cze 292022
 

Chyba nigdy nie umieściłem w żadnym tekście aż tak trywialnego tytułu. No, ale inny nie pasuje, więc musi być ten. Sieć obiegają ostatnio zdjęcia polityków PO, którzy już rozpoczęli kampanię wyborczą i jeżdżą po miastach i miasteczkach agitując, by ludzie na nich głosowali. Wygląda to żałośnie, ale oni nie mogą przestać. Tusk musi iść w zaparte i opowiadać, że nigdy nie popierał Putina i Angeli, musi wmawiać młodym, że to on chciał przekopu Mierzei Wiślanej, że to za jego sprawą kraj się zmieniał. Musi, albowiem walczy o życie. Ono zaś splecione zostało nierozerwalnym węzłem z polityką Niemiec, które mają dziś ważniejsze sprawy na głowie niż jakiś tam Donald i jego pomagierzy. Trwa szczyt NATO i raczej jasne jest, że sojusz zmieni swoją politykę wobec Rosji, a co za tym idzie także wobec Niemiec. My w Polsce, znamy Niemców tylko z jednej strony, to znaczy postrzegamy ich tak, jak oni chcą być widziani. I ta ich postawa wielu ludziom imponuje. Trzeba jednak zobaczyć jak nowy kanclerz nadskakuje Bidenowi, żeby zrozumieć, że Niemcy wobec silniejszych partnerów zachowują się gorzej niż Tusk wobec swoich wyborców. To zaś oznacza, że są zdolni do najgorszych upokorzeń byle tylko uzyskać to, co ich interesuje. Bez cienia żalu też porzucą swoich sojuszników w Polsce i zaczną współpracować z kimś innym, kto według nich będzie reprezentował taką wizję naszego kraju, która da się zaakceptować. Tylko czy my będziemy mogli się z tym pogodzić? Wydaje się, że za dwa dni, kiedy szczyt się skończy, będą to problemy nieskończenie mało istotne. Granica sojuszu z Rosją wydłuży się bowiem bardzo, a to oznacza, że doktryna wojenna Rosji będzie musiała ulec zmianie, a jeśli nie, to kraj się po prostu rozpadnie. Czy coś z tego rozumieją politycy tacy jak Tusk czy Schetyna? Przypuszczam, że nie, albowiem ich misja została zaplanowana inaczej i inne rzeczy wdrukowano im do głowy. Najważniejszą zaś i najbardziej zgubną dla nich kwestią była chwilowa popularność, którą osiągnęli.

Co robią ludzie, którzy tracą popularność? Rozpaczliwie szukają treści i wątków, które mogłyby im tę popularność podnieść. Szukają także potwierdzenia, że ona wzrasta. To złudzenie osiągnąć najłatwiej, wystarczy wydać pieniądze na sfałszowane sondaże i można już się cieszyć, aż do ostatecznej klęski. Trochę inaczej jest z komunikatami. Te bowiem muszą mieć odpowiednią konsystencję, ładunek i ciężar. I nie ma doprawdy zbyt wielu obszarów, na których polityk mógłby poprawić sobie wyniki i zdobyć większą popularność. Jest ich zaledwie kilka. PO zaś wybrała jeden tylko, bo wszystkie inne są dla nich pułapkami. Chodzi oczywiście o wskazywanie, jakim złem jest Kaczyński i przypisywanie sobie zasług PiS. To jest jedyna droga dla polityków Koalicji Obywatelskiej, PO, czy jak oni się tam teraz nazywają. Jedyna, albowiem wszystko inne ich demaskuje. Jeśli ktoś ma misję polegającą na degradacji kraju, osłabieniu go i podporządkowaniu lokalnemu mocarstwu, musi te intencje ukrywać. Kiedy wygrywa i zdobywa popularność wszystko jest w porządku. Kiedy zostaje zdemaskowany i zaczyna tracić poparcie, zamienia się w złodzieja. I to dzieje się na naszych oczach.

W gorszej sytuacji niż Tusk są tylko jawnie popierające Moskwę szury, ale w ich przypadku sprawy są po prostu oczywiste. Na nic innego nie mogą liczyć, jeśli ich patron zostanie zdemaskowany, pozostaje im tylko integracja wokół idei i treści najbardziej wyrazistych. Lista tych znaczeń jest bardzo krótka: covid, leczenie raka, kosmici i zbrodnia wołyńska. Tyle. Nic więcej się na niej nie zmieści, albowiem wtedy komunikacja z ewentualnym elektoratem zostanie zaburzona.

Dla wielu osób pewnie nie było to wielkie zdziwienie, ale ja jednak, mimo wszystko uniosłem brwi. Oto okazało się, że na zjeździe ludzi prawdziwie wolnych w Torzymiu niedaleko Słubic, gdzie zebrali się wszyscy ci, którzy wcześniej jeździli do Wylatowa plus Edyta Górniak, pojawił się Wojciech Sumliński. Wiem, że nie doczekam się przeprosin od tych, którzy mnie kiedyś indagowali na okoliczność – a czego pan chce od Sumlińskiego, ale tak naprawdę – chciałbym jednak zwrócić na ten fakt uwagę. Dla wszystkich, którzy nie budują swojego światopoglądu w oparciu o wymienione wyżej kwestie: covid, leczenie raka, kosmici, zbrodnia wołyńska, jasne jest że Sumliński to oszust, jego pojawienie się na zjeździe ludzi prawdziwie wolnych, gdzie ponoć czereśnie były sprzedawane na sztuki, po złotówce za jedną, wskazuje wyraźnie dokąd zmierza narracja „prawdziwej wolności”. Do reglamentacji papieru toaletowego i zastąpienia tego braku gawędą o reptilianach, którzy mieszkają wśród nas. Sumliński nie był jedyną atrakcją tego wydarzenia, albowiem pojawił się tam także Marcin Rola, który, biegając z mikrofonem po estradzie, wyjaśniał zgromadzonym najbardziej złożone zagadnienia z zakresu geopolityki.

Na tych przykładach widzimy, jak szalenie istotną kwestią jest poszerzanie spektrum komunikatów, które posłużyć nam mogą do nawiązania relacji z innymi ludźmi, zainteresowanymi książką, treścią w ogóle, czy też po prostu historią i polityką. Dlatego też między innymi podejmuję ryzyko i wydaję książki tak nieoczywiste jak „Walka urzetu z indygo” i „Ryksa Śląska, cesarzowa Hiszpanii”. Za nic na świecie nie można dopuścić do tego, by w imię złudnej bardzo popularności, znaleźć się w miejscu takim, jak zlot ludzi prawdziwie wolnych czy spotkanie Nitrasa z wyborcami w Łobzie. Bo to są zjawiska tożsame, które wyrastają z jednego pnia. Komunikacja nie może być redukowana, mysi być rozbudowywana, choć wiąże się to z ryzykiem. Politycy, zdrajcy, wariaci, szury i istoty opętane, żyją w przekonaniu, że mogą, samym tylko słowem i czereśnią za złotówkę, zahipnotyzować odbiorcę ich treści. To jest złudzenie, za które przyjdzie im drogo zapłacić. Choć bywa ono przyjemne, szczególnie kiedy pomiędzy występującym na estradzie gwiazdorem, a gapiącymi się na niego z widowni zwolennikami reptilian rodzi się czysta i niezmącona niczym pogarda. No, ale potem jest już gorzej.

Nie ograniczajmy się więc do „wolności prawdziwej”, skupmy się na wolności w ogóle, która pozwala nam dokonywać wyborów w bardzo szerokiej ofercie. Ten model komunikacji nie doprowadzi pewnie nikogo z nas do ław sejmowych, ale też nie o to nam chodzi. Mamy inną misję. Zapraszam wszystkich na Targi Książki i Sztuki do Grodziska Mazowieckiego, które odbędą się w dniach 2-3 lipca 2022, w Mediatece ul. 3 maja 57

  8 komentarzy do “Popularność to najcięższy narkotyk”

  1. krótka pamięć wyborcy, ja nie mogłem zrozumieć dlaczego ludzie w moim wieku i młodsi głosują na A. Kwaśniewskiego w 1995 roku, ja pamiętałem jeszcze jak on w 5-10-15 opowiadał że w Polsce trzeba budować socjalizm.
    teraz po 7 latach ludzie nie pamiętają jak było z PO.

  2. Dzień dobry. Ja myślę, że to bardzo pouczające – obserwowanie relacji kanclerza Niemiec z prezydentem Stanów. Oczywiście – nie każdy widzi te różne subtelności i pozostaje na tym elementarnym poziomie przekazu, ale to zdaje się Stwórca tak postanowił i my możemy tylko respektować Jego decyzje. Zapewne nieświadomie, ale jednak respektują je te wszystkie nitrasy, mało, chcą je wykorzystać na swoją korzyść i nie przestają szukać różnych prawdziwie wolnych elektoratów. I znajdą z pewnością, statystyka rządzi jak mówi gorzkie powiedzenie, jednak prawdziwe. Tak samo Klinika Języka znajdzie swoich odbiorców. To są, że tak powiem, dwa ekstrema społeczeństwa w którym przyszło nam żyć. Istotna atrakcyjność kabaretu, jaki to się organizuje polega na tym, że proces degrengolady osiągnął mniej więcej 50%. To znaczy dokładnie nic nie wiadomo przed kolejnymi tak zwanymi wyborami. I może zdarzyć się wszystko. Raz Kwaśniewski schudł i wygrał. Można? Można. Ja tylko czekam na zmiany w prawie dotyczącym hazardu, bo to dla organizatorów zakładów potencjał większy niż konie, Formuła 1 i wszystkie inne wyścigi. Aż szkoda to tak zostawiać…

  3. Na handlu pomiedzy zaborem europejskim i zaborem rosyjskim mozna niezle zarobic bedac wspolczesnym Wokulskim. Morawiecki chyba to rozumie, skoro inwestuje w przyjazn z Ukraina i daje bez rozglosu kolejne 9 miliardow euro na wyplaty dla ukrainskich pracownikow budzetowych „bo ci ludzie musza za cos zyc”, a taka Kanada trabi na caly swiat o pomocy humanitarnej w wysokosci 150 milionow dolarow (kanadyjskich?), jakiej udzielila Ukrainie i licza na to, ze przy pomocy mniejszych sum uda im sie utrzymac popularnosc nie mniejsza, niz inne kraje, ktore tez pomagaja. Popularnosc medialna przeklada sie na pieniadze. Stosunek do wojny mozna latwo zdefiniowac odpowiadajac sobie na pytanie: ile zarobiles/zarabiasz na tej wojnie? – a nastepnie dzialac, pomnazajac talenty.

    Niemcy maja zdecydowanie inne podejscie do geopolityki od polskiego czy kanadyjskiego, bo mysla bardziej perspektywicznie i dla mnie to jest zrozumiale, bo kilka dni temu bylem pod Slubicami i widzialem, ze Polacy zbudowali burdele i kioski z napisem „billige Zigaretten”, a Niemcy zalozyli w tym czasie m. in. Uniwersytet Viadrina, duza szkole zawodowa – techniczna we Frankfurcie n.O. Ziemia Lubuska jest takze znana z tego, ze biegaja tam stada dzikich krow a Owsiak organizowal najwieksze w Europie imprezy dla patologicznej mlodziezy. Tyle moge powiedziec jako niezalezny obserwator. Nie da sie pogodzic wizji niemieckiej z marzeniami Polakow.

    Rzeczywiscie lepiej jest mowic o wolnosci jako takiej, a nie o wolnosci stopniowanej albo z przymiotnikami, chociaz pojecia wolnosci nie ma w katolicyzmie (nie ma takiego pojecia w Pismie Swietym) – dlatego robienie interesow na wojnie jest moralnie neutralne, bo wolnosc, w tym wolnosc prowadzenia dzialalnosci gospodarczej, jest pojeciem swieckim. Dla katolika wolnosc jest ujeta w ryzy dekalogu.

    Analogicznie, nie ma czegos takiego jak prawda obiektywna albo subiektywna – jest tylko prawda jako prawda.

  4. Niektórzy jeszcze pamiętają przemówienie Prezesa 9.05.2010…

  5. frekwencja zaczęla się zwiększać po 16,00 tak jakoś ni z tego ni z owego, jakby „wczorajsi”, po wyspaniu się,  przyszli głosować późnym popołudniem – taka cudowna lekkość wyniku wyborczego

  6. Popularność jest narkotykiem podobnym do władzy, może trochę łagodniejszym. Przypomniało mi się, jak znajomy dostał posadę burmistrza w dużym ośrodku. Przy pierwszej wypłacie powiedział do nas: Gdy zobaczyłem jaka to jest kwota, wypowiedziałem przy urzędnikach zdziwienie i oburzenie, ile bym musiał zrobić obrotu w swojej firmie, żeby tyle zarobić!

    Ale po pary miesiącach mówił: Przecież każdy mógł się starać i być teraz na moim miejscu….

    A po zwolnieniu przyznał: Nie spodziewałem się jakiego depresyjnego szoku doznaje zwolniony, posiadający wcześniej władzę urzędnik…

  7. Reglamentacja papieru i inne objawy budowy raju na ziemi? Większość już zapomniała, albo nie zaznała.

    A niedawno opowiadał mi pamiętający dobrze tamte czasy twórca filmowy, że odkrył u znajomego dokumentalne zapisy np. przystanka tramwajowego. Filmująca na chybił trafił kamera na warszawskim przystanku bez żadnej aranżacji filmowała niesamowite scenki rodzajowe. Np gościu niesie opakowany klozet, opakowanie mu się rozwala po jego postawieniu na chodniku, a on siada na tym klozeciku na przystanku w oczekiwaniu na tramwaj…

    Czy pojawiły się wtedy baletnice z obwarzankami rolek papieru wokół głowy – muszę dopytać.

    W każdym razie dawka surrealistycznego LSD w atmosferze wokół nas była potężna.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.