Wczoraj pierwszy raz zaprosili mnie do lokalnego radia. Niech Wam się nie wydaje, że to z powodu mojej działalności autorskiej i wydawniczej, co to to nie. Zaprosili mnie tam, albowiem biorę udział w treningach szermierki i miałem zaprezentować na antenie tę dyscyplinę. Świetnie się do tego nadaję, bo jestem stary, nigdy wcześniej nie uprawiałem żadnego sportu, nie mam żadnych osiągnięć, a powodowany niezrozumiałymi jakimiś motywacjami chodzę na te zajęcia. I to się powinno spodobać. Myślę, że występ wypadł nieźle, ale jak wiecie nigdy nie oglądam i nie odsłuchuję własnych nagrań. Jak ktoś będzie chciał tego posłuchać, to puszczą ten kawałek w piątek w grodziskim Radio Bogoria. Skąd ten wstęp przy tak dziwnym tytule? Na tą szermierkę prócz mnie chodzą same dziewczyny, one są przede wszystkim młodsze ode mnie, ale mają też lepszy refleks. Na dodatek czytają książki i czasem zamienimy parę wyrazów na temat książek. No i jedna z koleżanek czytała i była zachwycona książką zatytułowaną „Sekretne życie drzew”. Ja nie muszę nawet zaglądać do książki „Sekretne życie drzew”, żeby uzyskać całkowitą pewność co jest w środku. Nie mogę jednak w czasie treningu zdewastować całkowicie emocji mojej koleżanki, nie tylko przez wzgląd na dobre obyczaje, ale także z tego powodu, by nie oberwać w łeb szablą. Ludzie bowiem myślą emocjami i przywiązują się do serwowanych w tym zakresie opcji. Przywiązują się serio i trudno im wytłumaczyć, że to jest zamach na ich życie. Na to prawdziwe życie, z którego istnienia ludzie często sami nie zdają sobie sprawy.
W książce „Sekretne życie drzew” chodzi o to, że drzewa tworzą coś w rodzaju komuny, ale przychodzą źli ludzie i je wycinają. I to jest powód do wzruszeń i płaczu. Ja nawet nie próbuję wyjaśniać nikomu, że jak ktoś używa słów takich jak komuna, kolektyw, nowe społeczeństwo albo innych, o zbliżonym znaczeniu, to znaczy, że jest wysłannikiem Ala Capone, który bada możliwość ściągnięcia haraczu z frajerów przy minimalnym wysiłku. To jest nie do wytłumaczenia, albowiem ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że wiodą inne, sekretne życie, które jest o wiele ważniejsze od tego jawnego, podporządkowanego emocjom serwowanym przez domy wydawnicze. Te zaś służą tylko temu, by odwrócić naszą uwagę i zasłonić czymś degradację, jakiej poddawani jesteśmy przez całe życie. I niech się nikomu nie zdaje, że tu chodzi o jakieś użeranie się z prezesem spółdzielni mieszkaniowej, organizacji z istoty samej przestępczej i heretyckiej, skupionej na tym, by za rzecz najbardziej oczywistą, czyli dach nad głową, pobierać od ludzi horrendalne sumy wespół z finansującym ją bankiem. Tym zaś biednym ludkom wmawiać, że tworzą jakąś wspólnotę, jakąś komunę, jak te drzewa w książce o sekretnym życiu i stwarzać im złudzenie wolności i samodzielności. Chodzi o sprawy o wiele poważniejsze. Oto nie ma innej opcji dla ludzi i drzew żyjących w komunie jak niezawiniona śmierć. Jedyne zaś co mogą oni po sobie zostawić, to pułapka na kolejnych im podobnych, tak sprytnie skonstruowana, by stworzyć złudzenie, że co prawda wtedy nie wyszło, ale tym razem uda się na pewno. Nigdy się nie uda, bo członkowie komun i kolektywów są przeznaczeni do krótkotrwałej obsługi urządzeń konstruowanych przez inżynierię społeczną. Rotacja kadr jest błyskawiczna, a nadzorca nie znosi sprzeciwu i domaga się, by zostawać w robocie po godzinach. Wszystko zaś przedstawiane jest jako szczyt szczęścia i sukcesu. Kończy się zaś zawsze tak samo. Z krzaków wyłaniają się drwale z pilarkami, ludzie których istnienia komuna nawet nie podejrzewała i zaczynają swoją robotę. Nie ma mowy o potomstwie i dziedziczeniu, bo w warunkach, w których rządzi kolektyw są to przesądy. Nie ma mowy o życiu po życiu, bo to są jeszcze gorsze przesądy. Jest tylko całkiem złudna i oszukana nadzieja na trwanie i to niesamowite zaskoczenie kiedy okazuje się, że to jednak już, że dalszego ciągu nie będzie.
System ten, choć groźny i ponury, ma swoje wady i niedociągnięcia. Jest nieszczelny, o czym zaświadczyć mogę ja osobiście, ale także bardzo kosztowny. To znaczy utrzymanie ludzi w trwającym długo złudzeniu generuje koszty bardzo poważne, stąd misją każdej herezji, także tej, jest skrócenie życia, a także zanegowanie rozrodczości i dziedziczenia. Skąd się w takim razie bierze nowych frajerów do obsługi systemu? Przyciąga się ich zza morza, stwarzając na obszarach gdzie mieszkają prawdziwe piekło. Przy czym pamiętać musimy, że nie ma takich kosztów, których jeszcze nie dałoby się obniżyć. No, ale świat współczesny, to świat luksusu, o czym ty gadasz chłopie? Już ja wiem o czym.
Złudzenie luksusu na kredyt nie może przy tym trwać wiecznie, bo bańki spekulacyjne pękają. Zastępuje się wtedy luksus siermięgą i sekretnym życiem drzew, a magazyny czyści się z towaru. Potem przychodzi czas nauki i tytanicznej pracy dwóch pokoleń przybłędów. Kiedy trochę okrzepną, proponuje im się kredyty i buduje kolejne złudzenie. I tak w kółko. Przy czym łatwość komunikowania się pomiędzy poszczególnymi obszarami luksusu i degradacji nie ma tu żadnego znaczenia, albowiem wszystkie kanały komunikacji pozatykane są propagandą. Dokładnie wszystkie. Wczoraj w tym radio był przede mną znany pisarz Leszek Talko. Nie wiem o czym gadał, ale obstawiam w ciemno, że było to sekretne życie drzew, albo – jak mawiają na Mazowszu – coś w podobie.
Napisałem wczoraj Valserowi, krótką zajawkę na swój temat, żeby można było jakoś zagaić debatę blogerów, która zaplanowana jest na niedzielę. Napisałem tam między innymi, że mam takie ambicje by stworzyć rynek wydawnictw niezależny od mediów. To jest rzecz poważna, która najprawdopodobniej się nie uda. No, ale skoro uświadomiłem sobie te wszystkie rzeczy, o których napisałem w tym tekście i w innych, wcześniejszych tekstach, nie mogę postąpić inaczej. Nie mogę napisać książki „Sekretne życie drzew II”, bo system zawiera jeszcze jedną pułapkę. Już o niej mówiliśmy. Chodzi o ludzi, którzy traktują go serio i serio podchodzą do zjawisk takich jak literatura. Im się zdaje, że wystarczy zrobić to samo tylko lepiej i z mniejszym niechlujstwem niż Talko czy Stasiuk i powinien być sukces. To kłamstwo, bo jakość tekstu nie decyduje o niczym, nawet tematyka nie decyduje, są sprawy poważniejsze niż jedno i drugie. Rzesze jednak naśladowców uwiarygadniają system książkowym kultem cargo. I niech ten cały Remigiusz Mróz, który napisał powieść kryminalną o Wyspach Owczych, stanie tu jako przykład. Oceniając rynek wydawniczy z punktu widzenia człowieka wiodącego prawdziwie sekretne życie, stwierdzić muszę, że jest to korowód obłędu, który musi zakończyć się tak jak życie komuny drzew w tej zniewalającej serca książce. Stoimy od tego z daleka i tam pozostaniemy.
Jadę do Bytomia, więc będą dwa dni przerwy, bo te targi są naprawdę intensywne i nie na pewno nie będę miał czasu i siły, żeby coś napisać. W sprzedaży jest już nowa Baśń jak niedźwiedź i książka o tym jak masoni rozkradli klasztory – Dekret kasacyjny roku 1819. Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl
przypomnę cytat z OKNA WIARY styczeń/2016, artykuł ks. Jaroszkiewicza, mówi o tym, że ludzie zawsze chcieli odejść od porządku w stronę chaosu: ” …w Odrodzeniu (np. Machiavelli chce uwolnić władcę od kierowania się uczuciami moralnymi), jeszcze bardziej w Oświeceniu Rousseau potępia cywilizację i doradza powrót do „natury”, i w wieku XX Freud piętnuje kulturę jako źródło nerwic i żąda swobody w dziedzinie seksualnej, w naszych czasach … wyzbywamy się dawnych masek i rzuca się otwarte wyzwanie wartościom… Brzmi ono dosłownie tak: powróćmy do pogaństwa.” … a z krzaków wyłonią się drwale z pilarkami…
Ja uciekam z krzykiem, biegnę w stronę Gietrzwałdu.
Na półkach bestsellerów już zalegają brykiety pt. „Duchowe (sic) życie zwierząt”. Także tego.
Do zobaczenia w Bytomiu.
Drogi Coryllusie, dokładnie o 11:00 poprowadzę, jako zaproszony, trening karate dla grupy 60+. Idę tam w charakterze małpy do pokazania – stary człowiek i może. Może to jakiś nowy trynd w ramach dostosowania oferty usług do wyglądu piramidy wieku w Polsce (mniej izb porodowych, więcej domów starości). Rozumiem więc Twoje uczucia choć jestem trochę starszy (rocznik 1953).
Jeśli idzie o sekretne życie drzew to jest to, chyba, fragment akcji promocyjnej domów z drewna wytwarzanych przez pewnego Austriaka i może poprzedzać wejście na polski rynek (polecam: https://www.youtube.com/watch?v=hjW4gGwEdeE ). Jest tam, jeśli wystarczy Ci cierpliwości, również mowa o sekretnym życiu globalnej grzybni ogarniającej cały świat. Mamy więc przy okazji i odniesienia do, jakże nam bliskiej, krainy grzybów.
Sic transit vanitas mundi
Globalna grzybnia,celne.
No tak „księżycowe drewno” z którego w VI wieku w Japonii zbudowano klasztory, a które to budynki funkcjonują do dzisiaj (informacja z filmu). ….
Sprowadzanie obcych ma pewien feler – oni zaczynają rozrabiać w 2-3 pokoleniu (tradycyjne palenie samochodów we Francji z okazji nowego roku – być może sponsorowane przez producentów). W przeciwieństwie do lokalsów nie maja oprócz kredytów i mieszkań komunalnych nic – nawet malutkiego domku po babci do tego propaganda jaka to oni się dyskryminowana mniejszością. Chociaż pewnie z punktu widzenia systemu do zaleta – można skrócić smycz, na której prowadzi się lokalsów.
@ Coryllus
W podróży po Polsce, wieczorami, po hotelach, zmęczone, bierzemy się za książki. Najpierw idzie Chesterton. No, to już dla nas w zasadzie ramotka i oczywista oczywistość. Żegnaj Chestertonie. Więc rzucamy się na „Sekretne życie drzew” /Anka/ i „Duchowe życie zwierząt” /ja/. Anka czyta mi kawałek o tej komunie drzew. „Pierdoły” – myślę. Ale jako człek odzwierzęcy – czytam o zwierzętach. „Ale pierdoły” – myślę znowu. Męczę się już przy pierwszym rozdziale. Wkrótce rzucamy te modne książki i przy najbliższej okazji pędzimy do księgarni po jakieś jadło. Szczęśliwe niezmiernie czytamy; Ania o Makuszu, ja o koniach /naturalnie/. Obie te wspomniane książki o sekretnym i duchowym napisał jakiś niemiecki leśnik, Peter Wohlleben. Taki Freud od duchowych i sekretnych. Zdumiewające, że wydają takie trociny intelektualno – ekologiczne. Tak więc Twoja notka o przyczynach ich wydawania jest w punkt.
„Ty mniej gorzołka pij, ty więcej t/h/enuj, ty ciulu jeden. Ty za g/h/anica jedziesz!” Cyt. z filmu „Piłkarski poker”. A starać się muszą wszystkie pcie.
http://1.bp.blogspot.com/-PZL_eWLTvk8/T19aCKhbMFI/AAAAAAAAAY0/ZMhp8AbcxUk/s1600/image002.jpg
Pierdoły , ale zorganizowane.
http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,21929460,aktywisci-zaostrzyli-protest-w-obronie-puszczy-bialowieskiej.html
A jeśli chodzi o zwierzęta, powstały dla nich „Okna życia”, na podobieństwo tym dla dzieci.
Głowa do góry! Ja zaczęłam skakać przeszkody po 60-tce 🙂 I na dodatek z dużym stopniem kalectwa. Gdy poprosiłam o konia stosownego dla starszej pani po przejściach, przyprowadzono mi dużego gniadosza o imieniu… Dynamit :))) Naprawdę!
I gigantyczne, ogromnym kosztem zbudowane przejścia dla zwierząt ponad drogami/autostradami.
jeżeli: ” może poprzedzać wejście na polski rynek”, to raczej: 'wejście na obszar Polski i skierowany z całą pewnością nie do Polaków’
zapodawałem kiedyś ten film i wczoraj przypomniałem w komentarzu do Stalagmita u Rotmeistera
proszę zwrócić uwagę na to, co napisałem: ”inna sprawa, że tenconieprzepuszcza… wszelkie sprawy bliskie ducha zawłaszcza, przenicowuje i wykrzywia tak aby przynieść człowiekowi jak największą szkodę… ”
zobaczmy, przecież to widać ”jak byk”, jak tenconieprzepuszcza… rencami swych podopiecznych właśnie stara się zagarnąć wszystko co ważne i istotne dla naszego życia i co może pomagać w dobrym życiu i osiągnięciu życia wiecznego,
wczorajszy przykład zawłaszczania Mikołaja Kopernika przez heretyków,
zawłaszczanie wyłączności na leczenie przez medycynę rockefellerowską z równoczesnym dorabianiem /koniec końców/ satanistycznych ideologi do metod naturalnych, którymi w swojej nieskończonej Miłości obdarzył nas Bóg,
te całe newage, wyzwalanie świadomości, miłości-równości-i braterstwa, itd., itp. nakładane na rzeczy dobre i miłe Bogu w celu zbezczeszczenia i obrazy Stwórcy … …
o w mordę, gdzie?
Uwagę zwraca skuteczność promocji takiej propagandy. Czyli skuteczność ich kanałów dystrybucji. Nagle w ciągu tygodnia widzimy okładkę z tym frapującym tytułem o życiu drzew dosłownie wszędzie w sferze publicznej komercji. Mają naprawdę niezłą sieć. I przez to moc wpływania na masy ludzi kolejny i kolejny raz niestety.
I zgadza się dokładnie patrząc dookoła na ostatnie wydarzenia, że koszty utrzymania złudzeń właśnie teraz są już za wysokie i jesteśmy świadkami, kiedy niedługo wszystko tu zostanie zaorane. Chyba trzeba teraz myśleć tylko o tym, jak my i nasze dzieci mogą uniknąć tego losu.
też dobra rada na ”początek” https://youtu.be/1slENJOSBaI?t=27m2s
> Ja nie muszę nawet zaglądać do książki „Sekretne życie drzew”, żeby uzyskać
> całkowitą pewność co jest w środku.
Mogę napisać dokładnie to samo 🙂
PS Gratuluję szermierki. Piękny sport. Mój tata uprawiał za młodu.
Witam.
Bardzo istotna notka. „Wszystkie kanały dystrybucji pozatykane są propagandą” i „stworzyć rynek wydawnictw niezależny od mediów.” Myślę, że nie można zakładać na początku drogi że „się nie uda”. To poważne ale szlachetne i dobre przedsięwzięcie, a więc racze: ” powinno się udać”, „może się udać”, „warto spróbować.” Dewastacja rynku nakierowana jest na pojedynczego człowieka dlatego odbudowa kanałów dystrybucji powinna, moim zdaniem, bazować na pojedynczym człowieku. Możliwości jest trochę choć są trudne do uchwycenia (znikający rynek księgarń osiedlowych, polityka zakupowa w bibliotekach). Myślę, że cennym elementem budowy takiego niezależnego rynku mogła by być parafia. Poziom lokalny, pojedynczy człowiek, bliskie relacje. Tylko że to trudny temat z różnych względów. Wyzwanie jest niemałe, co tu dużo gadać.
Ciekawa i istotna notka. Pozdrawiam.
i taka: 'brać za mordę osobowo, za każdą k… decyzję’ https://youtu.be/fNRRrYv4Tgg?t=2m7s
dokladnie: je te ksiazke kojarze z blogow…kulinarnych.
istnieja ewidentnie namierzone (bo trudno mi powiedziec na ile one same sa tego swiadome) blogerki kulinarne. oprocz wpisow kulinarnych uprawiaja one cos na ksztalt „szerzenia kultury”. czego by nie zapodaly (we wpisach czy instagramie) zbieraja ochy i achy od pan. niczym Ronikier na sali sadowej;)
wspolny mianownik takich blogerek: zdjecia swietnej jakosci, zachwyt nad rynkiem wydawniczym dla dzieci i …ateizm.
Rozalio, zajrzyj do poczty na SN
W Warszawie. Nie jestem pewna czy się przyjęły na stałe, ale wolontariusze odbierali podrzucone koty, psy, a także inne zwierzęta. Podobno nawet koza była. Trzeba sprawdzić czy ono działa, ale jak znam życie, to pewnie tak.
droga jakiej podejmuje sie Coryllus jest jedyna. czy sie uda, nie wiadomo. atoli nie ma innej.
w Niemcach nie ma juz ani osiedlowych ani zadnych innych ksiegarni. te tzw. ksiegarnie to juz po prostu gigantyczne kioski: masa gadzetow, duzo gazet i kalendarzy, troche plyt a reszta…ksiazki.
dwa m-ce temu zamowilam w takim kiosku Proces Joanny d´Arc. w kiosku polozonym centralnie, ktory normalnie sciaga mi ksiazki z France do 3 tygodni. w przypadku Joanny mija wlasnie osmy tydzien. zadzwonilam przedwczoraj: co jes? – pytam.
– centrala odpowie – uslyszalam.
Jak sie Coryllusowi nie uda przetarcie szlakow to zostaja nam powielacze. w Polsce na pewno cos jeszcze z tego sprzetu zostalo…
O jo joj:
http://niezalezna.pl/100238-wraca-afera-podsluchowa-ujawniono-nowe-tasmy-tak-ks-sowa-i-jerzy-mazgaj-chcieli-niszczyc-gaze
> Na półkach bestsellerów już zalegają brykiety pt. „Duchowe (sic) życie zwierząt”.
W ten deseń jest też zdaje się coś o pszczołach.
Tego Pana oglądałem kilka razy kiedyś na „początku” właśnie. Generalnie zalecam ostrożność w dobieraniu źródeł, bo często wydaje nam się, że słuchamy kogoś niezależnego, a tymczasem ciągle jesteśmy w ramach tej samej narracji, tylko innej jej warstwy. Co nie znaczy, że oceniam tego pana w ten czy inny sposób.
Niemniej na jedno warto zwrócić uwagę. City. Choć może przeczytał o tym na tym blogu? 😉
Niemniej ten odcinek jest dobry, mogę go też polecić. I to nawet nie chodzi o początek czy koniec, po prostu warto sobie ciągle przypominać pewne sprawy i powracać stale do przytomności, tak jak to robimy przychodząc na tego bloga czy blogi zaprzyjaźnione. Bo propaganda masowa i rzeczywistość zalewa nas każdego dnia czy tego chcemy czy nie.
Sekretne życie drzew w realu – http://matkipolkinawyrebie.pl/
Przerażająca głupota…włosy dęba stają.
To ciekawe, bo środowiska postempackie w tym np. Magdalena Środa są przeciwne „oknom życia” (tym dla ludzi), bo podobno „naruszają prawa dziecka do poznania swoich rodziców” i są podobno niezgodne z jakimiś konwencjami ONZ. Czyli lepiej zabić niż urodzić.
Nie rozumiem tylko jakie zwierzęta oni chcą przynosić do „okna życia”? małe dziki? jelenie? sarny? może kotki albo wiewiórki?
Może myślały, że to zaproszenie do tartaku?
To jest 100% czysty obłęd. Paru moich znajomych to strzeliło, przy czym głównie płci żeńskiej. Jedna co rusz wrzuca na fejsbuka zdjęcia z wyrębów lasów z jakiś wycieczek i spacerów z tekstami w których dosłownie czuć przez monitor szczere łzy „wycinają piękne 100-letnie dęby!!!”. Nie wiem jakie dęby można albo nie można wycinać, bo nie dała mi odpowiedzi. A po dojściu do władzy.. pardą dorwaniu się do waaadzy PiSu i mordercy drzew i wiewiórek Szyszki nastąpiła eksplozja tych emocji szczególnie w połączeniu z zerową wiedzą na temat gospodarki leśnej.
Zdewastowali drzewostan w Rumunii… wlasnie takie cwaniaki jak ten caly Thoma… to teraz eko-terrorystom zostaje „bronic” Puszczy Bialowieskiej…
… a gonic ich s*****synow, darmozjadow i nierobow… niech zloza „pozef do sondu” ze „skargom” !!!
Książki to jedno. Ale, np. Ks/pan Boniecki na łamach Tygodnika Powszechnego zastanawiał się, jak się poczuje, gdy spojrzy w oczy zjedzonym przez siebie braciom mniejszym, które razem z nim będą w niebie…
oczywiście, takie przedsięwzięcia muszą mieć ”opiekuna”
no i dlaczego nie zabrał się za wykorzystanie konopii, przyrost drewna w konopiach jest niesamowity, właściwości mechaniczne, termo, itd. … he!
ale, sama ta wiedza ”tajemna” – jak sprytnie została zawłaszczona i przerobiona …
wszelakie, byle nie złe i okrutne człowieki
Komuna drzew – dosłownie.
Przy okazji – te kobiety na zdjęciach są z fundacji „Obywatel Mama”, finansowanej przez Fundację Batorego. Nie ma tam przypakowych osób. Z min. Szyszko walczą z resztą już od czasów niesławnej Doliny Rospudy. To są ciągle ci sami ludzie i te same interesy.
>W ten deseń jest też zdaje się coś o pszczołach.
Oczywiście, że tak.
Pszczoły to główny obiekt fiksacji wszelkiej maści kolektywistów. Budowane teorie na tym polu są tak finezyjne jak młot i sierp.
🙂
jakby nie było, robi swoje od lat i istotne informacje ”rozsiewa”,
a kto szuka i zaczyna myśleć niech myśli rozumnie, wyciąga wnioski i zacznie działać stosownie do swoich możliwości
Rozalio zacna,pochwal się,co Ci tam A-Tem wysłał mailem 🙂 On gdzieś się zapodział,nie reaguje na prośby moje i Marii Ciszewskiej,żeby i nam co skapnęło z Jego wiedzy.Chodzi o informacje o vigantolu i witaminach etc.,o czym wspominał pod notką o Lindem,co biblioteki szabrował.
>komuna, kolektyw, nowe społeczeństwo albo…
…w jedności siła czyli stare i nowe Emblemata
Pytanie z całkiem innej beczki.
Ile mniej więcej wydawnictw (stoisk) będzie na Targach Rozetta?
Najlepiej niech opublikuje artykuł na SN.
Jestem 2 dan i trenuję 6 razy w tygodniu. Chodzi o to, że jest trynd aby pokazywać mnie w charakterze kobiety z brodą.
Plan gospodarstwa dębowego to 120-140 lat. „Za Niemca” było 160 lat.
„Wczoraj pierwszy raz zaprosili mnie do lokalnego radia. Niech Wam się nie wydaje, że to z powodu mojej działalności autorskiej i wydawniczej, co to to nie. Zaprosili mnie tam, albowiem biorę udział w treningach szermierki i miałem zaprezentować na antenie tę dyscyplinę.”
A ja byłem zszokowany, kiedy jakieś 2 tygodnie temu w radiu Poznań, miedzy 22, a 23 (jakoś tak) usłyszałem Leszka Żebrowskiego, jako zaproszonego gościa, który opowiadał o początkach swojej działalności.
Swoją drogą, sam jestem ciekaw, jak długo jeszcze ta skorupa będzie się trzymać. Póki co w kuluarach chcą wprowadzić kolejny rabunkowy podatek od posiadanego telewizora (nie pamiętam dokładnej nazwy). Kasa z niego ma iść na opłacanie „poważnych” państwowych instytucji związanych z telewizją. Hmmm, a może powstanie jakieś „polishwood”, które w przeciwieństwie do Hollywood będzie musiało być opłacane z kieszeni podatnika, bo samo z siebie nie będzie się w stanie utrzymać, bo te Polaki to taki ciemny naród i kulturą się nie interesujom, a jak już się zainteresujom, to jej nie rozumiejom…
Kalka z Avatara?
W ramach walki z błędami i wypaczeniami ustawy szyszki wprowadzono opłaty za wyrąb drzew owocowych.
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/kraj/oplaty-za-usuniecie-drzew-i-krzewow-nowe-stawki-od-lipca/slk0g0
:))) Się nie daj!
Spotkałam niedawno właścicielkę stajni /tej z Dynamitem/: „Pani Haniu, niech pani przyjeżdża do nas. Konie czekają.” A że nie chodziło o kobietę z brodą, ani o cielę dwugłowe, to zrobiło mi się ciepło na serduchu. Czysta serdeczność i sympatia. Może też tak masz i niepotrzebnie się jeżysz?
Ich interes nadrzędny to wmówienie ludziom słuszności pkt.1 i pkt 10 z ”Georgia guidestones” :http://www.grazingsheep.com/polski/radio-liberty/kamienny-monument-georgia-guidestones.asp . Agenda 21.
Szanowna, ale dlaczego my tu pokatnie dowiadujemy sie o wystawie w Brukseli, a w swoim czasie slowka nie pisnelas, he? Gratulacje!
Zgadzam się.
Agencja Reuters poinformowała, że Donald Trump spotka się w Polsce z Andrzejem Dudą. https://parezja.pl/donald-trump-odwiedzi-polske/
zapewne będą ”rozmawiać” o sekretnym życiu – tylko czyim???
Niepiśmienni baronowie, baronowe i baronówny rządzą.
Dzięki za linka, ma doktor rację w kwestii żywności. U nas na Podhalu też coraz mniej krów, kur, świń i ogólnie kultury rolnej. Znajomi koledzy po fachu mówią, że jest gorzej niż za Hitlera jeśli chodzi o ubój, kolczykowanie i kontrolę nad tym co się hoduje i uprawia.
OT: właśnie się jeden błazen (WS) ostatecznie odkrył mówiąc o drugim, tzw. byłym księdzu (JM). Co za barany. I teraz będą młodych na front wysyłać razem. W imię dumy narodowej oczywiście.
Zapomniałem linka: https://www.youtube.com/watch?v=qaKfc2hk5dk
Rada. Jak dasz linka na początku wiersza, to pozostaje aktywny.
Zajrzałam, prośbę spełnilam.
Gabriel Maciejewski, Baśń jak niedźwiedź. Sekretne życie Szermierza
🙂 🙂 🙂
W sąsiedniej miejscowości widziałam ogłoszenie wróżki/psycholożki od zwierząt, która twierdziła, że posiada specjalną umiejętność porozumiewania się ze zwierzętami i może powiedzieć właścicielowi czy jego zwierzątko jest szczęśliwe i jeśli nie to czego mu brakuje.
Znajomy z Australii skomentował „Tylko w Ameryce”.
Aha i ta wróżka potrafi się również porozumiewać z nieżyjącymi zwierzętami.
http://demotywatory.pl/4216166
Taka ciekawostka
Nie, no pochwaliłam się jakiś czas temu u Gabriela, tutaj. (Inna rzecz, że mnie już wystawy nie rajcują w zasadzie 🙂 )
Jako osobnik od kołyski odzwierzęcy, mogę na pierwszy rzut oka stwierdzić co do co, jeśli idzie o zwierzęta. Bez opłat :)))
Dziękuję, warto wiedzieć.
Nie, dobrostanu zwierząt nieżyjących nie stwierdzę :)))
Ale… przyznam się do czegoś: czasami śnię mojego ukochanego konia, jak leży sobie na kanapie w salonie, takim obyczajem łąkowym. Naprawdę :)))
http://kossobor.neon24.pl/post/50273,kabul-dziwny-kon
” leży sobie na kanapie w salonie”
obraz prze… prze… prze…
no od razu zamówiłbym, gdyby trochę więcej w portfelu było 😀
Prze-pie-kne !!!
„Złudzenie luksusu na kredyt nie może przy tym trwać wiecznie, bo bańki spekulacyjne pękają. Zastępuje się wtedy luksus siermięgą i sekretnym życiem drzew, a magazyny czyści się z towaru. Potem przychodzi czas nauki i tytanicznej pracy dwóch pokoleń przybłędów. Kiedy trochę okrzepną, proponuje im się kredyty i buduje kolejne złudzenie. I tak w kółko.”
Swieta prawda. Stany Zjednoczone jak na dloni. Amerykanie sie juz chyba nie ockna. A nawet jesli sie ockna to bedzie juz za pozno. Bo ONI beda juz wtedy strzelac do wszystkiego co sie rusza, nie tylko do tych co oburzeni wyszli na ulice bo zorientowali sie ze za wyplate moga sobie kupic pare bulek i butelke mleka.
W Warszawie coś strzela. Dosłownie kanonada od paru minut. Od strony zachodniej. Ktoś coś wie?
Nie podobne do sztucznych ogni. Aż powietrze drżalo. Człowiek jest przewrażliwiony. Teraz 21:53 ucichło.
Zrobiłam przegląd tematu.
Pierwsze okno życia dla zwierząt, otwarto w 2012, w Warszawie ul. Wolska 60. Od razu się zapchalo, bo ludzie oddawali tam niepotrzebne zwierzaki. Celebryci, w początkowym zapale, organizowali adopcje zwierząt. Ale już w roku 2016, jest informacja i apel, żeby nie przynosić zwierząt pod ten adres, bo szczytna inicjatywa upadła, albo się zatkała.
A na pytanie jakie zwierzęta przynosili, odpowiedz brzmi, różne, głównie psy i koty, żółwie itp. zwierzątka, które sobie czasem mieszczuchy fundują.
http://warszawa.onet.pl/zwierzece-okno-zycia-przyjmujemy-tylko-nagle-przypadki/9mk35
Dodam, że zdarzyło się kiedyś, że takie okno, by się naszej rodzinie bardzo przydało.
Kiedy byłam podrośnięta pannica, odwiedzili nas niespodziewanie, stryj ze stryjenka i córkami. Przywieźli w prezencie kurę. Żywą. Radość nasza, była niemal taka, jak radość kury, z wycieczki do Warszawy. Kiedy goście poszli, nikt nie chciał kończyć z kurą. Biedula siedziała ze związanymi nogami, w pudle między kibelkiem, a pralką. Z godziny na godzinę skrzekorzyła, coraz żałośniej. W końcu na drugi dzień mówię do rodziców:
– Zróbcie coś z tą kurą, zabijcie, albo ją trzeba nakarmić lub wypuścić, niech się zwierze nie męczy. Zrobiła się afera z kategorii lodowatych. Mama do ojca:
– Ty zabij, twoja rodzina ją przywiozła.
– Ja nie potrafię, zawsze to matula robiła. Ty umiesz.
– Potrafię, ale tylko siekierą na pieńku. Ciach i głowa odrabana. Zarzynać nie będę.
W końcu, ojciec wziął kurę pod pachę, z kuchni największy nóż, wiadro… i poszli obydwoje na hol, jak na ścięcie. Po pewnym czasie wrócił, bladozielony, zwłoki kury oddał do obróbki, a sam zaczął przeżywać.
Gdyby takie okno istniało, to ta kura była do niego świetną kandydatką.
Dla równowagi można poczytać norweską książkę „Porąb i spal”, o tym ile pożytków niesie wyrąb drzew.
O kurze:
rodzina B. musiała uchodzić z Wielkopolski przed Niemcami. Ponieważ ciotka miała korzenie niemiecko-amerykańskie, przeto uciekli do Ameryki, na Florydę. Tam kupili ziemię i – będąc rolnikami, owszem, wielkoobszarowymi – założyli plantację cytrusów. Ale początki były marne. Któregoś dnia po prostu zabrakło jedzenia na obiad i została jedna, żywa kura. Dwójka dzieciaków głodna. Pan hrabia B., skądinąd oficer i ułan, natychmiast zapodał, że kury nie zarżnie – co oczywiste. Pani hrabina B. również nie mogła tego zrobić, co też oczywiste. No ale ciotka w Polsce polowała przecież. Wzięła przeto, po męsku, jakąś flintę i bohatersko wywaliła w kurę, bo przecież rodzina głodna. „Ciociu” – mówię – „i co z tą kurą? Był obiad?” „No skąd! Nie było co zbierać!”
😀 Fajne, jako anegdota. Ale te głodne dzieci. Ani kura nie użyła, ani dzieci. „Ni pucha, ni piera..”
A Kabul i jego historia, oraz uroda nieziemska, dosłownie taka, że popłakać się można. Albo posikać. Cudo.
W Krakowie zostały już tylko dwie księgarnie .Za to jest dużo domów z czerwoną latarnią.
Dzięki. Kabul już pewnie na Niebieskich Łąkach, w które to Łąki wierzą koniarze. Muszą wierzyć, bo inaczej stale by płakali…
W mojej notce są zdjęcia już starego Kabula /autorstwa Kamili/. Ale rzeczywiście był pięknym koniem, o pokroju dońców. Oczy miał niesamowite, ogromne, wyraziste, mądre. W słońcu jego sierść lśniła złoto-miedzianym blaskiem. Eh…
@Dekret kasacyjny 1819
Ot, tak ciekawostka z 1822. Archiwum Państwowe w Warszawie, zespół 1158 Sąd Okręgowy w Warszawie (1876-1917)
sygnatura 89, jednostka „Wykaz ksiąg hipotecznych dóbr kościelnych położonych w różnych województwach”, kopie dostępne w
http://poczekalnia.genealodzy.pl/pliki/AP-Warszawa/1158_SadOkregowywWarszawie1876-1917/1158_WykazEkstraktowHipDobrKoscielnych_s089/
Nie tylko o nieruchomościach klasztornych, a „cywilnych kościołów” mowa i tak – widnieje 1822 jako data – pomimo datowania zespołu (1871-1917). Dokładnie 1822 hipoteki tj te wcześniejsze niż 1825/6, te których ponoć poza ośmioma miastami trybunalskimi nie było, a z tych ośmiu „zapodziały się”. Takie zestawienia nie powstają bez powodu…na ogół. Nie sądzę, by to było wyjątkiem.
Druga ciekawostka: poszukajcie ksiąg wieczystych kościołów parafialnych, tych które istniały w pierwszej połowie XIX wieku. Założonych wg teoretycznie nałożonego obowiązku w 1818 lub 1825. Albo urządzonych później np w 1850, albo 1890, albo …1930. Nie ma?
Często okaże się, że ksiąg wieczystych nie założono w ogóle. A w miastach powinny być, jak każdej innej nieruchomości.
Późniejsze kościoły, budowane dzięki fundacjom, darowiznom w naturze „placów” lub na kupowanej ziemi (która miała hipoteki/księgi wieczyste) – inna sprawa. Te istniejące wcześniej są ciekawe, szczególnie poklasztorne, nie diecezjalne.
trzecia ciekawostka: ziemie na ogół nieidentyfikowane z kościelnymi, obecnie często w najdroższych lokalizacjach, a już i dekady wcześniej w miejscach najbardziej atrakcyjnych. Fundacje szpitalne (też kościelne oczywiście) etc. Bardzo często dzierżawione, czynsz na utrzymanie szpitali szedł. Zapisy w działach pierwszym i drugim ksiąg przechowywanych do dziś w sądach lub zdanych do sieci archiwów państwowych. Zapisy opisujące jeszcze wiek XVIII i zasady oczynszowania w kocówce XVIII, pierwszej połowie XIX w.
Z całym szacunkiem do księgozbioru, wyposażenia etc..to jednak zupełnie inny kaliber, czy wtedy czy dziś – wartości rzędy wielkości większe.
Każdy z nas może spróbować sprawdzić, zweryfikować „gdzie mieszka” „kto to miał”. Może nie co dwa a co trzy lub czasem cztery pokolenia, ale fakt jest fakt. „Święte prawo własności” było wielokrotnie gwałcone i obrona stanu z 1945 (np sprzed dekretu Bieruta), z 1913 (?) przed Wielką Wojną i reformą rolną, z 1864-1880 (po wywłaszczeniach popowstaniowych, „uwłaszczeniu”), 1832-1840 „przepadku mienia porzuconego” 1820-1830 kasacie, 17xx wcześniejszej kasacie – zawsze rodzi pytanie czy nie jest walką o zaspokojenie roszczeń paserów. Oszukanych paserów, ale jednak paserów.
No może nie zawsze.
Z niecierpliwością czekam na możliwość lektury
” Ja nawet nie próbuję wyjaśniać nikomu, że jak ktoś używa słów takich jak komuna, kolektyw, nowe społeczeństwo albo innych, o zbliżonym znaczeniu, to znaczy, że jest wysłannikiem Ala Capone, który bada możliwość ściągnięcia haraczu z frajerów przy minimalnym wysiłku.”
Genialnie sformułowanie prostej acz ukrytej dla ukształconego w państwowym monopolu człowieka reguły.
Jadę tramwajem z Zabrza na Tatgi. A to Śląsk właśnie. Automat oznajmiający przystanki podaje:
Nastympny przistanek – Zabrz(e) Biskupic(e), Zamkowo
(e) – ciasne e
W dzielnicach Zabrze Biskupice i Bytom Bobrek zapewne nic się nie zmieniło od wielu lat. Sporo małych sklepików spożywczych, czy mięsnych, ale sporo też sklepów przemysłowych. Wielkopowierzchniowe sklepy nie zmiemiły wieloletnich nawyków tutejdzych mieszkańców. Dopiero w Szombierkach widać nową zabudowę.
Baśń „Socjalizm i śmierć” skończyłam na stronie 250 akurat o tym dlaczego znaleźli się młodzi „Izraelici u Dzieciątka Jezus”. To refleksja opisująca walkę przemysłowców którzy rękami robotników walczyli z sutenerami o kobiece ręce do pracy w fabrykach tychże przemysłowców.
No ładunek tych 250 stron jest taki, że mój intelekt ukształtowany przez nauczycieli zrzeszonych w ZNP, a który to Związek Nauczycielstwa Polskiego (jak pisze Coryllus) założony był przez Sempołowską itd., itd.
No trzeeeeba odpocząć od nawału brutalnej informacji.
Ktoś wie czy A-tem dotarł na Targi? I co z nim? Martwię się.
ciekawostka – ”„postępowy rząd” Kanady umożliwił swoim obywatelom korzystanie ze starej, klasycznej metody rozwiązywania sporów.”
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kanada-zalegalizowala-stare-dobre-pojedynki-w-ramach-rozwiazywania-sporow ,
http://dailyhive.com/vancouver/criminal-code-canada-duel-laws
czy Coryllus coś wcześniej wiedział???
No, przecież Coryllusowy charyzmat dostrzegania tego czego inni nie widzą, przejawia się w całej {prawie :-))} jego twórczości!
°
Dotarł. Rozmawiałem z nim.
Profesor Grzegorz Kucharczyk rozkręcał się w trakcie prelekcji, a pod koniec błysnął niesamowotym poczuciem humotu, a jego zamarkowana rozmowa dziekana z niegdysiejszym koryfeuszem nauki polskiej ws. większej aktywności w ramach nadchodzącej parametryzacji uczelni przykrywa wszystkie kabarety.
Rozumiem. Nawet nie trzeba dr. Krajskiego pytać ;)) ale w każdym savoir vivre jednym z podstawowym punktów dot. prezentów jest że dawanie żywych zwierząt na niezapowiedziany prezent jest niedopuszczalne. Kiedyś kolega ojca dał jemu i nam do domu małą kotkę. Nie wiedział, ze mam alergię na sierść, ojciec niestety o tym zapomniał, ale przypomniał sobie nad ranem że ma kanarki i szczygła kiedy kotka wisiała na klatce próbując dobrać się do ptaków. 🙂
Ale apropo mięsożerstwa – ciekawe ile dziś ludzi jest w stanie samodzielnie zabić kurę, gęś, indyka, królika nie mówiąc o świni, zabić, odpowiednio wypatroszyć, oskubać itp. Zabić świnię tak żeby ją naprawdę zabić – mojego dziadkowi który miał zabijanie w małym palcu 2 razy zdarzyło się że pozornie martwa świnia, wisząca w dół z której ściekała krew zwiała mu po prostu w pole…
Gdyby zaszla taka potrzeba – daje rade samodzielnie zabic kure, kaczke, ges… zebrac krew na czerninke np., takze oskubac i wypatroszyc… i chyba krolika tez dalabym rade… sciagnac skore i go wypatroszyc… pamietam dobrze jak robil to dziadek – i takich rzeczy nie zapomina sie.
Widzialam kilka razy jak sie szlachtuje swinie – pomimo dziadkowego zakazu – no ale z przyczyn obiektywnych zabic jej nie dalabym rady, do tego porzeba ze 3 solidnych i „mogacych” panow… no, a potem opalanie, skrobanie i porcjowanie to juz 'spoko’… z plywajacym karpiem w wannie tez nie mam problemow. 😉
opowieść przedwojenna z Lublina /mojej ś.p. Mamy/
W kamienicy na ul. Chopina w której mieszkała moja mama, mieszkała starsza już kobieta, wdowa i trzymała ona w podwórkowej komórce świniaka. Za czasów życia jej męża wszystkie świniaki jakie były wcześniej lądowały na stole jej i sąsiadów. Tak miało być i tym razem. Świniak Lutek, bo tak go nazwała, miał także zakończyć swój żywot na pólmisku. Jednakże kobiecina była osobą dobroduszną, zarówno dla ludzi jak i zwierząt, dlatego ciągle wstrzymywała się z wyrokiem, aż z czasem Lutek zamieszkał ze swoją gospodynią i spał nawet na specjalnym łożu. Gdy starsza pani zmarła i gdy wychodzono z trumną z mieszkania, zamknięty w komórce Lutek wyłamał zamknięte na skobel drzwi i popędził prosto do swojej pani, przewożąc na swym grzbiecie księdza dobrodzieja i wysadzając go prosto w kałużę.
Miała też koguta – nie pamiętam już jak go zwała, chyba Kuba, dla którego również była bardzo łaskawa. Trzymała dla niego w oknie poduszkę, na której siadał i udawał nieżywego, dopóki ktoś, zwłaszcza obcy za bardzo się nie zbliżył, wtedy zaczynała się jazda po podwórzu. W czasie pogrzebu i on narobił rabanu, gdy Lutek woził księdza dobrodzieja darł się w zamknięciu w niebogłosy.
Długo ponoć opowiadano na Chopina tą historię.
Te strzały wczoraj to może były petardy kibiców
http://niezlomni.com/gen-polko-pytany-o-uderzenie-ekstremistow-islamskich-polsce-terrorystow-bardziej-obawiam-sie-kiboli/?utm_medium=postFb&utm_source=facebook&utm_campaign=Niezlomnicom-290401101107116&utm_content=postfitya4a61
Moi rodzice tez raz mieli swiniaka Bolka, ktory bardzo sie przywiazal do mojego taty. Tata mu dogadzal strasznie, bo moja mama czesto-gesto przywozila z pracy, z ZRK 'Kasprzaka’ nawet po 20 litrowych workow mleka w folii, prawie co 2 dzien… u niej w pracy wiele osob nie chcialo tego mleka brac, wiec panie wciskaly mamie to mleko… z tego mleka zbieralismy smietane… robilismy ser bialy… mleko zsiadle to mozna bylo kroic doslownie – to bylo gdzies w latach 80-tych – nasz dom stal mlekiem i przetworami z mleka 'skolko godno’… i Bolek zalapywal sie na te rarytasy codziennie… rosl jak na drozdzach – pol roku chowania i knurek byl jak marzenie. No wiec sie zaprzyjaznili, tata codziennie chodzil do niego 'porozmawiac’… a on rozumial co tata do niego mowil.
Z tej przyjazni jak przyszla pora do zabicia to tata 'nie mial sumienia’ go szlachtowac… wreszcie jak przybral bardzo duzo na wadze i zabraklo miejsca na wstawianie mu koryta do jego kojca w komorce no to juz musowo bylo wolac dziadka, wuja i chyba ze 4 sasiadow po sasiedzku zeby z Bolkiem zrobic koniec. Moj tata w tym szlachtowaniu wyjatkowo nie bral udzialu, gdzies pojechal i wrocil jak bylo po wszystkim. Bolek byl tlusty niemozebnie… chyba ponad 150 albo i wiecej kilo zywej wagi… dziadek az sie za glowe zlapal jak go zobaczyl… sloniny bylo z niego bardzo duzo, no a mieso bylo niezbyt dobre – tak mowila moja mama… Bolus byl za tlusty… i zapowiedziala tacie, ze na 2 raz nie bedzie litosci dla jego 'przyjazni’ ze swinia.
W stworzeniu jest widocznie jakaś szczególna wola życia.
U mojej babci były kaczki. Jak już odpowiednio podrosly, zebrało się kilku chętnych na czerninę. Wujek powiedział, że ugotuje. Reszta opowieści, pochodzi z emocjonalnego przekazu, ponieważ kiedy kaczka miała być zabijana, dzieci zostały wypędzone do domu.
Ciocia zyzoliła kaczkę po gardziołku, w końcu całkiem ucięła jej głowę. Ale kaczka jej się wyrwała i już bez głowy, zrobiła pędem niemal całe kółko, wokół podwórka. W końcu padła. Czerniny nie było, a i na mięso z kaczki jakby mniej chętnych.
@ PT Potwory
Noż qrna! A dejta spokój!!! Buuuuu……………………..
Uciekam z krzykiem!
Niezły wuj z generała. Taki fachowiec, spec nad spece, a głównie polskich kibiców się boi. Nawet nie trzeba się szczególnie zastanawiać, dlaczego i czyje sprawy leżą mu na sercu.
A swoją drogą biję się w piersi, że osądzam ludzi po wyglądzie. Gen. Polko sympatycznie wygląda, przynajmniej w moich oczach, dlatego odbierałam go pozytywnie. Myliłam się.
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=20426&Itemid=100 Materiał o „uchodźcach”, odesłanych w tym roku, z Niemiec, do Polski, i o różnych problemach z tym związanych.
Już nie bendem. Nie uciekaj. To było dawno…, ale prawda.
Mnie sie tak raz przytrafilo, ze slabo kaczce przecielam tzw. ciemie na glowie i ona mi sie wyrwala… ja w panice, cala obryzgana krwia, a kaczka latala po zagrodzie jak oszalala, a z glowy tryskala jej fontanna krwi… oczywiscie ani pierza ani krwi nie udalo sie pozyskac, ale w tym zdarzeniu byla dla mnie duza nauka… i pamiatka, bo jak kaczka mi sie wyrwala to dosc mocno zadrapala mnie w noge swoim brudnym pazurem. To zadrapanie papralo mi sie i goilo chyba z miesiac czasu. Po tym juz wiecej nie mialam takiego zdarzenia… i w sumie najwazniejsze to dobrze wyczuc i przeciac to miekkie ciemie na glowie kaczki, gesi czy indyka… no i gesi czy indykowi zwiazywalam nogi, bo jednak sie mocno szarpia no i trzeba na te duze ptaki sposobu…
… no i w mojej rodzinie nigdy nie dziabalo sie drobiowi lba na pienku… pewnie dlatego, ze babcia zbierala pierze i z kaczek i z gesi.
KOSSOBOR cierpi przez nas, zupełnie jak kiedyś panowie, gdy przez cały wieczór, omawialiśmy sprawę kastrowania zwierząt.
W końcu padło błagalne: -„Wy ciągle o tym kastrowaniu, aż się zimno robi”.
więc, tym razem to ja dam to, co dzisiaj zadedykowałem Paris /i też z racji zbliżającego się lata, urlopów, wyjazdów i przyjazdów i tego, że wielu z nas jest teraz myślami gdzieś daleko, np. w Bytomiu … https://www.youtube.com/watch?v=XcAVzLoTw1U
Piękna piosenka i piękna oprawa. Zawsze się cieszę jak widzę potwierdzenie, że komuś podobnie do mnie, w sercu gra. Że wyszuka obrazki, skomponuje film, że mu się chce. Ja też dziękuję za ten utwór.
Matejku, tylko jedna Rozalia, każda inna, wredna róża, won. Nie dopytuje o szczegóły na forum publicznym, ale z całego serca życzę powrotu do zdrowia.
Niezly, niezly…
… ja tam zawsze mialam 'dystans’… znaczy on mi sie nie widzial od poczatku… taka 'picza’ nie general, do tego pompowany przez Sakiewicza. Bardzo duzo tych politycznych „naszych zlobuf” oceniam wlasnie przez „pryzmat” Sakiewicza – i to od poczatku mnie nie zawodzi… ALE…
… nie wiem czy zauwazylas jaki od wczoraj jest „odpal” z fejkami u oszusta smolenskiego na jego portalu… oni tam naprawde juz oczadzieli kompletnie… poczytaj tylko same tytuly tych ocipialych Piejko, Kani czy jeszcze jakiej Cyntii… oszust smolenski wzywa do ustanowienia komisji sledczej ds. Sowy… i o wieeelkim poparciu dla PiS’u tez bylo… i o wywiadzie Waszczykowskiego do 'le figaro’… i ofrasuniuku… i Lichocka „sie przypomniala” i ta druga Czerwinska „przyklejona” ciagle do prezesa…
… no odpal nieprawdopodobny… tak mocno sobie wzieli do serca to „zarzadzanie chaosem” i wywolaniem fermentu…
… chyba to wszystko przez to, ze ten SPED NATO sie zbliza… a tu taaaki spokoj !!!
Ja tam rzadko zaglądam. Ale skoro polecasz 😉 , to jutro poczytam.
A artykul z „dakowskiego”… po prostu BAba !!!
Kolejny PUZZEL i bajka dla narodu o tym jak to „zond polski” nie zgadza sie na relokacje emigrantow czy uchodzcow.
A swoja droga to swietny byl ten przedostatni artykul Pana Osiejuka… o tej calej pieknej Miriam i o tym jak to ona przejeta losem biednych chrzescijanskich Syryjczykow, „pomagajac” im przez swoja fundacje sciagnela niezgodnie z celem statutowej „dzialalnosci” owej fundacji az 52 rodziny syryjskie… z ktorych zadnej juz nie ma w Polsce… bo z Polski nawialy !!!… i teraz byc moze beda deportowane do Polski !!!… a ten KONDOM Putina „redaktor” Rachon z TVP Kurskiego zaprosil te deta pinde, ktora nas „uswiadamia” jak to islam jest „be”, a teraz to nawet samego PROROKA zmieszala z blotem… i „cicho sza” !!!
Czy czujesz Rozalio… co za SZPAGAT odpie**ala ten caly PASOZYT Sakiewicz… RACHON… Kurski i ta cala reszta zaprzanych klamcow i oszustow ???!!!
Kaftan… Kaftan i Tworki dla tych DEBILI !!!
U Janke tez ODPAL… kontrolowany… pewnie ten sam rozkaz.
Rzeczywiscie przepiekna ta piosenka… tez sie przylaczam do zyczen zdrowia dla Matejka,
😉
Ja do niego zawsze zagladalam i zagladam… dzis juz czytam tylko te prymitywne tytuly, bo na czytanie tego goowna to szkoda czasu… ale look’nij tylko na tytuly… u Janke tez zobacz… tylko tytuly…
… napewno chlali mocz szamana, bo inaczej to ciezko wytlumaczyc… odpal i odlot kompletny.
dziękuję
jednak oficjalnie powtórzę za Jerzym Ziębą: medycyna tzw. akademicka w przypadkach ostrych potrafi czynić cuda, jednak w przypadkach przewlekłych …
i faktycznie, jak ”wzięło mi nogę” to w krótkim czasie doszła do takiego stanu, że trzy dni w szpitalu /bez farmakologii dożylnej leżałbym i kwiczał/, ale po wyjściu zastosowałem dodatkowo parę środków, głównie naturalnych, dzięki wiedzy jaką zdobyłem m.in. i w większości właśnie od p. Jerzego – powinienem podziękować też dr. Jaśkowskiemu i Czerniakowi.
w sumie, bez tej wiedzy, która powinna być a nie jest szeroko dostępna /właśnie! – dzięki komu i dlaczego?/ i dzięki której zastosowałem to, co zastosowałem jest już prawie ok, gdy byłem we wtorek na wizycie kontrolnej to lekarz stwierdził, że bardzo dobrze się goi, ale jeszcze ze trzy tygodnie … ciekawe, co powie w przyszły wtorek, jak już jest z mą nogą tak niesamowita poprawa /przez te ostatnie cztery dni/
/mój brat miał niegdyś różę i bite dwa tygodnie nie mógł w ogóle wstawać z łóżka/
w sumie od dwóch lat, odkąd nadrabiam wiedzę, także na temat zdrowia, żywności … praktycznie zapomniałem o aptekach, o bólach głowy, które wcześniej nieraz dawały w kość, o grypach i innych infekcjach /fakt, że tego paciorkowca, co wywołuje różę nosiłem już parę ładnych lat /predyspozycja, częste stłuczenia i skaleczenia … i do tej pory nie było objawów ostrych i choćby dobrze widocznego rumienia, ale ostatnio – stłuczenie z zadrapaniem, ”napięte” dni, itd. … i ”wylazło szydło z worka”
piszę o tym tutaj, na blogu Szanownego Gospodarza z tego względu, by przypominać nam wszystkim, że nasze zdrowie to nasza wyjątkowa własność od której tak wiele zależy i którą także kradną nam w sposób niejednokrotnie perfidny i bezczelny,
istotne informacje fałszują i usuwają z historii i edukacji …
za jakiś czas napiszę 'coś’ na SN i może też w nawiązaniu lub uzupełnieniu do tego, co obiecał A-Tem /także na niego ”czekam”/
jeszcze raz dziękuję 🙂
https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Polko
Kolejny sierota według wikipedii – choć w internecie znalazłem informację, że chwalił się, że ojciec to inspektor górnictwa.
https://books.google.pl/books?id=T32R4FH3ekAC&pg=PT9&lpg=PT9&dq=Roman+Polko+ojciec&source=bl&ots=DBDl59qAT5&sig=qtjNj2adkdNXCC3P21CtVzp0PhI&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwjN697krrTUAhVHSZoKHWeZAHwQ6AEIRTAE#v=onepage&q=Roman%20Polko%20ojciec&f=true
Ale wikipedia to pikuś tekst z książki powyżej to dopiero czad. Poszedł do szkoły oficerskiej aby nie pójść do wojska ani nie pracować w kopalni po skończeniu Politechniki Gliwickiej. Jak sam pisze można było z niej zrezygnować po roku. Ale nie zrezygnował choć w czasie jego studiów był stan wojenny.
A co do tych uchodźców to chyba można by im z automatu dać odmowę udzielenia azylu z uwagi na złamanie prawa (opuszczenie kraju, w którym wystąpili o azyl) ?
Kto może, niech bieży do Bytomia. (1:07) Dziś.
jak to nadchodzącej ?
Ehh…
kurka! telepatia czy cu? miałem właśnie pytać: gdzie się podział Marek B
😀
w by tomiu nie by net
Wlasnie, o tym „zielu” Polko juz bylo kiedys… chyba m.in. ze to „sirota”… cala ta „armja” Macierewiczowo-Sakiewiczowa – to tez jest czad… no i ten sojusznik natowski – pusty jak beben – to czad… dubelt !!!
Pewnie, ze moznaby… wszystko mozna – tylko nie z ta MAFIA !!!
😉
o, to dobrze i że ju je net
net niet. porzdaj.
ehhh :/
idziemy spać. Za Właścielem: ok ??!
w specyficznej sytuacjim
dobrej nocy 😉
>Te strzały wczoraj to może były petardy kibiców
Może kibice, może gangsterzy. To jest standardowy sposób porozumiewania się z więźniami. Wiedzą o tym wszyscy sąsiadujący w okolicy kilku kilometrów od aresztu oprócz policji i dziennikarzy.