cze 282017
 

Nie uwierzycie gdzie wczoraj byłem. Nie w kurii bynajmniej, ale w Teatrze Wielkim, w dodatku razem ze mną był tam pan marszałek sejmu Ryszard Terlecki. Jakby tego było mało byli jeszcze oficerowie rosyjskiego lotnictwa, oficerowie rumuńscy i białoruscy. Wszyscy w mundurach. Pojechaliśmy tym na specjalnie zaproszenie. Dostałem je do ręki dopiero przed wejściem i było na nim napisane, że ekscelencja, pan ambasador Białorusi zaprasza Lucynę i Gabrielę Maciejewskie na uroczystości obchodów nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Republiką Białorusi a Rzeczpospolitą Polską. Święto to, jakże istotne, połączone było ze świętem niepodległości Białorusi. Program zaś przewidywał przemówienie ambasadora, część artystyczną i poczęstunek. W Teatrze Wielkim byłem drugi raz w życiu, nad czym nie boleję specjalnie, ale wiem, że na wielu osobach fakt ten może wywrzeć spore wrażenie.

Jak zobaczyłem na zaproszeniu tę Gabrielę Maciejewską, poszedłem się wykłócać do pani, co siedziała przy stoliku przed wejściem. Ona się uśmiechnęła i rzekła, żebym swój problem rozwiązał przy pomocy któregoś z panów stojących przy drzwiach. Spojrzałem na nich i uznałem, że problem już jest rozwiązany i w ogóle nie ma o czym gadać. Albo wejdę, albo nie wejdę. Wszedłem, a raczej mnie wepchnęli, bo tłum chcący obejrzeć występ białoruskiego zespołu folklorystycznego był tak gęsty, że panowie ochroniarze musieli kilka razy podnosić głos, by powstrzymać nieco napór mas. Nie inaczej było przed wejściami na widownię. No, ale jakoś szczęśliwie dobrnęliśmy w końcu do swoich miejsc i rozpoczęło się oczekiwanie. Ja może miałbym więcej obyczajowych spostrzeżeń dotyczących tego co działo się przed spektaklem, ale zacząłem czytać program, który mi wręczono przed wejściem. Ambasada Republiki Białorusi musi niestety przestać oszczędzać na copywriterach. Nie może być tak, że jakaś biedna sekretarka z Mińska czy Grodna, udając znajomość polskiego, pisze takie programy, bo wygląda to fatalnie. A w dodatku nie pasuje do bezpretensjonalnego wdzięku, jakim emanuje sam ekscelencja ambasador. Fatalny był ten program i niewiele można było z niego zrozumieć. No, ale ja mam swoje upory i zacząłem go studiować. Dopiero tuż przed samym spektaklem rozejrzałem się po sali. O, kurczę! Polsko Białoruska Izba Biznesu królowała na galeriach, do tego jakieś panie z twarzami powleczonymi błyszczącą substancją nieznanego pochodzenia, odbijającą światło kandelabrów i projekcję z telebimu, który cały czas migał za sceną. A niektóre miały w rękach wachlarze i machały nimi w sposób niezwykły. To znaczy tak, jakby były na coś szczerze oburzone, ale nie mogłem się zorientować na co, bo przemówienie ambasadora zaczęło się ledwie z dwuminutowym opóźnieniem. Zanim jego ekscelencja pojawił się na scenie, wkroczyła tam orkiestra pograniczników. Tak po prostu, w mundurach, z instrumentami, w tych czapkach wielkich, którymi można by wybrać jezioro Świteź.

Pan ambasador mówił pięknie i podkreślał, że mieszkamy we wspólnym, europejskim domu, którego bezpieczeństwa winniśmy strzec. Każdy zaś kto twierdzi, że Białoruś zagraża temu bezpieczeństwu to razbojnik i wor…no dobra, tak nie powiedział….wymyśliłem to. Na koniec jednak huknął coś tonem innym zgoła niż ten, który utrzymywał przez całą przemowę i od razu zorientowałem się, że pan ten jest przyzwyczajony do wydawania poleceń stanowczych. Wszystkim się to spodobało i zaczęli klaskać. Powiem jeszcze tylko, że pan ambasador nie wygląda jak ambasador. Wygląda jak solista Teatru Wielkiego, a przed spektaklem usłyszałem, że coś jest na rzeczy, bo podobno pięknie śpiewa.

Po przemówieniu pogranicznicy zagrali hymny obydwu państw, do hymnu rzecz jasna wszyscy wstaliśmy, a ja odłożyłem swój program na krzesełko. Pogranicznicy grali, a my staliśmy z powagą na baczność. Kiedy muzyka ucichła odwróciłem się, żeby zebrać z fotela swój program. O dziwo nie było go tam…Nieźle się zaczyna – pomyślałem – siadłem jednak spokojnie na miejsce i oto rozpoczął się występ białoruskiego zespołu Choroszki, co chyba po polsku znaczy Dobraczki, ale pewności nie mam. Generalnie jednak jest tak, że Białorusini epatują intensywnie swoją poczciwością i łagodnością, co dla mnie, przyznam, jest wystarczająco podejrzane. No, ale ja mam swoje szajby i obsesje, nie trzeba się do nich przywiązywać.

Zaczęło się marnie, zespół stał gdzieś hen, hen w końcu sceny, za zespołem migał telebim, na którym widać było albo traktory, albo Nieśwież, albo zamek w Mirze. W skład zespołu wchodzili muzycy poprzebierani w stroje ludowe, jak mniemam mocno przestylizowane. No, ale grali tak, że dało się słuchać. Była perkusja, akordeon, bas, dudy i jakaś dziwna fujarka. No i wokalistki. Mocno wymalowane, jak to zwykle bywa w zespołach ludowych jak Europa Środkowa długa i szeroka. Jak się ten zespół rozkręcił i pani solistka zaczęła zawodzić jakąś smętną pieśń, której słów nie potrafiłem zrozumieć na scenę wbiegły tancerki w białych giezłeczkach, z wstążkami we włosach. Generalnie powiem tak – dziewczyny w czasie całego występu były bardzo w porządku. No, ale po kolei. Ten taniec w giezłeczkach, cały czas nabierający tempa, mocno mnie rozczarował, bo byłem przekonany, że wszystko będzie utrzymane w tej konwencji. Drugi numer był jeszcze gorszy, bo na scenę wkroczyła jakaś niewiasta niewysoka, w dziwnym wieńcu na głowie, a solistka zaczęła śpiewać coś i rusałce. -Jaka rusałka – myślę – toż w tym programie co zaginął tajemniczo w czasie grania hymnu stało jak byk, że będzie piosenka o syrence! Panie ambasadorze, trzeba zatrudnić polonistę w ambasadzie, różnica pomiędzy syrenką a rusałką jest może niezauważalna dla przedstawicieli Polsko Białoruskiej Izby Biznesu, ale na sali byli ludzie, którzy takie rzeczy wychwycili w mig!

No, ale idźmy dalej. Razem z tą niewielką rusałką-syrenką, na scenie pojawili się dziwni faceci. Odziani byli długie do pół łydki koszule, z geometrycznymi aplikacjami ponaszywanymi na piersiach i na plecach. Na głowach mieli jakieś opaski i zdaje się chodziło o to, że zespół Choroszki przeniósł nas w czasy Białorusi pogańskiej. Ten taniec, co go tam pokazywali, nie przypominał mi niczego znanego. Panowie łazili za rusałką-syrenką i ciągnęli ją za wstążki zwisające z wianka. Można się było domyślić, że czegoś od dziewczyny chcą, ale miny mieli przy tym takie, jakby chcieli ją tymi wstążkami udusić. Jakoś to się wreszcie skończyło i zaczęły się występy prawdziwe. Okazało się, że orkiestra potrafi zagrać na całego, a tancerzy w zespole Choroszki jest dużo więcej. Po kolei więc leciały numery w różnych kostiumach, a to ludowych, robionych na bogato, a to w strojach magnackich. To mi się oczywiście najbardziej podobało, choć przez długi czas w czasie trwania tego „magnackiego” numeru na scenie byli sami faceci, którzy kręcili się w kółko, jeden przy drugim. Trwało to i trwało, aż zacząłem nabierać podejrzeń. No, ale w końcu weszły dziewczyny i się uspokoiłem. Dziewczyny, jak powiadam, były mocno w porządku.

Każdy kolejny występ był coraz lepszy, a widownia reagowała tak żywiołowo, że zacząłem się rozglądać niepewnie dookoła. Pamiętałem, że w programie był numer, opisany jako rywalizacja dwóch wsi. – No – myślę – jak się zacznie ta rywalizacja dwóch wsi, a Polsko Białoruska Izba Biznesu, mocno już rozochocona, ze spoconymi łysinami połyskującymi w półmroku, zechce się przyłączyć to dopiero będzie wesoło. Śpiewali pięknie, tańczyli jeszcze piękniej, dziewczyny wirowały w kółko, panowie pokazywali różne sztuki, hołubce i inne takie, wszystkim się szalenie podobało. No i zaczęła się ta rywalizacja dwóch wsi. Z jednej strony na scenę weszli tancerze i tancerki raczej postawni, tak powyżej 1,70 cm wzrostu. Faceci w sukmanach i słomianych kapeluszach na głowie, tancerki w chustach. Z drugiej zaś strony na scenie pokazali się niewysocy panowie w dziwnych brązowych chałatach. Nieźle – myślę – z tymi Żydami, to przegięli….Okazało się jednak, że się myliłem, głowy mieli odkryte, a zaraz wbiegły dziewczyny, też drobne i wszyscy zaczęli tańczyć. Numer był długi i rozgrzał publiczność do białości. Polsko Białoruska Izba Biznesu utrzymała jednak fason i pozostała na widowni, nie przyłączyła się do rywalizujących wsi.

Później był najsłabszy numer całego występu. Słabszy nawet niż to duszenie rusałki wstążkami. Pan w kapeluszu ludowym, wstążkami przybranym, taki wiecie, urodzony showman, wyszedł na scenę w towarzystwie pani mniej więcej w swoim wieku, a oboje mogli pamiętać czasy, kiedy w telewizji leciał na okrągło film zatytułowany „Ojciec żołnierza”. No i zaczęły się przyśpiewki. Ja z trudem znoszę przyśpiewki, a przyśpiewki polskie wprawiają mnie wprost w stupor. No, a oni najpierw zaśpiewali jakąś pioseneczkę o całowaniu, a pan się przy tym bez przerwy mizdrzył do swojej koleżanki, a potem zaczęli z charakterystycznym, wschodnim zaśpiewem wykonywać piosenki polskie. Szła dzieweczka do laseczka i o Karolince co poszła do Gogolina…standardy jednym słowem. Osunąłem się w fotel i zacząłem oglądać podłogę. I naprawdę nie chodziło o jakość wykonania, bo ten pan był solistą i jak nam zaczął wyciągać różne skale i rejestry to o mało żyrandole nie zleciały na głowy Polsko Białoruskiej Izby Biznesu. On się po prostu powinien realizować w innym repertuarze, nie rozrywkowym, ale poważnym, stosownym do swojego wieku.

Na koniec był prawdziwy show, ze wszystkimi szykanami, które słowiańskie zespoły ludowe mają w swoim repertuarze…Dziewczyny, jeszcze raz powtórzę, były bardzo w porządku. Wszystko wirowało, błyszczało, huczało, dzwoniło i cały Teatr Wielki się trząsł. Był bis, który osobiście zarządził jego ekscelencja ambasador, pojawiając się jeszcze raz na scenie. Były podziękowania i łzy szczęścia. Ja zaś poczułem, że przenoszę się w pewne szczególe widmo dziecięcych wspomnień. Oto siedziały obok mnie dwie starsze panie, rozmawiające chyba po rosyjsku. Wymalowane i wyzłocone jak to tylko Rosjanki być potrafią. I od razu mi się przypomniała kierowniczka kina „Związkowiec” w Dęblinie, pani Walentyna, Rosjanka z urodzenia, która wyglądała dokładnie tak jak moje sąsiadki z wczorajszego występu.

Po zakończeniu przedstawienia pan ambasador zaprosił nas na poczęstunek. Podniosłem się z miejsca i już miałem wyjść, bo siedziałem blisko drzwi, ale okazało się, że mój program leży na podłodze, pod sąsiednim krzesłem tej sympatycznej pani co mi przypomniała Walentynę, kierowniczkę kina. Pochwyciłem go szczęśliwy i schowałem do kieszeni z myślą oczywiście o tym, że będę się nad tym tekstem znęcał tutaj na blogu.

Bankiet odbywał się na górze, a wyjścia z widowni były trzy. Nasze nie znajdowało się najbliżej schodów niestety, więc kiedy już znaleźliśmy się tam, gdzie było jedzenie mogliśmy oglądać jedynie szerokie plecy członków Polsko Białoruskiej Izby Biznesu. Nawet rosyjscy lotnicy stali bezradnie i tylko patrzyli. Nawet rumuński oficer, czarny jak Banderas i pilnowany ostro przez żonę, nie sforsował tego kordonu. Kręciliśmy się w kółko i nie było w zasadzie co robić. Kiedy napór trochę zelżał okazało się, że kelnerzy donoszą pierogi, salceson, boczek i inne frykasy, ale nigdzie nie ma widelców. Ściągnąłem więc palcami trochę boczku i salcesonu z tacek i pochłonąłem w mgnieniu oka, byłem bowiem już porządnie głodny. Potem Lucyna Maciejewska przecisnęła się przez kordon dam blokujących pojemniki z pierogami i zgarnęła ich trochę (pierogów nie dam)na talerz, a następnie podzieliła się nimi z Gabrielą Maciejewską i jakoś doszedłem do siebie. Konsumpcja odbywała się przy na stojąco przy stoliku, przy którym zatrzymała się także jakaś obca pani mówiąca z silnym akcentem. Ja, ponieważ błyskawicznie nawiązuję kontakty, zaraz zagadałem i po pięciu minutach byliśmy już kolegami. Okazało się, że pani prowadzi zespół w liceum w Hajnówce, przyjechała z Białorusi i wyszła w tej Hajnówce za mąż. Pogadaliśmy trochę, ale trzeba było lecieć.

Taki to był wczorajszy wieczór. Do dziś nie mogę ochłonąć.

No dobra, jutro będzie dzień jak co dzień, a ja zapraszam wszystkich na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl

  107 komentarzy do “Rocznica nawiązania stosunków”

  1. Choroszki, co chyba po polsku znaczy Dobraczki” – współbrat z Białorusi wyjaśniał mi dawno temu, że to znaczy: porządne, dobre gospodynie. Ale chyba to jest rusycyzm.

  2. Ponieważ wcześniej zapoznałam się z różnymi programami tegoż zespołu /Kharoshki/ stwierdzam, że to co wczoraj zaprezentowali to tylko niewielka część ich możliwości.  W dodatku nie były to te najlepsze ich kawałki. No cóż, nie wiem dlaczego wczoraj dali taki pokaz. Tak jakby poszli na łatwiznę. A tkwi w nich ogromny potencjał. Jeszcze miesiąc temu można było obejrzeć na you toube ich piękny program „Biełaruskaja sudba” w którym m.in./tańcem/ nawiązują do wspólnych losów I RON. „Magnacki numer” jest z tego programu. Niestety wszystkie programy zostały „zabezpieczone” i jak zdołałam się zorientować, udostępniane za odpowiednią opłatą. Czyżby polski sponsor zaingerował?

  3. To zaproszenie z Gabrysia Maciejewska to zachować dla potomnosci. Bezwzględnie.

  4. Kazimierz Zdunowski – Polsko-Białoruska Izba Handlowo-Przemysłowa. Dyrektor Generalny Polsko-Białoruskiej Izby Handlowo- Przemysłowej.Posiada bogate doświadczenie zawodowe – ekonomiczne i menadżerskie. Kierował przedsiębiorstwami, pracował i działał w organizacjach społeczno – zawodowych, zdobył doświadczenie parlamentarne kierując zespołem ekspertów.  Opublikował ponad 200 artykułów w zakresie ekonomiki, planowania, finansów i inwestycji – w prasie specjalistycznej i popularnej.Jest autorem lub współautorem założeń do wielu ustaw, uchwał i rezolucji Sejmu RP oraz autorem ekspertyz i opinii dotyczących głównie budżetu państwa i polityki gospodarczej.http://www.wsb.edu.pl/index.php?p=new&idg=Bial,1792&id=3535&action=show

    Kazimierz Zdunowski, były działacz PZPR, to alfa i omega klubu parlamentarnego Samoobrony i szef doradców Andrzeja Leppera. Sąd Rejonowy w Otwocku skazał Kazimierza Zdunowskiego na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 12 tys. 500 zł grzywny oraz zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych przez 5 lat, uznając go winnym tego, że „wyrządził znaczną szkodę majątkową w kwocie 3.678.897,95 złotych”, doprowadzając bank w Sandomierzu do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem. Wyrok jest prawomocny.
    https://wiadomosci.wp.pl/zlodziej-pisze-przemowienia-lepperowi-6031903691240577a

  5. Ale fajnie:))) Wchodzicie Gospodarzu do wielkiej dyplomacji:)))Nawet nie wiedziałam, że mamy zerwane stosunki z Republiką Białorusi. Dobrze, że znowu nawiązane a jak się okazuje, postać Sługi Bożego Edwarda Woyniłłowicza trochę w tym pomaga.

    PS. Takie wspomnienia zostają na całe życie.  I nie ma co narzekać na brak widelców, skoro „dziewczyny były bardzo w porządku”. Kiedy w latach 90-tych ugaszczał naszą biznesową delegację jeden ważny dyrektor byłego kołchozu, to w lutym na śniadanie podano zimnego szampana i zimną śmietanę:))) w dodatku woda w prysznicach też była tylko zimna:)) Na kipiatok do zrobienia herbaty trzeba było złożyć osobne zamówienie. Ale i tak rozmawiało się bardzo miło i kolorytu było po pachy.

  6. Bardzo to budujące.

  7. dałem nowy produkt na stronę. Książka nazywa się „Kuchnia na plebanii”

  8. Pozdrowienia dla Gabrieli Maciejewskiej;-)))

    A pierogi przynajmniej dobre były?

  9. Tu chyba chodzi o 25 rocznicę nawiązania stosunków z Republiką Białoruską w 1992 r., po jej wyodrębnieniu z upadłego Sowieckiego Sojuza (zanim weszła do ZBiR-a): http://www.msz.gov.pl/pl/ministerstwo/historia/wydarzenia/25__rocznica_nawiazania_stosunkow_dyplomatycznych_z_bialorusia;jsessionid=A48D6B45C56D47B121A98169952BFE30.cmsap6p

  10. Było mi wszystko jedno, niedobre też bym zjadł

  11.  

    Dr.Rafal Latka z wykladem o przesladowaniu duchowienstwa katolickiego w latach 1944-1956

    https://www.youtube.com/edit?o=U&video_id=bH64gChj0bg

  12. Targi Ksiażki Rozetta 2017 w Bytomiu – prof. Grzegorz Kucharczyk – pytania publiczności

    https://www.youtube.com/edit?o=U&video_id=keaRlG6rs_o

  13. Klimat chyba przypominał  opowieści Jałowieckiego o rautach, czy o polskim posłowaniu w Dumie. Przynajmniej trochę? Fajna sprawa, gratuluję.

  14. Zamiast syreno – rusałek i ludowych przyśpiewek, lepiej do tych wzorów nawiązywać we wzajemnych relacjach:

    http://polesie.org/2969/ks-bp-zygmunt-lozinski-sluga-bozy-i-wielki-duszpasterz-na-kresach-wschodnich/

    http://catholic.by/2/pl/belarus/saintsbelarus/100081-muchaniki.html

    Ale pewnie by się to sponsorom i gościom z Polsko Białoruskiej Izby Biznesu nie spodobało…

  15. Targi Książki Rozetta 2017 w Bytomiu – dr Rafał Łatka
    https://www.youtube.com/watch?v=bH64gChj0bg

  16. Polsko Białoruska Izba Biznesu rządzi. Nie przedrzemy się z naszym przekazem, musimy czekać aż wjedzie druga partia pierogów

  17. Wspaniala ta relacja! 🙂 🙂  (czy to dzieki Woynillowiczowi te zaszczyty?)

    Panowie w „czapkach, ktorymi mozna jezioro Switez wybierac”, i cale mnostwo innych  pereleczek:)) nic tylko smakowac. Stanowczo powinienes pisywac recenzje roznych wydarzen kulturalnych, wreszcie byloby ciekawie.

    „Każdy zaś kto twierdzi, że Białoruś zagraża temu bezpieczeństwu to razbojnik i wor…no dobra, tak nie powiedział….wymyśliłem to”

    I urod. Pamietam jakis wierszyk, albo czytanke rosyjska, tam bylo tak: razbojniki!wory!urody!

    Te dziewczyny na wystepie musialy byc bardzo piekne, bo trzykrotnie powtarza sie w tekscie zdawkowe „byly bardzo w porzadku”. Zawsze to milo, jak jest na kim oko zawiesic, holubce , przyspiewki i przemowienia nie maja takiej  mocy przyciagania.

  18. O przepraszam, to było, natomiast „Grzegorz Kucharczyk – pytania publiczności” pod tym adresem to pewnie tylko dla Pana – trzeba się logować.

  19. Na zimno patrząc  – od zimnego szampana na śniadanie zimą, kopirajt by Panther -to największym problemem w tych stosunkach polsko – białoruskich są jednakowoż widelce. Znaczy się – jeszcze sporo czasu musi upłynąć /jeżeli w ogóle/. Ale co tam, Walezy Henryczek też miał z tym problem /z widelcami, znaczy, bo ich nie znał w swojej elegancji Francji/, gdy przybył do Polski.

    Jeszcze 400 lat i będą białoruskie widelce!

  20. Zaden z dwoch linkow mi nie dziala:(

  21. Noży było pod dostatkiem, ale widelce zniknęły

  22. Jest jeszcze inny sposób: mieć własne widelce za cholewą i nie oglądać się na dżentelmenów z Polsko Białoruskiej Izby Biznesu. Poważnie mówię 🙂

  23. „Grzegorz Kucharczyk – pytania publiczności”

    https://www.youtube.com/watch?v=keaRlG6rs_o

  24. warto /po prawej stronie włączyć – subskrybuj/

  25. err
    warto /po prawej stronie/ włączyć – subskrybuj

  26. Przeprasza za to zamieszanie z linkami do filmow.

  27. Przy wejściu jest pewnie wykrywacz metalu.

  28. Mnie się podobało

  29. Łukasz Modelski opowiada o książce „Kuchnia na plebanii”
    https://www.youtube.com/watch?v=sgVVTbZsjZk

  30. Obśmiałam się jak norka, zwłaszcza przy Gabrieli (czyżby ambasada Białorusi propagowała gender ;)) i znikniętym programie.

    Edward Woyniłlowicz patronuje z góry!

  31. Skąd nazwa Choroszki vel Charoszki? Posłuchajcie:

    Имя ансамбля произошло от названия старинной белорусской деревни в Могилевской области. 

    Proste? Bynajmniej. Zgadnąć się nie dało tego żadną miarą. Dopiero historia zespołu pochodzenie nazwy zdradza.

  32. No wiesz, co! A otwieracz do KOŃSERW, to gdzie, a?

    Taki rasowy rach-ciach, żadne przerzynanie nożem na połowę i wyszkrabywanie widelcem zawartości. To się nie liczy – jako cywilizowany niezbędnik wszystkoisty.

    Dźwigniowy otwieracz do KOŃSERW ma być, i już!

  33. Fiu, fiu…. jak tak dalej pójdzie to komentowanie tutaj bedzie za dyche

  34. A Romaszewska Pan widzial… albo te „slynna” Bonde z Hajnowki ?

  35. Otóż, niekoniecznie. Te stosunki tak mnie pociągnęły za konsekwencje, że nie obeszło się bez tychże i linku do wytłumaczenia nazwy omal bym zapomniał. Link:

    http://khoroshki.by/ru/o-kollektive.html

     

    А тепер, дорогие друзя, ответ на вопрос, ещё раз: Имя ансамбля произошло от названия старинной белорусской деревни в Могилевской области. 

  36. tak pewnie bywało za wczesnej komuny, choć może i za tej późniejszej

    w harcerstwie miało się nóż zwany finką, aluminiową manierkę i skladany, tez al. – lyzko-widelec / podejrzewam, że członkowie izby i ich rodziny dysponowali takim sprzętem, choćby z racji pełnionych obowiązków

    pkp

  37. text gm/c, to doskonała odtrutka po dzisiejszym, znowu krwawym toyahu

  38. O, dzieki piekne!

    Wklejam fragment odpowiedzi na pytania publicznosci na wykladzie prof Kucharczyka, gdzie mowa o tym, ze nie wszytko stracone – pod pewnymi warunkami:

    https://youtu.be/keaRlG6rs_o?t=567

  39. Kto przy sobie nosi, ten się nie prosi.

    https://www.army-shop.cz/img_produkty/nejvetsi/pribornovinkarozklvelka.jpg

    Gabrieli i Lucynie Maciejewskim nie kazano na bramce oddawać kluczy i monet, zegarka itp., więc chyba można bylo mieć przy sobie np. scyzoryk.

    Wrazie czego, istnieją także niezbędniki plastikowe.

  40. to jak w dawnym dowcipie:

    Kapral – otrzymaliśmy buty.

    Oddział :  Hurrrra

    Kapral:  Ale tylko lewe.

    Odział:  Eeeeee

    Kapral: Czekamy na prawe.

    Oddział: Hurrrra

    No a teraz wczorajsze: otrzymaliśmy sztućce , ale tylko noże  ………

    Pozdrowienia dla Lusi i Gabrysi.

  41. a chlebak, jak sama nazwa wskazuje, służy do noszenia granatów

  42. Nie powiem do czego czasem może służyć kocher.

  43. Prosilem autora o usuniecie ponizszego filmu z kanalu YT. Bezskutecznie. Zglosilem skarge o naruszenie praw autorskich do administracji YT.

    https://www.youtube.com/watch?v=x7YB9jgGq9E

  44. Dlaczego urywa sie film w polowie wypowiedzi prof Kucharczyka? zaczal dygresje na temat sacco di roma i ..koniec filmu

  45. Może napisz dlaczego się tam znalazłeś:)

  46. no wlasnie

    o to samo chcialam sie zapytac

    kto wie, czy to nie najwazniesze 🙂

  47. Słusznie, ale trzeba go wypatrzeć na tych nagraniach i ujawnić. A potem niech idzie do sądu.

  48. Nauczył się tutaj od Pana 🙂

  49. Wielkie dzięki, czekałem na kolejne filmy już niecierpliwie 🙂

  50. Pięknie, jak zwykle Pan to wszystko opisał. Nigdy w tym Teatrze nie byłam. Trochę zamarzyłam być kiedyś. Chciałam tylko zapytać, czy jak śpiewano Szła dzieweczka, czy Karolinkę, widownia tylko sluchała, czy też próbowała dołączyć do śpiewu? (Dziwne może pytanie, ale zależy mi na odpowiedzi).

  51. przeciez sam napisales, ze Gabriela Maciejewska dostala zaproszenie

  52. 🙂 Miałam na myśli naczynie, ale niech będzie,  kocher służy do kochania. :))) Brzmi lepiej.

  53. Aha a ja myslałem że to od motywów roślinnych na ludowych strojach białoruskich. Horoszki to inaczaj Goroszki. Groszki.

  54. No, ale jakimś cudem znalazło się w moich rękach, a ta zbieżność imion…sama wiesz…pomyślałem, że zajrzę 🙂

  55. Otrzymał Pan zaproszenie jako znany /z pewnością w Hajnówce/ im pisarz. Imię i nazwisko było podane prawidłowo, pomyłkę zrobiono już w ambasadzie. Zaproszenia były tylko dla osób zaprzyjaźnionych. Zapraszający, znają Pańską życzliwość dla Białorusi i jej więzi z RP, że się tak wyrażę.

  56. ja w cuda nie wierze

    ale ok, nie to nie

  57. No Marianna napisała przecież jak było dom kultury w Hajnówce mnie zaprosił

  58. no wlasnie

    dostales zaproszenie jako ZNANY PISARZ!

    „dla slawy, dla zysku czasem” sie sprawdza 🙂

    „dla sławy, dla zysku czasem”

  59. Pan żartuje a ja z całą powagą odpowiadam.

  60. moze pomoze

    wierzący sceptyk?

  61. Coryllus jest zbyt skromny. Proszę mi wierzyć, ja nie żartuję. On tam ma swoich sympatyków. Miał tam trzy lata temu tylko jedno spotkanie. Zapamiętali go i tak to leci.

  62. >w końcu weszły dziewczyny i się uspokoiłem. Dziewczyny, jak powiadam, były mocno w porządku.

    >na talerz, a następnie podzieliła się nimi z Gabrielą Maciejewską

    🙂

  63. Dziękuję za świetne filmy.

  64. >„dla sławy, dla zysku czasem”

    🙂

    Pan Maciejewski napisał kiedyś, że już nie robi dla sławy, tylko dla zysku.

  65. Nie pomoże bo jako osobnik odpowiedzialny nie dzwonię do Gabriela żeby Mu nie psuć natchnienia w pisaniu:)

    A dawno się z nim nie spotkałem bo mam dyżur dwudziestoczterogodzinny przy chorej matce.

    Rzadko mam przepustki

  66. Reportaż świetny 🙂 . Na wszelki wypadek wypada mieć ważny paszport, aby być gotowym, gdy zaproszą na beatyfikację Woyniłłowicza. Może to być już niedługo…

  67. skromny …

    „Nie uwierzycie gdzie wczoraj byłem. Nie w kurii bynajmniej, ale w Teatrze Wielkim, w dodatku razem ze mną był tam pan marszałek sejmu Ryszard Terlecki. Jakby tego było mało byli jeszcze oficerowie rosyjskiego lotnictwa, oficerowie rumuńscy i białoruscy. Wszyscy w mundurach. Pojechaliśmy tym na specjalnie zaproszenie. ”

    no przeciez wyraznie sie chwali :))

  68. w razie czego, zeby byl i bogaty i slawny 🙂

  69. no tak

    serdeczne pozdrowienia dla mamy!

    trzymaj sie 🙂

  70. sorry

    zycze Coryllusowi, zeby byl i bogaty i slawny! :)))

  71. Sprawozdanie fotograficzne z tej imprezy dzięki tygodnikowi ufundowanemu przez Woyniłłowicza.

  72. Eee tam, to tylko stwierdzenie faktu. W SN podaje, że dostał zaproszenie pokątnie. A to guzik prawda.

  73. Panie Gabrielu, niech mnie kule bija jesli panskie zaproszenie nie mialo cos wspolnego z wydaniem przez pana wspomnien Woynillowicza.

  74. Jeee! Chcę! Będzie można nabyć w piątek?

  75. Zdaje się że tzw media nie zauważyły tej rocznicy.

  76. Polska ma szlaban na jakiekolwiek poważne rozmowy z Białorusią, Litwą, czy Ukrainą. Może tylko wykonywać instrukcje. Jest jakiś wąski margines na Cepelię.

  77. Bo Ukrainę to Amerykanie dla siebie zarezerwowali. Może Białoruś też, tylko jeszcze nie czas żeby to ujawnić

  78. Może akurat  nie Amerykanie, bo Łukaszenka nadal żyje.

  79. no to jak to tak? Ale „pokatnie” to znaczy: ktos, kto wiedzial o inicjatywie, szepnal tym w ambasadzie (co to im sie plec pomylila) chyba

    a moze od pani Bondy, albo naszego ulubionego pana Sulimy? zartuje oczywiscie

  80. Dyrektor domu kultury w Hajnówce mnie zaprosił

  81. Pardon, pardon

    Teraz sobie doczytalam o Hajnowce. Wczesniej tylko na koncowke komentarzy zerknelam.

  82. Chwaliłby się gdyby napisał, że  po niego przysłali podwody, jak np. po p. Marię Dąbrowską przysyłano samochód żeby dojechała do miejsca gdzie ją władza PRL zaprosiła. A on skromny, własnym samochodem, z żoną udał się do miejsca wskazanego w zaproszeniu… Nie raczej skromny.

  83. A z tą Hajnówką to kiedyś przeżyłam osłupienie, kiedy mi wyjaśniono, że po ulicy przy której mieścił się Komitet PZPR (powiatowy czy miejski nie pamiętam) nie wolno było przejechać traktorem. Miasto ładne, może i nieduże, ale ulice ekskluzywna miało, chyba że może chodziło o to że w Komitecie PZPR praca ideologiczna wre  w pocie czoła, nie mogli się warkotem traktora rozpraszać.

    Hajnówka jest ładna.

  84. Ten film umieścił jako link na blogu pan „pike”.

    To autor filmu – czy tylko znalazł czyjś film na YT?

  85. Skora nazwa zespołu jest z języka rosyjskiego, to pewnie można tłumaczyć jako „Dobraczki” (podoba mi się ta nazwa), gdyż charoszyj=dobry.

    W Polsce są wsie na Podlasiu: Horoszki Małe i Horoszki Duże – tu już oznacza Groszki, gdyż „h” dźwięczne.

  86. Albo nazwa pochodzi od jakiegoś Horoszki. Dosyć popularne nazwisko.

  87. Tego nie wiem, być może. Mi chodziło o samo znaczenie słowa.

  88. Eh…”Pan,a cij autobus u Hajnołku pre?”

  89. Ta Bondaruk nie jest z Hajnówki, jej życiorys to ściema.

  90. To nie przed komitetem PZPR był ten zakaz a przed radą miasta czy jak to się nazywało 🙂

  91. No jak ściema, wszystko prawda przecież.

  92. Faktem jest, że wpisuje się w krajobraz Hajnówki.

  93. Rzeczywiście,

    dziewczyny w czasie całego występu były bardzo w porządku.

    https://www.youtube.com/watch?v=bKeCb2fHIsg

  94. Nie upieram się, ale Charoszki jako Dobraczki jest jakieś dziwne. Końcówka jakaś taka. Ale ja nie znam białoruskiego, dlatego może mam takie problemy. No i nie wiem jaka by bardziej mogła pasować do Dobraczków. Haroszki natomiast to jest wprost Groszki.

    No powiedzmy Hroszkowyje Charoszki.

  95. Pozwolilem sobie co nieco ugotowac i jako komentarz wrzucic. A Robot przepuscil 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.