sty 032023
 

Podstawowym założeniem polityki jest obrona demokracji. Przy czym trzy z największych potęg na świecie nie są bynajmniej demokratyczne, choć sprytnie takie organizacje udają. Chiny są zamordystyczne, Rosja jest chlewem, a Wielka Brytania monarchią. Dodajmy do tego Indie, które są nie wiadomo właściwie czym i zostają nam USA oraz nędzni naśladowcy tego państwa, którzy co i rusz potykają się o własne nogi usiłując zachować standardy demokratyczne. Pod pozorem tychże kryje się policyjny terror jak we Francji, albo ruska agentura jak w Niemczech. W Polsce do niedawna demokratów udawali potomkowie czerwonego aparatu, a dziś sprawy zmieniły się tylko trochę. Wszyscy jednak pieprzą o obronie demokracji. O przepraszam – Węgrzy chcą odbudować Wielkie Węgry, ale także w systemie demokratycznym. W tym celu postanowili do spółki z Moskowią podzielić Ukrainę. Z tego kawałka Ukrainy, co to miał im przypaść w udziale zrobić się miały wspomniane Wielkie Węgry. Patrząc na te okoliczności widzimy jasno, że nie ma w Europie zbyt wielu polityków, do których można by było powiedzieć, siedząc z nimi w knajpie przy piwie – hej, potrzymaj mi portfel, skoczę do kibla. Po powrocie bowiem nie zastalibyśmy ani portfela, ani kompana od kufla. Przyczyną takiego stanu rzeczy i moich jego ocen nie jest bynajmniej życiowy spryt i zaradność tych polityków, ale ich głębokie, demaskatorskie, znamionujące poważne dysfunkcje, albo wręcz opóźnienia w rozwoju, niezrozumienie czym jest polityka. Im się zdaje, że to jest jumanie portfeli jak nikt nie patrzy. Tak było, na przykład u nas, za rządów Tuska. Nikt nie patrzył i podnieśli wiek emerytalny, a potem zrobili waloryzację za 2,50. I co? Ktoś się oburzył? Nie. Trzydzieści procent społeczeństwa ich popiera, a liderzy tej grupy mówią – nie szkalujcie Donalda, co prawda wziął portfel jak byliście w kiblu i poszedł na tramwaj, ale wróci i udzieli wam kredytu, tylko coś tam załatwi z Niemcem. – Z tym, co szpieguje dla Moskowii?– dopytujemy się zaciekawieni, ale też trochę niespokojni. – Dokładnie tak – uspokaja wszystkich nasz rozmówca i już każdy wie, że dobrze wybrał głosując na Tuska.

I na to wszystko wychodzi Ołeksij Arestowycz, człowiek z ogarniętej wojną Ukrainy, i mówi – skoro już tak porównujecie naszą sytuację do filmu Władca pierścieni, to może wprowadzimy na Ukrainie monarchię, bo czas na powrót króla. Proszę bardzo tu jest to zasugerowane

https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art37707791-nietypowa-propozycja-doradcy-zelenskiego-czy-ukraina-jest-gotowa-na-monarchie?fbclid=IwAR2khEZYSjDJOZyziyIbG5tLDuny5w_qoHiQSJX5LNJYhmqg6VgE_7lxprA

Na co, jeden z najwątlejszych blogerów z dawnego salonu24, Jurasz, mówi, że Arestowycz jest kontrowersyjny i czasem coś mu się wyrwie. Widzimy, że jest dokładnie odwrotnie. Pan Arestowycz dokładnie i dogłębnie zrozumiał, czym jest polityka i jak się należy do niej zabierać. Gdyby taki Orban też to zrozumiał, nie dzieliłby Ukrainy z zawodowym złodziejem, który ma w dodatku nóż i kastet, ale ogłosiłby monarchię i zaczął rozglądać się za królem. No, ale on musi bronić demokracji, jak wszyscy ruscy agenci. Lepsi od nich są tylko zawodowi antysemici wysługujący się organizacjom z Izraela. W związku z tym, że mamy demokrację i musimy jej bronić przed innymi „demokratami”, co nas na żywca rąbią na pieniądze, nie możemy wprowadzić monarchii, albowiem wtedy zatriumfuje niesprawiedliwość. Demokracja zaś, co widzimy po Francji i Niemczech to sam miód i ultramaryna. Powróćmy do Arestowycza i jego sposobu rozumienia polityki. Pan ten wskazuje, że polityka to – ujmę to po swojemu – szachowanie doktryn. Lub, jeśli ktoś woli odrzucanie tych, które nie przynoszą w krótkim czasie wymiernych efektów dla całego społeczeństwa. U nas przez 30 lat wszyscy byli robieni w bambuko, ale wierzyli, że to jest demokratyczny rozwój. Dopiero jak emeryci dostali 13 i 14 emeryturę zorientowali się, że można inaczej, ale też nie wszyscy, bo niektórzy czekają aż wróci ten, co mu dali portfel przed wyjściem do toalety.

Arestowycz zdaje sobie sprawę, a inni politycy ukraińscy pewnie też, że inwestowanie w demokrację, UE i jej projekty może się w dłuższej perspektywie nie opłacać. To bowiem co widzimy w Europie, w związku z przyjmowaniem euro przez różne kraje, to po prostu odbudowa starej, niemieckiej strefy wpływów nad Bałtykiem i na Bałkanach, plus Słowacja w bonusie. Dawni sojusznicy Niemiec – Chorwacja i Bułgaria – będą wkrótce wspierać siłą własnych mięśni niemiecką gospodarkę, żeby się nie zawaliła do środka, wskutek intensywnej współpracy z Moskwą. Pribałtyka już się zorientowała, że coś jest nie tak z tym euro, ale wyjścia dobrego z sytuacji nie widzi, bo inflacja jest tam największa w regionie. Wejście do takiej struktury może oznaczać dla Ukrainy pokojowy rozbiór, po uprzednim, demokratycznym rozbrojeniu jej armii. Czyli realizację postulatów Moskwy, bez wojny, za to w białych rękawiczkach.

Deklaracja Arestowycza, choć rzucona żartem, jest opcją serio. Ukraina jest największym krajem z tych, które wchodziły kiedyś w skład Rzeczpospolitej. Jest też krajem, którego historia stoi w jawnej opozycji do tradycji RON, ale czy my, jej prawi dziedzice i spadkobiercy, w ogóle się tą tradycją przejmujemy? Albo myślimy, jak ją twórczo wykorzystać współcześnie? Oczywiście, że nie. My bronimy demokracji i domagamy się wejścia do strefy euro, żeby tam jeszcze bardziej bronić demokracji, a Bendyk napisał ostatnio w OKO press, że musimy przyjąć migrantów z Afryki, bo inaczej obniży się standard naszego życia. I to wszystko idzie całkiem na poważnie, albowiem to, co wymyślono w Niemczech i we Francji musi być poważne i my możemy się jedynie zmusić do akceptacji tych pomysłów. Co innego Ukraina. Obojętnie jak potoczą się losy wojny będzie to kraj z jedyną naprawdę sprawną armią w Europie. Kraj decydujący o sobie i swojej przyszłości, którego przez długi czas nikt nie napadnie. Łatwo za to może się okazać, że napadnięte zostaną te kraje, które – w myśl zaleceń starszych i mądrzejszych – broniły demokracji dojrzałej, która miała poprawić standard życia ich obywateli.

Ukraina może mieć króla i nie ma w tym nic dziwnego. Będzie to król z dynastii Windsor, co jest dość oczywiste, a my będziemy mogli co najwyżej pogapić się na ten projekt z otwartymi ustami. Politycy nasi bowiem nigdy nie wyjdą poza poziom piaskownicy, w której będą usiłowali grać w szachy, bo w sumie czemu nie – piaskownica, szachownica – to prawie jedno i to samo.

Polityka to szachowanie doktryn i wiązanie sojuszy, które wydają się teoretycznie nie do nawiązania. Oto minister obrony nowego rządu Izraela, zapowiedział, że jego kraj będzie prowadził politykę prorosyjską. https://twitter.com/BarakRavid/status/1609886512694595584

Wychodzi więc na to, że mamy pierwszy w dziejach sojusz żydowsko-moskalski. Jeśli był jakiś już wcześniej, bardzo proszę mi przypomnieć kiedy dokładnie to było. A jakby tego było mało, Izrael, będzie grał do jednej bramki z ajatollahami. Nie ma rzeczy niemożliwych na tym świecie, jak widać. Tylko w Polsce ciągle bronią demokracji i wskazują na zagrożenie jakie niesie ze sobą nieboszczyk Bandera. No i te flagi czerwono-czarne. Tymczasem Izrael pobrawszy od Niemiec gratyfikację za holocaust, wespół z Moskwą i Iranem oraz tymi Niemcami, zabiera się na serio za obronę demokracji w świecie. Będzie jawnie występował przeciwko tendencjom monarchistycznym na Ukrainie. I to jest polityka poważna. U nas jednak nie można nawet myśleć o takich sprawach, albowiem większość z nich ukryta jest w ogóle za horyzontem znaczeń. Ich wskazanie zaś nie wywoła żadnej reakcji, bo i cóż może rozumieć taki Czarzasty? Czy nawet Sikorski?

Całe szczęście ktoś uciszył w Polsce idiotyczne, słyszalne jeszcze niedawno głosy, o tym, że będziemy mieli zbyt mały udział w odbudowie Ukrainy. Wy się ludzie lepiej martwcie o odbudowę Polski, bo ona cały czas trwa, z dłuższymi lub krótszymi przerwami od 1945 roku.

Jeśli Ukraina zdecydowałaby się na króla. Co oby się stało. Stanęlibyśmy przed nielichym ambarasem. Nasza własna tradycja zostałaby przejęta przez kraj większy, sprawniej działający, posiadający przećwiczoną armię i mający sojusznika w największych potęgach świata, z których tylko jedna jest demokracją. Moglibyśmy się albo do tego projektu przyłączyć, albo zacząć zbierać butelki po śmietnikach, albowiem nowoczesny patriotyzm, jak nas nauczono już w latach dziewięćdziesiątych, polega na segregowaniu odpadów. I nie ma doprawdy dla prawdziwego demokraty znaczenia, czy są to odpady wynoszone na śmietnik, czy zeń przynoszone. Liczy się metoda.

Tak więc nieustająco życzę powodzenia Ukrainie i mam nadzieję, że jej politycy dojrzeją niebawem do projektu zgłoszonego przez pana Arestowycza.

  10 komentarzy do “Rzeczy, o których nie śniło się fizjologom”

  1. Dzień dobry. Ano tak to jest, Panie Gabrielu, ode mnie tylko garść uzupełnień. Niezależnie od tego ile portfeli ukradł Tusk i inni postkomuniści – będą mieli stałą klientelę wyborczą. Ta bowiem motywowana jest strachem, że przyjdzie jakiś nowy kaczor i przepędzi ich z tych kwaterunkowych klitek w Warszawie, co to je jeszcze za Bieruta dostali za wierną służbę w KBW, SB, itp, albo z zarządów banków czy sądów – gdzie dostali się w podobny sposób. Ich potencjał głosowania ani nie wzrośnie ani nie zmaleje, bo wynik jest już ustalony z góry na wiele lat i ma wynieść jak zawsze 51:49. Pan Arestowicz z pewnością wie co mówi, monarchia na Ukrainie jest jak najbardziej prawdopodobna, a w perspektywie wejdą do niej inne kawałki RON, do Narwy włącznie. Celem jest bowiem zmontowanie nowego organizmu polityczno-gospodarczego w tym rejonie, odepchnięcie Rosji od obu mórz i dalsze pogrążanie jej w chaosie, co nadal będzie robił monsieur Putin, jak mówią dobrze poinformowani ludzie z Rosji – ewidentnie wywodzący się z diaspory. My pozostaniemy strefą buforową między tą nową wschodnią unią a starą zachodnią i będziemy się licytowali z Niemcami czyj teatrzyk jest zabawniejszy. Oni mają większe budżety, więc grupa brytyjsko-rosyjska i amerykańska bardziej się angażują w konkurencję, u nas jednak walczy się o przeważnie o pietruszkę, więc poziom jest niski. No ale my mamy polot i poczucie humoru, nie to co Niemcy…

  2. no to teraz po co Polska się tak zbroi, pytają Piechocińskiego Azjaci. Ukraina monarchią z największą armią w rejonie po wygranej wojnie a on biedak się musi zastanawiać po co Polska się tak zbroi. Na poważnie to widać ,że tylko kraję z uzbrojoną armią się liczą, a nie jak nam to wmawiano po co wam armia macie NATO, po co wam gospodarka jak w Niemczech jest gospodarka, po co wam port lotniczy jak w Niemczech jest , po co wam węgiel jak możecie ….

    odpowiedzią powinno być bo mamy silną armię i wtedy reakcje jest zawsze jedna no to róbcie jak chcecie

  3. Piechociński powinien już dawno zamilknąć

  4. – cóż, przeżyliśmy już takie rzeczy, że niełatwo nas zatrzymać w naszym chocholim tańcu. A może to taka samoobrona, żeby nie otworzyć tych oczu – i nie zacząć szukać sobie stosownego drzewa…

  5. – ja w sumie też… W końcu hodują nas od tak dawna jak jakiś doktor Frankenstein, zapominając, że taki twór może się obrócić przeciw twórcy.

  6. Czy tylko demokraci zabierają portfel? Warto przypomnieć  królową Bonę, która pożyczyła Habsburgom „sumy neapolitańskie”, czego nie mogła potem dosłownie przeżyć. Habsburgom, z ktorych pierwszy wybrany został cesarzem, bo podobno najlepiej robił to tamto, co jest demokratycznym, popularnym ujęciem monarchii. A Przecież Bona nie tylko Habsburgom pożyczała. Wcześniej ” pożyczyła” syna Radziwiłłom i ich koledze, Albrechtowi Hohenzollernowie. Dzięki temu Albrecht, wprawdzie nie po linii syna a córki, doprowadził do chwili, kiedy Hochezollernowie mogli buchnąc  królewską koronę.

  7. Czy tylko demokraci zabierają portfel?

    Wszyscy oszukują i kradną. Jednak w demokracji jest najłatwiej, nie tylko wydawać cudze pieniądze, ale i zwalać winę na innych.

  8. Szapo ba, panie Gospodarzu! Jak mawiają ci bardziej demokratyczni i bardziej europejscy Europejczycy.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.