W portalu Karnowskich opublikowano ciekawy wywiad z Alanem Besançonem, jeśli ktoś nie pamięta kim jest ten pan łatwo może sobie przypomnieć odnajdując jego tekst sprzed lat pod tytułem – o ile pamiętam – „Pomyliłeś się Adam”. Alan Besançon pisywał o stosunkach polsko ukraińskich w XIX wieku i o Rosji, no i uchodzi za jednego z najwybitniejszych myślicieli epoki. Myślicieli lewicowych rzecz jasna, bo innych epoka nasza nie wydała. W wywiadzie dla portalu „W polityce” Besançon napisał wprost coś, co powinno być dla nas wszystkich oczywiste, ale nie jest. A nie dość, że nie jest to jeszcze mocno nas zaskakuje. Otóż Rosja to kościół. Nie naród, nie państwo, ale kościół. No, a skoro tak, to wojny Rosji mają charakter religijny. Tego już Besançon nie napisał, ale ja kiedy mnie tylko postawiono wobec tego straszliwego stwierdzenia musiałem natychmiast znaleźć na nie jakąś odpowiedź, żeby nie zwariować od razu. Rosja to kościół. W dodatku w opinii samych Rosjan jedyny prawdziwy. Jak katolik chce przejść na prawosławie musi przyjąć jeszcze raz chrzest. W drugą stronę to nie działa, bo w Kościele Katolickim prawosławni uważani są za takich samych chrześcijan jak katolicy, tyle, że pogubionych. Jeśli założymy, że Besançon ma rację to według wszelkich zasad rządzących tym padołem nie mamy z Rosją szans. Bo ich karta zawsze będzie lepsza. Jeśli zostaniemy z nimi sam na sam, a w argumentach naszych będzie brakować karty transcendentnej to jest pozamiatane. Rosja, nawet uzbrojona po zęby, nawet z fałszywymi papierami opiewającymi na własność, która nigdy nie należała do niej, będzie miała rację. No i jeszcze będzie miała argumenty, żeby owe racje wyegzekwować. Tych zaś my nie mamy, bo nie potrafimy nawet sformułować naszej doktryny. Nie rozpoznajemy też zagrożeń związanych z sojuszami Rosji, bo nam się zdaje, że jak się Rosjanie zaprzyjaźnią z Niemcami to koniec. Tymczasem jest na odwrót, jak Rosjanie przyjaźnią się z Niemcami to nic się proszą Państwa nie dzieje, póki w Polsce nie dokona się jakaś prowokacja. Prawdziwe wojny wybuchają wtedy kiedy Rosja z Niemcami konkuruje i one się toczą niestety na naszym terytorium. Wróćmy jednak do kościoła, którym jest Rosja. To jest kościół dziwny i w istocie skazany na klęskę. Ja się o tym przekonałem wczoraj analizując sobie to co powiedział Besançon. Kościół i państwo w jednym nie może prowadzić działalności misyjnej takiej jaką prowadził Kościół Katolicki. Nie może, bo interesy państwa będą zawsze nadrzędne wobec interesów kościoła. Państwo zaś rosyjskie, w tych momentach kiedy zapomina, że jest kościołem, nabiera charakteru aspiracyjnego, a co za tym idzie ogranicza swoja misję i pożądać zaczyna oklasków i akceptacji. Pojawiają się różni zapadnicy, a wcześniej Aleksander I i cała jego kamaryla. Polityka Rosji robi się śliska i zwykle spotyka się z pogardą i lekceważeniem. Nie to jest jednak najtragiczniejsze dla Rosji i jej mieszkańców. Oto kościół, prawdziwy kościół, nie może stawiać granic swojej misji i nie może jej realizować przemocą. Oczywiście, ludzie Kościoła wielokrotnie uczestniczyli w aktach przemocy, ale każdy taki akt, kiedy go obejrzymy dokładniej okazuje się być nie tym, za co go przywykliśmy uważać. Z Rosją jest inaczej, przemoc rosyjska jest po prostu przemocą, a misja służy do jej zamaskowania. Jakimi narzędziami jest ona realizowana i do kogo kieruje swoją ofertę Kościół-Rosja? Do Słowian, a przynajmniej do niedawna kierował ten kościół swoją misję do Słowian. Ponoć w Ameryce mnóstwo Indian przyjęło prawosławie, ale to ze względu na obecność duchownych ukraińskich, a nie rosyjskich. Te rozróżnienia zostawimy sobie jednak na koniec, teraz skupmy się na misji Rosji-kościoła, która nas dotyczy. To jest oferta skierowana do Słowian, w której nie przewidziano miejsca dla nas, nawet jeśli się nawrócimy. My bowiem jesteśmy w tym rosyjskim kościele kimś w rodzaju Amalekitów, o ile nie gorzej. No warto teraz spytać jaką ofertę ma Rosja-kościół do nie-Słowian i nie chodzi mi tu bynajmniej o Indian z kanadyjskich rezerwatów, ale po prostu o Brytyjczyków i Amerykanów. Jak Rosja zamierza wciągnąć ich w orbitę swoich wpływów i jak ich nawróci? To interesujące i być może jest na to jakaś odpowiedź, ale póki co pozostaje ona tajemnicą. Kiedy Rosjanie dochodzą do tego momentu, który tu opisuję ich narracja z miejsca przeskakuje na jakieś tory kulturowe i zaczynają chrzanić o cywilizacji morza i cywilizacji lądu. Nie odpowiadają na to pytanie, bo myślą, że mają czas. Otóż nie mają go wcale i tu następuje moim zdaniem demaskacja. Rosja bowiem jako kościół ogranicza swoją misję ze strachu i to ją całkowicie unieważnia – misję, a nie Rosję. Kiedy już bowiem Rosja natrafi na to czego połknąć nie może stosując sztuki parareligijne zamienia się na powrót w państwo i domaga się takiego właśnie traktowania. Domaga się szacunku dla swojej floty i armii i dla swojej potęgi. Chce także by obcy, którym jest wroga szanowali jej pieniądz wykonany z najszlachetniejszych kruszców. I wtedy następuje coś o czym tu pisaliśmy wielokrotnie. Za pomocą kilku prostych, znanych od najdawniejszych czasów sztuczek Rosja zostaje wywrócona na drugą stronę, jej misja zamienia się w antymisję, dzieje się tam za sprawą rewolucji. Przewroty jak pamiętamy organizują bankierzy, a nie łachmaniarze z rewolwerami w rękach i one zwykle obliczone są na sukces bezwzględny. I takim sukcesem była rewolucja roku 1917, kiedy to Rosja-kościół zamieniła się w Rosję-antykościół. Zmiana ta została zaś okupiona straszliwym rabunkiem. Dlaczego tak łatwo do tego doszło? Bo misja Rosji-kościoła nie jest misją prawdziwą, w naszym rozumieniu. Jest to misja podlegająca szeregowi ograniczeń, podporządkowana polityce i za każdym razem kiedy nie jest już potrzebna odstawiana w kąt jak pałka na wściekłe psy. Kiedy Rosja rezygnuje z misji, a rezygnuje zawsze kiedy wie, że przeciwnik jest silniejszy i nie ustąpi natychmiast, staje się zaprzeczeniem samej siebie. Ulega demaskacji bardzo spektakularnej, która momentalnie zamienia się w katastrofę i myśmy to mieli okazję oglądać na własne oczy i w tym żyć. Najdziwniejsze jest to i najgroźniejsze także, że ta Rosja odwrócona na nice zaczyna nas kokietować. To znaczy nie wszystkich, ale niektórych. Rosja-kościół nie ma dla Polaków oferty, Rosja-antykościół taką ofertę ma. To jest moim zdaniem ważny moment, który załatwia nas na amen i niweczy nasze cele oraz odrębność. Polacy, do których Rosja-antykościół kieruje swoje propozycje uważają je jednak za szanse. Bo będą mieli pracę, mieszkania i jasno określonego wroga, z którym trzeba będzie walczyć na śmierć i życie. Kto będzie tym wrogiem? Kościół Katolicki rzecz jasna i jego wierni. I to jest gorsze niż wszelkie carskie stany wyjątkowe. Czy Rosja-antykościół ma ofertę dla Ukrainy? Nie. Nie ma żadnej oferty. Oferta dla Ukrainy istnieje jedynie wtedy kiedy Rosja prowadzi misję religijną. Ukraińcy mogą się z racji wrogości do katolicyzmu do tej misji przyłączyć. Wtedy mogą robić kariery w rosyjskich strukturach państwowych i kościelnych i mogą żyć. Rosja-antykościół tępi Ukraińców z wielką zaciekłością i odmawia im właściwie wszystkiego. No, ale co to za oferta dla Ukrainy – udział w misji prowadzonej przez Rosję? To jest jedynie jakaś tam funkcja imperializmu religijnego Rosji, która na Ukrainie nikogo nie satysfakcjonuje. Na razie oczywiście, bo kiedy Putin posunie się jeszcze bardziej na zachód wielu Ukraińców zacznie przemyśliwać nad tym, jak się wymiksować z tej niepodległości i przejść do obozu przeciwnika. Nie jest to z mojej strony żadne szyderstwo, bo w Polsce będzie dokładnie tak samo, tyle że preteksty będą jeszcze bardziej wyraziste i jeszcze bardziej komiczne. Jakie sposoby ma Ukraina na to, by się od Rosji uwolnić naprawdę? Nie ma właściwie żadnych. Ktoś tu wczoraj umieścił fragmenty pism Stefana Bandery i tam dokładnie widać, że ukraińscy ideologowie narodowi nie mają zielonego pojęcia z jakiej stali wykonano szyny, po których sunie lokomotywa dziejów. Nacjonalizm to pułapka, które skazuje tych ludzi nie tylko na śmierć, ale także na pogardę. I nie ma tu znaczenia ile pomników postawią Banderze na zachodniej Ukrainie. To wszystko zostanie unieważnione w jeden dzień. W tych pismach Bandery jest taki fragment dotyczący małych imperiów, czyli Polski i Czech, które prowadzą podłą i samounicestwiającą politykę wobec Ukrainy zamiast współpracować z Ukrainą i pozwolić jej żyć. No więc kwestia nie jest taka prosta, bo historia Ukrainy to historia opozycji wobec wszystkich dookoła, opozycji finansowanej pieniędzmi pochodzącymi z niewiadomych źródeł. Motywacje zaś polityczne poszczególnych hetmanów nie miały w sobie żadnej stałej, oparte zaś były na krótkoterminowych zyskach ze współpracy z silniejszym akurat sąsiadem. Jak w tych okolicznościach widzą relacje z sąsiadami politycy ukraińscy? Ja tego nie wiem. Myślę, jednak, że politycy ukraińscy stawiają się gdzieś ponad krajami takimi jak Polska i Czechy intuicyjnie a może i nie tylko przeczuwając, że ich kraj znaczy dla zachodu coś więcej. Stąd Ukraina nie ma dziś dla Polski żadnej oferty, a ma jedynie mniej lub bardziej zawoalowane pretensje. Polska także nie ma tej oferty, ale to jest wprost winą polityków, wszystkich dokładnie opcji, który za rzeczywistość biorą zapewnienia o trwałości UE.
Dziś tak naprawdę liczą się tylko relacje Ukrainy z Rosją-kościołem. No ale one w momencie kiedy Ukraina buduje swoją odrębność na nacjonalizmie o żadnych takich relacjach nie może być mowy. Misja religijna, nawet tak oszukana jak rosyjska załatwia ruch nacjonalistyczny od razu. I co wtedy? W praktyce chodzi o to, żeby wciągnąć jak największą część Ukrainy do Unii, ale co potem? Na jakich zasadach Ukraińcy się tam odnajdą i jakie będą ich relacje z sąsiadami? Z tymi byłymi już, okropnymi, małymi imperiami, o których pisał Bandera. Z Polska na przykład. No i z Niemcami rzecz jasna.
Ponieważ – powtórzę – sytuacja kiedy Rosja jest pogodzona z Niemcami, a u nas nie dochodzi do prowokacji, jest niegroźna w sposób istotny. To znaczy, gdyby nie politycy których mamy i propaganda, której ulegamy, moglibyśmy żyć lepiej i pełniej niż dziś, a co najważniejsze nie musielibyśmy ginąć. No i na razie nie musimy. Stan ten nie jest wieczny jak wiemy i łatwo może się zdarzyć, że sytuacja się odmieni. Kiedy to nastąpi? No wtedy gdy Rosja zacznie znów realizować swoją misję religijną, a może to zrobić jedynie wówczas gdy popchną ją do tego ludzie, którym ona nigdy się nie przeciwstawi, systemy do których aspiruje i z którymi chce się dzielić wpływami na świecie. Czyli USA i Wielka Brytania po prostu. Kiedy wybuchnie wojna? Jak zwykle wtedy, gdy Brytyjczykom uda się przekonać Amerykanów, że Niemcy nie są równoważnym partnerem tylko jakimś podrzędnym graczem, który zasługuje jedynie na to, by go podpuścić, a potem ograbić. Wtedy kiedy ktoś w Londynie dojdzie do wniosku, że łatwiej będzie do spółki z Rosją-kościołem ograbić i zniszczyć kontynentalną Europę nie z kontynentalną Europą i Ameryką demontować Rosję. Czy to rzeczywiście nastąpi? Nie wiem, myślę, że to kwestia pieniędzy jak powiedział Władymir Władymirowicz. Ponoć Barroso powiedział, że Wielka Brytania powinna mieć w Unii specjalny status. Cóż to może znaczyć? Tyle jedynie, że powinna być poza Unią, udając jednocześnie, że jest w środku. Oficjalne wystąpienie bowiem GB z Unii oznacza jej natychmiastowe zbliżenie z Rosją, a w konsekwencji wojnę w ciągu najbliższych lat. Być może tylko gospodarczą, ale nie sądzę. Wojna z Rosją-kościołem zawsze jest wojną prawdziwą i w wojnie tej nie ma dla nas żadnej oferty. Jeśli ktoś uważa, że opowiadając się po jednej ze stron coś ugra, to chyba zwariował. Barroso zaś puszczając te balony z gazem łzawiącym sonduje publiczność i patrzy jak ona się zachowa kiedy już Brytyjczycy wejdą w ten rozkrok i pozostaną w nim do kolejnego przesilenia zarabiając na Unii i na kontaktach z Rosją-kościołem. Nam póki co pozostaje uważna obserwacja okoliczności. W żadnym wypadku nie powinniśmy wykonywać jakichś gwałtownych ruchów i składać powierzchownych deklaracji. To znaczy mam na myśli polityków, bo my przecież nie mamy na nic wpływu, możemy sobie najwyżej trochę pogadać.
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie sprzedajemy książki Toyaha i I tom Baśni jak niedźwiedź, w cenach bardzo przystępnych. Mamy także trzy zeszyty komiksowe o przygodach Jana Hardego – żołnierza wyklętego. Jeśli ktoś nie lubi kupować przez Internet może zajrzeć do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, do księgarni „Przy Agorze’, która mieści się przy ulicy o tej samej nazwie pod numerem 11a, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, a także do księgarni „Latarnik” przy ulicy Łódzkiej w Częstochowie.
Tobie Rosja mniej zagraża bo mieszkasz na lewym brzegu Wisły 😉
Granica Rosji była za Kaliszem. Tak tylko przypominam…A ZSRR na Łabie…
Dobry tekst . Tak włśnie jest . Mam nadzieję , że przetrawamy . Ja tu w tej nadziei wróciłam w listopadzie 1981 z USA . widząc w ichniej telewizji relacje , dzienniki .
To jest moje miejsce na ziemi .
Kostrzewa-Zorbas podobnież w poniedziałek poda się do dymisji.
Napisałem to i chciałem sprawdzić w wiki, czym aktualnie się zajmuje i szczena mi opadła.
Ukończył eksperymentalną uniwersytecką klasę matematyczną w XIV Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Staszica w Warszawie. Tytuł zawodowy magistra uzyskał na Wydziale Wiedzy o Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Na Wydziale Reżyserii tej samej uczelni zdobył absolutorium z prawem do reżyserowania. Kształcił się też w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego na Uniwersytecie Georgetown, uzyskał stopień doktora w zakresie stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie. Był uczniem m.in. Zbigniewa Brzezińskiego.
Wiki i (prawie) wszystko jasne
Nie za bardzo jasno to napisałem, ale szło mi o to, że Gospodarz wchodząc w buty K-Z wymusi jego dymisję. :))
A tu rezyser K-Z reżyseruje zbiorowe emocje.
http://telewizjarepublika.pl/kostrzewa-zorbas-putin-nawiazuje-do-przywodcow-ktorzy-zle-skonczyli,6697.html#.U29ZL_l_tpt
jasne :))
dzięki jasno świecącym neonom …. trochę staroświecko … nie to co wiki :)))))
Nie znam się na tym, ale może wciągnięcie Ukrainy do UE pozwoli IM ją tak pokawałkować jak Jugosławię. Dałoby to IM państewka: Wołyń, Podole, Zaporoże, Dzikie Pola, i może jeszcze coś a może mniej, a głównym buforem walącym w nas (bezdoktrynowców) byłby np. Wołyń z roszczeniami o to co się banderowcom zamarzyło, bo trudno inaczej nazwać sytuację że dwóch rabusiów obiecuje trzeciemu uczestnikowi tych rabunków, że dostanie od nich sakiewkę ofiary tego rabunku (pokój brzeski) .
Narracja pójdzie tak że będziemy zawsze winni czegoś … tak jak teraz to ćwiczą z Jedwabnem, z filmami kłamliwymi i szkalujacymi i nie będzie ważne czy słowa propagandy będą zgodne z prawdą, ważne będzie aby nas tymi roszczeniami ukraińskimi, może słownymi (może więcej niz słownymi )dyscyplinować.
Tak obserwując historię można zauważyć, ze kraje zachodnie nie lubią dużych krajów w środkowej Europie. I tak z decyzji Zachodu rozparcelowano Węgry po I WŚ, nam odebrano połowę kraju po II WŚ, rozparcelowano Jugosławię na początku transformacji (niebagatelna rola Niemiec) , Czechosłowacja się podzieliła. Tak jakoś co 20 lat jakies państwo w środkowo wschodniej Europie zostaje odchudzone o ziemie związane z genezą swego istnienia.
Ukraina, jest to w relacji do państw Europy ogromny kraj, chyba dla państw zachodnich za duży jako partner polityczny.
…
No i to stąd moje myśli …..
Obecnie Polska+Ukraina byłaby największym państwem w UE. To dla Niemców jest nie do przyjęcia. Podobnie jak przyjęcie zbyt dużej Turcji do UE 😉
i najbardziej bezsensownym. Jeszcze łatwiejszym do wywalenia w kosmos niż wcześniej jugo-sklawia
Żona szefa była z Odessy; mieszkali w Polsce. Po rozpadzie ZSRR była regularnym bezpaństwowcem, więc nigdzie nie mogła ruszyć się za granice Polski, Nie wiem jak długo czekała na nowe ukraińskie dokumenty, ale w końcu po 30 latach pobytu w Polsce wystąpiła o polskie obywatelstwo i je dostała. Niby był rząd ukraiński, ale dawni obywatele tego kraju zostali pozostawieni sami sobie i teraz jest podobnie.
Trochę inny przypadek. Jugosławia zrzeszała zbliżone, ale jednak wyodrębnione narody, była dla nich formą samoobrony przed agresja sąsiadów, przez stulecia ludy jugosławiańskie były podnóżkiem dla sąsiadów. Rozpad Jugosławii komunistycznej był naturalnym rozejściem w warunkach bezpieczeństwa, któremu przeciwstawiał się nowy hegemon, czyli Serbia z olbrzymimi wpływami Kremla. Po prostu Serbia poczuła się lokalną Rosją. W efekcie zamiast stworzyć Jugosławię=Skandynawię i korzystać z dobrodziejstw wzajemnej wymiany handlowej, wypracowanej w czasach wspólnego państwa, poszli w minizagładę. Pomijam oczywiste wpływy Włoch, Niemiec itd, bo wydaje się, że serbskie ego dominowało.
Bo też i to państwo nie jest dla Rusinów. Nigdy nie było.
Kiedyś wpadł mi w ręce ciekawy wywiad z Alanem Besanconem, wcześniej gościa nie znałem, mówił m.in. o Rosji. Zapamiętałem stwierdzenie, że Europa kończy się tam, dokąd dotarł gotyk. Później kupiłem jego książkę, piękne dwutomowe wydawnictwo, ale zabrakło sił do otworzenia. W każdym razie przeczytane w artykule tezy tego francuskiego Żyda wyglądały bardzo przekonywująco. Raczej trudno było go nazwać historiozofem lewicowym.
W internecie znalazłam opinię Besansona: car uważał się za bramę do zbawienia swoich poddanych. Jednym słowem car to wcielony „prawie” bóg, stąd ta megalomania i przekraczanie granic. Na szczęście „prawie” czyni różnicę.
Ancien communiste à la fin de l’époque stalinienne, il est rapidement passé à une position d’analyse critique de l’idéologie communiste et, plus généralement, de la question du totalitarisme.
To taki francuski Kołakowski, ale bardziej „konsekwentny” – autentycznie „nawrócił” się na chrześcijaństwo. Jest katolikiem.
A czy Car czy też Państwo nie jest fałszywym Bogiem Rosjan?Stawianie się ponad prawem jest ubóstwieniem się .To złamanie pierwszego przykazania z Dekalogu.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.