Dziś pisał będę brzydkie rzeczy o osobach tragicznie zmarłych, wielce dla Polski zasłużonych, bohaterskich, odznaczonych krzyżami, a do tego kobietach. O paniach Krahelskich będę pisał. Zderzyłem się bowiem wczoraj z publicystyką Haliny Krahelskiej zamordowanej przez Niemców w obozie koncentracyjnym i do dziś rozcieram poobijany łeb.
Kim była Halina Krahelska wszyscy chyba wiedzą. Działaczką PPS, potem PPS frakcja rewolucjyna, a potem ważną postacią w urzędniczym życiu II RP. Jej siostra Krystyna zaś była symbolem wręcz odrodzonej ojczyny, bo upamiętniono jej twarz w rzeźbie wyobrażającej warszawską syrenkę. Krystyna Krahelska zginęła w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego, udzielała pomocy rannemu koledze i jakiś Niemiec trafił ją trzykrotnie w pierś. Zmarła z ran w szpitalu. Ich ciotka, Wanda, była jednak najsłwaniejsza, o mało nie zamordowała Georgija Skałona, generała gubernatora Warszawy. Młoda, piękna dziewczyna z bardzo dobrej rodziny postanowiła dnia pewnego zabrać się za rzucanie bomb. Po co? Bo siepacze aresztowali jej narzeczonego Mietka. Potem go wypuścili, ale wcześniej jak twierdzi wiki – torturowali. On nikogo nie wydał, ale potem popełnił z rozpaczy samobójstwo. To jest rzecz mocno moim zdaniem zastanawiająca i wymagająca dodatkowych oględzin, te samobójstwa młodych, ideowych działaczy, co nie załamali się w śledztwie, ale potem umarli w okolicznościach tajemniczych. Pani Wanda rzuciła tę bombę, ale Skałon ocalał. Ona zaś uciekła do Krakowa i tam została rozpoznana. Dzięki jednak solidarności wszystkich wpływowych polskich kół, oraz dzięki fikcyjnemu małżeństwu z obywatelem austriackim uniknęła deportacji do Królestwa, gdzie czekałby ją sąd i śmierć lub zesłanie. Wszystkie panie Krahelskie z wyjątkiem może najmłodszej Krystyny, były w samym środku politycznych zawirowań epoki. I teraz ważna rzecz, dla mnie przynajmniej, rzecz, która przyprawia mnie o niepokój, ale daje mi też pewność, że mam rację w swoich ideowych wyborach. Oto Halina Krahelska, specjalistka od higieny i prawa pracy napisała tuż przed wojną broszurkę zatytułowaną „Strajk polski”. Ja jej nie przeczytałem do końca, ale przez kawałek przebrnąłem. W czasie czytania przypomniało mi się dzieciństwo i tygodniki, które prenumerowała moja matka. Było tego sporo, a między nimi znajdowała się także „Przyjaciółka” pismo dla kobiet. Ja sobie to wszystko, co tam na stole leżało, od czasu do czasu podtyczytałem. Na końcu tej „Przyjaciółki”, a były to lata jeszcze siedemdziesiąte, sama końcówka, drukowano różne wzruszające opowiadania. Miały one wymiar głównie emocjonalny, ale także społeczny. Zapamiętałem jedno, treść była mniej więcej taka. Oto w małej wiosce na południu Afryki wszyscy zależą od białego plantatora, który jest śwnią co się zowie. Mały murzynek, co ma starszą i wielce urodziwą siostrę zaręczoną z przystojnym murzynem, gubi w czasie jakiejś ulicznej zadymy swoją skrzynkę pucybuta, jedyne dostępne mu narzędzie pracy. Skrzynkę tę otrzymał w depozycie od krwiopijcy, który jak usłyszy, że jej nie ma na pewno wywrze na murzynku srogą zemstę. No i on idzie z płaczem do tej siostry, ona zaś, wzruszona jego łzami postanawia mu pomóc w jedyny dostępny sobie sposób, kładąc tym samym kres swoim planom matrymonialnym.
Zaglądam ja wczoraj, panie dziejski, do tej Krahelskiej, a tam toczka w toczkę to samo. Tyle, że nie o murzynach, a o socjalistach przeciwnych rządowi. Nie powiem, zdziwiłem się. Jak na osobę bliską piłsudczykom, pojechała Halina Krahelska ostro. Mamy więc majstra zboczeńca oraz jego wspólnika portiera, którzy selekcjonują pracownice do fabryki trykotaży pod względem seksulanym. Zaczyna się od opisu aranżowania stosunków z nieletnimi oraz nie posiadającymi zobowiązań dziewczętami, ale potem Krahelska gładko przechodzi do mężatek, a szczególnie dokładnie opisuje jeden przypadek, kiedy to majster – członek różnych katolickich stowarzyszeń, a do tego mąż dewotki, która – nie owijajmy w bawełnę – mu nie daje, usiłuje uwieść kobietę żyjącą w wolnym co prawda związku, ale jakby już mężatkę, z bohaterem Powstań Śląskich i obrońcą Lwowa. Tegoż bohatera źli i podstępni ludzie oskarżają o to, że współpracuje z komunistami. Oskarżającym jest oczywiście majster-zboczeniec oraz działacz związków rządowych niejaki Gałkowski Roman. On jest też bohaterem kolejnego rozdziału tej opowiastki. Roman jest człowiekiem uwikłanym w obyczajowe skandale na tak niskim poziomie, że odwracamy odeń wzrok ze wstrętem. Podziwiamy jednak przy tym znajomość kobiecej psychologii, z którą nieopatrznie zdradziła przed nami Krahelska w opisie pierwszej żony Romana. Jest to osoba zdecydowana, łasa na mężczyzn i lubiąca rządzić. Dysponuje do tego mieszkaniem oraz kapitałem niezbędnym do prowadzenia samodzielnego życia. Po krótkim związku pani owa wyrzuca Romana na bruk. On zaś, wychowany przez ojca, który był lokajem u wywłaszczonego dziedzica degenerata, idzie na służbę do tajnej policji, a następnie zostaje konfidentem w fabryce gdzie pracuje majster-seksualny maniak, udaje tam działacza związków zawodowych współpracujących z rządem.
Wymiękłem dopiero przy opisie właściciela fabryki. W opowiastce Krahelskiej jest nim były ziemianin związany z ideą narodową. Nie dałem rady czytać dalej, wybaczcie. Może Wam się uda.
Nurtuje mnie oczywiście taka kwestia, jak Krahelska mogła pisać takie rzeczy, zamiast po prostu iść do swojej ustosunkowanej ciotki Wandy i próbować naprawić zło szerzące się w fabrykach za pomocą lobbingu? Toż nawet majster-degenerat przestraszył się tego bohatera ze Lwowa i tylko raz wykorzystał jego żonę, a cóż dopiero gdyby w sprawie krzywdzonych robotnic interweniowała sama Wanda Krahelska? Toż przecież wszyscy krwipijcy z kół narodowo-demokratycznych, wszyscy byli ziemianie przerobieni na fabrykantów padliby przed nią na kolana i błagali o litość.
Jakby nie dość było udręk wczorajszego wieczora zajrzałem jeszcze do programu PPS. Okazało się, że wedle tego co pisze Krahelska w swojej broszurze „Strajk szkolny”, żaden absolutnie postulat zawarty w tym programie nie został spełniony. Nie widzimy jednak, by Halina Krahelska szczególnie celnie demaskowała tę sytuację, ona ją demsakuje w sposób charakterystyczny, w sposób, który my znamy z tygodników takich jak „Przyjaciółka” drukowanych w późnych latach siedemdziesiątych. Oto fabryka trykotaży stoi poza miastem, na uboczu, jest światem wyizolowanym, ludzi do pracy przyjmują majstrowie i od nich wszystko zależy, a kim do cholery mogą być ci majstrowie gdzież na jakimś zadupiu? Itp, itd…chodzi o to, że rzeczywistość Krahelskiej jest wypreparowana. Jak na osobę, która zajmowała się prawem pracy i higieną tejże to trochę dziwne. Moim zdaniem przynajmniej.
Dziwne jest także to, że do fabryki w wolnej Polsce żywcem przeniesiono stosunki, o które lewica zawsze podejrzewała dwór, a więc psucie dziewek i inne deprawacje. No, ale to jest przecież fabryka w tej wyśnionej, odrodzonej ojczyźnie, gdzie rządzą koledzy partyjni Wandy i Haliny Krahelskich. O co tej babie chodzi? Ona sama ma stosunki w sferach rządzących. Moje pytanie brzmi, kogo w roku 1937 reprezentowała Halina Krahelska? I o co walczyła. Wychodzi na to, że o realny socjalizm, czyli że była sowieckim agentem wpływu. Jak to bowiem inaczej wytłumaczyć? Jeśli ktoś używa mózgu łatwo zgadnie, że nie ma takiej sytuacji w fabryce na produkcji, by kobiety traktować po ludzku. To się może zdarzyć jedynie w świecie na opak, czyli w komunizmie, a i tak będzie tylko wymysłem propagandy. Partia jako stróż moralności nie sprawdzała się wcale i każdy kto miał do czynienia z pracą na produkcji w czasach realnego socjalizmu o tym wie. Można więc zaryzykować takie twierdzenie – masowa praca kobiet prowadzi do deprawacji. I nie ma od tego wyjątków. Pytanie drugie brzmi – kogo nakładca oskarży o tę deprawację oraz jaką nada jej funkcję. To znaczy, czy będzie ona promowana jako czynnik zwiększający produkcję czy też może zwalczana jawnie i promowana po cichu. Moim zdaniem nie ma trzeciej możliwości. I jeszcze jedna sprawa – kto będzie robił propagandową ściemę ukrywającą ten cały szwindel? Wynajęci dziennikarze z „wolnych mediów” oraz feministki czy wynajęci urzędnicy „ojczyzny odrodzonej”. Moim zdaniem i tu nie ma trzeciej możliwości. I z tym Was zostawiam.
Na koniec nagrania z Bytomia
Jola Gancarz i Tomek Bereźnicki
I wywiad z Grzegorzem Braunem
https://www.youtube.com/watch?v=-Y1HtmxP6CY
Oto Leszek Żebrowski
https://www.youtube.com/watch?v=dzfrfWakaNQ
I cała reszta
Grzegorz Braun
https://www.youtube.com/watch?v=9pGHsAG8iwc
I poprzednicy
Dziś jeszcze raz zamieszczę tu linki do wszystkich opublikowanych nagrań z Bytomia, a także do swoich dwóch pogadanek z Wrocławia.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk
I jeszcze nagrania
https://www.youtube.com/watch?v=pnH4_CNnFHQ
https://www.youtube.com/watch?v=bz4wLIvJ5C8
Oto przed Państwem wykład który w czasie targów książki w Bytomiu wygłosił przeor klasztoru cystersów w Wąchocku Ojciec Wincenty Wiesław Polek. Dotyczy on kasaty zakonu cystersów na ziemiach Królestwa Polskiego, w początkach XIX wieku oraz dewastacji przemysłu stalowego zarządzanego przez ojców cystersów, co dokonało się rękami naszych narodowych bohaterów – Stanisława Staszica i Stanisława Kostki Potockiego. Miłego odbioru. Pod drugim linkiem są pytania z sali.
https://www.youtube.com/watch?v=UAUQxSEPJ_k&feature=em-upload_owner
Mam nadzieję, że wykład ten ukaże się w kolejnym, dodatkowym numerze Szkoły Nawigatorów. Niebawem przed nami pierwszy taki numer, dostępny poza prenumeratą, poświęcony Żydom i gospodarce. Kolejny zaś dotyczył będzie obecności Kościoła w przemyśle i finansach i tam znajdzie się, jak mniemam powyższy wykład.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. gdzie można już kupić kolejny, polski numer Szkoły nawigatorów
Prócz tego zachęcam do obejrzenia wywiadów z laureatami nagród oraz transmisji z wręczenia bytomskich rozetek.
https://www.youtube.com/watch?v=eQspcgDeRJI https://www.youtube.com/watch?v=fmP_w6hZvQ4
Wystąpienie Leszka Żebrowskiego w Bytomiu. Nie ma co gadać, trzeba oglądać.
I pytania publiczności
A do jakich deprawacji doprowadza masowa praca dzieci 😉
Z racji zawodowych, spotkałam się z pracą w jednej z łódzkich fabryk, to pomijam że na samym wstępie kiedy pokazywano mi park maszynowy, fabryki to opowiedziano, że po II WŚ robotnicy łódzcy, okupowali fabrykę i nie pozwolili ruskim wywieźć maszyn, bo zdawali sobie sprawę że bez maszyn będą bezrobotnymi i nie utrzymają swoich rodzin, robotnicy park maszynowy uratowali, i mówiono mi że pierwsze ich wynagrodzenia były wypłacane w naturze, czyli w kuponach/belach materiałów, robotnicy z takim wynagrodzeniem szli na targ i tam sprzedawali te swoje „kupony” czy „bele”. już nie pamiętam. Natomiast hale produkcyjne były takie same jak te, które pokazano w filmie „Ziemia obiecana”, tyle że w latach PRL – u pracownice miały fartuchy ochronne, długość do kolana.
Co do nikczemnego zachowania majstrów itp. to jednak nie było jak za czasów Krahelskiej, bo jednak Partia czuwała.
Ciekawe dlaczego w czasach Krahelskiej nie czuwała?
Partia broni, Partia radzi, Partia nigdy cię nie zdradzi!
Bo upaństwowiono fabryki?
A w czasach Krahelskiej państwo było jeszcze niedoskonałe.
aż tak dalece nie sądzę raczej zmienił się rodzaj narracji…
Narracja Krahelskiej służyła doskonaleniu państwa, a potem zwalczano już tylko wypaczenia.
Z tym że wypaczenia były realne a narracje to pod mity podchodziły
No to wtedy klasycy pisali dziełko „Pochwała niekonsekwencji” i wzywano do niezbyt konsekwentnego zwalczania wybranych niekonsekwencji.
Tylko czekać aż hitem sezonu jesienno zimowego będzie płaszcz przypominający fartuch fabrykantki.
Tak, ta narracja to był sojusz robotniczo – chłopski bez wypaczeń.
Wypaczenia zamiatano pod „czerwony” dywan, albo straszono sojusz, że mu się ręce poobcina (1956).
No ale to co dziś i wczoraj (choć teksty różne) pisze Coryllus, to strasznie smutne, przygnębiające, krępujące, demaskatorskie.
Smutno mi Boże, … po takiej lekturze. Ciągle wokół nas jest cynicznie i bezwzględnie.
A tak na marginesie p. Polak – Pałkiewicz, prezentując swoją książkę w klubie Ronina, zaleca żeby w narracji historycznej zachować: proporcje, selekcję i ton. Nie jestem historykiem, trudno mi jej słowa ocenić.
W dzieciństwie najważniejszą godziną dnia była 16:00. O 16:00 Mama wracała z pracy.
Dzisiaj mamy postęp i z kas w marketach wracają o 22.00.
To w sumie dobrze, bo jak miałbym robić zakupy jeśli wracam o 19, a jeszcze o 17 dzwonią do mnie z banku żebym wziął kredyt na kolejne zakupy.
Szefem Państwowej Inspekcji Pracy, której patronuje H. Krahelska jest obecnie chrześcijański narodowiec. Czyli zasada: piłsudczycy na szpicy i endecy dla hecy – wiecznie żywa…
No, ten wpis tematyczny Pink Panther na Coryllusowym kawałku w salonie, dopełnia horroru.
http://forsal.pl/artykuly/956833,dobra-zmiana-z-perspektywy-prowincji-oto-polska-wies-w-pisowskich-czasach.html
nic dodać nic ująć
co na to pan Coryllus?
Artykuł sPOnsorowany nie oznaczony 😉
Wie Pan co obstawiam orzechy przeciw dolarom, że ten artykuł był pisany nawet bez wyjechania na wieś.
Deprawacja kobiet przy masowej produkcji jest wlasnie ta wartoscia dodana. To ciagnie sie od czasow herezji katarskiej i jest jednym z celow zapedzenia kobiet do ciezkiej roboty. Do tego dochodzi wspolczesnie opodatkowanie pracy kobiet oraz obowiazkowa, panstwowa edukacja dzieci. To nastepne wartosci dodane. Wszystko jasne.
Aż mmnie brzuch rozbolał.
A co wątek, to bardziej. To liczenie na dopłaty unijne. A nowa ustawa o ziemi jest taka, że bym strzelała.
Mam doświadczenie rodzinne w związku z wsią. Po kądzieli Boryna, a po mieczu raczej „Konopielka”, z ziemią po reformie rolnej. Tylko mój ojciec się „wyrodził” zdolny.
Wartość ziemi znam, i jej wymagania. Dużo mądrości, cierpliwości i mnóstwo pracy. I modlitwa, bez tego wszystko na psy schodzi. I jeszcze miłość wzajemna i wzajemne wspomaganie. A nie „zasada pomocniczosci”.
Albo zacznę kląć, albo napije się czegoś mocniejszego dla „zdrowotności”
Naprawdę? Nie pocieszasz mnie tylko, parasoleczku? Mogę przestać się wściekac?
Mati, moze bys sie zdobyl na to, zeby sprawdzic co to za macherzy maja ten forsal portal, zanim go zaczniesz cytowac? Do kogo sa podpieci? Teksty nie biora sie ani z glowy, ani z powietrza.
normy dzienne byly wyższe i dlatego sekretarz pop trzymal wszystko za …, jak chcial iśc do województwa … to musial miec argumenty do awansu, że on to ho, ho, ho..
prawda wg proporcji to jest to
Myślę że matimikolow chciał pokazać następne pokolenie autorów biorących wzór z Krahelskiej
Der Dziennik !
http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/525345,dobra-zmiana-z-perspektywy-prowincji-jak-sie-czuje-mieszkaniec-polski-b-w-pisowskich-czasach.html
Ten sam tekst ta sama autorka Joanna Pasztelańska 😉
w tle jest pytanie: do czego i do kogo wracają?
a jak dziś wyglada deprawacja wg płci w strukturach korporacji zawodowych? np. prawników
W sumie nic nowego – tylko 'bardziej’ … taki faszszszyzmmmm und totalitttaryzm …..
Zaraz mi się te doskonałe przepisy czeciej rzeszy w stosunku do kobiet przypominają.
Proste jak włos mongoła. Niemki mają rodzić na potrzeby państwa i szlusss / Polki mają nie rodzić, bo taka jest potrzeba tegoż, niemieckiego państwa.
Ktoś tu co jakiś czas wrzuca tekst tych niemiecko faszyssstowskich przepisów w odniesieniu do nas. No ale było tez w tę druga stronę….. plus porywanie dzieci….
…..pisałam tu kiedyś o dzieciach potulickich. Potulice to obóz niemiecki. Poza dorosłymi trafiła tam też duza grupa dzieci. Selekcjonowano je pod względem przydatności – 'aryjskości’.
Więc nie tylko kobiety w Ravensbruck. Dzieci tez się przydają.
Spotkałam w latach osiemdziesiątych panią która przeżyła Ravensbruck. Leczona w Szwecji… wróciła do Polski. Udało jej się urodzić dwoje dzieci. W obu ciążach leżała cały czas, aby nie poronić. Nie wiem na ile wtedy lekarz umiał jakoś inaczej pomóc…. nie pytałam. Kobiety normalnie bardzo, bardzo chca mieć dzieci. I warunki do ich wychowania i do bycia z nimi.
Tak to wygląda.
.
pierwsze: wytypowane grupy do c.roboty, reszta nadzorcy i kluby ideologów – to są religie wspólczesności – a idzie tylko o kasę
Nie chce mi sie szukac autora a i przeczytalem tylko 3 pierwsze zdania. Potwierdzam: napisane przez kogos ze stajni mimimichnikoidow nawet bez wyjazdu na wies. Ten obrzydliwy pozornie zatroskany styl cuchnie na kilometr lewacka propaganda i manipulacja.
formy inicjacji dopuszczającej do 'uprawiania’ zawodów/awansów są zawsze osadzone na wytrzebieniu z osobników norm moralnych i tzw. łamanie zasad;- jak wybierzesz, że tytlko grupa środowiskowa/zawodowa z odrzuceniem norm/etc to jesteś swój i masz wizje rozwoju, a jak nie to zdychaj i patrz jak inni nowy świat budują;- badaliśmy przez ok, 20 lat zycie w korporacjach prawniczych, pointa: git ludzie przy nich to subkultura z klasą i z zasadami
Mam tu prezent dla pani Joasi
https://youtu.be/uF4dO7nk4GY
inaczej nazywając: państwo bandyckiego totalitaryzmu;- nowe zjawiska wymagają nowych nazw/okresłen/oznaczeń bo stare są nieadekwatne w opisie realiów, i nie należy czasu obecnego odnosić do przeszlych doznań, ponieważ gubi sie wtedy tzw. nowości w rozwoju patologii;- źródła sa cenne poznawczo ale nie zastąpią precyzji diagnozy na dziś
Teraz mamy 'zasob’ ludzki. Zamiast Osoby. Bardzo ten nowy, postępowy język ułatwia życie naganiaczom.
.
Trafilem na taki zestaw tekstow tej pani:
http://forsal.pl/autor/14305-joanna-pasztelanska.html
A portal forsal.pl nalezy do Infor.pl
A Infor nalezy do:
http://www.krs-online.com.pl/infor-pl-s-a-krs-214975.html
i tu lista reprezentantow.
A wsrod roznych logo na dole forsala mozna znalezc logo der dziennik.pl
No u mnie nie jest tak źle, bo do dzieci ciepłych jak pieczywo z pieca, ogrodu barwnego jak motyl no i do baśni ryczących jak niedźwiedź.
Mam siostrę cioteczna w malym mieście, która dojeżdża do pracy do miasta większego wlasnym samochodem. Zakład oczywiście korporacyjny, przemysł spożywczy. Ona tam jest od nadzorowania jakości. Dziewczyna po studiach 40+. matka dwóch synów. Jeden w gimnazjum, drugi w podstawówce. Na pierwszą zmianę wyjeżdża z domu o 5 piętnaście. Wraca ok 16 trzydzieści. Na drugą wyjeżdża ok. w pół do pierwszej i wraca po 23.
Mąż też w rozjazdach. Na szczęście babcia w domu, ale już ze szwankujacym zdrowiem.
Ja jej nawet delikatnie sugerowałam, żeby poszukali jakiegoś innego rozwiązania. Bo to dwa samochody na utrzymaniu, prawie się nie widzą. Dzieciaki pod obcą opieką. Na dobrą sprawę to ta jej praca pewnie jest na pokrycie kosztów. Jakby była więcej w domu, to wszystko mogłaby poprowadzić gospodarniej i bez takiej męki.
Nie będę się na siłę nieproszona wciskać z radami, bo przecież nie wiem, może mają jakieś kredyty do spłacenia, albo są inne przyczyny.
Wydaje mi się, że kobiety boją się zająć domem i dziećmi, w obawie że może ich mąż porzuci i zostaną na lodzie. Praktyka i teoria, a szczególnie propaganda takich postaw, jest powszechna. Obawy są niestety uzasadnione.
Jest wielka, wielka i jeszcze raz wielka potrzeba św. Józefów. Nawet może mniej świętych, ale wiernych, pracowitych i odpowiedzialnych. Panuje kryzys ojcostwa.
Tak sobie popatrzyłem na te zdjęcia:
http://wiekdwudziesty.pl/praca-kobiet-podczas-wojny-swiatowej-zdjecia/
Najprostszym rozwiązaniem, które sprawi, że kobiety trafią do fabryk jest rozpętanie wojny.
A produkowanie przez nie amunicji i broni to prawie perpetum mobile.
Poważna zawodniczka Rafał Pasztelański, wsp. Joanna Pasztelańska, TVP Info. Gazeta Prawna -Tweety @pasztelanska są chronione.
Tylko zatwierdzeni obserwujący mają dostęp do tweetów użytkownika @pasztelanska …….. Nie wiem czy czerwone jabłuszko wystarczy i czasem nie trzeba by innego zakazanego owocu ……
Wsrod moich znajomych tu we Francji jest to samo… bez auta nie ma zycia.
W malzenstwach z reguly sa 2 auta… bo jak malzonki maja sprzatania
w kilku miejscach albo poza miastem, to bez auta nie ma o czym mowic.
To fakt prakycznie nie widuja sie w tygodniu, czasami w sobote albo w niedziele.
Mlode mezatki tak +30 z dziecmi, ktore sa w domu i musza zajac sie malymi
dziecmi… niestety ale „drza” o te swoje drugie polowy… te starsze
z odchowanymi dziecmi drza duzo mniej… duzo czasu zajmuja dorastajace
dzieci… trzeba te dzieci bardzo mocno trzymac w ryzach, a to wymaga czasu
wiec ci mezowie tak okolo +45-50 sa dosc mocno „zarobieni”… ale w sumie
to licho nie spi.
Jednym slowem to zony bardzo „pilnuja” tutaj swoich mezow… bo rozwiazlosc
jest tutaj zwyczajnie porazajaca… nawet doswiadczeni ludzie pakuja sie
w tak beznadziejne relacje damsko-meskie, ze po prostu… szczeka opada…
i nie wiadomo nawet jak to zdefinjowac… zwyczajnie brakuje slow.
To sa nieprawdopodobne dramaty ludzkie i zyciowe…
Soros im dowiozl troche waluty to teraz beda „strugac” propagande.
A w stronach mojej chrzestnej (okolice Zelechowa) pola poobsiewane,
ci co zostali na gospodarkach to i krow troche trzymaja, i konie
sie zdarzaja, owce, gesi, kury… doszlo do takich sytuacji, ze nawet
w dzierzawe ludzie nie chca dawac swojej ziemi…
… a autorka Joanna… pier.oli jak potluczona!
Forsal.pl należy do Infor.
A osobowo w Inforze:
http://www.krs-online.com.pl/infor-biznes-sp-z-o-o-krs-293070.html
Naprawdę tak powiedział? Ja pierniczę…
Tu można znaleźć więcej informacji:
http://www.szlakipamieci.kujawsko-pomorskie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=60&Itemid=69
A w pliku .pdf (do pobrania na stronie jest informacja, że spośród 25 000 więźniów zmarło 1297 osób (zidentyfikowanych) a wśród nich 767 to dzieci.
Ponieważ teraz należy mówić w lengłydżu to częstszym terminem jest Human Resource (HR) więc „spece od haeru” mają się świetnie.
to jak jest rzeczywiście https://www.youtube.com/watch?v=Jb7fF1Scm_o
Z tym to się nie zgadzam „idzie tylko o kasę” . Zniszczenie 10 przykazań i zezwierzęcenie …..
Wojna i zapędzenie kobiet do pracy dla zwyciestwa dało taki efekt,jak https://en.wikipedia.org/wiki/Canary_girls
Kobiety pracujące w fabrykach amunicji w czasie I wojny łatwo było poznać po żółtym odcieniu skóry.
Jak entuzjastycznie nastawione do rewolucji były rosyjskie księżniczki, które opisywał Jałowiecki, młode, ładne kobiety z b. dobrych domów , pełne nadziei na coś nowego, manifestowały z ludem na ulicach Petersburga, wyróżniały je kapelusze (prosto od modystki) ozdobione czerwonymi kokardami, jak zauważa Jałowiecki zniknęły w ciągu roku, bo już nie były rewolucji potrzebne. Przydatne były do tworzenia entuzjazmu, do tworzenia terroru już się nie nadawały.
A to wszystko by się dobrze układało do znanego wzoru*:
Herezja= ciężka praca + rozwiązłość – sakramenty
*Copyright Coryllus
Przepraszam za powtórkę ale cała tajemnica pracy i równouprawnienia kobiet jest w filmie, link poniżej
https://youtu.be/ddj6inigHwc
Dokladnie tak, pani Rozalio… tez znam wartosc ziemi i jej wymagania, chociaz rodzice
gospodarstwa nie prowadzili, ale wywodza sie z gospodarskich rodzin… i tak wlasnie
bylo i nadal jest… madrosc, cierpliwosc i mnostwo pracy… do tego nieodzowna
modlitwa… wzajemna milosc, zrozumienie i wspomaganie !!!
Nic wiecej!
Jak Rockefellerowie ufundowali Ruch Wyzwolenia Kobiet
https://www.youtube.com/watch?v=z5W8Esr-Zg8 Gwiazdowski i Surmacz o emeryturach
To że kobiety były, i są wykorzystywane, a właściwie eksploatowane, w sposob zapezentowany w powyższym materiale, nie budzi zadnych dyskusji. Jest jednak coś o czym trochę zapominamy. Kobiety wdowy, lub pozostawione same, bo mężczyzni „poszli” na wojne. Caly ciężar obowiązków spada na nie. Ciężar ponad siły.
Dziękuję Bogu, że przez całe pół wieku zawsze ktoś w domu jest. Wracając ze szkoły, ze studiów, a teraz co pewien czas z zagranicy, spotykam się w domu z Rodziną. Dom rodzinny, tak…, prawie niczego z tym nie da się porównać.
Do łagodzenia ciężaru ponad siły są właśnie narracje i herezje. Mąż jest tu przeszkadzaczem, który parszywemu nadzorcy mógłby przywalić w mordę.
Dlatego na mężów z wrogiego kraju panie szykują tony pocisków, a tym samym odwzajemniają się żony z drugiej strony.
Samotne kobiety i sieroty to ulubiona grupa docelową komunistów.
Pod pretekstem oszczędności na emeryturę ludzi obowiązkowo opodatkowano, i zarabiano przez lata na tym pieniądze. A teraz resztę tych oszczędności (nawet nie papierowych, tylko cyfrowych) chcą przeznaczyć na inny cel.
Orban to sprytnie przeciąl. Koniec OFE pieniądze przeszły do ichniego ZUS-u, chyba. W takiej sytuacji w jakiej jesteśmy, to tylko można ratować obecnych emerytów i rencistów w systemie solidarnosciowym. I nie było by to wcale gorsze bo podatek na emeryturę i tak jest ściągany, tylko dwu a może nawet jak dobrze policzyć kilkakrotnie.
To w ogóle jest pieprzenie, z tymi planami emerytury za kilkadziesiąt lat. Zaplanowane oszustwo i złodziejstwo.
Reforma systemu emerytalnego OFE i itp. poza zlodziejstwem i osłabieniem struktury społecznej, miała jeszcze jeden skutek. Każdy musiał podać swoje szczególowe dane, łącznie z danymi beneficjentów, którym jak wiemy od razu pokazano figę. Czyli imiona, nazwiska, adresy, pokrewieństwo. Jeśli te dane posłużyły do pozyskania klientów do ubezpieczenia na życie, a może także ubezpieczeń majątkowych, to jeszcze dochodzą dane dotyczace zdrowia, ryzykownych zachowań, upodobań. Sporo o sobie taki delikwent musi zdradzić.
Może się to przydać. Przecież nie do wypłaty pieniędzy beneficjentom, bynajmniej.
Tak mi się wydaje, że Morawiecki, to taki Balcerowicz z upgradowany.
Ja tez dziekuje, tak jak pan… za male rzeczy, ze rodzina sie trzyma,
ze siostra ma prace, ze mame mam najwspanialsza i w doskonalym zdrowiu…
a teraz sie modle zeby jak najszybciej wrocic szczesliwie do rodziny,
do Polski.
Tak, jak sie nie ma rodziny… to tak jakby sie nic nie mialo.
To ta Joanna jest Rafał?
A czy moge znac w jaki zakatek swiata los pana rzucil?
Ja jestem pierwszym pokoleniem urodzonym w mieście. Mam wielki szacunek dla rolników, natomiast nie ma we mnie tego czegoś, w co udaje się wpędzić niektórych ludzi urodzonych na wsi, nie mam kompleksów, tylko radość i dumę.
Program emerytalny jest łatwy do rozwiązania i tylko przez mataczenie polityków i różnej maści cwaniaków robiących na tym interes ludzie stracili orientację o co chodzi.
Najprościej stystem emerytalny oprzeć na piramidzie demograficznej połączonej z emeryturą obywatelską.
Aż tyle i tylko tyle 😉
Oczywiście system zaburzają(okradają) wszelkiej maści cwaniacy tzw. przywilejami emerytalnymi ( pasożytniczymi) którzy chcą okraść resztę płacących.
Emerytura ma być zabezpieczeniem socjalnym dla emerytów.
A kto chce na stare lata się wzbogacić, niech prowadzi firmę i przekaże ją dzieciom.
Żadne giełdy i inne naciągane inwestycje nie pomogą, to wszystko bajki dla dużych dzieci.
Był taki i to nie jeden. Szukałam w sieci, to ta dziewczyna mówiła że uwielbia sukienki fartuchowe, takie jakie nosily robotnice w PRL. Stać ją na to, jak te arystokratki w Petersburgu, na kapelusze od modystek z czerwona kokardą.
https://youtu.be/3rCZAq1Kz2o
Ale filmik jest o teksyliach, ubraniach w PRL.
Dokladnie tak, pani Rozalio te gadki takich cepow jak ten caly
niewydarzony profesur Gwiazdowski i ten drugi smundok – to juz
nie da sie tego sluchac… ten Gwiazdowski to juz chyba lepiej
jak ze 20 lat pier.oli te swoje kocopoly i glodne kawalki.
Ze tez ta cholota wstydu za grosz nie ma, darmozjady i zlodzieje
bezczelne i zuchwale.
Nawet Balcerowicz nie byl tak pompowany jak ten Morawiecki…
musi duzo „stypendiow” zaliczyl junior… 6 miesiecy z ledwoscia
na urzedzie zadnych prawie efektow „namacalnych” … tylko
merdialne bicie piany i zaklinanie rzeczywistosci…
… no i pewnie za niedlugo slupki w sondazach juniorowi poszybuja
do gory…
Tez nie mam kompleksow… tych co sie wstydza skad pochodza
albo skad ich rod zwyczajnie jest mi zal… takze dla rolnikow, ale
rowniez ogolnie dla ludzi ciezkiej pracy mam wielki szacunek
i uznanie.
O NUM niewiele wiem, nie znam człowieka, ale…
Działał w SW, gdzie użycie broni było możliwe i taki człowiek wchodzi w bankowość i nikt nie protestuje, nikomu to nie przeszkadza.
Właściwie to chyba miał wejść w politykę, bo wzorem Szetyny, czy innych notabli zaczął studiować historię, którą ukończył.
W międzyczasie pojawiły się pieniądze na wykształcenie ludzi z SW (ciekawe kto sypnął groszem i kto zatwierdzał kandydatury, a także ustalał profile kształcenia) i NUM poszedł w ekonomię, i bardzo szybko uzyskał doktorat. Popracował w bankowości, a teraz chyba nieprzypadkowo został NUM. Inną ciekawą sprawą jest rezygnacja z bankowych apanaży i pójście na chudą ministerialną pensyjkę. Nie wierzę, że z pobudek patriotycznych.
Mam wrażenie, że jego kandydatura nie była do odrzucenia. Nie podoba mi się jego cyborgowy wzrok – człowiek bez emocji, człowiek bez grama empatii, a ponoć mocno udzielał się charytatywnie. Narracja o NUM wyraźnie kłóci mi się z fizys.
Rozalia słusznie łączy te 2 cyborgi, czyli Morawieckiego i Balcerowicza, ludzi o zerowej empatii. Tacy ludzie są idealni na okres gwałtownych zmian w ekonomii, bo serce im nie drgnie, a ręka się nie zawaha i…
Dowiemy sie juz niebawem… tatusiowi seniorowi reka przy „glosowaniu” w Sejmie nie drgnela…
… 2 cyborgi, ludzie o zerowej empatii… pyszne !!!
Ależ Paris,
jeśli ktoś o tej porze bierze się za jedzenie
to mieć będzie ciężkie i męczące śnienie.
Balcerowicz u Lisa powiedział, że rząd PIS jest najbardziej komunistycznym od lat; i kto tomówi.
A to jego zdaniem walor czy wada?
KwaZulu
Wszystko się zgadza.
http://www.polskatimes.pl/dodatki/rozmaitosci/a/kobiety-wykonujace-meskie-zawody-nago-to-w-imie-sztuki-18-zdjecia,9828280/#
Staram sie nie „podjadac” o tak poznych porach, bo to niezdrowe…
z tym „pyszne” to taki maly uklonik… dla Kossobor… ona czasami
uzywa tego slowka… a mnie sie ono tylko podoba.
Mateusz „Cyborg” Morawiecki… naprawde trafne!
Wada, bo to nie on jest w tym komunistycznym rządzie.
Przecież sie doktoryzował czy habilitował z problemów marksizmu leninizmu.
DANAE miałaby tu więcej do powiedzenia.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.