sty 152023
 

Zgodziliśmy się tu wszyscy, choć z niejakim trudem, że filozofia nie jest nauką ścisłą. No więc czym jest? A mam teraz na myśli filozofię starożytną. Jest to zbiór intuicji, prawie pokrywających się z prawdą, ale pozostawiających spory margines dla błędu. Błąd ten wynika z niedostatecznej doskonałości narzędzi poznania. Tymi są bowiem zmysły i rozum. Obydwa bardzo zawodne. I tak filozofowie przyrody, krążąc wokół problemu arche, dawali jakieś wyjaśnienia, które były dość prawdopodobne i uwodzicielskie, ale nieprawdziwe. Wpisywały się za to dobrze w pojęcia, którymi posługiwali się członkowie ówczesnych elit.

Pora na przykład – w powieści Vidala Stworzenie świata, Anaksagoras zaprzecza jakoby słońce było wozem Heliosa zaprzęgniętym w złociste rumaki, ale mówi, że jest to wielki, rozgrzany kamień. I to jest prawie prawda. Słońce bowiem jest rozgrzane, ale nie jest kamieniem, jak się zdawało Anaksagorasowi, jest kulą gazów. Tyle, że Anaksagoras nie wiedział co to gaz. Wiedział za to, co to kamień. Kilka razy też słyszał, a być może także widział, kamienie w postaci ognistych odłamków spadające z nieba. Stwierdził więc, że są to kawałki słońca, które się odeń odrywają i lecą na ziemię zwiastując zagładę. I ponoć jeden taki kawałek spadł w Tracji, poczynił sporo szkód, ale był za mały i Ziemia ocalała. I to jest prawie prawda. Meteoryty bowiem lecą z nieba, są kamieniami lub kawałkami żelaza i płoną. Nie są jednak kawałkami słońca. I tak jest ze wszystkim w tej całej filozofii. Aporie filozofów przyrody nie zostały rozwiązane nigdy, ale ich ciężar znacznie się zmniejszył, ponieważ Sokrates przeniósł go z przyrody na człowieka i jego postawę, tworząc – tak piszą w podręcznikach – filozofię moralną. Czy to jest rzeczywiście zasługa Sokratesa? No nie wiem. Mam bowiem, podobnie jak Anaksagoras, w związku ze słońcem, różne intuicje związane z samymi filozofami. Tak się składa, że dotyczą one dwóch przedstawicieli filozofii przyrody – Heraklita i Demokryta. O tym drugim już pisałem, ale jeszcze przypomnę. Był on Trakiem, który dojrzewał i wychował się na terenie zajętym przez administrację i armię perską. Był w dodatku krewnym perskiego posła w Atenach. No i uważał, że cały świat składa się z atomów.

Heraklit, któremu przypisuje się dziwne zachowania, w tym jakiś systemowy smutek, był – jak pisze Diogenes Leartios – człowiekiem wyniosłym i pogardzającym bliźnimi. Zostawił po sobie spuściznę literacką w postaci dzieła o charakterze hermetycznym i metaforycznym. Zdeponował je jako wotum w świątyni Artemidy w Efezie. Uważał, że arche świata jest ogień. Ja nawet nie będę sobie próbował wyobrazić co takiego miał przed oczami Heraklit pisząc, że początkiem wszystkiego jest ogień. Przyjmijmy to wszystko tak jak jest i nie dociekajmy szczegółów. I teraz ważna kwestia, a raczej dwie. Pierwsza: Heraklit mieszkał w Jonii zajętej przez Persów, w tej Jonii wybuchło krwawo stłumione powstanie przeciwko perskiej administracji i armii. Trwało ono pięć lat i jak kiedyś się już zgodziliśmy, było stymulowane ateńskimi obietnicami pomocy, nie mającymi pokrycia. Nie wiemy jaki był stosunek Heraklita do tych wydarzeń, ale jakiś musiał być, albowiem Grecy byli ludźmi żyjącymi polityką. Jeśli więc z taką łatwością autorzy uchodzący za wybitnych i głębokich próbują przekonać chrześcijan, że boskość Jezusa jest problematyczna, albowiem jego życie i ogólna sytuacja bardzo przypominają inne życiorysy i sytuacje z czasów wcześniejszych, dlaczego nie zmierzą się z pytaniem takim – czy Heraklit był kapłanem Zoroastra? Bo w zasadzie czemu nie – i tu ogień i tam ogień. I tu hermetyczne obrzędy i teksty i tam. I tu kasta kapłańska i święte księgi w świątyni i w Efezie także, albowiem pisma Heraklita nie były zapewne jedynym wotum, jakie tam zostało złożone. Że, co? Że myślę ahistorycznie? Ale przecież nie ma nic pewnego na temat życia Heraklita. Podobnie nic pewnego nie było wiadomo o słońcu w tamtych czasach, co nie powstrzymało Anaksagorasa przed formułowaniem bardzo odważnych sądów.

Mamy więc dwóch filozofów przyrody, którzy izolują się od lokalnej, helleńskiej społeczności. Demokryt jest powiązany z administracja perską rodzinnie, a co do Heraklita pewności nie mamy, ale możemy snuć przypuszczenia. Oczywiście można postawić problem na gruncie psychologii i zaburzeń osobowości. Można nie zauważyć perskiej okupacji Jonii, można nie widzieć floty złożonej z kilkuset trójrzędowców, pokonanej przez Persów w bitwie morskiej, można nie widzieć represji i kontrybucji nałożonych na Jonię, ani też całkowitego zburzenia Miletu. Można stwierdzić, że Heraklit taki był, nie lubił ludzi, izolował się, a jak robiło się ciemno to sobie zapalał świeczkę i myślał o tym ogniu. No tak – Milet został zburzony, a Efez nie. To też jest dość znamienne i może, choć nie musi wskazywać, gdzie znajdowało się gniazdo spisku antyperskiego, a gdzie żyli pogodzeni z losem Hellenowie, którzy wykonywali różne ciekawe misje dla perskiego namiestnika. I tak do chwili, w której pojawił się ten łobuz Herostrates, co podłożył ogień pod Artemizjon….Co podłożył? Czy aby dobrze słyszymy? No ogień podłożył, a tam przecież leżały te zdeponowane rewelacje Heraklita, co je w czasie niepokojów antyperskich schował. I wszystko się zjarało. Bo wszystko powstaje i ginie w ogniu jak powiedział Heraklit. Ten bowiem jest arche świata.

– Zmyślasz coryllus – powie ktoś zaraz – układasz sobie sekwencje zdarzeń w dowolny sposób. O przepraszam, wcale nie w dowolny, cały czas idę tropem ognia, który Heraklit uznał za arche świata i ten motyw właśnie, stale się powtarzający, podnosi znaczenie mojej notki, mnie samego i całego tego problemu do rangi sztuki. Buduję oś dramatu, uważam, że o wiele bardziej prawdziwą niż inne, podobne osie. Świadczy to jeszcze o tym, że opanowałem warsztat w taki sposób, by odmalowywać przed Waszymi oczami obrazy bardzo przekonujące. I nie muszę się w tym dziele posługiwać językiem hermetycznym ani metaforą. Przeciwnie cała moja metoda zmierza ku najbardziej oczywistym dosłownościom. I to jest właśnie najlepsze.

Demokryt przyszedł na świat rok przed spaleniem Artemizjonu. I dojrzewał w środowisku, jakbyśmy to dziś powiedzieli, wielokulturowym. Świat też się wtedy znacznie zmienił, nie był już taki, jak za czasów Heraklita. Jonia była stracona dla Hellady, a los Tracji właśnie się ważył. Jak ta sytuacja wpływała na narzędzia poznania Greków czyli na zmysły i rozum? Nie wiemy, albowiem historycy filozofii, czyli jakbyśmy ich dosłownie określili badacze życiorysów miłośników mądrości próbujący nas przekonać, że w rzeczywistości pełnią funkcje kapłańskie, nie zgłębiają tego problemu. Interesuje ich wyłącznie relacja pomiędzy zmysłami i rozumem filozofa, którym się zajmują, a problemem, który on stawia. Problemy te dotyczą zwykle absolutu. Tak, jakby perska okupacja Jonii i Tracji skłaniały do rozważań o absolucie. Być może tak było, nie można z całą pewnością temu zaprzeczyć. Dlaczego jednak porzucono nagle – bo tak się to tłumaczy – problemy filozofii przyrody i całą uwagę skupiono na Sokratesie, żyjącym w Atenach kamieniarzu, który – nie wiem dokładnie jakim sposobem – został wychowawcą i nauczycielem młodzieży i dorosłych. Mógłbym teraz zadać zwyczajowe swoje pytanie o gwarancje udzielone temu człowiekowi, ale zadam inne. W jakich kręgach kolportowano myśl filozofów przyrody? Bo kim byli sofiści, z których wyrósł Sokrates mniej więcej wiemy. Byli to samozwańczy instruktorzy gry w trzy karty snujący się po bazarach i pod kolumnadami. No, ale kim byli filozofowie przyrody i czy elity wszystkich greckich polis znały ich poglądy i pisma? Bo jeśli tak nie było, a wiele wskazuje, że nie, albowiem – co także zostało ustalone wczoraj – miasta greckie żyły swoim życiem wewnętrznym, a lud wierzył w rydwan Heliosa i inne brednie, to jedyną organizacją zainteresowaną serio kolportażem tych pism i poglądów wyrażonych ustnie, była administracja perska i perscy agenci.

Stawiam tu te, jakże moim zdaniem ważne kwestie, po to także by zmienić nieco optykę i zdjąć ciężar straszliwych pytań jakie nowożytni i nowocześni autorzy, tacy jak Nietsche, przywołany tu wczoraj, stawiali ukrzyżowanemu Jezusowi, cierpiącemu przecież za nas wszystkich i nasze grzechy przez cały czas. Czy ktoś z autorów współczesnych zmierzył się w ogóle z tymi kwestiami? Mam wrażenie, że nie, albowiem nie do tego służą pisma i żywoty, żeby je dekonstruować, ale żeby przebić kartę, którą na stole położyli Ojcowie Kościoła. Na dziś to tyle.

  8 komentarzy do “Prawie prawda”

  1. Cztery są nauki: fizyka, chemia, biologia , królująca nad nimi matematyka i , z biologii i chemii wywodząca się medycyna. Filozofia nie jest nauką.  ( za prof.B.Wolniewiczem)

  2. Ależ to scjentyści głosili hasło : nauka zamiast religii, do tego doszli, twierdząc, że liczą się tylko nauki przyrodnicze.    Cały dorobek nauk humanistycznych w tym teologia do kosza? Wolniewicz był marksistą i agnostykiem. To, że do nauk humanistycznych wpuszcza się różne szczury, nie znaczy wcale, że nie ma wiedzy wartościowej w tych dziedzinach.

  3. Ależ nikt nie kwestionuje dorobku ludzkości w obrebie nauk poza podstawowymi, wymienionymi wyżej , za których uprawianie zabierają się również  ambitni „uczeni i uczonysze” ( wykład prof.L. Turskiego ” Nauka w oparach oszustw”). Swiętej pamięci prof.B.Wolniewicz to był logik, filozof, tęgi umysł. Nic nam do tego w co on wierzył. Wielkie dzieło po sobie zostawił. Polecam jego wykład ” O melioryźmie Leibniza”

  4. Ja też nic nie mam do Wolniewicza. Ba, lubię go i cenię. Mam na myśli Jego dorobek.

  5. Słońce nie jest czystą kulą gazów, bo z całkowitej masy Słońca wynoszącej 1.989.000.000.000.000.000.000.000.000.000 kg, jakiś ułamek procenta masy stanowią pierwiastki cięższe, takie jak np. węgla, magnezu, krzemu, wapnia, niklu, żelaza, powstające w jądrach supernowych, które w momencie eksplozji rozrzuciły pozostałą materię, z której ponownie powstały inne planety i inne gwiazdy.

  6. Filozofia to element fermenciku intelektualnego. Podgrzewana kompozycja drożdży w alchemicznym tygielku.

    Uwielbiam.

  7. Dziękuje za tekst.Długo nie zaglądałem tu i na szkołę…i dobrze znów wrócić;)

    Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku dla Gospodarza i  Tubylców.

    Z Bogiem

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.