Jak wiemy ludzie przeznaczeni do polityki w Polsce są typowani. Nie umiem tego inaczej nazwać, ale chodzi o to, że najpierw pojawiają się jako młodzieżówka w różnych programach publicystycznych, gdzie zadaje się pytania posłom, a potem sami stają się posłami. Ktoś tym na pewno kieruje, i dba, by jak najwięcej durniów znalazło się w szeregach posłów. Dba także o to, by nie powstała w Polsce żadna tradycja dziedziczenia politycznego know how, czyli żeby w obszarach gdzie podejmuje się decyzje funkcjonowali ludzie silnie roszczeniowi, mający złudzenia na własny temat, albo potomstwo komunistycznych gangusów.
Taka tradycja nie może się wytworzyć także przez to, że wykształcenie w Polsce nie służy niczemu. Teksty, które poznajemy w szkole i które mamy zapamiętać, żeby komunikować się z innymi przedstawicielami naszego narodu nie budują żadnej płaszczyzny porozumienia. Przez ludzi takich jak Terlikowski i jeszcze kilku telewizyjnych katolików, nie możemy się nawet porozumieć na gruncie Ewangelii. To wszystko umacnia stany patologiczne i rozwala naród od środka, redukując sferę komunikacji do opowiadania kawałów, albo trywialnych gawęd o tym, jak drzewiej bywało. Ewentualnie jeszcze jakichś estetyzmów związanych z filmami. W Polityce zaś, by mieć opinię eksperta, wystarczy z odpowiednim zaśpiewem powołać się na słabo znane fakty i porównać je z jakimiś, całkiem nie przystającymi do nich sytuacjami współczesnymi. Wtedy wszyscy kiwają głowami i myślą – oto mędrzec. Przypomnę, że za mędrca biegał do niedawna jeszcze Żakowski, a dziś podobnymi mędrcami chcą być inni ludzie jego zawodu. Nie ma doprawdy sensu wymieniać ich nazwisk.
Chodzi o to, że wieszczą dziś rozbiór Polski powołując się na sytuacje z lat 90-tych XVIII wieku. Inni zaś koncentrują się na kolportażu pojęć, które mają uwodzić młodzież aspirującą do znawstwa spraw politycznych. Takich pojęć jak proxy wars. No więc dziś zrobimy eksperyment i połączymy proxy wars z XVIII wiekiem. Ciekawe gdzie wylądujemy? Nigdy byście nie zgadli – w Majsurze, w południowych Indiach. W królestwie tym, od II wieku naszej ery rządziła dynastia Gangów, co już upodabnia Majsur do naszej współczesnej sytuacji.
No, ale dość żartów. Majsur nie był może potężnym królestwem, ale dysponował portami nad Morzem Arabskim, a celem politycznym sułtanów Majsuru było rozciągnięcie swoich wpływów i władzy także na drugą część półwyspu i na wschodnie wybrzeże, gdzie głównym portem był Madras. Czyli polityka toczyła się według zasad odwiecznych, takich jak w Macedonii za czasów króla Filipa, który poślubił Olimpias, córkę króla Epiru, by zdobyć wybrzeże Adriatyku. Takich jak w Rzeczpospolitej XVII wieku, gdzie sformułowano postulat usunięcia Tatarów z Krymu, żeby otworzyć nowe drogi handlowe na południe.
Majsur miał, jak powiedziałem, kilka portów nad jednym morzem i zamierzał mieć kilka po drugiej stronie półwyspu, w tym Madras. Polacy zaś mieli tylko Gdańsk i nigdy w swoich rachubach politycznych nie wyszli poza kwestię Gdańska. To znaczy przegrali Prusy, pozwalając im urosnąć, a nie potrafili też rozprawić się z Tatarami, bo na Krymie, podobnie jak w Indiach działały już brytyjskie banki i kompanie. Tego w Polsce mówić nie wolno, bo gawędy takie psują obraz historii, ale w przypadku Indii możemy o tym spokojnie porozmawiać. Patrzymy na mapę i widzimy, że niewiele brakowało sułtanom Majsuru do wybrzeża Zatoki Bengalskiej. Kłopot jednak w tym, że nad tą zatoką zainstalowała się Kompania Wschodnioindyjska. Godny dziedzic Kompanii Moskiewskiej, o której w Polsce też nie wolno nawet wspominać, bo obowiązuje bajka o złym carze Iwanie, którego pokonał król Stefan. Jest ona kolportowana ku pokrzepieniu serc, choć widać wyraźnie, że w polskiej polityce trudno w ogóle znaleźć kogoś, kto ma mózg, a o sercu to w ogóle zapomnijmy. No, ale jesteśmy w Indiach, więc można mówić o kompani do woli. Czym ona się charakteryzowała i na co kładła największy nacisk w swoich działaniach? Na monopol handlowy, czyli de facto prowadziła ona wojnę w imieniu Korony, nie będąc Koroną. Prowadziła ją ze wszystkimi, pozostając w czasowych sojuszach z Holendrami, którym wcześniej musiała odstąpić Moluki, wyspy korzenne. Ze wszystkimi, to znaczyło najpierw z Portugalczykami i Hiszpanami, a potem z Majsurem i Francuzami. Porty Majsuru były bowiem otwarte dla francuskich towarzystw handlowych, które chciały wyprzeć Brytyjczyków z Indii. Dlaczego to się nie udało? No właśnie, przecież było tak wiele atutów po stronie majsursko-francuskiej? Francuzi mieli wtedy znakomitego admirała, który szalał po Oceanie Indyjskim niszcząc brytyjskie jednostki. Był to pan Suffren, o którym swego czasu pisał Waldemar Łysiak. Zmarł ów człowiek w roku 1788, tuż przed rewolucją, ale już w czasie kryzysu władzy i pieniądza we Francji, wywołanego niewątpliwie niedobrymi koniunkturami Kompanii Wschodnioindyjskiej w Majsurze, która to Kompania postanowiła jakoś powetować sobie straty.
Brytyjczycy prowadzili w południowych Indiach aż cztery wojny, które przebiegały według dobrze znanego schematu – najpierw wszystko było dobrze, w potem się popieprzyło. Dwie wojny zakończyły się status quo ante, a dwie kolejne to była już katastrofa Majsuru. Wszystkie one toczyły się w tych samych latach, w których w Polsce dokonywano rozbiorów, wybuchła Konfederacja Barska, kraj penetrowali Rosjanie i wszystko wyglądało dokładnie tak, jak w Majsurze. Francuzi, nasi doradcy i protektorzy także traktowali nas tak, jak tych w Majsurze, z przyjacielską protekcjonalnością.
Wróćmy jeszcze na chwilę do Kompanii i wskażmy czym poza zakładaniem monopoli się ona zajmowała. Dawała pracę miejscowym. Można rzec nawet, że walka o rynki w Indiach była jej główną misją. Gdzieniegdzie można przeczytać, że ostatni przed opanowaniem królestwa przez Anglików sułtan, czyli sławny Tipu, o którym też pisał Łysiak, otaczał protekcją miejscową produkcję zabawek, która była starym, tradycyjnym sposobem na utrzymanie dla wielu mieszkańców królestwa. Branża zabawkarska była jednym z kluczy do Majsuru. No właśnie, my tu w Polsce o konstytucjach, oświeceniu, reformie wojska i temu podobnych duperelach, a Sułtan Tipu chronił rynek zabawek. Wiedział co robi, albowiem jego wróg – Kompania, zajmowała się przede wszystkim zatrudnianiem miejscowych i opłacaniem ich, co dla wielu ludzi z kastowego społeczeństwa było jednocześnie szokiem i szansą. No i rzecz jasna ludzie ci pozostawali wierni Anglikom na zawsze. Kompania nie zajmowała się eksterminacją i poniżaniem wiernych sobie ludzi. To trochę inaczej niż u nas, bo Moskwa traktowała wiernych sobie zdrajców i ich poddanych jak najgorsze bydło. O Niemcach to w ogóle szkoda gadać. No, ale inne podobieństwa istnieją.
Majsur, prócz kontroli rynków posiadał wsparcie możnego sojusznika – Francji, z którą Korona toczyła proxy wars na kilku obszarach, między innymi w Ameryce, ale też w Polsce. Bo moment kiedy Brytyjczycy za premiera Pitta chcieli wysyłać eskadry na Bałtyk, by nie dopuścić do wlania się Rosji na teren Europy Środkowej, minął bardzo szybko. Czy on w ogóle istniał? Nad tym trzeba się zastanowić, bo od razu pojawia się pytanie – skoro Brytyjczycy chcieli zatrzymać Rosję, kto doprowadził do eskalacji we Francji, do terroru i różnych horrendów, zakończonych śmiercią króla? Co okazało się ostatecznym końcem planów dotyczących ewentualnych antyrosyjskich wystąpień Londynu. Takich pytań żaden polski analityk używający formuły proxy wars nie zada.
Majsur miał jeszcze jeden ważny atut, w szeregach armii królestwa były wojska rakietowe. Zupełnie jak w Polsce podczas Powstania Listopadowego. I co? I pstro. W drugiej wojnie majsurskiej wojska te przyczyniły się do rozbicia oddziałów kompanii, ale w trzeciej i czwartej nie przydały się na nic. Brytyjczycy zaś, co jest dziś nie do uwierzenia, skopiowali majsurskie rakiety i uczynili z nich swój atut w nadchodzących wojnach. Jak widzimy więc przewaga technologiczna, różne nowinki, nie zawsze decydują o zwycięstwie. Wojny prowadzą ludzie i to w relacjach z ludźmi są one wygrywane lub kończą się katastrofą. Brytyjczycy mieli dwa stałe i trwałe ośrodki władzy – Kompanię i Koronę. Nawet jeśli Korona się kompromitowała, Kompania trzymała fason. I na odwrót. Francuzi, jak pokazały wypadki roku 1789 nie mieli żadnej władzy. Choć żyli złudzeniem że ją mają. Do tego jeszcze tym złudzeniem zarażali, poprzez różnych Suffrenów, swoich sojuszników w Indiach i na innych obszarach. Przebudzenie było straszliwe. Brytyjczycy nie dysponowali może najnowszą techniką, ale mieli pieniądze i używali ich zgodnie z logiką pieniądza. To znaczy stale opłacali agentów w Majsurze, którzy w końcu, w ostatniej fazie walk, otworzyli im bramy twierdzy, gdzie zamknął się sułtan Tipu. Brytyjczycy kontrolowali też rynki, a po śmierci Suffrena, także ocean. Oczywiście Suffren został otruty, co dla nas dziś jest jasne, ale przez stulecia kolportowano plotkę, że umarł na udar, bo był gruby i jadł bez opamiętania.
Pisaliśmy tu kiedyś o Procie Potockim i jego pomysłach na handel lewantyński. Rozmaici propagatorzy postaw patriotycznych wskazują na Prota i mówią z żalem – proszę, jak sobie pięknie radził, ale przyszedł drugi rozbiór. Proszę Państwa, jak ktoś zakłada kompanię do handlu morskiego, to przede wszystkim powinien się wystarać o dobrego admirała. Powinien też zadbać, by służący na jego statkach kapitanowie byli bezwzględnie lojalni. Tymczasem Prot Potocki myślał, że jak przewiezie trochę towaru na wschód, to ktoś mu pozwoli prosperować, bo ma jakieś tam zyski. Takie rzeczy są niemożliwe. A jeśli chodzi o tych kapitanów, to w eskadrach Suffrena służyli właściwie sami zdrajcy. Tego się tak nie określało w tamtych czasach, bo nikt nie wiedział jeszcze jak straszliwa będzie przyszłość. Byli to po prostu polityczni i wojskowi realiści, wszyscy jak jeden przekupieni przez Kompanię.
Polityki nie robi się reformami, gestami, deklaracjami, zmianą prawa. Buduje się ją na lojalności ludzi, którzy muszą widzieć własne korzyści w polityce. Jakie korzyści widzą ludzie dziś patrząc na Tuska? Mam nadzieję, że nie widzą żadnych. Jakie korzyści widzieli Polacy patrząc na entuzjazm sejmu i posłów przy zaprzysiężeniu Konstytucji 3 maja? Myśleli, że wszystko się jakoś ułoży. Nie mieli planów i nie mieli pomysłu co robić dalej, bo wydawało im się, że jakiś dokument może coś zmienić. Sułtan Tipu miał rakiety, lokalne rynki, oddaną armię i porty, w których cumowały francuskie eskadry. No, a załatwili go podkopem i zdrajcą, którym wysadził mur. Francję zaś rozwalili kryzysem finansowym i ideologią oświecenia. Polska w porównaniu z Majsurem była polityczną pchłą. Tak mało znaczącą, że Bonaparte z trudem przekonał się do sprawy polskiej. A czym jest dziś? Czy analitycy potrafią na to odpowiedzieć? I czy znają oni jakichś ludzi, którzy mają wpływ na cokolwiek. Znają może jakiegoś admirała?
No nic, na dziś to tyle. Bardzo proszę tych, którym to nie zdewastuje budżetu o pomoc dla Saszy i Ani.
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Trwa inwentaryzacja, a ja postanowiłem obniżyć ceny tych książek, które wcale nie sprzedawały się przez ostatnie pół roku.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/w-dialogu-i-zwarciu/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/episkopat-plocki-w-latach-1075-2022/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szew-za-igla/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/magia-wojny-wojna-magii-w-swiecie-dawnych-slowian/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bieszczadzkie-lwy-1914-1915-tom-ii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bron-strzelecka-powstania-styczniowego/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/misja-benedykta-makraia-1412-1413/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lasy-gor-i-pogorza-izerskiego-waldemar-bena/
„Polska (…) była polityczną pchłą. (…) A czym jest dziś?” – sama w sobie ? To chyba nadal pchłą i obszarem eksploatacji. Ale w komplecie z Ukrainą jest ryglem (lub bramą) dla chińskiego eksportu lądowego do Europy. Ewentualnie ostrzem odcinającym niemiecki łeb od chińsko-ruskiego cielska. Pytanie tylko, czy takie ostrze/rygiel jest komuś z możnych potrzebne?
owszem tusk ze swoja ferajna moze jeszcze zrobic dla nas wiele zlego. oprocz wyhamowania rozwoju zaczal sprzedawac porty najpierw w szczecinie a pewnie i elblag czy swinoujscie. mimo wszystko jestem optymista bo tuska dni sa policzone. niewiem jak dlugo bedziemy czekac na jego koniec ale on nastapi. osiem lat proby wydzwigniecia sie z pozycji politycznej pchly dawaly naprawde bardzo pozytywne rokowania. za poprzedniej kadencji trump przeznaczyl miliard dolarow na rozwoj projektu miedzymorza czyli litwa lotwa estonia i slowacja wegry rumunia ( ew. ukraina ) jako przeciwwaga dla niemiec. tylko w takim zespole moglibysmy sie efektywnie przeciwstawic utrzymania polski jako lidera takiej grupy jako pchle polityczna no i widac ze niemcy sa wyjatkowo efektywni w torpedowaniu takiej wspolnoty. widac to na przykladzie rumunii i konfliktu z wegrami. osobno panstwa te to faktycznie pchly polityczne razem jednak to jest sila ktora dostrzegli amerykanie i powoli i konsekwentnie staraja sie ta idee wspomagac. zaczeli od demontazu lewackiej miedzynarodowki jawnie poierajac afd w niemczech co moze doprowadzic do utemperowania ambicji niemieckiej bycia jedynym mocarstwem europejskim. nastepswem moze byc takze upadek euro i niemieckiej filii politycznej czyli eu. to moze nastapic szybciej niz chcielibysmy i zyczmy sobie tego nawzajem
porownanie naszej sytuacji z majsur o tyle jest nieporownywalne ze istnieje kolosalna roznica miedzy mocarstwem korony wtedy a mocarstwem swiata usa teraz. wiem ze wielu nie chce wierzyc ze ameryka traktuje polske powaznie. niezaleznie od tego to niepodwazalnym faktem jest to ze usa jest bezdyskusyjnie najsilniejszym militarnie panstwem swiata. potem jest bardzo dlugo nic i dopiero wtedy zaczyna sie pojawiac china. o europie jako mocarstwie militernym nie wspominam kazdy widzi jakie to mocarstwo jest. niemcy zastapili swoja armie tworem pod nazwa eu i skutecznym kupowaniem poplecznikow.pozwole sobie jeszcze na kilka uwag na temat sojusznikow. jest taki sympatyczny gawedziarz na jutubie taki troche ironiczny i sprawnie opowiadajacy o tym co sie wokol nas dzieje. pan stasiu bo to o niego chodzi generalnie jest antyamerykaninem i powtarza parole konfederacji. mowi ze nie nalezy do tej partii czyli co prawda pali ale sie nie zaciaga. nota bene urban tez nie nalezal do pzpr. otoz narracja jest taka ze na usa nie ma co liczyc bo sa daleko i zanim by tu przyszli na pomoc to iwan bedzie juz swietowal w warszawie. wobec tego trzeba szukac aliantow blisko a nie daleko bo wiadomo jak to bylo z anglikami w 39 roku . dodatkowo zaleca wytwarzanie uzbrojenia i amunicji w kraju zeby nie byc wasalem ameryki. no i bosak dodaje jeszcze ze pis i po to jest to samo. tak mniej wiecej wyglada mydlenie oczu publice by ktos nie zapytal dlaczego konfederacja wprowadzila tuska do wladzy. gdyby poparla pis nie mielibysmy juz od roku tego co mamy. podejzewam ze za dzialanoscia tej halasliwej konfederacji stoi ten bliski nie nazwany sojusznik. za bliskiego sjusznika moze uchodzic dania i moze czechy ale z ich potencjalem militarnym to raczej niebardzo wiec kto? mozna by zapytac pana stasia czy brauna czy bosaka kto mialby byc naszym sojusznikiem zamiest tego usa ? pytanie raczej retoryczne. nawolywanie do jakichs strategii obronnych ktorej ponoc nie mamy czy inne jakies straszenie rodakow ze teraz to ani rusz jak polska zostanie porzucona przez usa wpisuje sie w dlugofalowa aktywnosc tego naszego wielkiego sasiada. niemniej jestem przekonany ze nie czeka nas tak przygoda jak majsur
chyba to Mentzen a nie Bosak rzuca tym hasłem na lewo i prawo, że to jedno zło, i tak słucham tego Mentzenowego ględzenia i sobie myślę, że z tzw języka dyplomatycznego to on powinien mieć dwóję, rzuca porównaniami i oskarżeniami na lewo i prawo i w końcu zajrzałam do wiki a Mentzen nawet 40 -tki nie ma .
Zrozumiałam co go tak ponosi, no młody wiek i chyba zadufanie, no czasami aż trudno uwierzyć jak szasta uogólnieniami , no ale lubienie piwa i młody wiek ….
a może myśli że jest człowiekiem sukcesu ?? jeszcze jest ….
Ludzie, którzy wpatrzeni są w Tuska, widzą w nim odbicie siebie, ludzi koniunkturalnych, o ograniczonej lub żadnej sympatii do wartości konserwatywnych, gotowych z łatwością zastąpić patriotyzm polski kosmopolityzmem lub przynajmniej europejskością, z lajtowym, jeśli nie wrogim, podejściem do religii, takie obrotowe, konformistyczne pacynki postkomunistyczno-liberalne, oblizujące się w oczekiwaniu na europejskie granty, które w wersji sowieckiej odbierali ich rodzice i dziadkowie lub w oczekiwaniu na przelew sbeckiej emerytury.
A jest ich niemało.
Formowanie kadr trwa na wielu płaszczyznach, kiedyś kolega ładnie mi wytłumaczył, jak np kandydaci do jednej z ważnych organizacji dostają stypendia, umawia się ich na spotkania z Noblistami, nawet sobie mogą wybrać którymi, posypuje złotem na układowej posadce, a potem wyciąga gotowy produkt na kampanię czy stanowisko.
Zobaczcie jakie kursy przeszła np Rafalala.
no to Rafalala też jest (agentem/agentką) służbowo oddelegowaną do deprawowania mas ?
no to powiem że kreator tego huraganu bezładu, który ogarnął Polskę jest wyjątkowo cyniczny nie odpuszcza nikomu i zagospodarowuje wszystkich co swoich zachowaniem wykreują bezład i to długo trwa , ciekawe kiedy się szanowny twórca bezładu zaspokoi
Rafalala to płeć nieoznaczona ale w wieku 40 lat, no i jest z Siedlec
z tego kierunku nic mnie nie zdziwi , nie śledzę tego, ale stamtąd dużo różnych spraw wypłynęło
Jak są typowani? To dosyć proste: np. na Wydziale Prawa UW niektórzy asystenci, wykładowcy – generalnie pracownicy naukowi są współpracownikami służb i oprócz podstawowych obowiązków są profilerami. Każdy student jest wszechstronnie opisywany przez cały okres studiów. Przez analogię można domniemywać, że tak jest na wszystkich uczelniach. Ktoś je przechowuje i te kartoteki decydują kto będzie politykiem, prokuratorem, sędzią czy prezesem państwowej spółki itp itd pod warunkiem, że ten który decyduje o nominacji ma dostęp do tej kartoteki. Jest jeszcze gorzej bo po latach dowiedziałem się, że dyrektor mojego liceum był współpracownikiem najbardziej tajnej komórki WSI….. Taka ciekawostka: Gronkiewicz Waltz nie mianowała, żadnego burmistrza czy zastępcy bez pozytywnej opinii komórki w GW którą kierował Blumsztajn.