mar 242020
 

Nie wiem ile już lat piszemy tutaj o strukturach sieciowych i hierarchicznych. Sporo, pewnie ze sześć. Koncepcje te były wielokrotnie wyszydzane przez różnych szamanów, których cechą charakterystyczną, wszystkich jak jednego, było wymienianie jak największej ilości nazwisk sławnych filozofów na jednym oddechu. To się nie zmieniło, gdybym dziś zaczął znów pisać o sieciach i piramidach, ta fala szyderstwa nadpłynęłaby znowu. I małe ma znaczenie fakt, że na rynku pojawiła się książka, jednego z największych współczesnych szamanów – Nialla Fergussona – zatytułowana „Rynek i ratusz. O ukrytej sieci powiązań, która rządzi światem”. Wstęp w tej pracy wygląda tak, jakby był przepisany z tego bloga. Właśnie tak, a nie na odwrót, bo to Niall zarabia na tej treści, a nie ja, a poza tym, ja nie rozumiem po angielsku, co mnie raz na zawsze zabezpiecza przed zarzutami o plagiatowanie autorów anglosaskich. Niall jedzie po twardym i w ogóle się nie ochrzania. Pisze wprost, co nie może pomieścić się w głowie historykom i badaczom literatury w Polsce, że organizacje, które produkują dokumentacje i wypełniają archiwa, mają tylko niewielki wpływ na historię. Ja zaś dodałbym od siebie, że im więcej tych dokumentów produkują, tym ten wpływ jest mniejszy. Oczywiście zaczyna od wyszydzenia teorii spiskowych, ale pierwszy rozdział jego książki dotyczy Iluminatów. Ja się powstrzymam od oceny tej taniochy, na co innego chcę zwrócić uwagę. Niall chce wykazać bezwzględną wyższość sieci nad strukturami hierarchicznymi. Ja też kiedyś chciałem to zrobić, dopóki nie dotarło do mnie, że sieci służą osłanianiu dość szczególnych hierarchii. No, ale idźmy po kolei. Niall pisze tak

Tymczasem jak już wspomniałem, moje badania i moje doświadczenia nauczyły mnie by wystrzegać się tyranii archiwów. Największe zmiany w historii zachodziły często za sprawą jedynie luźno i nieformalnie powiązanych grup ludzi, którzy zostawili po sobie nad wyraz skąpą dokumentację.

Ciekawe, prawda? Tego nie mógłby napisać żaden polski historyk, bo by się udławił własnym językiem. Niall może, albowiem należy do kilku potężnych sieci oplatających glob i wraz z innymi ich członkami ma wpływ na historię. Może, na przykład, zmienić sposób pisania książek historycznych i narzucić wielu ludziom styl, który oni przyjmą za swój i będą się w nim realizować, a przy tym realizować będą program sieci, które reprezentuje Niall, nic o tym nie wiedząc. Taka jest bowiem natura powiązań sieciowych i na tym, między innymi polega ich skuteczność. Historycy w Polsce uważają, że skoro nie ma dokumentu, to nie ma sprawy. I nie rozumieją, że do opisu wypadków historycznych wystarczy goły fakt, jego interpretacje poprzez inne fakty, a także wnioski oparte na faktach, które po nim nastąpiły. Żeby postawić hipotezę iż hetman Połubotok uwięziony przez cara Piotra miał dostęp do angielskiej gotówki, nie potrzeba nam do tego kwitu z banku Rotszylda. Wystarczy jeśli sprawdzimy, jak Piotr I traktował hetmana w więzieniu, w jakich okolicznościach hetman umarł i o ile ta śmierć wyprzedziła śmierć samego cara, zdrowego w tym czasie i aktywnego, jak przysłowiowy byk. O kilka miesięcy ledwie, zdaje się, że o dwa.

Co ważnego chce nam powiedzie Niall? Przede wszystkim to, że liczą się tylko sieci istniejące na obszarze kultury anglosaskiej. To ona bowiem rządzi światem. Sieci te nie biorą się znikąd, ich nitki wychodzą z ośrodków propagandy, zwanych uniwersytetami, a połączone są publikacjami, dotyczącymi węzłowych zagadnień cywilizacji współczesnej. I tak, skoro mamy internet i oszołomy nasączyły go treścią spiskową, nie pozostaje nic innego, jak zrobić im dżudo i napisać jedyną ważną, certyfikowaną przez Oxford i Harvard, biografię Rotszylda, a potem drugą – Kissingera. No i kilka innych, mniejszych prac. Takich ja ta licząca sobie ponad 600 stron zatytułowana „Rynek i ratusz”. Ktoś pomyśli, że książki takie pisze się lata całe. Otóż nie, jeśli człowiek ma do dyspozycji sieć lub kilka sieci, jeśli ma jasno określonego przeciwnika i sprecyzowany punkt widzenia, z którego obserwuje opisywane zjawiska, produkcja takiej książki nie trwa dłużej jak kilka miesięcy. Najważniejszą kwestią zaś, jest uporządkowanie materiałów i schemat, na którym oparta zostanie konstrukcja tej pracy. Ten zaś najlepiej ukraść. Było to już nie raz praktykowane.

Co z sieciami istniejącymi poza światem anglosaskim? Nie mogą istnieć. To jasne. Poza światem anglosaskim mogą istnieć hierarchie polityczne, naukowe, ekonomiczne, które w sposób nieformalny podporządkowane są anglosaskim sieciom. Hierarchie te mają pozory trwałości, zaopatrzone są w różne charyzmaty i co jakiś czas demonstrują siłę, wieszając nieprawomyślnych i rozprawiając się z frondą lub głupimi zwolennikami reform wewnętrznych. Jeśli jednak przyjdzie pora są one likwidowane w niewiele dni, tak skutecznie, że potem mało kto o nich pamięta. Myk polega na tym, by wmówić ludziom iż lokalna hierarchia jest strukturą autonomiczną i trwałą, a globalna sieć, to spiskowa teoria, albo odległe jakieś mrzonki. Jest dokładnie na odwrót, a sytuacja dojrzała już do tego, że Niall mówi nam o tym wprost.

Jeśli gdzieś istnieje jakaś skuteczna sieć, która produkuje własne jakości, do tego jeszcze poszukiwane przez innych, musi być ona bezwzględnie zniszczona i zamieniona w hierarchię o upozorowanej sile. I my takie sieci znamy. Jedną z nich byli ojcowie jezuici przed kasatą, a drugą polskie ziemiaństwo, zamieszkujące obszar od Dźwiny po Obrę i od Kaszub po Dniestr. Ojcowie jezuici byli co prawd organizacją sformalizowaną, ale to im tylko wyszło na złe. Polskie ziemiaństwo zaś było strukturą całkowicie nieformalną, a przez to bardzo trudną do zniszczenia. I trzeba było połączonych sił PSL, PPS, masonów, Żydów, bolszewików i Hitlera, żeby wreszcie, po ponad stu latach, raz na zawsze tę strukturę dobić i zamienić we własne przeciwieństwo. Jak to już wielokrotnie mówiliśmy, likwidacja ta nie mogła się odbyć bez przygotowania propagandowego i bez zdrady. Wielu ziemian nie rozumiało o co chodzi i wierzyło w powszechne szczęście ludu, które miało nastąpić po reformie rolnej. W czasach kiedy dokonywała się likwidacja naszej sieci, nie można było pisać i mówić takich rzeczy, jakie pisze dziś Niall. A jeśli on te rzeczy mówi i pisze, to znaczy, że jest już zamiecione i przechodzimy do kolejnego etapu. Już można się będzie ekscytować opisami wielkich interesów i wielkich afer prowadzonych i wywoływanych przez patrycjaty. Już będzie można napisać, że żydzi nie tylko uprawiali ortodoksję religijną, ale też trochę kantowali w czasie transakcji. I co z tego? Póki co nic, bo szykowana jest jakaś akcja, od której co słabszym na umyśle, mogą przegrzać się uzwojenia. Co to może być? Ja stawiam na przenosiny papieża do Londynu. A na co Wy stawiacie tego nie wiem.

Teraz rzecz najważniejsza. Sieci w świecie anglosaskim maskują istnienie hierarchii. Nie tylko one, bo do tego celu służą także półtajne stowarzyszenia typu Skull and bones, Bohemian Grove i podobne. Hierarchia ta, wyrosła na zetknięciu się obszaru zajmowanego przez starą protestancką szlachtę i żydowskich bankierów. To jest niby proste, ale jej struktura pozostaje tajemnicą. Podobnie jak cele. Można oczywiście powiedzieć, że chodzi o panowanie nad światem, ale przecież wszyscy dobrze wiedzą, że nie o to chodzi. Panowanie nad światem jest idiotyzmem, albowiem nie ma póki co organizacji, która mogłaby bez szkody dla siebie kontrolować tak dużą ilość zmiennych, składających się na owo panowanie. Chodzi o panowanie nad kawałkiem świata i destrukcję w innym kawałku. Tylko w ten sposób, poprzez narzucanie porządku i dystrybucję chaosu udaje się czasem zarządzać czymś przez dłuższy czas. Utrzymanie panowania to osobna sprawa. Nie uda się tego zrobić bez stałej i kontrolowanej dynamiki. To jej opanowaniu służą sieci, których nitki wychodzą z uniwersytetów i rad miejskich. O czym właśnie raczył poinformować nas Niall. Najistotniejszą misją sieci jest dystrybucja pozorowanych mocy, które bez sekundy zastanowienia kupują organizacje takie jak rządy, lokalne uniwersytety i partyjne gangi, w typie partii bolszewickiej lub hitlerowskiej.

Przejdźmy teraz do spraw dla nas tutaj najważniejszych. Skoro Niall radzi by wystrzegać się tyranii archiwów, to – świadomie lub nie – otwiera drogę do tego, by zrównać hipotezy literackie i popularyzatorskie z badaniami uczonych humanistów. Dlaczego on to robi? Po pierwsze jest całkowicie przekonany, że nikt mu nie dorówna jeśli idzie o jakość treści, po drugie jest całkowicie przekonany, że cała istotna treść dystrybuowana jest w języku angielskim, a sieci do których on sam należy kontrolują kanały tej dystrybucji. To zaś z kolei oznacza, że Niall i jego patroni nie przewidują wprowadzenia trwałej, opresyjnej cenzury. Nie mogą też wypuścić na rynek różnych ujadaczy w typie Rojta, a wręcz postawili postulat, by nie oglądając się na nic dokopać im do dupy. Obecność sztywnej, naukowej ortodoksji humanistycznej zakwestionowałaby ich nowy modus operandi, który ma im przynieść kolejny globalny sukces i zaburzyła by drożność kanałów sprzedaży. Nam zaś podsunęłaby kolejną zużyta kartę rabatową z pizzerii, do której będziemy się mogli modlić.

Lokalne, akademickie gangi to rozumieją i dlatego udają, że nie ma rynku, a na nim książek takich jak „Rynek i ratusz”. Czy to znaczy, że mamy szansę? Nie wiem. Na pewno mamy sporą swobodę w działaniu. O szansie trudno dyskutować. Zaprezentowałem swoją ofertę firmie Bonito. Zażądali 60 procentowego rabatu. Jeśli doliczyć do tego VAT wychodzi 65 procent. Nie zgodziłem się. Wygląda więc na to, że – jak to dawnymi laty pisał Toyah – będziemy walczyć w cieniu.

  17 komentarzy do “Sieci i hierarchie”

  1. To o czym piszesz w nauce ma także miejsce. Jest nawet gorzej bo liczą się wyłącznie publikacje pisane po angielsku. Dzięki temu węzły sieci (uniwersytety, wydawnictwa, wywiadownie gospodarcze) oszczędzają na tłumaczeniach ☺

  2. I ułatwia się selekcję – co do magazynu, co do produkcji.

  3. Zajrzałem do tego Bonito a tam reklama:

    Wszystkie książki w jednym miejscu. Ponad 200 tys. produktów w ofercie! Darmowy odbiór osobisty. Szybka realizacja. Zakupy bez rejestracji. Udogodnienia: 230 tysięcy tytułów, codzienne premiery, błyskawiczna wysyłka, rabaty do 35%.

    Jak dają rabaty 35% to sami muszą brać 60%. Bilans musi wyjść na zero ☺

  4. Trzeba byc  naprawde  idiota,  zeby wejsc w jakiekolwiek uklady  z tym  ZLODZIEJSKIM  Bonito  !!!

  5. 2 topy w socjologii współczesnej? (dla wierchuszki kadrowej a nie studenciarni i akademików niższego szczebla)

    Teoria sieci oraz zarządzanie kryzysowe.

    Naocznie widzimy że tak jest.

  6. Drogi Coryllusie, właśnie, czekając na Socjalizm i śmierć nr 3, czytam Fergusona. Moje wrażenia i wnioski są niejednoznaczne. Z jednej strony facet jest umoczony we wszystkie możliwe struktury aspirujące do bycia creme de la creme tego świata a z drugiej strony obnaża struktury i metody ich działania. Muszę doczytać do końca. Czytam metodą sieciową tj nie po kolei ale na chybił trafił co mówi mi, że wielkiej „myśli przewodniej” w tym nie ma.

  7. Trochę ponegocjowaliśmy, jest inaczej

  8. no właśnie skąd to jak określasz „obnażanie” dotychczasowości, nadszedł czas na implementację czegoś nowego/innego i już od teraz można wyjawić co było za kurtyną?

    A co do tekstu Coryllusa  … świetny.

  9. Czy wczoraj było więcej wejść na coryllus.pl ?

  10. Oczywiście. Archiwa są przeszkodą dla wszystkich, którzy chcą promować idee bez jakichkolwiek podstaw.

  11. Brawo: opinie niezgodne z wizją autora są automatycznie kasowane.

    To jest przejaw słabości.

  12. Ta walka  w cieniu nie  wróży egalitaryzmu . Jakoś tego nie  widać w  chłodku z dala od kłótni rozpalonych łbów . Całkiem przyjemnie jest  zabawić w  Klinice  Języka ,która rozwija się swoim tempem i  może lepiej ,że jest z rynku niż apelu czy wiecu . Szybko i bezpowrotnie wylądowałaby w  jakiejś graciarni albo w antykwariacie obok tych oszustów popaprańców ,Dostojewskich i podobnych epigonów romantycznego oszustwa Żeromskiego .Że  niby takiego zapomnianego .

    Nie wiem czy Vladimir Nabokow ujął Dostojewskiego w  jakichkolwiek kategoriach w swoich „Wykładach o literaturze” .Mniemam ,że brzydził się wspominać o takiej patologii .

    Granty za złotówki ? Co to może być warte ? Nikt nie będzie w tej europejce tych wykwitów  traktował poważnie  . Przy tych mitach antypolskich ? Po co ,tym socjaluchom robić dobrze ,przymilać się oszustom i oszukanym ,żeby stać się oswojonym ?

    Kot chodzi własnymi ścieżkami . To jest  bajka dla tygrysów i kotowatych nie  dla psowatych .

  13. Dlaczego „złodziejskim”? Czy aby nie mylisz z inną diabelską siecią?

  14. @Coryllus, niektóre książki, które masz, ma i Bonito.

    Ale niewiele się przecina, więc dobrze, że to nie Twoja konkurencja.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.