gru 042019
 

Okazało się, że Włosi zrobili w 2001 roku film o jednym z bohaterów naszego komiksu Sacco di Roma, czyli o Giovannim de Medici, zwanym Giovanni de la bande nere. Jarek to znalazł, ale nie ma oryginalnych wersji, są tylko pirackie, do tego bez napisów. Film nie ma takiego rozmachu jak nasze produkcje historyczne, ale jest tam wiele ciekawych rzeczy. Jest sam Giovanni przede wszystkim i jest stary Frundsberg. Jak ktoś ma ochotę poszukać tego w sieci, zachęcam. Może gdzieś będzie wersja z angielskimi napisami.

Jeśli zaś idzie o rzemiosło wojenne, to jest ono szlifowane i udoskonalane także poza polem bitwy. I o tym przekonaliśmy się słysząc ostatnie deklaracje prezydenta Turcji Erdogana, mam na myśli te kwestionujące sens gwarancji bezpieczeństwa dla Polski i krajów bałtyckich. To jest moim zdaniem rzecz niezwykła. Uważam, że to jest po prostu zdrada, która jest w dodatku poprzedzona ujawnieniem słabości sojusznika. W normalnych warunkach, to znaczy w warunkach zastosowania rzemiosła wojennego w jego właściwych kontekstach Erdogan powinien już nie żyć. W najlepszym razie, jeśli jest tak cennym sojusznikiem, terrorystyczna organizacja kurdyjska, albo bułgarska, albo jakaś jeszcze, nowo powołana na przykład, powinna w czasie uroczystości państwowych wytłuc mu wszystkich ochroniarzy, a jego samego oszczędzić. Wszystko to zaś powinno być sfilmowane. Potem zaś należałoby pokazywać na YT portki w które narobił w czasie tej operacji.

Zacznijmy od kształtu tej deklaracji. Erdogan kwestionuje gwarancje bezpieczeństwa dla Polski i krajów bałtyckich, nie mówi słowa o Czechach, Słowacji, Węgrzech czy Rumunii. A to oznacza, że nie mówi on własnym tekstem, ale tekstem spreparowanym i podsuniętym mu przez Putina, który chce sprawdzić dwie rzeczy – na ile Erdogan jest poważny i na ile zależy na nim Amerykanom to raz. Zdradza też przy tym, że Rosjanie, którzy przecież nie traktują Erdogana inaczej, jak kukłę, obiecali mu – w razie sukcesu tego rozpoznania – zwiększenie wpływów Turcji w krajach wymienionych czyli w Czechach, na Słowacji, na Węgrzech i w Rumunii. Pan Putin zaś chce zorientować się na ile Erdogan jest zdeterminowany, by przeć w tę stronę.

Nie wiadomo co będzie z Bułgarią, ale każdy może się łatwo domyślić, co. Propozycja ta oznacza, że pan Erdogan szykuje się do zajęcia miejsca wśród prawdziwych władców Europy i uważa iż aktywność muzułmanów w starej Unii plus wymuszenia jakie wspólnie z Putinem zastosuje wobec Unii nowej i nowego NATO taką władzę mu dadzą. Dodajmy jeszcze, że żaden z krajów zakarpackich nie będzie zbyt gwałtownie protestował przeciwko takiemu rozwiązaniu, bo nikt nie wyobraża sobie, żeby Turcy rzeczywiście tam weszli, każdy myśli, że będą rządzić zdalnie. Ofiarą tego układu mamy być my i kraje bałtyckie. Pan Erdogan wyraźnie powiedział, że mamy być zarżnięci, żeby wszyscy inni mogli żyć w zgodzie. Fakt iż polskie media owego występu nie omawiają z należytym zainteresowaniem i nie komentują tego w żaden sposób świadczy moim zdaniem o nich jak najgorzej.

Jeśli do tego dodamy Kurdów, w których obronie stanęli wszyscy polscy lewacy, nie rozumiejąc o co chodzi, to mamy w zasadzie obraz spójny. Kurdowie w żaden sposób nie zagrażają Ankarze, bez poparcia Amerykanów są nikim, mogą – jak dawnymi czasy – zwrócić się w stronę Rosjan, ale ci ich zlekceważą, albowiem ujawnili już wyraźnie swoje priorytety, nie wskazując przy tym na siebie. Winę za zabijanie Kurdów zwali się na USA, bo nie posłuchały mądrych rad Erdogana i wskaże się światowemu lewactwu winnego tej całej sytuacji. Będzie nim Polska, organicznie wroga Rosji, z niezrozumiałych przecież powodów, która domaga się jakichś gwarancji, przez co cierpią Kurdowie.

Nie wiem jak prezydent Duda wybrnie z tego wszystkiego w Londynie, ale ja na jego miejscu nie odezwałbym się do Erdogana ani słowem. I pilnie bym obserwował co robią Czesi i Węgrzy. Takie deklaracje to jawny skandal.

Czy ktoś w Polsce w ogóle zabrał głos w tej sprawie? Nie wiem. Być może ludzie lepiej ode mnie zorientowani wiedzą, że nie warto się tym przejmować, ale ja uważam, że jednak trzeba. Mamy bowiem w kraju jedną, długą i najważniejszą tradycję polityczną. Jest to tradycja ustępowania przed siłą i płaszczenia się. I nie trzeba naprawdę wiele, by do tego doprowadzić. Ja sobie łatwo potrafię wyobrazić sytuację, w której różni mędrcy zaczynają wychwalać Erdogana za jego dalekosiężną politykę i wizje, za jego umiar i rozsądek, za jego sposób rządzenia państwem. Ba, ludzie mogą nawet sięgnąć po liczne przykłady z przeszłości, wskazujące na to, jak dobroczynny wpływ miała na sytuację Polski stała obecność Turcji na południu. Zacznijmy więc od tych historycznych kontekstów. Turcja nigdy nie była samodzielna. Był to plemienny konglomerat złożony ze zhierarchizowanych szajek przestępczych, dobrze uzbrojonych, wskutek zajęcia w średniowieczu azjatyckich centrów metalurgicznych. Szajki te walczyły między sobą, tworząc w końcu bardzo sprawną, komunikującą się w zasadzie pozawerbalnie organizację, w której wszystko działało w wyniku niejawnych porozumień i szantaży. Plemiona tureckie działały w myśl lapidarnej bardzo doktryny politycznej streszczającej się w słowach – naprzód, na zachód! Tę samą doktrynę zastosował potem Stalin. Jak każda zhierarchizowana organizacja przestępcza nie były one zdolne do niczego poza działalnością półlegalną. Zaczęło się od zajumania imperialnej doktryny Rzymu, jeszcze przed zajęciem Konstantynopola. Żaden sułtan nie wpadł by na to sam z siebie, to pewne, i domniemywać należy, że całą tę doktrynę podsunęli im, jak gorący kartofel, Wenecjanie, wrogo nastawieni do Niemców i ich cesarza, tytułującego się rzymskim imperatorem. W stuleciu XVI, w czasach największej świetności imperium, Turcja była po prostu żydowskim golemem. Potem przejęli ten interes Francuzi, którzy prowadzili go mniej lub bardziej skutecznie do czasów Napoleona, kiedy to nie było już żadnego sensu inwestowania w Turcję. To się zmieniło, kiedy wzrosły ambicje imperialne Rosjan. Nigdy nie możemy zapominać, że Turcja i Szwecja to dwa narzędzia polityki Paryża na wschodzie. Mając świadomość jaka tradycja stoi za Erdoganem, trzeba być ciężko zaburzonym, żeby dopominać się o jakieś sojusze z nim i liczyć na jakieś porozumienia. On się nie będzie z nami porozumiewał, może to zrobić jedynie wtedy kiedy na czele państwa polskiego stanie jakiś bardzo wpływowy żyd, nie wcześniej. On może nas co najwyżej postraszyć i popatrzeć jak się boimy. To wszystko. Może nastawić przeciwko nam sojuszników w NATO i zrobi to z całą pewnością, jeśli okażemy choćby cień słabości. To jest facet, który spędził jakiś czas w więzieniu i jego życiem rządzą zasady spod celi. Innych komunikatów niż pochodzące stamtąd nie rozumie. Dobrze o tym pamiętać. Jestem niezwykle ciekaw tego, jakie będą konsekwencje jego słów i w jaki sposób zostanie skarcony. Uważam bowiem, że należałoby go skarcić. Jeśli to się nie stanie musimy być przygotowani na rozwiązania nadzwyczajne.

Jeszcze słowo w kwestii komunikacji niewerbalnej. Myślę, że polscy politycy i publicyści powinni brać jakieś korepetycje w tym zakresie. To nie jest tak bowiem, że im bardziej jesteśmy posłuszni polityce sojuszniczego mocarstwa tym bardziej się nas szanuje. Jest dokładnie na odwrót. Im bardziej jesteśmy posłuszni tym bardziej się narażamy. Kwestia najważniejsza dotyczy sposobu rozumienia strategicznego interesu sojusznika i takiegoż samego sposobu rozumienia naszej doktryny. Jeśli w tych zakresach będziemy lojalni, w innych nie musimy przesadzać. Tak myślę, choć nie jestem politykiem. Uważam też, że każdy kto publicznie kwestionuje potrzebę gwarancji bezpieczeństwa Polski zasługuje na poważną reprymendę. Podkreślam – poważną. Macie szczęście, że nie rządzę…naprawdę….

  12 komentarzy do “Rzemiosło wojenne”

  1. Polscy politycy to pacynki, to i korepetycji po polsku nie ma komu dawać ☺

  2. Drogi Coryllusie, Turcja ma drugą co do wielkości (po USA) armię NATO. Jeśli zbudujemy większą od tureckiej armię, a chyba idzie w tym kierunku działanie rządu, to Erdogan będzie jedynie mógł wygłaszać mowy, których nikt nie będzie poważnie traktował.

  3. Mam nadzieję, że to idzie w tym kierunku. Armia jest tak poza wszystkim narzędziem zdradliwym. W Turcji to było wielokrotnie ćwiczone

  4. Budowanie naszej armii nosi raczej znamiona sabotażu, nie wiem czy celowego,czy spowodowanego wrodzoną tępotą decydentów, czy brakiem wizji.
    Zakładając nawet równie wysoką indolencję po stronie tureckiej, w którą nie wierzę, wciąż ich wydatki na zbrojenia są dwukrotnie większe. Nie uda się w ten sposób ich przegonić.
    Widać, że Turcja coraz bardziej liczy na nowe rozdanie i „okruchy z jałtańskiego stołu”.

  5. Skrzypczak był na targach książki w Warszawie

  6. @cortes
    Ilość nie przechodzi w jakość. Armia musi być odpowiednio uzbrojona. Turcy od XIX wieku nowoczesną broń otrzymywali z zagranicy. Turcja w XIX wieku (wojna turecko rosyjska 1877-78) uzbroiła się w amerykańskie  karabiny  Winchester, który  był udoskonaloną wersją karabinu Henry’ego 😉
    Obecnie jak nie otrzymają z USA F35 i serwisu F16 to będą mogli latać na drzwiach od stodoły jak im Bronek licencje sprzeda 😉 

  7. Dobre. Szkoda tylko, że nie ma już chyba szans na pogadankę o tym z Józefem Orłem na kanale w telewizji wPolsce.pl

  8. Okazało się, że Włosi zrobili w 2001 roku film o jednym z bohaterów naszego komiksu Sacco di Roma, czyli o Giovannim de Medici, zwanym Giovanni de la bande nere.

    Włosi zrobili niejeden film. W latach 50-60-70-tych kręcili multum kostiumowych filmów. Oczywiście to były filmy bardziej przygodowe niż historyczne, ale niektóre były robione z rozmachem (jak na tamte czasy i budżet bez efektów komputerowych).
    . Np. ten „Giovanni de la bande nere.” z 1957 roku —–>  https://www.youtube.com/watch?v=qRRIBwADSgw 
    Wersja z dubbingiem angielskim. Na tym samym kanale jest też oryginalna włoska.

  9. Sojusznicy mają nas tam, gdzie im włazimy…

  10. Aż mi się przypomniało, jak Gryguć snuł opowieści o tym, że powinniśmy się dogadać z Turcją i Szwecją…

  11. >jaka tradycja stoi za Erdoganem…
    >nie wiadomo co będzie z Bułgarią…
    >każdy kto publicznie kwestionuje potrzebę gwarancji bezpieczeństwa Polski zasługuje na poważną reprymendę…
    A co z propagandą wojska? Podaję za wiki: 11 lipca 1987 zakończył się XXI Festiwal Piosenki Żołnierskiej(w Kołobrzegu). Więc dokładam link z 2017 do chińskiego wykonania piosenki o monumentalnym pomniku sowieckiego żołnierza dominującym na wzgórzu w Płowdiw. Piosenka była do roku 1989 oficjalnym hymnem miasta Płowdiw, którym zaczynało audycje tamtejsze radio. 
    Алёша Alyosha (Версия из Китая, Old Russian Song Chinese version)

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.