Pojęcie „rozwój miast” ma swoją wagę i legendę. Polska według podręczników historii upadła, bo miasta się nie rozwinęły, a szlachta umieściła w tych niedorozwiniętych miastach jurydyki. W jurydykach zaś parchów żydowskich, co robili konkurencję uczciwym, niemieckim kupcom. O czym możemy, rzecz jasna, poczytać w dwutomowym dziele Ignacego Shipera „Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich”.
Jak widzimy, autorzy piszący z łezką w oku o zaprzepaszczonej szansie jaką był brak „rozwoju miast”, to nie tylko durnie, ale jeszcze antysemici. Mają oni swoich naśladowców, a są nimi prezydenci dużych polskich miast, w większości położonych na zachodzie kraju, którym się zdawało, że po wygranych przez KE wyborach zostaną absolutnymi władcami autonomicznych wysp wolnego handlu. Zdawało im się, że każdy będzie miał swoją mafię, a ta dzielić będzie miejskie grunty, wprowadzać haracze i wpuszczać inwestorów takich jakich sobie zażyczy. To była wizja uwodzicielska tak bardzo, że jej klęska odbija się w oczach niektórych samorządowców, odbija się tam jako wściekłość wprost diaboliczna. I nie sposób widząc to nie pomyśleć o towarzyszącym przez wieki niemieckiemu mieszczaństwu pragnieniu, które zawierało się w formule – każdy żyd w mieście musi podlegać jurysdykcji miejskiej, a nie królewskiej. Ja to pragnienie widzę na przykład w oczach tego pana
https://twitter.com/AndrzejOlkiewi/status/1141069718570373121?s=20
Pomijając już to, że on kłamie, widzimy jakie aspiracje malują się na jego twarzy. Nie wiemy tylko kogo on i jego koledzy z Gdańska i Wrocławia, obsadziliby w roli „żydowskich parchów”. Obyśmy się tego nigdy nie dowiedzieli. Ja jestem też ciekaw, czy po zwycięstwie koncepcji autonomicznej, mieszkańcy wielkich, wolnych miast pobieraliby by z kasy państwa 500+ na swoje dzieci, czy nie.
Ja nie będę się dziś znęcał za bardzo nad samorządowcami, którzy nie rozumieją żadnego komunikatu poza jednym – jest kasa, nie ma kasy. Nie będę, bo to jest w istocie niepotrzebne. Chcę tylko wskazać jaką funkcję pełniły miasta dawniej, w średniowieczu i dobie nowożytnej. Lecimy. Miasto było organizacją chroniącą lokalny rynek i pobierającą opłaty za wstęp na ten rynek. Cieszyło się przy tym licznymi przywilejami i było w zasadzie organizacją zamkniętą, funkcjonującą poza prawem i rzeczywistością polityczną królestwa, na terenie którego leżało. Stwarzało to dwuznaczne sytuacje, albowiem jeśli jakaś organizacja nie słucha króla polskiego, a jest położona w Polsce, to znaczy, że wykonuje polecenia i realizuje cele innego jakiegoś ośrodka władzy, na przykład cesarza niemieckiego. Z miastami mamy ten kłopot, że w zasadzie wszyscy popularyzatorzy historii odnoszą się do nich entuzjastycznie. Wydaje im się bowiem, że miasto to była przestrzeń wolności, albowiem niemieckie przysłowie mówiło – powietrze miejskie czyni wolnym. Ja tylko przypomnę, że Niemcy to ludzie poważni, praktyczni, a przy tym wielu z nich ma zmysł ironii, objawiający się w momentach nieraz niespodziewanych. Dość przypomnieć inne niemieckie powiedzenie dotyczące wolności – praca czyni wolnym. Po niemiecku brzmi to Arbeit mach frei. Myślę, że z powietrzem miejskim jest podobnie. To ironia, ale nikt z prostodusznych Polaków jeszcze jej nie odczytał.
Już nie pamiętam, który z dawnych autorów, ale chyba Jan Zamoyski pisał, że niebezpiecznie było poruszać się po Krakowie samemu, konno, albowiem groziło człowiekowi ustrzelenie z półhaka. Tak po prostu. Likwidacją niewygodnych podróżnych, na których wydawano zlecenia, byli przeważnie studenci. Różnili się oni znacznie od współczesnych studentów i nie byli wcale rozlazłymi gamoniami, patrzącymi tak mądrze jak cocker spaniel proszący o chrupkę, ale byłymi żołnierzami, albo ludźmi dla zarobku imającymi się rozboju. Wszystkie te niepiękne czynności wykonywali po zajęciach z teologii, prawa i filozofii, prowadzonych na miejscowym uniwersytecie.
Miasto było miejscem gdzie organizowano produkcję. Do tej produkcji prawa rościli sobie władcy terenu, na którym miasto było położone, przez co konflikty pomiędzy miastem, a władcą miały charakter chroniczny. Nasi władcy byli przez miasta przekupywani, a przez to sytuacja w ośrodkach miejskich, w mojej ocenie, przypominała piekło. Król się nie wtrącał, a jedynie ograniczał wpływy miast przywilejami dla żydów. Tylko nikt tego jeszcze właściwie nie opisał, bo wszyscy wierzą, że powietrze miejskie czyniło wolnym. W Polsce pomiędzy królem a miastem, jeśli nie liczyć sporadycznych konfliktów panował pokój. Było to okupione ciężko, po pierwsze krwią, po drugie pieniądzem. Gangi miejskie przekupywały Jagiellonów, żeby ci nie wtrącali się do rozpraw pomiędzy różnymi frakcjami. Dość przypomnieć Erazma Czeczotkę, który regularnie płacił Zygmuntowi Augustowi, ten zaś był wobec tych łapówek bezradny. Miasta w Polsce nie zyskały tej pozycji co na zachodzie, albowiem wrogość pomiędzy szlachtą i magnaterią, a miastem była organiczna i niemożliwa do zlikwidowania. Przewaga jaką latyfundium zdobyło nad miastem kosztowała drogo, musiał zginąć Andrzej Tęczyński, zamordowany przez ceklarzy w kościele Franciszkanów w Krakowie, żeby król stanąwszy wobec wyboru pomiędzy rycerstwem, które stawiało się zbrojnie na bitwy przeciwko krzyżakom, a gangiem krakowskim, wybrał jednak rycerzy. Od tego momentu mówić możemy o przewadze latyfundium nad miastem. Zamordowanie Andrzeja Tęczyńskiego, przygotowana zawczasu prowokacja, opisywana jest przez autorów takich jak Paweł Jasienica, jako coś okropnego, ale nie ze względu na ohydę tego mordu, ale ze względu na to, że rozwój miast został zatrzymany. To jest prosta manifestacja obłędu niestety.
Jakoś nikt nie przygląda się podobnym wypadkom, rozgrywającym się na zachodzie Europy i nie lamentuje kiedy Kazimierz Hohenzollern rozprawia się bez litości z Norymbergą, mordując kogo popadnie za nielojalność wobec księcia, czyli siebie. Jakoś nikt nie przywołuje okoliczności stracenia mieszczan z Tuluzy z rozkazu króla Filipa IV (tego od templariuszy), którzy zginęli, albowiem w swojej pysze, postanowili zmienić władcę i chcieli wprowadzić na tron – francuski tron – władcę Majorki. Władza miast była wielka i w zasadzie nieograniczona. Żeby ją poskromić trzeba było mieć pieniądze, oddanych wojowników, gotowych na wszystko i wielką determinację. Genezą wszystkich tajnych organizacji, jakie istnieją, jest średniowieczne miasto. Tego nikt nie powie, albowiem wszystkie tajne organizacje uprawiają hagadę miastu wrogą, to znaczy podkreślają swój rycerski etos. Miasto dawniej też podkreślało ten etos poprzez budowane przy rynkach dwory Artusa. Zbierały się tam lokalne mafie i omawiały najważniejsze interesy, udając jednocześnie, że honor, szlachetność i prawość charakteru, to cechy nadane im przez samego Stwórcę i do tego jeszcze uświęcone tradycją.
Miasto miało strukturę hierarchiczną, to znaczy, że gang, który raz zdobył władzę, trzymał ją przez dekady i trzeba było wielkiej prowokacji, albo wielkiego trzęsienia ziemi, żeby tę władzę poskromić lub zmienić. Dziś samorządowcy zgłaszają postulat zniesienia kadencyjności. Co to jest? To jest próba uwłaszczenia się gangu na nieruchomościach i rynku lokalnym. Próba narzucenia miastu, bądź co bądź zbiorowisku ludzi wolnych (jeszcze) wyższego jakiegoś porządku własności.
Wróćmy do tych zmian w kierowaniu miastem. Przypomnijcie sobie historię grabarzy z miasta Frankenstein, na Śląsku, opowiadaną przez przewodników i serwowaną jako taka ponura anegdota z zakresu średniowiecznej obyczajowości. Myślę, że było to w istocie coś innego.
Miasto było miejscem, gdzie szkolono do bezwzględnej walki w tłumie, pierś w pierś, żołnierzy i najemników. Królowie Hiszpanii werbowali tertios w miastach. Dobry wojownik pieszy to mieszkaniec miasta, zaprawiony w porachunkach, dokonywanych ciemną nocą za pomocą noży, albo i w jasny dzień, w wąskich uliczkach, mieczem lub piką. Król Ferdynand Aragoński zyskał władzę nad miastem wyrzucając zeń Żydów, za co miasto zapłaciło werbunkiem piechoty. Tak to widzę, choć mogę się mylić.
Miasto było zawsze strukturą wielopiętrową, tajemniczą naprawdę, to znaczy, że za ujawnianie tajemnic płaciło się życiem, i gotową do autonomicznych porozumień z każdą właściwie władzą. Ułożenie sobie relacji pomiędzy królem a miastem polegało na umiejętnym stosowaniu siły lub szantaży, albo wgrywaniu jednych grup producentów i pośredników przeciwko drugim. W Polsce przez całe stulecia, król i szlachta trzymali w szachu miasta, preferując żydów. Miasta zaś przez ten czas robiły co mogły, żeby wyeliminować żydów z rynku. Jeśli spojrzeć przez ten pryzmat na historię Europy Środkowej, można ją zinterpretować w taki sposób – upadek korony polskiej spowodowany był sojuszem, jaki żydzi, respektujący siłę i próbujący wykorzystywać lokalną władzę, zawarli z królem Prus. Wiara żydów w to, że porozumienie z Niemcami jest trwałe była przemożna, stracili więc oni zainteresowanie dla przywilejów, jakie mieli w Polsce. Swoje stare metody oraz aspiracje przenieśli do Prus. Urządzili się tam nieźle, ale sielanka trwała tylko do momentu, kiedy istniało królestwo, a potem cesarstwo. Po upadku tych organizacji żydzi stanęli oko w oko z organicznym żywiołem niemieckim, wyposażonym w długą tradycję gospodarczej walki o byt, pomyślność i władzę. Ten żywioł – niemieckie miasto – potrzebował jedynie przywódcy, który wcieli w życie ich aspiracje i uczni zadość wyimaginowanym lub realnym krzywdom, jakich miasto doznało od żydów. I taki przywódca się znalazł. Wykreowali go ludzie zajmujący się lokalnie organizacją produkcji na wielkie rynki. Wykreowały go miejskie gangi, przy współpracy organizacji obsługujących te wielkie rynki. Dlaczego żydzi nie przewidzieli niebezpieczeństwa? Nie wiem. Pewnie przewidzieli, ale nie ci, którzy powinni.
Przejdźmy do naszych dzisiejszych realiów. Emancypacja wielkich miast to początek wojny domowej w Polsce. Niech nikt się nie łudzi, że będzie inaczej. Nie po to się legalizuje nielojalność wobec państwa, żeby z niej nie korzystać. Miasta polskie działające w zakresach proponowanych przez KE to miasta podporządkowane Niemcom, a także innym organizacjom, które zechcą skorzystać z proponowanych przez miasto teoretycznie polskie warunków prowadzenia biznesu, działalności rabunkowej, albo szpiegowskiej. Miasto, według proponowanych zasad, miałoby stać się polem do eksperymentów populacyjnych. To znaczy w niedługim czasie – dwóch dekad na przykład – zmieniłby się skład jego mieszkańców. Zamiast Polaków zamieszkaliby by tam na przykład Arabowie. Tym durniom samorządowcom wydaje się przy tym, że oni, mając gwarancje Niemiec, utrzymaliby się przy tym przy władzy. Nie wiem jakim trzeba być idiotą, żeby tak myśleć. No, ale żydom też się wiele rzeczy marzyło i też mieli złudzenia. Kiedy patrzmy dziś na tych prezydentów, na tych obwieszonych łańcuchami symbolizującymi władzę, bęcwałów, nie możemy się nadziwić skąd ta pycha? I skąd to przekonanie, że będą żyli wiecznie? No i wiara w to, że są elementem trwałym, a nie narzędziem, które po wykonaniu zadania, zostanie w najlepszym razie odłożone na półkę, a w najgorszym wrzucone w ogień.
Die Stadtluft macht frei und arbeit mach frei.
Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl
Panie Gabrielu – tekst cudo. Ku otrzeźwieniu tych samorządowców, którzy myślą, że nie widać jak się szmacą i że zapomnieli czym się kończy żywot agenta, który staje się niepotrzebny.
Pięknie tu pasuje Fuggerowskie osiedle w … (zapomniałam) Augsburgu (?) opisane przez Pana w „Baśni…”
Tekst znakomity ku opamiętaniu (choćby władz Szczecina, Gdańska) i powiedzeniu Polakom przepraszam.
dziękuję
świetne. dziękuję.
Drogi Coryllusie, a jednak Shiper opisując ten konflikt – miasto/Żydzi pisze wprost, że miasto było wsobne. Miasto skupiało się na produkcji i bardzo lokalnym handlu swoimi produktami . Dopiero Żydzi, Ormianie, Grecy i inni robili tymi produktami handel dalekosiężny o zupełnie innych marżach. A co do jurydyk to może jednak zatrudniano tam partaczy nie parchów. Ja nie wiem.
Bóg wysoko, król daleko a ława miejska jest tuż i to jej się przysięga lojalność” „przysięgam być wiernym i posłusznym radzie tego miasta…” – cytat z komentarza Piotera na SN.
Kiedyś byłam radną Warszawy i też składałam przysięgę …dodając słowa „tak mi dopomóż Bóg”, ale zupełnie nie pamiętam, czy słowa przysięgi odnosiły się do Warszawy jako stolicy i dobra wszystkich Polaków czy tylko do samego miasta jako ośrodka administracyjnego, który to ośrodek ma sprawnie funkcjonować na rzecz mieszkańców .
Tekst przejmujący, logiczny, odkrywczy, dziękuję.
To ci wszyscy co tak straszą Polaków Żydami działają w interesie jakiś gangów a nie w interesie Polaków?
zdefiniuj co masz na myśli posługując się słowami: straszyć, interes, gang, bo tak lapidarnie podałeś kwestię, że na przykład ja nie wiem o co chodzi. Rozwiń, opisz swój dylemat .
Chodziło mi o tę wrzawę na temat aktu 447 np.
Cudowny, nadzwyczajny wpis na Boze Cialo !!!
Po prostu realizm tego tekstu stawia do pionu… i wlosy na glowie. Tak – jakosc samorzadow i samorzadowcow – to jest po prostu DRAMAT !!!
Bog zaplac, Panie Gabrielu,
no „jacyś” niby patrioci przez chwilę, robili sobie na bazie 447 kampanię wyborczą, a kiedy prezydent Trump ten temat uciął, a wybory ci „jacyś” od 447 – przegrali, to poszli w rozsypkę, bo tylko 447 przez chwilę ich patriotyzm cementowało.
Ci „jacyś” nie wpływali przez stulecia na rozwój miast w Polsce.
Opowiedzial mi…
… znajomy jak sie odbywala rekrutacja na nowych radnych w mojej gminie Baranow w ubieglym roku…
… ponoc wystarczylo OSOBISCIE zglosic sie do gminy – kto chcial – zebrac wymagana ilosc podpisow „poparcia”, do tego gmina zapewniala caly „program” z jakim dany kandydat szedl w „samorzadnosc”. W mojej gminie byly to: 1. pozyskiwanie funduszy europejskich; 2. promowanie „ekologicznych” sposobow ogrzewania np. promowana byla fotowoltaika; 3. w mojej wiosce zrobienie ronda ulicznego, ktore nb. z gory bylo skazane na niepowodzenie… w okolicznych wioskach np. budowa zlobka, jakiejs sciezki rowerowej lub podobnych bzdetow.
Po prostu karykatura samorzadnosci… czyli zwykla, bezmyslna kooptacja do tego co juz bylo… do tego – relatywnie mlodzi kandydaci, czesc po „studiach wyzszych” czesc po maturze… beznadziejni, tzw. od sasa do lasa, ograniczeni i oderwani od rzeczywistosci… motywowani „zalapaniem sie do waadzy” i NA ETAT !!!
To, że „jacyś” jak Pani pisze, chcieli na bazie ustawy 447 budować karierę polityczną, nie znaczy, że nam się ta ustawa nie odbije za jakiś czas. Zresztą nie możemy przypisywać wszystkim dostrzegającym w owej ustawie zagrożenia, niecnych przesłanek.
Żyd międzynarodowy ani nie ma na celu żyć spokojnie w mieście i sobie handlować szmatami i garnkami oraz nie jest zainteresowany umacnianiem jakiegokolwiek miasta czy Państwa. No a władzy pochodzącej od Boga, o już w ogóle.
Nie czuje się pewnie na tym gruncie. Powiedzmy, że głośno myślę a nie stwierdzam fakty. Ci co robili kampanię strasząc odbieraniem majątku Polakom przez Żydów nie byli przecież częścią gangu. Oni tylko realizowali temat propagandowo. Tak jak robił to Hitler. Ciekawe jest też to, że polityka jest tak przewrotnie powiązana. Hiszpania wystawiła Żydów, na krótką metę zyskała a w dłuższej perspektywie imperium padło. U nas Żydzi wystawili Polaków i na dłuższą metę dostali nauczkę. A cały temat antysemityzmu okazuje się wojną gangów, a nie uprzedzeniami między obcymi sobie kulturami.
tak jest – jak napisałeś, wystarczy wiązać minione fakty i wyciągać wnioski, nikomu z nimi nie po drodze
czy raczej im nie po drodze z nikim
>Emancypacja wielkich miast to początek wojny domowej…
1832, 1834, 1848, 1871 – Bulwary Haussmanna nie pomogły, czyli nędznicy i podpalaczki w przestrzeni wolności.
no tak np. te podjęte przez krakowskich mieszczan próby emancypacji Krakowa jako niemieckiego miasta (póki co ) z siedzibą polskiego króla, chyba nie niszczyli budynków bo łatwo mogli swój budynek uszkodzić ale na Tęczyńskim próbowali pokazać kto w mieście rządzi. Mieszczaństwo podejmowało próby stawiania się.
Może w internecie było info o szewcu Kilińskim, że jego złość , święte oburzenie, wzięło się stąd że za zamówione u niego żołnierskie buty (ileś tam par), Rosjanie nie zapłacili.
No i został Kiliński z towarem a być może obiecana była lepsza cena niż mogło zapłacić pospólstwo.
Ci durnie samorządowcy? Nie lekceważył bym ich. Burmistrzowie swój jurgielt jak Tusk wezmą. A ich mocodawcy konsekwentnie realizują swój plan. Z jednej strony film Sekielskiego, z drugiej student – morderca dziewczynki. Jak na miesiąc przed wyborami okaże się, że torturami wymuszono na nim przyznanie się to będzie się działo. Wiem. Wchodzę w buty gospodarza bo to on robi tu za proroka. Za co przepraszam. Ale gadanina Nurowskiej i oświadczenie RPO nie jest tak bez powodu.
Paryż miał problemy jedynie z własnymi „intelektualistami” zafascynowanymi masowymi zbrodniami pod hasłami rewolucyjnymi. Historycy wpisują się do tej kategorii. Choć duże obszary miast to był brud, smród i zaraza, to olbrzymi inżynieryjny i finansowy wysiłek przebudowy Paryża przez Haussmanna znajduje taką interpretację w historii (za wikipedią): „Poza tym likwidacja labiryntów średniowiecznych uliczek na korzyść szerokich bulwarów miała zlikwidować dotychczasowe doskonałe warunki dla budowy w mieście barykad i organizowania powstań zbrojnych”.
Super.Dobra zmiana z PIS przewidziała ten problem dlatego zbuduje przeciwwagę dla polskich gangów w postaci silnej diaspory żydowskiej w ramach ustawy 447.300 mld dol dla takiej potęgi gospodarczej jak my to mały pikuś a jakie korzyści dla Polski na najbliższe 100 lat .
No, ale miasto miało prawo składu. Nie dało się go ominąć. Miasto kumulowało kapitał i mogło przeznaczyć go na wojnę na przykład. Czego żydowska czy ormiańska sieć zrobić nie mogła
radni Warszawy wierzą zdaje się w prezydenta Starzyńskiego
To ja dziękuję
Ja myślę, że tak. Inaczej Korwin nie wcielałby się w kapitana Amerykę
Taki normalny, bez szału
I wszyscy współczuli rewolucjonistom, a Victor Hugo najbardziej
A czy ja ich lekceważę? To, że uważam kogoś za durnia, nie znaczy, że go lekceważę
To w końcu diaspora czy zwrot 300 milionów. Może się na coś zdecyduj. Nie ma zresztą obaw, Konfederacja, dzięki swoim liderom, mającym 100 procentowe zaufanie społeczeństwa się temu przeciwstawi. Żydzi przegrają, zwycięży Polska. Śpij spokojnie.
300 mld nie milionów.Nie w pieniądzu tylko w materii ,nieruchomości .Ktoś tym będzie zarządzać tym majątkiem chyba nie myśli pan że dadzą to w zarząd polskim gangom.Będzie pięknie Warszawa ,Lublin i inne aglomeracje zatętnią gwarem i wysoką kulturą jak przed wojną.Tym bardziej że akcja rozdawania polskich paszportów w Izraelu trwa od lat 90 tych.
gdzieś w okolicach tego tekstu o niezapłaconych rachunkach na rzecz Kilińskiego, był także tekst, o wyburzaniu kamieniczek. Ten trójkąt ziemi (dzisiaj skwer Hoovera i pomnik Mickiewicza) był ówcześnie gęsto zabudowany, że ambasada rosyjska domagała się wyburzenia tego terenu no i … został wyburzony, żeby nie było możliwości barykadowania.
„Duże miasto, duża siła” 😉
Jest taka scena w kultowym rosyjskim filmie Brat z 1997 roku, gdy władza centralna padła i rosyjskie „miasta” i ich gangi pokazywały swoją siłę. Gdzie brat z zawodu cyngiel mafijny do robienia porządków wśród ekip zbierających haracz na targowisku, tłumaczy dla swojego młodego brata – przyszłego studenta medycyny, a eks-żołnierza który w fachu brata czyli płatnych zabójstwach pokaże potem większy talent. 🙂
Dlaczego wyjeżdza z Peterburga do Moskwy. Robić karierę.
https://youtu.be/aDaaCGZz-Ok?t=1056
Polecam! 🙂 Obydwie części filmu.
No i zmaganie pomiędzy władzą centralną a miastem, sportretowane w serialu Rzym. Cały sezon 2 🙂 Kiedy to Cezar wysyła swoich zaufanych legionistów aby przejęli i kontrolowali lokalne mafie.
https://hbogo.pl/seriale/rzym/sezon-2
Dzięki temu kontrolować port Civitavecchia, dostawy żywności, rynki i haracze.
Nie, Panie Gabrielu…
… to jest jeden z najwazniejszych wpisow… ta jakosc kadr – ich kompetencje, do tego etycznosc i moralnosc – jest naprawde tragiczna i zalosna !!!
może, z tym że Starzyński nie był wybieranym prezydentem ale komisarzem mianowanym przez Piłsudskiego dla opanowania pepeesiaków a prywatnie był ożeniony z siostrą ambasadora bardzo lubianego przez marszałka (zapomniałam nazwiska jakoś tak Muhlenberg …. nie pamiętam)
O emigracji decyduje wladza centralna. Tak sie dziwnie sklada, ze od czasu objecia wladzy przez PiS liczba emigrantow zwiekszyla sie kilkakrotnie.
Pseudoprawica pociesza sie sie, ze to emigranci bliscy nam czyli glownie ukraincy. Tak samo bylo na tzw zachodzie. U nas bedzie podobnie.
Miliardy czy miliony, a jakie to ma znaczenie…
Fantastyczny tekst.
Nie podlega wątpliwości, że środowiska wpływowe jak to Gospodarz określa gangami podłapują i sponsorują pewnego rodzaju chodliwe tematy np. ustawa 447, problem żydowski, problem uchodźców, jakieś afery, jakieś nowe organizacje pożytku społecznego itd.
Można zauważyć, że pewne inicjatywy oddolne zostają nawet w całości przejęte jeśli umożliwić to może przeprowadzenie jakiejś lokalnej, krajowej czy światowej rewolucji.
Przykładem może być też Solidarność.
Mnie podoba się, że Gospodarz nie próbuje kryć tych zależności, które wynikają bezpośrednio z pozycji siły, które wynikają z różnych organizacji hierarchicznych, sieci i pieniądza.
Republika i demokracja powoduje, że polityka staje się jak jakaś kolorowa baśń różnych frazesów a nie ulega wątpliwości, że polityczna tektonika jest dużo bardziej wyrafinowana niż to wydaje się jakiemuś inteligentowi a co dopiero jakiemuś przeciętnemu Kowalskiemu.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.