wrz 162020
 

Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę fakt, ile egzemplarzy Komisarza Zdanowicza i Nienackiego vs Dickensa poszło do hurtowni. Mógłbym przecież podnieść ceny nominalne na wszystkie produkty, władować to na rynek i patrzeć co miesiąc jak dywidendy spływają na konto. Wtedy nie musiałbym wynajmować biura, bo po dwóch miesiącach okazałoby się ile może liczyć realny dodruk każdego tytułu. Taki, żeby się sprzedał. Od razu kazałbym to wysyłać do hurtowni i byłbym wolnym człowiekiem. Nie płaciłbym czynszu, ani opłaty za prąd i gaz, nie musiałbym kosić trawy na podwórku i mógłbym, na przykład, zatrudnić się w jakimś aspirującym wydawnictwie na stanowisku dyrektora programowego. Co miesiąc nowy, świeży grosz, a do tego jeszcze forsa ze sprzedaży, którą kreują inni. Ja zaś przychodzę do pracy na 8 godzin, chroniony przez kodeks i wychodzę, mając wszystko w nosie. Do tego jeszcze jestem człowiekiem legendą, który stworzył coś z niczego, czy swoje własne wydawnictwo. I ustawił je tak, że ono hula samo, niczym perpetuum mobile, a ja mogę dorabiać, albo wyjechać na wakacje do Toskanii, jak mi się zachce. I tam popijać kawę pod ciasteczko niczym jakiś Szczepan Twardoch. Tymczasem co ja robię? Poświęcam wieczory na czytanie książek, do których nikt poza mną nie zagląda. Potem piszę z rana notkę na blogu, która generuje coraz mniej odsłon, albowiem powoli okazuje się, że jednak nie zawładnę światem, a wobec tego, nie ma najmniejszego sensu, by zwracać na mnie uwagę. Nie ma, bo są zwyczajnie lepsi, którzy poruszają ciekawsze tematy. Taki, na przykład, bloger spirito libero, zastanawia się, czy wybuchnie wojna NATO z Rosją o Białoruś. I to jest ekscytujący temat, podobnie, jak kwestia czy covid istnieje czy też jest zmyślony. Ludzie, którzy zabawiają publiczność wpisami lub podcastami o takiej tematyce, generują naprawdę wiele odsłon, a ich popularność rośnie. Dlaczego ja się tym nie zajmuję? Zamiast demaskować Twardowskiego, albo pisać o produkcji tekstyliów w dawnych czasach, mógłby coś tam ględzić do kamery i podawać numer konta. Mógłbym stworzyć cały, spójny przekaz oparty na kontrowersji i zarabiać na tym, niczym nie przymierzając Dariusz Rosiak, sławny autor książki o Stanisławie Supłatowiczu, który, po wyrzuceniu z Trójki, nagrywa podcasty, gdzie opowiada, że Orban i Trump to faszyści i kasuje za to 50 kawałków miesiąc w miesiąc. Gra jest naprawdę warta świeczki, a tematy, które poruszamy na SN z dnia na dzień tracą na wartości i nikogo nie ekscytują. Nie mówiąc już o książkach, które są drogie w produkcji, pochłaniają masę czasu i interesują coraz mniej osób. Magazyn jest ich pełen i coraz trudniej myśli mi się o tym, że zaplanowałem wydanie kolejnych i one gdzieś muszą znaleźć swoje miejsce. Poza tym coraz trudniej zajmować stanowisko, określając się jako autor konserwatywny i prawicowy. Publiczność jawnie opowiada się po stronie takich gwiazd jak Monika Jaruzelska czy Magda Ogórek, w końcu kandydatka na prezydenta z ramienia SLD. Nikt nie ma oporów jeśli idzie o występy u pani Moniki, a chodzą tam wszyscy antykomuniści i wszyscy konserwatyści. Taka wizyta jest wyznacznikiem prestiżu, a nie tak zwaną siarą. Pani Monika robi, jak twierdzą niektórzy z komentatorów dobry program, nie ma więc co się boczyć i wymyślać idiotycznych argumentów przeciwko niej. Coraz trudniej jednak wskazać kto jest tym mitycznym komunistą, przeciwko któremu występujemy. Wychodzi na to, że najgorszy komunista to Kaczyński.

Zwróćcie też uwagę, że zasugerowane rozwiązanie zadowoliłoby wszystkich. Ja zniknąłbym na dobre, to znaczy przestałbym być rozpoznawalny, ale na rynku byłby moje książki. Publiczność zasiliłaby podcasty prawicowych myślicieli lansujących się u Moniki Jaruzelskiej, bo czegoś w końcu słuchać trzeba i kogoś trzeba oglądać. Do moich książek ustawiłaby się kolejka innych ludzi, którzy ich jeszcze nie znają, a ci co je znają poszukaliby może jakichś świeższych wrażeń. Tych zaś nie może zabraknąć, zwłaszcza, że wszyscy autorzy, z profesorami uniwersytetów włącznie uważają, że nie ma już możliwości, by promować swoje publikacje inaczej niż przez nagrania umieszczane w sieci. To słuszne spostrzeżenie, ale przełożenie go na praktykę, powoduje, że publiczność dostaje tak zwanej głupawki i nie wie już kogo oglądać i kogo słuchać. Samo przejrzenie, nawet pobieżne, nagrań największych sław, to jest wyczyn, bo zajmuje po kilka dni, a gdzie jeszcze znaleźć czas na odsłuchiwanie polemik. To jest obłęd. Dlatego właśnie lepiej się wycofać, a zostawić na rynku swoje produkty. To ma także tę zaletę, że nie będę musiał kreować sprzedaży, to znaczy pisać tekstów, które są promocją książek. Będzie musiał robić to ktoś inny. Nie będę też musiał ogłaszać zbiórek na swoją działalność, choć przecież robię te podcasty i mógłbym, jak na przykład Rosiak czy telewizja Wrealu. Będę wreszcie jak ten Daleniecki z powieści „Noce i dnie”, który wydzierżawił Serbinów i czerpał zeń wielkie dochody, a potem go w cholerę sprzedał i zamieszkał w Monte Carlo zostawiając na lodzie rodzinę Niechciców. Ja mogę nawet więcej, mogę sobie dalej po cichu coś pisać i ładować to, co napisałem na rynek, nie pisząc przy tym codziennie bloga. Bo i po co? Gromada szaleńców, która usiłuje się lansować na książkach sprzedawanych w sieciach, gromada menedżerów manipulujących segmentami, stwarza niesłychane wprost możliwości dla kogoś takiego jak ja. To jest wielkie pole do popisu, a hurtownie wezmą wszystko. Ludzie mają już dosyć książek Kamila Janickiego typu „Najsławniejsi seryjni mordercy II RP”. Potrzeba nowych formatów, a ja mam ich aż nadto. Doszedłem bowiem do tego momentu, że wymyślam formaty i lekko, bez wysiłku, umieszczam je na rynku. Jest tych formatów kilka, a ja w każdej chwili mogę stworzyć nowy. I co najważniejsze, jestem sam za siebie odpowiedzialny i nie muszę tej nowej przestrzeni, w której się znalazłem, dzielić z nikim. Nie muszę się martwić o innych autorów, ani o to, czy moi współpracownicy zarabiają na moich książkach czy nie. Nie muszę się martwić o rabaty, nie muszę nawet prowadzić firmy. Mógłby, kiedy tylko bym zechciał, swobodnym wzbić się lotem i zniknąć wszystkim z oczu. Pokusa jest naprawdę duża. Minęło w końcu 11 lat uporczywej pracy, czas może skonsumować jakiś jej owoc.

Tym bardziej, że gołym okiem widać, jak następuje konsolidacja rynku. I to nie tylko po wizytach konserwatywnych publicystów u Moniki J. Oto portal niezalezna.pl lansuje takie gwiazdy literackiego firmamentu, jak Masłowska, albo Twardoch.

https://niezalezna.pl/351717-jesien-pelna-nowosci-wydawniczych

O tym, że lansują Dukaja i wypisywane przez niego pretensjonalne idiotyzmy, nie trzeba nawet wspominać. Dukaj napisał książkę o tym, że Stach Wokulski pojechał do cesarza Japonii, by na bazie wynalazku prof. Geista, czyli metalu lżejszego od powietrza, zbudować flotę, która zniszczy rosyjskie imperium i uwolni Polskę. Pracami kieruje oczywiście pan Ochocki. I to wszystko idzie serio i jest lansowane. Cóż to oznacza? No tyle, że zbliżamy się do granic ludzkiego poznania i wszyscy zaczynają płakać i marudzić, jak małe dzieci na wycieczce szkolnej do obozu koncentracyjnego. Nic nie rozumieją i chcą, żeby było jak dawniej. To znaczy, chcą wyciągać pozytywne i trwałe wnioski z formatu, który dawno temu wymyślili socjaliści, a potem go zamienili w kanon lektur szkolnych. I my teraz mamy wszystkie wrażenia z tych lektur przeżywać na nowo, jako dorośli ludzie. I jeszcze – to najistotniejsze – ekscytować się tym wspólnie w sieci. To jest właśnie wynikiem i przyczyną słabnięcia portalu Szkoła nawigatorów i mnie samego, jako autora. Stajemy się coraz mniej zrozumiali i zaczynamy zwyczajnie przeszkadzać. Nie przeszkadzać w sposób inspirujący, ale nużyć. Lepiej więc to przerwać zawczasu. Ja mam już nowy plan na życie i całą swoją działalność, więc dla mnie problem istnienia bądź nie istnienia w sieci maleje w tempie geometrycznym. Tym szybciej im więcej osób ma coś do powiedzenia na temat historii, prawicy, Kościoła i tradycji i wpuszcza to do sieci. Tak zwany prawicowy konserwatyzm został w pewnym momencie sformatowany jako wyścig, następnie zaś ścigający, kiedy się już porządnie zmęczyli po przebiegnięciu 200 metrów, podmienili na wizji swoje rzeczywiście istniejące osoby, na hologramy. I teraz my widzimy, że oni się nadal ścigają, a wielu im kibicuje, tymczasem oni odpoczywają w klubowych fotelach. Publiczność jest zadowolona, bo chodzi w gruncie rzeczy o to, by kiwać się ciągle w rytm tych samych melodii. To znaczy, w naszym przypadku, by afirmować tak zwaną polskość i jej sukcesy z przeszłości. Nikt ich nie potrafi wyraźnie wskazać, a jeśli już to czyni, to w taki sposób, jak robią to dzieci malujące wiosenną łąkę – paćka to wielką ilością nierozrobionych farb. O tym, by zapracować na jakikolwiek sukces realny nikt nie myśli, bo wszak uczestniczymy wszyscy w przedsięwzięciu rozrywkowym. No i widzimy coraz wyraźniej, że przestaliśmy decydować o czymkolwiek, co tego przedstawienia dotyczy. To znaczy ja nie, powyższe dotyczy Was. Ja mogę decydować nadal i ważę właśnie jedną z istotnych życiowych decyzji. Potrwa to jeszcze trochę, bo muszę wydać parę rzeczy. Potem zaś właduję cały nakład św. Ludwika na rynek podwyższając cenę, w końcu jestem jedynym dystrybutorem. Do tego Socjalizm i śmierć i wszystkie inne żywiołki drobniejszego płazu.

Muszę się znaleźć w takim miejscu, gdzie nie będzie podcastów, płatnych po 50 kawałków miesięcznie, gdzie nie będzie dyskusji pomiędzy nieudacznikami udającymi myślicieli politycznych, gdzie będzie dużo miejsca dla mnie i nikt nie będzie mógł w łatwy sposób, tak jak się to dzieje dzisiaj, ani niczego mi podkraść, ani mnie naśladować, ani udawać, że znalazł moje książki przypadkiem w śmietniku. Miejscem tym jest rynek, gdzie – biorąc pod uwagę słabość, wtórność, biedę z nędzą i służalczość, a także nieumiejętność pisania różnych autorów – mógłbym zająć naprawdę bardzo dużo miejsca, przy minimalnych kosztach własnych. Tak finansowych, jak i czasowych.

Czasem przychodzi tu ktoś, żeby mnie zapytać dlaczego nie wchodzę w żadne sojusze, albo nie zbieram pieniędzy na swoją działalność pozawydawniczą. Odpowiadam na tę drugą kwestię – czasem próbowałem zbierać, ale zawsze pojawiał się ktoś, kto – ignorując podobne zachowania innych gwiazd sceny publicystyki konserwatywnej – zarzucał mi żebranie. Bardzo mnie to krępowało. Sojuszy zaś nie zawieram, bo nie mają one dla mnie żadnej wartości. Jeszcze się nie zdarzyło, by ktokolwiek przedstawił mi ofertę naprawdę korzystną, to znaczy taką, z której nie wynikałoby, że mam kogoś lansować za darmo, a on potem, jak już zostanie posłem albo zrobi karierę w mediach, uściśnie mi w nagrodę rękę na wizji. Nikt nie może mi zaproponować niczego, czego nie mógłbym zrobić sam, w dodatku lepiej. Mam też głębokie przekonanie co do tego, że trzeba wydawać książki i podnosić znaczenie treści tych książek. Ważnych książek o istotnej treści. Nie będą ich lansować profesorowie uniwersytetu, nawet jeśli byłby to ich książki. Większość bowiem tych osób lansuje siebie, w najgorszych możliwych formułach, a w przypadkach najbardziej skrajnych, pokazują się oni publicznie, po to, by zasugerować na wizji, że jeszcze im staje. Nie będę wymieniał nazwisk tych osób, a na pewno nie uczynię tego dzisiaj. Taki więc sport wyczynowy, jak podnoszenie znaczenia istotnych treści interesuje mnie jeszcze i tylko to trzyma mnie przy blogowaniu. Coś tam poplanowałem i chcę to zrealizować. Nie dla sławy i zysku bynajmniej, ale żeby zostało. Zysk mogę wypracować bez bloga, poprzez sprzedaż rynkową, a sławy w Polsce żadnej zdobyć nie można. Jeśli zaś ktoś tak uważa wpada w bardzo głupią pułapkę.

Pokusa jest jak powiadam wielka, a nagrodą będzie ocean wolnego czasu, uwolnienie się od kosztów i spore zyski. No i brak konieczności pokazywania się publicznie.

Jak podejmę decyzję, dam znać parasolowi i od zamknie cały interes, ale uprzedzę Was o tym wcześniej, nie martwcie się.

  58 komentarzy do “Pokusa, by zamknąć Szkołę nawigatorów jest naprawdę duża”

  1. Czytelnicy SN płacą do ręki 100+ rocznie i @Coryllus zmienia zdanie.

    Sam płacę na najbliższych targach warszawskich ☺

  2. Szkoda, blog polecił mi kolega, który gdy zacząłem tu zaglądać zaprzestał. Kiedyś, podobnie, angażowałem się, pisałem za friko do „niepodległościowców”, ale też mi przeszło. Dziś robię coś oderwanego, czego większość nie rozumie a na co dzień „biznesuję” sobie z Chińczykami.
    Ludzie, choćby im się pisało, co znaczy Anaruk, czym była mityczna II rzeczpospolita, czy czasy Mieszka i, w których gdy ten podcierał tyłek liściem w Chinach były już spłuczki…
    Jako kulturoznawca wybrałem się na pielkgrzymkę do Mekki w 2009 roku, zrobiłem sobie foty w Saudi BinLadin Group, rozmawiałem z mordercami z Bośni, którzy pracowali dla BinLadinów… Myslicie, że ktoś był tym zainteresowany? Ludzie szukali BinLadina zamiast wpaść do Medyny do niego na herbatę. I o to w tym świecie chodzi – tak jak na tym blogu – bodaj jedynym „chłodnym i osobliwym” by myśleć po swojemu i kształtować siebie. Inteligencji nie da się odebrać, a ludzie ją oddają.

  3. tak , Coryllus jest bodaj jedynym,  myślącym po swojemu, kształtującym siebie, a inteligencji mu nie brakuje jeszcze nas nią obdziela …

    no ide wreszcie zrobić przelew

  4. I czasem jeszcze do tego oddawania dopłacają

  5. Ja mam takie wrażenie, że pisze Pan zbyt wymagającym językiem. Choć nie uważam się za osobę opóźnioną to niektóre teksty są dla mnie mało zrozumiałe. Historii nigdy nie będę się uczył bo nie mam na to czasu ani chęci a chciałbym poznać jak to naprawdę jest.
    Wydaje mi się, że przy większym wczuciu się w dzisiejszego klienta, przyjęciu kilku założeń i dostosowaniu języka komunikacji będzie Panu łatwiej i skuteczniej.
    W innych dziedzinach np. technicznych można wytłumaczyć nawet skomplikowane budowy młodzieży szkolnej.
    Wchodząc tutaj i czytając Pana artykuły odniosłem nieraz wrażenie, że „zjada” Pana duma. Po swojej dziedzinie wiem, że aby odnieść sukces oprócz niemałej pracy musiałem się nauczyć pokory.
    Mam nadzieję, że nie odbierze Pan tego jako przytyk trolla ale jako serdeczną radę.

  6. Bo jesteś zmęczony za dwóch ☺

  7. Jasne, pokory…Mariusz Kolonko nie musi się uczyć pokory?

  8. Ach ci ludzie zawsze tacy, źli a ja taki dobry. Już sobie wyobrażam co by zrobił św. Maksymilian z takim podejściem. I co dało się?
    Pozdrawiam

  9. Uważam, że może Pan pisać dla większego grona niż wybrani.

  10. Zmęczenie Autora rozumiem. Zawsze myślę o niewyczerpanych mocach, gdy czytam ten blog. Z tym, że nie ma mocy niewyczerpanych wśród ludzi. Nie wiem też, co to znaczy: oddawać inteligencję. Ja nic nie oddaję, biorę natomiast ochoczo. Prawda jest taka, że trafił nam się Coryllus i się cieszymy. Nie sądzę jednak, że jeśli zniknie blog, to znajdę sobie inny.

  11. Język jest zrośnięty z przekazem. Tylko takim językiem, który porusza się na granicy niejasności, można opisywać niejasne rzeczy. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to trudno – nie ma obowiązku rozumieć. Uproszczenie języka spowodowałoby powstanie wielotomowych cegieł, które wciąż muszą wyjaśniać same siebie – nikt by tego nie czytał. I słusznie.

    Na początku też miałem problem ze zrozumieniem tych tekstów, ale wiedziałem, że to mój problem a nie autora. W czytaniu, podobnie jak w pisaniu, potrzeba pokory.

  12. Ja odwiedzam rzadziej, bo zwyczajnie codziennie- jest za duzo

  13. Nie bez kozery podałem przykład św. Maksymiliana, ale oczywiście można szukać 150 wymówek.

  14. Trafiłem na bloga w zeszłym roku dopiero. Zdążyłem już kilka książek kupić. Mam w zakładkach kolejnych 10 na liście do kupienia. Ale nie jestem w stanie nadrobić „zaległości” w klika miesięcy. Mam ograniczony czas przez dwa małe brzdące. Jeden mi mówi „Tata nie czyta, tata lego w moim kopoju”. A drugi jest na etapie próbowania zjadania książek. Ale proszę mi wierzyć jeśli mam chwilę wytchnienia to nie sięgam po Mroza, tylko akurat po „Co zrobić ze wschodem Europy”, czy zaglądam na bloga. Osobiście uważam, że blog jest kapitalną formą reklamy produktów. Jednakże trudność w odbiorze może sprawiać to, że w większości wpisów są (jakby w tle)  Pańskie oryginalne tezy dotyczące dystrybucji, rynków, herezji itp. Także bez rozumienia tych „tez” bardzo ciężko przyciągnąć nowego odbiorcę bloga, a następnie klienta. Ja załapałem dopiero po pewnym czasie i tak już zostałem. Dzięki!

  15. Proponuję więc nie szukać wymówek.

  16. Proszę zostać. Bo kto ?

  17.  
    A co ci szkodzi stworzyć np. Joe Xela, który będzie robił te wszystkie hot-dogi a Corylus niech robi co robi. Mógłbyś być nawet lesbijką komunistą zakapturzony jak Banksy, który generuje milion wyświetleń na jutubie.
    A tak to nawet nie wiadomo jak wygląda Michał Radoryski. Rzekomo wygląda jak Stanisław Mikulski choć jest trochę niższy, jest ładny i podobny do Nienackiego i Dickensa

  18. „Oto portal niezalezna.pl lansuje ” – przejrzałam. Bryndza. 

  19. Szanowny Panie,

     

    Jeżeli bizneoswo musi Pan dokładać do prowadzonego interesu, to wg prawa rynku, powienien pan ten interes zamknac i robic cos innego co bedzie na przynosilo dochod. wydaje Pan swietne ksiazki, ale ja jestem takim czytelnikiem, ze wszystkich nie dam rady kupic, bo moje dochody na to nie pozwalaja. Jak wydam 300 zl rocznie na ksiazki to maks. Niestety jak sie ma rodzine, to sa wazniejsze wydatki. Doskonale Pana rozumiem i zycze powodzenia.

  20. Ponieważ rynku nie ma to i prawa rynku nie mają gdzie działać ☺

  21. Czytelników jest mnóstwo, nie tylko pan się do nich zalicza

  22. >Publiczność jawnie opowiada się po stronie takich gwiazd jak Monika Jaruzelska czy Magda Ogórek…

    Damy potrafią się bronić

  23. Właśnie jestem w takiej sytuacji gdzie widzę, że taniej jest nic nie robić.

    Wyszedłem z urzędu, gdzie byłem z moim nobliwym i sędziwym już współpracownikiem – wizyta zakończyła się awanturą. Mówię do niego:

    -Panie Lucjanie, zazdroszczę panu, że jest pan taki spokojny.

    -Spokojny jestem. Ale gówno się w dupie gotuje.

  24. No to może urlop. Szkoda.

  25. Któż odmówi pięknym paniom talentu, ale te współczesne literatki, nawet Noblistki, urody nie mają, nie mówiąc o talencie.

  26. Złota myśl Lady Blessington specjalnie dla Coryllusa: „Geniusz to złoto w kopalni. Talent to górnik, który je wydobywa i obrabia”.

    Talenty

  27. Panie Coryllusie, pisze pan i wydaje wartościowe książki. Bryndzy tu nie ma. Tak trzymać i nie marudzić.

  28. Nikt nie jest doskonały! – jak padło w ostatnich scenach słynnej komedii. Scena z łódki niosącej grupę bohaterów w lepszą przyszłość 🙂

    Dlaczego mi się to skojarzyło? Niestety, chcemy czy nie, wszyscy płyniemy na tej łódce, a alternatywą jest tylko temperatura wody 11 stopni i niewygodny kapok ….

    Musimy się pogodzić, że siedzi w niej chłopkowaty Michalkiewicz, banalny Gadowski, odjechany Gryguć, pędu motorówce dodaje Karoń, wiosłując widłami, a Jabłonowski ładuje kapiszony w odpustowy pistolecik, by za chwilę honorowo przyłożyć go do swojej jaszczurczej skroni.

    Dobra zmiana prawie wszystkich olała, żelazny reżim partyjny czujnie bada popularność i potencjalne zagrożeniakonkurencją ze strony tych sił specjalnych, prędzej podliżą się mutantom z opozycji niż podstawią tej grupie jakiś wygodniejszy jacht …

    A oferta na rynku gadających głów i piszących piór jest coraz ciekawsza, na łódce jest coraz ciaśniej, za chwilę za burtę wyleci monitor Maxa Kolonki.

    Jaki wniosek z tego rozumowania? Podstawowy to taki, że nie strzela się do swoich, bo można przestrzelić dno łódeczki, po drugie w jedności i organizacji siła, ludzie dają więcej punktów za porozumienie niż ostentacyjny indywidualizm i niezależność od wszystkiego.

    Mówiąc krótko – wiele osób i środowisk się poobrażało.

    I jeszcze taka konstatacja – paradoksalnie konieczność popychania sprzedaży blogiem jest dla użytkowników bloga korzystna 🙂 Pewnie byłoby super, gdyby niezależna dystrybucja unikalnych książek zapewniała pełen ciąg wydawniczego poduszkowca, jednak ze szkodą dla tworzenia środowiska niezależnej myśłi.

  29. Wałęsa powiedział kiedyś, że „wszystkie biznesy i stanowiska są już zajęte, więc czego oni tu szukają, czego chcą, tu już miejsca nie ma dla nikogo”. Powiedział to niejako do nas wszystkich, a pan zaleca pokorę w tej sytuacji? Mamy udawać, że te sukcesy osiągnięte były ciężką pracą i talentem. Mamy pokornie wierzyć w Tokarczuk albo Twardocha, czy wolno nam jedynie udawać? Bo mówić „jak jest” to już duma i grzech?

    Niech pan pomyśli chwilę. Pan Gabriel jest rycerzem na białym koniu w tym świecie zamkniętych drzwi, betonowych sufitów i fikcyjnych bohaterów.

  30. Suplement 🙂 Przyznam, że nie doczytałem notki do końca – widzę, że jest dobrze, poduszkowiec gotowy do startu 🙂 Gratuluję !

    Jest ważny, moim zdaniem, argument za utrzymaniem aktywności blogowej – utrzymanie formy, generowanie pomysłów, pobudzanie fantazji.

  31. Mój Boże, to co się dzisiaj dzieje (tu też) to wygląda jak nabór.

  32. chyba najważniejsze w tej damskiej obronie to onieśmielić dekoltem, inna strategia z tych dwóch obrazów nie wyziera

  33. Droga Pani. To nie zalecam pokorę ale, święci kościoła katolickiego. W nauczaniu jest ona związana z wieloma Łaskami Bożymi. Mamy również ostrzeżenie, że pycha dąży przed upadkiem i albo traktujemy te słowa na serio albo robimy z tego folklor religijny.
    W biznesie są pewne zasady i jeśli się ich nie wykorzystuje to się tego biznesu nie zrobi. Z tych zasad korzystał św. Maksymilian i trafił pod strzechy choć pisał o rzeczach trudnych.
    I żeby nie było, ja czytam i kupuję książki z wydawnictwa Pana Gabriela i bardzo mu kibicuje i jestem mu bardzo wdzięczny. Nie oznacza to bynajmniej abym go lizał po … kiedy myślę całkiem inaczej. Już kiedyś uczestniczyłem w kółku wzajemnej adoracji i nic dobrego z tego nie wynikło. Ot co.

  34. przekonaj się do historii,  weź na przykład wczorajszy Coryllusowy tekst o Kochanowskim który nie wiadomo skąd dostał pieniądze i porównaj to ze współczesnym Margotem , taka w zakresie kasy, podobna sytuacja, nie wiadomo skąd pieniądze. No nie z nieba.

    Ciekawe jest jak historia się powtarza, powtarza…

  35. Tak.Dla kogoś z zewnątrz.

  36. 1 Kor 13  🙂

  37. Książki tu wydawane wymagają studiowania tematu .Krytyka kultury i w ogóle rynku treści jest przenikliwa ale ludzie jak ludzie .Film Idiokraci pokazuje dokąd zmierzamy.Chyba współcześni nie chcą by potomstwo było ogarnięte.Wszyscy do Monisi Jaruzelki.

  38. św. Maksymilian też skądś dostawał te pieniądze.

  39. Piękny dekolt to broń obronno-zaczepna

  40. Niech Pan to rzuci w cholerę.

    Po co się męczyć?

  41. Do przemyślenia

    Darmowe żale, próżny trud

  42. Proszę kontynuować Panie Gabrielu, blog i wydawnictwo ważne, cenne. Proszę codziennie przeznaczyć 15 do 30 minut na jakieś zmęczenie fizyczne ( robota w ogrodzie, rower, hulajnoga,deskorolka, slizgawka, sanki, spacer). Wyobrażacie sobie państwo Coryllusa na deskorolce, z synem…jako wprowadzającym w arkana tej sztuki?

  43. Szkoda, wielka szkoda. Zawsze bede z panem a pana ksiazki beda wieczne. Gdzie mozna dostac 1 tom wspomnien Hipolita Korwina Milewskiego? Krew mnie zalewa bo nie moge znalesc.

  44. 1Kor, 13, 1-13 Hymn o miłości 1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący ☺

  45. Sposób realizacji doposażenia SN wymaga poważnych przemyśleń ☺

  46. Rydzyk skasowany przez bnai brith, wrealu24 skasowane, NTV skasowane, CEPowiśle skasowane (jest CEPolska).

    Wydaje mi się, że to nie konkurencja jest problemem, chyba że chodzi o inną konkurencję.

    Krajski położył na wszystko laskę i siedział trzy miesiące z żoną i kotem w Nałęczowie no, ale on jest doktorem i może sobie pozwolić.

  47. Posłów Brauna i Mikkego, którzy mają immunitet na razie nie załatwią, ale i tak idzie apokalipsa.

  48. no tak ale porównaj cele i rezultaty

    papieże od zawsze mieli na uwadze nawracania dalekich Chin , czy jak w przypadku Kolbego – Japonii   czyli celem nawracanie

    Kochanowski razem ze sprotestantyzowanymi rodzinami jakim celom służył ?

    że już nie wspomnę ostatni sprzed tygodni wypadek zbiórki kasy nie wiadomo skąd, która to kasa pójdzie na nowe projekty postępowej moralności, jak powiedział obdarowany

  49. Papież Jan Paweł II kazał nam ewangelizować Europę, to ja się pytam, gdzie jest klauzula akcesyjna, że nie podzielamy wartości europejskich?

    Kto nas oszukał?

  50. Wszystkie media prawicowe miały problemy przez antysemityzm i LGBT, a Kaczyński zamierza wzmocnić ustawowo kontrolę mediów w Polsce przez bnai brith.

    Morawiecki mówi, że jest swoboda wypowiedzi, a UE powie ok, jest zgoda, ale nie na antysemityzm.

  51. My się musimy powoli zamykać w bunkrze nad Wizną.

    Byleby było wi-fi 🙂

  52. Ja mówię, że jak cel Boży to i kasa się znajdzie. Ale jak się robi po swojemu i nie chce otworzyć na to co mówią mądrzy ludzie bo się pozjadało wszystkie rozumy to i Łaska nie pomoże.
    Napisałem celowo:  to co mądrzy ludzie mówią.

  53. 90% pozycji, które klikam na stronie Kliniki Języka ma adnotację: „brak w magazynie”.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.