maj 172024
 

Dostałem po kolei kilka listów, których autorzy informowali mnie, że prof. Nowak podpisał się pod listem otwartym Twardocha do prezydenta Andrzeja Dudy. Postanowiłem więc zabrać głos w tej sprawie, choć nie waży on nic i nie ma znaczenia. A nie, przepraszam…mamy przecież 25 maja konferencję organizowaną przez Piotra Naimskiego i Antoniego Macierewicza, na której prof. Nowak wygłosi wykład i to ja tutaj, a nie Twardoch w otwartych listach, zachęcam ludzi do uczestnictwa w tej konferencji. Więc może nie wszystko stracone. Może jednak nasz głoś coś ważny i ludzie, którzy czytają ten blog zastanowią się nad kilkoma poruszanymi tu kwestiami. Może jeszcze podkreślę, że do udziału w tej konferencji, która nosi tytuł „Czyja będzie Polska…i jaka ona będzie?”, nie zachęca też nikt z artystów podpisanych pod tym całym otwartym listem. To jest dość znamienne. Oto wyborcy i sympatycy organizatorów poświęcają swój czas na promocję ich konferencji i wielu zapewne weźmie w niej udział, ale jednak ludzie świata kultury, którzy sami siebie tak określają, są dla tych organizatorów ważniejsi. A potem jest płacz, że naród czegoś nie zrozumiał, albo do czegoś nie dorósł. I koniecznie należy zorganizować nową konferencję pod tytułem „Polakiem jestem i mam obowiązki polskie”.

Po co prof. Nowak w ogóle spoglądał w stronę listu Twardocha? Tego nie sposób odgadnąć. Każdy bowiem, kto ma więcej doświadczenia niż posłanka Jachira rozumie po co, i dla jakich projektów, organizowane są rankingi pisarzy i tak zwany rynek literacki. Pisaliśmy o tym sto razy, a o Twardochu to chyba z dwieście. I można w tym miejscu używać wobec tej sytuacji zwrotów takich jak „gra pozorów”, ale to już dawno nie opisuje istoty zjawiska. Pisarzy kreują organizacje pragnące mieć wpływ na umysły i wytrych do serc ludzi z aspiracjami. Ludzie poddają się temu łatwo, albowiem łakną jakiejkolwiek komunikacji wykraczającej poza standardowe – Łumułeś się? Łumułem….Wskazanie im tych deficytów niczego nie zmieni, tak wielki głód one wywołują. I jak łatwo się domyślić, są dobrze rozpoznane. Mogą też służyć jako narzędzie terroru, czyli coś co służy to tresury zwanej czasem „pogłębianiem dyskusji”. Deficyty te służą też do moderowania życia intelektualnego i budują hierarchię ważności tematów, którymi żyje 40 milionowy naród. Teraz najważniejszym tematem jest rzekomy etnos śląski, którego prominentni przedstawiciele i najbardziej aktywni działacze, przyjechali do Katowic za Gierka, albo jeszcze później, a miejscem ich urodzenia były miasta takie jak Przemyśl, Radzyń Podlaski, Garwolin i Przeworsk. Normalnie można by o tym jako śulnsko bojka szrajbnąć…Tako wicie, z humorem…Nikt się jednak nie kwapi, bo cała rzecz ma wymiar polityczny, a nie kulturowy i naród śląski oraz jego język to sprawy tak poważne jak pogrzeb wojewody Ziętka – co najmniej. Żeby to wskazać potrzebny jest pisarz śląski i cała rzesza polskich artystów, którzy z zatroskanie pochylą się nad kwestią ubogacenia kulturowego kraju poprzez ten cały język śląski.

Jak wszyscy wiedzą Twardoch nie pisze po śląsku. Najprawdopodobniej nie potrafi. No, a poza tym dlaczego miałby to robić? Kto to będzie czytał? Miałem wiernych czytelników na Śląsku, którzy przychodzili do mnie, żeby w swojej rodzimej mowie oznajmić mi, że w całym swoim pracowitym, górniczym życiu przeczytali dwie jedynie książki – „Króla szczurów” i „Dzieci peerelu” – oczywiście po polsku. Myślę, że żaden Ślązak nie byłby w stanie czytać niczego po śląsku, co ma więcej słów niż przerobiony na gwarę śląską wiersz Tuwima o panu Hilarym i okularach.

Każdy bowiem rozumie, że kultura, żeby zyskać znaczenie musi uaktywnić się poprzez wysoką rangę ludzi jej służących, w różnych dziedzinach życia. Pokażcie mi teraz jakiegoś innego poza Twardochem pisarza śląskiego, który pisze po śląsku i sprzedaje swoje książki? Bo jeśli język śląski ma istnieć tylko po to, żeby państwo polskie dopłacało do jego istnienia i przekazywało duże sumy pisarzom, nie potrafiącym tego docenić, a nie piszącym w języku śląskim, to szkoda czasu na ten język i tę rzekomą literaturę. Jeśli język śląski ma istnieć tylko dlatego, że prof. Nowak i jacyś aktorzy podpisali się pod listem otwartym Twardocha, to szkoda w ogóle patrzeć w ich stronę.

Cała ta afera, jak wszystkie antypolskie afery zmierza do tego, by obarczyć Polaków kosztami demontażu ich własnego państwa. Innych sensów to nie ma. Obecność zaś Twardocha w życiu publicznym, to wynik stymulowania deficytów najpierw czytelników, a potem urzędników odpowiedzialnych za finansowanie kultury, a może też wynik jakichś wymuszeń. Fakt, że polscy profesorowie traktują go serio jest jeszcze bardziej zadziwiający niż to, że historia dworu króla Zygmunta III napisana została przez Austriaka po niemiecku.

Polacy są więźniami własnych deficytów. Ja to już tłumaczyłem wiele razy – ludzie, jeśli przychodzi do Was ktoś i mówi tak, że serce wam rośnie, bo wszystkie wasze szajby prezentuje on na wyciągniętej ku wam dłoni, a do tego nie ma tam żadnych zaskoczeń ( to moment najistotniejszy, poczucie, że wszystko przewidzieliśmy), to uciekajcie czym prędzej. To jest zawodowy hipnotyzer, posiadacz certyfikatów błazeńskich wystawionych w Kleeve. Polacy jednak cieszą się, bo ktoś taki zwykle rzeknie na początku kilka ciepłych słów o nich i to jest koniec. Tyle wystarczy. Sto razy tłumaczyłem, że książka Twardocha o wikarym Trzasce to pretensjonalne gówno, ale odpowiedź zawsze była taka sama – wiesz, ja jednak uważam, że nie można jej tak do końca deprecjonować, bowiem pewne poruszane tam problemy…

Ten sposób zawsze działa, albowiem jesteśmy uwięzieni w bańce komunikacyjnej stworzonej przez niemieckie uniwersytety. I dopóki z tej bańki nie wyjdziemy, każdy, najgłupszy nawet diabełek, zamieszkujący pień przydrożnej wierzby, będzie nami rządził.

Teraz słowo o tym rzekomym ubogacaniu kulturowym poprzez język śląski. Tak, jak nadmieniłem – nie ma literatury śląskiej. Jest literatura polska pisana przez rzekomych Ślązaków, którzy realizują swoje aspiracje w Polsce, na szkodę Polski, a nie w Niemczech na chwałę Śląska. To jedna kwestia. Druga – narody nie ubogacają się poprzez to, że wyodrębniają z siebie inne niż narodowy języki. Bo o to chyba chodzi, czy się mylę? Język śląski wyodrębnił się z języka polskiego? Czy może z czeskiego, jak czasem pisali w GW? Bo jeśli z czeskiego, może Twardoch powinien wystąpić o dotacje w Pradze? Nie jest to dobry pomysł? Na pewno język śląski nie ma nic wspólnego z niemieckim. To jest dla wszystkich jasne. Dla Ślązaków bez wykształcenia, którzy wyemigrowali do Niemiec za chlebem, język niemiecki i niemiecka kultura, to obszar hermetycznie zamknięty. Żyją oni w enklawach, tak samo, jak żyli na Śląsku. Pomiędzy nimi a nowym Heimatem istnieje tylko więź ekonomiczna, a nie kulturowa. Większość z nich z resztą w ogóle nie rozumie takiego problemu. No, ale my tutaj rozumiemy. I dziwimy się, że w Niemczech nie toczy się żadna dyskusja o śląskości, choć mieszka tam tylu Ślązaków. Nie ma też pisarzy piszących po śląsku, choć byli i są pisarze tworzący w języku łużyckim. To dziwne. Może dlatego, że Niemcy, jako naród, kultura i państwo są dla obcych hermetycznie zamknięte. Jedyne zaś co udostępniają to aspiracyjne drabiny, po których wspinać się mogą specjaliści z różnych akademii, poznający niemiecki język, niemiecką filozofię, niemiecką muzykę i niemiecką literaturę. Wszyscy ci ludzie czynią to w dobrej wierze, albo są opłaceni. Ich misja zaś polega na tym, by celowo i świadomie, bądź też mimowolnie, poprzez własne deficyty, wskazywać na wyższość, wyjątkowość i co najistotniejsze – hermetyczny, trudny, głęboki i ważny w skali globalnej – charakter niemieckiej kultury i niemieckiego ducha. Polska próbuje robić to samo bez zrozumienia, że wpada w pułapkę, albowiem w Polsce geniuszami ducha ogłasza się Twardochów i tych co podpisali się pod jego listem otwartym czyli ludzi, którzy nawet nie rozumieją, że składają podpis pod dokumentem skazującym język polski na regionalizację w ramach wspólnej Europy i zrównujący ten język z gwarą śląską. Dlaczego oni to czynią? Bo im się zdaje, że przyszłe pokolenia będą aspirować do ich dokonań i stawiać ich sobie za wzór. Tak, szczególnie Szyca, który też ten list podpisał. Szkoda, że nie ma tam Karolaka, bo byłoby jeszcze zabawniej.

Na koniec najważniejsze – silna tradycja to tradycja hermetyczna, to samo dotyczy kultury. I Żydzi są tu przykładem wystarczającym za wszystkie inne. Silna tradycja to taka, która tworzy własne hierarchie i ekspanduje poprzez narzucanie ich innym. Żadna kokieteryjna błazenada nigdy nie będzie tradycją i nigdy nie będzie kulturą, choćby nie wiem ile zaklęć o wielkości, ubogaceniu i różnorodności nad nią wypowiedzieć, choćby nie wiem ilu szamanów biło w bębny i zapewniało, że ta droga jest właściwa.

A teraz zapraszam wszystkich na konferencję z udziałem prof. Nowaka. Zapisywać można się tylko do 20 maja.

 

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  15 komentarzy do “Profesor Nowak poparł język śląski!!! Koniec świata pani Popiołkowa!!!”

  1. Realizując wytyczne UE powołany został Instytut Różnorodności RP.

    https://www.gov.pl/web/kultura/powolalismy-instytut-roznorodnosci-jezykowej-rzeczypospolitej–nowa-instytucje-kultur

    Jak rozumiem, teraz kiedy będę pisał pismo do wojewody śląskiego, to będę musiał pisać go po śląsku, przestrzegając w dodatku zasad różnorodności płci, czyli bez zaimków określających rodzaj. Takie pismo to będzie … no nie wiem? Czy można powiedzieć „cymes”?

  2. Nie, bo to szyderczy antysemityzm. Jesteśmy jak ciele prowadzone na rzeź. I wszyscy klaszczą na nasz widok

  3. Profesora to nazwisko orientuje na nowości! Ale przyszłość w UE to język polski jako gwara europejska wcale niewykluczone 😉

  4. Śląsk pozostaje naszą przyszłością w Europie wolnych narodów! 

    Hasło Herberta Hupki pozostaje aktualne. Syn izraelitki i ewangelika do końca życia był praktykującym katolikiem. Jak zauważył Tomasz Gryguć w wykładzie o polskości, o przynależności narodowej decyduje wiara – co najmniej w takim samym stopniu, jak język.

    Ze śląskością jest ten problem, że Ślązacy są katolikami, ale np. „zreformowany” Małysz nienawidzi katolików, bo pochodzi z pogranicza regionu.

    Kryterium językowe ma zastąpić kryterium religijne w etnografii, stąd cały ten cyrk.

    https://youtu.be/xI2kjz563us?si=rcflFZnSq9ty2fB9

  5. Idzze Pan z Gryguciem co do Lukaszenki w Minsku swoje metr piecdziesiat w kapeluszu bije poklony.

    Niemcy popieraja wszelkie separatyzmy w krajach UE, z wyjatkiem jedynie separatyzmu bawarskiego

  6. rozpaczliwe zawołanie języka polskiego:

    et tu, Brute contra me????

  7. Hupka był nie tylko przyzwoitym Niemcem, był też ukorzeniony. Wsparł kwotą 5 milionów marek budowę oczyszczalni w Raciborzu. Ziomkostwa już 20 lat temu, kiedy byłem na zjeździe, nie były jakoś szczególnie wspierane przez władze niemieckie a dzisiaj kojarzone są (negatywnie) z AfD.

     

    Jeżeli miałbym odpowiedzieć na pytanie, co bardziej stanowi o narodzie – język czy religia – to bym powiedział, że naród spaja wiara w bzdury. Tylko ludzie racjonalnie myślący nie mają swojego państwa i narodu. Metody z czasów Hupki są nieaktualne. Dzisiaj czołowi politycy od Moskwy przez Europę do Waszyngtonu są chabadnikami. Żyjemy w czasach wiary w irracjonalne przekonania i przykładanie miarki z XX wieku nie ma sensu. Istnieje chociażby podział na narodowość śląską pochodzenia niemieckiego i polskiego. Co łączy obie grupy? Chciałbym takie pytanie zadać Twardochowi i występującym w debacie prelegentom.

     

    Moim zdaniem żadne logiczne pytanie nie doczeka się sensownej odpowiedzi, ponieważ w takich czasach żyjemy, tzn. pozbawionych sensu i logiki.

  8. Stanowisko przeciętnych Polaków w tej sprawie jest takie, że jest im wszystko jedno. Jak chcą mówić po śląsku, to niech sobie mówią. Nikomu to nie przeszkadza. Powstaje pytanie, czy jeżeli ktoś jest obojętny wobec tych kwestii to czy jest w ogóle Polakiem? Ostatecznie ma nie być żadnych narodów i każdy będzie miał translator.

  9. Czym są przesądy? Czy będzie Pan kibicował reprezentacji Polski na EURO, bo ja na pewno nie. Sorry, ale nie będę czuł dumy ani traumy.

  10. a co z warsiaską gwarą ????

    Wiechecki może też miał w tym zakresie ambicje, upowszechniał te wszystkie gwarowe akcentowania, słownictwo z ulicy Ząbkowskiej, Brzeskiej, Różyca itd, tyle że wtedy jakoś za wcześnie było o tym mówić, ale teraz nadszedł stosowny czas, jest śląsko godło to i powinna być warsiasko , więc ponawiam pytanie do językoznawców kiedy prawo brzeżna Warsiawa??bo praska mowa tyż jest niezła

  11. godło – ma być godko

  12. … obarczyć Polaków kosztami demontażu ich własnego państwa.

     

    A w zasadzie nie tylko Polaków. Jak się rozejrzeć dookoła to koszty demontażu państw są przerzucane na te państwa z zaskakującą konsekwencją. Trzeba ten mechanizm zaakceptować i wykorzystać, bo inaczej on wykorzysta nas.

  13. Jak to mówi znawca gwary śląskiej, jego trzebaby zaprosić to by oświecił niektórych prof. Marek z U Opolskiego, co kilkadziesiąt kilometrów na Śląsku jest inna gwara. Więc o czym mowa. Można narobić bałaganu ,bo wg jakiego wzorca będzie ten niby język. Inaczej mówi Ślązak opolski a inaczej górnośląski. O czym tu mowa. Mam nadzieję ,że Prezydent to wie ,albo się poradzi znawców. Prof Nowak widać jest dość daleko też od problemów Śląska w ogóle. My tu mieszkający od powojnia bardzo obawiamy się  takiej decyzji ,bo to krok do rozbicia Polski na regiony. Niemcy mają kandy ,ale to państwo bizantyjskie i liczy się ponad wszystko.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.