Miałem ten tekst nazwać inaczej, ale myślę, że taki tytuł jest dobry i wszystkim się spodoba. To jest ponadto szczera prawda, bo Gross nikogo nie zabił. Przynajmniej na razie. No, może się jeszcze okazać, że o czymś nie wiemy, ale poczekajmy na rozwój wypadków.
Początkowo tekst ten miał nosić tytuł „O poważnych dyskusjach i niepoważnych działaniach”. Tak się bowiem składa, że poważne są w Polsce jedynie dyskusje. Działania, szczególnie te, które przynoszą jakiś efekt w wymiarze indywidualnym, określone są zwykle mianem niepoważnych. Wiem to po sobie i nie dam się przekonać, że jest inaczej.
Oglądałem wczoraj przez moment TVP3, a w nim dyskusję jaką wiedli panowie Potocki, Pospieszalski, Pawlicki, Świetlik i Karnowski. To było zdumiewające, bo dyskusja dotyczyła ataku na Kościół i szerzenia pedofilii, za sprawą niejakiego Trzaskowskiego, całkiem już jawnie, a konkluzje były takie, że ktoś powinien coś zrobić. Kto, że spytam? Bo rozumiem, że obecni w studio panowie przeznaczyli dla siebie rolę proroków, którzy ustawieni na tle płonącej Sodomy i fotografowani ze wszystkich stron wołają – o biada, biada, biada, ktoś powinien coś zrobić. Może na przykład znaleźć jakiegoś sprawiedliwego w tej Sodomie…ale kto to ma zrobić, przecież nie my, bo nam się makijaże pościerają i tupeciki przesuną. I jak będziemy wtedy wyglądać my, prorocy mniejsi? Zebranym w studio osobom wydawało się, takie mam wrażenie, że posiadanie pisma periodycznego omawiającego tak zwaną bieżączkę głosami coraz to bardziej zatroskanych i coraz to mniej znanych publiczności osób, jest znakomitym sposobem na poprawę sytuacji. Na poprawę sytuacji tychże osób z pewnością tak, na poprawę sytuacji w ogóle, ani trochę. Metoda jest zła, a opracowanie innej nie wchodzi w grę, albowiem jest to niepoważne. Poważna bowiem może być tylko dyskusja prowadzona przez poważnych ludzi.
Parę lat temu byłem zaproszony na taki panel do seminarium w Świdnicy. Był tam też Janek Pospieszalski i korzystając z okazji zapytałem go dlaczego on gada ze Szczuką i Sierakowskim. – A bo to wiesz – powiedział – warto rozmawiać. Dziś już Janek z nimi nie gada, bo Sierakowski został przesunięty z czoła z powrotem na ramię, a Szczuka skończyła jako profesoressa od polskiego w dość specjalnym liceum na Mokotowie. I nikogo już jej opinie nie obchodzą, bo konkurencja wśród zamieszkujących Sodomę jest mordercza. I wszyscy chcą się pokazać, tak jak prorocy mniejsi, na tle płonących domów, ale głosić przy tym inne prawdy i rzucać oskarżenia pod adresem osób wcale niewinnych podpalenia budynków. Czy Wy też dostrzegacie, że pomiędzy jednymi i drugimi zachodzi pewna relacja, którą można by nazwać wspólnotą doraźnych interesów? A być może wcale nie doraźnych. Oto płonie Sodoma i trzeba to jakoś komentować, ale są też te kamery i musi być widać, że jest jakaś akcja pomiędzy tymi sodomitami, a tymi sprawiedliwymi, którzy jednakowoż nie pochodzą z Sodomy. Ot przysłał ich tu ktoś z kamerą, zupełnie tak samo jak tego Sekielskiego w Gdańsku pod pomnik księdza pedofila.
Wróćmy jednak do Szczuki. Ona jest dziś nikim, ale gdyby znów zaczęto ją pompować (pardon) to Janek na abarot zapraszałby ją do studia. Ja zaś nie dostałem od niego żadnego zaproszenia nigdy, a jestem już dość poważnym wydawcą i twardo stoję w jednym miejscu. I nie jest ono wcale omiatane okiem kamer, a za mną nie pali się nic, nawet psia buda. A jednak jestem, prosperuję i wielu ludzi mnie zauważa. I co? Nie można mnie zaprosić do studia? Oczywiście, że nie, bo w odróżnieniu od Szczuki ja jestem niepoważny. Proponuję bowiem działanie, w dodatku za każdym razem skuteczne i mogłoby się okazać, ze raz wpuszczony do studia, wynajdę sposób jak zgasić pożary w Sodomie, albo powiem coś, co sprawi, że staną się one nieistotne. I gdzie wówczas podzieją się te wszystkie telewizyjne sieroty? Pójdą uczyć polskiego albo historii? No co wy…Ktoś powie, że się przeceniam….lepiej niech mnie ten ktoś nie denerwuje, bo zrobię coś naprawdę strasznego, czego się nikt nie spodziewa.
Patrzyłem na te dwie wariatki, które zostały wpuszczone na audiencję do papieża i myślałem sobie – ciekawe czy jak Tomek skończy rysować komiks o Sacco di Roma, to uda nam się załatwić taką audiencję i podarować ojcu świętemu jeden egzemplarz tego albumu. Jak myślicie uda się? Bo skoro dwie agresywne wariatki się tam dostały i wręczyły mu raport o pedofilii, to chyba popularyzacja wiedzy o wydarzeniu tak kluczowym dla historii Rzymu także znajdzie przychylność w oczach tych wszystkich sekretarzy, którzy decydują o tym kto może, a kto nie może gadać z papieżem. Szydzę oczywiście i nie chcę nawet zgadywać w jaki sposób Diduszko i ta druga się tam dostały. Kto je wpuścił, którzy księża z nimi gadali i dlaczego akurat z nimi, a nie z wiernymi, którzy są rozgoryczeni i wściekli obrotem spraw, jaki widzimy teraz przed naszymi oczami. Postawię to pytanie inaczej – dlaczego hierarchowie pertraktują z wrogiem i traktują go serio? Dlaczego zaś wiernych traktują jak ciemną mierzwę, a kiedy próbuje im się coś wyjaśnić, udają zaambarasowanie i zaczynają się gdzieś nagle spieszyć? Dlaczego tak jest? Otóż dlatego, że poważna dyskusja o tym co należy zrobić z płonącą Sodomą, daje gwarancję, że ona nie zgaśnie, a jeśli nie zgaśnie, będzie można jakoś na tle tego pożaru prosperować i udawać, że się go gasi, a po cichu patrzeć jak tamci dorzucają doń paliwa. I szafa, jak to mówią, będzie grała. Jeśli zaś ktoś proponuje działania zapobiegawczo-przeciwpożarowe to chyba oszalał, bo odbiera w ten sposób sens istnienia całemu układowi i jest po prostu niepoważny. Nie po to zaangażowano tyle środków w podpalenie Sodomy, nie po to się ten pożar podsyca, żeby jakiś idiota zmienił bieg rzeki płynącej obok i wszystko to zgasił wodą od jednego razu. Chybaście poszaleli….
Do tego wszystkiego mamy Grossa, który wpuszcza na nas gazy paraliżujące, razem z tym drugim bałwanem, co szefuje najbardziej niepotrzebnej instytucji w kraju – Instytutowi Badań Literackich. Szczuka była tam do niedawna zatrudniona na etacie i ponoć nawet nie musiała przychodzić do pracy. Dziś się to już zmieniło, ale IBL nadal istnienie i właśnie jego szef dokonał coming outu. Dlaczego oni mówią o tych wsiach, które mordowały miliony Żydów, w czasie kiedy Niemcy rozpaczliwie próbowali zorganizować dla nich w Auschwitz jakiś ratunek, sanatorium wręcz? Bo wiedzą, że nawet jeśli hierarchowie dogadają się w sprawie tej pedofilii z tamtymi, to wieś z nikim się porozumiewać nie będzie. No i wtedy ten garnitur autorytetów z IBL, samych poważnych ludzi, wyjdzie i powie – a wyście zamordowali miliony Żydów! I nie będzie miało znaczenia, że nikt z oskarżonych nie pamięta wojny i okupacji. To są drobiazgi. Antysemityzm wysysa się przecież z mlekiem matki. A jak się wyssie to jest pozamiatane. No i cóż robić? Potrzebna jest chyba jakaś poważna dyskusja. Niech się zbiorą z jednej strony Gros i Leociak, a z drugiej Janek Pospieszalski i Pawlicki, który niedługo zacznie nosić chyba krzyż z resora od małego Fiata, bo ten co ma teraz jest już za słabo widoczny, i niech zaczną dyskusję. O czym? No o tym czy mordowali, w jakich okolicznościach, niech Gross wstanie, zerwie marynarkę, niech pokaże gdzie go ugodziła szwabska kula. Niech Pawlicki opowie drżącym głosem o swoich mistycznych przeżyciach, a Janek, jak zwykle rzeczowo i poważnie, niech wszystko podsumuje. Potem zaś dzieci niech idą do szkoły i niech tam słuchają co ten mianowany przy każdej oświatowej placówce pedofil ma do powiedzenia. Bo warto przecież rozmawiać do cholery…nie rozumiecie tego?!
Przypominam, że promocja Baśni socjalistycznej trwa tylko do piątku. Potem wracamy do starej ceny. Od piątku zaś do niedzieli jestem na targach w Poznaniu, gdzie nie byłem chyba z 7 lat. Będzie ze mną też Maciek Cielecki autor książki „Imamowie, mędrcy półksiężyca”.
Historię Żydów można przedstawić krótko jednym zdaniem. Pamiętamy, jak w Egipcie Żydzi zaopatrzyli się w złoto na drogę – Żydówki poprosiły Egipcjanki, swoje pracodawczynie, o wypożyczenie „na chwilę” złotych naczyń do odprawienia rytuałów, których to naczyń następnie nie zwróciły. Zatem można powiedzieć, że Żydzi zamienili religię na złoto, dalej złoto na pieniądz, pieniądz oparty na złocie i srebrze na pieniądze papierowe i weksle, pieniądze na władzę, władzę na demokrację, demokrację w teatr, a sztukę na pornografię. Ps. Ze względów gramatycznych należy rozróżniać Żydów od żydów i nie żydów.
Relacji między Jankiem Pospieszalskim i Sierakowskim ze Szczuką nie ma. Jest interakcja między ludźmi świadomymi i nieświadomymi. „Polska” z całym układem politycznym, instytucjami, wojskiem, granicami, konstytucją etc. jest teatrem cieni, a kto wyjdzie poza swoją rolę lub zdemaskuje ten teatr, ten ginie w niewyjaśnionych okolicznościach (Grzegorz Braun jest zagrożony, Rafał Mossakowski miał przeszukanie w domu przez ABW). NIEŚWIADOMOŚĆ to jest bezcenna rzecz, która umożliwia przeżycie w tym teatrze bez nadciśnienia, wrzodów żołądka, chorób psychicznych czy targnięcia się z rozpaczy.
Dzierżoniów i przemysłowy okręg wałbrzyski miał być ziemią obiecaną dla ocalałych po wojnie żydów. Szewach Weiss mieszkał jakiś czas w Wałbrzychu, zanim wyjechał do Palestyny, żeby zakładać Izrael. Ukrywał się w czasie okupacji u pani Lassoty (może jest to rodzina Lasotów, właścicieli pałacuw Starycz Babicach, w każdym razie informację w wiki, że Julia Lasota była Ukrainką uważam za błędną i gest wobec Szejwacha, który za Polakami nie przepada). Widziałem na własne oczy agentów niemieckich ze Świdnicy. Tu roi się od wszelkiej agentury, również posowieckiej i żydowskiej. Ostatni fake news w mediach izraelskich o rzekomym zdewastowaniu cmentarza w Świdnicy też jest nieprzypadkowy, jak również działalność pisarek takich, jak pani Tokarczuk (Wrocław) czy pani Bator (Wałbrzych, ob. Józefosław pod Warszawą). Kiedyś próbowałem dotrzeć do pewnej dobrej księgarni w Wałbrzychu, a po drodze wjechałem w drogę, na której były dziury do kolan (nie przesadzam). Wałbrzych to miasto miejscami tak zaniedbane i koszmarne, że oczy pękają z bólu, jak na dworcu w Kutnie, jak śpiewał Kazik. Był taki film obyczajowy poświęcony czasom transformacji, którego akcja dzieje się w Wałbrzychu, gdzie szczytem marzeń młodych Polek jest praca sekretarki w zagranicznej firmie i zapomnienie tej „ohydnej Polski”. Otóż pani Bator, dla mieszkańców swojego miasta, którzy wyją z bólu lub emigrują do Anglii pisze pamiętnik ze swojego pobytu w Japonii (dostaje tam subwencję jako wykładowca gender), w którym pisze co aktualnie widzi, co robi i jak się czuje tzn. opisuje japońskie masaże, wykwintne dania, ogrody japońskie itp. Tymczasem jej rodzinny Wałbrzych jest takim miastem, że niekiedy wystarczyłoby pozamiatać wokół domu (ogromnie dużo ludzi na Dolnym Śląsku nie wpadło na to od 1945 roku) lub wziąć wiaderko z piaskiem i zasypać dziurę w drodze w Wałbrzychu lub naprawić połamany chodnik w centrum Wrocławia np. na Nadodrzu. Jest to wynik owej błogosławionej nieświadomości, o której wcześniej wspomniałem, a zaniedbania, wręcz katastrofę humanitarną na D. Śląsku widzi każdy, kto przyjedzie z zewnątrz, więc ta pani Bator dostaje jeszcze za swoje notatki z podróży, w wymowie pogardliwe wobec rodaków, którzy jeszcze nigdzie nie wyjechali, nagrody z podatków tych biednych ludzi, a ich biedne dzieci są zobowiązane uczyć się o nich w szkole.
Zgodnie z prawami fizyki pozbywanie się złudzeń następuje dopiero wtedy, gdy ból związany z występowaniem w tym żenującym teatrzyku zwanym Polską (lub III RP) staje się większy, niż ewentualne spodziewane konsekwencje. Póki co, Kaczyński serwuje nam końskie dawki środków przeciwbólowych.
Czyli to znowu ty…
Pamiętam jak w Świdnicy tokował Pospieszalski.
Teraz znowu TVP serwuje nam pluralizm i wyciąga zgranych do cna Wenderlicha i Zandberga. Zbitka nazwisk zapewne zupełnie przypadkowa.
Zainspirowany tekstem wrzucę tu swoją luźną przymiarkę do teorii wladzy.
Jak trafnie zauważyl Jezus Chrystus istnieją dwa, alternatywne źródła wladzy; Bóg i Mamona.
Władza pochodząca od Boga jest jawna a jej zasady (Prawo) objawione.
Władza pochodząca od Mamony jest tajna a jej zasady nie sajasne jako że, mamona jest jedynie parawanem, pustką za którą kryje się sprzeciw wobec Boga, wzięcie sprawy we własne ręce i podążanie za najbardziej skrytymi poleceniami wrogiej Bogu duszy. Nie trzeba wielkiej przenikliwości by odkryć że działając we własnym, wrogim Bogu, interesie dusza sluży Szatanowi.
Wladza pochodząca od Mamony musi byc zatem władzą tajną bowiem wyjwienie jej praw byłoby skandalem.
Fakt ten implikuje powołania przez Władzę Tajną władzy pozornej za którą się ona skrywa.
Władza Tajna musi tworzyć hierarchie władzy pozornej. Pozorne autorytety, pozorne, demokratyczne władze, pozorne alternatywy i pozorne wybory; pozornych konserwatystów i pozornych wojowników wyzwolenia spod opresji pozostałości Prawa.
Media, pochodzące wprost od tajnej wladzy mamony jak tvn czy pośrednio przez stadium pozornej demokracji, jak tvp kupują sobie figurki prawych autorytetów, jedne durne inne cwane i konfrontując je z innymi figurkami, reprezentującymi fałszywe twarze dobra, na scenach swych teatrzykow wprowadzając widzow w pomieszanie.
W ziemskim wymiarze, Prawe autorytety, nie są durne ani nawet złe, chcą dobrze i sprytnie. Widzą że prawdziwy pieniądz za występy da im prawo do prawdziwych, prywatnych szkół dla swoich dzieci gdzie wraz z dziećmi Sikorskich i Giertychów nie będą one molestowane przez pedofili Trzaskowskiego.
Nie jestem zadowolony z tego co napisalem. Lenistwo i miłosierdzie wobec czytajacych kazało mi sie streszczać a to spowodowało konieczność przeskakiwania po trzy stopnie na drodze od generaliów do TV.
Zamiast na rozniecaczach emocji (Pospieszalski, ogórkowa w TVP), ja sie skupię na Sacco di Roma.
Tak się rozmarzyłem
– Sacco di Roma po hiszpańsku (trzeci język świata, po chiński/angielskim),
przekazana papieżowi (hiszpański to jego ojczysty język?),
– z rynkiem w prawie całej Ameryce Łacińskiej…
Kiedyś jak radziła PO to Pan Pospieszalski opowiadał jak to ciężko, jaka cenzura. A teraz mogą wszystko, a tylko rozmawiają. Czyli to wszystko co było i jest to pic na wodę, fotomontaż. Byle by Polacy sie nie przebudzili i nie poszli po swoje. Dla nich warto rozmawiać, dla nas nie warto oglądać. Warto działać.
Smog z siostrzanej Sodomy i skromna maska przeciwsmrodowageorgius
Link
Smog z siostrzanej Sodomy i skromna maska przeciwsmrodowa
no w tej TVP 3, opisana dyskusja, to takie od zawsze gadające głowy, kiedy miałam telewizor, to oglądając takie rozmowy czekałam, że może nastąpi moment operowy, że siedzący w studio zaczną śpiewać np.” tworzymy, tworzymy, dla ojczyzny tworzymy…”, (na różne głosy), albo: działajmy, działajmy, naród czeka działajmy… (może być kakofonia, bo działania różne).
Tacy to „operowi harcownicy”, nieruchomo na scenie, głosy podzielone, każdy przećwiczył swą kwestię, ściśle obowiązujące granice (libretto) . Kurtyna w górę.
Taka dynamiczna reakcja na zdarzenia bezwzględnie ważne i nie cierpiące zwłoki, że tyłek urywa.
Smog wydobywający się z siostrzanej Sodomy nie jest wbrew pozorom współczesną panoramą Warszawy z Pałacem Kultury, ale profetycznym miedziorytem zamieszczonym w wydanej w 1741 roku (pierwsze wydanie 1707) w Amsterdamie książce »Het schouw-toneel des doods« z ilustracjami wojskowego lekarza Salomona van Rusting (1652-1717), który zafascynowany był śmiercią (kościotrupy pominąłem).
Skromna maska na tylnej części postaci o płci zwanej dziś gender, to artystyczne osiągnięcie Belga Féliciena Ropsa (1833-1898), który z pewnością nie spodziewał się, że książka, w której pojawiła się jego rycina „La Pudeur de Sodom” będzie wystawiana na aukcjach po kilkaset euro dla amatorów.
To miejsce na umiejscowienie maseczki jest świetne, nigdy bym nie wpadła na takie zastosowanie maski . No ale ta figura na cokole bez rąk ale za to kopytami to co/kto to jest ?
Dla Józefa Orła, rozmowy z Coryllusem też są śmieszne, czyli niepoważne. Proszę go o to zapytać. Odpowiedź na żywo może być ciekawa.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.