Miało być dzisiaj o karabinach, ale będzie o karabinach tylko trochę, a wszystko przez kolegę Publicystę, który napisał pełen pretensji wpis o tym, jak to dziennikarze telewizyjni w Polsce nie znają najważniejszych dla polskiej kultury nazwisk. Poszło o to, że odwiedził nas obcy, ósmy pasażer Nostromo i coś zagadał do dziennikarki o Grotowskim, na co dziennikarka zrobiła wielkie oczy, bo nie wiedziała kto to był. A tu się okazało, że mąż obcego przyjeżdżał do Wrocławia na jakieś kursy, w sensie, żeby go Grotowski uczył grania. Myślę, że nawet gdyby ten mąż tu nie przyjeżdżał, obcy jako profesjonalista, nastukałby się przed spotkaniem różnej wiedzy o Polsce, po to właśnie, żeby brylować w studio i gasić nierozgarniętych dziennikarzy. Ci zaś, obojętnie pod jaką szerokością geograficzną mieszkają i tak mają opinię powierzchownych ordynusów z aspiracjami.
Publicysta idzie jednak dalej, on się domaga, by dziennikarze w Polsce znali nazwiska wszystkich ważnych i istotnych dla tak zwanego światowego dziedzictwa kulturowego Polaków. I tu padają nazwiska, z których poza Grotowskim słyszałem może jeszcze dwa. Cała reszta jest dla mnie nowością, podobnie jak nowością jest ona dla 99% Polaków mieszkających w kraju i za granicą, że o obcym i pochodzących z jego kraju dziennikarzach nie wspomnę. Czego ten Publicysta się domaga? Z grubsza rzecz biorąc on chce, żeby wszyscy chodzili w świecących garniturach. Bo taka jest moda na Brooklynie. Tam zaś, jak wiemy jest najbardziej światowo i wszystko jest najlepsze. Jak ktoś nie chce założyć błyszczącej marynarki i niebieskich butów pociągniętych lakierem, trzeba go izolować od społeczeństwa i wydać obcemu na pożarcie. W komentarzach pod tekstem od razu pojawili się tacy, którym w kontemplacji świecących marynarek przeszkadza patriotyzm i związane z nim emocje manifestowane w malarstwie i pieśni. Tak właśnie, to przez to świat i Polska nie mogą zagłębiać się w twórcze poszukiwania Grotowskiego i Kantora. A cóż to są owe twórcze poszukiwania? Ch…j wie powiem Wam szczerze, bo o ile pamiętam nic trwałego po Grotowskim i Kantorze nie zostało, jeśli nie liczyć tych parasolek poprzyklejanych krzywo do płótna. Na pytanie o te sławne jak step nad Dnieprem twórcze poszukiwania admiratorzy Grotowskiego mają zwykle jedną odpowiedź, polega ona na wyniosłym milczeniu. No to może ja spróbuję opisać na czym to poszukiwanie polega, choć nigdy w życiu nie widziałem ani jednego, wielogodzinnego, jak podkreśla Publicysta, spektaklu w reżyserii tego pana. Wiem bowiem o Grotowskim coś, czego Publicysta, który ponoć był u niego na stażu, nie wie z pewnością. Ani nawet tego nie podejrzewa. Otóż Grotowski pojechał kiedyś na Haiti i przywiózł stamtąd czarnego potomka polskich legionistów. Niby nic nadzwyczajnego, ale ten potomek był, co za zbieg okoliczności, jednym z najważniejszych kapłanów voodoo na wyspie. Grotowski ganiał z nim nocą po lesie i uprawiał te swoje parateatralne praktyki, które w istocie są poszukiwaniem kontaktu z transcendencją rozumianą na opak, czyli z demonem. Wielogodzinne przekomarzanie się ludzi od siebie uzależnionych w obecności innych ludzi, którzy niczego nie rozumieją, nie ma innego celu niż zbadanie ile w człowieku jest determinacji do tego, by dokonać całkowitej dekonstrukcji „ja” (ale mi się napisało) i przez ową dekonstrukcję otworzyć tunel dla bytów innych niż ziemskie. Bo niby po jaką cholerę oni by się tak tłukli ze sobą po tej scenie? Za pensję aktora? W latach siedemdziesiątych? Nie było wtedy przecież dotacji. Efektu innego poza opętaniem publiczności to nie wywoływało. Podobnie było z Kantorem, który był jednakowoż trochę sztywny i gorzej mu szło poruszanie się i praca z własnym ciałem.
Tak to widzę i nie sądzę by było inaczej, Grotowski bowiem zwracał się ku jakimś sycylijskim gusłom organizowanym dawniej przez Crowleya i ku Gurdżijewowi. Ludzie zaś zainteresowani rozwojem polskiej kultury chcą nas przekonać, że cała ta kultura, chodzi rzecz jasna o kulturę świecką, to coś podobnego do ligi mistrzów, w której udział wziąć może każdy i każdy ma szansę. Otóż nie każdy, jak wiemy w lidze mistrzów grają od lat te same zespoły. Łączy je zaś zakulisowy obieg pieniądza, oraz różne cyrografy, które podpisali działacze i właściciele klubów. To samo jest z mistrzami sztuk wszelakich, z wyjątkiem może muzyków, ale ich dzieła, by mogły zostać zaprezentowane wymagają takiej ilości środków, że gangom nie chce się zwyczajnie nimi interesować. Z teatrem i aktorstwem jest inaczej. Tam pojedynczy człowiek posiadający jakieś wtajemniczenia może zrobić wrażenie i wygrać los na loterii, to znaczy zagrać w filmie Obcego. Ten obcy zaś – nie mylić bohaterem szkolnej lektury – to po prostu nowe wcielenie szatana. W sferze prostej, życiowej praktyki zaś ów rozwój kultury i sztuki polega na tym, by budować coraz bardziej oddalone od Pana Boga hierarchie, które służyć będą li tylko oszukiwaniu frajerów i drenowaniu różnych budżetów.
Dlaczego ja to wszystko łączę z praktykami paramilitarnymi? Otóż ostatnio dwie gazety: New York Times i Die Welt napisały, że Polacy w obawie przez rosyjską inwazją zbroją się i szykują do wojny. Owo szykowanie się do wojny to po prostu ćwiczenia grup rekonstrukcyjnych oraz drużyn strzeleckich. Dziwne, że o tym obcy w swoim wystąpieniu nie wspomniał, przecież to szalenie ważne, skoro tak wielkie tytuły się tym zajmują. O wiele – myślę – ważniejsze niż Grotowski. Die Welt dodaje, że w składzie tych paramilitarnych formacji znajdują się przedstawiciele skrajnej prawicy. Nie wiadomo dokładnie kogo ma na myśli i co ci przedstawiciele zamierzają zrobić, ale domyślamy się, że coś strasznego. Przynajmniej tak samo strasznego jak to co zrobił Hitler. Mamy więc z jednej strony sławne na świat cały praktyki parateatralne Grotowskiego, o których każdy dziennikarz wiedzieć powinien, a z drugiej całkowicie niesławne organizacje paramilitarne zasilane przez jakąś skrajną prawicę. I o jednym i o drugim wiedzą w Ameryce, a więc w miejscu, gdzie – zdaniem Publicysty – ustalane są kulturalne trendy i mody. O czym to może świadczyć? O tym moim zdaniem, że Polska interesuje Amerykanów wyłącznie jako byt propagandowy, który wykorzystywać można na różne sposoby. Można kokietować miejscowych znajomością najwartościowszych trendów w sztuce, albo zawstydzać ich obecnością uzbrojonej, skrajnej prawicy w formacjach paramilitarnych szykujących się do wojny z Rosją. Nic ponadto nie ma szans, by znaleźć się w mózgu obcego i w amerykańskiej czy niemieckiej gazecie. Żadnych innych odcieni i barw oczy mieszkających tam ludzi nie zauważą. I to nie martwi wyobraźcie sobie Publicysty, który jest przecież animatorem kultury nie byle gdzie, bo w sławnym mieście Przemyślu. On i jemu podobni zainteresowani są wyłącznie tym, by odpowiednią ilość razy nazwisko Grotowskiego było wyrecytowane przez różne sławne i niesławne postaci mediów. To gwarantuje trwałość temu czemuś, co zwykle nazywane jest w mediach polską kulturą.
Ponieważ ja jestem głęboko przekonany o tym, że wszystko to fałsz, ten cały Grotowski i reszta, patrzę na to ze smutkiem. Nie wiem czy domyślacie się dlaczego. Otóż dla tysięcy młodych, samodzielnie myślących ludzi, albo nawet nie młodych, dla samodzielnie myślących ludzi w różnym wieku, a mam na myśli tych co uprawiają jakiś rodzaj sztuki, nie ma w takim systemie innej drogi jak tylko naśladowanie tych oszukanych wielkości. Na straży zaś tego zbrodniczego procederu stoją opłacani przez państwo animatorzy kultury, tacy jak Publicysta właśnie. I zastanawiam się ile talentów zniszczył już ten facet, ilu ludzi odesłała w niebyt, po to, by ocalić tę piramidalną bzdurę. Ilu osobom złamali kariery oni wszyscy, ta cała ponura banda zarządzająca emocjami i wrażliwością na szczeblu powiatowym. Myślę, że idzie to w tysiące, a może w dziesiątki tysięcy.
Tomek rysuje teraz zupełnie niezwykły komiks, właściwie nie jest to komiks, ale zatrzymane w miejscu kadry filmu dokumentalnego. Takiego, co to nikt go nigdy nie nakręci, z obawy, by nie obrazić tego czy tamtego pana, albo pamięci, po kimś kto akurat służy mu do jakichś prywatnych kultów. Jestem przekonany, że gdyby rzecz taką zrobił ktoś z gazowni, przez kraj przeleciałoby jedno wycie zachwytu nad koncepcją i wykonaniem. I Publicysta zamyśliłby się głęboko i zastanowił czy nie zorganizować temu zdolnemu facetowi wystawy w Przemyślu, albo może jakiegoś spotkania. No, ale po obejrzeniu tego albumu, wszyscy nabiorą wody w usta i będą udawać, że nic nie widzą, dalej będą lansować Klatę, starego oszusta, dalej będą czekać aż im jakiś obcy ósmy pasażer powie, kto jest w Polsce najwartościowszym artystą. No, ale nic to, my i tak będziemy robić swoje, przynajmniej na razie. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do obejrzenia naszych trailerów.
Czym się różni zwykła kaczka od kaczki dziennikarskiej
– zwykłą woła się taś, taś, taś a z dziennikarską wychodzi TASS, TASS, TASS 😉
powiem Wam szczerze, bo o ile pamiętam nic trwałego po Grotowskim i Kantorze nie zostało – See more at: http://coryllus.pl/?p=2195#sthash.NLPRyk9f.dpuf
I tu bym polemizował, bo pozostała Maja Komorowska, która stara się być tak bardzo naturalna, że jest aż nieznośnie sztuczna. 🙂
Caly wspolczesny teatr to jest ezoteryka i okultyzm.
Ona ma coś wspólnego z Grotowskim?
Na wrocławskim Rynku, w kamieniczce teatru Grotowskiego( to się mądrzej nazywało) nie było sceny. Aktorzy snuli się po podłodze a widzowie stali pod ścianą lub siadali na podłodze. Jeden ze spektakli zatytułowany: I ominęli Emaus. No właśnie.
Tak, była aktorką w Teatrze 13 Krzeseł (czy Rzędów) jeszcze w Opolu, potem przeniosła się z nimi do Wrocławia, próbowała do „Apocalipsis cum figuris” ale przeszła jakąś załamkę i wyczesał ją z tego Zanussi (dając u siebie role). Fajna analiza języka, myślenia i pochodzenia tego środowiska jest u Łozińskiego w „Pantokratorze”. W tle jest również homoseksualizm (obok satanizmu). Sam Grotowski to był jakiś ważny gruppenfuerer w ZMS na cały GG, animator kultury, który obczytał się Stanisławskiego i postanowił robić teatr. Teatru w Opolu nie dali by facetowi z ulicy. Za tym projektem zawsze stała komuna.
Slucham wlasnie Grzegorza Brauna ze spotkania na Akademii Jana Długosza w Częstochowie.
Zastanawia mnie kto finansuje te wszystkie przejazdy ciasteczka i herbate?
Przeciez na to wszystko trzeba miec budzet niemaly ….. sadze tez ze za co laska tego sie nie zorganizuje.
Mnie jednak coś po Kantorze utkwiło w pamięci> Zostawiłem kiedyś w lesie samochód z opuszczoną szybą,a gdy wróciłem,na siedzeniu był mój pies,ociekający błotem…powitałem go cytatem ze sztuki Mistrza: „A ty,wszarzu p……ny skąd żeś się tutaj wziął?”.Nawet Kantor się może przydać…
errata: życie „komfortowe” rzecz jasna.
Nie wiem, dawniej finansowała to Polonia Christiana. Myślę, że powinniśmy pozostawić Grzegorza Brauna w spokoju, już niebawem okaże się, że nie zebrwał wymaganej liczby głosów i wszstko wróci do normy.
Lewacy chyba teatr traktują jako broń .Pamiętajmy że Hartman(UJ co za upadek )ostatnio odgrażał się że ,,zaprowadzi nasze dzieci (tzn chyba polskie )do teatrów i tam je zmieni na homoseksualistów.Ja bym tego nie lekceważył.Trzeba będzie chyba zbudować alternatywne teatry do zboczonych i tam chodzić na prawdziwe sztuki.
Obcy robi wywiad z młodą, polską dziennikarką.
Strasznie dziwna ta kobieta zwana Ripley, bo przecież nie powinna egzaminować dziennikarki pytając „Czy znasz Grotowskiego?”, tylko odpowiadać na pytania związane z jej nowym filmem. A tu tymczasem przychodzi do studia i mówi „Och, jestem w szoku! Jesteś już drugą młodą osobą z Polski, która nie wie kto to był Grotowski!” Czyli już kogoś wcześniej o to pytała, żeby jakąś swoją tezę z którą przyjechała do Polski potwierdzić? To może powinna od razu porozmawiać z prezesem Sulimą, któremu odpowiedziałaby grzecznie na wszystkie pytania, i zapytała, na koniec: „Masz tu Tomasz w Polsce jakieś problemy?”Bo ja wiem jak tu jest, czytam gazety. I wiem, że niektórych młodych Polaków nie obchodzi teatr, kultura, tylko to głupie strzelanie.”
Sulima by się chyba rozpłakał ze wzruszenia
GB w Białymstoku opowiada anegdotę z której wynika że przed II wojną a może od dawna kahał za stosowną opłatę wyznaczał handlarzom żydowskim rewiry w których mają z Polakami (monopolistycznie) handlować, żeby sobie żydzi nawzajem nie robili konkurencji.
Kahał decydował.
Może tak samo jest teraz w obszarze teatru, ktoś wyznaczył ze Grotowski i ten drugi są pomnikami teatru w Polsce. My tego nie wiemy, ale na Brooklynie wiedzą i wystarczy.
Podobnie od historii socjolog Tomasz Gross zapewne tez przez kogoś wyznaczony na specjalistę od zdarzeń sprzed 72 lat.
Myślę że tak to leci, taka teza, wyznacza się specjalistów i określa rewiry.
My się potem w anegdotach dowiadujemy jak jest puenta.
Chciałabym to zobaczyć 🙂
Niestety wczoraj na portalu aeropag21 pojawił się jego jak zwykle głupi wpis, tym razem pt.:”Czy Matka Boża objawia zbrodnie polskiego podziemia?” Nawet jakąś nowoczesną ikonę wyciągnął na ten temat. Jednak najgorsza jego wizja jest w komentarzach. Przytoczył ją „niezłomny” i to jest projekt Sulimy zwany Ruchem Autonomii Podlasia. Chyba inspirował się „Obcym, ósmym pasażerem Nostromo”.
Albo załogą G.
Szkoda, że ludzie tego nie rozumieją. A jak zrozumieją zaczną wołać, że to straszne, straszne, rządzą żydzi. I będzie jak zawsze.
No właśnie i polskie kilkunastoosobowe grupy rekonstrukcyjne – KTOŚ – nakazuje opisywać w gazetach amerykańskich jako (prawie zorganizowane wojsko, niemal gotowe do wymarszu) w którą stronę mieliby w paradnych kontuszach maszerować np. członkowie bractwa kurkowego?
KTO nam szyje buty? i dorabia gębę? i wyznacza rewiry czy kierunki?
Manuela Grotowska czy Jerzy Gretkowski?
Pozostałością tego systemu jest na pewno „Który dyrektor szkoły do którego kina dzieci przyprowadza”. I szkoły chodzą jak po sznurku. Dlatego ustaliliśmy z mężem, że nasze dzieci nie chodzą ze szkołą do kina i tyle.
No tak, raczej załoga G. „Pasażer” może być za trudny.
Będzie lepiej. TVN został kupiony przez brytyjską spółkę zależną -amrykańską w istocie). Już oficjalnie dziś podają.
Może afera Durczoka była zawczasu pogrożeniem reszcie aby słuchali nowego właściciela i prezentowali właściwe poglądy, na każdego coś jest?
Grotowski byl w sluzbie partii przez cztery dekady. Bez tego by nie wystartowal z zadnym projektem, nawet w zakladowym domu kultury. Nie wiem czy ta od Obcego tym wie, ale widac jej to nie przeszkadza.
Jeden z szefujacych tej spolce (Scripps Networks Int),co to kupila TVN, jest na liscie osob, ktore wykreowaly finansowy kryzys w 2008 roku. Trzeba trzymac sie za kieszenie i wyciagnac z banku wszystkie pieniadze. Nazwisko ma swojskie, nazywa sie Burton Jablin.
Jablin – po rosyjsku moze byc Яблин.
блин – po rosyjsku znaczy cholera. Wszystko sie zgadza.
Fratria w kwietniu lub maju rozpocznie wydawanie tabloidu. Są po tzw zerowych numerach.
Jerzy Grotowski jest bratem prof. fizyki UJ – Kazimierza. Jerzy całe życie walczył z chorobami; uznany profesor w Stanach Zjednoczonych (tam „nowatorzy”uzyskiwali wsparcie), gdzie musiał pozostać po odmowie władzom polskim ingerencji w działalność polskich artystów. Profesora K.Grotowskiego pamiętam jako zacnego człowieka.
/p. www. zwoje-scrolls.com/
Czyli idziemy na wojnę. Gmyz zaczął używać pseudonimu „trotyl”. Będą wysadzać z siodła Obamę.
Nie lubię słowa „zacny”.
Na salon24 ktoś o nicku telkoz, lub podobnie pisał ostatnio o wizycie Nataniahu w USA, ale to znane , natomiast pisał też o wystąpieniu republikanów z senatu do szefa Iranu, że to co uzgadnia Obama będzie za 1.5 nieważne. Przeczytaj. Izrael się broni.
telok2 dokładnie.
Nie wiem czemu, nie przeszedł mój komentarz, ten przyklejam bez linków, www Gardzienic można odnaleź bez problemu
W tej robocie nieźle można się ustawić, to jest sposób na życie całkiem komfortowy. Tylko czy dorosłemu człowiekowi wypada tak się wygłupiać? Doświadczyłem pewnego dysonansu odwiedzaj Gardzenie (mam na myśli miejsce, a nie tzw. Ośrodek Praktyk Teatralnych Gardzienice). Miejsce urocze, pięknie odrestaurowane, serce się raduję, że pałać nie popadł w ruinę, wszak kwota 20 mln zł nie jest bagatelna. Ale wszystko oddawać w dyspozycję jakiejś trupie teatralnej, to aż mnie ponosi z nerwów. –
Julian Kornhauser jest…?!
Valser, pytam: „blin” po rosyjsku to nie to samo co „blin” po polsku ? czyli na patelni podpiekany placek z ciasta (nieco grubszy), zalewany np. gulaszem (placek zbójnicki)
Boze – przebacz im bo nie wiedza co mowia (o Grotowskim I Kantorze)!
блинчик mowia na nalesnik, placek, zapiekany pierozek.
блин to w rosyjskim przeklenstwo.
Na wp.pl ciekawa wizja historii i stosunkow bolszewicko-angielskich.
http://ksiazki.wp.pl/gid,17351168,tytul,Jak-brytyjscy-szpiedzy-ocalili-Indie-przed-sowiecka-inwazja,galeria.html
Zacny = uczciwy, szlachetny – wychodzi z użycia.
Lubi-nie lubi – jest efektem m.in. różnicy pokoleniowej:
na przykład nie lubię wulgaryzmów.
Przepraszam.
Informacje o tym procederze były znane znacznie wcześniej, nie pamiętam o ile. Myślę natomiast że tak było w Polsce od zawsze, i pewnie nie tylko w Polsce. W końcu na kimś się Anglicy wzorowali.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.