło polską turystykę historyczną na amen i dziś normalni ludzie, widząc przewodnika w berecie, zagadującego coś o Jagiellonach, umykają w popłochu.

No, ale turystyka to także przyroda. Taką turystykę załatwia się za pomocą obszarów natura 2000 i innych szaleństw gdzie dzika zwierzyna może żyć w spokoju. Szkoda, że nikt nie zabierze tam dzików z mojej ulicy, żeby mogły sobie pożyć w spokoju, a nie łazić po posesjach i rozgrzebywać kompostowniki. Turystyka przyrodnicza jest jednak, mimo wszystko marginalnym obszarem, w stosunku do turystyki rozrywkowej, czyli takiej, na której zarabiają kluby ze striptizem, hotele z basenami, spa i termy.

Ktoś może powiedzieć, że ja się mylę, albowiem w Polsce zawsze było wielu turystów i oni coś tu jednak oglądali i mieli jakieś oczekiwania. Być może, był to jednak, w stosunku do Francji, ruch minimalny. Nawet jeśli komuś się zdawało, że latem ulice są pełne turystów. Poza tym jestem przekonany, że ci wszyscy przewodnicy zagraniczni, którzy tu zwozili zorganizowane grupy, żeby im pokazywać Wawel, sukiennice i smoczą jamę, a także wielu turystów, nie pojawiali się po to, by patrzeć jak pięknie Polska się rozwija, ale by porównywać naszą nędzę ze swoim dostatkiem i żeby się obkupić w sklepach dla turystów (tak było za komuny), gdzie wszystko było 10 razy tańsze niż u nich. I tak jest w zasadzie do tej pory.

To znaczy było, bo jakieś pięć lat temu okazało się, że baza turystyczna w Polsce, nie dość, że jest tania, to jeszcze tak luksusowa jak na zachodzie, a może nawet bardziej. W dodatku Polacy, nie przejmując się ograniczeniami regionalnymi i przesądami, że ładnie jest tylko w górach i nad morzem, nie przejmując się przesądami historycznymi, że koniecznie trzeba obejrzeć znane obiekty, zaczęli budować ośrodki turystyczne gdzie popadnie. Były to i są nadal odrestaurowane pałace i zamki, które – wskutek spadku czujności konserwatorów – udało się podnieść z ruin. W każdym takim obiekcie są sauny, baseny, restauracja z regionalną kuchnią i inne atrakcje. Nie ma tam ani jednego historyka sztuki, który niszczyłby nastrój swoją obecnością i uwagami, wszyscy zachowują się kulturalnie, spokojnie i grzecznie. Kraj został wprost usiany takimi obiektami. I one ciągle prosperują. I na to właśnie przyszedł Mateusz Morawiecki, którego Jarosław Kaczyński zrobił premierem. Przyszedł zobaczył to i załamał ręce. Tak nie może być – powiedział – nie może albowiem świadczy to o tym, że gospodarka spowalnia i ludzie zamiast pracować tylko wydają. Potem zaś okazało się, że mamy covid i cała branża turystyczna musi się zamknąć. Teraz czekamy już tylko na Arabów. To znaczy czekamy, aż te wszystkie cudowne obiekty padną, aż je przejmie jakiejś międzynarodowe konsorcjum, a potem, jak PiS przegra wybory, bo na pewno przegra, kolejna ekipa zorganizuje tam obozy dla uchodźców. Oni bowiem, podobnie jak dziki w obszarach natura 2000 muszą żyć w odpowiednich warunkach. My zaś możemy się przecież przyzwyczaić do tego, że inne dziki żyją z nami razem na tej samej posesji i mają o wiele więcej praw niż my. Nie tylko możemy, ale musimy, albowiem to właśnie sprawia, że wskaźniki gospodarcze zwyżkują. Tak to wyjaśniał premier Morawiecki w swoich słynnych nagraniach.

Przyznam, że próbowałem ich słuchać po raz pierwszy i jestem zdruzgotany. Jesteśmy w ręku szaleńca, a do tego entuzjasty, któremu niczego wytłumaczyć się nie da. A na następcę Kaczyńskiego szykują Dworczyka. Tak więc przyszłość rysuje się tak – Dworczyk vs Hołownia + uchodźcy.

Wracajmy jednak do turystyki. Uważam, że polityka turystyczna powinna być priorytetem państwa. Tego nie da się oczywiście wytłumaczyć żadnemu politykowi, a szczególnie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Politycy bowiem są ludźmi wypoczywającymi na Seszelach (Kaczyński nie, ale to bez znaczenia), w dodatku uważającymi, że to ich nobilituje. Nie, to ich degraduje. Gdyby chcieli nobilitować się naprawdę zajęliby się studiowaniem polityki kulturalnej III republiki. Wie, wiem, nudny jestem, ale to Francuzi ciągle zarabiają najwięcej na turystyce. I nie ma dla nich znaczenia, czy ludzie przyjeżdżają do Moulin Rouge, do Carcassone czy jadą w Pireneje. To wszystko jest bowiem elementem poważnej i celowej polityki państwa, które prędzej zrezygnuje z broni atomowej niż z zysków pozyskiwanych od rzesz zeświecczonych pielgrzymów. My zaś swoją turystykę, biedną i słabiutką zarżniemy w imię uzyskania wskaźników wzrostu gospodarczego, czyli jakichś kretyńskich słupków generowanych w pamięci komputera. Zarżniemy ją także po to, by jeden baran mianowany na premiera przez człowieka, który nigdzie nie był, niczego nie widział i niczym się nie interesuje, prowadzony przez pastucha udającego ministra finansów, został poklepany po plecach przez jakichś bankierów na nic nie znaczącej konferencji poświęconej globalnej polityce. I tyle.

  40 komentarzy do “Po co jest turystyka?”

  1. Smok ma siedem diademów ale cała ta jego władza i terror są na nic.

    A odnośnie turystyki – nie wiem na ile jest to prawdziwe ruszenie a na ile medialna zagrywka ale jeśli wierzyć jutubowi to ludzie mają już nóż na gardle na tyle, że policja z sanepidem przestaje być taka straszna.. Tylko konsumenci (czyli my) w większości są odurzeni propagandą telewizyjną i są święcie przerażenie tym „straszliwym wirusem” (jak go zwykł nazywać jeden ksiądz z mojej parafii)…

  2. Uff, się Panu ulało na tę naszą najukochańszą władzuchnę, ale zasłużenie. Zawsze się zastanawiałem dlaczego nie można odbudować pałacu saskiego w Warszawie, a jak usłyszałem, że naruszyłoby to konstrukcję fundamentów, to stwierdziłem, że to jest absurd ogłupiający ludzi, a pałac powstanie na św. Dygdy. A turystyka lokalna to coś wspaniałego, o ile się to zrobi dobrze i skutecznie omija przewodników.

    Polecam ziemię piotrkowską

  3. Na ale covid jest sprawą globalną – próba niewykonywania poleceń może zakończyć się dla danego kraju prawdziwą katastrofa. Co do turystyki, to w liczbach bezwzględnych faktycznie Francję odwiedza najwięcej. Natomiast jeżeli chodzi o udział zysków z branży w PKB, to (2019): Hiszpania 14,3 %, Włochy 13 %, Niemcy 9,1 %, Francja 8,5 %. Teraz covid spowodował spadek tych dochodów o 60-70%. Zatem w tych krajach naprawdę będzie to odczuwalne.

  4. Niech pan sobie obejrzy film „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, tam w pewnym momencie pokazują człowieka, który jest pańskim alter ego

  5. Dzień dobry. Pewnie ma Pan rację, Panie Gabrielu, w turystyce, jak w każdej branży, jest tak, że kiedy tylko na czymś daje się zarobić, my jesteśmy od tego odcinani. Dlatego bogaci są wciąż bogaci a biedni wciąż biedni. Tak działa system, dla przypomnienia. Ale na temat turystyki konkretnie, to ja mam uczucia mieszane. Może dlatego, że zdarzyło mi się spotkać zagranicznych turystów, którzy, może z wyjątkiem starych Niemców, zachowują się fatalnie. Krąży wiele opowieści na ten temat. Ale bardziej chyba obawiam się tego, że u nas turystyka to głównie pretekst do penetrowania naszego kraju i ciągłego monitorowania, czy jest tak, jak ma być. A im mniej o nas wiedzą – tym dla nas lepiej. Ja bym te biedniutkie zyski sobie darował, w imię życia w spokoju. Robię się podobny do dzika na starość.

  6. Nasunęło mi się, przepraszam bardzo, porównanie obecnej turystyki do obecnego malarstwa. W obu przypadkach podobnie się zeświecczyła, zmieniając jednocześnie swój powód istnienia. Zastanawiam się też, w ilu jeszcze dziedzinach życia, ma miejsce taki proces. Pewnie we wszystkich. Podróże – sróże.

  7. Jak zakażą podróży, to uruchomią masową produkcję przy krosnach, żeby wykończyć Chińczyków i „pobudzić gospodarkę”.

  8. Kto wie, ten wie. Ale ja myślę o takim ogólniejszym mechaniźmie, który można streścić w słowach „wszystko na pokaz”. I to dla obcych. Nawet te piękne ośrodki, o których Pan pisze, są budowane z myślą o przyciągnięciu zagranicznych – to znaczy bogatych i hojnych gości. Polak – wiadomo – ani bogaty ani hojny. Tak długo, jak tego myślenia się nie zmieni, będziemy tam, gdzie jesteśmy.

  9. mam wrażenie ,że EU ( Niemcy) dają kasę na „swoje” zabytki , Malbork, Poznań, Wrocław to tylko przykłady.
    Co do turystyki to myśle, że pielgrzymi są biedniejsi i nie zostawiają dużo kasy, dlatego postawiono na bogatych Amarykanów, ale to się kończy , sa jeszcze dalokowschodni turyści.

    Obawiam się, że Covid pomoże zamknać świat, po co ludzie z UE maja jeździć po Tajwanach , Koreach , Chinach i oglądać bogactwo. Przecież to juropejczycy w swoim mniemaniu mają być bogaci. Jak zobaczyłem bogate Wuhan świetujące koniec epidemii zrozumiałem, że tam jest bogactwo.

  10. Wszystko odwrotnie, większość atrakcji służy polakom albowiem są bogaci i hojni , rozrzutni obcy  to amatorzy ,,specjalnych” atrakcji.

  11. Likwidacja turystyki wygląda raczej na osłabianie i przejęcie gangów i mafii typu „s. i przyjaciele” i przy tym przejecie rynku rozrywki, handlu narkotykami, prostytucji, hazardu itp.

    Podobnie z kościołem i jego endżiosami.

  12. A mi się marzy taka sytuacja, że do nas nie przyjeżdżają, bo ich nie stać.

  13. A ja tak myślę sobie, że tu nie ma żartów. Biorąc pod uwagę niesłychanie namolną reklamę podróży wszelakich, trwającą od wielu lat, sprawa może być naprawdę poważna. Tak w ogóle, to wygląda, jakby wcześniej nas przyzwyczajano, pod pozorem wspaniałych pasji, do wędrówek ludów. A teraz nas się przyzwyczaja do pobytu w bunkrach. Zwariować można!

  14. Mieszkam wśród obcych i jak im się przyglądam to wygląda na to że ich na nic nie stać.

  15. – no a jak do nas przyjadą, to paniska takie, że…

  16. Xi ustami lizusów z Belgii ogłasza, że podróże szkodzą, bo wirusa w walizce się wozi. Nas chcą posadzić przy skórkach i futerkach. Zatęsknimy do krosienek.

  17. Podróżując ma Pan możność konfrontacji narracji (propagandy) z rzeczywistością. A tu system trzeba domknąć.

  18. Właśnie taka sytuacja jest w Norwegii, kogo nie stać nie przyjeżdża.  Mimo tego,  turystów nie brak.

  19. No tak. Trzeba domknąć. Czyli jesteśmy świadkiem domykania systemu? Naprawdę? Bo to brzmi groźnie, nie można już pić kawy spokojnie i odpowiadać na post, jeśli to jest naprawdę.

  20. Obawiam się, że nie będzie nas stać na podróże. Hans Schwab przedstawia założenia „nowej normalności” w taki (między innymi) sposób:

    -rządy powinny wdrożyć od dawna opóźnione reformy podatkowe dotyczące podatku katastralnego

    -globalną koordynację polityki podatkowej, regulacyjnej, fiskalnej, by stworzyć warunki dla „gospodarki zainteresowanych stron”

    -stworzyć mechanizmy śledzenia infekcji; i dostarczyć usługi telemedycyny

    -przekierowania wszystkich środków na inwestycje wyłącznie posuwające naprzód równość i założenia Agendy dla zrównoważonego rozwoju

    Czy myśmy już tego nie przerabiali w PRL? Podróże tylko dla wybranych, lepsze jedzenie dla wybranych, lepsze usługi medyczne dla wybranych, własność prywatna – tylko dla wybranych.

    Read more: https://www.pch24.pl/szef-swiatowego-forum-ekonomicznego–czas-na-wielki-reset,76393,i.html#ixzz6kqprM5aD

  21. Na temat zalet turystyki, szczególnie zagranicznej nie potrafię się sensownie wypowiedzieć, bo ją rzadko uprawiam, wyłącznie przymuszony przez żonę. W jej walory poznawcze też nie wierzę. Znam zbyt wielu durniów, których zwiedzenie połowy świata niczego nie nauczyło. Od dawna zastanawiałem się, co tak naprawdę ciągnie ludzi do jej uprawiania – masowość zjawiska musi wynikać z jakiejś głębszej potrzeby. Coś mi się wydaje, że określeniem „zeświecczeni pielgrzymi” trafił Pan w punkt.

  22. Turystyka nic nie daje. Jeśli odwiedzisz Tunis, a nie przeczytasz Augustyna, to co masz? Jeśli odwiedzisz Chengdu, a nie przeczytasz Tu Fu, to co masz? A jeśli przeczytasz jedno i drugie, nie będąc w żadnym z tych miejsc, to znasz tragedie, które są tam dzisiaj. I możesz pomóc lepiej sobie i innym. Także władzy. Edukacja !

  23. Augustyna można wziąć do Tunisu itd. ….

  24. Założycielem pierwszego biura podróży był Thomas Cook. Zorganizował wycieczkę 500 byłych alkoholików na wiec antyalkoholowy. Skoro już nie pili, dysponowali nadwyżką finansową, która zagospodarował mister Cook. Turystyka miała też cele militarne:  „w 1879, aby ułatwić podróże zagraniczne, Cook wyemitował pierwsze czeki podróżne, a sześć lat później rząd brytyjski zlecił mu przetransportowanie 15 000 żołnierzy do Sudanu”.

    Turystyka była propagowana w Anglii wśród mas powstającego właśnie proletariatu wielkoprzemysłowego, bo po pierwsze ściągała nadwyżki pieniędzy z rynku (lepiej żeby ich samodzielnie nie wydawali, bo jeszcze by na głupoty wydali), a po drugie przyczyniała się do rozwoju kolei, bo więcej ludzi kupowało bilety.  Tym samym czasie ostro popularyzowano mecze piłki nożnej (jako sport do oglądania i zakładów).

    I tak to przetrwało aż po dziś dzień, a raczej aż do wczoraj. Piłka nożna to sport z największym budżetem, a na wycieczki jeździć „trzeba”. Np.  w szkole jest wręcz obowiązek wycieczek.

    Myślę, że wszystkie te proletariackie uciechy zastąpione zostaną rozrywką wirtualną, żeby już plebsy nie zadeptywały planety i nie zostawiały śladu węglowego, bo przecież nieprzyjemnie się elitom wypoczywa jak prole srają na wydmach i wcinają śmierdzącą rybę. A przecież rybka też chce żyć, więc „how dare you!”

  25. czyli pandemię zaprojektowali Kaczyńskim z Morawieckim bo polska branża turystyczna zaczęła zagrażać turystyce francuskiej?

  26. Pielgrzymki też pod kontrolą? Zero wspólnotowości, ba, kontaktów społecznych, totalna atomizacja?

  27. Przed arabami inne ludy ciągnęły zyski z Rzymu, ale czasem duch chrześcijański brał górę nad barbarzyństwem. Było tak w roku 410, gdy wódz wizygotów Alaryk zdobył Rzym i zezwolił na trzydniową grabież, ale kościoły uznał za miejsca schronienia ludności. Zdarzyło się, że złote i srebrne naczynia z bazyliki Św. Piotra przechowywała z dala od bazyliki „wyświęcona dziewica”. Nie miała szans ukryć ich, gdy wtargnęli goci. Ich dowódca oszołomiony skarbem zawiadomił Alaryka, a ten kazał zanieść go pod strażą do bazyliki. Utworzyła się procesja wiernych śpiewających psalmy. Do procesji i śpiewów dołączyło wielu gotów. Znane są przypadki, gdy goci wzruszeni błaganiem dziewic i ich opiekunek odprowadzali je sami nie pozbawiając czci (ale bez dóbr doczesnych) do bazylik św. Piotra i Pawła.

    Wielka wędrówka ludów

  28. Drogi Coryllusie, współczesna turystyka w Europie to Chińczycy, Koreańczycy z południa i Japończycy + trochę bogatych Arabów (zakupy). Generalnie ludzie mający w dupie naszą (europejską czy chrześcijańską) przeszłość i zabytki. I co im zrobisz?

  29. Turystyka to wielka przyjemność – podróży, nowych bodźców. Resetująca, przywracajaca siły. Prawdopodobnie atawizm, żeby iść naprzód, rzucający ludzi na wiatr jak nasiona drzew.

    Kto nie idzie naprzód traci przestrzeń, potencjał, możliwości. Kurczy się i zamiera.

  30. Co do turystyki, to obok licznych innych sukcesów Francuzi zdołali nawet wytworzyć (szczególnie u Japończyków) nową jednostkę chorobową:

    https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/emocje/syndrom-paryski-bolesne-rozczarowanie-turystow-odwiedzajacych-paryz-aa-R4s8-boZ4-9RTU.html

  31. może rzeczywiście z hotelami ma być jakaś zmiana stosunków własnościowych, zwłaszcza, że były praktykowane takie podejścia w naszej transformacyjnej gospodarce.

    Sprzed jakiś 10 lat, pamiętam programy E. Jaworowicz omawiające skargi inwestorów, którzy na swoich działkach podejmowali decyzję o budowie motelu/hotelu, inwestowali w budowę w oparciu o kredyt bankowy i wtedy pod koniec inwestycji delikwent otrzymywał pismo z banku o natychmiastowy zwrot kredytu, było to niemożliwe i inwestycja byłą przejmowana przez bank itd, itd.

    Jeszcze pamiętam jakaś osoba z palestry była w to zawsze zamieszana o jakimś takim ptasim nazwisku. Nie pamiętam.

    No ale tak było…

  32. Działalność hotelarska w okresie obostrzeń powinna być w prosty sposób zwolniona z podatków id działalności, nieruchomości itd.. Wreszcie powinien być poluzowany kodeks, aby pracownicy nie zatopili firmy. Zresztą luźniejszy kodeks pracy to zawsze większa elastyczność gospodarki.

    Co do Morawieckiego u Sowy – może on musiał gadać knajacko-cwaniacko w takich kręgach, bał się wykluczenia przez tych gitowców polityki. Ale to wersja lajt, bardziej prawdopodobne, że to obrotowy i odpowiednio wysterowany karierowicz.

  33. Drogi Cortezie , Azjaci mają kompleks Europy, nawet jeśli to tylko moda to wynika z kompleksów. Są obecnie najbogatszą społecznością świata – mówią o tym ludzie mieszkający i podróżujący pomiędzy USA/EU/Indie/Chiny/Koreę . Tak na marginesie, Chińczycy i Japończycy wiedzą kim jesteśmy nad Wisłą, wiedzą także Persowie i Turcy. I wynika to z historii którą ich „dziadkowie” doświadczyli , a która była bezpośrednio związana z porażkami nad Wisłą. W wojskach Mongołów byli także wcielani kontynentalni Chińczycy. Z perspektywy turków i persów, jest to miejsce którego właściciele  opierali się Niemcom, Rosjanom, Mongołom, Turkom, Islamowi itd. My nie mamy nawet świadomości jako Kowalscy o takich czasach i wydarzeniach. Nawet tego że istniejemy jako plemiona lechickie nieco dłużej niż 1000 lat.

  34. Turystyka to w dużej mierze też architektura i urbanistyka. I nigdzie w Europie tak zaniedbana jak nad Wisłą. Przypomina mi się zawsze wizyta w Makowie Maz. Piękna rzeczka przepływa obok i w ogóle nie zagospodarowana. Jeżeli miejscowi nie szanują swego, to jak można liczyć na to, że obcy przyjadą i się zachwycą.

  35. Co znaczy kompleks po chińsku? Chyba nie to samo co po Polsku. Chyba tylko co do skośnych oczu.

  36. Co do skośnych oczu to cała Azja ma ten problem, co do blond włosów także, co do oczu zielonych i błękitnych także, a już biały kolor……. Ktoś ze znajomych będąc w Chinach ( mała, blond włos, zielone oczy, typ urody „słowiański”) przeżyła nad podobnym kompleksem wodospadu jak Niagara w USA, najazd turystów …chińskich. Z dwóch autokarów – które przywiozły takich normalnych turystów, wybiegło ok 150 osobników i wszyscy po 2 minutach orientacji w terenie nagle oblegało tę biedną z wrażenia dziewczynę i robiło z nią selfi foto. A już apogeum tego zjawiska, to była możliwość dotknięcia tej dziewczyny. Nie interesował ich żaden wodospad.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.