lis 212024
 

Jak wiadomo ludzie, którzy powołują się na Biblię w polemikach i pyskówkach, a także tacy, którzy postawą, miną i słowem wskazują, że Pismo jest głównym przewodnikiem w ich życiu, przeważnie tego Pisma nie czytają. A jeśli już to tylko te fragmenty, które pasują im do koncepcji i które mogą posłużyć do zbudowania środowiska o określonych przekonaniach politycznych. Pismo zaś zamienia się wówczas w politgramotę, wspomnianą tu wczoraj przez Oriana, za pomocą której można udowodnić wszystko. Pod warunkiem, że odpowiednio spreparuje się tekst. No i wybrane fragmenty muszą być na tyle dramatyczne i rozpoznawalne, by od razu postawić takiego „znawcę” na pozycji trudnej do zakwestionowania.

Nie preparujmy więc, starym już, naszym zwyczajem tekstu, ale odczytajmy go dosłownie, w dodatku taki fragment, do którego nikt nie sięga. Oto król Ezechiasz, który objął panowanie w Judzie, mając 25 lat. Rządził lat dwadzieścia dziewięć, a jego panowanie to gotowy materiał dla politykierów w typie Warzechy, którzy – sięgając w przeszłości najdalej do roku 1939 – prorokują zagładę. Jaki był król Ezechiasz? Podobny do Dawida, tak mówi Pismo. Przylgnął do Pana, wypełniał wszystkie nakazy, zniszczył stele i aszery, potłukł nawet węża miedzianego, co go dawno temu zrobił Mojżesz, bo Izraelici zaczęli go traktować tak, jak świadkowie Jehowy Biblię. Nie wiemy co prawda jak postąpił z nierządnicami sakralnymi, ale rozumiem, że kiedy zniszczył miejsca kultu, to i cały system się rozpadł. Politycznie też określił się bardzo jasno – postawił się Asyryjczykom. To, jak wiemy było wielkie ryzyko. Tym większe, że za jego czasów Asyria podbiła Izrael, zniszczyła jego stolicę – Samarię i wysiedliła ludność na swój teren. Jedno z królestw przestało istnieć. Lud zaś został rozproszony. Na obszarze wokół Samarii zaczęto zaś osiedlać obce jakieś plemiona. W takiej sytuacji Ezechiasz rozpoczną bunt. Aha, ważna rzecz – przesiedlenia nastąpiły, bo lud izraelski nie słuchał przykazań. No, ale Juda trwała. I Ezechiasz organizuje akcję zbrojną przeciwko Asyrii. Tam jednak rządzi król Sennancheryb, mało znający się na żartach, posiada on pieniądze, ludzi, konie i wszystko, co jest potrzebne do prowadzenia wojny. No i mobilizuje to wszystko przeciwko Judzie. Ezechiasz, który najwyraźniej stara się być politykiem realistą, rozumie sytuację i pisze upokarzający list do króla Asyrii prosząc go, by ten oszczędził jego kraj. Wraz z listem wysyła mu wszystkie złote i srebrne przedmioty, które były w świątyni Imienia Pańskiego i w pałacu. Odrywa nawet obicia drzwi i futryn, które kazał wykonać król Ozjasz. Godzi się na wszelkie warunki i deklaruje chęć zapłacenia kontrybucji.

I tu następuje fragment, którego nigdy nie zacytują żadni prorosyjscy politykierzy doby obecnej. Część armii asyryjskiej stojącej pod Lakisz, rozpoczyna marsz prosto na Jerozolimę. Kiedy tam docierają zatrzymują się przy kanale wyższej sadzawki na drodze Pola Folusznika. Na czele armii stoją – najwyższy dowódca, przełożony dworu króla i rabsak, czyli wielki podczaszy. Nazwijmy ich po naszemu – Andriej, Dima i Sierioża. Ten ostatni zażądał, by natychmiast pokazał się król Ezechiasz. I co pokazał się? A gdzie tam wysłał do nich Eliakima, Szebnę i Joacha. Ten pierwszy zarządzał pałacem, ten drugi był pisarzem, a trzeci określony jest jako pełnomocnik.

Sierioża zaczął przemowę nie zsiadając z konia. Ha – rzekł gromko – myślicie, że próżne słowa zastąpią radę i siłę do walki? Albo może, że my się przejmiemy tym złotem, co je przysłaliście. O nie…Nic z tego!

Widzimy więc, co się dzieje i do czego doprowadziły ustępstwa. Do tego, że czołgi stoją nad sadzawką Syloe. Sierioża zaś siedząc na tej kobyle dopiero zaczyna się rozkręcać i mówi: jak wam się zdaje, że Pan Bóg wasz cokolwiek pomoże, to macie chyba źle w głowie. Wiemy, że opieracie się na królu egipskim, który jest złamaną laską trzcinową…to on jest źródłem waszej siły, a nie wasz Bóg.

To jest przegięcie tak wyraźne, że aż źle się to czyta. No, ale potem Sierioża, czyli ten cały rabsak, wraca do kwestii egipskiej i mówi – zdradzą was tak, jak w 1939! I powiem Wam, że gdyby Warzecha z Wielomskim znali Pismo, tak, jak go nie znają, ten fragment kazaliby sobie utrwalić w mokrym tynku, metodą al fresco – nad łóżkiem.

Dalej jest jeszcze gorzej, bo Sierioża przechodzi do drwin. Sugeruje, że aszery i stele Asztrate to jest to samo co ołtarz pański. Potem usiłuje zrobić prowokację i mówi, że król asyryjski da Ezechiaszowi dwa tysiące koni, jeśli król Judy znajdzie do nich jeźdźców. I wręcz namawia do go zrobienia zakładu z królem. To jest ciekawy moment, bo dowiadujemy się, że już wtedy były zakłady i bukmacherka. Potem Sierioża, Dima i ten trzeci wybuchają śmiechem i wskazują, jak głupim pomysłem była wiara w rydwany króla Egiptu. No, ale patrzmy na sytuację. Czy oni organizują atak na miasto? Czy montują machiny oblężnicze i ustawiają łuczników na sześć szeregów w głąb? Gówno tam, stoją tylko przy tej sadzawce i wsłuchują się we własne głosy. Co to znaczy? Że nic nie mogą. Przyszli szukać frajera. Akurat byli blisko, wzięli złoto i uznali, że Ezechiasz jest tak słaby iż nie muszą się z nim liczyć i mogą bez walki zająć miasto. Zażądali widzenia z królem, a ten nawet do nich nie wyszedł. Co prawda wystraszył się, ale też zrozumiał, że armia, nawet asyryjska, z tamtej strony murów, to jednak nie to samo co ta sama armia w mieście.

Rodzimi demaskatorzy treści zawartych w Piśmie, czytając wyżej wskazany fragment doznaliby ulgi. – To tak było – rzekliby z uśmiechem – żaden tam Jahwe, ale nietrwały sojusz z Egiptem był podstawą wiary Izraela i Judy! No to idźmy dalej. Sierioża siedząc na kobyle przechodzi samego siebie. Mówi, że to sam Jahwe nakazał Sennancherybowi marsz na Judę. I co wy na to Żydy?!!!!

I teraz jest zabawnie, bo tamci trzej, stojąc naprzeciwko całej asyryjskiej armii mówią do Sierioży – przyjacielu, czy możesz przemawiać do nas po aramejsku? Patrz lud się zgromadził na murach, a ty mówisz po hebrajsku i oni to rozumieją. Po co ich denerwować? Pogadamy w języku, który nie jest dostępny ludowi. Co to jest za demonstracja? W mojej ocenie, być może błędnej, to jest inaczej wyrażone zdanie – nie strasz, nie strasz, bo się…wiadomo. Adresujesz swoją przemowę do ludu, bo myślisz, że się zbuntują i otworzą ci bramy. Gówno możesz i się sadzisz. Przepraszam za dosadność, ale obserwując codzienne bełkoty na twitterze, na nic innego prócz dosadności już mnie nie stać.

Cała przemowa rabsaka czyli wielkiego podczaszego króla Asyrii jest tekstem rytualnym, który ma sprawić, że bramy Jerozolimy się otworzą jak sezam. Tymczasem zaklęcie nie działa i mamy impas. No, ale Sierioża, niezrażony nadal przemawiał do ludu po hebrajsku, namawiając go, by porzucił króla Ezechiasza i ołtarz pański, albowiem bogowie narodów nie pomagają im. Prawdziwa siła zaś jest w Asyrii i to ona gwarantuje narodom pokój i szczęście. Zaczął też mówić wprost o deportacji na Syberię, to jest chciałem rzec, do krain mlekiem i miodem płynących, gdzie są winogrona i inne frykasy, dostępne na wyciągnięcie ręki. Lud jednak milczał. I nikt się nie ruszył. To nieco zbiło Siergieja z pantałyku. Trzej wysłannicy króla Ezechiasza wrócili jednak do pałacu smutni, rozdarli szaty i przedstawili władcy sytuację.

Ezechiasz się zasmucił, ale powiedział, żeby szli po Izajasza, syna Amosa. On na pewno coś poradzi. Nie wiemy gdzie był Izajasz, kiedy do niego trafili, ale wiemy gdzie był rabsak czyli Sierioża. Pojechał pod Libnę, bo tam był król Sennacheryb, który odstąpił od Lakisz nie umiejąc zdobyć tego miasta. To zaś oznacza, iż moja interpretacja jest właściwa – Stalin nie rozdaje dzieciom cukierków.

Izajasz zaś rzekł posłańcom, żeby się uspokoili, bo Kuszyci już wyruszyli na Niniwę. Jak rozumiem, niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę – Kuszyci to Indie. I popatrzcie teraz kto pierwszy pogratulował Trumpowi prezydentury?

Jak się Sennacheryb dowiedział, że Kuszyci rozpoczęli wojnę, jeszcze raz napisał list do Ezechiasza i tam wyraźnie i bardzo groźnie oznajmił, że z tym całym Jahwe to tylko takie bajki i lepiej, żeby król Judy posłuchał, co mówią do niego polityczni realiści, bo będzie źle.

Ezachiasz zaś poszedł modlić się do Świątyni Imienia Pańskiego. Tam rozłożył przed ołtarzem ten asyryjski list i płakał. I wtedy – tak jest napisane w Piśmie – Izajasz przysłał królowi oświadczenie. Co było w jego treści sami sobie przeczytacie. Następnie zaś, co było dość łatwe do przewidzenia, dla ludzi wierzących, anioł pański zstąpił do obozu asyryjskiego pod Libną i wytracił 180 tysięcy ludzi. Nawet ¼ wojska się nie obudziła. Ta resztka uciekła natychmiast do Niniwy, gdzie już czekali poirytowani spiskowcy. Kiedy król Sennancheryb zaczął modlić się do swoich bałwanów, wbili mu miecz w plecy i zakończyli jego smutne panowanie.

Potem król Ezechiasz zachorował i o mało nie umarł. Izajasz powiedział mu nawet, że to koniec i żeby się szykował na tamten świat. Potem jednak widząc, jak płacze i się modli, Pan rzekł, że okay, niech sobie żyje.

Co Ezechiasz z tego wszystkiego zrozumiał, z całej tej dramatyczne historii? Zdaje się, że niewiele. Choć nie można mu odmówić szczerych intencji. Był jednak politycznym realistą, o czym świadczą częste płacze i lamentacje, jak u Hołowni niemal, a wszyscy wiemy jak kończą polityczni realiści – w dole po nielasowanym wapnie.

I patrzcie teraz co się dzieje. Oto, jak diabły z pudełka, wyskoczyli nagle nie wiadomo skąd posłowie babilońscy, którzy zjawili się w Jerozolimie z samymi dobrymi zamiarami. Na oczach zdumionego Izajasza król oprowadził ich po wszystkich komnatach pałacu, po świątyni, po skarbcu, pokazał ile czego ma. Aha, zbrojowni też nie ominął.

Izajasz go zapytał – co im pokazałeś? On zaś rzekł, że wszystko.

Izajasz (lekko poirytowany) – ale kapujesz, że wszystko zabiorą i twoje dzieci będą sługami na babilońskim dworze? Pan ci nie pomoże wobec tak drastycznej głupoty, jaką się popisałeś?

Ezechiasz zaś pomyślał – a może to nie jest takie złe wyjście? Będzie w końcu pokój i dzieci kariery w UE porobią. Może któryś komisarzem od sportu zostanie? I to tyle w temacie realizmu politycznego rozumianego dokładnie tak, jak to nam dziś stręczą. Listy asyryjskie są dziś publikowane wręcz masowo i w każdym z nich są coraz realniejsze groźby użycia broni atomowej. Pokładajmy jednak ufność w Panu.

Przypominam, że w dniach 28 listopada – 1 grudnia stoimy na Targach Książki Historycznej – stoisko nr 33

W dniach 14-15 grudnia zaś w hotelu Polonia w Krakowie odbędzie się Kiermasz Książki i sztuki. Dwa dni, od 11.00 do 19.00

  2 komentarze do “Realizm polityczny, typologia i teksty rytualne”

  1. Dzień dobry. Cóż, widać Ezechiasz za młodo został królem, żeby coś z tego zrozumieć. Przede wszystkim zaś nie zrozumiał pomysłu Kuszytów, pochodzących nie tyle z Indii co raczej z królestwa Saby, jako jej potomkowie a i Salomona podobno. Semici ci afrykańscy mieli tyle rozeznania w polityce, że wiedzieli, że w ich interesie jest utrzeć nosa Asyrii – znanej z bezwzględności i okrucieństwa, zanim nie połknie wszystkich takich Ezechielów, potem Egiptu i zagrozi im samym. To już lepiej było wynieść wojnę poza swoje terytorium. Tak to niemądry młody król przegapił szansę strategicznego sojuszu, który zsyłał mu sam Pan. Nie on jeden, jak się później okazało…

  2. Wszystko przez ten realizm polityczny, który każe szukać przyjaciół blisko a wrogów daleko

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.