sty 262018
 

Obejrzałem film zatytułowany „Dom zły”. Zrobiłem to przedwczoraj. Myślę, że powinniśmy mniej surowo oceniać pana Smarzowskiego, a przede wszystkim zrozumieć, że choćby nie wiem co się działo, żaden polski film nie ma szans na to, by zdobyć uznanie gdziekolwiek. Wszystkie bowiem, nawet te najgłupsze, są po prostu za dobre.

Obejrzałem bowiem także kilka innych filmów. Między innymi dwa belgijskie, jeden argentyński, jeden norweski, jeden francuski i jeszcze jakiś, nie jest to istotne jaki, chyba duński. Wszystkie te filmy nie trzymały żadnego ze znanych mi standardów. Były to dęte propagandowe historie wciskające widzowi na chama uchodźców, a jeśli nie uchodźców to tak zwaną swobodę obyczajową. To ostatnie było znacznie gorsze niż uchodźcy. Gorsze nawet niż ci sprzedawani w formie mocno zawoalowanej, poprzez parę detektywów, z których jeden jest Rosjaninem, drugi Arabem, a obaj naraz są piekielnie skutecznymi Duńczykami, walczącymi z niereformowalną, zbrodniczą elitą tego kraju. W tak zwanym świecie, jeśli idzie o filmy nie ma nic. Pustynia. U nas zaś, jest ten Smarzowski. To jest niezwykle sprytny pan, który wie, że dobry scenariusz robi się w ten sposób, że skleja się go z dwóch, albo trzech innych scenariuszy, najlepiej by były one całkowicie zapomniane, a jeden pochodził z USA, drugi zaś z Polski. Na to nakłada się tak zwaną intrygę, która musi mieć przynajmniej jedno pięterko. I to w zasadzie wszystko. Jeśli idzie o obsadę, to ona w polskich realiach nie ma znaczenia, bo ciągle gra ta sama załoga, która mogłaby zająć się koncertowaniem z repertuarem trash metalowym pod nazwą „Ryje”. Kto jest dzielnym porucznikiem, kto sprzedajnym prokuratorem, a kto podstępnym ubekiem nie ma w zasadzie znaczenia i oni mogą być do tych ról dobierani losowo, grając w marynarza. Najważniejsze jest to co napisałem – ryje. W filmie „Dom zły” mamy splecione na ścisło dwie historie. Jedną znamy z zapomnianego już nieco filmu „Listonosz dzwoni zawsze dwa razy”, który był pretekstem do pokazania jak Jack Nicholson odbywa stosunek płciowy z Jessicą Lange na stole w kuchni. Taki film dla młodzieżowego widza. Chodzi o to, że pamiętana ze starego King Konga i z Tootsie Jessica, która się bardzo podobała wszystkim, ma starego, zrzędliwego męża. On jej niczego nie kupuje, bija ją czasami, a ona się nudzi jak nie wiem co, ale przy tym jest tak zapiekła i twarda, że na widok tego całego Nicholsona, nie kładzie się od razu na stole i nie woła – teraz mnie, teraz mnie – ale patrzy nań pogardliwie i bez emocji. Te narastają w trakcie filmu i w końcu eksplodują, co młodzieżowy widz przyjmuje z entuzjazmem i wypiekami na twarzy.

Druga historia, którą pożyczył Smarzowski jest nieco poważniejsza i nie kończy się tak wesoło, jak ta z listonoszem w tytule. Nie wiem czy to pamiętacie, ale dawno, dawno temu, w sobotę przed południem, puszczali w telewizji stare spektakle teatralne. Tak stare, że można było w nich zobaczyć Jana Świderskiego. Ho, ho, tak, tak, kto go jeszcze pamięta. Dwa razy za mojego życia emitowano sztukę, której tytułu nie pamiętam, ale chodziło o to, że Jaśko wraz z Hameryki z dolarami. Wszystkie na niego czekajo, ale nie wiedzo już jak Jaśko wygląda, bo dawno wyjechał. W karczmie zaś, u Żyda, siedzi jakiś spity gość i dolary jemu z kieszeni wysypujo się…a jak mawia w tym filmie Jan Świderski – dolar ciągnie bardziej niż wódka, a nawet bardziej niż Jessica Lange…to znaczy on tam mówi inaczej, ale ja nie chcę używać wyrazów. W głowach protagonistów rodzi się więc pomysł, by te wysypujące się dolary zagospodarować jakoś z pożytkiem dla siebie. To zaś można uczynić jedynie przez poderżnięcie gardła ich właścicielowi, co też i następuje. Na koniec okazuje się, że ten zarżnięty to właśnie Jaśko. Jego matka zaś, która asystowała przy morderstwie i liczyła dolary wrzeszczy do kamery – bida była, bida była!!! Tak się ten spektakl kończy. Parasol i Stalagmit w życiu nie uwierzą, że takie rzeczy można było pokazywać w sobotę o 11 z rana.

I teraz tak – Smarzowski w obydwie te historie wprasował Dziędziela, Kingę Prajs, Jakubika i nieznanego mi z nazwiska gościa, który przez cały czas lata pijany, a na koniec podrzynają mu gardło. Z klimatu listonosza co dzwoni dwa razy został tylko stosunek płciowy, nie na stole na szczęście, bo ten nie amortyzuje niczego, a Kinga waży z 80 kilo, Jakubik zaś pewnie z setkę. Nie polecam tej akurat sceny, ale są inne.

To jest dopiero pierwsza warstwa filmu, którą nie każdy zniesie, bo scenografia jest jak z filmu o kosmitach według Szulkina. Wybierali same najgorsze peerelowskie wnętrza, gorsze nawet niż w moim domu w Dęblinie przed remontem. Nawet nie ma kuchni kaflowej tylko taka z cegieł. Na podwórku pełno błota, po którym pijany Dziędziel lata z siekierą, cały czas pada sztuczny deszcz, co łatwo poznać, po tym, że na koniec, w liście płac są jakieś trzy nazwiska, a obok nich funkcja określona jako „obsługa kranu”. Myślę, że chodzi o hydrant choć mogę się mylić. Dziędziel gra w tym filmie to co zwykle i Jakubik też to co zwykle. Kinga zaś musi coś ze sobą zrobić, bo nie zasługuje na takie role. No, ale mamy jeszcze wyższą warstwę narracyjną, a nad nią najwyższą, której się domyślamy, ale tylko wtedy kiedy jesteśmy osobami tak silnie intuicyjnymi jak na przykład ja. Kiedy po raz pierwszy padło słowo pozorant, już się od tego filmu nie oderwałem, choć pokazywali wcześniej Jakubika w aranżacjach znanych i tak przez wszystkich nielubianych, że nic nie zdradzało niespodzianek. Jaki jest początek i koniec tej podstawowej narracji, już się pewnie wszyscy domyślili. Jakubik, po stracie żony wyjeżdża w nieznane, do samotnego pegeeru w górach. Kiedy jest na miejscu, w ulewnym deszczu wchodzi do przypadkowej chaty, gdzie Kinga myje się nad miską, pokazując piersi. Gryzie go pies, a my doznajemy uczucia nieprzyjemnego rozdrażnienia, albowiem Jakubik ma na sobie dżinsy. Jasna cholera, jest rok 1981 albo 1982, kto nosił wtedy dżinsy i łaził w nich po błocie? Na pewno nie zootechnicy w Bieszczadach. Jakubik zapoznaje się z Kingą i jej mężem Dziędzielem, a wszystko zmierza do opisanego tu już finału. Po drodze mamy jednak jeszcze układanie biznesplanu związanego z masową produkcją nielegalnego alkoholu. Ten Jakubik z Dziędzielem chce sprzedawać żołnierzom radzieckim z pobliskiej jednostki. I teraz głos w kwestii realiów epoki – ile do cholery było radzieckich jednostek w południowo-wschodniej Polsce w tamtych czasach? Moim zdaniem ani jednej. Chodzi jednak o coś innego. O to, że Jakubik ujawnia ile pieniędzy ma ze sobą. Dziędziel też ujawnia ile ma pod podłogą, ale to jest pułapka. Kładą Jakubika do łóżka w pokoju syna, który akurat gdzieś zabalował. To jest ten Jaśko ze starej sztuki ze Świderskim. Kiedy Jakubik obnaża swoje włochate cielsko i stoi w samych gaciach, przychodzi do niego Kinga, no i wiecie…Po wszystkim Jakubik demoluje emocje Kingi i wyrzuca ją za drzwi, czym odbiera sobie resztki sympatii widza. Potem, chcąc przetrzeźwieć wyłazi gdzieś na dwór, a kiedy wraca zastaje Dziędziela i Kingę nad swoim łóżkiem. Na łóżku zaś leży „Jaśko” czyli Marian z poderżniętym gardłem. Dziędziel bowiem w tak zwanym międzyczasie postanowił, że zrobi ten bimbrowniczy sukces bez Jakubika, ale z jego pieniędzmi. Kinga zaczyna wrzeszczeć wniebogłosy, a Dziędziel nie potrafi ukryć zdziwienia, oto miał zarżnąć Jakubika, a zarżnął Mariana czyli Jaśka. Potem zaczyna się dzika gonitwa po obejściu.

My się tego wszystkiego dowiadujemy nie od razu bynajmniej, ale kawałkami, obserwując całkiem inną, o wiele poważniejszą intrygę.

W tym pegeerze toczy się od dawna śledztwo w sprawie zniknięcia zootechnika, który wykrył jakieś nieprawidłowości związane z dysponowaniem mieniem państwowym. Złodziejstwo znaczy wykrył i był na tyle nierozsądny, że poleciał z tym do komitetu wojewódzkiego, słusznie mniemając, że milicja mu nie pomoże. Potem zniknął, a na jego miejsce przyjechał Jakubik. No, ale nie dotarł dalej niż do chaty Dziędziela na swoje nieszczęście. W drugiej warstwie narracji widzimy, jak przywożą Jakubika, do spalonej już chaty Dziędziela na wizję lokalną. Ma na sobie ubranie z zakładu karnego i jest ostrzyżony na zero. Razem z nim jest kilku milicjantów, w tym ciężarna pani technik oraz pijany w trupa prokurator, który grozi funkcjonariuszom, że jak nie znajdą pozorantów do odgrywania scen, które mają być filmowane, to wszyscy idą siedzieć. Nikt się tym oczywiście nie przejmuje, prokuratora pakują do nyski, żeby przetrzeźwiał i szukają tych pozorantów. W końcu znajdują – jakąś kobiecinę i jej bezzębnego, a najpewniej też upośledzonego syna. Oni to właśnie przynoszą na plan, to znaczy do chaty Dziędziela całą baterię półlitrówek z wódką. Milicja zaczyna pić. Nie pije tylko porucznik. W czasie czynności służbowych do chaty podjeżdża czarna Wołga, co może oznaczać tylko cholerne kłopoty. W środku siedzi bowiem ubek w charakterystycznej czapce a la Nicolae Ceausescu i trzyma na kolanach teczkę. Z tej teczki wyciąga różne materiały, które dotyczą zaginionego zootechnika i domaga się wprost, by sprawie ukręcić łeb. Jakubika zaś trzeba posadzić jako politycznego kryminalistę (był w Radomiu w 76 i są na to dowody), co wymordował rodzinę samotnie mieszkającą na odludzi, a potem resort wyśle go za granicę, żeby tam wmieszał się w środowisko emigracji politycznej, którą będzie kompromitował. Młody porucznik strzyże uszami, nie nie wierzy za bardzo w to co mówi ubek, ale w pułapkę wpada gładko. Od razu bowiem zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie tego zootechnika, takie swoje, prywatne. Okazuje się bowiem, że ten zootechnik to był gej, który miał jakieś relacje z księdzem. Poprawne relacje, żeby nie było. Ksiądz zaś, któremu on się zwierzał, wręcza porucznikowi wszystkie kompromitujące lokalną elitę i funkcjonariuszy resortu papiery. To jest ciekawy wątek, ale też nieprawdopodobny, bo widać w trakcie tych czynności, jak rozwścieczony naród spod sklepu spożywczego wybija w milicyjnym fiacie przednią szybę. Kurna, dzisiaj by nie wybili, a co dopiero wtedy…Porucznik ma też inny problem – jeden z jego podwładnych, sympatyczny chłopak, trochę głupieje po wódce. Ostatnio w Ratuszowej śpiewał po pijanemu hymn Związku Radzieckiego i oddawał przy tym mocz wprost na sali. W obecności licznych świadków rzecz jasna. Porucznik, który nie raz wyciągał go z kłopotów, musi to zrobić i teraz. No, ale o sprawie wie już ubek i mówi – i jeszcze tego Jasiaka musicie wystawić, bo dość już nawywijał. No, ale porucznik, który jest szlachetny nie chce niszczyć kolegi. Ubek ma jednak jeszcze jedno zdjęcie, widać na nim siedzącą przy stoliku parę uśmiechniętych ludzi, którzy coś do siebie szepcą, mają najwyraźniej jakieś tajemnice….Jedną z nich jest właśnie nasz porucznik, a drugą ciężarna pani technik. Rodzi się – jak mawia Grzegorz Braun – kontrowersja, kto jest do cholery ojcem tego dziecka…ten co polewał wódkę, ten w czapce z daszkiem czy może nasz porucznik w uszance? Najlepsze jest, że wszyscy to wiedzą z wyjątkiem tego w czapce z daszkiem, który ma być prawnym opiekunem dzieciaka.

W tym momencie jeszcze nie dostrzegamy, że coś jest nie tak. Widzimy to dopiero wtedy kiedy ubek pojawia się po raz drugi, a porucznik zaczyna go straszyć ujawnieniem materiałów, które dał mu ksiądz. Ubek patrzy na niego uważnie – na porucznika znaczy i mówi – proponuję remis. To jest odzywka dla idiotów, bo my widzimy, że jest już po wszystkim. Milicja zaczyna wozić panią technik po szpitalach, ale za każdym razem przywożą ją z powrotem do tej chaty Dziędziela, chodzi bowiem o to, by komuś, to znaczy prawdziwemu ojcu dziecka, puściły nerwy. Prokurator okazuje się nie być wcale taki pijany, a Jasiak, który nagrywa całą wizję lokalną mówi w pewnym momencie do Jakubika – spieprzaj stąd, bo chcą cię zabić. Jakubik mu wierzy i ucieka. Nie będę Wam opowiadał do końca tej fabuły, powiem tylko o co chodziło i dlaczego dobrze to świadczy o Smarzowskim. To co widzimy, nie jest w istocie tym co widzimy, a w scenach z milicją, wszyscy z wyjątkiem autentycznych pozorantów, to znaczy starej kobiety i jej syna wariata, coś udają. I to jest piękne, dobrze rozegrane narracyjnie oraz ciekawe. Oczywiście realia tak nie wyglądały, ale to tylko film, mocno przejaskrawiony film. Dobrze by było, gdyby następnym razem Smarzowski nie przesadzał tak bardzo z detalami i tak zwanym klimatem. W obejściu zbrodniarza nie zawsze pada deszcz, a do roli Nicholsona nie koniecznie trzeba angażować Jakubika. Dobrze by było też, gdyby się zdecydował nie mieszać razem aż trzech historii, dwie w zupełności wystarczą.

Na tle filmów zagranicznych ten „Dom zły” to jest arcydzieło i majstersztyk, ale….Pomimo budowania wspólnego, europejskiego domu, języki ludów tę Europę zamieszkujących są tak różne, doświadczenia tak inne, kryteria oceny jakości tak rozbieżne, że żaden polski film nie może się tam podobać. Nikt go nie zrozumie na poziomie niuansów. A te są, mniemam najważniejsze. Smarzowski chciał zrobić sukces, połączył kilka ciekawych historii w jedno, ale nie ma komu, poza nami tutaj, tego ocenić. Widz patrzy i myśli – jeszcze jedna historia o wykolejeńcach – a to nie jest prawda. To jest film o metodzie i uwikłaniu, a także o tym, że nie da się uniknąć prawdziwych niebezpieczeństw.

Przypominam, że na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl trwa promocja książek i czasopism. Baśń czeska i amerykańska po 10 zł, Baśń III po 15, tak samo Łowcy księży oraz Straż przednia. Nawigatory także po 10, ale ubywa ich w zastraszającym tempie, więc trzeba się spieszyć.

  80 komentarzy do “Przepraszam polskich filmowców”

  1. „Dwa razy za mojego życia emitowano sztukę, której tytułu nie pamiętam”

    Niespodzianka roztworowskiego z 1978.

  2. Sztuka ze Świderskim to była stara dobra tragedia  Karola Huberta Roztworowskiego pt. „Niespodzianka” z 1929 r.  Sztuka była nagrana dla tvp w 1978 a Świderski był reżyserem. Nie tylko fan filmu amerykańskiego i wielbiciel Jessiki Lange ale i wielbiciel dramatów prawie młodopolskich ten Smarzowski. A jaki oryginalny. Hameryka, dulary i polski chłop – to nawet rodzice dzieciaka zaszlachtują. Takie uny so te Polaki.
    http://teatrtelewizji.vod.tvp.pl/596064/niespodzianka

  3. funkcja określona jako „obsługa kranu” – ten kran z czymś mocniejszym musiał być, bo na trzeźwo to nawet tak znamienici aktorzy nie uciągną takiej sztuki.

  4. „kran” to dźwig z kamerą. Do panoram i ujęć z góry. Nazwa pewnie przyszła z ZSRR.

  5. Jedno ujęcie było z góry, filmowali lecącą w kierunku kamery półlitrówkę

  6. Witam.

    Witam.

    Warto jeszcze dodać (tak precyzyjny opis filmu że aż „szczęka opada”) czemu porucznik, jedyny niepijący z ekipy milicyjnej, rzeczywiście nie pił i cały czas chodził smutny. Poza tym chapeau bas.

    Pozdrawiam

  7. Na koniec prokurator wręcza jednemu uwikłanemu co rzucił siekierką (skutecznie w … nie dopowiem) no co wręcza ? Paszporty dla rodziny,  do naszego ulubionego miejsca emigracji, gdzie za godzinę pracy salowa miała 18 USD a w Polsce miała 18 USD na miesiąc.

  8. tzn nie w Polsce ale w PRL miała salowa takie dochody jak 18 USD na miesiąc, bo film się dzieje w czasach PRL. Niuanse nie zrozumiałe dla tych co nie żyli w PRLu

  9. Filmy zagraniczne są po prostu znacznie prostsze niż polskie. Nie trzeba rozmyślać o co w nich chodzi, dlaczego oni go gonią, czemu on się ukrywa albo nie ukrywa.

  10. OT: Tymczasem Teatrzyku WSIowa Hucpa ciąg dalszyW mieszkaniu Michała Tuska, syna przewodniczącego Rady Europejskiej, wybito szyby. Kamery nagrały sprawców z nacjonalistycznymi hasłami na koszulkach. Policja ich nie znalazła i umorzyła dochodzenie.
    Michał Tusk z żoną i trójką dzieci mieszka w kamienicy w GdańskuWrzeszczu. 3 września ub.r. , gdy razem z dziećmi wrócił do mieszkania, zobaczył na podłodze szkło. Po chwili zobaczył wybite okno i leżącą w kuchni cegłę. Syn premiera natychmiast zgłosił sprawę na policję. Ta zabezpieczyła monitoring z pobliskich kamer. Jak się szybko okazało, jedna z nich zarejestrowała podejrzanych. Była to grupa mężczyzn z nacjonalistycznymi hasłami na ubraniach, którzy na nagraniach wymachują pięściami i wznoszą jakieś hasła.

  11. Podziwiając nieustannie talent Gospodarza do barwnego opowiadania największych gniotów, nie tylko filmowych, tudzież zamiłowanie do prowokacji, pochwałę Smarzowskiego pominę milczeniem. Tym bardziej, że pan reżyser postanowił pociągnąć wątek „kościoła upadłego„, wykorzystując wymienione w tekście ryje:

    http://www.dziennikzachodni.pl/serwisy/kultura/premiery-filmowe/a/casting-w-katowicach-smarzowski-kreci-nowy-film-bedzie-o-kosciele-katolickim,12310277/

    Pewnie w związku z tym (przecież każdy dziennikarzyna może aspirować do zawodu scenarzysty) na Onecie przez kilka dni wisiał odpowiednio ilustrowany taki tekst, który potem został głęboko ukryty, również przez samego autora:

    https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/po-tym-zabojstwie-przestalem-wierzyc-w-boga-czy-to-ksieza-zabili-roberta-wojtowicza/z882hme

  12. czekam na równie dogłębną recenzję „Drogówki” 🙂 (na pewno nie jest to gorsze dzieło, niż 'Dom Zły’)

  13. oczywiście poprzedni wpis nie był do Chlora

  14. Kran to chyba nie od wody/deszczu, tylko taki dźwig do kamery. Chyba, że to żarcik sytuacyjny i nie zrozumiałem konwencji. Pozdrawiam

  15. W Czarnej pod Tarnowem przez lata, aż do końca peerelu wojsko radzieckie, chyba z setka żołnierzy. Do dziś pozostały ruiny ich stołówki, baraczków, ubikacji gospodarczych i pieron wie co jeszcze.

  16. Koniec końców we wszystkich filmach Smarzowskiego chodzi o to, o co chodziło na przykład we wszystkich komediach Barei – żeby pokazać, jak głupi, beznadziejni, obciachowi, krętaccy, tandetni etc. są ci Polacy.

    Żeby połechtać ego świeżo wyawansowanego społecznie półinteligenta, takiego, co to jeszcze z dzieciństwa czy młodości pamięta te zabłocone podwórka u babci na wsi, te wiejskie wesela u rodziny (stąd te rustykalne kimaty w wielu filmach Smarzowskiego, odbiorca musi zobaczyć coś, co zna i kojarzy), ale on przecież jest już ponad to. On już jest z miasta, chodzi do teatru i kupuje książki w Empiku, a czasami nawet je czyta. I jak każdy młody, wykształpony, z dużego miasta, wyniośle pogardza całym tym wsiowym polactwem.

    Swoją drogą – jaka musi być kondycja intelektualno-moralna tego wyawansowanego społecznie półinteligenta, że aby bez żadnych dysonansów i wątpliwości mógł poczuć się lepszy i odczuć swój awans, trzeba mu odmalować aż takie tragiczne patolstwo, jakim operuje Smarzowski.

    Ale chodzi też o co innego. I tak sobie myślę – Bareja miał za zadanie Polaka jedynie obśmiać. Smarzowski dostał zadanie ambitniejsze – on ma Polakiem do obrzydzenia przerazić. Po co?

  17. To samo miałem napisać o dzisiejszej notatce.

    A co do linków, to:

    ad 1) Nóż się sam w kieszeni otwiera. Mam 3 pytania, po pierwsze czemu nie Wojtek tylko już Wojciech? Po drugie czy będą w tym jakiekolwiek publiczne pieniądze, a po trzecie nawet jeśli nie (a tym bardziej jeśli tak) co na to nasz kulturalny pan Gliński, który przecież na niejednej mszy się chętnie pokazuje. Ja już wiem co on na to – da Wojtkowi kasę na ten kolejny serial o powstaniu państwa polskiego.

    ad 2) cytuje „Przestałem wierzyć w Boga, obraziłem się na niego”. Logika faktycznie rodem z wyborczej i onetu.

  18. Wziąłbyś szefie i zobaczył czym się jara tera Ameryka, czyli film który za miesiąc  dostanie najwięcej oskarów’2018.  Zarys jest na wiki https://pl.wikipedia.org/wiki/Kszta%C5%82t_wody (tylko to nie jest fantasy!)

    Tam to jest dopiero namieszane motywów i historii: Piękna i Bestia, mobbing, radziecki dobry szpieg o żydowskim wyglądzie, ratujmy zwierzęta też ludzie, metodyka GRU/KGB, nieugięty/nieustraszony Amerykanin, sąsiad gej/artysta niespełniony, zoofilia jest wspaniała, Casablanca i na koniec zabili go i uciekł w ścisłym połączeniu z żyli długo i szczęśliwie . No i najważniejsza scena ze śpiewającą niemową. Nie dałem rady (brak sił) tego na raz obejrzeć.

    AL

  19. „Żeby połechtać ego świeżo wyawansowanego społecznie półinteligenta, takiego, co to jeszcze z dzieciństwa czy młodości pamięta te zabłocone podwórka u babci na wsi, te wiejskie wesela u rodziny (stąd te rustykalne kimaty w wielu filmach Smarzowskiego, odbiorca musi zobaczyć coś, co zna i kojarzy), ale on przecież jest już ponad to. On już jest z miasta, chodzi do teatru i kupuje książki w Empiku, a czasami nawet je czyta. I jak każdy młody, wykształpony, z dużego miasta, wyniośle pogardza całym tym wsiowym polactwem.”

    Trochę, bez obrazy, ale bredzisz.

    Mnie bardzo brakuje prawdziwych wiejskich wesel z tymi wszystkimi przygotowaniami, podestem do tańczenia, fałszującą czasami orkiestrą, itp itd Nie było rezerwacji sali z rocznym wyprzedzeniem, sklepowej wódki i restauracyjnego jedzenia. No ale ja to chyba jakiś inny jestem 😉

  20. komu nie brakuje? Chodziło chyba o to, że im dalej chłop chce uciec od wsi tym bardziej wieś z niego wychodzi.

  21. „na pewno nie jest to gorsze dzieło, niż ‚Dom Zły’”

    Mnie się „Drogówka” podobała 🙂

  22. „Chodziło chyba o to, że im dalej chłop chce uciec od wsi tym bardziej wieś z niego wychodzi.”

    Słaby jestem w „aluzjach” 😉

  23. E tam.

    Co to za film, gdy nie gra czołowy amant współczesnego polskojęzycznego kina czyli Karolak.

  24. a „Wołyń” to arcydzieło sztuki filmowej

  25. Z takiej ilości treści HBO nakręciłoby 4 sezony po 8 pięćdziesięciominutowych odcinków, byłyby smoki i zombie

  26. Nie widziałem „Wołynia”.

  27. Niezupełnie o to mi chodziło, żeby wyśmiewać wiejskie wesela (nawiązywałem tu oczywiście do innego filmu Smarzowskiego) i naprawdę nic przeciwko nim nie mam. Chodzi mi o to, że cała ta tendencja wyszydzania lub wręcz zohydzania ”wiochy” czy ogólniej, prowincji,, jaką widzimy w polskim filmie, w polskiej literaturze, w pop-kulturze, we wszelkich stereotypach zbudowanych na potrzeby przekazu medialnego, stąd się właśnie bierze, że jest to przekaz skierowany do osób, którym z takiej ”wiochy” wyrastają nogi, ale bardzo by chcieli być utwierdzeni w przekonaniu, że teraz to oni są już ”miastowi” i w ogóle, wesela mają rezerwowane z rocznym wyprzedzeniem, a pierogi z jarmużem. Żeby się mieli od czego odciąć, żeby się mieli nad co wynieść, musi to być coś dla nich rozpoznawalnego.

    Pan się nie próbuje od wiejskiego wesela odciąć ani nad nie wynieść – i bardzo dobrze. Ale niech Pan sobie obejrzy ”Wesele” Smarzowskiego, to Pan zobaczy, jakie niektórzy ”wyawansowani” muszą mieć głębokie, jak by to powiedział nasz Autor, deficyty.

  28. Miejmy nadzieję, że scenariusz do tego nowego filmu Smarzowskiego o kościele napisze Krzysztof Pieczyński. Tylko on jest w stanie zagwarantować takie arabeski intrygi w tym przecież niełatwym temacie, jakie na przykładzie „Domu złego” zaprezentował nam coryllus. Tytuł będzie „Kościół zły”, to chyba oczywiste.

  29. OK 🙂

    Aż sprawdziłem jego dorobek i wyszło, że tylko tą nieszczęsną „Drogówkę” widziałem.

    Moja „strata” 😀

    Pozdrawiam

  30. Lepiej „kościół zły a katolicki najgorszy” – z takim tytułem wszystkie możliwe oskary nasze.

  31. >pamiętana ze starego King Konga Jessica…

    A tu pamiętana z jeszcze starszego filmu Fay Wray alias Fray Bray czyli mąż nie wydolił

  32. za granicą standard percepcji jest dostosowany do najgłupszego widza, który zna i używa faktycznie w angielskim maksimum  400 słow. Pochodzi z rozmaitych części świata i rozmaitycvh kultur.  Taki konsument produktu przemysłu filmowego  po prostu nie byłby w stanie zrozumieć żadnych podtekstów,  dwuznaczności, niuansów i mrugania okiem. A jeśli nawet to w sporej części zupełnie niezgodnie, czy nawet odwrotnie, niż  w  intencji scenariusza.

  33. Co do intryg to polecam serial „Gomorra”.

  34. „Wołyń” to bez wątpienia arcydzieło. Ten film (plus lektura paru artykułów w Wyborczej) potrafi zmienić ludzi. Niedawno zgadałem się w pracy z miłośnikiem twórczości Smarzowskiego. Od słowa do slowa, udało się mi, prowokatorowi, doprowadzić do konsensusu że właśnie „Wołyń” to jego magnum opus. Potem zaczęliśmy gadać o Wołuniu jako wydarzeniu historycznym i o powstaniu Chmielnickiego… no i początkowo nie wprost ale wkrotce wprost człek ten oświadczył że on Polski nienawidzi jak tylko można nagorzej (tzn. przepraszam, on oczywiście użył zwrotu „tego kraju”), że nie ma na świecie narodu bardziej plugawego, nieudacznego i nienawistnego niż Polacy i on tylko dlatego tutaj jeszcze w korpo na terenie Polski pracuje, że nie załatwił sobie wszystkiego co potrzebne by się osiedlić w Holandii na stałe (gdzie dotąd sezonowo pracował w jakimś monstrualnym magazynie spożywczym jako wózkowy, ale i tak za większe pieniądze niż za biurkiem w korpo). Szczerze oświadczył że wszystko co Polakom Ukraińcy wyrządzili było słuszne („bo Polacy ich wyzyskiwali”) a dopytany czy rozrywanie końmi i wypruwanie dzieci z brzuchów matek też powiedział że też. Kiedy to mówił, bił z niego taki zapał, że gdyby miał pod ręką widły zamiast laptopa, to by w biurze urządził rzeź. Ciekawe czy Smarzowski wie kim są jego wielbiciele.

  35. W ”Domu złym” Bartłomiej Topa gra jedynego milicjanta, który nie pije, a w ”Drogówce” gra jedynego policjanta, który nie bierze. Oczywiście źle przez to kończy. To też jest taka dość kliszowa formuła w tym przekazie – jedyny uczciwy w tym całym do cna zdemoralizowanym świecie…pardon, chciałem oczywiście powiedzieć kraju, ”W tym chorym kraju”, jak niektórzy zaczynają swoje uczone wywody.

    W ”Weselu” za takiego jedynego, przyzwoitego robił Maciej Stuhr, tyle, że on był przyjezdny. W tym dziele Smarzowski też sięgnął do kilku inspiracji, bo nie tylko do Wyspiańskiego, ale i do filmu ”Ostatnie takie trio”.

    Bareja też lubił formułę jedynego przyzwoitego w całym tym chorym kraju. Np. ”Nie ma róży bez ognia” albo ”Brunet wieczorową porą”.

  36. ciekawe, kto narzucił tego rodzaju postrzeganie prowincji, bo ma ono wiele wspólnego z judejskim traktowaniem ludzi „brudnych rąk (am-ha;arec), uznawanych przez zwłaszcza faryzeuszó, ale także mieszkańców Judei za półpogan, takich nie do końca koszernych. Brudnych ( w odróżnieniu czystości rytualnej), marnie wykształconych, zacofanych,  i z tych względó pogardzanych, ergo traktowanych jako ludzie gorszego sortu, mało wartych w hierarchii teokracji judejskiej. Np. mieszkańcy Galilei byli tak traktowani (sekta Jezusa Nazarejczyka) . Po roku 30 -tym (Pasja Jezusa) ten ostracyzm Judejczyków odnośnie Galilei  jeszcze się pogłębił i zepchnięto ją  do kategorii Samarii, nie uważanej w ogóle za żydowską.

    Powojenne elity chazarokomusze monopolizujące edukację, media i kulturę  „zjudaizowały” widzenia społeczeństwa i jego  hierarchii społecznej

  37. Nie może nie wiedzieć. Jak się ma zadanie, żeby do kogoś dotrzeć z konkretnym przekazem, target musi być dobrze rozpoznany.

  38. Film tak, bo przekłada książkę, serial gloryfikuje bandytów.

  39. Może w tym wyszydzaniu i zohydzaniu ”wiochy” chodziło zawsze o to, żeby odciągnąć ludzi ze wsi i przejąć ziemię uprawną oraz kontrolę nad rynkiem żywności?

    Ale na pewno nie tylko, bo np. fabuły Barei osadzone są jednak w mieście. Musi też chodzić o zohydzenie półinteligentowi polskości, żeby on się tej polskości wstydził, żeby z tych karykatur rechotał, brzydził się nimi i klepiąc się z zadowolenia po brzuchu mówił: ”na szczęście ja taki nie jestem” (tymi słowami swego czasu zakończył się wywiad z Jakubem ”Kubą” Wojewódzkim – było tam mniej więcej 5 stron maczkiem utyskiwań i biadoleń w wykonaniu dyżurnego młodzieżowca IIIRP, lat coś ok. 60, jaka to straszna jest ta Polska, pardon, ”ten chory kraj” i jacy straszni są Polacy pod każdym względem i w każdych okolicznościach, a wszystkie te żale i złorzeczenia spointowała rzucona całkiem na serio konstatacją: ”a najgorsze jest to, że Polscy ciągle narzekają, no na wszystko i wszędzie narzekają – na szczęście ja taki nie jestem”).

  40. W żargonie polskiego półświatka filmowego „kran” to spolszczenie od „camera crane” (kamera krejn) – żuraw/dźwig kamerowy.

  41. Smarzowski jest kontynuatorem nurtu zapoczątkowanego przez Cywińską w „Bożej podszewce”, która w tej samej poetyce ukazała przedwojenną prowincję (czytaj ziemiaństwo). A przypomina to przeróbkę „Nocy i dni” na porno-zombie. U Smarzowskiego mamy „Sami swoi” porno-zombie-gore. Problem w tym, że u nas te przeróbki robią za mainstream. A widz dwudziestoparoletni po obejrzeniu „Drogówki” pokiwa głową i powie „straszne, ale to cała prawda”, choć jako żywo pijanego policjanta na oczy nie widział.

  42. „Jeśli idzie o obsadę, to ona w polskich realiach nie ma znaczenia, bo ciągle gra ta sama załoga, która mogłaby zająć się koncertowaniem z repertuarem trash metalowym pod nazwą „Ryje”. Kto jest dzielnym porucznikiem, kto sprzedajnym prokuratorem, a kto podstępnym ubekiem nie ma w zasadzie znaczenia i oni mogą być do tych ról dobierani losowo, grając w marynarza. Najważniejsze jest to co napisałem – ryje. ”

    Bardzo trafna ocena naszej kinematografii .. RYJE …Dyżurne ryje..

    „..że nie da się uniknąć prawdziwych niebezpieczeństw. ”

    Bolesny stały fragment gry w tym naszym zapyziałym socjalistycznym państwie . O tym trzeba pamiętać,że to jest właśnie stały fragment gry .. Jeżeli ktoś sobie tego nie uzmysłowi, to niestety czeka go wariatkowo, a w najlepszym razie jakieś inne choróbsko …

  43. Cale dziecinstwo i wczesna mlodosc jezdzilam regularnie na podkarpacka wies do moich Dziadkow, oraz kilka wsi dalej – do ciotki, i nigdy nie widzialam tam syfu,  jaki pokazuje Smarzowski. Nawiasem mowiac, tego filmu tez nie obejrzalam, ale opis jest tak dokladny, ze wystarcza:)

  44. Ja go widze w roli glownej. Z pewnoscia bylaby to jego rola zycia.

  45. Nie wiem dokladniez czego to „ryjostwo” wynika, ale uderzylo mnie niedawno (patrzac pobieznie na pare fragmentow seriali i zwiastuny filmow) jak brzydko starzeja sie polscy aktorzy. Wiekszosc ma niebezpiecznie spuchniete, na styl „ruski”, twarze. Oni chyba wszyscy chleja na potege, albo sie niezdrowo odzywiaja.

  46. pytacie po co i komu taki Smarzowski potrzebny.

    Zapomnieliście o instytucji kozła ofiarnego. Raz w roku Żydzi rytualnie zrzucali swe roczne grzechy na biedne zwierzę, a następnie zbiorowo je zabijali -i już po klopocie : byli czyści. Jeszcze niedawno w Salamance, gdzie ongiś była duża judejska wspólnota odbywało się to w ramach „pielęgnowania tradycji ” i turystyczna gawiedź patrzała (nie wiedząc o co chodzi) jak zrzucają kozła z wieży.  Nie wiem czy jeszcze się to odbywa -moze „obroncy praw zwierząt” juz nie pozwalają.

    Otóz takim kozłem ofiarnym od dawna jest Polska -zrzucają na nas wszystkie swe grzechy zaniedbania w sprawie Holocaustu, samobójstwo Zygielbojma przed wejściem do gminy żydowskiej w Londynie itp.

    Trzeba nas tak obrzydzić, żeby nikt nie stanął w naszej obronie GDYBY…

    Tak jak tekst traktatu rozbiorowego, gdzie zgodnie 3 zaborcy oświadczają (w tym KATOLICKA) Austria!, że czynią to po wsze czasy  aby już nigdy ta zacofana, obskurancko katolicka Polska nie powstała (cytuję z pamięci).

    ALe -Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy -Austria już oberwała: z królestwa, gdzie „slonce nie zachodzilo” zostało małe państewko, obrane z ziem nawet przez Wlochy.

    I na reszte przyjdzie czas.

  47. a tytuł: „Kościół – formatowanie zła” – to apropo jego wypowiedzi po incydencie na przystanku w Wwie.

    Czy są takie egzorcyzmy, które mogłyby pomóc w tym przypadku? – chyba nie…

  48. Co do Smarzowskiego..To napiszę tak,żeby nie tracić czasu ..  Na bezrybiu i rak ryba.. 🙂 Co dla Ciebie znaczy termin Arcydzieło? Sądzę ,że chyba go nadużywasz ..  🙂

  49. bo dziś prawdziwych aktorów juz nie ma…

    https://vimeo.com/51364262

  50. w taka optykę wpisują się również kabarety, rysownicy-satyrycy (Mleczko i nurt okołomleczny), seriale w rodzaju „Kiepscy” (główny  cwany obibok, cham dureń
    i prostak afiszujący się ciągle jako „katolik”), i generalnie narzucany  schemat ideolo.

    Ci MWzWM, wyrzucający tradycję i obyczaje rodziców i dziadków niczym słomę z gumiaków, odcinający się od nich ostentacyjnie, bo wmówiono im że postępem jest harówka w korpo, po to  aby móc spłacać debety w banku.

    A ten finansowy niekończący się kierat to nagroda za ich  zaprzaństwo i wiarołomstwo.

    A stręczyciele na usługach korpo wmawiają MWzWM , że tak właśnie awansują na pełnoprawnych członków  ZACHÓDU i EUROPY.

  51. Ryje.. W tym wypadku nie chodzi tylko o wygląd.. To pojęcie jest wielowymiarowe..Chodzi między innymi o pustkę ..Oni są przewidywalni w każdym calu….  Ryje , to słowo nie tylko dotyczy aktorów.. Tu chodzi o styl , metody , jakość.. To wszystko jest grubo ciosane .. Tak jak słowo ,Ryj..

  52. Widziałam ok. 15 minut. W rolach głównych wcale nie grały ryje tylko fekalia i wszystkie istniejące płyny ustrojowe. Pomyślałam „Kto by chciał takie filmy oglądać?”. Chyba tylko koneserzy niskobudżetowych brutalnych horrorów amerykańskich. Ale u nas to robi za SZTUKĘ. Tam nie chodzi o nic innego, tylko o to żeby wszystko umazać w goownie i zohydzić. I ten brak umiaru we wszystkim, wszystko razy 10 i na cały regulator ( jak alkoholik to koniecznie co i rusz rzyga i robi pod siebie). Tępota umysłowa.

    Smarzowski wcale nie zastanawia się nad prawdziwymi realiami podkarpackiej wsi (czy jakimikolwiek realiami) i realiów (nawet w krzywym zwierciadle) nie odtwarza to oczywiste.

  53. myślę, że wie i dla nich kręci to, co kręci…

    Podobnie inni czarodzieje ekranu: Pasikowski, Vega

    Odnieśli sukces – wychowali sobie odbiorców, dla których Franze Maurery, i inne pitbule to kultowe postacie

    Polska w ich filmach jawi się jako coś gorszego od Krainy Ubu, a że są sprawni warsztatowo, to ich szkodliwość tym większa

    Dobrze ktoś napisał o ryjach – przychodzi na myśl Album Lombroso…

  54. gloryfikacja «wysławianie, wychwalanie jakiejś osoby, jej czynów, jakichś idei itp.» 

  55. Epatowanie przerysowaną ekspresją.. To jest styl tych kretynów .. Dla których jedynym środkiem wyrazu jest …Bluzg.. To własnie są ryje… Im bardziej beda wrzaskliwi.. Tym są super.. Tak działają..Smarzowski to typowy turpista… Jego kolejny film, będzie obrażał katolików, on już jest zrealizowany tylko czeka na premierę.. Ta banda pustaków to dyzurne ryje , które opluwają wszystko i wszystkich… Takie mają zadanie i dlatego dostają pieniądze…

  56. Ten pseudo ktoś czyli Smarzowski, rychtuje nam kolejną obrzydliwe coś, czego się nie da oglądać

    – Kościół nie rozliczył się z pedofilią w swoich szeregach i to jest temat, który mnie uwiera. I że kompletnie nie zajmuje się ofiarami, co jest po prostu podłe. Wkurza mnie to. – mówił.

  57. O nie, nie, nie…

    … wielu jest jeszcze takich „niedzisiejszych” jak Pan… z moich obserwacji wynika, ze jest NAS  jeszcze ciagle baaardzo wielu.

    A te wesela wiejskie… te podesty do tanczenia… ci  muzykanci… to jedzenie… a ta wodka weselna  !!!… to byla  BAJKA… to bylo swieto dla calej rodziny i spolecznosci wiejskiej.

  58. Może jednak powinniśmy się cieszyć, że oni nie potrafią robić finezyjnej propagandy z prawdziwego zdarzenia.

    Holland będzie kręcić serial „o Polsce” dla Netfixu, na szczęście z córeczką więc na bank położą i miejmy nadzieję nikt tego nie obejrzy.

  59. Fajne jest to, że muzykę do tego filmu napisał pedofil. No, ale świecki, co więcej – artysta, więc nierozliczanie tak nie wkurza, wkurzałoby czepianie się.

  60. życia i opis świata wg Jandy:

    „Aktorka wymienia w jaki sposób, jej zdaniem rozwijają się aktualne „mechanizmy” polityczne: – Ciemny strachliwy prymitywny katolicyzm i ogólny lęk i konformizm, bo tak się rozwijają te mechanizmy. Przecież to znamy – zaznacza – Ale chyba najbardziej smuci mnie brak ideałów w klasie opozycji politycznej. Koniunkturalizm i brak wyższego szlachetnego myślenia o dobru ogółu. Gry polityczne mnie nie interesują – podkreśla.”

  61. A z czego tu się cieszyć ,że jeden z drugim menel dostaje pieniądze i robi film.. A ludzie je oglądają i gremialnie walą do kin.. I są takie  osoby które  uważają ,że jeden z jego filmów to arcydzieło.. Cieszyć się mamy z tego ,że mamy tabuny wtórnych analfabetów… Przecież to jest masakra… Toż to jest upadek , dno …

  62. Smarzowski pochodzi z podkarpacia. Bieszczady, Lutowiska, Solina, Ustrzyki, mała i duża pętla bieszczadzka powinny być mu znane. Ale przecież nie musi ich wiernie pokazywać.
    Drogówka miała tytuł roboczy 7 dni, dobrze że finalnie został zmieniony. Stary już jestem i nie dałem rady oglądać drogówki, język jest nie dla mnie. MEMY również.
    No i ta milicja w Domu złym a policja w Drogówce. Taki TBS czy inny CBOS mógłby się pokusić o badania relacji policjantczynnościsłużbamundur i z korelacją do alkoholu na każdym z tych stanów. Oba wymienione wcześniej filmy mają „łatkę” film fabularny – dramatów obyczajowych. Choć opis film fabularny – dramat fantazy też by pasował.

  63. Swietny wpis, Panie Gabrielu…

    … ale jeszcze lepszy jest opis tego filmowego dziadostwa „dom zly”… to dla mnie naprawde majstersztyk  !!!

    Otoz, Pan sobie wyobrazi, ze ja to dziadostwo ogladalam ze 3-4 lata temu w Paryzu.  Akurat mialam wolny weekend i szykowalam sie juz w piatek wieczorem zeby cala sobote  polazic sobie po Paryzu… i poogladac witryny sklepow… lubilam bardzo ten sposob spedzania wolnego czasu, moge powiedziec, ze prawie zeszlam na nogach Paryz wzdluz i wszerz.  Niestety w sobote od samego rana lalo niemilosiernie i z mojego zwiedzania wyszly przyslowiowe nici… za niedlugo  tj. przed poludniem wrocil moj wspollokator… wsciekly na deszcz, bo mu jakas fucha przez to nie wyszla… ale przyniosl ze soba kasete dvd z tym wlasnie dziadostwem… wiec z nudow – sila rzeczy – go obejrzalam.

    Dawno nie widzialam takiego syfu, bylam tym filmem calkowicie zdegustowana i wstrzasnieta… dzis nawet nie pamietam o co tam chodzilo… pamietam tylko, ze gral w nim ten burak Jakubik i te oblesna Kinia… kojarzyl mi sie ten syf tylko z Konopielka.  I to tyle.  Jednym slowem cos obrzydliwego.

    No i jesli chodzi o Panski ostatni akapit… o to  bOdowanie  FspUlnego  eLropejskiego domu… to cos mi sie wydaje, ze jednak jest juz kolejny  FILMOWY  BADZIEW,  pApowany  merdialnie we Francji – widzialam juz 2 reportaze ntt., w tym jeden poHFalny wygloszony przez samego  Andre Seweryna –  o  Beksinskim.  Konstatuje, ze zbliza sie FF w Cannes – i byc moze – juz na ten sped tam, w maju, szykuja ten syf.

  64. bOdowanie  FspUlnego  eLropejskiego domu

    genialne podsumowanie syfu 🙂

  65. No proszę, jaki wrażliwy ten Smarzowski.

    Kto by pomyślał, że cokolwiek jest w stanie go wkurzyć.

    I że też  z milionów drastycznych tematów,  akurat ten, jako  jeden jedyny go uwiera.

    Cóż  to za niespotykana  szczerość i odwaga cywilna.

  66. Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie rajcuje go temat pedofilii (oczywiscie rzekomej) znakomitego reżysera Polańskiego. Cóż za kopalnia kapitalnych i odkrywczych tematów !

    I to rasistowskie ofkors szczucie na biednego czlowieka!

  67. Ten link nie jest na dzisiejszy temat – ale wklejam,

    ponieważ może być przyczynkiem do pogadanek

    Coryllusa z Józefem Orłem

    http://forsal.pl/biznes/handel/artykuly/1100448,chiny-oglosily-wizje-polarnego-jedwabnego-szlaku-przez-arktyke.html

  68. A czy jest znane jego pochodzenie ?  Bo jeśli jest Polakiem, to trzeba mu to samo zaproponować. Na początek obić mordę i spytać czy chce jeszcze.

  69. To ze względu na pochodzenie Romana, jak sądzę.  W tv mówi się o oskarżeniu o gwałt, a nie o gwałcicielu, a słowo pedofilia w ogóle nie pada. Kiedyś w magazynie „Film” napisano, że „nasz rodak” uciekł z Ameryki, później odszczekiwał się, że ofiara wcześniej źle się prowadziła, podobnie mówiły różne stalińskie . Teraz dzięki internetowi wiemy, że to nie jest żaden nasz „rodak” i sam się do wszystkiego przyznał.

  70. Tylko ostatnie stadium raka…

  71. Nie zapominajmy, Unu, o SWzWM, co się wykłada: Starzy etc.. Sama widziałam, jak były partyjny dyrektor /pochodzący ze wsi/ smarkał przez palce na ulicy. Naprawdę.

  72. ’Bieszczady, Lutowiska, Solina, Ustrzyki, mała i duża pętla bieszczadzka powinny być mu znane.”

    Z tego co wiem, to są tereny zamieszkane głównie przez Łemków i Ukrainców którzy po cichu wracali wciąż i wciąż z wygnania „Akcji WIsła”. I wtedy jego filmowy opis bylby bardziej adekwatny -byłam tam w tamtych czasach -nie wiem jak teraz.

    ALE JEST TO WYJĄTKOWA PODŁoŚĆ przypisywania nam właściwości innych nacji Ale oni tak mają.

    (Tak wyśmiana i obrzydzana „Akcja” była i tak super humanitarna w porównaniu z czystką etniczną Wołynia i Podola =holaustem Polaków..)

  73. Jasne

    Dziecko krakowskiego getta przerzucone przez płot „na drugą stronę”.

    Tylko co dalej? Nigdy nie przeczytałam KTO go uratował ani że on zgłosił -CO NIC NIE KOSZTUJE – nominacji do Sprawiedliwych Swiata. Nie mówiąc już o jakiejś ludzkiej wdzięczności wobec tych ludzi.

    Ot , należało mu się.

    A teraz nowa nastolatka w ramach #metoo wystapiła z pretensjami wobec RP. No i zauważcie -ten motyw występuje w „Chinatown”

  74.  
    Dzięki za historyjkę z podstawówki, dawno się tak serdecznie nie uśmiałam.
     
    A propos pływania i pisania. Przypomniał mi się śp Tomasz Mierzwiński „Seawolf”, świeć Panie nad jego duszą. On mógłby robić cokolwiek, pracować gdziekolwiek, czytalibyśmy go z chęcią, bo miał dar. Nawet dzieciom jego pisanie się podobało – moja trzyletnia wnuczka w kółko kazała sobie powtarzać jego instrukcję, jak należy się zachować przy spotkaniu z niedźwiedziem polarnym (Dziennik pokładowy).

  75. Ojej, to do dzisiejszej notki.

  76. Dawniej pisał Pan recenzje z filmów, których Pan nie oglądał. Skąd ta nagła zmiana w podejściu do tematu?

  77. Kiedyś w jakimś filmie chyba opowiadał, że za pieniądze przechowywała go jakaś rodzina na wsi. Potem ze względu na zagrożenie musiał odejść i chyba się błąkał. Było to bardzo niejasne i może w swojej biografii coś więcej napisał. W każdym razie relacje tych, którzy przeżyli są w większości ogólnikowe.

    Dziś są obchody tak zwanego „wyzwolenia Auschwitz”, ale nie słyszałem, po co wyprowadzono więźniów z obozu. Niemcy mogli ich zabić tak jak tych, którzy nie nadążali za całym konwojem.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.