cze 092023
 

Jest niezmienna przynajmniej od czasów wydania Złotej Bulli z Rimini. Polega zaś ona na ignorowaniu istnienia państwa polskiego i tworzących je struktur, a także na negowaniu funkcjonującej tu własności prywatnej. Zmiana polityki Niemiec dokonuje się wtedy jedynie, kiedy czują oni bat nad grzbietem, ale i wtedy jest to zmiana pozorna. Jakiekolwiek więc dyskusje o historycznej przynależności tych czy innych ziem na wschodzie do Niemiec, nie mają sensu, albowiem oni mogą w dowolnym momencie wystawić dowolny dokument stwierdzający, że określony teren należy do nich. I już. Wymyślanie więc uzasadnień potwierdzających nasze prawa do terenów, które po wojnie weszły w skład państwa polskiego nie ma sensu. Musimy przede wszystkim chronić stan faktyczny. Wszystko ponad to jest głupkowatą i niezrozumiałą przez polityków niemieckich aspiracją. Międzynarodowe komisje i potężne siły zdecydowały o likwidacji Prus i przekazaniu części ich ziem Polsce. Części, która i tak w większości należała kiedyś do Królestwa Polskiego. W wyniku czego nastąpiło to przekazanie wszyscy wiemy. Trzeba jedynie teraz to ciągle powtarzać, albowiem propaganda niemiecka dąży do zmiany historycznych paradygmatów. Jeśli ktoś sądzi, że to nie jest możliwe, powinien ochłonąć. Szczególnie, że w Niemczech ktoś, nie wiadomo na razie kto, wymyślił partię o nazwie AFD i futruje ją formatami propagandowymi i pieniędzmi. Partia ta, jak tylko okrzepnie, zacznie wysuwać roszczenia terytorialne. Na razie mówią, że nie mają problemu z Polakami. A jaki, przepraszam, problem mogliby mieć z nami? Czyżbyśmy im w czymś przeszkadzali? Że też żaden Niemiec nie zastanawia się czy nie ma czasem problemu z Turkami.

Jakimi metodami prowadzona jest niemiecka polityka wobec Polski i do jakich celów zmierza? Niemcy, w najlepszym razie, chcą, by Polska była buforem oddzielającym ich od Azji, ale to tylko wtedy kiedy nie mają poukładanych stosunków z Rosją, co oznacza w wymiarze realnym obecność w tej Rosji przedstawicieli innych państw – w przeszłości byli to Anglicy i Holendrzy, a dziś mogą to być Chińczycy, albo Amerykanie. Wtedy Polska jest do czegoś tam Niemcom potrzebna. Jeśli nie zachodzi wyżej opisana sytuacja, Niemcy mogą co najwyżej wchłonąć kawałek Polski i odebrać mu tożsamość historyczną i kulturową. Resztę zaś, po uprzednim obrabowaniu, zaproponować komuś innemu. To są doświadczenia historyczne ostatnich czasów. A jak było wcześniej? Wcześniej Niemcy zajmowali się pisaniem naszej historii, co dokonywało się na uniwersytecie w Krakowie, nie wiadomo dlaczego zwanym Jagiellońskim. Tam właśnie zostały wykreowane postaci, które rzekomo ubogaciły naszą historię, czyli przedstawiciele niemieckich banków, których dla niepoznaki nazywano humanistami. Tacy, jak Konrad Celtis choćby. Dziś już się o nim nie pamięta, ale obok Bonera był to jeden z głównych krzewicieli renesansu w Krakowie. A nie pamięta się, bo po Niemcach historię napisali nam komuniści i dla nich on był całkowicie nieprzydatny. My dziś odwołujemy się i redagujemy tą komunistyczną wersję historii.

Historia Polski została napisana przez Niemców, a uniwersytet był i jest nadal instytucją pracującą na rzecz niemieckiego okupanta. Projekt opanowania akademii wdrożono w II połowie XIX wieku, kiedy w Polsce nie dało się już wywołać żadnego powstania. Wcześniej Prusy inspirowały wszystkie ruchawki na terenie Królestwa Polskiego doprowadzając je do ruiny przy aprobacie władz carskich. W każdym pokoleniu następowała depopulacja, już to z powodu wywózek, już to egzekucji, a także z powodu emigracji do Prus i Saksonii, za chlebem. Tego wychodźctwa na pewno by nie było, gdyby nie polityka Prus i pozostałych dwóch zaborców, z których jeden reprezentował niemiecką tradycję cesarską, a drugi był przez Niemców zarządzany. My, poprzez narzuconą nam retorykę buntu, nie rozumiemy dogłębnie tych spraw, albowiem zamiast poznawać historię w sposób, który uniemożliwi naszym wrogom ponowne wykorzystanie podstępów politycznych, skłaniani jesteśmy do traktowania jej, jako jakiejś kibicowskiej przyśpiewki, która ma nas zjednoczyć i nabuzować przed kolejnym meczem. To już lepiej w ogóle tej historii nie uczyć. Jakby tego było mało retoryka buntu wykorzystywana jest przez wrogie agentury do destabilizacji sytuacji w państwie dzisiaj, w państwie, które wreszcie możemy nazwać naszym. To jest kolejny niemiecki podstęp, a poznajemy to po subtelności z jaką sprawy te są aranżowane. Rosjanie by się tak, pardon, nie pieprzyli. Mamy cały szereg organizacji, do których należą także posłowie, które występują wobec państwa, sugerując, że obecna jego administracja to okupanci i należy czekać na jakieś wyzwolenie, a także przybliżać je czynem. Kto ma nas wyzwolić? Inne państwo, to chyba jasne, bo przecież sami nie jesteśmy do tego zdolni. Ta sugestia jest także elementem retoryki buntu. Na razie nie ujawnionym w pełnej krasie. To odwracanie retorycznych wektorów jest niezrozumiałe przez większość ludzi, którzy chcą po prostu, żeby wreszcie było dobrze, żeby był spokój, względny dobrobyt i jakaś przyszłość. Jeśli zaś interesują się oni przeszłością to w formatach bardzo prymitywnych, opartych o retorykę buntu i kibicowskie przyśpiewki. Z tego formatu nie da się wycisnąć niczego dobrego, albowiem może on być bardzo łatwo wykorzystany przez wrogów. Ci zaś ujawniają się jeden po drugim. Być może wynika to z ich słabości, ale za wcześnie, żeby o tym orzekać.

Wracajmy do metod prowadzenia niemieckiej polityki na wschodzie. Jej podstawowym założeniem jest misja cywilizacyjna. Przypomnę, że na Rusi Kijowskiej w średniowieczu Niemcy nie prowadzili żadnej działalności cywilizacyjnej. U nas zaś polegała ona na organizowaniu corocznych najazdów. Potem zaś na posadowieniu w bezpośredniej bliskości najważniejszych miast polskich cesarskiej organizacji udającej zakon rycerski, współpracującej z islamem na zasadach, do dziś ukrywanych i prowadzącej dalekosiężny handel z odległymi krajami. Organizacja ta ignorowała w ogóle istnienie Polaków, a przypominała sobie o tym, że są dopiero wtedy, kiedy jej członkowie zalegali pokotem na jakimś bitewnym polu. Wtedy należący do niej Niemcy rozpoczynali akcję propagandową w ośrodkach władzy uniwersalnej położonych daleko od Polski, czyli głównie w Rzymie i na dworach Europy. Widzimy, że nic się od tamtych czasów nie zmieniło. Kiedy tylko okazuje się, że obecny rząd prowadzi politykę uniemożliwiającą realizację niemieckich celów w Polsce, oni natychmiast uruchamiają propagandę w ośrodkach władzy uniwersalnej, czyli w roszczeniowym – nawiązującym wprost do Złotej Bulli z Rimini – parlamencie europejskim lub w stolicy pieniądza, czyli w Nowym Jorku. Propaganda ta polega na podawaniu w wątpliwość i odbieraniu sensu nie tylko decyzjom polskiego rządu, ale także organizacji takich jak NATO. Wykonują ją zaś, co jest pewnym novum, Polacy, całkowicie zdeprawowani przez niemiecką propagandę, napisaną przez Niemców historię i wizje europejskiego państwa, które na pewno się nie zmaterializuje inaczej, jak w postaci lekko zmodyfikowanej hitlerowskiej rzeszy z obozami koncentracyjnymi jako głównymi ośrodkami produkcji. No i miastami, gdzie uprzywilejowana kasta będzie kontrolować wymianę. Całości zaś, jak za Fryderyka II, który wydał Złotą Bullę z Rimini, pilnować będą muzułmańscy najemnicy, dobrze wyszkoleni i pozbawieni skrupułów. Ich zadaniem będzie odzwyczaić nowych poddanych od zarządzania własnością. Takie są istotne cele UE prowadzonej przez Niemców i tych idiotów Francuzów. Podobnie jak w przeszłości, one się nie zmaterializują na obszarze całego kontynentu. Ale gdzieś się mogą zmaterializować. Musimy zrobić wszystko, żeby nie stało się to na terenie obecnego państwa polskiego. Żeby to jednak uczynić musimy mieć świadomość zachodzących okoliczności. A mam wrażenie, że tego kilku polskim politykom brakuje. Na dziś to tyle.

Już mniej niż miesiąc pozostał do Targów Książki i Sztuki w Grodzisku Mazowieckim, edycja II. Odbędą się one w grodziskiej Mediatece w dniach 1-2 lipca. Zapraszam wszystkich, którzy się ze mną zgadzaj oraz tych, którzy się nie zgadzają, ale gotowi są milczeć przez całą imprezę dla dobra sprawy.

Wszystkim, którzy dorzucili się do naszej zrzutki na mieszkanie dla Saszy i Ani bardzo serdecznie dziękuję. Jeśli ktoś jeszcze zechce nam pomóc, będę wdzięczny.

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_confirmation

 

  9 komentarzy do “Polityka Niemiec wobec Polski”

  1. Rimini nie polecam. Podobno syf tam jest.

  2. W razie W nie mozemy teraz liczyc nawet na mocno okrojona autonomie, ktora wczesniej, gdybysmy mogli przewidziec rozmiar zniszczen wojennych, bralibysmy w ciemno nie tylko w Krakowie i bylaby do zaakceptowania nie tylko przez ludzi rozsadnie myslacych, okreslanych w Warszawie mianem zdrajcow.

    Wertujac kroniki naszej panstwowosci zauwazymy, ze slowianska solidarnosc razem z Litwa i Wegrami byla jedynym skutecznym antidotum na knowania obcych mocarstw. Dopoki sie klocimy, to Niemiec bedzie nas kąsał.

    https://scontent-fra5-2.xx.fbcdn.net/v/t39.30808-6/217589004_10165609605640245_2659901169541275409_n.jpg?_nc_cat=109&ccb=1-7&_nc_sid=973b4a&_nc_ohc=jh_11K37vOYAX_ixMd9&_nc_ht=scontent-fra5-2.xx&oh=00_AfDgbgiKnbiiIWJ5RpOWLsgfrVBfDyb2FZ0mvhuwiRIcfQ&oe=64888D37

  3. Gdyby niemcy* mogli przewidzieć rozmiar zniszczeń wojennych, to nie głosowaliby na hyclera. Na razie nie są zdolni do W. Mogą mącić metodami pokojowymi: polityką, propagandą, ekonomią, agenturą. Oczywiście to się może zmienić. I być może AFD jest środkiem do tego celu. Ale to jest działanie na lata a może wręcz na pokolenia.

    * z blogu p. Pilipiuka dowiedziałem się, że jakiś czas po wojnie w polskiej ortografii oficjalnie obowiązywało pisanie szwabów z małej litery.

  4. Dlatego musimy miec armie, na razie na wschodniej granicy, ale w razie czego zdolna do dyslokacji na zachod. Jest window of opportunity na to i niech Blaszczak sie uwija

  5. Od czasu Złotej Bulli zmieniła się nieco sytuacja geopolityczna. Pojawił się mianowicie nowy globalny gracz – USA. Oraz stary gracz – Chiny – zaczął aspirować do skali globalnej. W tej sytuacji Amerykanom będzie potrzebny jakiś bufor między niemcami a Chinami. Wygląda na to, że projekt międzymorze jest już dość mocno zaawansowany. Oczywiście musimy realizować zasadę „ora et labora”. Ale jestem dobrej myśli.

    A przed wyborami spodziewam się różnych zaskakujących zdarzeń. Dziś natrafiłem w sieci na streszczenie wywiadu z tow. Wołoszańskim, który był uprzejmy wprost powiedzieć, że nie da się wykluczyć, czy katastrofa smoleńska nie została celowo spowodowana przez kontrolę lotów, czyli tzw. „naprowadzanie na śmierć”. Zatem przyczyny „najboleściwiej jasne” się właśnie zaciemniły. „Będzie się działo…” – jak mawia klasyk.

  6. Ale że taką starą armatę jak Bogusław włączyli?

  7. Chyba w tym samym wywiadzie mocno poparł Laska. Czyli niewielki postęp, bo mityczni, niedostępni i być może już nieżyjący kontrolerzy byli targani za uszy od dawna.

  8. Myślę, że udawana głupota jest kamuflażem, na wzór polityki 24 znaków Deng Xiaopinga. Myślę że tak jest zawsze, chyba że przeciwnik zamówi ciszę. Nie wiem ile kosztuje matematyk, który to odwróci. Pewnie nic w obliczu szkolenia algorytmu  i kolejnej odsłony kontrofensywy.  Porannej lub popoludniowej

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.