lut 172016
 

W całej historii rabacji galicyjskiej najstraszniejsze jest to, w jaki sposób opisywana ona jest przez kronikarzy i popularyzatorów XIX wiecznych. Chcą oni za wszelką cenę podkreślić szlachetność i zalety duchowe spiskowców oraz podłość urzędników cesarskich. Przy opisie chłopstwa mordującego panów i rabującego ich dobytek głos im się łamie i nie wiedzą co czynić, bo wszak rewolucja miała być przeprowadzona w imię wydobycia ludu z upodlenia. Najgorszy jest opis, spotykany u wzystkich w zasadzie autorów, sposobu w jaki chłopi postąpili z rodziną Wiesiołkowskich oraz ich służbą. Wiesiołkowscy zmierzali przez kopne śniegi do punktu koncentracji powstańczego wojska. Zostali zatrzymani przez grupę chłopów, którzy się na nich rzucili. Senior rodu chciał się bronić, ale myśl mu przez głowę przeszłą taka, że nie można zaczynać rewolucji socjalnej od mordowania ludu. Gdybyż to usłyszał towarzysz Lenin, ależ by się uśmiał….No i ciekawostką oraz zagadką pozostaje, skąd wiadomo co Franciszkowi Wiesiołkowskiemu przeszło przez głowę, skoro wszyscy zgromadzeni przy nim powstańcy zostali zabrani najpierw do lochu, gdzie upokarzano ich i dręczono, a następnie do Tarnowa, gdzie wszystkich zabito. Ja tego nie wiem, ale myślę, że stawia ta zagadka pod wielkim znakiem zapytania wszystkie relacje z rabacji, jakie pozostawili po sobie szlachetni i podekscytowani zwolennicy rewolucji.
W jednym z opisów znalazłem fragment, któego głównym bohaterem jest Izaak Luksemberg, lub jak to jest zapisane w nowszych wydaniach pamiętników – Lukseburg. Człowiek ten siedział w oknie bramy miejskiej miasta Tarnowa, palił fajkę i naigrywał się z pędzonych gościńcem powstańców, których chłopi bili po głowie cepami i batogami. Kim był ów pan? Wymieniają go wszystkie relacje z rabacji, ale poświęca mu się moim zdaniem zdecydowanie za mało uwagi. Otóż Izaak Luksemberg był propinatorem cyrkułu tarnowskiego. To znaczy, że dzierżył monopol alkoholowy na tym trenie i wszystkie produkty spirytusowe upłynniane na terenach państwowych musiały przejść przez jego ręce. Co zaś z karczmami prywatnymi, w których szlachta ropijała chłopów pańszczyźnianych? No te były, jak sądzę, poza zasięgiem mocy pana Luksemberga. Stąd też może brać się dzika zajadłość z jaką ludzie Szeli niszczyli dworskie gorzelnie.
Powszechnie powielana jest informacja, jakoby pieniądze na zapłatę za szlacheckie głowy wyłożył tenże Luksemberg Izaak, który potem odebrał sobie z nawiązką swoje pieniądze, przeważnie w zbożu, które chłopi rabowali po pańskich spichlerzach. Nie ma niestety żadnego poza wspominkowymi potwierdzenia tej informacji, a jak już napisałem, nieraz dziwnie się te wspomnienia czyta.
Nie wiadomo na przykład dlaczego nikt nie zainteresował się działąniem siatek wywiadowczych na terenie wszystkich trzech zaborów w przedzień powstania. Wszyscy autorzy rozpisują się o tym, jak to po roku 1840 ruszyła robota spiskowa i agitacyjna mająca doprowadzić do wyzwolenia kraju. Kiedy wczytamy się w tekst, łatwo zorientujemy się, że cała ta robota spiskowa polegała na wysyłaniu do całych, dużych dzielnic, pojednyczych ludzi, którzy mieli tam tworzyć siatki spiskowców, mające się następnie przekształcić w oddziały zbrojne. To jest prawdziwa komedia, bo wiemy dobrze jak się to skończyło. Takiego Konarskiego, jak już się uporał ze stworzeniem tej swojej siatki na Litwie, natychmiast zatrzymano i powieszono. W poznańskiem było lepiej, bo tam pozwalano agitować jawnie, a to znaczy, że cała siatka była pod ścisłą kontrolą policji. Mniej więcej tak jak dzisiaj blogosfera, gdzie rodzą się różne fanatstyczne pomysły na działania mniej lub bardziej rewolucyjne. W Galicji na dwoje babka wróżyła, ale nie to nas interesuje. Spiskowcy wysłani na teren zaborów przez Towarzystwo Demokratyczne Polskie mieli się właśnie tak zachowywać – jak zgraja amatorów samobójców. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z innymi siatkami informatorów. Oto znajdujemy w zapiskach pewnego niemieckiego urzędnika informację, że zaludniająca całą Galicje zgraja pisarczyków wiejskich, wynajmujących się okazyjnie do czynności urzędowych, była wprost rozsadnikiem rewolucyjnych idei. Jeśli to prawda, może ów fakt oznaczać tylko jedno – wszyscy niepodległościowi marzyciele byli tu wysyłani przez Francuzów na pewną śmierć. Ich informatorami i strażnikami sprawy rewolucyjnej, a przez rewolucję właśnie Francja dyscyplinowała swoich wrogów i sojuszników, był kto inny. Ci właśnie, niepozorni, źle opłacani i łasi na każdy grosz pisarze wiejscy. Pozostaje jeszcze sieć informatorów żydowskich, ta jest specjalnie przez kronikarzy rabacji lekceważona. Oni wręcz piszą, że Luksemberg dowiadywał się wszystkiego pocztą pantoflową. To jest wręcz niepojęte – mieć przed oczami najsprawniejszą organizację wywiadowczą ówczesnego świata, wrogą, groźną i bezwzględną i nazywać ją pocztą pantoflową Luksemberga?! Trzeba być wyjątkowym fiołem, że wypisywać podobne rzeczy. No, ale taka była wówczas maniera. Umysły było sformatowane według rewolucyjnej propagandy francuskiej, która z kolei była częścią polityki imperialnej Francji. Na ile skutecznej to już osobna sprawa. No, ale najważniejsze jest to, czy my musimy ten upiorny sposób prowadzenia narracji powtarzać dzisiaj. Moim zdaniem nie. Możemy stanąć w prawdzie i zastanowić się nad sensem działań rewolucyjnych w XIX wieku i nad ich zapleczem. Tym głębiej musimy się nad tym zastanawiać, że o ile losy Szeli, którego – zdarza się i to – bronią kronikarze, jako bojownika sprawy chłopskiej, są omówione dość dokładnie, o tyle losy Jana Tyssowskiego, młodzieńca pięknego i posępnego, wspominane są półgębkiem. One zaś są dużo ważniejsze niż to co się działo z Szelą na Bukowinie. Otóż, jak już wspominałem, pan Tyssowski, najpierw wraz z innymi został zamknięty w twierdzy Spielberg, a następnie, jak piszą w kronikach – ułatwiono mu ucieczkę. Po ucieczce znalazł się w Dreźnie, skąd – za zgodą cesarza Austrii – wyjechał do Nowego Jorku.
To się nie mieści w głowie. Z jednej strony opisy tych spisków, smutne i krępujące, z drugiej zaś opis tego Tyssowskiego – jawnego prowokatora, który został wypuszczony z więzienia na mocy jakiegoś tajnego porozumienia pomiędzy Prusami a Austrią.
Będę dziś i jutro brnął dalej w te opowieści, bo w sobotę jestem gościem gminy Siedliska-Bogusz, gdzie odbywać się będą uroczystości związane z rocznicą rabacji. Wszystkich chętnych zapraszam serdecznie, impreza odbywać się będzie w szkole, a zacznie się o 14.00.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze, a także do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego w Warszawie.

  46 komentarzy do “Poczta pantoflowa propinatora Luksemberga”

  1. Zlekceważysz Izaka
    Czeka na cię paka 😉

  2. Rozumiem że (por. vide Newachowicz w genezie Powstania Listopadowego) była to wojna o rynek zbytu spirytualiów. No to na ile wyceniał Izaak Luxemberg każdego zabitego szlachcica właściciela gorzelni – bo usuniecie właściciela gorzelni poprawiało Izaakowi zbyt, czyli musiał zapłacić za poprawę, osiągniętych w ten niewybredny sposób, swoich wyników finansowych.

  3. Studiowanie histori jest szkodliwe dla formowania swiatopogladu zgodnego z przyjętym szablonem. No bo jak po prostu nie zostac anty semitą? no jak? niech mi ktoś wytłumaczy….:)))

  4. Linkowałam wczoraj czy przedwczoraj video z wykładu Szymona Peresa w kwestii pożytków z nieuczenia historii.

    .

  5. JUż tę tematykę wrzucałeś na bloga. Nic poza cytatem z „Wesela” nie przychodzi mi na myśl.

    „mego dziada piłą rżnęli, myśmy wszystko zapomnieli”
    W kontekście sztuki Wyspiańskiego, to daje pole do szerszych rozważań. Co potomkowie zrobili a raczej czego nie zrobili.

    Miałam wydane za komuny pamiętniki panien małopolskich, różne wspomnienia, ale już szukałam onegdaj ….wywędrowały chyba gdzieś do ludzi.
    Jesli ktoś ma takie stare ksiązki na półce, to może tam być coś o okolicznościach…nawet naiwnym językiem pamiętnikarskim panienki…

    .

  6. Nie wiem czy Pani wie że miły Pan Peres po wojnie zajmował się handlem bronią…

  7. Szczegółowa cena pewnie będzie trudna do ustalenia. Ja w kilku różnych źródłach znajdowałem różne, niekiedy bardzo sprzeczne informacje. Ale wspomniany Luxemberg „konferował” ze starostą tarnowskim Brainlem, który co prawda zaprzeczał podburzaniu chłopstwa do morderstw, ale sam przyznał, że z kasy wydał chłopom 4000 złotych reńskich „w nagrodę za wierność cesarzowi”. Płacił 5 złotych reńskich za pojmanego i 10 złotych reńskich za zabitego szlachcica. W innych źródłach napotykałem informacje o 5 i 10 talarach a w jeszcze innych 5 i 10 florenach a w jeszcze innych o 5 i odpowiednio 10 halerzach. Ta ostatnia informacja wydaje się zupełnie błędną w kontekście systemu monetarnego obowiązującego w monarchii w tym czasie. Po prostu halerze to drobniaki – chyba mało kto (a może nikt nie) chciałby mordować ludzi za groszaki.
    A system był następujący:
    1 talar (srebrny ok. 28 gramów) = 2 guldeny (zwane również florenami lub złotymi reńskimi)
    1 gulden = 60 krajcarów (lub grajcarów po polsku)
    1 krajcar = 8 halerzy
    Stąd najbardziej prawdopodobna cena to 5 za pojmanego i 10 guldenów (florenów, złotych reńskich) za zamordowanego.
    Czy była „ekstra premia” za właściciela gorzelni – nie wiem.

  8. A, coś mi się obiło o uszy:))

    .

  9. Przecież koszty ścinania głów pokrywane były kradzionym zbożem, a zapewne nie były to jedyne dobra dworskie, które do Izaaka trafiały.
    Zatem są dwa źródła zysku:
    – jednorazowe – nazwijmy je pogłównym
    – stałe – zwiększenie rynku.

  10. Ten miły starszy pan to innymi slowy – Merchant of Death

  11. Jak wielu miłych starszych panów… Choć ja bym nie użyła słowa „miły”…. w stosunku do niego. Jakoś mam inne preferencje.

    Ale ci w/g mnie mili też mieli coś za uszami… Cóż, życie;)

    .

  12. Pisałem wczoraj, ale powtórzę terrorysta + handlarz bronią = Nobel – nagroda pokojowa,
    a po naszemu Jaser Arafat + Szimon Peres

  13. Coryllus pisze: „W poznańskiem było lepiej, bo tam pozwalano agitować jawnie, a to znaczy, że cała siatka była pod ścisłą kontrolą policji. Mniej więcej tak jak dzisiaj blogosfera, gdzie rodzą się różne fanatstyczne pomysły na działania mniej lub bardziej rewolucyjne. W Galicji na dwoje babka wróżyła, ale nie to nas interesuje. Spiskowcy wysłani na teren zaborów przez Towarzystwo Demokratyczne Polskie mieli się właśnie tak zachowywać – jak zgraja amatorów samobójców. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z innymi siatkami informatorów”.

    W przenośni, jakby to było wczoraj.

    Otóż wczoraj – po wizycie twórczyni Majdanu pani Viktorii Nuland – zgłasza się do Prezesa IPN pani – ponoć nazywa się dr Maria Kiszczak z dokumentem i ofertą kupna. Wprowadziła w osłupienie wszystkich. TVN24 aż zabrakło tchu – tubie amerykańskiej walącej w PiS i PAD-a jak w bęben. Tak na marginesie dlaczego nasi sojusznicy po zmianach własnościowych nie wywali na zbity pysk gwiazdy „dziennikarstwa” przejęte z całym dobrodziejstwem.

    Pan Prezes IPN poinformował, że „W ubiegłym roku pion śledczy IPN podjął działania zmierzające do weryfikacji, czy Czesław Kiszczak przechowuje dokumenty podlegające przekazaniu do Archiwum IPN. Czynności te przerwała śmierć Czesława Kiszczaka (zmarł 5 listopada 2015 roku)”. Ci „nasi” i nie nasi nie wiedzą co z tym zrobić. Ci „nasi” z akademii jak prof. Dudek – panika w oczach. Ci „nasi” tworzą legendę o nierównoważonej kobiecie, która nie wie co robi. Ci od amerykańców z TVN 24 milczą.

    Kiedyś kolega opowiadał mi, jak jego Ojcu w latach tuż powojennych oferowano awans społeczny w Perspektywy – takim piśmie. Z awansem oferowano mu żonę. Proponowano rozwód z obecną i wskazana przez nich. Odmówił.

    Jeżeli to prawda, a nie mam powodów sadzić, że nie prawda, to mało prawdopodobne aby śp. Czesław Kiszczak pochowany na cmentarzu prawosławnym – nie otrzymał żony, która by Go pilnowała i kontrolowała. Oni doskonale wiedzieli i pisze to często Michalkiewicz zostali przewerbowani w III RP na stronę anglosasko-żydowsko-niemiecko. Tak samo likwidacja WSI faktycznie była uderzeniem w tych przewerbowanych.

    Tak więc pani Maria nie jest mitomanką, Ona wiedział że nie może tych akt przekazać poprzedniej ekipie. Nie miała takiego rozkazu. Nie wykluczam, a sądzę że Kiszczak śmieci w szafie nie trzymał – Rosja wysadza po spotkaniu pani Nuland w Polsce i zapowiedzi przez Petru na połowę marca demonstracji antyrządowych (po posiedzeniach TK i raporcie Komisji Weneckiej), które mają doprowadzić do obalenia rządu i wszczęcia procedury odsunięcia PAD-a.
    Rosja jak domniemywam, nie chce do tego dopuścić. Dlatego tak ważne jest otwarcie zbioru zastrzeżonego.

    Taki paradoks Rosja wysadza w powietrze państwo Adama Michnika rękami żony Czesława Kiszczaka. Tym samym potwierdza, że nie zgodzi się na żaden Nowy Jedwabny Szlak, który nie będzie szedł przez Rosję – co da jej bogactwo. Rosja broni rządu PiS i PAD-a.

    Coyllus zajmujący się historią gospodarczą, wie doskonale jakim źródłem bogactwa stary szlak był dla I RP. Wersja ukraińska (którą mogą sobie włożyć w dupę – Chiny pewnie mają ładny ubaw) wkomponowuje się w strategię amerykańsko-niemiecką dotycząca Polski (którą oferuje PO, Nowoczesna, PSL i ten KOD) – Księstwa Warszawskiego.

    Jeszcze prof. Modzelewski wczoraj podsypał jawnym otwartym tekstem, że musimy pozbyć się Mitteleuropa (dużego rynku zbytu dla Niemiec, montowni itd.) i że z powodów ideologicznych zniszczyliśmy przemysł i Morawiecki o bilionie złotych inwestycji, wiedząc że bez Jedwabnego Szlaku to nierealne.

    http://vod.tvp.pl/24048904index.html16022016-wydanie-specjalne

  14. Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła.

  15. Ja bym nie przesadzał z tymi wielkimi tezami…moze po prostu przypomniała sie jej historia Jaroszewiczów….Ja na pewno nie chciałbym mieć takich „Kwitów”…specjaliści od przepytywania każdego złamią…

  16. Ten link

    http://vod.tvp.pl/24048904/16022016-wydanie-specjalne

    Tezy szokujące, ale wydaje mi się że prawdziwe.

  17. Z gdubsza tak mi się też układa. Mnie się nie chce pisać takich dużych analiz, bo dla mnie to raczej intuicujne.

    Wielu ludzi nie rozumie pojęcia „obrotowości” w polityce. Sądzą, bo chcieli by tak było, że jak się raz ustali „jak jest” to ma się spokój na długo i jeszcze…. maja pretensje typu: sojusznicy nas zdradzili.
    No nie ma takiego pojęcia.
    Samemu należy obracać się wkoło i grać jak karty pozwalają.

    Mnie od dziecka uczono: miej oczy naokoło głowy. I nic nie mów, co widzisz.

    .

  18. Ale to się NIE wyklucza.

    .

  19. Dr Maria instrukcji nie przeczytała i pomyliła Instytuty.
    IBN i ILW 😉

  20. IPN – ci naukowcy to tacy rostrzepani 😉

  21. Nie róbcie z niej głupiej. To że usiłuje grać wariatkę, to dla ułatwienia…i może trochę dla bezpieczeństwa – choć to akurat złudne.
    No ale „wariatka” spokojnie mogła iść handlować z IPN.
    To zależy kto jest widzem spektaklu…kto ma być widzem, na tym poziomie percepcji…

    Dlatego tak się wczoraj cieszyłam, sprowadzająć wszystko do kryminału , powieści sensacyjnej…jeszcze nie dodałam – farsy.
    A pod spodem …ciekawie, ale nie dla nas.

    .

  22. Maria Teresa Korzonkiewicz-Kiszczak (ur. 20 sierpnia 1934 w Kozach) – polska ekonomistka i wykładowczyni, autorka bajek, przypowieści, powieści beletrystycznych i wierszy. Koleżanka po fachu Coryllusa 😉

  23. Jakieś 1,5 roku temu u PINK PANTHER był w komentarzach rozgryziony ten wątek, rodzinny.

    .

  24. Ciekawe rzeczy Pan pisze, ale wg. mnie to te amerykany co kupiły TVN to są tego samego typu co Anna Chapman, tym bardziej, że nadal szarą eminencją jest tam Subotic, którego sąd nie pozwolił skrzywdzić oskarżeniem o wsiową współpracę.

  25. x. Tokarzewski w „Przedniej straży” pisze, że o ruchach wojsk bolszewickich, petlurowskich i polskich najlepiej poinformowani byli Żydzi. Dobra organizacja to podstawa

  26. Wariatką nie jest. Jednakże „słabość intelektualna”, że się tak wyrażę, tej Pani jest porażająca….wystarczy posłuchać, lub przeczytać „wywiady”…rozpacz…!

  27. Dr. Gontarczyk nazwał panią Marię K. osobą o stonowanym intelekcie i tego się będę trzymać.
    .;)

  28. I do dzis wiele sie nie zmienilo… chociaz zwykli, przecietni ludzie tez juz sporo wiedza.
    Cala masoneria, te rozne loze, fundacje, stowarzyszenia, instytuty… rozne spotkania G8, G20… tylko siedza darmozjady i planuja, knuja, spiskuja… to wszystko jeszcze w duzej mierze za publiczne pieniadze z naszych podatkow i do tego przeciwko nam… przeciwko
    calym narodom… calej ludzkosci !!!

    … do tego jeszcze rodzimi zdrajcy, kolaboranci „zakotwiczeni” w merdiach… i inne
    KOD’ziki.

  29. Stone-wanym czyli skamieniałym intelekcie 😉

  30. Cokolwiek by nie sądzić o pani Kiszczak (ocenianie jej jako idiotki przez takich jak Gontarczyk jest tak teatralne, że bardziej być nie może) niemożliwe jest by ważne kwity nie były zabezpieczone przez otoczenie. Pani K. również z pewnością jest otoczona opieką. Jaroszewiczową to ona by została, gdyby rzeczywiście wpadło jej do głowy handlować papierami bez wiedzy i zgody. Kiepskie przedstawienie, w którym komentatorami mówiącymi, co tam jest są „Trotyle”.

  31. Dokladnie! I wszystko w merdiach kolaboranta Sakiewicza !!!… i dodatkowo
    w „nowo zreformowanej TVP” !!!

    No… mistrzostwo swiata… nie pogadasz !!!

  32. rabacja oraz opisywane zdarzenia pokazują sposób modelowania rzeczywistości w dochodzeniu do celów;
    – i takie scenariusze odpowiednio dostosowane do realiów są wdrażana w każdym okresie;
    jak popatrzymy dookoła to mechanizmy z rabacji [obieg danych, sieć informatorow, ośrodki decyzjne, beneficjenci,..] daje się zlokalizować;- ofiary co prawda już nie są rżnięte piłami, ale kasa jako cel w dzialaniu wg utartych i sparwdzonych metod jest zdobywana/wydobywana;- i widzimy to w każdym krędu decydentow tzw. władzy na wszystkich poziomach;
    mniej lub bardziej udolnie ale wg schematu;
    dlatego warto uczyć się historii tej odbiegajacej od zaordynowanego ładu w umyslach odbiorców

  33. chcialbym zobaczyć jak Modzelewski robi biznes z banknotem 100 zl w ręce; piękny pokaz zdolności do produkcji i wykonywania usług plus VAT;
    – gośc bierze kasę od każego [Palikota, PiSu, …] i każdemu kładzie brednie byle za realne pieniądze;
    ten autor ustawy o podatku VAT sformulowal ją pod kątem zapewnienia zwrotów dla wytypowanych środowiski [tak, ten kolor jak ów sztandar];- to byl piękny okres w RP, dopóki ludek nie zorientowal się, że też tak może;- no to się posypało [złożenie deklaracji korygującej nie zwalniało urzędu skarbowego z wymogu dokonania zwrotu VAT – to był majstersztyk]

  34. Taki świetlany przykład pisarczyka wiejskiego to chyba postać Zołzikiewicza.? Pięknie opisany, ile było takiego gnoju?

  35. Ile osób liczyć mogła taka podła pisarczykowa zbiorowość, jaki miała zasięg oddziaływania na wplątywanych a bezbronnych ludzi?.
    Moja babcia narzekała na urzędników II RP (poniżej starosty).Wg niej starostowie byli na poziomie ale w urzędach starostów zdarzali się tacy Zołzikiewicze.

  36. ” … Pozostaje jeszcze sieć informatorów żydowskich … ”
    ============================================
    Witam i podaję, że z ojcowskich opowieści dowiedziałem się jakie było zajęcie braci judeuszów, którzy na przywoływanym terenie II RP – kieleckie parafia Ryczywół – nie mieli konkretnego zajęcia, chyba realnie trudnili się tylko płodzeniem licznego potomstwa, taki judeusz chodził cały dzień po przydzielonej mu wsi zagadywał mieszkańców i zglądał (sic!) to tu to tam a kiedy zauważył coś interesującego co mogło zwiastować okazję do jakiegoś geszewtu to bardzo szybko donosił o tym starszym i mądrzejszym, jak tam się ci braciszkowie rozliczali nie wiadomo. Takimi interesującymi informacjami były na przykład te, że właśnie Jaśkowi padła krowa, a 90 letnia Wackowa ciężko zaniemogła i też wiadomość, że Anzelm właśnie wrócił z ameryki. Reakcja starszych i mądrzejszych na dostarczone informacje była błyskawiczna, każdy z bohaterów otrzymywał ofertę, która na pierwszy rzut oka była bardzo atrakcyjna, ale poniewczasie okazywało się, że nowa krowa kosztowała Jaska dwie morgi pola, leczenie starej Wackowej nie tylko pochłonęło wszystkie pieniądze rodziny ale wpędziło ich wielkie zadłużenie, a Wackowa i tak zmarła, przywiezione przez Anzelma pieniądze przejął na rzekomo duży procent ich lichwiarz a Anzelm swoich pieniędzy nigdy już nie zobaczył.

  37. Kiedy będziemy tu pisali o śmierci pułkownika Sławomira Berdychowskiego – nigdy?

  38. Odp. na wpis Pana Mullinsa z 11:51:

    Jak?
    Bardzo prosto, lecz wyczerpujące wyjaśnienie tego wymagałoby bardzo długiej wypowiedzi.
    A ponadto zrozumienie tego wywodu wymagałoby elementarnych umiejętności matematycznych, rozumienia operatorów logarytmicznych i operacji na wielkich liczbach.

    Zatem gdzieś to kiedyś obszernie wyjaśnię, może na własnej stronie…

    Na razie niech Pan uwierzy na słowo, że jest Pan w błędzie, bo nie są to jedynie proste relacje „etniczne”, które są propagandowym zamysłem w celu otumanienia tłumu, który doprowadzony do bezbronności jest następnie przerabiany na szmaty /zniewalany, okradany, pozbawiany życia/.

    To są tak naprawdę relacje zdecydowanie kulturowe, a mówiąc ściśle pasożytniczo-pseudokulturowe. Nie zawsze to co pozorne jest rzeczywiste.

  39. Tych pięć filarów to nie przypadek, to ruch wyprzedzający, by być przygotowanym na zmiany, a szykują się epokowe. Już nikt nie mówi o rozwoju małych i średnich firm, ale o tych dużych będących zapleczem dla tych małych i średnich. To już gra va banque, a ten bilion to skąd? Nie przypadkowo też zwija się Europa, choć nadal jest wiodącą światową gospodarką, pewny chaos imigracyjny na wiosnę, to też nie jest przypadek. Widać wyraźnie, że gospodarczy i polityczny środek ciężkości przesunie się, jeśli nic się nie wydarzy na wschód od Łaby. Coś w trawie piszczy skoro interia w czołówce trzyma tytuł jak to Polacy będą wracać z Wysp do kraju, bo takie są prognozy, czy znowu przypadek?
    Jedno jest pewne, Chiny nie odpuszczą, bo to dla nich być, alby nie być, a dla Rosji to po prostu złotodajna kroplówka, a i dla nas szansa wręcz tysiąclecia, przy założeniu, że staniemy się końcowym etapem nowego handlowego szlaku.
    I jeszcze jedno jest w tym wszystkim charakterystyczne, we wszystkich mediach na temat szlaku praktycznie głucho, wszyscy udają, że nie ma tematu.
    „Obyś żył w ciekawych czasach” jak mówi chińskie stare, ale aktualne powiedzenie.

  40. Każde spotkanie z Joanną Siedlecką – autorką cyklu publikacji ujawniających prawdziwe oblicze lansowanych w PRL-u literatów, jest okazją do wspólnego poszerzenia wiedzy o mrocznych kartach tamtego systemu;
    http://www.polishclub.org/2016/02/14/artur-loboda-spotkanie-z-joanna-siedlecka-autorka-biografii-odtajnionych-wideo/

    Byłoby miło widzieć Panią Joannę Siedlecką na targach w Bytomiu.
    Warte rozważenia…

  41. Tekst stanowi część książki Wall Street, Banks, and American Foreign Policy (1984)

    W latach 1930. Rockefellerowie mocno naciskali na wojnę z Japonią, którą postrzegali jako agresywnego konkurenta o zasoby ropy i kauczuku w Azji Południowo-Wschodniej oraz zagrożenie dla ich marzeń o masowym „rynku chińskim” dla produktów naftowych. Z drugiej strony, nie chcieli interwencji w Europie, gdzie utrzymywali co prawda raczej słabe związki z Wielką Brytanią i Francją, ale posiadali za to bliskie powiązania finansowe z firmami niemieckimi, takimi jak I.G. Farben.

    Morganowie byli z kolei silnie powiązani finansowo z Wielką Brytanią i Francją, toteż szybko opowiedzieli się za wojną z Niemcami, podczas gdy ich zainteresowanie Dalekim Wschodem stało się minimalne. Ambasador USA w Japonii, Joseph C. Crew, były partner Morgana, był jednym z niewielu urzędników w administracji Roosevelta, szczerze zainteresowanych pokojem z Japonią.

    W pewnym sensie II wojna światowa była wojną koalicyjną: Morganowie dostali swoją wojnę w Europie, Rockefellerowie swoją w Azji. Do rządu wracali teraz tacy ludzie Morganów, jak Lewis W. Douglas i Dean G. Acheson (protegowany Henry’ego Stimsona), którzy opuścili administrację Roosevelta rozczarowani polityką słabej waluty i nacjonalizmem gospodarczym. Nelson A. Rockefeller został szefem działań związanych podczas II wojny światowej z Ameryką Łacińską, w ten sposób rozsmakowując się w służbie publicznej.

    Po II wojnie światowej zjednoczony wschodni establishment, złożony z rodzin Rockefellerów, Morganów, Kuhnów oraz Loebów, krótko cieszył się ze swojej niekwestionowanej supremacji. „Kowbojskie” firmy z rolniczego południa, niezależni nafciarze oraz budowlańcy z Teksasu, Florydy i południowej Kalifornii zaczęli bowiem konkurować z Jankesami o zdobycie władzy politycznej. Chociaż obie grupy popierały zimną wojnę, kowboje zawsze byli bardziej nacjonalistyczni, bardziej wojowniczy i mniej zważali na to, co myśleli nasi Europejscy sojusznicy. Byli także mniej przychylni dla pomocy finansowej dla, kontrolowanego obecnie przez Rockefellerów, Chase Manhattan Banku i innych banków z Wall Street, które beztrosko udzielały pożyczek krajom komunistycznym i Trzeciego Świata, a teraz oczekują od amerykańskiego podatnika, że zapłaci rachunek — bezpośrednio w podatkach lub przez dodruk dolarów.

    Trzeba jasno powiedzieć, że to, która partia znajduje się u władzy, jest o wiele mniej ważne od finansowych i bankowych powiązań danego reżymu. Świadectwem znaczenia władzy finansowej była kontrola nad polityką zagraniczną, jaką przez długi czas posiadał Henry A. Kissinger, odkrycie niezwykle wpływowego starszego polityka Johna J. McCloya, związanego z Rockefeller-Chase Manhattan Bankiem. Kolejnym tego dowodem jest skuteczność lobbingu, jaki Kissinger i David Rockefeller, szef Chase Manhattan, zastosowali wobec Jimmy’ego Cartera, by ten zezwolił na przyjazd do USA chorego szacha Iranu, co spowodowało upokarzający kryzys z zakładnikami.

    Poza kilkoma szczegółami, jasne jest, że wyzwanie rzucone władzy Rockefellerów i Morganów w Radzie ds. Stosunków Międzynarodowych (CFR) i stworzonej przez Rockefellerów Komisji Trójstronnej (Trilateral Commission) spaliło na panewce, i że „rząd ciągły” (ang. permanent government) rządzi niezależnie od partii będącej nominalnie przy władzy. W konsekwencji głośno zapowiadany „dwupartyjny konsensus w polityce zagranicznej”, narzucony przez establishment od II wojny światowej, wydaje się niezagrożony.

    David Rockefeller, od 1970 (według Wikipedii od 1969 r. — przyp. red.) do 1981 r. prezes zarządu należącego do jego rodziny Chase Manhattan Bank, założył Komisję Trójstronną w 1973 r., a pomogło mu w tym wsparcie finansowe CFR oraz Fundacji Rockefellera. Joseph Kraft, waszyngtoński felietonista wielu czasopism, który osobiście wyróżnia się członkostwem w CFR i Komisji Trójstronnej, trafnie określił CFR jako „szkołę mężów stanu”, która „w przybliżeniu może być organem czegoś, co C. Wright Mills nazwał elitą władzy — grupą ludzi o podobnych zainteresowaniach i poglądach, zakulisowo kształtujących bieg wydarzeń”.

    Komisji Trójstronnej przyświecała idea umiędzynarodowienia procesu formułowania polityki. Komisja składa się z małych grup liderów korporacji międzynarodowych, polityków i ekspertów od polityki międzynarodowej ze Stanów Zjednoczonych, Europy Zachodniej i Japonii, którzy spotykają się, by koordynować politykę gospodarczą i zagraniczną pomiędzy swoimi krajami.

    Być może najważniejszą postacią w polityce zagranicznej od czasu II wojny światowej jest osiemdziesięcioletni John J. McCloy, ulubiony doradca wszystkich prezydentów. Podczas II wojny światowej McCloy, jako asystent podstarzałego sekretarza Stimsona, praktycznie zarządzał Departamentem Wojny; to McCloy przewodniczył podejmowaniu decyzji o internowaniu wszystkich Amerykanów pochodzenia japońskiego i jest właściwie ostatnim Amerykaninem, który nadal usprawiedliwia to działanie.

    Przed i w czasie wojny, McCloy — uczeń Stimsona — poruszał się wokół Morgana (był zresztą jego prawnikiem); jego szwagier, John S. Zinsser, był w latach 1940. członkiem zarządu J.P. Morgan & Co. Wpisując się w powojenną zmianę układu sił, McCloy przeniósł się szybko do kręgu Rockefellera. Został partnerem w działającej na Wall Street firmie prawniczej Milibank, Tweed, Hope, Hardley&McCloy, która długo doradzała rodzinie Rockefellerów i Chase Bankowi.

    Następnie objął stanowisko prezesa zarządu Chase Manhattan Banku, dyrektora Fundacji Rockefellera i Centrum Rockefellera, oraz wreszcie, od 1953 do 1970 r., prezesa zarządu Rady ds. Stosunków Międzynarodowych. W czasie prezydentury Trumana McCloy był prezesem Banku Światowego, a potem Wysokim Komisarzem USA w Niemczech. Był również specjalnym doradcą prezydenta Johna F. Kennedy’ego ds. rozbrojenia i przewodniczącym Komitetu Koordynacyjnego ds. Kryzysu Kubańskiego. To McCloy „odkrył” profesora Henry’ego Kissingera dla armii Rockefellera. Nic dziwnego, że John K. Galbraith i Richard Rovere przezwał McCloy’a „panem establishmentem”.

    Szybki przegląd liderów polityki zagranicznej po II wojnie światowej pozwoli nam odkryć dominację elity bankierów. Pierwszym sekretarzem obrony Trumana był James V. Forrestal, były dyrektor generalny banku inwestycyjnego Dillon, Read & Co., ściśle związanego z grupą inwestycyjną Rockefellera. Forrestal był także członkiem zarządu Chase Securities Corporation, filii Chase National Bank.

    Innym sekretarzem obrony Trumana był Robert A. Lovett, wspólnik w potężnym nowojorskim domu inwestycyjnym Brown Brothers Harriman. W czasie sprawowania obowiązków sekretarza obrony, Lovert pozostawał w zarządzie Fundacji Rockefellera. Sekretarz sił powietrznych Thomas K. Finletter był podczas służby czołowym prawnikiem korporacyjnym na Wall Street i członkiem zarządu CFR-u. W. Averell Harriman — multimilioner oraz wspólnik w Brown Brothers Harriman — był z kolei ambasadorem w Wielkiej Brytanii i sowieckiej Rosji oraz sekretarzem handlu w administracji Trumana. Harriman stanowił często niedocenianą, ale dominująca siłę w Partii Demokratycznej od czasów Roosevelta.

    Za Trumana ambasadorem w Wielkiej Brytanii był też Lewis W. Douglas, szwagier Johna J. McCloya, członek zarządu Fundacji Rockefellera i CFR-u. Na stanowisku ambasadora przy Dworze Świętego Jakuba (oficjalna nazwa dworu angielskiego — przyp. red.) zastąpił go Walter S. Gifford, członek zarządu AT&T oraz przez prawie dwie dekady członek zarządu Fundacji Rockefellera. Ambasadorem przy NATO za Trumana był William H. Draper Jr., wiceprezydent Dillon, Read & Co.

    Duży wpływ na tworzenie polityki „zimnej wojny” przez administrację Trumana miał dyrektor ds. planowania polityki w Departamencie Stanu, Paul H. Nitze. Nitze, którego żona należała do rodziny Prattów, związanych z Rockefellerami od początków Standard Oil, był wiceprezesem Dillon, Read & Co.

    Gdy Truman przystąpił do wojny w Korei, utworzył Office of Defense Mobilization, które miało zarządzać krajową gospodarką. Pierwszym dyrektorem tej instytucji został Charles E. („elektryczny Charlie”) Wilson, dyrektor generalny kontrolowanego przez Morgana General Electric Company, który należał także do zarządu Morgan Guaranty Trust Company. Jego najbardziej wpływowymi asystentami byli Sidney J. Wienberg — wszechobecny, główny wspólnik w banku inwestycyjnym Goldman Sachs& Co. — oraz były generał Lucius D. Clay, prezes zarządu Continental Can Co. i dyrektor Lehman Corporation.

    Na stanowisku prezesa Banku Światowego McCloya zastąpił Eugene Black, który zajmował to stanowisko przez dwie kadencje Eisenhowera. Black sprawował również, przez 14 lat, funkcję wiceprezesa Chase National Banku. Do objęcia stanowiska w Banku Światowym namówił go Winthrop W. Aldrich, prezes zarządu banku Chase National Banku i szwagier Johna D. Rockefellera Jr.

    Rządy Eisenhowera okazały się złotymi czasami dla interesów Rockefellerów. Będąc rektorem Uniwersytetu Columbia, Eisenhower często uczestniczył w obiadach na wysokim szczeblu, gdzie liderzy środowiska Rockefellerów i Morganów przygotowywali go do prezydentury. Spotykał się m. in. z prezesem zarządu Standard Oil of New Jersey Rockefellerów, dyrektorami generalnymi sześciu innych dużych przedsiębiorstw naftowych, wliczając Standard of California i Socony-Vacuum oraz wiceprezesem wykonawczym J.P. Morgan & Co.

    Gospodarzem jednego z obiadów był Clarence Dillon, multimilioner i emerytowany założyciel Dillon, Read & Co. W skład zaproszonych gości wchodzili: Russell B. Leffingwell — prezes zarządu J.P. Morgan & Co i CFR (przed McCoyem); John M. Schiff — główny wspólnik w banku inwestycyjnym Kuhn, Loeb& Co.; Jeremiah Milban — finansista i dyrektor Chase Manhattan Banku; oraz John D. Rockefeller Jr.

    Nawet jeszcze wcześniej, bo w 1949 roku, Eisenhower poprzez specjalny zespół badawczy został przedstawiony czołowym postaciom w CFR-ze. Zespół badawczy wyszedł z planem utworzenia nowej organizacji nazwanej American Assembly — w gruncie rzeczy rozbudowanego zespołu badawczego CFR-u — którego główną funkcją miało oficjalnie być budowanie perspektyw dla prezydentury Eisenhowera. Liderem komitetu Citizens for Eisenhower był multimilioner John Hay Whitney, późniejszy ambasador Ike’a w Wielkiej Brytanii, potomek wielu bogatych rodzin, którego dziadek stryjeczny (brat dziadka — przyp. red.), Oliver H. Payne razem z Johnem D. Rockefellerem Sr. zakładał Standard Oil Company. Whitney przewodniczył swojemu własnemu koncernowi inwestycyjnemu J.H. Whitney & Co., a później został wydawcą „New York Herald Tribune”.

    W administracji Eisenhowera polityka zagraniczna była prowadzona przez rodzinę Dullesów, a konkretnie przez sekretarza stanu Johna Fostera Dullesa, który wynegocjował traktat pokojowy z Japonią za czasów Trumana. Dulles przez trzy dekady był głównym wspólnikiem w Sullivan & Cromwell — czołowej firmie zajmującej się na Wall Street prawem korporacyjnym, której najważniejszym klientem było Standard Oil Company of New Jersey Rockefellerów. Dulles był przez 15 lat członkiem zarządu Fundacji Rockefellera, a przed zajęciem stanowiska sekretarza stanu — jej prezesem.

    Najważniejszy jest mało znany fakt, że żoną Dullesa była Janet Pomeroy Avery, kuzynka Johna D. Rockefellera Jr. Na czele supertajnej Centralnej Agencji Wywiadowczej za czasów Eisenhowera stał Allen Dulles — brat Johna Dullesa oraz również wspólnik w Sullivan & Cromwell. Allen Dulles przez długi czas pozostawał członkiem zarządu CFR-u i był jego prezesem od 1947 do 1951 roku. Ich siostra — Eleanor Lansing Dulles — była w tamtej dekadzie szefem sekcji niemieckiej w Departamencie Stanu.

    Podsekretarzem stanu i człowiekiem, który zastąpił Johna Fostera Dullesa na wiosną 1959 roku, był Christrian A. Herter — były gubernator Massachusetts. Jego żona, podobnie jak żona Nitzego, należała do rodziny Prattów. Wuj jego żony, Herbert L. Pratt, przez wiele lat sprawował funkcje dyrektora generalnego albo prezesa zarządu Standard Oil Company of New York. Jeden z kuzynów pani Herter, Richardson Pratt, zajmował stanowisko asystenta skarbnika Standard Oil of New Jersey do 1945 roku. Co więcej, jeden z wujów Hertera, przez wiele lat był skarbnikiem Rockefeller Institute for Medical Research.

    Herter został zastąpiony na stanowisku podsekretarza stanu przez C. Douglasa Dillona, ambasadora Eisenhowera we Francji. Douglas był synem Clarence’a i będąc samemu prezesem zarządu Dillon, Read & Co., miał szybko zostać członkiem zarządu Fundacji Rockefellera.

    Być może dla zapewniania jakiejś równowagi dla tej bankiersko-biznesowej koalicji, Eisenhower wyznaczył na sekretarzy obrony trzech ludzi z kręgów Morgana, a nie Rockefellera. Charles B. Wilson był dyrektorem generalnym General Motors, członkiem zarządu J.P. Morgan & Co. Następca Wilsona, Neil H. McEllroy, był dyrektorem generalnym Procter & Gamble Co. Jego prezes zarządu, R. R. Deupree, był także dyrektorem J.P. Morgan & Co.

    Trzeci sekretarz obrony, który był za Eisenhowera podsekretarzem i sekretarzem marynarki, to Thomas S. Gates Jr., który był wspólnikiem w powiązanej z Morganami filadelfijskiej firmie inwestycyjnej Drexel & Co. Gdy Gates ustąpił ze stanowiska sekretarza obrony, został dyrektorem generalnym nowo utworzonego, flagowego banku komercyjnego w interesach Morganów — Morgan Guaranty Trust Co.

    Stanowiska sekretarza marynarki, a później zastępcy sekretarza obrony (zaś jeszcze później sekretarza skarbu) zajmował w administracji Eisenhowera teksański biznesmen Robert B. Anderson. Po opuszczeniu Departamentu Obrony, Anderson został członkiem zarządu kontrolowanej przez Rockefellera firmy American Overseas Investing Co. Zanim został sekretarzem skarbu, pożyczył 84 000 USD od Nelsona A. Rockefellera, aby kupić za nie udziały w firmie Nelsona — International Basic Economy Corporation.

    Szefem Komisji Energii Atomowej za Eisenhowera był Lewis L. Strauss. Przez dwie dekady Strauss był wspólnikiem w banku inwestycyjnym Kuhn, Loeb & Co. W 1950 r. Strauss został doradcą finansowym rodziny Rockefellerów, a wkrótce także członkiem zarządu Rockefeller Center.

    Potężną siłą przy decydowaniu na temat polityki zagranicznej była Rada Bezpieczeństwa Narodowego, w skład której wchodzili bracia Dulles, Strauss i Wilson. Szczególnie ważne jest stanowisko doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego. Pierwszym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Eisenhowera był Robert Cutler — dyrektor generalny Old Colony Trust Co., największego trustu poza Nowym Jorkiem. Old Colony było filią First National Bank of Boston.

    Po dwóch latach na najwyższym stanowisku w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego Cutler wrócił do Bostonu, aby zostać prezesem zarządu Old Colony Trust, po pewnym czasie wracając na kolejna dwa lata na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego. W międzyczasie Eisenhower miał dwóch kolejnych doradców. Pierwszym był Dillon Anderson — prawnik korporacyjny z Huston, który pracował dla wielu firm naftowych. Szczególnie znacząca była jego posada prezesa małej, ale fascynującej firmy z Connecticut: Electro-Mechanical Research Inc. Electro-Mechanical była ściśle powiązana z pewnymi finansistami Rockefellerów: jednym z dyrektorów tej firmy był Godfrey Rockefeller, komandytariusz w banku inwestycyjnym Clark, Dodge & Co.

    Po nieco ponad roku Anderson zrezygnował ze stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego i został zastąpiony przez Williama H. Jacksona — wspólnika w firmie inwestycyjnej J.H. Whitney & Co. Zanim Anderson doszedł do swojej silnej pozycji, był jednym z wielu tajnych doradców Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Do specjalnych doradców należał też Eugene Holman — dyrektor generalny Standard Oil Company of New Jersey.

    Możemy wspomnieć o jednej z akcji administracji Eisenhowera, która pokazuje zadziwiający wpływ personelu bezpośrednio powiązanego z bankierami i interesami finansowymi. W 1951 r. reżym Mohammeda Mossadeka w Iranie zdecydował o nacjonalizacji Anglo-Irańskiej Kompanii Naftowej. Nowo powołana administracja Eisenhowera od razu poważnie zaangażowała się w sytuację. Dyrektor CIA i były prawnik Standard Oil, Allen W. Dulles, poleciał do Szwajcarii, aby zorganizować potajemne obalenie Mossadeka, wtrącenie go do więzienia i powrót szaha na tron.

    Po długich zakulisowych negocjacjach przywrócono działanie przemysłu naftowego w Iranie, ale na innych zasadach. Brytyjczycy nie mieli już dla siebie całego tortu — ich udziały w nowym konsorcjum zredukowano do 40 proc., tyle samo dostało się pięciu największym firmom naftowym z USA (Standard Oil of New Jersey, Socony-Vacuum — wczesniej Standard Oil of NY, a obecnie Mobil — Standard Oil of California, Gulf i Texaco).

    Później ujawniono, że sekretarz stanu Dulles wprowadził ostre ograniczenia dla udziału w konsorcjum mniejszych, niezależnych przedsiębiorstw naftowych ze Stanów Zjednoczonych. Oprócz uzyskania korzyści dla Rockefellerów, Kermit Roosevelt, który z ramienia CIA kierował sytuacją na miejscu, został szybko nagrodzony posadą wiceprezesa Mellon’s Gulf Oil Corp.

  42. Napisz pierwszy 🙂

  43. Wszystkich, którzy mogliby na przykład zorganizować profesjonalną obronę terytorialną zabijają, tacy ludzie wyszkoleni za wielkie pieniądze do takich właśnie zadań są bezwzględnie likwidowani, demokracje i podobne dyktatury na wszelki wypadek boją się bonapartyzmu, też ludowego więc i uśmiercili też jedynego polskiego watażkę.

  44. Racja, tylko trzeba pamiętać, że takie informacje są kierowane dla innych odbiorców niż bywających na blogu coryllusa. Większość ludzi zadowala się przekazem prostym o dużym ładunku sensacji, i inne rzeczy ich już nie interesują.
    Do coryllusa przychodzi się po wiedzę, a nie po tanią sensację.
    „Tylko małe sekrety muszą być strzeżone. Wielkie trzymane są w sekrecie dzięki niedowierzaniu opinii publicznej” – Marshall McLuhan.

  45. Tak, to fakt. Tu nie ma taniej sensacji… i niezaleznie od ilosci
    komentarzy wynika z nich bardzo konkretna i rzeczowa wiedza.

    To jest wyjatkowy i nadzwyczajny atut tego blogu i Jego autora.

    … tak, u bezsprzecznie przychodzi sie po wiedze !

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.