Wczoraj oniemiałem. Okazało się, że jakieś wydawnictwo zaczęło wznawiać serię z żółtym tygrysem, którą wszyscy starsi na pewno dobrze pamiętają. Był to jeden z licznych formatów propagandowych komuny, który dziś przywracany jest, jako format rozrywkowy. Na co liczą ludzie, którzy to wydają i kto im dał pieniądze na ten projekt, pozostaje dla mnie zagadką. Ja nawet nie chcę się dowiadywać o co w tym chodzi, bo uważam, że to jest skrajny przykład degradacji. Gorszy nawet niż oglądanie z nostalgią serialu „07 zgłoś się” czy innego jakiegoś szajsu. Świadczy ów projekt także o całkowitym i absolutnym uwiądzie ludzi, którzy istnieją i działają na rynku książki. To jest nie tylko degradacja, ale także deprawacja. Odzwyczajanie ludzi od tego, że w sklepach z książkami można znaleźć coś naprawdę ciekawego i nowego, a wskazywanie na to, że wszystko co ciekawe już było i oto teraz do tego wracamy. Do czego, jasna cholera? Do książek typu „Żądło Genowefy”?
Co jakiś czas podchodzi do mnie ktoś, na targu, czy przy okazji jakiegoś spotkania, i mówi – ale przecież ludzie nie czytają książek, usuwa się je z bibliotek…Jak pan może je sprzedawać? No jakoś mogę. Nic tym moim działaniom nie sprzyja, ale jakoś mogę. Żeby sprzedawać książki trzeba przede wszystkim spełnić jeden warunek – nie można wywieszać białej flagi. Od tego zaś zaczynają działalność liczni wydawcy. Ostatnio zauważyłem, na stronie wydawnictwa Capital, wznowienie Bunscha. No, jasny szlag! To już nie będziemy się ekscytować listą pisarzy, którzy złożyli podpis pod listem potępiającym księży krakowskiej kurii?
Ja oczywiście doskonale wiem, jaka motywacja towarzyszy tego rodzaju projektom – ponieważ nie ma dobrych książek historycznych, weźmy jakieś ramoty z komuny i z miną Katonów młodszych reklamujmy je jako ósmy cud świata, który pomoże nowym pokoleniom zrozumieć historię. Gówno tam pomoże…I niczego nie ułatwi. Książki Bunscha, obojętnie jakie nostalgie by nam w młodości nie towarzyszyły, w związku z nimi to nuda i nędza. My zaś, z jednej strony ekscytujemy się tym, jakie to niesamowite wyzwania stoją przed nami wszystkimi, o ile rzecz jasna PiS zacznie wygrywać wybory, a jako podbudowę ideologiczną tych wyzwań lansujemy różne dawno zdefasonowane ramoty. Nikt niczego nowego nie proponuje, a wszystko z obawy, że starzy towarzysze, mogliby tego nie zrozumieć.
Kiedyś parasol wytknął mi, że ciągle wracam do tych impresjonistów, III Republiki i podobnych historii, a nie mam przecież na ten temat książek, działanie takie jest więc bez sensu. No, ale wskazuje, że każda władza potrzebuje formatów wizualnych i treści, które ją nie tylko uwiarygodnią, ale jeszcze uczynią atrakcyjną. Jakie formaty stosuje KO, wszyscy wiemy. Są to powtórki emitowanego dawno temu w TVP programu „Nowoczesność w domu i zagrodzie” oraz jego mutacji „Radzimy rolnikom”, który to tytuł naród zmienił na „Bredzimy rolnikom”. Tymi samymi zabawkami bawią się dziś w TVP i te same zabawki pokazuje na tych swoich kampusach Trzaskowski, przyszły prezydent. Dlaczego ja tak piszę? Czy chcę kogoś zirytować, a może rozwścieczyć? Poniekąd tak. Kiedy bowiem widzę, jak ludzie, których podejrzewa się o to, że będą kandydatami PiS na prezydenta usiłują zainteresować sobą wyborców, to mam całkowitą pewność, że Trzaskowski, o ile będzie wystawiony do wyborów, z tym swoim kampusem, niemieckimi pieniędzmi i zapleczem, na pewno wygra. „Nasi” zaś będą kopać piłkę na orlikach, zakładać konta na tik toku i tłumaczyć dzieciom, jak działa system podatkowy. Nie istnieją – poza kretyńskimi, oszukanymi, naiwnymi, albo łączącymi w sobie wszystkie trzy cechy – żadne wizualne i treściowe formaty, które mogłyby uwiarygadniać władzę. Politycy sprzedają przede wszystkim siebie, a pousadzani w społecznościowych mediach kolporterzy ich wizerunku wskazują, co jeden z drugim ma fajnego. Metoda ta prowadzi wprost do porównywania wielkości genitaliów pod wierzbą rosochatą. I to jest format z czasów jeszcze dawniejszych niż żółte tygrysy, musimy się jednak zastanowić, czy z nim akurat najbardziej do twarzy partii mieniącej się obozem patriotycznym.
Walor kandydata na prezydenta nie polega na tym, że ma on ładny garnitur i głęboki głos, ale na tym, że wykazuje się, na różnych polach ciekawymi inicjatywami, za nim zaś stoją ludzie, którzy mają różne sprawcze moce. Niczego takiego nie widać w żadnym pisowskim kandydacie. Oni wszyscy zajmują się kokietowaniem najsłabszych uczniów w klasie. Pieprzą coś o piłce nożnej, usiłują wywoływać jakieś nostalgie, w coś się przebierają, najbardziej jednak starają się pokazać wszystkim, że są obliczalni i rozsądni. Jednym słowem zachowują się jak bita przez alkoholika żona, która staje przed sądem, a jej najważniejszym problemem jest, by dobrze wypaść. Jej sakramentalny małżonek zaś nie ma takich rozterek, przychodzi na salę sądową nawalony w trzy dupy, a jego adwokat zgłasza różne inicjatywy mające go usprawiedliwić. Takie wiecie – mój klient był zdenerwowany, albowiem postawa jego małżonki wywołała w nim traumy z dzieciństwa kiedy to czytał książki z serii „żółty tygrys”. I wszyscy kiwają głowami ze zrozumieniem, albowiem najważniejsze to znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia. A jak jeszcze do tego mamy na sali sądowej klakierów, to wszystko idzie jak z płatka. I my właśnie jesteśmy w takiej sytuacji. Bita żona prezentuje się z jak najlepszej strony, sędzia ma za sobą praktykę w wypuszczaniu na wolność mafiozów z Pruszkowa, a salę wypełniają sąsiadki bitej, wyglądające jak ona sama oraz koledzy męża, którzy klaszczą w niewłaściwych momentach. Adwokaci rzecz jasna działają w porozumieniu.
Nie ma siły, żeby wytłumaczyć tym ludziom, że przekaz jaki stosują, oparty na głupawych sentymentach i dawno zwietrzałych nostalgiach, które są już tylko skojarzeniami, nie przyniesie im sukcesu. Większość z nas ekscytowała się w dzieciństwie i młodości przygodami Tytusa, Romka i A’tomka, każdy jednak rozumiał, że to nie jest format, który można powielać w życiu. Dziś mamy do czynienia z medialnymi formatami, które są przeskalowanymi tysiąckrotnie Tytusami, Romkami i A’tomkami i wywołują wesołość, ale nie łączą nikogo, nie tworzą więzi międzypokoleniowej, bo do tego potrzebne są inne rzeczy. I one muszą przede wszystkim podnieść znaczenie ludzi w oczach ich samych. To są naprawdę proste sprawy. Pomysł zaś, że wystawimy w wyborach pana, co wchodzi na boisko w garniaku i kopie piłkę, żeby zabawić dzieci, jest kretyński, ale jasne też jest, że „nasi” nie mają niczego innego.
Ktoś mi zaraz przypomni o tych wszystkich patriotycznych okładkach tygodnika Karnowskich i treściach między nimi zawartych. To jest nędza, taka sama jak „żółty tygrys”, ale bardziej kolorowa. I nikogo to nie uwodzi. Dajcie ludziom coś innego, coś, co poruszy ich naprawdę głęboko, wtedy wygracie. Inaczej nic z tego wszystkiego nie będzie.
Na tym koniec na dzisiaj. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wsparli naszą zrzutkę. Zebraliśmy na pół roku czynszu. Zrzutka będzie czynna nadal, bo nie chcę już do niej wracać w lutym i marcu i ponawiać tej zbiórki, mam bowiem inne plany na ten czas. Tak więc pozostawiam ją, by ci, co mają możliwości i chęć mogli nas wspomóc.
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Jak zwykle zostawiam trochę książek. Tym razem z IPN.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dziennik-cichociemnego/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/studia-z-dziejow-polskich-sil-zbrojnych-na-zachodzie-2/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/trzy-pamietniki-edmund-edward-taraszkiewicz-zelazny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/tworczosc-na-zamowienie-2/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/otwierac-milicja-o-powiesci-kryminalnej-w-prl/
Zagadnienie wyjaśnił już dawno w referacie Mieczysław Rakowski, który stwierdził, że zasadniczym, a właściwie jedynym błędem komunizmu było to, że nie był demokratyczny.
Chodzi o to, żeby obywatele sami, świadomie i dobrowolnie wybrali komunistów do władzy w demokratycznych wyborach jako najlepszą ich zdaniem opcję – jak w Meksyku na przykład, w Hiszpanii, Szwecji, Niemczech, we Francji, Wielkiej Brytanii…
https://youtu.be/cyJ5wiJtCOE?si=dXA8kArIQqFBGpVB
Żółty tygrys znaczy musi być napie… wróć napromieniowany Czarnobylem czy czymś takim 😉
To tylko stare dziady i ich potomkowie postanowili sobie dorobić. Czytać ich będą podobni.
Człowiek, któremu złamano charakter nie jest w stanie uwolnić się od oprawcy, dlatego kobietom trudno jest odejść od partnera alkoholika tym bardziej, że alkoholizm raczej nobilituje, niż degraduje. Tak samo bardziej nobilituje, niż degraduje fakt bycia liberałem i socjalistą.
Mi cały czas chodzi po głowie fakt historyczny zburzenia Saragossy w wyniku dwóch oblężeń z lat 1808 i 1809 przy pomocy Mameluków i Poloków. Dla Hiszpanów było to zdarzenie porównywalne z naszym powstaniem warszawskim, które złamało ich charakter i wiarę w człowieka.
Dzisiaj Bruksela realizuje swoją politykę przy pomocy Mameluków i wolnościowców z Polski i innych krajów. Jeżeli nie będziemy antyzachodni, to nic się nie zmieni.
Dr Bartoszewicz zdradził, że Pan Kleks reklamuje picie alkoholu w wersji dla dzieci. Aktor, który zagrał Kleksa był oburzony wykorzystaniem jego wizerunku do reklamy szampana dla dzieci, ale nie miał argumentów prawnych przeciw firmie produkującej szampany.
Reklama opiera się na spostrzeżeniu, że PRL dobrze się kojarzy. Jeżeli ktoś nie lubi Kleksa albo żółtych tygrysów, jest oszołomem. Takie podejście dominuje na rynku i nic z tym nie zrobimy. Wprowadzenie nowych symboli pop kultury, które by zastąpiły tamte, jest bardzo trudne.
A zaczęło się od Białego Jelenia.
Terapeuta Rutkowski, znany z bardzo wrogiego, bo trzeźweg, stosunku do alkoholu, były heroinista zresztą, popiera wina bezalkoholowe, a zwalcza piwa bezalkoholowe, w których minimalna zawartość alkoholu jest i aktywuje w organizmie różne nałogowe kody.
Ja win i szampanów bezalkoholowych nie popieram, sprzyjają kultywowaniu, utrwalaniu pijackich rytuałów.
Tygrysy, zakładam, też byly w wersji alko i bez.
Pamietam Tygrysika o tytule Sowy nadlecą o świcie, o polskim lotnictwie wojskowym i walkach we wrześniu 1939, wydawał się solidnie napisany, odpowiednik dobrego , pięcioprocentowego piwa domowego.
Ale drugi, tytułu nie pamiętam, opisywał niewiarygodne przygody ludowego spadochroniarza-sabotażysty, śmiałe szarże, wysadzane mosty o lokomotywy, śnieżne noclegi i jego nieludzką wytrzymałość. Odpowiednik skwaszonego, ciepłego i wyhamowanego sikacza.
Kolega zbierał kiedyś te Tygrysy, przez jakiś czas deponował w mojej piwnicy walizkę, chyba kilkaset sztuk. A może ona tam jeszcze leży ?
Biały jeleń to marka przedwojenna. Produkty współczesne bardzo dobre. Używam i sobie chwalę
Lubię wina bezalkoholowe.
Piwo bezalkoholowe ma tę wadę, że nie gasi pragnienia.
Rutkowskiego jako gawędziarza cenię wyżej od Bartoszewicza.
Faworyt Kaczyńskiego??…
https://youtu.be/OIbS5DTGfUg?si=xxPkUD8O7WcnRcey
Nie wiem skąd wzięło mi się to przekonanie, ale się cieszę, że mnie Pani prostuje. Miło pomyśleć, że to jednak z polskie.
U Polaków i Mameluków czasami też coś wyjdzie. Nie jest tak źle.
Jak ocenia Pani zaprezentowany wyżej typ Kaczyńskiego w kontekście nadchodzących wyborów? Berliński sznyt, lata trzydzieste XX wieku? Niemcy urządzili sobie wtedy takie święto demokracji, że do dzisiaj odbija im się to czkawką. Do dzisiaj jest o czym pisać w „tygrysach”.
https://images.app.goo.gl/PQfV2yA2vqNaiRqQ7
jednak polska marka
Niewiele się u nich zmieniło, trochę się przypudrowali… Ktoś kto uważa, że rozkaz władzy oczyszcza mu sumienie i byle się nie cieszył przy wykonywaniu rozkazu, może zrobić wszystko, nie zalicza się do cywilizowanych ludów.
No właśnie – trochę to pasuje do naszych nad Ebro (raz za Napoleona i drugi raz w 1936).
Ponadto bardzo pasuje do narracji żydowskiej. Oni wybaczają mordy Napoleona dokonane za Pirenejami, bo N. zlikwidował inkwizycję i wypuścił paru więźniów. Wybaczają rewolucję francuską, ponieważ opróżniono Bastylię i rewolucję bolszewicką, Lenina, Stalina, bo wyzwolił obozy zagłady pod koniec II WS.
Ten film opowiada historię żydów w czasach, kiedy żył Goya i w 58 minucie filmu na cda jest scena uwolnienia więźniów inkwizycji, która kojarzy mi się z wyzwoleniem Auschwitz. Aria w podkładzie muzycznym jest pieśnią na chwałę Izraela, który przetrwał mimo różnych trudności w genach kobiet żydowskich – matek. Niestety, ich kultura jest ofensywna i jako Polacy mamy małe szanse na przetrwanie i równie spektakularny rozwój.
Link do filmu:
https://www.cda.pl/video/2644566fa
Moje dzieci stwierdziły, że turystami w Aragonii są wyłącznie Francuzi, więc jako turyści byliśmy Francuzami, ja byłem Hiszpanem z tej racji, że mówię po hiszpańsku, a jako Polacos byliśmy Katalończykami.
Tak naprawdę byliśmy jednak polskimi lansjerami zmierzającymi do Saragossy, do której jednak nie dotarliśmy.
https://youtu.be/AZ-twXkwF9k?si=8LSd6kFw70qLGYGs
https://youtu.be/5k0-14NUj1A?si=yNaHUp1GwxNTgJ4a
Podobno Gomułka tłumaczył Chruszczowowi jaki komunizm w Polsce się nie przyjmie… Chruszczow przyznał mu rację i na scenę wyjechał Moczar. Kto będzie robił za nowego Moczara?
Mamy ich miliony.
Dobre i to, chociaż Niemcom udało się odbić Niveę.
Z polskich marek zaryzykowałem jakiś krem do golenia Polleny Miraculum, strasznie słaby, i zakupiłem wodę po goleniu Wars.
Przemysł kosmetyczny, mimo klasycznego upadku lub przejęcia chyba większości Pollen, całkiem nieźle się rozwijał, ktoś na przełomie wieków naliczył 400 marek, które czekała niechybna konsolidacja.
Przy odrobinie zaparcia łatwo uwędzić niszowe mydełka lub perfumy.
Trudniej wypłynąć na szerokie wody, dlatego ludzie chwytają się wszystkiego, choćby kapitana Żbika czy Tygrysa. Wszystkiego, co daje cień szansy.
Kapitalizm ma to do siebie, że w sprzyjających okolicznościach kapitał rośnie jak kula śnieżna. Wtedy można spokojniej inwestować, pobudzać nowe produkty, ożywiać pomysły.
Lub wtedy, gdy kapitałów brak, wykonywać ostrożne ruchy i szukać celnego trafienia małym kosztem. Choćby w żółty łeb tygryska.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.