Miałem nadać temu tekstowi inny tytuł, ale niech zostanie ten. O tym innym także opowiem, ale później. Mozolimy się oto nad rosyjskim nawigatorem, który będzie grubszy niż zwykle i bardziej zróżnicowany. Tematem numeru, będzie wielkie poselstwo Piotra I na zachód, a tekst stosowny do tego wydarzenia napisał Jacek. To jest materiał wielce demaskatorski i zaskakujący. Podstawą do rozważań nad istotą wielkiego poselstwa młodego cara jest potężna księga zatytułowana Russia’s foreign trade and economic expansion in the seventheenth centurty, autorstwa fińskiego historyka Jarmo T. Kotilaine. Książka ta, jak się domyślacie nigdy nie zostanie przetłumaczona na polski choć jest to podstawowe dzieło, które pozwala nam zrozumieć złożoną sytuację polityczną i gospodarcza Rzeczpospolitej, a także różne katastrofy, których nasze państwo doświadczało. Nie ma w kraju instytucji, która uniosłaby odpowiedzialność za wydanie takiej książki. Tam bowiem znajdują się z punktu widzenia, do którego przywykliśmy, same herezje, albo nawet gorzej – kłamstwa wręcz i przeinaczenia. I to nie jest ostatnia książka jaką profesor Kotilaine napisał. On popełnił rzecz znacznie gorszą, choć o nieco mniejszej objętości. Oto tytuł: Stuart’s and Romanov’s. The rise and fall of a special relationship. W tej pracy pomagali profesorowi Kotilaine dwaj Brytyjczycy i nie ma się czemu dziwić, albowiem bohaterem tej książki jest po prostu kompania. Ona także, jak łatwo się domyślicie nigdy nie zostanie przetłumaczona na język polski. A nawet gdyby tak się stało to nikt w Polsce nie wiedziałby po co miałby taką książkę czytać. Żaden z narodowych memów nie pasuje do zawartych w niej treści i żadna z myśli, które tam są solidnie przecież udokumentowane, nie kojarzy się przeciętnemu, polskiemu konsumentowi historii z niczym. Te książki by przepadły na rynku. U nas bowiem, jeśli idzie o książkę historyczną królują Resortowe dzieci, a jeden z autorów tego dzieła, pan Targalski upiera się, że kompania moskiewska nie miała żadnego wpływu na politykę carów i tajnych rad Moskowii. Jest on ponadto uważany za poważnego analityka i poważnego krytyka rzeczywistości politycznej. I to on, oraz jego otoczenia wyznaczają kierunki, w których mamy patrzeć. Tak się składa, że pan Jarmo Kotilaine w przeciwieństwie do Targalskiego nie jest aspirującym autorem, którego książkom zaraz po premierze obniża się cenę o 30 procent, a doradcą króla Bahrajnu, czy wręcz Arabii Saudyjskiej (nie pamiętam dokładnie, Jacek mnie poprawi), tak więc my zwracamy oczy swe raczej ku pracom historyka fińskiego, a nie naszej rodzimej czeredki.
Ja oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował i Jacek na moją prośbę napisał list to profesora Kotinaine z pytaniem, na jakich warunkach zgodziłby się na przetłumaczenie swojej monumentalnej pracy na polski. Nie możemy jednak mieć złudzeń, doradca króla Bahrajnu, absolwent Oxfordu, Fin z pochodzenia, mający w dodatku prawie taką samą perspektywę jeśli idzie o Moskwę jak my, raczej nie odpowie. No, ale trzeba było spróbować.
I kiedy tak wczoraj rozmawialiśmy z Jackiem o tych historykach i ich misji, nagle Jacek stwierdził, że to są ludzie – mam na myśli tych naszych – którzy poprawiają nam opaskę na oczach. Tak jest ich rzeczywista misja – poprawianie opaski na oczach skazańca, żeby nie daj Boże jakieś światło tam czasem nie przeniknęło do oka. I taki miał być właśnie tytuł mojego dzisiejszego tekstu – ludzie, którzy poprawiają opaski na oczach.
Nie wiem czy wszyscy to dokładnie zauważyli, ale znów wdepnęliśmy w niezłe błocko, bo koledzy ujawnili tu przedwczoraj istnienie dwóch aż stowarzyszeń zajmujących się publikowaniem i promowaniem książek o historii gospodarczej. Jedno ma zasięg krajowy, a drugie międzynarodowy. Idąc zaś po nazwiskach autorów czynnych w tych stowarzyszeniach i zajmujących się badaniem historii gospodarczej łatwo można zauważyć, że część z nich przynajmniej rozpoczynała karierę w Ludowym Wojsku Polskim. Nie jest więc tak, jak się zdawało mi – biednemu frajerowi – że historia gospodarcza jest przemilczana, nie promowana i chowana na pawlacz, bo to są nudy i nikogo nie da się tym zainteresować. Powód jest inny zgoła. I wszyscy wiemy jaki. Ktoś musi badać te sprawy i one muszą być dokumentowane w publikacjach, ale czytelnikom nic do tego. Ich się próbuje zaciekawić różnymi sekretami alkowy i innymi duperelami. A jakie przepraszam w tej alkowie mogą być sekrety, o których dorośli ludzie nie słyszeli? W grę wchodzi jeszcze, jako wariant B, życiorys Szpotańskiego i jego zwycięskie zmagania z Gomułką. I tak to się plecie.
Ja zaś dostałem wczoraj prywatny list od jednego z czytelników, który także zajmował się historią handlu wołami w Polsce. Jego praca nie została jednak wydana, a badania powstrzymano, bo za dużo tam było o żydowskich gangach, które w tym interesie kręciły. Czytelnik ten ma mi przesłać tę pracę, a ja spróbuję ją gdzieś opublikować. Powiedział mi także ów pan, że mógłby co do pewnych aspektów handlu wołami polemizować z Janem Baszanowskim. Jak wiemy nie dojdzie do takiej polemiki, ale może będziemy mieli chociaż materiał porównawczy do dalszych rozważań. Na razie czekamy. I na naszą książkę o wołach i na wiadomość od tego czytelnika.
Robi się ciekawie jak widzicie, a ja mogę tylko raz jeszcze wyrazić żal, że nie ma z nami Jana Baszanowskiego, bo z pewnością byłby nam łatwiej mierzyć się z tym obłędem, który się wokół nas pleni. No, ale tak jak napisałem w tytule – poważni historycy umierają młodo.
Niebawem, albowiem udało mi się znaleźć nową drukarnię i teraz – porównanie nasuwa się samo – będziemy wszystko ciągnąć dwoma wołami, ukażą się wspomnienia księdza Wacława Blizińskiego. Zdecydowałem się na wydanie tej książki z dwóch powodów. Po pierwsze, musimy zmienić nieco wypracowaną tutaj perspektywę i spojrzeć też nieco w stronę zachodnich granic kraju, a ksiądz Bliziński całe swoje życie i cały swój wysiłek poświęcił na podniesienie polskiej wsi, pełniąc posługę w miejscowości Lisków w kaliskiem. Po drugie istotnym elementem książki socjalistycznej jest historia spółdzielni i lokalnych banków. Ksiądz Bliziński zaś takimi właśnie sprawami się zajmował. Tak, jak już kiedyś napisałem, spółdzielnia, szczególnie zajmująca się obrotem żywnością, jeśli nie ma w niej księdza, zamienia się w gang. Tak się dzieje zawsze i nie ma ani jednego wyjątku od tej reguły. Tak więc wspomnienia te będą niejako wstępem do pierwszego tomu socjalistycznej Baśni. Zapowiada się więc obfity marzec. Dziękuję jeszcze raz wszystkim za życzenia. Przypominam też, że zakończyliśmy już zbiórkę na nasz komiks o Sacco di Roma. Nasze książki są od dziś dostępne w Bielsku Białej, w podcieniach pod zamkiem, w punkcie usługowym Gufuś, ul. Podcienie 13.
Chwilowo, do 8 marca będzie zamknięty sklep FOTO MAG. Pan Michał się przenosi, zmienia lokal i będzie od 8 marca rezydował przy al. Komisji Edukacji Narodowej 85 lok 5A . To jest prawie w tym samym miejscu, ale nie trzeba schodzić po schodkach. Ta sama stacja metra, wszystko takie samo, tylko, że sklep jest na poziomie ulicy.
DAlej obrażasz ludzi za pieniądze? Po to zniszczyliście Ośrodek Monitorowania, a teraz sądownictwo. Ale wolności nie pokonasz.
Myli się pani, już wkrótce zawładnę całym światem
No coś jest w tym stwierdzeniu, że spółdzielnia bez księdza zamienia się w gang. Musiałam kiedyś dla młodzieży przygotować materiał dot sprawy księża i spółdzielczość, no to tak rzeczywiście to biegło. Także bardzo stara książka Wojciechowskiego o spółdzielczości (rok wydania początek XX wieku) to potwierdza, gdzie ten Wojciechowski jeździł od spółdzielni do spółdzielni i ciągle łapał prezesów na takiej oto nieuczciwości, że starali się „przerabiać” spółdzielnię na swoje latyfundium z dziedziczeniem dla swoich dzieci. Wojciechowski wnioskował że naród jest jeszcze nie dość oświecony, że musi być podnoszony poziom zrozumienia dla idei spółdzielczej, ale zdaje się po (bieżącym) obejrzeniu programów telewizyjnych że doszło dziś do degrengolady. A może się mylę, może ludzi (prezesów spółdzielni) ciągle trzeba oświecać .
A Wojciechowski to kto? Taki sam szef gangu jak inni
O co jej/jemu chodzi? :O
OT ale zerknij tutaj:
http://niezalezna.pl/94617-prostacki-wpis-rezyser-odwolanego-spektaklu-polske-nazwala-zanym-krajem
Zaczęła nas odwiedzać lewica, która ustami swoich reprezentantów oskarża nas o zamknięcie ośrodka monitorowania zachowań rasistowskich i ksenofobicznych. Jak widzisz sprawa jest poważna, bo nawet jak zaczniesz tłumaczyć, że nigdy obok tego ośrodka nie stałeś i tak będziesz wrogiem wolności. A jak zaczniesz polemizować to oni wyciągną rewolwery. To nic, że nie mają na nie pozwolenia, zostaną usprawiedliwieni przez gazownię, bo strzelali do faszysty.
Bardzo ciekawa musi być książka „Russia’s foreign trade and economic expansion in the seventheenth century”. W szkołach w Polsce ciągle kolportuje się bajkę o carze pracującym w stoczni w Amsterdamie. Żadnej głębszej analizy, ani zrozumienia. Szkoda, bo wiadomości o powiązaniach polityki z gospodarką w przeszłości i współczesności są naprawdę bardzo interesujące. Fakt, że autor książki jest doradcą króla Bahrajnu jest dość symptomatyczny. Jest więcej takich przypadków, np. niektórzy angielscy historycy gospodarki pracują w City Londynu.
Nie wiem może jestem młody i głupi, ale myślę, że za dużo siedzisz w dawnych czasach. Po to się sprowadza arabów, bo ta cała lewica nie umiałaby utrzymać rewolweru.
Niemcy postanowili się pewnie od nich odciąć i te biedaki teraz wyją pod niebiosa, bo kasa się skończyła
Ty się nic nie martw o lewicę, już oni sobie poradzą z rewolwerami.
A swoją drogą Haklyuta w całości przydałoby się kiedyś wydać…no, ale to musi być budżet…:-)
Ciekawe co by było jak byśmy założyli zbiórkę kasy na jesionkę dla wyszynskiej ;-))))
Kula z Geremkiem…jasne…
Nawet o tym nie myśl….
benedix to do mnie? -Wojciechowski – jego rozważania o praktycznym wdrożeniu idei spółdzielczości wskazują że to był entuzjasta, on w to wierzył, wierzył że prezesi dorosną do zadań i wymagań stawianych przez tą ideę, takie są jego refleksje ujęte w tej książce z początku XX wieku.
;-)))))
Nasi są tysiąckroć gorsi niż ci z gazwyba, bo truciznę szerzoną przez tych drugich dobrze znamy i wiemy, że trzeba ją odrzucać, choć nie jest łatwo to czynić. Trucizna szerzona przez naszych zabija nas dosłownie w każdym momencie. Dopóki nie odrzucimy jej w całości, będziemy kuleć. Nasi, wiadomo, siedzą w tych salonach rewolucyjnych i popijają cienkie wino, ciesząc się, że zostali wpuszczeni na salony. Ale to są salony opłacane przez sponsorów profesora Kotilainego.
Nasi siedzą wszędzie: w akademii, gazetach, partiach politycznych, kościołach. Albo będziemy mówić prawdę i naszych bezustannie zawstydzać we wszystkim, albo będziemy tacy jak oni. Nasi muszą ostatecznie przyjąć do wiadomości, że to my jesteśmy głównym nurtem, za co oni będą prawdopodobnie posuwać się do czynów gorszych niż wywrócenie salonu24 do góry nogami.
Dlatego albo my zanegujemy tradycję „niepodległościowo-rewolucyjną” w każdym calu, albo koniec z nami. Ale trzeba iść dalej: na zeszłorocznym spotkaniu w Opolu ksiądz profesor Guz powiedział, że musimy cofnąć się do XVI-wiecznego sejmu piotrkowskiego, podczas którego protestanci przepchnęli uznanie w tym stylu, że mogą na równi uczestniczyć we władzy i nie przejmują się królewską katolicką władzą Pana Jezusa. I musimy wniosek ten zastosować do siebie. Będzie bardzo trudno, bo jesteśmy ustawowo zmuszeni np. do honorowania rewolucyjnego „Mazurka Dąbrowskiego” w miejsce „Bogurodzicy”.
Przypadek. Chciałem napisać do Coryllusa. Ty z tym nie masz nic wspólnego 🙂
Targalski o swoim członkostwie w PZPR:
– „Wiem, że to brzmi dziś śmiesznie, ale w 1968 roku miałem 16 lat i chciałem tworzyć konspirację. Ludzie uważali, że Gierek jest wspaniały, a nam grożą Niemcy. Uznałem zatem, że trzeba wejść do struktur oficjalnych” – powiedział w wywiadzie dla „Super Expressu” Targalski.
Zapytany, dlaczego wystąpił z PZPR dopiero w 1979 roku, stwierdził, że wcześniej nie było sensu. – „Wcześniej nie było sensu, bo była to dobra przykrywka do konspiracji” – oznajmił
Pani szerzy naukę o wolności pochodzącej od diabła.
Kasa się skończyła mimo że ona jest z Rügenwalde. Pacz Pan…
🙂
Jak ten niedobry JK im ten ośrodek przymknął? Spalili ich żywcem czy co że tak jęczą?
Nie wiem. Nie mam pojęcia co tam się stało, nie interesuje mnie to. Oni mają fioła na swoim punkcie.
Też słyszałem od jednego takiego że on był w PZPR-e bo chciał zmieniać a tylko tak można było 🙂 Ale to było w początku lat ’90 jak się jeszcze bali o przyszłość. Teraz już odpowiedniej buty nabrali.
Ale miłe to było że na niektórych chociaż przez chwilę ten strach padł.
Ty to musisz mieć dojścia tajne i dwupłciowe 😉 Zazdroszczę.
Nie tylko Kotilaine: http://www.econ.yale.edu/~egcenter/Monahan%20ch1%20For%20Profit%20%20Tsar.pdf
W Ameryce też się dzieją straszne rzeczy, np. wydali książkę „Lewicowy faszyzm”.
http://sklep.zysk.com.pl/lewicowy-faszyzm.html
Niemcy mają na celowniku o wiele ważniejsze sprawy, niż jakiś lewacki ośrodek szpiegowski (monitorowania, chłe, chłe). Założyli w Warszawie instytut historyczny, który jest eksterytorialny. Płacą brutto za netto, tzn. kto u nich skasuje, ten w Polsce (choć sam instytut jest w Polsce!) nie zwpłaci gronia podatku. Wszystko, co od Niemców wpadło „szanownym współpracownikom” do karmana, ci zachowują bezpodatkowo. Normalnie nowy ONZ powołali, finansowany eurzakami z Berlina.
Co pozostawia nas z kwestią, dotyczącą Twardocha, a mianowicie musimy się tutaj zapytać, czy nasz mercedesiarz nagrodowiec też jest eksterytorialny. Czy zapłacił akcyzę, podatek od wzbogacenia i te pozostałe daniny, jakie spadają na głowę Polaka, który sprowadza sobie auto, bo musi czymś jeździć. To duże kwoty.
Jak już o twardochu to wrzucałem ale może umknęło to powtórzę:
http://facet.interia.pl/meskie-tematy/news-mamed-khalidov-po-przyjezdzie-do-polski-bylem-agresywny,nId,2356358
Dzisiaj jakieś same smaczki mi się trafiają – zobaczcie sadło:
https://twitter.com/AJakubowska1/status/836199864832770048
Mało się nie przewróciłem.
Miliard eurosów z niemieckiej fundacji pochodzący nie znaczy nic wobec zdania prawdy.
Oni są niesamowici z tą męskością, wrażliwością, dziećmi, rodzinami i wojowaniem…banda pierdolców
Pani Sadło gotowa jeszcze zatopić twittera takimi wstawkami
Ciekawe, czy jest gdzieś w Polsce całość angielskiego wydania? Śmiem wątpić.
Nie ma
Z tego co tam piszą, już dawno sadło się zakłódkowało i trzeba mieć dojścia żeby coś przeczytać.
Wojciechowski to wymowny przykład osmozy między socjalizmem a narodowcami. On szedł od s do n, a taki Grabski na odwrót. Ale przejście odbywało się gładko i bezboleśnie.
Z mojego doświadczenia w zakresie pisania maili do zupełnie obcych, wygrzebanych z netu zagranicznych profesorów/doktorów (medycyna) wynika, że z reguły odpisują.
Tak więc moim zdaniem są duże szanse, że dr Kotilaine odpisze.
A po co tam cokolwiek czytać?
W tamtych czasach występowały jeszcze ciekawsze symbiozy. Szefem przedwojennego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej miał zostać Stanisław Stroński (nie doszło to ostatecznie do skutku).
To są rewelacyjne wiadomości wydawnicze!
Ciekawe co na to Fin. To dopiero byłoby wyzwanie…. przetłumaczenie takiej cegły, ale też byłoby totalnym obnażeniem środowiska kolporterów opasek i dopasowywaczy, o miłośniku kotów nie mówiąc.
A stwierdzenie spółdzielnia bez księdza to gang powinno być wyryte w kamieniu podobnie jak kasy bez zasad wiary. Dobry przykład tegoż to chociażby ekipa legionistów, jaka po przewrocie majowym opanowała krajowy bank – bez wiedzy merytorycznej i z zasadami raczej takimi jakie opisuje ks. Tokarzewski, różnych ciekawych pożyczek udzielali np. na majątek kuzyna przyjaciółeczki jednego z ministrów, przegranego w karty…
będą to ćwiczyć do bólu,
aż zrobią z wyszyńskiej męczennicę w czarnych łapach inkwizycyjnych i pisowskich oprawców
Gospodarzu ty wyciągnij rewolwer św. Gabriela i zmuś ich do modlitwy. Przy okazji ustrzel jakąś żabkę, żeby wiedzieli, że Ty Gospodarzu mówisz tak na poważnie a nie na żarty … 😉
To już teraz Jakubowska jest bardziej „prawicowa” od Kataryny ? Ładnie się pozycjonują…
Ona sama ma łapy jak oprawca.
Żeby zmusić Targalskiego do modlitwy trzeba by chyba rozwalić słonia.
Jakubowska jest teraz nasza, nawet bardziej niż Ogórkowa.
algorytmy przeżycia są właśnie wnioskowane z opisów dawnych czasów; z bieżącej publicystyki to można nauczyć się jak odróżniać pepsi od coca coli
Korekta. Osmoza była raczej w jedną stronę. Grabski też od s do n. Zaćmiło mnie dzisiejsze wiosenne słońce.
hans frank też był w konspiracji a andriej wyszyński to zarządzał konspiratorami z urzędu
TPPR przed wojną?! To za co tego Ozjasza SZ. skazali?
ja tam u żadnych z tych żadnego strachu nigdy nie widziałem, wstydu też nie było i nie jest znać zażenowania
Za to, że haraczu nie płacił.
Nie wiem co jest dokładnie w treści tej pracy, ale samo zestawienie angielskich kompanii handlowych z Syberią w tytule, nasuwa przypuszczenia, dzięki komu tak łatwo poszło Iwanowi (angielskiemu carowi) i jego następcom zajęcie Syberii…
Aleksander Wat w wywiadzie o tym mówił:
„Wtedy już, przed paktem nieagresji, zaczął się troszeczkę jakiś flirt, i nawet miano założyć towarzystwo przyjaźni polsko-sowieckiej. Wyobraź sobie, kogo chcieli zrobić prezesem? Strońskiego! Wiem to od Kowalskiego. Przypuszczam, że musiały być jakieś rozmowy ze Strońskim, bo po prostu Stroński miał z nimi jakieś stosunki, ale oczywiście nie tylko on. ”
Nie doszło to podobno do skutku, ale próba była. W ogóle tekst Wata jest ciekawy i ujawnia sporo powiązań przedwojennej elity z komunistami i ZSRR:
http://niniwa22.cba.pl/aleksander_wat_moj_wiek.htm
A ja sie kiedyś zastanawiałem dlaczego sławny kozak Jermak, zdobywca Syberii ubrany jest na portrecie w kapelusz i półpancerzyk. On się zapewne nazywał Jermack, a czytany był Dżermak
Może to tylko przypadek ale dominikanin walczący z homoseksualistami w zakonie, który poprosił o pomoc Międlara, a potem polecieli z tym do Stonogi to też Wyszyński.
Po nic. Tylko przecie ona jest „otfarte społeczeństfo” a tu u niej kłódka. Takie czasy panie.
Jak miało nie być powiązań, skoro to byli kumple od kieliszka, z jednej miski jedli
ad Międlar; http://macgregor.neon24.pl/post/137232,zatrzymanie-ks-jacka-miedlara
Musi być zamknięte, żeby było otwarte, to jasne…
No właśnie dlatego napisałem że to „smaczek” 😉
Był strach zaraz na przełomie ’80-90. Ci mniej wtajemniczenie nic nie wiedzieli a ci bardziej nie byli pewni czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Taki jeden co mnie nie zauważał nagle zaczął mówić sam z siebie dzień dobry.
errata: ’89-’90 oczywiście
Wygląda na to, że ma Pan rację. Tu jest sztandar Jermaka z jednorożcem i lwem:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9f/Flag_of_Yermak_%28unicorn_and_lion%29.jpg?uselang=ru
, a tu godło wiadomego państwa, też z jednorożcem i lwem:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/69/04/9b/69049bd9680be36497da3e69ecc3c541.jpg
Typ antropologiczny taki bardziej etruski;-)
Tak z ciekawości:
Czy ktoś wie jak dotrzeć online do recenzji „Russia’s foreign trade…” autorstwa Wyczańskiego zamieszczonej w kwartalniku historycznym 1/2006 ?
Nieźle… A ten Kowalski to kto?
Jermak to typowy angol. Zobaczcie sami państwo:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/68/Yermak.PNG/800px-Yermak.PNG
znak, że Zły wścieknięty jest i odwet bierze na innych Wyszyńskich, on chyba lubi takie prostackie zabawy
Jakich znowu powiązań? Prozaiczna sprawa, szukali kogoś, kto zna dobrze rosyjski,
no i jest poważnym „nazwiskiem”.
Józef Kowalski był korespondentem sowieckiego dziennika „Prawda”, pochodził z Płocka, I wojnę światową i rewolucję spędził w Rosji, współpracownik radzieckiej ambasady w Warszawie.
A do tego bałwan demokracji, który według „naszych” nadaje prawa i przywileje „opozycji” z którą należy prowadzić dialog… To jak zmuszenie ofiary gwałtu do dyskusji z gwałcicielem. Nie nazwę tego tutaj przez szacunek do gospodarza i szanownych gości.
PS. Spóźnione życzenia imieninowe dla Pana Gabriela. Męża bożego który nam niezłomnie zwiastuje 🙂
Pirat z Karaibów normalnie, ciekawe co ma w tym medalionie na piersi. Wizerunek króla Jakuba to pewne…
Doński kozak Jermak Timofiejewicz całej Syberii nie zdobył. Dotarł w okolice dzisiejszego Tobolska (miasto nad Irtyszem – dopływem rzeki Ob, współczesnie to bodajże obwód tiumeński), i gdzieś w tych okolicach zginął w walkach z wojskami tatarskiego chanatu syberyjskiego.
No jaja nie z tej ziemi, to jest człowiek kompanii, James Bond alias James Dżermak from Newcastle…a może Hull?
Ociekurka… Wallenrod jak w morde szczelił. To pewnie stąd te zacięcie na „ruskich agentów”. Krul konspiracji
No i wystarczy….
Jermak to skrót od rosyjskiego Jeremiej czyli grecki Jeremias, a hebr. Yeremiyahu
I co na to słynna Dwójka?
Jermak miał w swoim oddziale mnóstwo najemników rozmaitych narodowości.
Nawet spory ( bodaj ze trzy roty) oddział dodali mu książęta Stroganow, którzy właśnie „monopolizowali” handel z Albionem na terenach „okołouralskich”. A w takim oddziale także byli rozmaici najemnicy, dajmy na to np. ze Szkocji.
Tak, tylko reset w poznaniu i rozumieniu polskiej historii i nie tylko polskiej przecież, pozwoliłby publiczności pokazać środkowy palec tym wszystkim, którzy naszą historię „szyją”, no właśnie, od kiedy już. Na pewno nie przed XVI wiekiem. I przynajmniej mamy już jakiś początek. A potem berezja protestancka i kim był Marcin Luter (i niezastąpiony w tym odkrywaniu, ks.prof.T.Guz) i co właściwie zrobił i kto go „prowadził”, czy po prostu, prowadził, a to już Coryllus
Słynna Dwójka dostała rozkaz patrzenia w inną stronę
Dżermak jak malowany 😉
ciekawostką jest, że angolski Jerry to Yirmiahu w hebrajskim
więc może to tłumaczy jego etruski rys urody
Biograf Zygmunta Augusta, Gołębiewski, pisze o transportach angielskiej broni dla Iwana, najpierw przez port św. Mikołaja (ten od Chancellora), a potem już przez Narwę. W tym czasie (1553), dla odwrócenia uwagi, Iwan wysyłał poselstwa do Rzymu z opowieściami o chęci przejścia na katolicyzm, za co mu nawet sam cesarz Karol V koronę (cesarską?) miał obiecywać. Papież też zdawał się przyjmować to za dobrą monetę…
No chyba nic, skoro nawet jeden z głównych kartografów Sztabu Generalnego WP przed II wojną światową (jakby nie było kluczowa pozycja) był Teodor Naumienko, oficer z Wojskowego Ośrodka Kartograficznego, współpracownik sowieckiej siatki wywiadowczej działającej przed wojną w Warszawie pod przewodnictwem S. Fogelsona.
o właśnie Pan Orda już zdążył napisać :))))
Rusza KAS .Krajowa Administracja Skarbowa -„Niemożliwe staje się możliwe wtedy, kiedy dobro wspólne, kiedy dobro Polski, wolnej i niepodległej staje się ważniejsze niż dobro prywatne, grupowe i korporacyjne. To nie interes prywatny, ale interes państwa jest najważniejszy
Własnie zapłaciłem, może tu nie przyjdą….
Ten XVII-wieczny portret jeszcze lepszy: https://en.wikipedia.org/wiki/Yermak_Timofeyevich#/media/File:Yermak_Timofeyevich.jpg
Ciekawe, że angielska wiki poświęca Jermakowi chyba więcej miejsca, niż rosyjska…
A tu Jermak jak skrzyżowanie Aleksandra Wielkiego z Aleksandrem Newskim:
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%95%D1%80%D0%BC%D0%B0%D0%BA_%D0%A2%D0%B8%D0%BC%D0%BE%D1%84%D0%B5%D0%B5%D0%B2%D0%B8%D1%87#/media/File:YermakLubok.jpg
http://rcin.org.pl/dlibra/publication/21798?tab=1
Ooo… Dla niektórych to też sprawa życia lub śmierci. Niezbadane są ścieżki aspiracji na drabinie postępu 🙂 (i zastrzeżonych znaków towarowych)
I jeszcze to hasło: Suscipere et finire. Dosłownie: zdobyć (zająć) i zakończyć (wg słownika: doprowadzić rzecz do końca, wytrwać do końca), ale w wymowie, na sztandarach z takimi znakami jak lew i jednorożec, to raczej: co zajumam, to moje i możecie mi skoczyć na pukiel.
Mam nadzieję, że Krzysiu – Sauelios nam to ładnie przełoży;-)
Michalkiewicz czasem wspomina jak wielu oficerów życie sobie odbierało… Ot co znaczy mieć dostęp do informacji
sztandar rewelacja,
nic więcej nie trzeba już dodawać w kontekście „na czyje zlecenie”
Na puklerz chyba, skoczyć na puklerz…
Teraz się wyjaśniło skąd te jednorożce biegające po lesie w filmie „1612”.
ONZ idzie twardo(ch) niemiecką drogą:
…więc nie wiem czego jęczy ten cały „Ośrodek Monitorowania” skoro misja jest kontynuowana z rozmachem 🙂
Dzień dobry,
Książka ” Russia`s Foreign Trade…” dostępna jest na google books:
https://books.google.pl/books?id=57LnE5DO2rQC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false
Z lwp?
Wstęp do polskiego wydania napisał: Leszek Balcerowicz, a poleciła polskie wydanie jego fundacja…
Im się nie podoba, że istniejemy. To jest problem najważniejszy. O nic więcej nie chodzi tylko o fizyczną eksterminację. By żyło się lepiej…wszystkim….
Ale z tego co pamiętam, to polską kartografię wojskową od 1918 roku niemiecki oficer zakładał, który miał małżonkę Polkę-Patriotkę.
Dzięki
nie zauważyłam – publikacja dostępna jedynie w bibliotece Instytutu Historii PAN.
Ale można na pewno zamówić za parę groszy scan artykułu w BN – biurozam@bn.org.pl
Robią szybko, na maila wysyłają.
Im zawsze chodziło tylko i wyłącznie o fizyczną eksterminację. Ale jak tylko masz odmienne zdanie to drą ryło w niebogłosy że są eksterminowani. Taka ich mać.
ps. jesionki 😉
dokładnie, nauka czytania znaków bezcenna
a te jednorożce takie wymowne – i jak tu skoczyć/podskoczyć czemuś co nie istnieje 😉 chyba tylko nienormalni próbują doszukać się śladów mitycznego zwierzęcia w Rosji (jak by powiedział historyk, cenzor i miłośnik realnych zwierząt, czyli kotów 😉 )
Tak, ale później różni ludzie pracowali w wojskowej kartografii. Naumienko zatrudniony został w wojskowym instytucie geograficznym w 1929 roku. W czasie wojny był w GL, po wojnie pracował w różnych wojskowych i cywilnych instytucjach geograficznych i został generałem. Pod jego redakcją wydano w 1962 roku atlas świata, naprawdę niezły Atlas.
Żeby tylko
Dziękuję.
Niestety część z publikacji w tym numerze, w tym recenzje, zdaje się być niedostępna.
„Ta publikacja, zgodnie z „Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych”, obecnie udostępniona jest wyłącznie w bibliotece Instytutu Konsorcjum RCIN, który zdigitalizował tę pozycję, i będzie dostępna dla wszystkich po uzyskaniu zgody autorów lub ich spadkobierców.”
No chyba, że coś źle robię
A to jest Hernan Cortes. Dla mnie bohater. Jak łatwo ich pomylić!
Pytanie było oczywiście retoryczne… Sprawa życia i śmierci (i kasy)
Taki?
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1f/Emblem_USSR_1.svg/1024px-Emblem_USSR_1.svg.png
🙂
Ja bym chciał tutaj zrobić jedno bardzo ważne rozróżnienie. My jak słyszymy słowo kozak to rozumiemy od razu, że to ktoś urodzony na Kresach i jeszcze jego dziadowie i pradziadowie też żyli na Kresach. Kozak to nie Rusin. Dużo Rusinów było kozakami. Kozacy to uciekinierzy, awanturnicy, ludzie dzisiaj byśmy powiedzieli „outsiderzy”, którzy wojenką czyli rabunkiem zarabiali na życie. Z XIX wiekiem, to się generalnie zmieniło. W każdym bądź razie za czasów RON kozak, to ktoś, kto związał się z tymi grupami na Kresach. To tak jak kowboj. Dlatego kozakiem mógł być polski czy rusiński szlachcic, Węgier, Niemiec czy nasi ukochani Szkoci. To musi być jasne.
’By zylo sie lepiej…wszystkim….’ – to przenosnia, jak sie domyslic mozna…?
Czasem mnie zastanawia do kogo oni puszczają te oczka… że niby tak ze sobą dyskutują potajemnie… czy wytrzymać nie mogą z tej konspiracji?
pozakładali na sieci filtry „klucze”, jak tylko pojawi się hasło odpowiednio nienawistne, a nie daj Boże zawierające imiona takie jak Ibrahim, od razu uruchamiany jest przycisk „DELETE”, dlatego zaczęli już tu przyłazić i drapać się w czuprynę jak tu eksterminować wroga