„Prawda czasu, prawda ekranu” taki oto bon motem usprawiedliwiało się w dawnych czasach kłamstwa historyczne i taki mechanizm wkładano do różnych propagandowych pozytywek wygrywających rzewne melodie. Pozytywek takich jak choćby filmy Petelskich czy Wajdy. Dziś powiedzenie to należałoby nieco zmodyfikować, w naszych okolicznościach bowiem brzmi ono: prawda czasu, prawda sprzedaży. Mamy oto 30 rocznicę śmierci błogosławionego Jerzego Popiełuszki, no i w związku z tą rocznicą wysyp publikacji, artykułów, biografii i śledztw dziennikarskich. Wszystko oczywiście zaczęło się od Wojciecha Sumlińskiego, teraz jednak dołączyła do niego Milena Kindziuk, która napisała książkę o Jerzym Popiełuszce nazywaną nie wiadomo czy słusznie biografią. Mamy jeszcze Andrzeja Gelberga z jego pseudośledztwami dziennikarskimi i wszystkie dodatki historyczne do opiniotwórczych tygodników. Rodzi się pytanie co z tego zostanie po nowym roku? Myślę, że niewiele. Myślę, że właściwie nic. Szansę ma jedynie Wojciech Sumliński, ale tylko ze względu na swój upór i wytrwałość. Reszta zaś to jacyś przypadkowi ludzie, którzy wyczuli koniunkturę roku jubileuszowego i roku wyborczego i próbują coś na tym trafić. Prawda czasu, prawda sprzedaży….
Wojciech Sumliński umieszcza w salonie systematycznie notki o swojej pracy nad książką poświęconą okolicznościom śmierci księdza Jerzego, czyni to jednak w taki sposób, że coraz mniej ludzi skłania się ku jego wersji wydarzeń. Na czym bowiem opierają się rewelacje Sumlińskiego? Poprawcie mnie jeśli się mylę. Chodzi o to, że jakiś oficer SB dostał raka i przed śmiercią, ze łzami w oczach wyznał dziennikarzowi prawdę o tym jak umarł Jerzy Popiełuszko. O tej prawdzie przebąkiwano tu i ówdzie już wcześniej, ale głośno wypowiedział ją dopiero Sumliński. Dziś mamy tekst pana Wojciecha dotyczący jego wizyty u prymasa Glempa. Opis tej wizyty został w zamyśle autora zaplanowany jako wstrząsający, ale efekt osiągnął pan Sumliński odwrotny zgoła. Prymas patrzący w rozmazane w kałużach światła ulicznych latarni oczami w których szklą się łzy to nie jest dobry pomysł literacki, szczególnie, że książka Sumlińskiego ma być książką dokumentalisty. No, ale dobrze, jest to książka, a w książce powinny być emocje. Pisze nam Wojciech Sumliński, że wraz z prokuratorem Witkowskim odwiedzili księdza prymasa siedzieli u niego sześć godzin, a on po wysłuchaniu ich rewelacji zapłakał i powiedział, że na pewno pomoże. Po czym w kościele św. Stanisława Kostki wygłosił kazanie, w którym znalazły się słowa całkiem inne, powiedział ksiądz prymas, że wszystkie okoliczności śmierci już zostały wyjaśnione, a ci którzy czegoś tam jeszcze szukają nie służą prawdzie. Reakcja Wojciecha Sumlińskiego była bardzo emocjonalna i on ją dokładnie opisał w swoim tekście.
Ja wiem, że prymas Glemp miał w Polsce niewielu zwolenników, ja wiem, że jest masa ludzi, którzy wprost twierdzą, że wystawił Popiełuszkę, wiem także, że opowiadanie takich historii przy stole, podczas niedzielnego obiadu, po kościele to jest szczyt emocjonalnych ekscytacji dla wielu Polaków. Przypominam jednak, że jest prawda czasu i prawda sprzedaży. Kim by nie był prymas Glemp, zdawał sobie zapewne sprawę z tej dwoistości, która narasta w miarę jak lata lecą i wydarzenia, nawet bardzo dramatyczne obrasta mitem. A nawet jeśli sobie nie zdawał, to ktoś mu tę myśl podsunął. Wojciech Sumliński twierdzi, że agenci czynni w kurii. Być może, ale popatrzmy co się dzieje dzisiaj. Po tym co zrobił Sumliński, każdy dziś może pisać co chce na temat księdza Jerzego i jego śmierci, każdy może zostać jego biografem, tym jest to łatwiejsze, że IPN wydał właśnie, również w pdf zbiór dokumentów dotyczących sprawy księdza Jerzego. Oto link http://www.pamiec.pl/pa/biblioteka-cyfrowa/publikacje/14369,Aparat-represji-wobec-ksiedza-Jerzego-Popieluszki-1984-t-2-w-formacie-epub-pdf-i.html
Myślę, że wkrótce, być może już w następnym sezonie doczekamy się filmu o księdzu Jerzym, który nakręci sam Wojtek Smarzowski. Prawda czasu, prawda sprzedaży…
Być może koniunktura na Popiełuszkę została by nakręcona i tak, bez udziału Sumlińskiego, no ale to on zaczął i miał z tego powodu poważne kłopoty. Dziś próbuje kontynuować swoją misję, ale ma ona dziś dużo mniejszy ciężar gatunkowy. Także przez to, że pan Wojciech posługuje się językiem emocji, które dają się łatwo ośmieszyć. Być może jemu się wydaje, że tak nie jest, ale czytelnicy wiedzą swoje. No i pozostaje problem dystrybucji książki. Czy to także agenci stoją na przeszkodzie jej sprzedaży? Jeśli tak, trzeba ich koniecznie wymienić z nazwiska. Prawda czasu, prawda sprzedaży….
Z tą dystrybucją musi być niezły dramat, bo przecież mamy publiczną zbiórkę pieniędzy na druk książki Sumlińskiego. I nikt mu nie pomaga. „Nasi” wspierają Milenę Kindziuk, nową biografkę księdza Jerzego, za nic mając podcięte żyły Sumlińskiego i jego cierpienie. Gelberg puszcza swoje rewelacje, a księgarnie Gazety Polskiej odmawiają sprzedaży książki Pana Wojciecha. Jak te okoliczności wpływają na rzecz główną, czyli na odkrycie prawdy o śmierci księdza Popiełuszki? Fatalnie. Okoliczności te całkowicie tę prawdę dezawuują i czynią z niej towar. W dodatku towar średniochodliwy, bo ilość miałkich emocji zawartych we wszystkich rocznicowych i śledczych tekstach zwala po prostu z nóg. Parcie na sprzedaż jest zaś straszliwe…
Swego czasu, w czasie największego nasilenia posmoleńskich teorii dotyczących śmierci prezydenta i wszystkich 96 osób, napisałem tutaj, że wydarzenia zaplanowane, a także płynące z nich benefity są w całości i po wiek, wieków własnością tych ludzi, którzy je zaplanowali. Jakich działań byśmy nie podjęli, jak bardzo nie pragnęlibyśmy wykryć prawdy, człowiek który zaplanował wydarzenie takie jak Smoleńsk czy śmierć księdza Jerzego zawsze będzie jego właścicielem. Żeby mu tę własność odebrać, żeby są zanegować czyli unieważnić, potrzebne są działania nadzwyczajne. Ich zakres i charakter nie został myślę jeszcze zbadany, nawet CIA nie wie pewnie jak to zrobić. A opracowanie takiej metody to jest rzecz niezwykle ważna i wielkie wyzwanie dla każdego pojedynczego człowieka i całych zespołów operacyjnych. Chodzi o to bowiem jak niwelować propagandę iniekcyjną, jak zneutralizować zastrzyk z fenolu dany w serce, bo tym właśnie są te dwa eventy: Smoleński i śmierć księdza Jerzego.
Póki co wszystkie działania podejmowane w tym zakresie zostają zepchnięte na obszar sprzedażowy. To widać w każdym publikowanym na temat księdza Jerzego tekście. Najgorsze jest jednak, że nikomu, szczególnie zaś tym szlachetnym i porywczym szermierzom prawdy nie da się wyjaśnić, że błądzą. Im się bowiem zdaje, że są już od krok od prawdy, wystarczy tylko, żeby kilka osób im uwierzyło i poparło ich misję i koniec. Reszta zrobi się sama. No, ale ten moment właśnie nie następuje i to jest w opisanych tu przeze mnie mechanizmach pewna stała. Śmierci księdza Jerzego ciągle jest własnością tych, którzy ją zaplanowali, podobnie jak Smoleńsk jest ich własnością. Nam zaś zostaje sprzedaż, musicie się więc zdecydować czy popieracie Sumlińskiego, Kindziuk czy kogoś jeszcze innego. To jedyny wybór jaki macie. Nie sądzę, by za naszego życia dany nam był jakiś inny.
Jak co dzień zapraszam na stronę www.coryllus.pl No i umieszczam trailery do naszego komiksu.
Morderstwo ks.Jerzego i zamach w Smoleńsku! Prawa czasu, czas prawa 😉
Pan Wojciech Sumliński ogłosił oficjalnie w naszych mediach, że pierwsze 2 tys. książki rozeszło się błyskawicznie i dodrukował kolejnie 5 tys. Więc dziwna ta zbiórka. Mogę doceniać zaangażowanie i ciężkie przeżycia autora, ale przecież można przedstawiać rzecz jaśniej, bez budzenia wątpliwości. Zwłaszcza w takiej sprawie, gdy świętość miesza się, chcąc nie chcąc, z biznesem.
Męczeństwo księdza Jerzego było zastrzykiem fenolu w serce jedynie w oczach Jego oprawców, może w dłuższej perspektywie ze Smoleńskiem będzie podobnie. Kłaniam się nisko.
Widziałem w internecie, gdzieś usłyszałem lub gdzieś czytałem (potem nie mogłem odnaleźć), że płetwonurkowie (chyba milicyjni) szukali ciała kilka dni. Gdy mieli przerwę na ogrzanie się przyjechali jacyś inni – nie wiadomo skąd – zastąpili ich, odnaleźli ciało księdza i odjechali.
A ja słyszałem taką anegdotę: nurkują, nurkują, nurkują i nagle jeden sie wychyla i woła – wyciągamy wszystkich czy tylko tych w sutannach?
ci inni nurkowie to z Formozy pewnie. Albo i z Carcosy.
Nie, z kontekstu wynikało, że z WSI.
Podobny fragment jest w książce Sumlińskiego: http://www.sumlinski.pl/ksiazki/84-2/ (fragment 3).
Pamiętam też, że w tym materiale,( to był chyba film (?) ) sugerowano, że śmierć była „wypadkiem przy pracy”. Nikt nie planował zabójstwa. Pozwolono nawet uciec kierowcy.
Byłem na spotkaniu z WS 2 dni temu. 80% osób kupiło 1 lub 2 książki drożej niż w księgarniach internetowych. Więc takie spotkania mają sens – w sensie podniesienia sprzedaży – o ile się uda napędzić sporo ludzi. WS nie krył że teraz żyje z pisania książek. Chce pisać 2 książki rocznie. Ta ostatnia książka jest promowana przez duże księgarnie internetowe. Więc pewnie się sprzeda. Ja podchodzę sceptycznie do dziennikarzy śledczych. Bardzo często ulegają prowokacjom osób o których piszą lub ich wrogów.
Szanowny Panie proszę się zastanowić – Formoza ????? Trochę , mówiąc delikatnie Pan przesadził.
Też tak myślę, tu ma rację coryllus pisząc, że „jakich działań byśmy nie podjęli, jak bardzo nie pragnęlibyśmy wykryć prawdy, człowiek który zaplanował wydarzenie takie jak Smoleńsk czy śmierć księdza Jerzego zawsze będzie jego właścicielem” i zrobi wszystko by nie ujrzała ona światła dziennego – chyba, że będzie to mu akurat potrzebne.
Ja kupiłem książkę pana Sumlińskiego – wystarczającym powodem było to, że sprzedaży zakazał w swoich księgarniach Sakiewicz.
2 książki rocznie? A o czym?
Najprawdopodobniej Smuliński dotknął prawdy , dlatego nastąpił wysyp publikacji , tworzy się szum informacyjny .
istnieje od 74. A nikt nie zwrócił uwagi na Carcosa? Hmm
O: zabójstwie ks. Popiełuszki, o Komorowskim, Kiszczaku, Jaruzelskim, służbach, agentach, dziennikarskich śledztwach. WS robił największe wrażenie na publiczności, gdy opowiadał o reakcjach i wypowiedziach pewnych osób, np. informatorów, które padły w cztery oczy. Sugerował też że wielu hierarchów i polityków to agenci wpływu służb, czego dowodzi że są na ty np. z Komorowskim i nie mają zaufania do jego – WS – śledztw itp. Wołek ma być agentem od kilku lat. Agenci wpływu to marionetki a służby pociągają za sznurki, ponieważ mają na nich haki.
Przecież prawda jest oczywista. Jaruzelski i Kiszczak to mordercy. I są bezkarni. Ale te książki są o sprawach oczywistych i o dziennikarskich śledztwach. I ten drugi temat na pewno jest podkoloryzowany, bo inaczej byłby nudny.
Z innej bajki. Jest taka książeczka, która była głośna swego czasu na Zachodzie. Chodzi o The Origins of English Individualism: The Family, Property and Social Transition (Blackwell, Oxford 1978). Autorem jej jest Alan Macfarlane, znany obecnie antropolog i historyk. Kiedy pisał Origins był, jak większość wówczas historyków marksizujący, ale wyszło mu, że społeczeństwo angielskie było „społeczeństwem rynkowym” zanim nadeszła era przemysłowa. Książka była głośna, bo obalała wcześniejsze mity o tym jak to XVIII-XIX wiek zmienił brytyjską gospdarkę i społeczeństwo. Wizja ta kłuciła się z wyobrażeniami marksistów, bardzo wielu ich wśród anglosaskich historyków, która była wzmocniona „Wielką transformacją” Polanyiego. I do dziś przeciwstawia się te dwie książki. Alan Macfarlane wyszedł z tego świetnie, bo był wśród swoich. Do czego piję? Do tego jakie wizje się sprzedaje. To tak jakby ktoś powiedział, że nie może być socjalistycznego „państwa minimum”. Nie może?
To jest chyba fikcyjne miasto jakiegoś serialu?
No to kolej na mnie i chcę pokazać jak w tym kociołku się wszystko pitrasi, by dobrze smakowało władzy. Mąż pseudolegendy Solidarności, a więc niepokornej tramwajarki z Gdańska – Henryki Krzywonos – niejaki Krzysztof Strycharski, wchodził w skład ekipy nurków szukających ciała księdza Jerzego. Musiał być mocno szczepiony. Ciekawe kto lepiej, ona czy on?
Pan Maciejewski: napisałem tutaj, że wydarzenia zaplanowane, a także płynące z nich benefity są w całości i po wiek, wieków własnością tych ludzi, którzy je zaplanowali.
Zasadniczo tak, ale przecież są takie rybki, co się przyklejają do cielska rekina i razem podróżując, próbują coś odciąć dla siebie.
Autor: „nawet CIA nie wie pewnie jak to zrobić.”
Słusznie, to prawda, że nie wie, ale też wiedzieć nie musi. Jedno co wie CIA, to to, że przy bulwarze Rotschildta w Tel Avivie są ludzie życzliwi, mądrzy i bardziej doświadczeni, którzy – po potrąceniu należnej prowizji – chętnie doradzą, co z tym zrobić. A jeśli CIA w swej przedłużającej się niewiedzy dopuści w tym temacie do jakiejś niekontrolowanej degrengolady, to też nic straconego, wówczas wielkodusznie zostanie pouczona, a do prowizji doliczone zostaną odsetki.
A ja myślałem, że kindziuk to taki wędzony mięsny partykuł z Podlasia. Oni są niesamowici: zrobić z mielonej łopatki wędzonej pisarkę. Jak tak nie umiem.
???
co jeszcze się okaze ?
I znowu, niestety, Autor ma rację: jak pisarz ma odnieść sukces, to musi być z jakiegoś pogranicza i nawet nie musi być istotą dwunożną. Wystarczy że jest litewski i nazywa się kindziuk (ktoś mi tymczasem zwrócił uwagę, że kindziukus to jednak litewska zagrycha, tym bardziej wszystko się zgadza, może napisze ten Kindziuk, że ks. Popiełuszko „naprawdę” nazywał się Popieluskas?
…i wówczas będzie jasne, dlaczego po nagrodę dla ks. Popiełuszki wysłali Miłosza.
Porażająca jest ta logika czasu, logika literatury…
To prawda. Agentura wpływu jest głównym narzędziem w Polsce po 1989.
Stalker – pojęcie z literatury – głównie Strugaccy – ale nie tylko .
Drugie wazne hasło dla Polski – pogranicze .
I wszystkie łączące się z pojęciem pogranicza zjawiska i postaci.
Tak widzę od paru tygodni sytuację , jaka u nas się już wyłania bardzo mocno z różnych owijaczy .
Tak, jest coś na rzeczy.
A swoją drogą Kajdanowski zagrał tak, że żaden reżyser nie nakręci już żadnego stalkera. I dobrze.
Pies ich wszystkich sprzedawczykow drapal. Sumlinski byl blisko dotarcia do sedna. Jeszcze tylko prokurator prowadzacy dwukrotnie sprawe mialby cos do powiedzenia. Ale Sumlinski to jest emocjonalny wrak po tych wszystkich przejsciach. On wie, ale juz nic nie powie, bo ma doswiadczenie, ze go przeczolgaja tak, ze to juz bedzie a prawde ostatni raz.
Za tydzien chyba sa targi ksiazki w Krakowie? Basn i komiks beda na stoisku? Jesli tak to jak Was zacny Coryllusie znalezc?
Raczej oboje, mister tadman.
Małżeństwa w tej firmie były zawsze mile widziane, choć wymagały uprzedniej zgody i „błogosławieństwa” wierchuszki.
Zapomniałbym: p. Henia robiła za spławik.
Sumlińskiemu zabrakło profesjonalizmu.
Tak, i bardzo często jedno było o wiele starsze od połowicy; wiadomo – doświadczenie i przyszłość. 🙂
To zdjęcie dużo mówi.
http://cdn6.se.smcloud.net/t/photos/thumbnails/103844/Henryka_Krzywonos_z_m_em_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg
To będzie cedził prawdę, by mu na lata starczyło.
18 Międzynarodowe Tragi Książki w Krakowie. 23-26 października 2014r. Międzynarodowe Centrum Targowo-Kongresowe EXPO Kraków, ul. Galicyjska 9. Łatwo będzie znaleźć i trafić. Na liście wystawców m.in. Coryllus Klinika Języka, Grodzisk Mazowiecki D73.
http://targi.krakow.pl/pl/strona-glowna/targi/18-targi-ksiazki-w-krakowie/o-imprezie.html
(górne prawe okno)- jest tam lista wystawców i Plan hali.
Z powodu ogromu wystawiających i handlujących (vide j.w.) ważne pytanie to; kto tam ,,swój i obcy”. Nie ma szans, żeby ,,plątać się” tam aż 4 dni. A sens jest taki, aby nie wydać pieniądze na bzdury i kłamstwa, a na książki mądre i wartościowe. Z racji obecności na tym blogu ludzi rozsądnych, mających coś na to pytanie do powiedzenia proszę o podpowiedzi. Jest to duże ułatwienie. Chciałbym móc zaznaczyć sobie konkretne stoiska na mapce i ..naprzód!
konwersatorium
Sumlinski niestety nie skonczyl z naiwno-dziecinnym mysleniem, ze jak pojdzie z najprawdziwsza prawda do Wyborczej to mu to wydrukuja. Przyplacil to proba samobojcza. I teraz dlej ma pod gorke.
To jest ten sam model naiwnosci co Strzyzewski z „Czarna ksiega cenzury”. Zneutralizowal to wszystko kryptobolszewik Smolar udajacy opozycjoniste.
Bolszewickie gnidy maja klamstwo we krwi i to mozna tylko trutka na szczury zmienic. A kto potrzebuje deklaracji Gorbaczowa czy Jelcyna, ze to jednak zydobolszewia strzelala w tyl glowy w Katyniu to niech czeka na deklaracje macherow od wspolczesnych wydarzen nastepne szesc dziesiecioleci. Kupa jaka jest kazdy wie, nie trzeba jej kosztowac, zeby wiedziec, ze ma gowniany smak. Kupe trzeba omijac szerokim lukiem, albo posprzatac. Kto sie kupa bawi, to sie musi ubrudzic i jest szansa ze go nazwa gownojadem lub w lajt wersji brudasem.
konserwa_torium 😉
niestety ….
-:(
ps. 🙂 4you :)))))
Zabić Śp Annę Walentynowicz, sprofanować Jej zwłoki a nam zastygłym w tragedii Smoleńskiej podsunąć w zastępstwie zupełne przeciwieństwo, czyli wyciągniętego z „cylindra” łamistrajka – Henrykę Krzywonos.
– to tak ma działać, bo historię piszą zwycięzcy? To taka jest prawda obowiązująca ?.No to jest trucizna.
Niech WS pisze książki, niech ma dobrą sprzedaż, niech rozpowszechnia prawdę.
Na pewno przechodził przypadkowo, w pobliżu, z akwalungiem.
Przychodzi Sumliński do Wyborowej, sekretarz redaktora wchodzi do gabinetu, zamyka drzwi i mówi: Panie Sturmbannfuhrer! Przyszła jeszcze jedna kobieta.
Tak, Konwersatorium DiP.
w styczniu będzie o ks. Jerzym zupełnie na inny temat, o prawdzie
Carcosa czy pierwowzór , czyli Carcassonne ???
fikcyjne miasto z XIX wiecznego horroru.
Pojawiały się interpretacje takie jak marii, że chodzi o Carcassone (stolica Okcytanii, zapewne znanej czytelnikom Gospodarza z pewnych zakatarzonych herezji).
Później był Król w Żołci i Lovecraft, serial wspomniany przez azteca to tylko popłuczyny znaczenia.
He, he w 9 sekundzie Snctum Regnum jest twarz Gospodarza.
faktycznie – masz oko
🙂
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.