lis 042022
 

Wszyscy pamiętamy, co się działo, kiedy Gorbaczow ogłosił politykę jawności. Księgarnie w Polsce zawalone zostały książkami rosyjskich i radzieckich autorów. Nawet za komuny nie było tego tak dużo, jak wtedy. Pisano i mówiono głównie o zbrodniach Stalina, o łagrach i o cierpieniu. No, ale także o tym, jak niezwykłym miastem jest Moskwa i Leningrad, a także o wrażliwości tamtejszych ludzi. I wszyscy wierzyli w to, że teraz już wszystko się zmieni. Dlaczego? Albowiem za naszego życia, Związek Sowiecki nie zrobił nic co mogłoby nas porządnie wystraszyć. Był papierowym tygrysem, z którego nabijały się dzieci w szkole, wszyscy opowiadaliśmy kawały o Polaku, rusku i Niemcu i było fajnie. Zbrodnie z czasów dawniejszych traktowaliśmy jak godziwą i pełną napięcia rozrywkę, którą zaserwowano nam, zanim zacząć się miało prawdziwe życie w prawdziwym kapitalizmie.

I nikt do dzisiaj nie zauważył, jak w Rosji interpretować zaczęto słowo jawność. Nie zauważyliśmy tego, albowiem Rosja nie jest dla nas bytem atrakcyjnym. Czasem ktoś tam coś opowiadał o tym, że zarobił w Rosji, ale były to bajki o żelaznym wilku. Nie zajmował nas ten kraj w najmniejszym stopniu, traktowaliśmy go jako zagrożenie, ale tak samo plastikowe, jak schyłkowy ZSRR. Dziś dopiero nieco oprzytomnieliśmy. I niektórzy zaczęli się wsłuchiwać w to co mówi Dugin. On zaś mówi bardzo wyraźnie i jeszcze się przy tym uśmiecha. Jawnie informuje wszystkich dookoła jakie są plany Rosji i co oni zamierzają zrobić kiedy już zajmą tereny uważane za swoje. I dziwne wydaje się to, że w świecie, kiedy głupstwa jakieś nazywane są mową nienawiści, pan ten nie został pozwany i nie stanął przed jakimś międzynarodowym trybunałem. Z powodu jawności właśnie. Można powiedzieć, że mamy szczęście w tym nieszczęściu. Oni zrobili się tak pewni siebie, tak głupkowato przy tym trywialni, że wygadali się ze wszystkim i jeszcze oczekiwali za to oklasków. Tak właśnie jest, ja jednak ciągle nie rozumiem tej bezradności. Dugin to jedno, a jego pudła rezonansowe w Polsce to drugie. Ludzie ci także nie znają lęku i nie przejmują się tym, co też sobie na ich temat pomyślimy. My zaś, choćby tak, jak tu siedzimy, zastanawiamy się momentami, czy oni są jakimiś nadbytami człowieczymi, czy wiedzą coś więcej, albo potrafią więcej? Nie wiem, jak Wy, ale mnie czasem takie myśli nachodzą. Oto wczoraj dowiedziałem się, że Sykulski, który przez długi czas brał udział w jakichś dyskusjach-ustawkach z Bartosiakiem, był w komisji weryfikującej WSI. To jest doprawdy niezwykłe, kiedy bowiem dziś patrzymy na tego człowieka, widzimy sprzedawcę z mięsnego, który przebrał się w garnitur i przekonuje nas, że nigdy w życiu nie odróżniłby wołowego od indyka. I jeszcze się przy tym mocno poci. Jak to jest, do cholery, możliwe, że pan ten nie został przez nikogo zweryfikowany? Nie chce mi się tu już nawet wspominać tego całego Kramka, czy jak on się tam nazywa. Chcę tylko wskazać, że państwo nasze, w które inwestujemy sporo emocji, nie inwestuje odpowiednio podobnych emocji w nas. Podnosi za to znaczenie takich Sykulskich, którzy ani myślą o zaprzestaniu emitowania komunikatów w stylu Dugina. No, ale co tam my, jakoś sobie przecież tu poradzimy. Radziliśmy sobie za Tuska, dlaczego nie mamy sobie poradzić teraz. Co innego ci wszyscy, którzy słuchając wezwania, idą się zaciągnąć do WOT, albo innych formacji. Oni są o wiele bardziej narażeni na toksyny emitowane przez Sykulskiego i jemu podobnych.

Patrząc na tę postać, mam wrażenie – oby się ono potwierdziło – że kończy się epoka autorytetów wystruganych z kartofla, komunikujących się z ludźmi za pomocą zestawu „Mały agitator”. Ludzie niby słuchają, niby coś ich tam interesuje, ale sprawy idą zdecydowanie w złym kierunku. Próby zaś podkreślenia, że jeden czy drugi autorytet stoi po tej samej stronie co naród, przeciwko złym i skorumpowanym politykom wszystkich opcji, są coraz bardziej żenujące. Wczoraj, na przykład, Ziemkiewicz napisał na twitterze, czym się różnią środowiska medialnych autorytetów. Oto w gazowni dziennikarze rozmawiają o tym, czy można i należy usprawiedliwiać Tomasza Lisa. On zaś sam z Łukaszem Warzechą spierają się o kształt Polski i los jej mieszkańców – cytuję z pamięci. Aż coś się we mnie zagotowało. Nie widzicie, kochani czytelnicy, co się wyrabia na tym twitterze dzień w dzień. I może to jest dla Was lepiej. Ja jednak poszerzam zasięgi i zaglądam tam często. Warzecha, który już dawno mnie zbanował, niczym nie różni się od Sykulskiego. On tak samo mówi Duginem, jak tamten. Nie grozi tylko otwarcie śmiercią różnym ludziom i nie uśmiech się przy tym tajemniczo. Bo do tego właśnie sprowadza się jawność, którą Dugin odziedziczył po Gorbaczowie.

Najbardziej zdumiewające jest to, że my tutaj jesteśmy jedynym środowiskiem chyba, które wyklucza w ogóle wypowiedzi wyżej opisane z programu komunikatów człowieka inteligentnego i cywilizowanego. Tak zwane środowiska jednak prędzej obcięłyby sobie coś, niż wykluczyły spośród siebie takiego Warzechę. Cóż to oznacza? No chyba tyle, że oni wszyscy stawiają ja jawność i pluralizm. My zaś propagujemy wykluczenie. Takie zarzuty pojawiały się tu nie raz i nie dwa.

Czy Ziemkiewicz emitując taką treść i umieszczając ją w miejscu publicznym coś przed nami ujawnił? W zasadzie tak, ujawnił nam, że opcja rosyjska i cała rosyjska propaganda, będzie miała w Polsce zawsze pierwszeństwo przed koncepcjami i treściami rodzimymi. Te zaś – poprzez ustawki medialne – będą zawsze traktowane pogardliwie i w zasadzie nie będą istnieć. Wiele osób uważa, że likwidacja blogów była świetnym posunięciem, bo przeszkadzała niektórym w kontemplowaniu myśli różnych redaktorów i myślicieli. Nie wiem kogo ci ludzie maja na myśli, ale sądzę, że właśnie ruskich agentów i tych, którzy rozciągają nad nimi parasol ochronny. Bo kogóż by innego? Można oczywiście zastanawiać się nad pożytecznym idiotyzmem prostodusznych dziennikarzy, którym się zdaje, że jak będą pisać o Pileckim o wychowają młodzież i Polska będzie wielka. Można się zastanawiać, ilu z nich to stare cwaniaki, które chcą się wylansować na bohaterze.  Tylko po co? Wszyscy wiemy co trzeba zrobić. Trzeba pisać tak, żeby to nas słuchali, bez dodatkowego wspomagania, a nie szli do Dugina i jego ideowych dzieci, żeby wyrobić sobie obiektywny pogląd na geopolitykę i żeby był wreszcie ten pluralizm.

  11 komentarzy do “Polityka jawności”

  1. kilka lat temu pojawiały sie na yt wykłady prof Ewy Thompson o Rosji i o postaciach które ona nazywa  -jurodiwyje- i tak mi sie ten Dugin kojarzył, że dla wspólczesnych on przyjął rolę własnie takiego chłopskiego filozofa, który robi z siebie wizjonera, troche straszy, nadyma sie imperialnie, kreśli jakieś plany odwołuje sie do mitów i legend i cały czas marzy o tym żeby Rosja była wielka jak świat tylko nie wiadomo po co . … potem pojawił sie Covid i w internecie zmieniło się dużo, Dugin spadł na trzeci plan a teraz po śmierci jego córki wygląda na to że coś  się skonfliktowało tylko nie wiem co …czy wizje szły nie w tym kierunku co trzeba , czy może były nie realne …

    no ale cena była wysoka   itp

  2. za PRL pewne dowcipy były propagowane przez bezpieczniaków, o Polaku Rusku i Niemcu oraz tak zwane „żydowskie” gdzie było tylko o Icku i Auschitz’u. One na jakieś 20 lat zniknęły nikt ich nie opowiadał już. Jak się zaczynają pojawiać to musimy wzmocnić naszą czujność. Polak niby góruje nad Niemcem i Ruskiem ale …..
    Gospodarz ma rację ostrzegając,teraz tylko poczekać na wznowienie serii z tygrysem ,opowiadanek propagandowych które były w każdym kiosku RUCHu

  3. Dzień dobry. W sumie tylko jednym punkcie się z Panem nie zgadzam. Otóż uważam, że nie ma sensu rozdzielać tych Duginów i ich „pudeł rezonansowych”. Jedno i drugie to części mechanizmu, który służy jednemu celowi; dokładnej, profesjonalnej analizie tego co myślą obywatele tak zwanej Polski, czemu przytakną, przeciw czemu się zbuntują, za kim ewentualnie pójdą w razie czego i jak daleko. Prawdziwi rządzący potrzebują takich danych i nie żałują budżetów na ich pozyskanie. Pisał Pan o tym kiedyś przy okazji tematu ulicznych demonstracji. To ten sam projekt. A koszty poniesione zwracają się rządzącym dzięki maksymalizacji osiągniętych celów i minimalizacji kosztów tegoż. Dlatego też wszelka ekscytacja przeszła mi ostatecznie. Oczywiście wolałbym, żeby bliźni raczej nie manifestowali przywiązania do mongolskiego modelu sprawowania władzy, bo jeszcze ktoś nam go tu znowu urządzi, a ja już nie chciałbym tego powtarzać. To już lepiej poudawajmy jakąś Cywilizację Zachodnią, cokolwiek to jest, wtedy może nasza codzienność będzie ją trochę przypominała, przynajmniej z wierzchu, jak w reklamie telewizyjnej; mówisz i masz. W końcu o tą iluzję chodzi najbardziej. Żyjemy w wirtualnym świecie. Kongres Futurologiczny mi się przypomina. Ten Lem nie był głupi…

  4. W związku z obecną postawą Łukasza Warzechy, naszło mnie pytanie o to, czy słynne wywiady jakie Łukasz Warzecha przeprowadzał w marcu i kwietniu 2010 roku, czyli w ostatnich miesiącach przed wydarzeniami z 10.04.2010 roku(ostatni wywiad przeprowadził 7.04.2010 roku) ze śp. Prezydentem L. Kaczyńskim i opublikował w książce pt. „Lech Kaczyński  Ostatni Wywiad”, były jego osobistym pomysłem, czy pracą zleconą.

    Podczas tych wywiadów była bardzo luźna i przyjazna atmosfera z „lamką wina”, podczas której spożywanie przez śp. L. Kaczyńskiego i gości, było tradycją towarzyską (było głośno o tym, że Lech Kaczyński lubił pić wino) i w takiej atmosferze można z człowieka wyciągnąć informacje, których „na trzeźwo” by nie ujawnił. Takie wrażliwe informacje mogły posłużyć do przygotowania zamachu(np. plany podróży pociągiem z Rodzinami Katyńskimi, czy samolotem Jak-40 z generałami). Takie metody stosowano nagminnie w ZSRR za czasów Stalina.

  5. Jeszcze lepszy od Dugina jest Limonow, jego dawny kolega z partii narodowo-bolszewickiej.  Najpierw napisał powieść emigracyjną Ediczka, a potem strzelał do mieszkańców Sarajewa z serbskich pozycji. Surrealizm a la Bułhakow w wersji teatralnej.

  6. Natomiast Adam Wielomski jak zwykle analizuje sprawy polskie czy ukraińskie z perspektywy niemieckiej, trzeba to jasno powiedzieć. Czego najbardziej obawia się Pan Profesor:

    „Raczej grozi nam, że trwale staniemy się „wschodnią flanką NATO”, ze wszystkimi fatalnymi dla tego położenia konsekwencjami. Dla generałów, polityków i biznesmenów będziemy państwem narażonym na udział w pierwszej linii w ewentualnej III wojnie światowej. Biznesmeni raczej nie inwestują w takie obszary podwyższonego ryzyka.”

    A ja się pytam jaki tutaj wcześniej był biznes i na jakiej marży i dla kogo, dla kogo były te miliardy wracające z powrotem bez płatności CIT do Holandii, Niemiec czy Francji. Pan Profesor nie wspomniał….

  7. On jest profesorem w jakim trybie i w jakiej specjalności?

    A flanka NATO jest naszą szansą – lepiej być flanką niż przedpolem na którym bezkarnie dokazują harcownicy.

  8. Pan Wielomski jak widać postawił tak samo jak jego protektorzy z Niemiec na wygraną Chin, która zmieni wszytko a PL nie skorzysta na tych zmianach. Tak samo jak w latach 39-45 Niemcy źle się czuli jako część Europy, a nawet cywilizacji zachodniej, tak samo dziś nie mają zamiaru być nawet bliskim aliantem USA, choć im to Amerykanie proponowali wielokrotnie. Kennedy, Clinton, Obama, każdy kochał Niemcy i chciał być berlińczykiem, ale Niemcy kochają tylko siebie i każdą nową ideologię- tym razem religię multikulti oraz -eko. Nowa eksterytorialna autostrada ma być teraz między Berlinem a Pekinem. Z pominięciem wszystkich i po trupie wszystkich.

    Wielomski ma prof. nauk społecznych za pracę  pt. Nacjonalizm francuski 1886–1940. Geneza, przemiany i istota filozofii politycznej.

  9. Niemcy są dla Chin drobnym konkurentem, pionkiem. Nie sojusznikiem. To miłości skazana na porażkę. A Wielomski jest tak wielkim germanofobem, że przytacza wszystkie argumenty na rzecz Rzeszy, podobnie w odniesieniu do Rosji. Co innego deklaruje, co innego argumentuje, mniej więcej widać za co bierze pobory.

  10. Co planują Niemcy?

    Chcą być „koniem trojańskim Chin w Europie” i to „dobrze karmionym”, bo uważają, że to Chiny będą rządzić światem.

    https://t.co/sxf4zmKsHG

    Widocznie traktują bardzo serio to o czym pisała Gazeta „Wen Wei Po” z Hongkongu w materiale zamieszczonym  w 2011 roku, w którym wyjaśniała , że tempo ekonomicznego i politycznego rozwoju kraju doprowadzi do nieuniknionej  wojny z najbliższymi sąsiadami ChRL, w liczbie których, jako potencjalnych obiektów ataku, wymienia się Rosję.

     W przekonaniu dziennikarzy, w ciągu najbliższych 50 lat Chiny czeka 6 zwycięskich wojen.
      1. Pierwszą z nich będzie „wojna o zjednoczenie narodu” w okresie 2020 – 2025 roku, czyli o włączenie Tajwanu do ChRL
     2. Potem wg chińskich dziennikarzy przyjdzie kolej na Wietnam, z którym Chiny popadną w konflikt około 2028-30 roku, aby przywrócić kontrolę nad byłymi chińskimi wyspami Spartly.
     3. W okresie 2035 – 40 roku Chiny zaczną konflikmt z Indiami, aby zdobyć Południowy Tybet.
    W tym konflikcie Chińczycy  liczą na pomoc Pakistanu, który jednocześnie powinien wtargnąć  na terytorium Południowego Kaszmiru.
     4. W okresie 2040 – 45 roku nastanie sprzyjający moment  do konfliktu  z Japonią i Chińczycy mają zamiar odzyskać chińskie od zawsze wyspy Djaoiuidao i Riukiu, okupowane przez Japonię.
    Praktycznie w tym samym czasie Chińczycy liczą, że ich presji ma ulec Mongolia i zgodzi się na „pokojowe” połączenie z Chinami.
     5. No i na „deser” tego obfitego chińskiego „obiadu”,  skośnoocy zostawiają sobie potężny konflikt z Rosją, który Chińczycy „zaplanowali” sobie na 2055 – 60 rok.
    Właśnie wtedy nadejdzie kolej wyrównania rachunków z  Rosją, która odpowie za to, że  w swoim czasie odebrała chińskiemu imperium ponad 1,6 mln kilometrów kwadratowych terytorium.
    Chińczycy mają zamiar do tego czasu stać się wiodącą światową siłą, pierwszą w dziedzinie wszystkich możliwych rodzajów wojsk i dlatego liczą na to , że bez problemów dadzą radę pokonać swojego północnego sąsiada czyli Rosję.

  11. Chciałem tylko wskazać że blefowanie USA wobec chin czy nadmierne straszenie świata chinami może niekoniecznie być blefowaniem, biden wskazał, ze lend lease Chin wobec Rosji równa się 3 wojna światowa. Dodatkowo coś zbyt wielu miliarderów wyprowadzili swoje aktywa z Chin na wielką skalę w zeszłym roku, np, Soros… A te globalistyczne teksty Trudeau w stylu „najbardziej podoba mi się model chinski” czy sprzedawanie wielu hektarów ziemi Chinom w USA, to raczej jedna strona medalu, tą strona która chcę robić biznes za wszelką cenę, nawet utraty hegemonii przez USA. Ci ludzie powinni być wyklęci w stanach i nazwani po prostu zdrajcami. Pelosi też dosc bunczucznie pojawiła się na Tajwanie w czasie eksalacji wojennej na Ukrainie. Kto tu udaje, a kto nie to trudno przewidzieć, są różne koterie w USA wobec Chin,

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.