Zacznę od Rafała, który stał z nami dzielnie przez cały dzień na ostatnim jarmarku. Tak naprawdę to zacznę od czegoś innego, ale to się w sposób dziwaczny połączy później z Rafałem. W pamiętnej śpiewogrze telewizyjnej, zwanej nie wiadomo dlaczego teatrem, a wykonanej na motywach książki Wiktora Suworowa „Akwarium”, mamy pewną szczególną scenę. Główny bohater, świeżo upieczony kagiebista, siedzi wraz ze swoimi kolegami, w zagajniku, pod brzózkami, jak to zwykle na Świętej Rusi bywa, i popija. W pewnym momencie Gajos, grający głównego naczelnika od skrytobójstw i tajnych planów, wznosi toast i mówi – w naszym pułku przybyło.
My tu nie mamy żadnego pułku i w ogóle wygląda na to, że mamy coraz mniej, ale też przybyło. Przybył Rafał, który zilustrował książkę dla dzieci zatytułowaną „Zielone rękawiczki”. Zarówno sama książka, jak i ilustracje do niej bardzo się wszystkim podobają, a Rafał, jak napisałem na początku, mimo licznych domowych obowiązków stał z nami dzielnie na jarmarku. To nie wszystkie niespodzianki związane z Rafałem, od wielu bowiem miesięcy prowadzi on pewien projekt. Ja się nie zdradzałem ani słowem, ale tam na zapleczu coś się po cichu dzieje. Otóż Rafał przygotowuje wraz z żoną tom źródeł do historii Ukrainy, który mam nadzieję ukaże się na początku przyszłego roku. No, a Rafał zrobi doń jakąś okładkę. Będzie tam między innymi nowe tłumaczenie Bauplana, które jest już gotowe. Nie wszystko widać, choć widać dużo, bo wiele rzeczy pichci się na zapleczu i to mnie cieszy najbardziej. Trzeba się tylko modlić, żebym miał siłę to dźwigać i nad tym wszystkim panować.
Przygotowujemy, o czym pewnie pisałem, nowy, specjalny numer nawigatora. Będzie on poświęcony Kościołowi, jego misji, ale także herezjom. Teksty w zasadzie już są. Ja zaś chciałem zwrócić uwagę na dwójkę nowych, choć znanych już niektórym autorów. Od wiosny tego roku jest z nami Szymon, który odwala, tak to trzeba nazwać, taki kawał roboty, że klękajcie narody. Do tego przychodzi na targi i jarmarki i pomaga w sprzedaży, co przyznam jest wielkim ułatwieniem, nawet jeśli jest ze mną na targu jeden z kolegów z Grodziska. To zdecydowanie za mało w dzisiejszych okolicznościach. Szymon, prócz fantastycznego tekstu do nowego, specjalnego numeru, przygotowuje, w zasadzie sam, numer nawigatora poświęcony starożytności. Sporo tekstów już jest, ale przed nami jeszcze daleka droga, mam nadzieję, że numer ukaże się w zimie roku 2018. Jak będzie zobaczymy.
W nowym numerze specjalnym ukaże się tekst Sylwii. Jak wszyscy pamiętają Sylwia i Magda mieszkają w Hiszpanii i przetłumaczyły dla nas najpierw komiks o historii Katalonii, a potem książeczkę Javiera Barraycoa o Cristeros. Sylwia od dłuższego czasu pracowała nad tekstem o historii katalońskich katarów oraz o propagandowym wykorzystaniu tej historii we współczesnym, katalońskim separatyzmie. Mnie ten tekst ucieszył szczególnie, albowiem potwierdziły się w nim wszystkie moje intuicje i podejrzenia. Separatyzm kataloński służy w zasadzie temu, by zmienić granice na obszarze Francji. To jest cel najistotniejszy, pomijając wszystkie inne związane z osłabieniem Madrytu.
Obydwie panie przygotowują także główną część kolejnego numeru nawigatora poświęconego Hiszpanii, który, mam nadzieję, ukaże się we wrześniu. Chciałem tutaj zwrócić uwagę na tekst Sylwii, bo ma ona dopiero przed sobą całą drogę autorską, a poradziła sobie z tematem bardzo dobrze. Mam nadzieję, że Sylwia znajdzie czas, żeby kiedyś napisać dla nas coś obszerniejszego.
W życiu zdarzają się rzeczy przedziwne. Wczoraj dyskutowaliśmy tutaj o tym tekście Sylwii, a dziś z rana jeden z czytelników przesłał mi link do spotkania z Javierem Barraycoa, poświęconego komiksowi o Katalonii. Sami zobaczcie ilu ludzi przyszło. https://www.youtube.com/watch?v=woeh-2PiiIY&feature=share W Polsce trzeba by było chyba zrobić komiks o Jakubie Franku, żeby zebrać taką ilość osób.
Jak widzicie sporo się dzieje. I to wszystko pójdzie potem na rynek, i jak to mawiają niektórzy – w lud – bez żadnego znieczulenia. Chodzi mi o to, że my te treści aplikujemy wprost, nie przygotowując odbiorcy na ich przyjęcie jakimiś wstępnymi gawędami, które mają pozytywnie nastroić jego mózg przed przyjęciem sporej dawki nowości. Rozmawiałem ostatnio z jednym z czytelników na temat sposobu prezentowania naszych treści. On mnie przekonywał, że trzeba to robić nieco inaczej, ale ja nie dałem się na nic namówić. Uważam, że nie ma to sensu, a wczoraj przekonałem się o tym po raz kolejny. Pojechałem do Niepokalanowa ustalić różne rzeczy i spotkałem się z dyrektorem wydawnictwa, a także z panem kierownikiem od produkcji. Bardzo owocne spotkanie, powiem Wam, które przebiegało oczywiście w narzuconej przeze mnie atmosferze. Możecie sobie to zresztą sami wyobrazić. Opowiedziałem ojcu dyrektorowi o blogu, o czytelnikach i o tym, jak to wszystko tutaj funkcjonuje. Leciały same najlepsze kawałki, była też choreografia. Pomyślałem sobie, że powinniśmy w naszym skromnym zakresie pomóc Franciszkanom w ich niełatwej misji. Myślę, że trzeba zacząć od podbicia w rankingach czytelniczych na różnych stronach pism św. Maksymiliana. To na początek. Kto może i ma chęć niech spróbuje to zrobić. Potem zastanowimy się co dalej, bo rozmowy z ojcem dyrektorem będą kontynuowane. To wczorajsze wystąpienie przekonało mnie, że nie ma się co czaić, trzeba mówić wprost jak jest i co się zamierza zrobić. Innej drogi nie ma. Skuteczność tej metody bierze się z faktu, że ludzie, mimo różnych powierzchownych deklaracji znamionujących wielką pewność siebie, mają w sercach wiele wątpliwości. I tak naprawdę poszukują kogoś, kto te wątpliwości zamieni w pewność, poszukują akceptacji po prostu. To się zdarza i młodszym i starszym, ci ostatni całkiem sobie nie radzą ze swoimi wątpliwościami, a więc kiedy podchodzi do nich ktoś niepewny, niezdecydowany lub lekko się wahający i z miłym, niczym u Tomasza Terlikowskiego, uśmiechem, usiłuje coś wyjaśniać, nie pomaga im wcale. Tylko pewność siebie i głębokie przekonanie o słuszności własnej misji może zrobić na ludziach wrażenie, reszta to kokieteria, życie towarzyskie, albo ciemne interesy. Nie możemy podążać tą drogą. Mam nadzieję, że to dla wszystkich jest jasne. Musimy pracować i opowiadać o co nam chodzi jasno i wyraźnie. I tego się trzymajmy. Aha, wczoraj prawie udało nam się z Jarkiem skończyć gazetę, ale przyszła taka burza, że trzeba było przerwać. Dziś to dokończymy.
Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl A także do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk w Warszawie oraz do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej i do sklepu Hydro Gaz w Słupsku, który mieści się przy ul. Słowackiego 46
Jak chcesz promować św. Maksymiliana to skontaktuję Cię z Maćkiem Gnyszką, który jest jego fanem i zbiera na film. A gość ma kontakty i dużo może.
Ja chcę promować pisma Maksymiliana wydane przez Franciszkanów…trzymajmy się ramy…
No to do moich kilku książek o Ukrainie dołączę coś nowego. W nawiązaniu do 11 lipca (prawosławni mają 29 czerwca, dzień Świętych Piotra i Pawła) i rozpoczęciu eksterminacji Polaków na Wołyniu, w książkach, które mam w domu, przewija się wątek carskiego zlecenia na poróżnianie Ukraińców z Polakami. Rozpoczął to Uniwersytet w Kijowie. Ciekawe jak te sprawy będą wyglądały po podaniu źródeł historycznych.
A co do rysunków p. Rafała w „Zielonych rękawiczkach” to mają jedną wadę, jest ich za mało.
To będą niestety źródła do historii XVII wieku
Gnyszka promuje OSOBĘ, przede wszystkim jako organizatora i przedsiębiorcę. Jego pierworodny nosi imię na cześć Świętego
Ale ja nie mogę promować osoby, zrozum to. Ja mogę promować książkę.
Ale umówmy się Gnyszka promuje swoją osobe, na plecach św Maksymiliana. OK?
Św. Maksymilian miał tez sporo opracowań naukowych i patentów .To tez jest arcyciekawe .
Zerknij może na stronę niepokalanow.pl i zobacz co można poprawić….
Dziękuję i pozdrawiam z deszczowego obecnie Świętokrzyskiego.
Cholernie miłe, dziękuję. Postaramy się, by „Ukraina” była „mistrzostwem świata”. Lub czymś o zbliżonych parametrach 🙂
Że się wetnę w temat. Na stronie niepokalanow.pl w tamecznym sklepie nie ma np. możliwości sortowania wg. nowości.
Celna uwaga
Na lubimyczytac jest wpisanych parę książek, ale informacje i opinie skromne:
http://lubimyczytac.pl/autor/67249/sw-maksymilian-kolbe
W biblonetce bardzo ubogo:
https://www.biblionetka.pl/author.aspx?id=3351
W nakanapie.pl , bookhunter.pl i goodreads.pl chyba nie ma nic.
Więc mamy co robić.
możesz się umawiać na co chcesz, ale nie ze mną. A OK to sobie zwiń w rulonik, żeby wystające elementy nie wystawały i wetknij. Będzie mniej bolało niż efekty zaczepianie mnie.
Niby zastój, urlopowy i optymistyczny niż, a u Gospodarza wszystko pędzi…nowi ludzie, nowe pomysły, mobilizacja sił.
Bardzo się cieszę na te wszystkie niespodzianki i nowe wsparcie w postaci p. Sylwii, Magdy, Szymona i p. Rafała z żoną. Kolejne nawigatory już furczą….Tylko bić brawo i jeśli jest jakaś możliwość realnej pomocy, na tym koncentrować (czyt. modlitwa i komentarz WujkaDobraRada).
Trzymam kciuki 🙂 Ilustracje do „Zielonych rękawiczek” znakomite!
To nie zastój, nikt nie komentuje, bo nikt nie rozpoznaje bohaterów notki. Mam nadzieję, że to chwilowe.
Na stronie http://www.basnjakniedzwiedz.pl jest już nowy numer kwartalnika „Wyklęci” poświęcony Witoldowi Pileckiemu. Zapraszam.
@Coryllus
„Tylko pewność siebie i głębokie przekonanie o słuszności własnej misji może zrobić na ludziach wrażenie, reszta to kokieteria, życie towarzyskie, albo ciemne interesy.”
Ma Pan talent do takich celnych sformułowań. I dobrze, że ma Pan chociaż czasem fizyczną pomoc od innych. Ja wiem, dlaczego z wielu powodów najlepiej samemu wszystko robić. Ale wtedy jesteśmy też ograniczeni czasem i siłami do tej jednej swojej osoby. A to czasem albo z czasem nie pozwala na dalszy rozwój.
Ci, którzy przychodzą pomagać dobrowolnie zawsze się sprawdzają
I ja pana chwalę, również i panie z Hiszpanii i pana Szymona. Rysunki i grafiki w Rękawiczkach miodzio. Bardzo podobały się mojej żonie, a ją, jako prawdziwą królewnę na ziarnku maku, na prawdę trudno zadowolić. Oprócz pana akceptuje tylko jeszcze jednego rysownika robiącego dla dzieci, tego od tygodnika Anioł Stróż.
Raz udało mi się trafić do jej gustu ze swoim rysunkiem, i to był szczęśliwy traf, albowiem nie byliśmy jeszcze wtedy nawet narzeczeństwem, dopiero smaliłem cholewki. Teraz od czasu do czasu planujemy naszą książkę dla dzieci, których niestety nie mamy, no i mam niezłą zagwozdkę, bo pokazuje mi pana rysunki albo tego od Anioła Stróża jako wzór. „Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby”.
„Jak wszyscy pamiętają Sylwia i Magda mieszkają w Hiszpanii i przetłumaczyły dla nas najpierw komiks o historii Katalonii”
Ciemny gwint! Ale masz wtyczki, Gospodarzu miły! Nasze łączniczki katalońskie. Chwała im za ten komiks.
Na razie nie chcę zamawiać, a mam kilka rzeczy na oku oprócz Wyklętych, bo będę w rozjazdach. Jak wrócę.
https://www.youtube.com/watch?v=woeh-2PiiIY&feature=share
Ludu na tym spotkaniu to jest. Musi, że Katalonia ostoi się wraz z Hiszpanią. Tylko że ostro będzie.
Aniołki Charliego normalnie…;-) Kto jeszcze pamięta ten serial….
Coś ty? Nie strasz! Pamiętam. To one takie?
Aniołki Charliego potrafiły z wysokiego obcasa machnąć gostkowi przez szczękę, że już się nie podniósł. Ja wiem że to choreografia. Ale spróbuj nogą dosięgnąć pstryczka od światła. A dynamicznie to już w ogóle. Te dziewczyny nas zakasują. Pozostanie nam tylko moc męskiego barytonu.
Matko, tobie to żart jakiś opowiedzieć….To normalne dziewczyny są.
No co zrobisz. Ja już tak mam. Wszystko mi się kojarzy z mordobiciem.
Mówiąc poważniej, jak sobie dziewczyny poradziły w ognistej Hiszpanii, to musi że mają coś w sobie.
Tu remix starszych Aniołków: https://www.youtube.com/watch?v=P_XMlAJFR8A
„Szymon, prócz fantastycznego tekstu do nowego, specjalnego numeru, przygotowuje, w zasadzie sam, numer nawigatora poświęcony starożytności. … numer ukaże się w zimie roku 2018. Jak będzie zobaczymy.”
Długo czekać, ale cierpliwość to bardzo trudna cnota, krzyżowa. Niech nam osłodą będą na razie teksty o starożytności na portalu SN. Świetne są swoją drogą. Kawał roboty. Strasznie mnie one kręcą.
„Niewiastę mężną któż znajdzie o panie” Księga Przysłów 31: http://www.nonpossumus.pl/ps/Prz/31.php
https://youtu.be/u7ENOMbo11E. Ok 2:30 Najjaśniejszy z Aniołków, Farrah Fawcett. Z nadzieją, że nadal macie Panowie, nienowoczesne, zdrowe zainteresowania…
… bez papuziego piórka.
Matko, kiedy to było…:-( Górny karbon…
ha
a niewolnik mial zainteresowania nowoczesne
http://niewolnik.salon24.pl/357469,nr-0230-pogoda-na-jutro
Już wówczas był to serial beznadziejny. Gorszy był tylko taki o detektywie na wózku, i ten o detektywie sypiącym polskimi przysłowiami.
Nie znasz się, aniołki były w porzo…
Zdecydowanie bez papuziego piórka.
Kreda. Wczesna kreda.
Ona miała w twarzy coś męskiego. Nie każdy to lubi.
No był taki o detektywie polskiego pochodzenia, ale ten chodził normalnie. Nie pamiętam jego ksywki. Przystojny gostek, blondyn na krótko, miał tatę polskiego matematyka, dobrze machał pięściami, czysty nordycki typ.
Fawcett – to chyba „kran” po ichniemu? ?
Panie chlor, co pan mówisz. Facet miała coś męskiego? Chyba zarost.
No chyba że pan myślisz o tym dętym dżudżitsu czy innych karatach. Że raz się zrobiła w kimono to nic nie znaczy. To wszystko choreografia. Przecież nie daliby jej takiego ubezpieczenie, gdyby ona na poważnie to łamanie gnatów.
To był detektyw Banaczek. To rzeczywiście była chała gorsza niż Karolak.
Ładne Polki/słowianki, mają szerokie kości policzkowe i łagodny podbródek. Ona chyba była typem nordyckim? Kwadratowa szczęka.
Za to uśmiech miała niewiarygodny i czuprynę. Chyba właśnie jej najbardziej na świecie było ładnie z fryzurą z grzywką do góry. Wiele dziewczyn starało się ją kopiować, ją, albo któregoś innego „Aniołka”.
No nie wiem. Wyglądała jak facet po udanej operacji zmiany płci. Paszcza zębata oczywiście sztuczna.
>Tylko pewność siebie i głębokie przekonanie o słuszności własnej misji może zrobić na ludziach wrażenie…
A moje doświadczenie życiowe wskazuje, że z dwóch zachowań, „keep smiling” jest skuteczniejsze od asertywności. (Wyjątkiem są trenerzy liderów, którzy na szkoleniach asertywności zarabiają wielkie pieniądze).
Wogóle na Wschodzie popłaca najlepiej zasada angielska „Keep smiling”, to jest „uśmiechaj się”. Uśmiech w znacznym stopniu rozbraja mieszkańca Wschodu, a przypuszczam, że i na Zachodzie nie przeszkadza.
Jerzy Bandrowski, Przez jasne wrota
Nie twierdzę, że moja ilustracja jest jedynym rozwiązaniem do „Keep smiling„. Ale to jedyna jaką znalazłem po przejrzeniu kilkuset, więc coś w niej jest.
Jeśli chodzi o urodę, to w latach siedemdziesiątych, Farrah Fawcett była chyba najjaśniejszą gwiazdą kina. Raczej telewizji.
Ten o detektywie „sypiacym” polskimi przyslowiami to serial telewizyjny z wczesnych lat 70-ych „Banacek”, gniot do entej potegi i durnota.
Pojecie ludzi zachodu (a szczegolnie Ameryki) o Polsce i naszym regionie jest mowiac delikatnie blade. Zdani sa w zasadzie na papke serwowana przez media i utrwalana w umyslach. Generalnie i tak wrzucaja wszystkie narody Europy srodkowo-wschodniej do jenego wora i z naklejka „Russia”.
Prosze zerknac na ten filmik o Polsce na You Tube:
https://www.youtube.com/watch?v=BM-CB-ND9d4
taki standardowy zestaw do przelkniecia: troche przemieszanej zydowskiej i goralskiej muzyki, momentami krotkie fragmenty Chopina, kamera jedzie po warszawskiej Starowce, paru drogach, wnetrze jakiejs restauracji, jacys rozesmiani ludzie kupujacy oscypki i jest klawo. Aha, i jeszcze lektor wspomina o wielkich bogactwach jak zloza roznych mineralow, dodaja odrobine intelektu w postaci Lodzkiej Szkoly Filmowej, jakies zdjecie w podkoszulku Polanskiego, zamyslona twarz Wajdy, itp.
Amerykanie (ci swiatlejsi), jak sie dowiaduja ze jestem Polakiem to zaraz „oho, aha”.
I usiluja sie sami lansowac wciskajac mi te swoja wate cukrowa na patyku. Niedawno rozmawialem z taka jedna (taka nowoczesna i postepowa, joga, ubranie z jakiegos snobistycznego sklepu i w ogole hej do przodu). Przedstawila mnie swojemu ojcu – emerytowi i powiedziala z duma ze gdy byl pracownikiem naukowym oferowano mu wyjazd do Polski z jakimis wykladami przez Fundacje Fulbrighta.
I zapytala takim tonem wyzszosci : Slyszales chyba o Programie Fulbrighta?
Odpowiedzialem ze tak, slyszalem. Zapytalem czy ona wie o tym ze Fundacja ta w okresie zimnej wojny sprowadzala dzieci prominentow PRL-owskich, zapewniajac im stypendia, pozwalajac pracowac, ksztalcic sie. I dlatego, m.innymi powiedzialem jej, eks-komunisci i cla ta swolocz maja takie wplywy i wladze w Polsce.
A jej szczeka opadla i oniemiala na chwile. Po czym wydukala:” nie wiedzialam o tym”.
A ja na to: „no to teraz wiesz.”
Chyba nie. W Polsce ludzie z trwałym uśmiechem są uważani albo za słabych i niesolidnych, albo za cwaniaczków chcących wbić od tyłu nóż bliźniemu.
Baniaczek, powiadasz. Jak przez mgłę. Ale jeśli to on, to musi że to cienka aluzja do prof. Stefana Banacha (https://pl.wikipedia.org/wiki/Przestrzeń_Banacha). Takie reganowska kokieteria w stosunku do Polonii amerykańskiej. Serial przedwyborczy. Bo Baniaczek miał ojca polskiego matematyka, jak rzekłem ninie.
Mnie się podobał. Z baniaka też potrafił. Znaczy się, dociekać tych sylogizmów detektywistycznych.
Nie, „kran” w jezyku angliczanow to „faucet” (w American English). Ale wymowa prawie taka sama. Albo Fawcett prawie brzmi jak facet.
Porabany jezyk angielski, mowy ludzkiej (znaczy sie polskiej) nie rozumieja i przez to sa tak zubozeni.
Fajny spór. 🙂 Pamiętam taki sprzed lat. W mieszanym gronie i pod względem płci i wieku, spieraliśmy się, który z Aniołków najładniejszy. Jeden z panów obstawał stanowczo przy Jaclyn Smith, na co jego żona, jak zwykle z kobiecym refleksem, mówi:
– A! Ta z krzywymi nogami.
Te baby … :)))
Swoją drogą dopiero od tego momentu dostrzegałam, że ta aktorka faktycznie ma trochę krzywe nogi. A mnie, chyba też ona się podobała najbardziej.
Taka jakaś nordycka, z tą szczeną, kiedy potem zagrała w serialu rolę córki magnata sklepów wielkopowierzchniowych i Hollywood inaczej ja uczesał tzn odsłoniono te kości szczęki i zrobili ją na zupełnie brzydką. To miałam jedno pytanie do reżysera serialu: „gdzieście tego kunia znaleźli”
Tak, ona byłą najładniejsza, ale nunie miała felerne.
Ta Jaclyn Kupferszmit rzeczywiście wyglądała normalnie. Pewnie dziadkowie z Radomia.
Ludzie nie, tylko mężczyźni. 🙂 Kobiety mogą się uśmiechać do woli. Żeby tylko się chciało. Ehhh…
Odświeżyłem pamięć (https://www.youtube.com/watch?v=ykuGCT2uixk&index=6&list=PLGB55rpE0DFUr4ZinqbooJXhx_jVvnxro). Niestety macie rację panowie. Najgorsze były te z kartofla strugane polskie przysłowia Baniaczka. Coś o słoniu i jego zadzie na przykład. Słoń, typowy przedstawiciel polskiej fauny. Stąd my temat Słoń a sprawa polska.
Ja zasadę o typie urody Polek – czyli szerokie kości policzkowe i delikatny podbródek – poznałam dość późno. Po prostu takich kobiet jest u nas więcej i to była dla mnie oczywistość. Ładne jest takie.
Ale jak już się dowiedziałam, zaraz wyciągnęłam albumowa książkę o fryzurach. No i przyjrzałam się tym bardzo ładnym modelkom, przeważnie Niemkom. One faktycznie wyglądają inaczej – szerokość kości policzkowych i żuchwy jest prawie taka sama. Jak ktoś nie lubi tego typu urody powie, „kuń”. A jak lubi, to doceni.
Masz sporo racji, ale trzeba rozróżnić maskę (Daleki Wschód), obowiązkowy format (USA), zwykły fałsz słabych aktorów i szczerość dziewcząt.
Co do słabych aktorów, polityków i dziennikarzy telewizyjnych to charakterystyczny jest uśmiech sardoniczny czyli grymas twarzy przypominający uśmiech wywołany skurczem mięśni mimicznych po zażyciu trucizn zawartych w kropidle szafranowym (za wiki). Z tym, że te trucizny mają zabić przeciwnika politycznego, a publika cieszy się jak dzieci.
Co do dziewcząt to nie będę się rozwodził. Te, które znają grymas szczerego uśmiechu, przebierają w aspirantach.
To teraz juz rozumiem dlaczego Grzegorz Schetyna ciagle sie usmiecha. On jest tym drugim, tzn. tym cwaniaczkiem.
Specjalista od usmiechu sardonicznego jest, przypominam, Roman Polanski.
Ponad to, amortyzuje inwestycję w nowe zęby.
Uśmiech damskich 'zwiozd’ na ściance.
Szeroko otwarta paszcza, wszystkie zęby na wierzchu i szeroko otwarte oczy. To nie jest szczery uśmiech, ale korzystnie wygląda na zdjęciach.
Strasznie słaba ta dzisiejsza dyskusja o urodzie aktorek filmowych i serialowych. Do filmów i seriali brano najlepsze według ówczesnego gustu. Ponadto brano potwory, córki producentów i inne polecone. Tak jak w dziś.. O nich i polecających można gadać, ale lepiej rozejrzeć się wokół siebie. Najlepiej na parkingu, gdy parkują swoje SUVy.
Piękna riposta.
Obecna moda na patykowate nogi z ogromną szparą między nimi, wystające obojczyki, napompowane silikonem usta i cycki jest rodem z horroru. Nie bardzo rozumiem, jak można odczuwać pociąg seksualny do takiego straszydła.
Urodzona w Texasie..stary dowcip, everything in Texas is big.
Z komiksu Sylwii i Magdy przeszliśmy do aktorek. No więc też tak sobie pomyślałam, że o ile przy Fawcett, zadbano tak, że zrobiono z niej b. ładną kobietę ze świetną fryzurą, to w filmie polskim nawet o takie elementy się nie dba. Są dwie aktorki, które z rodzinnych względów grają na okrągło i niepotrzebnie, brunetki, długie włosy do barków, zawsze rozczochrane. Jedna ma wadę wymowy i mówi na wdechu, druga mówi z dyszkantem, i ta przerzuciła się z ról tzw. ambitnych (bo na takie role w filmie polskim na razie nie ma zapotrzebowania) na rolę namiętnej kobiety zakochanej w detektywie z irokezem na głowie wyrywanego od niej namiętnej w środku nocy do roboty policyjno – detektywistycznej. O matko i córko co za rozpacz. Na tym tle nawet stare amerykańskie seriale (górny karbon czy dolna kreda) i promujące nietypowe zachowania kobiet, bo lejące otoczenie – to cymes.
Niestety, aryjskość nieubłaganie kojarzy mi się z Siedemnastoma mgnieniami wiosny i aktami personalnymi funkcjonariuszy RSHA czytanymi przez narratora: „Czysty aryjczyk, typ nordycki…” (ros. „Istinnyj arijec. Charaktier – nordiczeskij”). Niektórzy delikwenci byli klasyfikowani jako „typ zbliżony do nordyckiego”. 😉
https://www.youtube.com/watch?v=WTiR1E60fXk#t=12m50s
ona nie porzuciła „ambitnych” ról…najpierw kazali jej zagrać tyłek komara, żeby zdobyć sympatię chłopaków i dziewczyn z „ulicy”, a potem przyszło pismo przeniesienia dramatycznego występu na place, ulice i inne społecznościowe miejsca spotkań
trzeba przyznać, że jak na osobę pozbawioną i talentu i rozumu, przykłada się do zadania całkiem nieźle 😉 w prawdzie oscara nie będzie, ale jakaś Gdynia na pewno, no i co najważniejsze zapis walki w życiorysie, a w przyszłości kto wie….
A w przyszłości …., chyba raczej zmarginalizowanie, bo jak piszesz talentu nie ma, a na starość one totalnie brzydną. No to co to zmoże być w przyszłości …. Chyba że ja przewidują kiedyś na szefową Instytutu Filmowego. O to zupełnie inaczej się potoczy życie takiej …. aktorki.
dokładnie o takiej czy innej tece mówię,
żadnej marginalizacji nie będzie, nie takiej prawdziwej bohaterki 😉
detektyw na wózku to „Komisarz Ironside”
Już lepszy był kapitan Sowa (na tropie)
Na trupie
Na starość zaczną grać w filmach dla dzieci
bingo 😉
ale reżyser „pierwszego polskiego serialu kryminalnego” był z górnej półki (w Biedronce…)
i napiszą wspomnienia pt. „Dzieci III RP”
’Siedemnaście mgnień wiosny’ i 'Stawka większa niż życie’, w obu tych serialac,h kobiety miały fryzury i stroje z epoki… z lat sześćdziesiątych. Ale cokolwiek złego byśmy o tych filmach nie powiedzieli, to dały się zapamiętać.
Rozczochrana brunetka wygląda jak czarownica. Tylko blondynki mogą być rozczochrane.
…. i Gazownia przyzna im zbiorowo nagrodę Nike
no ale ona właśnie czarownice będzie grała w tych filmach dla dzieci 😉
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.