maj 132022
 

Katastrofa Powstania Warszawskiego trwa nadal, a poznajemy to po tym, iż do grona ekspertów, którzy się na nim znają i powoływani są jako autorytet w dziedzinie, zalicza się prof. Kunert. Trwająca katastrofa Powstania jest częścią szerszej degrengolady, w jakiej od II wojny światowej, a może i wcześniej tkwi komunikacja publiczna w Polsce. To z kolei poznajemy pod serii idiotycznych dyskusji toczących się na twitterze. Powstanie Warszawskie, nie dość że zakończyło się klęską militarną, to jeszcze zostało zniszczone wizerunkowo, albowiem podstawowym problemem, jaki musieli rozwiązać komunistyczni historycy po wojnie, było jak zniszczyć wiedzę o Powstaniu, jednocześnie ocalając mit dobrego czerwonoarmisty oraz jego kolegi Berlingowca, a także ich przyjaciela – żołnierza GL. Dokonywano w tym celu przeróżnych wygibasów czyli ordynarnych kłamstw, a wszystko po to, by wskazać na tych właściwych bohaterów. I tak wszyscy wiedzą, że dowództwo GL na Starówce zostało zabite przez niemiecką bombę, choć aż dwóch autorów, w tym major Zbigniew Sujkowski, pisze, że nic takiego nie nastąpiło, a oni po prostu uciekli ze stanowisk obrony. Nie było więc żadnego braterstwa broni pomiędzy GL a AK. Nie było też żadnego braterstwa broni pomiędzy AK, a lądującymi na Czerniakowie berlingowcami, bo ci zostali przysłani na lewy brzeg Wisły, żeby Powstanie przejąć i ogłosić się wyzwolicielami Warszawy. Wobec silnych jeszcze gniazd oporu AK i wobec siły Niemców, musieli wrócić na prawy brzeg ponosząc ciężkie straty. W historiografii powojennej wszystko wyglądało inaczej – upór i zaślepienie AK doprowadziło do katastrofy, którą próbowali powstrzymać żołnierze Berlinga, oraz dzielni partyzanci z GL, ponoszący znacznie większe straty niż AK, gotowe do współpracy z Niemcami. Narracja ta nigdy nie umarła, czego dowodem są publikacje Zychowicza, traktowanego serio przez tak zwanych poważnych historyków. Jestem coraz bliżej stwierdzenia, że nie ma żadnych poważnych historyków, wszyscy oni są zakładnikami jakiejś narracji, którą stworzono po wojnie po to, by zakłamać całkowicie obraz zdarzeń. Przez tę narrację ludzie ci porobili naukowe kariery i dziś muszą tak pieprzyć o sprawach, które w świetle relacji osobistych i spisanych wyglądają zupełnie inaczej. Próby ratowania wizerunku Powstania Warszawskiego zakończyły się jeszcze gorszą katastrofą. Zamieniono bowiem tę bitwę w serię idiotycznych memów, w serial Wojenne dziewczyny, w głupawe komiksy, a wszystko po to, by dorastające pokolenia aktorów, reżyserów i pisarzy mogły zaprezentować publiczności  swój całkowity brak talentu i zrozumienia czegokolwiek. Wisienką na tym torcie głupstwa, zaniechań i złej woli jest dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego pan Ołdakowski. Ma on brata, który był wójtem w Piasecznie i będąc tym wójtem – z ramienia PiS – zawiązał lokalną koalicję z PO. Pewnie dlatego, że naoglądał się programów Pospieszalskiego pod tytułem Warto rozmawiać. Sposób w jaki rozmawiamy o historii, szczególnie zaś o Powstaniu Warszawskim jest naznaczony złą wolą i idiotyzmem. Sami zaś Powstańcy, te resztki, które jeszcze żyją są zakładnikami sił politycznych podpisujących cyrografy na prawo i lewo z siłami tak ciemnymi, że sławny piosenkarz Afric Simon to przy nich mąka pytlowa.

Jak na tym tle wygląda heroizm obrońców Azowstali? Już lepiej powiedzieć, jak my ze swoimi historycznymi narracjami wyglądamy na jej tle. Otóż wyglądamy zawstydzająco i nędznie. Nie dość, że sprzedaliśmy za grosze największy heroizm w jakim nasi żołnierze brali udział w XX wieku, to jeszcze nie potrafimy ocalić tego co z niego zostało. I teraz zwróćcie uwagę na jedno – sukces Ukrainy rozpoczął się od filmu Sługa narodu. Jak myślicie, czy Ukraińcy wykorzystają szansę jaką da im po wojnie heroizm obrońców Mariupola i innych miast? Czy wyprodukują filmy o swojej wojnie i sprzedadzą je wszystkim telewizjom świata? Oczywiście, że tak zrobią. A telewizje te będą się zabijały o te filmy. Dlaczego? Albowiem politycy Ukrainy, wszyscy jak jeden są postaciami medialnymi, rozumiejącymi komunikację. Najsłabiej może rozumie to ambasador Deszczyca, ale i on wie swoje. To znaczy, że nie ma tam miejsca na słabsze momenty i ludzi nie nadających się do mediów. Zarówno prezydent, jak i ministrowie, a także wojskowi, doskonale rozumieją co to jest promocja. Mam wrażenie, że rozumieją to wszyscy ludzie, którzy walczą za Ukrainę, a świadczyć o tym może choćby fakt, że obrońcy Azowstali rozpoczęli ofensywę i zaczęli wypierać Rosjan z fabryki. Jeśli ktoś się martwi, jak Ukraina poradzi sobie po wojnie, czy będzie się musiała bardzo zadłużyć, czy wydzierżawi jakieś tereny obcym, przypomnę, że wszyscy eksperci przed wojną opowiadali o gigantycznych chińskich inwestycjach w ukraińską ziemię. Było to tak przekonujące, że nawet ja w to uwierzyłem. Jakoś Chińczycy nie przejęli się swoją dzierżawą i pozwalają ruskim rozjeżdżać ukraińską ziemię. Jeśli zaś chodzi o inne dzierżawy – dla Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA – to jestem spokojny o to, że wszystkim Ukraińcom wyjdą one na dobre. Najważniejsze jednak będzie to ile filmów o wojnie wyprodukuje się na Ukrainie lub za ile rząd sprzeda koncesje na produkcję obrazów o wojnie. Wszyscy Ukraińcy biorący udział w tych zmaganiach będą po zakończeniu działań najważniejszym towarem eksportowym kraju. Wiecie dlaczego? Bo ta wojna zjednoczy naród, a nie go podzieli. Tak, jak to się stało w Polsce. Przegraliśmy II wojnę światową, a żyliśmy w schizofrenicznym przeświadczeniu żeśmy ją wygrali. Ludzie, którzy zasługiwali na potępienie byli wynoszeni na piedestał i nagradzani, bohaterowie musieli się ukrywać. Kiedy zmieniła się koniunktura polityczna, potomkowie zdrajców zaczęli udawać bohaterów. Zaczęli też tworzyć narrację historyczną w taki sposób by było to najwygodniejsze dla nich. Czy ta narracja jest atrakcyjna? I będzie mogła konkurować z tym, co po wojnie pokażą Ukraińcy? Oczywiście, że nie będzie jak Miś Uszatek w porównaniu z Gwiezdnymi Wojnami. Nikt jednak tego nie będzie zauważał, albowiem istotne jest to, by bronić tych załganych memów i pobierać na nie wciąż nowe budżety. Nie chodzi o to, by zrobić wrażenie na ludziach. Bo tych wychowane po wojnie elity maja w pogardzie.

Jak myślicie, czy po wojnie jakiś ukraiński film, na przykład o obronie Azowstali dostanie Oskara albo kilka? Ja już dziś, kiedy nie ma jeszcze widoków na ten obraz, obstawiam, że tak będzie. Mogę przyjmować zakłady. Czy Polska miała kiedykolwiek szansę na taki sukces? Nigdy, albowiem nawet jeśli wysłano do Hollywood wartościowy film, jak Noce i dnie, albo Faraon, władze komunistyczne, zdrajcy stojący na straży wszystkich narracji, zrobili co się dało, by ten projekty utopić. A teraz czy mamy jakąś szansę? Nie, bo do Hollywood jedzie film najmłodszego Łysiaka o karlicy. To jest policzek dla jurorów, czego ludzie ci nie rozumieją. Uważają oni bowiem, że mają naprzeciwko siebie idiotów konsumujących tanie emocje. I nigdy żaden polski twórca, nie wyjdzie poza ten schemat – spryciarza, który chce zrobić kogoś w konia i zarobić na tym pięć złotych. Po to, by później ogłaszać iż jawna katastrofa jest takim jakimś półsukcesem. Bo przecież zaistnieliśmy. Myślę, że nienawiść do Ukrainy w pewnych kręgach zacznie po wojnie narastać w tempie geometrycznym. W miarę jak Ukraińcy będą – na zimno i całkiem słusznie – monetyzować tragedię swojego narodu. Oby im się udało. I oby ten sukces miał jakiś wpływ na sytuację w polskiej kulturze i dystrybucji treści.

  13 komentarzy do “Powstanie Warszawskie vs Azowstal”

  1. W puntk, my przez wojnę daliśmy się podzielić i tak kopiemy się po tyłkach od lat. Ukraińcy się przez tą wojnę jednoczą.

    My i nasi politycy nie potrafimy zrozumieć, że dzieląc się jesteśmy łatwym łupem. U nas każdy chcę na krótko zarobić na podziale, nikt nie jest w stanie zrozumieć że jednocząc się wygramy na długie dekady czy pokolenia

  2. Dzień dobry. Oczywiście, ze będzie narastała nienawiść do Ukrainy, po pierwsze – będzie stymulowana, jak wiele innych nienawiści, ponadto – nie ma większej nienawiści niż ta, która towarzyszy walkom frakcyjnym. Czyli – o budżet. I gdzie ja to wyczytałem? 😉 Co zaś do różnic między Ukrainą i Polską – tych na dziś i tych na za parę lat – to ja myślę, że jesteśmy na tej samej drodze. Na drodze wyznaczonej niegdyś przez Szkocję. Jak to było? Zabić, wypatroszyć, przemalować, zatknąć na kiju i obnosić na szatańskich spędach. I Ukraina nas oczywiście wyprzedza, dlatego będzie dostawała te oskary. Jest już gotowa do obnoszenia. Nas jeszcze trzeba trochę popatroszyć, stąd Łysiak i Karlica. Ale spoko. Przyjdzie i na nas kolej. Założę się, że nawet królestwo u nas przywrócą. I teraz taki mini-quiz; z kim będzie ono w unii personalnej?

  3. Dla mnie najbardziej absurdalne wydaje się na siłę szukanie argumentów za Powstaniem Warszawskim (tak jakby rzeczywistych argumentów brakowalo) Takim argumentem jest np twierdzenie że bez PW Armia Czerwona zajęłaby może i Francję a już Niemcy to na pewno; że PW ocalilo zachodnia Europę przed komunizmem. To moim zdaniem pokazuje że w zamyśle ludzi to głoszących decyzja o rozpoczęciu PW się nie broni i stad potrzeba szukania dodatkowych jakże naiwnych argumentów.

  4. To jest tylko próba lansu na absurdach

  5. Wojna też nas nie zjednoczy. To znaczy zjednoczy jednych z Niemcami, a drugich z Moskwą

  6. – pewnie nie, ale z 50 lat będą o tym wspominać mimochodem. Wiedzą, że Polacy są podatni na prymitywne manipulacje.

  7. czyli wrócimy do epoki zaborca zły , ale nasz , chce się płakać

  8. Z czego to wynika? Przecież Ukraina była skomunizowana bardziej niż Polska? Mają taką racjonalną witalność? Instynkt? Czy ktoś ich prowadzi teraz za rękę?

    Nasze elity tylko w niewielkim stopniu są racjonalne lub używają prawdziwych faktów czy odniesień. Przeważnie, niestety, powtarzają bzdury lub pracują świadomie lub nieświadomie w celach dalekich od polskich interesów.

  9. jest na cda serial polski pt. Kolumbowie, serial o Warszawie przygotowującej się do Powstania , ileż tam w dialogach uszczypliwości wobec Państwa Podziemnego, ile sarkazmu wobec wszystkiego co tworzą ludzie Podziemia. Tak przedstawione  Powstanie nie łączy społeczeństwa ale je rozbija… i chyba tak było, że martyrologia i znaczenie Powstania zawsze było w rękach filmowców, których zadaniem było przedstawić ten zryw społeczny jako  … drogę do nikąd /vide/ ostatnia scena filmu KANAŁ. jakoś wszystko było przedstawiane jako waleczne ale nieważne.

    Obecne przywództwo prezydenta Ukrainy, waleczność ich żołnierzy, ogrom  dewastacji i działań niszczycielskich  na Ukrainie nie dopuszcza do zakłamywania, będą chwałą Ukrainy .

  10. Moim zdaniem jak ja to widzę, Ukraina nie ma potencjału militarnego, ekonomicznego, ma pewien potencjał ludnościowy, w znaczeniu wykuwania się tkanki społecznej, narodowej wokół tego konfliktu. Dążenia do zachodu były tam zawsze, ale one są często proniemieckie (dlatego jak mówi Pan Gabriel dobrze jest wejść w rolę dobrego wujka z zachodu jako Polacy wobec Ukrainy, zamiast Niemców, aby chociaż ukraińskie dzieci dobrze wspominały pobyt w Polsce i zapomniały na moment o dramacie wojny, to jest soft power Polski).

    Jest tam siła motywacyjna, morale są wysokie, ludzie chcą tej nowej Ukrainy, dlatego Rosjanie starli się ze ścianą. Oczywiście broń, pieniądze, dowództwo, szkolenie dają Amerykanie z Brytyjczykami, nie ma co do tego wątpliwości, nowe technologie plus wywiad, dywersja na tyłach wroga, wysadzania składów paliwa, torów itp. nie byłoby możliwe bez pomocy silnych.

  11. Jeśli Ukraina wejdzie do strefy zachodniej a my przy tym ich pobycie będziemy pomijani gospodarczo, politycznie, nie będziemy mieć specjalnych relacji z Ukrainą, bo przecież nikt jeszcze nie mówi o jakiejś unii, to będzie to wielka porażka klasy politycznej polskiej. Jak nie wykuć sukcesu w relacjach ze słabszym sąsiadem, jak nie stać się główną szansą i nadzieją dla Ukrainy. To samo tyczy się relacji polsko-litewskich….

  12. może tak być jeśli pozostaną w Ukraińcach przyzwyczajenia korupcyjne

    Litwa jest w strefie EURO  i z tym wiążą się zależności finansowe

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.