sty 092020
 

Od wczoraj wiemy, dzięki nieboszczykowi Leskiemu, czym był salon24. Mnie to przyznam zaskoczyło i nigdy bym się nie spodziewał, że po tylu latach wrócę jeszcze do tematów związanych z salonem. Okazało się, dzięki tekstowi niejakiego marudy, że Leski dostawał pieniądze za pisanie w salonie24, który był przecież platformą, gdzie produkowali się ludzie nie pobierający gratyfikacji. Kłamstwo to było wmontowane w misję salonu i choć wielu wątpiło w szczerość autorów określanych jako zawodowcy, jak również w szczerość administracji, mit się utrzymał. Do wczoraj. Jak pamiętają zapewne autorzy startujący w salonie, musieliśmy podpisywać różne lojalki, związane z zaniechaniem dochodzenia praw do publikowanych tam tekstów. Mimo to zastanawiam się, czy nie można by pozwać właścicieli i odzyskać choćby części dochodów za pracę jaką tam wykonywaliśmy. W końcu wielu z autorów pobierało honoraria, również tych autorów, którzy uchodzili za naturszczyków. Nie będzie to łatwe, albowiem udowodnienie, że miałem przez długi czas największą klikalność w salonie, nie wchodzi w grę. Właściciele bowiem kilka razy redukowali liczbą osłon, po prostu zerując licznik. Nie wiem czy to jest możliwe, po prostu głośno myślę. Przecież były to lata pracy, całkiem za darmo. Lata nabijania klikalności i budowania popularności tego miejsca, bez jednego „dziękuję”. I jeszcze różne łachudry przychodziły się awanturować, o to, że nie powinienem reklamować swoich książek na blogu, bo to nieuczciwe. Nurtuje mnie także pytanie, czy taki maruda, który najwyraźniej jest dobrze poinformowany dostaje forsę za blogowanie czy nie? A Julka Palmer? Czy ona bierze pieniądze za wpisywanie swoich idiotycznych komentarzy?

Dzięki Grzegorzowi Wszołkowi, który napisał dwie strony wspomnieniowe o Leskim dowiedzieliśmy się, że wszyscy w salonie, z wyjątkiem takich jak ja, byli zaprzyjaźnieni i tworzyli swego rodzaju inspekt, z którego miało wyrosnąć nowe pokolenie ideologicznie czystych polskich dziennikarzy i polityków. Kłopot był jednak taki, że wszyscy oni pochodzili z rodzin, które – napiszę to wprost i będzie to zdanie patetyczne – rościły sobie prawo do Polski. Już to, jak Leski z powodu ojca, dziadka i całej rodziny, już to jak inni, których rodzice i dziadkowie „wyzwalali” Polskę w roku 1945. W kolejnym pokoleniu prawda ta, nie w całości, ale tylko w swoich ocienionych fragmentach, miała ulec wyparciu i kolejne pokolenie „właścicieli Polski”, wejść miało w życie dorosłe jak Wszołek i polityczne jak parę innych osób, niczym nieskalane dziewice na bal maturalny. Plan się niestety nie udał, albowiem to, czym był salon jako mechanizm wykluczało sukces. To znaczy jeśli ktoś w poczuciu siły i bezkarności otwiera agorę licząc na to, że zapanuje nad nią przy pomocy oddziałów prewencji i wskazywania gumową pałą tych mówców, których ludzie powinni słuchać, ten niestety przegra. I będzie musiał się w coś uwikłać. Co było i jest do okazania. Agora czyli wydzielone miejsc swobodnych wypowiedzi zawsze będzie się rządziło swoimi prawami, nawet jeśli milicjantów poprzebiera się za studentów, a biurwy z cenzury będą tam udawały rosyjskie księżne. Aparat opresji, także opresji ideologicznej, to pewna tradycja. Nie można z niej tak po prostu wyjść. Jeśli ktoś próbuje, staje się z miejsca właściwie niewiarygodny, albowiem nie może mówić własnym tekstem. Musi mówić tekstem, podkreślającym jego wiarygodność i to jest dla większości ludzi garb nie do udźwignięcia. I tak było i jest nadal w salonie24. Wczorajsze zaś teksty poświęcone Leskiemu udowadniają nam, że nie tylko w salonie, ale we wszystkich mediach. Dzięki Wszołkowi dowiedzieliśmy się, że można było zadzwonić czy też napisać do Leskiego jeśli administrator salonu działał zbyt opieszale i teksty Wszołka nie lądowały na samej górze w jednej chwili. To jest niezwykłe. Mnie zawsze dziwiło, jak to jest, że oni tam tę administrację zatrudniają. No, a tu w końcu wyszło, że administrator potrzebny był do tego, żeby ustawić hierarchię i żeby Ufka była na górze, pod nią Wszołek, a niżej Roseman i Rolex.

Proszę Państwa, to co się w tak zwanym środowisku odbywa od wczoraj, to jawny skandal i festiwal hipokryzji. Ja wiem, że zarzucanie komuś hipokryzji jest śmieszne, ale to co się dzieje w zasadzie wyklucza krótki komentarz, czy jakąś syntetyczną definicję. Słowo hipokryzja zaś to wygodny wytrych.

Potrzebny jest jednak opis, który z góry w zasadzie będzie unieważniony, albowiem jego głównym punktem i motywem jest zamordowany brutalnie człowiek. No, ale spróbujmy, oprzyjmy się wszystkim emocjonalnym szantażom, wszystkim tym pobożnym życzeniom dobrej śmierci dla siebie, o którą prosi, albo wręcz wyje od wczoraj ta czereda. Nie sposób bowiem inaczej ocenić tych elukubracji, od salonowych żalów począwszy na wymiocinach Lisa Tomasza kończąc.

Powtórzę – ludzie z istoty nieszczerzy poświęcają całą energię na to, by się uwiarygodnić i nie mają już czasu na szczery żal. Dlatego Kościół promuje wyrażanie żalu po śmierci zmarłego w określonej konwencji, która uwalnia osoby dwulicowe od konieczności łgania w żywe oczy i dokonywania przy tym różnych nieprzyjemnych demaskacji.

Nie będę omawiał poszczególnych tekstów, skupię się na objawach choroby i uwikłań, które były bardzo widoczne u nieboszczyka Leskiego, a które przez jego tak zwanych przyjaciół, wykorzystywane były bez litości i traktowane jeszcze jako zalety i, jakaś szczególna otwartość serca. Proszę Państwa, jeśli ktoś gotowy jest spraszać do domu obcych ludzi, a ma problemy rodzinne, rozwodzi się, albo uprawia inne jakieś niedyskrecje, a wśród tych ludzi znajdują się osoby z nim zaprzyjaźnione, to one powinny bić na alarm. Jeśli dorosły człowiek, zaprasza młodego, obcego człowieka do swojego domu i pozwala mu tam siedzieć przez dwa tygodnie, to jest ów fakt mocno zastanawiający. Jeśli ów młody człowiek nie ma pozwolenia rodziców na takie ekstrawagancje, albo jeśli rodzice ci nie są z tym, goszczącym go dorosłym, w jakiejś komitywie, to znaczy, że mamy do czynienia z poważnym problemem. Jeśli wszyscy, łącznie z Tomaszem Lisem, który to ogłosił wczoraj, wiedzieli, że takie problemy są, to dlaczego nic nie zrobili? Przepraszam, ale na tle Lisa, który – w swoim stylu, ale jednak – uderzył się w pierś, towarzystwo z salonu wygląda po prostu strasznie. Te teksty i opisane tam zachowania to jest jeden wielki skandal. Proszę Państwa, jeśli ktoś, dorosły człowiek, określa swoją starą matkę słowem „mateczka”, to jest to wyłącznie objawem nieujawnionych uwikłań i ciężkich uzależnień emocjonalnych. I tylko ktoś naprawdę głupi, jak Wszołek, Ufka, maruda i cała reszta, będzie się w tym doszukiwał czułości i synowskiego przywiązania. Mężczyźni tak nie robią i tak nie mówią. Wyjątkiem są wyłącznie mężczyźni uzależnieni i zniszczeni psychicznie przez swoje matki.

Nie wiem na czym polegał problem Krzysztofa Leskiego, ale sądząc po opisach jego zachowania, myślę, że rozpaczliwie poszukiwał po pierwsze autentycznych reakcji u bliźnich, po drugie wyjaśnienia swoich własnych zachowań, które dalece odbiegały od standardów. Myślę, też, że cieniem położyła się na jego życiu historia ojca, w mojej ocenie całkowicie skonfabulowana. W utrzymanie tej historii Krzysztof Leski wkładał zapewne dużo wysiłku. Jako młody człowiek, sam o tym pisał, nie miał dobrych relacji z ojcem. Nie wiem, jak było, ale podejrzewam, że mu po prostu nie wierzył. Okoliczności i coraz bardziej rozdmuchiwana legenda zmusiły go jednak do tego, by się z tą narracją zmierzyć. Zakończyło się to całkowitą katastrofą. Leski wypełniał pustkę wokół siebie przypadkowymi ludźmi, albo ludźmi zaburzonymi emocjonalnie, takimi jak on sam. Kim są ludzie zaburzeni emocjonalnie? To są osoby, które wierzą we własne kłamstwa na swój temat i na temat swoich najbliższych, a także na temat swojej własnej sytuacji. Można próbować pomóc takim ludziom, ale to wymaga bezwzględnego i absolutnego opowiedzenia się po stronie prawdy, jaka by ona nie była. Tymczasem Leski był stymulowany bez przerwy fałszywym entuzjazmem. Co było dobrze widać w tekstach, które tu wymieniłem. Tekstach, za które ich autorzy domagali się wprost uznania i pochwał. Tak bowiem zawsze jest kiedy umiera ktoś, kto był dręczony. Jego dręczyciel ustawia się w pierwszym rzędzie żałobników i domaga się, by podziękowano mu za pomoc jaką okazywał zmarłemu. To jest rzecz do wielokrotnego zaobserwowania.

Trzeba jeszcze rzec kilka słów o fałszywych emocjach stale i systemowo obecnych w salonie24, który był także projektem badawczym. Wiem o tym z całą pewnością. Królikami doświadczalnymi w tym laboratorium byliśmy my wszyscy. Wymienię trzech autorów, którzy z premedytacją, a niektórzy wręcz na chama, dewastowali emocje czytelników, próbując za wszelką cenę zwrócić na sobie uwagę. Było to wynikiem zaburzeń po części, a po części planu, który był tam realizowany bardzo metodycznie. Władza i uzależnienie bowiem zaczyna się od zawłaszczenia emocji. Dlatego zawsze trzeba bardzo uważać od kogo przyjmuje się pomoc i u kogo się nocuje, kiedy człowiek nie ma gdzie spać. Wróćmy jednak do tekstów. Ktoś tu wczoraj zalinkował tekst Pawła Paliwody, który wiódł z Leskim emocjonalne bardzo spory. Nigdy nie wierzyłem w szczerość intencji Pawła Paliwody, a im więcej opowiadał on o swojej czułości i miłości dla biednych i pokrzywdzonych tym bardziej moja podejrzliwość wzrastała. Paweł Paliwoda zmarł, w okolicznościach mi nie znanych, ponoć także opuszczony przez bliskich. To jest symptomatyczne moim zdaniem, że ludzie dokonujący tak okropnych manipulacji wobec czytelników, odchodzą w samotności. Nie mnie to oceniać, ale i też nie mnie będą oceniać ludzie zajmujący się zawodowo budowaniem piramidalnych kłamstw. Teksty Paliwody, były w mojej ocenie czystą, cybernetyczną manipulacją, a jego deklaracje dotyczące mistycznych przeżyć religijnych ocierały się o śmieszność. Tym bardziej, że kiedyś napisał coś o swojej wycieczce do Włoch, coś co mnie uderzyło. Wstawił tam mianowicie zdanie – o bogowie, co za kobiety…Ja bardzo przepraszam, ale jeśli człowiek umieszczający na swoim profilu wizerunek archanioła Michała walczącego z szatanem, próbuje między wierszami dawać znaki kolegom, że było nieźle, a czyni to, bo czuje się bezpiecznie, to moim zdaniem nie ma o czym gadać. Pisanie i deklaracje składane przy pisaniu to szalenie poważne sprawy i nawet jeśli nie rozliczą nas z nich bliźni, to rozliczy nas Pan Bóg.

W salonie czynny był facet, który co roku umieszczał te same dwa, całkiem zmanipulowane teksty. Jeden był o tym, że milicja utopiła jego ojca, a on przez całe życie poszukiwał zemsty, prawie tak samo jak Bruce Lee w filmie „Wejście smoka”, drugi zaś to była zbeletryzowana historia dziewczynki z poczty polskiej w Gdańsku, która została poparzona przez miotacze ognia. Tekst był zrobiony według przepisu wyciągniętego wprost z notatnika bolszewickiego agitatora. Powtarzał się co roku i za każdym razem był eksponowany na samej górze. Ludzie rozczulali się tym i wierzyli, że człowiek, który potrafi włożyć tyle emocji w opisanie śmierci małej dziewczynki nie może kłamać. No to ja się przyznam, że ani przez jedną chwilę nie wierzyłem w to, że autorowi tych manipulacji towarzyszy choćby cień szczerej intencji.

Kolejny autor opisywał, na chama całkiem, że miał żonę Arabkę, którą zamordowali Żydzi w Izraelu i on został sam z trzema synami. Udawał przy tym, że ma raka i co jakiś czas straszył czytelników, że już, już odchodzi. Być może Pan Bóg w końcu go zabrał, nie wiem. W każdym razie w salonie znudził się wreszcie tym pisaniem i uśmiercił siebie, a potem udał własnego syna, lekarza z Krakowa, który na blogu poinformował o śmierci ojca i przyjmował kondolencje. To się wydało jednak i ludzie się mocno zdenerwowali, że ktoś ich tak brzydko robił w trąbę. Ja też dorzuciłem swoje trzy grosze. Pan ten napisał mi wtedy, że jesteśmy – on i ja – strugani z jednego kartofla, czy coś w tym guście. Otóż właśnie nie. I na tym polega żart. Wszyscy ci ludzie muszą używać nie pasujących do nich charyzmatów, żeby się uwiarygodnić. Dźwiganie tego przerasta ich i albo się powtarzają, albo się demaskują. W końcu litościwy Pan Bóg ich stąd zabiera. I wtedy cała czereda gamoni, która ten system manipulacji uwiarygadnia zaczyna wyć z rozpaczy, a wycie to jest li tylko – powtórzę – błaganiem o dobrą śmierć dla siebie. To było widać wczoraj w całej jaskrawości.

Tytułem podsumowania – ta banda nie może nas reprezentować, bo po pierwsze nie ma żadnej legitymacji do tego, po drugie jest systemowo nieskuteczna. To znaczy nie stworzy niczego, co może się oprzeć nie tylko burzy dziejowej, nie tylko manipulacji, ale zwykłemu kopniakowi.

Nie wiem do czego dokładnie służył salon, wiem, do czego służyli wymienieni autorzy. Jeden miał stymulować nachalną religijność, drugi nienawiść do Niemca, a trzeci do Żyda. I to było i jest nadal proste do odczytania. I nie zmienia w mojej ocenie tego faktu nic, nawet to, że jeden czy drugi nie żyje. Wszyscy umrzemy, prędzej czy później i jest to okoliczność banalna. Kwestia tylko ile prawdy po nas zostanie. Jeśli oni będą nadal pisać o Leskim to co piszą, za dwa miesiące żaden z nich nie będzie pamiętał kim był Leski. To wszystko na dzisiaj.

  32 komentarze do “Personalia”

  1. Jako „mistrz krótkiego komentarza” napiszę krótko:
    Na salonie24 pisali i piszą agenci lub pożyteczni idioci ☺
     

  2. Świetny, przenikliwy tekst. Dzięki!

  3. Mogli sie wlamac do mieszkania komunalnego. Podobno nie ma prawnych mozliwosci pozbycia sie takich nieproszonych lokatorow. Druga mozliwosc – sa licytacje na czynsz na mieszkania komunalne i wtedy za pare zlotych mozna komus pomoc. Krzysztof Leski byl samotny i opuszczony przez bliskich, ale tez niezmiernie naiwny. Konwencja, zeby bezposrednio dzielic sie wlasnoscia, a szczegolnie nieruchomoscia nie sprawdza sie, a zwlaszcza trudno oczekiwac przyzwoitego zachowania sie i wdziecznosci od uchodzcow z psychiatryka. Jezeli ktos ma problem, co zrobic z bezdziedzicznym majatkiem, to najlepiej przekazac na Kosciol albo na WOSP. Jurek ogarnia temat.

  4. Policja wie kto jest mordercą, bo  się morderca na Policję zgłosił. My nie wiemy, ale takie inwestigejszyn (zapewne naiwne):  posiadanie noża , sprawne operowanie nożem, poderżnięcie gardła, po morderstwie nie ukrył się przy swojej rodzinie, ale podjął decyzję że może polskie więzienie będzie lepsze od więzienia w jego kraju … pokornie oddał się w ręce polskiej Policji,  jakoś mi to  pasuje do obcokrajowca …

  5. Szkaradne towarzycho, po prostu banda.
     

  6. Zgodnie z podanymi informacjami Leski poznał lokatora w czasie leczenia psychiatrycznego. Wszystko co się stało wydaje się klasycznym rozwojem sytuacji przy pewnych schorzeniach.

  7. Krzysztof Leski dostawal pieniadze, poniewaz byl w potrzebie. Nie byloby tego problemu, gdyby wykonywal uczciwy zawod, jak jego ojciec.

  8. @ALL – trochę więcej logiki poproszę.
    Krzysztof Leski był $ milionerem. Miał 5% udziałów w Agorze czyli wydawcy  Gazety Wyborczej.  Być może, dzięki temu pisał konkretnie i mało konfliktowo. Nie miał potrzeby wchodzić w blogerskie nawalanki i jałmużny od Jankego też nie miał potrzeby brać ☺

  9. About Lech Walesa: he started the movement.
    Od 2:52 jest pokazana siedziba GW:
    https://www.gettyimages.co.uk/detail/video/presidential-election-campaign-poland-warsaw-lech-walesa-news-footage/813303896?adppopup=true
    Agora zostala zalozona w mieszkaniu u Wajdy. 
    W polskiej wikipedii data zalozenia 1992, w niemieckiej: 1989.
     
    Czyli paru kolesi wykupilo suterene w bloku. Potem byla transformacja, gielda, nastepnie udzialowcy: PKO, PZU, banki zagraniczne i NAGLE ci udzialowcy stali sie milionerami, rekinami z Wall Street, establishmentem.
    Ale nie tylko milionerami, bo oni wszyscy stali sie szanowanymi autorytetami. Jak Wajda, Bujak, czy inni by powiedzieli, ze czarne jest biale, to nikt nie smial protestowac. W kapitalizmie ten ma racje, kto osiagnal sukces finansowy.
    Krzyskowi nie wypadalo nie pobierac gaży od Salonu, bo przeciez on – milioner, autorytet, dawal nazwisko i reklame. 
     

  10. Jezeli jest mozliwosc dochodzenia roszczen za napisane I opublikowane teksty to popieram to,pozostaje kwestia oszacowania kosztow .

  11. Przed laty kiedy internet raczkował najbardziej innowacyjna w przyglądaniu się temu nowemu blogowemu obiegowi informacji była Gazeta Wyborcza. Było tam forum, na którym komentarz pojawiał się natychmiast po przesłaniu.  Wtedy nikomu się nie śniło o moderacjach ręcznych i automatycznych.  Była tam dyskusja o judaizmie. Okazało się że wśród komentatorów  znaleźli się znawcy tematu i zaczęli sypać nieprzyjemnymi cytatami.  Widać było wyraźnie, że prawda jest bronią najbardziej niebezpieczną. GW poległa w sposób spektakularny a miała przecież ocieplać wizerunek.  Pojawiła się więc u nich duża „innowacyjność”. Na początek aby spiłować ostrze krytyki GW wprowadziła szmonces aby obniżyć temperaturę merytoryczną a potem rozbiła forum na wąskie fora tematyczne.  Dzisiaj to już inne czasy,  czasy influencerów, tropicieli myślozbrodni i „mowy nienawiści”. Czym to się skończy ? Pewnie blokowaniem osób jeszcze zanim coś napiszą oraz blokowaniem przelewów dla niepokornych po uprzedniej likwidacji gotówki w ramach programu Polska bezgotówkowa. 

  12. Zajrzalem do internetu.
    Krzysztof Leski nadal nie zyje.

  13. W Wyborczej pisali, że współokator. 34 lata, mężczyzna. 
    Co mi stawia pytanie – jakie preferencje miał śp.K.Leski.
    Czy to zabójstwo podnosi statystyki przemocy w grupie osób o odmiennych preferencjach?

  14. Salonowa agora – Rozkwit i upadek

  15. Fałszywy trop – depresja to nie preferencje ☺

  16. Dokladnie…
    … czyli  sami swoi… i s24 to jest – ewentualnie jeszcze bedzie – portal wylacznie dla  AGENTOW  lub  IDIOTOW  !!!

  17. Super tekst! Szczególnie może interesujące dla takiej, jak ja, dawnej gwieździe szlomu (piątej wielkości, nie że coś!). Można się było zawsze domyślać, że szlom to bagno pełne dziwnych i pokracznych stworów i super-ciekawych wektorów, ale niestety nie miałem czasu i kompetencji na stosowne badania. Tutaj jest trochę tego info i fajnie.
    (Swoją drogą, czy ten… Leski mu było, tak?… Nie był także, m.in., i pedałem? Taka śmierć zdaje się dość typowa dla „wyżej postawionych” homosiów, przytulających kulawe kaczki.)

  18. „Szalom” of curse – nie wiem dlaczego „a” poznikało.

  19. W kwestii wynagrodzeń za teksty:
    Krzysztof Leski3 stycznia 2015, 00:2900TGV Napoleon
    Od 4 lat nie napisałem w s24 słowa. Ani posta, ani komentarza. I nie zamierzam. Dziś wyjątek. Nawet dwa. Jeden tu, drugi u Marcina Kacprzaka. Tu zwracam się do Małgosi, Giza 3Miasto, Yarca. Otóż podziwiam waszą niezłomną wiarę. W to, że cokolwiek zrobił Tusk, musiał zrobić źle. Kichnął? Zakazać kichania. Nawet moja skromna osoba uruchamia ten mechanizm: cokolwiek napisałem, na pewno skłamałem.Nie będę tu polemizował z setką bzdur w tym poście i pod nim. Wspomnę tylko, że udało się wam nawet odkryć, a potem nawzajem przekonać, iż to Napoleon III zbudował TGV. A w całym s24 przez 3 doby nie znalazł się nikt, kto by tę bzdurę zauważył. Admini przez trzy dni nie znaleźli czasu, by skasować licznie padające pod moim adresem oszczerstwa. Najśmieszniejsze zaś, że s24 świeżo zaproponował mi… stałą współpracę. Za pieniądze. Tą drogą odpowiadam: dziękuję, nie wejdę ponownie do kloaki, w której z upodobaniem tarzacie się od lat.
    ————–
    Czyli co? wcześniej ( do 2011) pisał za kasę, a gdy już przestał pisać, to po kilku latach nie przystał na ponowną(?) propozycję wzbogacenia się? Trochę się to nie trzyma przysłowiowej kupy.
    Miałem na Salonie bez mała milion odsłon bloga i jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy domaganie się za swoje wpisy wynagrodzenia. A ponieważ oprócz tego piszę „zawodowo” doskonale wiem, że zgadzając się na przekazanie praw autorskich miejscu, gdzie prace są publikowane, traci się prawa do tych tekstów. I to niezależnie od tego, czy dostawało się za nie pieniądze, czy pisało je „pro publico bono”.
    Pozdrawiam wszystkich fanów zmarłego i oczywiście fanów gospodarza – który oby żył wiecznie.
    Lesio
     
     

  20. Dżissus, co się dzieje z tym  laptopem!? „Of cOurse” of course.

  21. Ale te akcje spadły bardzo na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat (10 krotnie – nominalnie). W ujęciu realnym to prawie 20 krotnie. Może to go załamało? Masz dobry człowieku np. dzisiaj 30 mln zł, a potem 1,5 mln. I to nie dlatego, że skonsumowałeś, choćby na piękne panie. Samo z siebie stopniało. Można tego nie przeżyć.

  22. no na salonie, autor BeAeM w tekście „Krzysztof Leski vel LESKI”, pisze że nigdy nie uwierzy że w 6 dni po zabójstwie, w obcym mieście, ktoś podchodzi co policjanta i mu mówi… Natomiast autor uważa że ktoś deptał p. K. Leskiemu „po piętach”, autor sugeruje że błędem było uczestniczenie p. K Leskiego w  w jakichś audycjach Sumlińskiego i kogoś tam jeszcze   

  23. Corylusie, proszę  wspomnieć  o „niewolniku” w salonie 24g

  24. gdyby obejrzał film „Wilk z Wall Street” to by wiedział że stopnieje, a może film obejrzał ale nie uwierzył ?  

  25. Dajcie sobie spokój z tym gdybaniem. KL pochodził z rodziny Natansonów!
    Procent składany miał w małym palcu lewej nogi od urodzenia ☺
     

  26. Te rzekome sukcesy opieraja sie na kuglarstwie i nieustannym poszukiwaniu frajerow, ktorzy uwierza w ich kombinacje. Jesli trzeba, to wyrzyna sie nie tylko konkurencje, ale cale generacje, zeby nikt nie pamietal o tym, co bylo i nawet swoich nie oszczedzili. 
    23 stycznia odbedzie sie sped szabesgojow w Jerozolimie, a wszystkie te panstwa sa bankrutami. Co ciekawe, oficjalnie w Polsce nie ma antysemityzmu, ale nawet taki szabesgoj, jak PAD wie doskonale, ze musi lekko kopnac Zydow w d***, aby utrzymac  popularnosc wsrod elektoratu, bo to jest warunek sine qua non, zeby powalczyc skutecznie o druga kadencje.
    Jak nie dostana szybko tych 300 mld $, to pojda z torbami.
    Mieszkanie gierkowskie na Ursynowie 48 mkw bylo warte w 2007 roku 480.000 zl, czyli 240.000 $. 20 lat wczesniej zarabialo sie 20 $ na miesiac, czyli na takie mieszkanie trzebaby pracowac 1.000 lat, a Gierek zrobil to w 10 lat. Jakim cudem?…

  27. Tego typu ekonomia najmniej zasluguje na to, zeby byc traktowana jako nauka scisla i powinni zrobic wypierpol albo wypierpolin ekonomii z wyzszych uczelni.

  28. Ktoś zobaczył zdjęcie Krzysztofa Leskiego z ostatniego okresu życia. Wyglądał podobno bardzo źle, jak typowy, zaniedbany pacjent psychiatryczny.
     
    Prawdopodobnie porzucony przez rodzinę i środowisko.
     
    Tak to już jest –  w potrzebie szeregi „przyjaciół” rzedną. A najładniej ujął to zapytany o przyjaciół Leon Niemczyk. „Przyjaciele? Rozumiem, że chodzi Pani o znajomych?” „Nie – o przyjaciół.”  odpowiedziała dziennikarka, „Proszę Pani –  w życiu nie ma przyjaźni, są tylko znajomości.”
     
    Oczywiście w każdej tego typu sytuacji musi być rozpatrywana hipoteza najgorsza, po prostu z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Facet z mocnej rodziny, z przełożeniami historycznymi itd.  Ale tu raczej widać regularny życiowy i chorobowy ześlizg.
     
     

  29. W latach 80-tych to mieszkanie kosztowało na rynku wtórnym około 20 tysięcy dolarów.
     
    Była to wówczas gigantyczna suma. Licząc przeciętne zarobki ca 30 dolarów czarnorynkowych – wychodzi kilkadziesiąt lat pracy. Ale nie tysiąc 🙂
     
    Wynajem takiego mieszkania kosztował ca 50 dolarów miesięcznie.
     
    Dlatego większość młodych małżeństw mieszkała przy rodzicach, zanim coś tam nabyli czy wybudowali.
     
    Teraz wszyscy wynajmują, nikt nie chce mieszkać z rodzicami. A wynajmują, bo jednak ich stać.

  30. Sytuacja moze sie zmienic, jak zostanie wprowadzony podatek katastralny. Warto juz teraz zaopatrzyc sie w przyczepe kempingowa.

  31. Podatek od nieruchomości to kolejna kara za chęć posiadania.
     
    A właściwie nie kara, a metoda zarządzania stadem. Osobnicy przyciśnięci opłatami zawsze będą podświadomie wiedzieć kto tu jest Panem.

  32. Niech pan to opowie blogerowi marudzie. A skąd przy tym pewność, że oni wszyscy nie byli w tych kłamstwach podwójnie zakręceni?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.