Jechałem wczoraj samochodem z Bartkiem i on mi opowiadał o nowej książce Zychowicza, a potem przeczytał coś, co ten Zychowicz gada w sieci na temat owej książki. Jest tak, wykorzystane zostaną w niej motywy z nieznanej zupełnie w Polsce pulpy, wydawanej w latach sześćdziesiątych w Izraelu. Pulpa opowiadała zestandaryzowane historie o tym, jak to cycata blondyna w mundurze SS znęcała się na amerykańskim żołnierzem, a potem, kiedy nadjeżdżali koledzy tego żołnierza w czołgach i wozach bojowych, role się zmieniały. On najpierw gwałcił cycatą blondynę, a potem podrzynał jej gardło. Tak to mniej więcej zrelacjonował Zychowicz. Jeśli tak rzeczywiście było, nie ma moim zdaniem najmniejszego sensu zastanawiać się skąd wziął się pomysł na ten dziwny film, który parę lat temu nakręcił Tarantino, a już na pewno nie ma sensu zastanawianie się czy to może jest sztuka wielka, czy trochę mniejsza.
Pamiętam, jak w latach dziewięćdziesiątych dojeżdżałem do pracy w wydawnictwie Axel Springer. Przesiadałem się na przystanku przy ul. Bitwy Warszawskie 1920 roku i musiałem trochę poczekać na autobus. Przy tym przystanku był taki mały sklepik gdzie sprzedawano figurki żołnierzy w historycznych mundurach. Nie takie malutkie tylko trochę większe. Wśród figurek chłopaków były też dwie wyobrażające dziewczyny. Jedna to była koleżanka z SS z nogami odzianymi w siatkowe pończochy, w tym jedną postawioną na krześle. Pochylona przy tym nisko, żeby było widać wylewający się ze stanika biust, a także pupę opiętą jakąś szmatką. Na górze miała bluzę mundurową, rozpiętą rzecz jasna z przodu. No i czapka. Na głowie miała czapkę z gapą. Druga w nie mniej ekstrawaganckiej pozie ubrana była w mundur amerykański. Zawsze sobie obiecywałem, że kupię którąś i dam jakiemuś koledze w prezencie. Niestety szkoda mi było forsy i te fantastyczne pamiątki gdzieś przepadły. Przypomniało mi się to wszystko wczoraj kiedy Bartek zaczął gadać o Zychowiczu. No, ale zmierzajmy ku meritum. Pomysł, by przeprowadzić zbiorową terapię narodu za pomocą literatury został zdemaskowany w Izraelu w latach sześćdziesiątych. Myśmy o nim nie wiedzieli i nie znaliśmy funkcji literatury, tej głównej, która się ujawnia właśnie teraz przy okazji książek Zychowicza. Można oczywiście dyskutować czy ona jest efektywna, o ile funkcja może być efektywna, ale zdaje się, że tym, którzy ten program wdrożyli w życie nie chodziło o emocje Izraelczyków, to znaczy nie chodziło im o to, by wojenne traumy minęły, już prędzej o to, by zostały utrwalone w emocjach najbardziej prymitywnych. Oczywiście można ten mechanizm zlekceważyć, ale jak sobie uświadomimy, co czytają polskie dzieci w szkole, to przyjdzie nam do głowy myśl, że lepiej tego nie robić. Izraelska pulpa tylko pozornie służyła terapii grupowej. W rzeczywistości chodziło i nadal chodzi o wychowanie do zemsty. To jest okoliczność, którą koniecznie należy rozpoznać, szczególnie jeśli człowiek zamierza wchodzić w jakieś polemiki z naszymi starszymi braćmi w wierze.
Jasne jest, że nad Żydami w czasie okupacji nie znęcały się cycate blondyny tylko odziani w mundury przestępcy, ludzie zdeprawowani krańcowo i krańcowo zdecydowani. Poza tym wychowani do zemsty, tyle że nie przez książki, a przez radiowe przemówienia dr Goebbelsa i tego drugiego. Im także nie zależało na tym, by Niemcy wyszli z traumy wojennej bezpieczniejsi jako naród, a także jako poszczególni obywatele. Zależało im na tym, by Niemcy dokonali zemsty na słabszych i uczynili to w możliwie gwałtowny sposób. I tak się stało. Ostatnią rzeczą jaką można robić w takiej sytuacji to eskalować. No, ale to mogę powiedzieć ja pojedynczy człowiek, który rozumie, a i to nie do końca jak się zachować w obliczu klęski. Tak nie myślą przywódcy wielkich narodów, których celem jest doprowadzenie tych narodów do sukcesu politycznego, przy maksymalnie upozorowanym szczęściu osobistym, to bowiem musi być realizowane w grupie i nigdzie więcej. Pokrywką na garnku, w którym gotują się te emocje pojedynczego człowieka reprezentującego naród po wielkiej traumie są właśnie groszowe opowieści o esesmankach z wielkim biustem. Teraz wiele się już zmieniło, ale ten moment, który wskazał Zychowicz jest ważny. I teraz kolejna sprawa. Jeśli stymuluje się emocje dużych grup za pomocą takiej pulpy, która ewoluuje w sposób naturalny w kierunku obrazków ruchomych, odpowiednio zhierarchizowanych, to w ludziach konsumujących te produkty musi, nie może być inaczej, narastać poczucie wyższości. Im większa była trauma tym poczucie wyższości musi być solidniejsze. Można oczywiście zbudować poczucie wyższości w grupie, która nie przeszła żadnej traumy, ale my się tu dziś takimi kwestiami nie zajmujemy. Nas interesuje to w jaki sposób wytworzone całkowicie sztucznie emocje, bo przecież nie uwierzę w to, że Żyd, co przeszedł Auschwitz czytał te śmieci, zmieniają ludzi nie rozumiejących tego czym była komora gazowa i co to jest prawdziwy strach. Wydaje mi się, że oni muszą traktować tę traumę dziadków jako dziedzictwo, a jeśli tak to dziedziczą także zemstę, którą im w głowie utrwaliły omawiane tu publikacje, a także wszystkie inne sposoby, których imają się Izaelczycy, by nie powiedzieć wyraźnie – kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Oni tego powiedzieć nie mogą. Najmłodsi z nich może nawet by się nad tym zastanowili, ale nikt i nic im w tym nie pomoże.
Dobrze wiemy, że zemsta nie jest terapią. Dobrze wiemy, że żaden bogobojny Żyd, nie tknąłby palcem swojego wojennego prześladowcy. Dobrze wiemy, że nie tak powinna wyglądać podnoszenie ducha narodów. No, ale takich sposobów imają się wszyscy, albo prawie wszyscy. Nasi też będą się ich niebawem imać, bo ktoś niedawno powiedział, że trzeba wlać polskie paliwo do silnika pop kultury. Powiem tak – pop kultura nie jest tym czym się wydaje, na pewno zaś nie jest bezpiecznym obszarem rozrywki przeznaczonym dla półgłówków. Widzimy to wszyscy prawda? Widzimy to w postawach Twardocha, Żulczyka, Zychowicza i reszty tych szmaciarzy…Widzimy, prawda?
I jeszcze jedno – jeśli widzimy, że nadchodzi nieuchronna klęska, albo postawiono nas w sytuacji krańcowego zagrożenie, które udało się jakoś przeżyć, należy przede wszystkim oderwać się od swojego prześladowcy, oderwać się od ogniska traumy i odskoczyć możliwie daleko. Niczego nie wyjaśniać, nie prostować i nie ulepszać i nie demonstrować swoich krzywd. One i tak, na nasze nieszczęście będą dość widoczne.
Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl
Temat pornografii obozowej i holocaustowej jest w Izraelu znany (opowiadania, komiksy itp.) i nie wiem, czym pan Zychowicz się podnieca, chyba dopiero niedawno to odkrył. Żaden normalny Żyd tego do ręki nie weźmie i nie jest to żadne zjawisko „ogólne”, które warto byłoby komentować i analizować.
„Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – żyd pisany z małej litery nie może tak powiedzieć ani się zastanowić nad tym zdaniem, bo jak twierdzi dr Krajski w kulturze żydowskiej nie ma pojęcia „bliźniego”, a wg mnie w hebrajskim może nie być takiego słowa. Jeżeli jest jakiś cwaniak na tym forum, to byłoby dobrze przytoczyć ten cytat w oryginale, a potem zastanowić się, na ile sposobów można by go przetłumaczyć, bo czasem jesteśmy przekonani, że to co jest w Polsce jest znane w tej samej formie całemu światu, choć często występuje tylko w Polsce i nigdzie indziej (przykład: słowo wolność). Niektórzy mogą się tez zdziwić, że w Bretanii nie znają fasolki po bretońsku a w Grecji nie dostanie się ryby po grecku, dlatego warto sprawdzać źródła i historyczne pochodzenie znaczeń. Np. po angielsku to jest „neighbor” – kochaj sąsiada jak siebie samego.
Słowo „bliźni” oznacza osobę fizycznie najbliższą (proximo – jak „następny w kolejce”, chociaż mi się kojarzy raczej z bliźniętami, a nie z bliżą). Trzeba by zapytać jakiegoś księdza, czy Papuas z Nowej Gwinei to też jest „bliźni”, czy maksymalnie są nimi dla nas Niemcy wschodni, Czesi, Słowacy i Ruscy? Ps. w wikipedii francuskiej artykuł na temat przykazania miłości bliźniego został usunięty, jako religijny.
Ps. Skoro już tu marudzę na tematy językowe i żydowskie, to podoba mi się, jak Jurek Owsiak wita fanów: Shema Yisrael! – „hear, o, Israel!”, to znaczy Shema Polin, czy jakoś tak…
Wracając zimną jesienią z koncertu w Muzeum Niepodległości (listopad zeszłego roku), poszliśmy na przystanek autobusu linii 222 na ul Bielańską. Czekamy, nagle z mroku wyłania się autokar z ciemnymi szybami, otwierają się drzwi z wysiada z nich po dwóch panów i skierowują do środka milczącą grupę pasażerów, która to grupa nagle wynurzyła się z mroku, no jak duchy. Załadunek prędko i milcząco został dokonany i odjechali. Zapewne grupa ta zwiedzała obiekt znajdujący się blisko ulicy Bielańskiej. Konspira związana ze wsiadaniem do autokaru odebraliśmy tak, jakby nasza trójka na przystanku 222, stanowiła w ich oczach potencjalne zagrożenie. Gdyby nie to że, byliśmy we trójkę i była to jakaś godz. około 17.oo w centrum oświetlonego miasta, to trudno byłoby uwierzyć, że taka scena naprawdę miała miejsce w tym jesiennym półmroku.
Są wychowywani w przerażeniu do nas.
Znalazłem dla Ciebie to
https://youtu.be/vYBBvzOqkms
i to
https://pl.glosbe.com/pl/he/brat
może i słowa „bliźni” nie ma ale słowo „brat” powinno już być.
Słowem „brat” można odjąć tzw 12 plemion Izraela a co z tymi co na zewnątrz?
Wczoraj o 22-giej kanał National Geo. pokazał film dokumentalny prod. bryt. z 2017 r., pod tytułem POMŚCIĆ HOLOKAUST. Traktuje o grupie żydowskich bojowników, którzy tuż po wojnie próbowali się zemścić na Niemcach w formacie odpowiedzialności zbiorowej, bez zaprzątania sobie głowy egzekwowaniem odpowiedzialności od rzeczywistych sprawców. Działalność finansowali m. in wprowadzając fałszywe pieniądze do obiegu. Przerażający był dla mnie cały ten film, ale najgorzej odebrałem żal tych wiekowych już, stojących nad grobem „bohaterów”, że im się nie udało dokonać tej ślepej, plemiennej zemsty na anonimowych ludziach z plemienia germańskiego. Film potraktowałem jako memento. Mam obecnie głębokie przeświadczenie, że Żyd nienawidzący gojów, jest zdolny do przekroczenia każdej granicy swego człowieczeństwa. A jak wiemy zwłaszcza obecnie, choć trwa to już od lat, niektóre ich środowiska intensywnie ćwiczą się i innych w nienawiści do plemienia polskiego. Polecam film, choć nie potrafię wskazać czy i gdzie jeszcze będzie pokazywany.
Zemsta na wroga
Coryllus myśli, że nadal mamy XII wiek, tymczasem, gdyby pojawił się na spacerze na Polach Elizejskich w żółtej kamizelce odblaskowej z napisem: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” (Tu aimeras ton prochain comme toi-même), to zostałby spałowany i trafiłby na komisariat za rozpowszechnianie haseł radykalnych przewódców religijnych, co jest nielegalne w tym laickim kraju. Zychowicz jest prowokujący, ale nie popełnił żadnego przestępstwa.
Pan zychowicz… specjalnie przez male „z”…
… sie podnieca, bo mu ZLOB pustoszeje… a tych jego detyH wypocin to i POLAK do reki nie wezmie… panu zychowiczu to tylko bicie piany w tej nedznej ksiaSZCZynie mogl zlecic tylko… jakis Zyd !!!
To fakt…
… Bretonczycy – nawet Franki – powszechnie nie znaja „fasolki po bretonsku… zapewne w Grecji jest podobnie, ze Grecy nie znaja „ryby po grecku”… ale obydwie potrawy bardzo smakuja Bretonczykom, Frankom i Grekom tez…
… ale rzeczywiscie w kulturze gdzie nie obowiazuje dekalog SA problemy ze zrozumieniem tego arcywaznego bozego przykazania.
Tak…
… i w ogromnym zaklamaniu !!!
W 17 wieku angielski kupiec John Reynolds z Exeter opublikował kilkadziesiąt opowieści o małżeństwie, cudzołóstwie i morderstwie w tomie God’s Revenge/Zemsta Boga. Wszystkie kończą się opisami kaźni przez powieszenie, łamanie kołem, ścięcie, obcięcie członków, palenie na stosie, zamurowanie. Opowieści zostały bogato zilustrowane rycinami w formie zbliżonej do komiksów.
Tu jest zestawienie 31 ilustracji
a tu kolejne ilustracje począwszy od tytułowej.
Swietny wpis, Panie Gabrielu…
… pomimo Panskiego zmeczenia i naprawde super wazny !!!
Rzeczywiscie zemsta nie jest zadna terapia i ze zaden bogobojny Zyd nie tknalby swojego przesladowcy… ale niejednego Polaka, katolika to juz by tknal !!!
Wiemy to z odkrywanej na nowo historii, jak to po wojnie panstwo amerykanskie „przygarnelo i zaopiekowalo” ponad 700 oprawcow hitlerowskich po 2 WS… nie zadnych nazistow czy szowinistow czy innych faszystow… TYLKO OPRAWCOW HITLEROWSKICH NIEMIEC !!! …
… ale takze dowiadujemy sie, ze inne „sojusznicze” panstwo sprzedalo nas w Jalcie, a takze dzis siedemdziesiat pare lat po wojnie uchwalajac „ustawe holokaust’owa 447” !!!…
… i rzeczywiscie – pomimo tego wszystkiego – trzeba nam TYLKO oderwac sie od przesladowcow… niczego nie wyjasniac, prostowac, ulepszac… czy demonstrowac swoich krzywd – TYLKO spokojnie obserwowac i interesowac sie, co dzieje sie obok – dajmy na to w takiej Francji …
… i pamietac, ewentualnie przypomniec sobie nie tak znowu odlegla historie !!!
Naprawde genialny wpis.
Z Panem to już może być tylko lepiej. Chyba…
Obawiam się że to nieuleczalne.
Ostatnio przez wiele dni byłem sparaliżowany i przykuty do łóżka z gorączką prawie 40 stopni, więc dziękuję za troskę i słowa otuchy. Postawiła mnie na nogi podobno najsilniejsza dostępna niemiecka chemia, niczym Frankensteina, ale jeszcze rehabilitacja przede mną. Jak widzę, że dyskusja się nie klei, to wrzucam czasem jakiś dopalacz, żeby był odzew, ale staram się, żeby to było jednak w ramach rozsądku i przyzwoitości, bez fantastyki.
To był komentarz do faktu, że francuska wikipedia usunęła wpis o przykazaniu miłości bliźniego, jako zbyt fundamentalistyczny religijnie (hasło to występuje w kilku innych językach). Nam się wydaje, ach, katolicka Francja! Tak, ale to było 250 lat temu.
Chodzi mi o to, że NIC nie jest takie samo gdzie indziej, jak w Polsce. W Hiszpanii koledzy, gdy zobaczyli, że przekroiłem bułkę, posmarowałem masłem, położyłem wędlinę i pomidora, powiedzieli, że jestem wariatem, bo nikt tak nie robi i że todo el mundo robi kanapki inaczej i mieli rację, dlatego jeśli Coryllus sugeruje, co może lub co powinien pomyśleć czy zrobić jakiś Żyd z Izraela, jest bardzo ryzykowne.
Można ale czy zaraz trzeba, przecież na co dzień nie żyjemy z żadnym z 12 pokoleń, a tym bardziej z całą resztą. Może ów „brat” to po prostu najbliższy człowiek, a owa miłość ma mieć inne zakończenie niż przypowieść o Kainie i Ablu. U Żydów w języku imponuje mi to, iż są nim do bólu konkretni i pragmatyczni. Ale czyż takie nie jest życie „jako takie?” Reszta (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Reszta_Izraela) poradzi więc sobie bez problemu.
Czytałem niemal ćwierć wieku wywiad z pewną panią prowadzącą salon BSDM w Nowym Jorku. Seksu tam żadnego nie uprawiano, bo by ich policja od razu zamknęła, ale wszystko inne, do wyboru do koloru.
Wspomniała owa pani, że bardzo często gdy klientem jest żyd, życzy on sobie by poniżała go i wykonywała na nim inne czynności skąpo odziana pani w ubraniu SS.
Może więc po prostu niektóre nacje są bardziej porąbane od innych.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.