Są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się waszym filozofom. Myślę, że są też takie, o których się nie śniło fizjologom. Zadzwonił tu wczoraj jakiś pan, przedstawił się jako Wojniłłowicz i zażądał rozmowy z Edwardem Woyniłłowiczem. Nie powiem, zdziwiłem się. Pan mówił głosem do złudzenia przypominającym głos Marcusa, chłopaka biednej Magdy i tylko czekałem kiedy zacznie mnie nazywać myszką. Przeszedł jednak w inne zupełnie rejestry i zaczął mnie przesłuchiwać na okoliczność wydania wspomnień Edwarda Woyniłłowicza. Powiedział, że jest piątym z kolei pokoleniem Woyniłłowiczów i zapytał, gdzie on może się czegoś dowiedzieć o swoim przodku Edwardzie. Zdziwiłem się jeszcze bardziej. Człowiek nazywa się Wojniłłowicz, twierdzi, że jest potomkiem i nie wie gdzie się dowiedzieć?! Doradziłem mu, by zajrzał do białoruskiej wikipedii. Coś tam jeszcze mówił o proboszczu z Czerwonego Kościoła w Mińsku i zapytał mnie czy słyszałem o Hipolicie Woyniłłowiczu, bo on w zasadzie jest jego potomkiem. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie słyszałem, bo o ile pamiętam to Edward Woyniłłowicz miał tylko dwie siostry. Potem pan usiłował mnie wybadać skąd wziąłem materiał na książki i wielce się zdziwił, że są to wspomnienia. Próbował dowiedzieć się skąd miałem rękopis II tomu wspomnień, a ja wyznałem, że z Biblioteki Narodowej. Tym razem on się zdziwił. Ja zaś, ponieważ chciałem mu coś ułatwić, ale przez chaos, jakim przebijał z jego wypowiedzi, nie wiedziałem za bardzo co, rzekłem, że każdy może zapłacić i wziąć sobie z BN ksero tego rękopisu. Nie jest to żaden problem. Aha – powiedział pan – zapytał jeszcze gdzie jest Biblioteka Narodowa i się pożegnał.
Nie wiem o o tym myśleć, ale jeszcze raz przypominam wszystkim, że jeśli ktoś wydaje coś z rękopisu jest przez 25 lat właścicielem praw autorskich do tekstu. Niech więc wszyscy, którym miłość do kresów, tradycji i historii dawnej Rzeczpospolitej wrosła w serce i wydobywa się z ust niczym ektoplazma z ust medium, dobrze się zastanowią zanim mi ten tekst ukradną. Mieli 70 lat na przygotowanie go do druku. Dziś jest już trochę za późno. W sierpniu będzie beatyfikacja, a ja nie przepuszczę takiej okazji promocyjnej jak proces w czasie beatyfikacji. Zapomnijcie o tym.
Zadzwoniła tu wczoraj moja teściowa, bardzo roztrzęsiona. Dostała jakieś pismo, rzekomo z ZUS, gdzie było napisane, że jeśli nie wpłaci zaraz 2 tysięcy złotych, przestaną jej wypłacać emeryturę. Babcia ma już swoje lata i przejęła się tym bardzo. Następnie w drzwiach jej mieszkania stanął jakiś gruby jegomość, który powiedział, że babcia nie płaci abonamentu i musi się z tego teraz wywiązać. Babcia, która mimo lat reaguje szybko i odruchowo, nazwała go z miejsca sku……em, a następnie, kiedy jeszcze stał w tych drzwiach, zagroziła, że wezwie policję. Jak widzimy nie tylko strefy prywatnej działalności są podzielone przez gangi, nie tylko fitness i siłownie traktowane są jak mechanizmy napędzające koniunkturę dla burdeli w krajach arabskich. Tym samym prawom podlegają struktury państwa. Oto emeryci, kiedy osiągną pewien wiek, stają się z miejsca obiektem zainteresowania przestępców. I oni próbują tych emerytów eksploatować jak swoje stado, być może nawet wykupili sobie gdzieś u kogoś jakieś prawo do takiej eksploatacji. Jasne jest, że nie mamy żadnej możliwości, by z tego miejsca zwalczać gangi handlujące kobietami w Egipcie, ale za to mamy możliwości, by skopać, przepraszam Panie, ale się zdenerwowałem, tyłek, rzekomym poborcom podatku zwanego abonamentem. Niech więc, (ja wierzę, że on to przeczyta i zrozumie) ten gruby pan nie wchodzi już do klatki mojej teściowej, bo się zdenerwujemy, a możliwości działania mamy tam spore.
Teraz przechodzę do tekstu głównego, którego dotyczy tytuł zawierający słowo ektoplazma. Czytam przez cały czas różne wspomnienia i w miarę jak przybywa przeczytanych tomów, tracę całkowicie tolerancję na takie treści. W zasadzie najuczciwiej w tym wszystkim wyglądają wspomnienia twardych aparatczyków, bo oni się nie ochrzaniają i nie epatują nas, ludzi świadomych konsekwencji ich działań, żadnymi złudzeniami. Najgorsze zaś są wspomnienia tych, którzy mając dostęp do informacji, świadków, notując wrażenia albo nic nie rozumieją, albo kłamią po prostu „dla dobra sprawy”. Przez cały wczorajszy wieczór czytałem wspomnienia Zofii Kozarynowej zatytułowane „Sto lat. Gawęda o kulturze środowiska”. To nie są popularne wspomnienia i mam wrażenie, że są raczej nieznane. Zofia Kozarynowa z domu Gawrońska, to córka popularnego niegdyś pisarza Franciszka Rawity Gawrońskiego, o którym już tu mówiliśmy. A nie dość tego, to jest także wnuczka Zygmunta Miłkowskiego, czyli Teodora Tomasza Jeża, literata równie popularnego co Rawita Gawroński. Pani ta pisała swoje wspomnienia w Londynie, zostały one tam wydane przez Polską Fundację Kulturalną w nakładzie nieznanym, ale przypuszczam, że raczej mikroskopijnym. Zofia Kozarynowa to siostra Andrzeja Gawrońskiego, badacza sanskrytu, przyjaciółka Witolda Doroszewskiego, wybitnego językoznawcy, który badał prozę jej dziadka i napisał na ten temat szereg prac. O czym pisze nam pani Zofia? O misji jaką miało jej środowisko wśród ludu. Ja, przyznam szczerze, już nie mogę tego słuchać i o tym czytać. To są kolejne wspomnienia osoby ze środowiska schwytanego w pułapkę i skazanego na zagładę, środowiska, któremu wmówiono, że ma do wypełnienia zadanie, którego normalnie nikt by się nie podjął. Zarówno Jeż Miłkowski jak i Rawita byli piewcami Rzeczpospolitej szerokiej i wielokulturowej, Polacy mieli się tam podzielić ziemią z Rusinami i żyć szczęśliwie w jednym państwie. I Rawita w to wierzył, dopóki nie dostał w łeb kamieniem od jakiegoś rusińskiego działacza niepodległościowego, którego zdenerwował swoim szlacheckim szykiem i kulturą.
Pisze nam pani Zofia Kozarynowa o misji jej środowiska i o jego niezwykłej kulturze, ale zapomina wyjaśnić, skąd jej, podróżujący po całej Europie z angielskim paszportem w kieszeni, dziadzio, brał pieniądze na utrzymanie rodziny. Na mieszkanie w Genewie i na wykształcenie i wychowanie dzieci. Rodzina Miłkowskiego i Rawity to kręgi zwane czasem narodowymi, co oznacz tyle jedynie, że w warstwie kawiarnianych dyskusji różnią się nieco od starego Matuszewskiego, Ochorowicza i jego kumpli okultystów. A tak, okultystów, bo okultyzm jest ważną częścią tych wspomnień. Zanim jednak do niego przejdę zwrócę tylko uwagę, że zarówno Ochorowicz, jak Gawroński inwestowali w nieruchomości w Wiśle. Socjały w Zakopanem, a narodowce w Wiśle…taki był jakiś układ.
Pani Zofia miała zdolności mediumiczne, o czym pisze wprost. Objawiały się one w sposób następujący: potrafiła przesuwać duże nawet przedmioty jedynie siłą woli, pisała różne utwory pismem lustrzanym. Ja dokładnie nie wiem co to znaczy, ale bardzo się tym fascynował stary Matuszewski ojciec Ignacego Matuszewskiego naszego ulubionego bohatera. Stary Matuszewski był całkowicie ogłupiałym satanistą i badaczem literatury okultystycznej. I kiedyś matka Zofii – Antonina Gawrońska – powiedziała do córki, by już więcej nie dręczyła pana Matuszewskiego, tylko pokazała mu swoje możliwości. – Zosiu, pokaż panom – rzekła mama i Zosia na oczach wszystkich przesunęła nielekki kawiarniany stolik samym tylko spojrzeniem, przewróciła go następnie z taką siłą, że złamała się noga. Kolega Matuszewskiego, który im wtedy towarzyszył, podniósł ten stolik i postawił pod ścianą. Stary zaś Ignacy Matuszewski, zakochał się w małej Zosi i mimo swoich 50 z okładem lat, pisał do niej listy i wysyłał jej książki. Publikował też jej pisane lustrzanym pismem utwory.
Zofia Kozarynowa pisząc o swoich niezwykłych zdolnościach, ma cały czas świadomość, że cały ten okultyzm to jedna ściema. Szydzi z Eusapii Paladino i szydzi z Ochorowicza oraz Matuszewskiego, którzy nie poznali się na jej dziecinnych sztuczkach. Ochorowicz to, jak pamiętamy, pierwowzór Ochockiego z powieści „Lalka” Bolesława Prusa. Jedną z najsłynniejszych wypowiadanych przez niego kwestii w tej książce jest taka oto – odkąd poznałem damy i pokojówki, wolę pokojówki. To się podoba wielu osobom, ta postawa i ten styl, który w „Lalce” tak wdzięcznie opisał Prus, ale rzecz ma drugie dno. Kozarynowa pisze, że Ochorowicz gustował w wyjątkowo brudnych i wulgarnych pokojówkach, odznaczających się niezmierzoną wprost tępotą.
Najciekawiej pisze pani Zofia o sławnym polskim medium nazwiskiem Guzik. Był to prosty chłopak, gdzieś z przedmieścia, postawny i przystojny. Tak się jednak złożyło, że odkrył w sobie różne niezwykłe zdolności, a potem postanowił na nich zarabiać. No, ale z cudami jak jest, sami wiecie. Raz się cud uda, a drugi raz nie. Jeść zaś, pić i gdzieś spać trzeba. Pomagał więc sobie Guzik sprytnie w cudotwórstwie, a jego popisowym numerem było wyciągania z zaświatów ektoplazmy. Była to cienka, przejrzysta materia, która sama z siebie układała się w ludzkie kształty na oczach zdumionych widzów, którzy wykupili bilety. Wszystko odbywało się po ciemku. Tak się niestety złożyło, że jakiś żartowniś za nic mając niemałą przecież kwotę, jaką wpłacił za uczestnictwo w seansie, zapalił znienacka światło. I wtedy okazało się skąd rzeczywiście bierze się ektopalzma. Ona się mianowicie, przepraszam Panie raz jeszcze, bierze z du…y. Guzik zawijał na ścisk długie kawałki przejrzystej gazy, a następnie pakował sobie te zwitki w tyłek. W czasie seansu zaś wyciągał i rozwieszał na krzesłach i lampach. Jak się pewnie wszyscy już zorientowali upodobania Guzika musiały być inne niż Ochorowicza, albowiem zmuszony był on do zachowywania nieznanej temu pierwszemu higieny. Ektoplazma bowiem tak jak bryndza w stołówce Domu Literata w Moskwie, musi być biała. Nie może być żółta, brązowa, a już w żadnym wypadku nie zielona. I Guzikowi przez długi czas udawało się zachować biel ektoplazmy, ale wreszcie wpadł.
Zofia Kozarynowa częstuje nas takimi opowieściami, by na koniec przejść do dramatycznych bardzo opisów Powstania Warszawskiego, które przeżyła wraz z matką i córką służącą w oddziale powstańczym, w południowym Śródmieściu. Ich mieszkanie znajdowało się przy ulicy Brackiej pod numerem 3. W rozdziale poświęconym powstańcom Kozarynowa cytuje w zasadzie cały czas zapiski swojej matki, córki Jeża. I to jest wstrząs prawdziwy. Oto córka powstańca z roku 1863, wychowana tej tradycji, córka brytyjskiego agenta jeżdżącego z różnymi misjami po Europie, musi sobie zracjonalizować całą sytuację i czyni to w listach do syna, którzy przebywa w Szwajcarii. To jest naprawdę przerażające. Starsza pani, co widzimy z zapisków wreszcie zrozumiała na czym polega kultura różnych środowisk i jaką istotną funkcję pełni kultura jej środowiska. Przechodząc jednak dalej widzimy, że sama Zofia Kozaryn nie pojęła z tego ni cholery. Wywożą ją po Powstaniu gdzieś pod Kraków, jedyne zaś co ona ma do powiedzenia na temat podróżujących z nią ludzi, to tyle, że to jakieś chamstwo bez kultury, które na postojach domaga się kartofli. Opis tej podróży jest wstrząsający z kilku powodów, jednym z nich zaś jest uporczywe niezrozumienie przez autorkę sytuacji, w jakieś się znalazła. Kiedy opisuje swój powrót do Warszawy jest jeszcze gorzej. Pamiętamy bowiem wszyscy przygody Zofii Kossak, która najpierw ukrywała się w Częstochowie, a potem została wezwana na przesłuchanie do Bermana i osobiście przez niego wypuszczona. Zofia Kozarynowa zaś, jeszcze w roku 1945 dostaje jak gdyby nigdy nic paszport od jakiegoś urzędnika, w którego mieszkaniu w Wenecji przebywały z matką jeszcze przed wojną. Wyjeżdża jak gdyby nigdy nic Warszawy do Pragi, pociągiem niemożliwie zatłoczonym, w którym znajduje się dla niej miejsce i w końcu trafia do Paryża, gdzie znajduje córkę, oswobodzoną przez Amerykanów z oflagu. Aha, pociągiem tym jadą sami Żydzi emigrujący do Palestyny. Może to tak rzeczywiście było, jak nie wiem, mam jednak podejrzenia, że nie. Nie przeczytałem jeszcze rozdziałów dotyczących jej znajomości z Witoldem Doroszewskim, który mieszkał przecież w Polsce i zmarł dopiero w roku 1976. Może tam będzie jakiś trop.
W tym wszystkim najbardziej zdumiewająca jest ta ektoplazma, myślę, że można nazwę tę stosować wymiennie z nazwą kultura środowiska. Choć pewnie wiele osób zechce się w tym miejscu obrazić, a nawet unieść…Ja wiem swoje, a ten telefon, o którym pisałem na początku, tylko mnie w tym utwierdza.
Nasze książki dostępne będą w Słupsku, w sklepie Hydro-Gaz przy ul. Słowackiego 46, wejście od ul. Jaracza
Na papug.pl wisi mój kolejny tekst.
http://papug.pl/cudowne-nawrocenia-celebrytow/
Zapraszam do księgarni Przy Agorze, do księgarni Tarabuk w Warszawie, do sklepu FOTO MAG, do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
Przypominam, że mamy już nowy numer Szkoły nawigatorów, przypominam także o naszym indeksie zawierającym biogramy osób występujących w moich książkach
Aaaa…Wisła!
.
Ciekawe kto tak nieudolnie Cię testował z Woyniłłowicza? Jest to co najmniej dziwne.
Z Wisłą to ciekawa sprawa, bo tam jest matecznik protestantów.
A ja wrócę autora, który będzie zmorą Tropiciela….
„Wampir” Reymonta to utwór „utkany” z ektoplazmy. Już nie tyle okultystyczny, co niemal jawnie satanistyczny.
On był „zapomniany”, bo nie odpowiadał mądrości etapu i zbyt ordynarie wywalał kawę na ławę i promował to na co ludzie nie byli gotowi.
Ale to się powoli zmienia. Taki opis tego utworu znalazłem:
„W ciągu kilku ostatnich lat pojawiły się nowe teksty i nowe sposoby pisania o Reymoncie, omijające z reguły wielkie powieści, natomiast próbujące dostrzec autonomiczną wartość jego dorobku nowelistycznego. Dotyczy to przede wszystkim utworów, które określiliśmy mianem „opowieści niesamowitych”, otrzymujących w tych odczytaniach jakby „drugie życie”, choć brakuje mi w nich tego interpretacyjnego pogłębienia, jakie uzyskał na fali owego zainteresowania Wampir Reymonta. W analizach Dariusza Trześniowskiego i Pawła Wojciechowskiego utwór, uznawany wcześniej za nieudany i drugorzędny, awansował do rangi tekstu nieomal nowatorskiego. Stał się diagnozą na temat stanu kultury europejskiej na progu XX stulecia, tekstem pytającym o rzeczywistą wartość egzystencji, wiele mówiącym także o samym artyście. U Wojciechowskiego czytamy: „jest to autoportret duchowej natury pisarza, [ale również] eksperyment na człowieczeństwie ijego rzeczywistej wartości. Na ile można rozpoznać ludzką kondycję? Gdzie są granice »szkiełka i oka«? Dlaczego cywilizacja umiera? Dlaczego umiera przestrzeń wartości?”
Czyż nie piękne?
Ciekawe po co reanimowano te wszystkie tematy okultystyczne w czasach PRL-u, w latach 70-tych i 80-tych. Wtedy wychodziły książki takich autorów jak A. Donimirski, L. Znicz, i to w ogromnych nakładach, do dziś te książki w strasznych ilościach w antykwariatach i magazynach bibliotek. To musiał być jakiś wielki projekt propagandowy. Widziałem kiedyś jakieś książki o tej tematyce odbite na powielaczu.
Pomyślałam o stworzonym tam domu dla sierot potulickuch.
.
Pomyślałam o stworzonym tam domu dla sierot potulickich .
.
Sporo protestantów z Wisły i okolic Cieszyna działało w Lidze Narodowej. Np. dziadek J. Buzka.
Nie ma to jak angielski klimat! Pożyła tam sobie pani Zofia 102 lata! Jak generał Maczek! I pamięć jej musiała dopisywać, skoro te wspomnienia pisała ponoć mając 90 lat!
Z tego co piszesz, życiorys „rodzinnie” skazany na barwność i tajemniczość. Kiedy jedni „unosili za granicę głowy”, ona z bezpiecznego Turynu w 1939 r. do Polski wracała, żeby tu z matką i córką, mimo tylu przeciwieństw, bezpiecznie wojnę przeżyć i po latach te wspomnienia napisać.Tak przynajmniej Wiki twierdzi.
A wcześniej to nawet takiego jednego żydowsko – angielskiego Sat – Okha lansowała, streszczając i recenzując jego wydane w 1956 r. wspomnienia. Właściwie, to się historia naszego Indianina do przygód pana Cyryla nie umywa, choć w podobnym czasie wymyślona… Takie rzeczy, to tylko z angielskiego kolorytu duszy mogą wypłynąć: http://retropress.pl/wiadomosci/przez-slask-beskidy-i-murmansk-do-londynu/
Reymont tuż przed śmiercią napisał „Seans”. To chyba jest nowela, zaliczona do tych ” utworów niesamowitych”. Ale nikt tego utworu nie cytuje, ani więcej o nim nie pisze.
Ja podejrzewam, że to mentalny testament Reymonta ale to jeszcze nie są mądrości do pakowania do głów na tym etapie…
Kto te piekne slowa napisal? Obstawiam jakiegos entuzjaste ektoplazmy.
Albo w Szwarcaryi.
Rok w rok, we Wszystkich Swietych, w ramach pamieci o przodkach, tutejsza Polonia organizuje zlozenie kwiatow na grobie tego Milkowskiego tu w Lozannie.
Ja nie wiem jak odbywa sie finansowanie czlonkow roznych organizacji, ale skoro wlascicielem zamku, na ktorym powstala Liga Polska Milkowskiego, byl jeden z jej zalozycieli – Ludwik Michalski, to znaczy, ze bylo to srodowisko ludzi, ktorych „pieniadze lubily”. Najlepiej pokazuje to skrotowy zyciorys Michalskiego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Mi%C5%82kowski_(pisarz)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Liga_Polska_(Mi%C5%82kowskiego)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Michalski_(powstaniec)
Tam jest matecznik wszystkich herezyi. Dawno temu (wczesne lata 90) w jakiejs ksiazce Pilch – wislanin- troche to opisywal.
A tu piekny, bardzo w stylu wyboczej, artykul:)
Wisła to szczególne miasteczko, niespełna 12 tys. mieszkańców. Połowa to ewangelicy, reszta to katolicy, baptyści, świadkowie Jehowy, zielonoświątkowcy, Adwentyści Dnia Siódmego i wyznawcy Ruchu Stanowczych Chrześcijan. Ludzie tu tolerancyjni.
Kilka lat temu Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał zdjąć krzyż ze ścian w jednej z włoskich szkół. W Polsce burzliwa dyskusja, a w Wiśle spokój, bo krzyże w szkołach nie wiszą. – Z szacunku dla innych wyznań – wyjaśniali mieszkańcy. Ich spokój zakłóciła dopiero pamiątka po Ochorowiczu – jego willa.
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,129155,15286663,Widmo_okultysty_krazy_nad_Wisla.html
Tu wczesniej mial byc cytat z notki… uciekl w kosmos. O, ten:
„Zanim jednak do niego przejdę zwrócę tylko uwagę, że zarówno Ochorowicz, jak Gawroński inwestowali w nieruchomości w Wiśle. Socjały w Zakopanem, a narodowce w Wiśle…taki był jakiś układ.”
Tak działają sieci pogańskiego Cesarstwa Rzymskiego, które sprytnie schowało się do mysiej dziurki, a ujawniało się poprzez propagandę i praktykę socjalizmu, wolności, tolerastii, praw cieławieka. Ludzie tkwiący w tych sieciach działają tak, jak zadziałali w roku 1167 roku, gdy ostatecznie ufundowali gułag prowansalski katarski.
W latach 60tych już planowo zajmowano się na poziomie dyplomatycznym przeszczepianiem na grunt polski wierzeń wschodnich. Nieraz opowiadała o tym s. Michaela Pawlik. Robiono to w jednym celu – aby osłabiać Kościół Katolicki, a jednocześnie bardziej kontrolować ludzi.
Tu jest ciekawie:
http://dlibra.umcs.lublin.pl/Content/20952/czas4057_61_2006_4.pdf
Jaki jest stan polskich elit ? Inteligencji ? Bo to chyba od nich zalezy los narodu i panstwa ? Ektoplazma ??!! Taki artykulik z Klubu Jagiellonskiego:
http://jagiellonski24.pl/2017/05/04/226-lat-minelo-my-wciaz-w-tym-samym-miejscu/
Wiki pisze – Ochorowicz w miejscowości Wisła, za własne środki wybudował pensjonat zwany „Ochorowiczówką” założył w nim niepubliczne laboratorium psychologiczne, gdzie powadził samodzielną praktykę psychologiczną. Wspierał psychologicznie wielu ludzi nauki i kultury będących znamienitymi gośćmi pensjonatów wypoczynkowych w Wiśle, m.in.:Prusa, Konopnicką i Reymonta też. Nieźle na tej hipnozie musiał zarabiać
To są współcześni badacze niewspółczesnych literatur.
Stan polskich elit jest taki, jaki jest stan wiary elit – elyciarze nie wierzą, że się da. A mają żelazny obowiązek powiedzieć na przykład, że źródłami prawa w Polsce są dekalog i prawo naturalne. Tymczasem oni wolą ekscytować się wyciąganiem z ust ektoplazmy demonkracji.
Jeśli wyznają oni filozofię fenomenologizmu, subiektywizmu wewnętrznego zamiast obiektywizmu zewnętrznego, to muszą wpaść w pułapkę ektoplazmy.
To jakaś ektoplazma na moje oko
Kolejny kawałek ektoplazmy
He he, a o muzeum Rapeswillskim, to dyskutowano na niedawno linkowanej przeze mnie dyskusji na komisji spraw zagranicznych zatwierdzających ambasadora w Egipcie.
Moze rectoplazma?
Michalski – sponsor Jeza:
„W jesieni 1868 zaprzyjaźniony z M-m przedsiębiorca Szwajcar ściągnął go na Sumatrę. M. wrócił stamtąd po 7 latach ze zrujnowanym zdrowiem, ale i z dużymi pieniędzmi. Opowiadał, że zorganizował sułtanowi Dali silę zbrojną na wzór europejski, że dzięki temu mógł założyć w spółce z Holendrami plantację tytoniu, nazwaną «Polonia», że trzymał «Chińczyków pracujących tam w srogim rygorze». Produkował liście w wysokim gatunku, przeznaczone do wyrobu cygar. Osiadłszy ponownie w Szwajcarii, naturalizował się i nabył w kantonie Aargau dobra Hilfikon ze starożytnym zamkiem; wszedł do miejscowej rady gminnej i szkolnej oraz lokalnych szwajcarskich towarzystw. Zarazem, bez szczególnej ostentacji, łożył na polskie cele emigracyjne; został także prezesem Zjednoczenia Towarzystw Polskich w Szwajcarii. Z tego tytułu wystąpił w „Głosie Polskim” przeciw W. Platerowi i jego gospodarce w Muzeum Raperswilskim oświadczając, że dałby na Muzeum 100 000 franków, «gdyby zarząd na zaufanie zasługiwał». W r. 1886 związał się M. z Z. Miłkowskim i sfinansował kosztem 500 franków druk słynnej jego broszury pt. „Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym”. Subsydiował też „Wolne Słowo Polskie” i płacił Miłkowskiemu jako redaktorowi 3 000 franków rocznie.”
ektopazma i sterujacy wszystkim dzentelnenski, angielski okultyzm.
Chyba dopiero w latach osiemdziesiatych. Pod koniec 70 pojawily sie broszurki wydawane w Indiach po polsku, Wanda Dynarska itd, teozofia, Steiner, chyba tez z tego co pamietam.
Może ktoś znajdzie tekst tej fantastycznej broszury o obronie czynnej i skarbie narodowym?
Polska oczami angielskiego turysty w 1934 r.:
http://retropress.pl/nowy-kurjer/anonimowy-turysta-angielski-pisze-uszczypliwie-o-wsi-polskiej/
https://polona.pl/item/208856/3/
A to ektoplazma do Ciebie nie dzwoniła? No jak ten Woyniłłowicz mógł zażądać rozmowy z Edwardem Woyniłłowiczem??? Jakieś nie halo…
https://ia902706.us.archive.org/10/items/rzeczoobronieczy00miik/rzeczoobronieczy00miik.pdf
Strona główna : https://archive.org/details/rzeczoobronieczy00miik
Wydanie krajowe:
https://ia802706.us.archive.org/10/items/rzeczoobronieczy00miik/rzeczoobronieczy00miik.pdf
Tu jest tylko opracowanie i odniesienie do „Solidarnosci”:
http://ngoteka.pl/bitstream/handle/item/286/Rzecz_o_obronie_czynnej-WC.pdf?sequence=29
🙂 🙂
:)))
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ektoplazma_(parapsychologia)#/media/File:Helen_Duncan_fake_ectoplasm.jpg
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ektoplazma_(parapsychologia)
Jak się guglnie na ektoplazmę i na grafikę, to tam jest sporo zdjęć – obrzydliwość, skądinąd.
Jest kilka typów a wszystkie kończą się sankcjami i usiłowanie wybicia z rynku
To jest poważny, gruby kawał ektoplazmy….
Ciekawe w jaki sposób Helen materializowała ektoplazmę, skąd ją wyciągała….
…… elyciarze nie wierzą, że się da ……. Jaki byl proces utraty wiary ? Przejscie na pozycje „oswieceniowe” ? Fizyczna eksterminacja odwaznych, energicznych, tych z inicjatywa ? Eliminacja inymi sposobami ? Pozostawienie nadreprezentacji BMW ?
Pozdrawiam Imiennika, ostatnio posłuchałem s.Michaeli, wspomina i omawia wiele wątków nas interesujących, jak próbę werbowania, teozofii i głębokiego zakotwiczenia w naszystowskich reprezentantach i realizowanych dziś, za ścianą.
Tropiciel w zmory nie wierzy, a to jest klasyczny przykład wmawiania cudzych dzieci w brzuch przy okazji tłumaczenia, co autor miał na myśli;-). W tym wypadku przez „współczesnych badaczy niewspółczesnych literatur.” W ramach zapotrzebowania na nową interpretację, kiedy zmienia się mądrość etapu.
Ten artykuł też jest dobry: http://retropress.pl/wiadomosci/anglik-gospodarce-polskiej-xvi/
Dwa ostatnie akapity brzmią szczególnie smakowicie:
Kreśląc projekt naprawy gospodarstwa polskiego, Carew (Bruce?) opowiada się za ustanowieniem zakazów szkodliwego wywozu. Uważa za konieczne „życie surowe”, propagując „leges sumptuariae”, skoro najważniejsze towary polskie „wymienia się za granicą przeważnie… na zbędne, służące pompie, ostentacji i zbytkowi”. Zaleca zyskanie możliwości, jakie daje „morze Sarmackie”, oraz opanowanie a przynajmniej wolny handel na linii Dniepr-Dźwina, których połączenie uważa za konieczne. Jest zdania, że Polacy mają „równie dobre warunki dla zbogacenia swego kraju” – jak każdy inny naród, ale mogliby osiągnąć to pod warunkiem, iż „zreformowaliby swe nieporządne państwo” przez „ukrócenie zuchwalstwa szlachty i zapewnienie plebejuszom przywilejów właściwych ich rodzajowi życia”, najpewniejsza jest bowiem reguła, iż „no state can be riche where traders and artisans are wronged and troden on”.
Dziś zaliczylibyśmy autora do wyznawców poglądu o konieczności forsownej urbanizacji i uprzemysłowienia Polski, ekspansji morskiej, intensywniejszej kapitalizacji (ograniczenie zbędnego spożycia), intensyfikacji rolnictwa i t.d. Widzimy zresztą, iż naprawę gospodarczą Rzeczypospolitej ściśle łączył, na pewno trafnie, ze współzależną naprawą jej budowy społecznej.
Paczpan, część powyższych postulatów została spełniona z nadwyżką za prylu:
– forsowna urbanizacja,
– uprzemysłowienie Polski,
– ograniczenie zbędnego spożycia,
– intensyfikacja rolnictwa,
– naprawa budowy społecznej narodu przez sprowadzenie prawie całego narodu do najniższego wspólnego mianownika,
– zreformowanie nieporządnego państwa,
– ukrócenie zuchwalstwa szlachty,
– zapewnienie przywilejów plebejuszom rzekomo należnych.
Ci wszyscy socjalistyczni sataniści XIX-wieczni jęliby kwiczeć z zachwytu na widok urzeczywistnienia tychże reform.
To jest ten trop i dane takie mechanizmy potwierdzaja
;-))) Trzeba by zapalić światło, żeby zobaczyć skąd i po co wyciągana. Rękami p. Zofii, ale czy samodzielnie?
Wiesz, największe jaja z tą ektoplazmą to to, że te pierdoły fascynowały sporą rzeszę „naszych wielkich i czołowych”.
Skądinąd, gdy na wakacjach w O., w starym dworze mojej przyjaciółki, mieszkali koło nas goście z artystowsko – inteligenckiego Krakowa, to dość szybko zaproponowali mi „stolik”. Dla mnie to były oczywiste jaja, no ale mówię: dobra. A oni najpoważniej na świecie. Siedzimy. /Ja zwijam się wewnątrz ze śmiechu./ Nic im nie wychodzi. W końcu, zrezygnowani mówią: tu jest jakiś Jonasz!
A po prawdzie to chcieli kupić dwór mojej przyjaciółki :))) Ale ich popędziłyśmy z tym pomysłem.
No i teraz pytanie, dlaczego właśnie tam?
musze posluchac. Znam tylko rzeczy o Indiach i jodze.
Możesz mi podrzucić cały tekst tego pana
Będą w tym muzeum ektoplazmę z d… prezentować?
Padgatowka do utylizacji podludzi?
Reymontowi się za to Londyn nie podobał, zwłaszcza zagęszczenie dziwek na metr kwadratowy.
Już skończ z tym Reymontem
Prawdopodobnie zaczęło się od tego, że pozwolili się zepsuć doczesnymi bogactwami i nie chcieli porzucić myśli o tym, że mogą przestać z nich korzystać. Przejście na pozycje oświeceniowe z pewnością było warunkiem koniecznym utrzymania się wśród elitki. Pod żadnym pozorem nie wolno było ruszać ówczesnej sieci hipermarketów.
Jednocześnie trwała eksterminacja niepokornych: w Wandei, w Polsce, w Irlandii, gdzie dobroduszni Irlandczycy znowu dali się Anglikom sprowokować. Beemwu nie brakowało nigdy, tylko że nie do końca rozpoznani zostali XVII- i XVIII-wieczni Henrykowie Krzeczkowscy.
To była tylko odpowiedź na prowokację Betacola o 10:23;-)
Swoją drogą, to oni nas metodą na dobrego i złego ubeka rozmiękczali. Z jednej strony „miłośnik polskich kresów” Carton de Wiart, a z drugiej ten linkowany powyżej „esteta i moralista”.
Balcerek zostal przeciez pozamiatany pare dni temu. Nie ma juz za bardzo do czego wracac. Postac Balcerek to postac formatu Bolka prezydenta. Ten sam model kariery. Debil po przyzakladowce osiaga sukces, ktory zadziwia wszystkich. Jeden wyciaga kase z ubezpieczalni, drugi gra w totka. Jeden robi kariere w literaturze, drugi w polityce. Poziom serwowanego oszustwa -podobny.
A tu troszkę ektoplazmy w bibliotece:
https://www.youtube.com/watch?v=kBnnw_uMCZg
Ektoplazma pojawia się gdy w pobliżu są złe duchy. Tylko złe. Okazuje się, że ten zabawny film ma drugie dno, dziś odkryte przez pana Gabriela…
W rozmowie przez telefon każdy może przedstawić się np. jako potomek Napoleona.
Niektórzy nawet faktycznie uważają się za potomka Napoleona i tak się przedstawiają nie tylko przez telefon
Tak mi się skojarzyło, że takie bredzenia uchodzą płazem, bo ci, którzy znali „proporcyją” (TM by Kossobor) nie mają już możliwości ustawić ich autorów do pionu.
Wisła, znam byłem na długim łikendzie. Bardzo mnie się podobało. Dostałem tam pisemko bezpłatne informacyjne – Życie ma Sens. O i ile ciekawych rzeczy o „bożym biznesie” mogę się z niego dowiedzieć …
OFF-TOPIC: Parę dni temu ktoś wkleił link do wypowiedzi, czy wykładu dziennikarza, który poważnie, a nie propagandowo zajął się sprawą abp. Paetza. Niestety, za Chiny nie jestem w stanie odszukać tego wpisu i linka youtube. Ktoś ma zapisany?
Betacol nie robi prowokacji
Sprawa Paetza jest jasna i nic tu dodawać nie trzeba
Az sie wierzyc nie chce… jaki to byl CIEMNOGROD !!!… i prymitywna, wykolejona calkowicie cholota !!!
Normalnie SZOK… 19, 20 wiek… ZWARCIE W OCZACH jak sie o tym czyta i widzi tych wszystkich nawiedzonych kretynow, debili i zboczencow… gorzej jak w starozytnym Egipcie !!!…
… ale tak po prawdzie i jak najbardziej serio to znaczna czesc tzw. francuskiej „elyty” polonijnej to stety – wlasnie ten poziom totalnego zdziwaczenia… odlotu… oderwania od rzeczywistosci… to „towazystfo”… te „elyty i arystokracja” to kwalifikuje sie wylacznie na program CELA+… albo… TWORKI !!!
1000/1000 !!!
Jest jasna dla tych, którzy się w swoim czasie interesowali, ale ja byłem wtedy za młody i wystarczyło mi, że to kolejne zastosowanie ubeckiej triady „worek, korek, rozporek”. Teraz przydałoby mi się parę argumentów.
Teraz to jest odwracanie kota ogonem i próba przywrócenia starego zboka do łask. Nie mieszaj więc wątków i słuchaj co się do ciebie mówi, jak jesteś młody, a przede wszystkim nie troluj dyskusji.
Ale to też świadczy jak dawno nagroda Nobla dwanaście była z klucza wyraźnie nieobiektywnego. Wynika ze nie jest to domena ostatnich czasów
Dawana miało być nie dwanaście
świeta racja
No właśnie widać, że gdy te dzieci podrosły, to dom dziecka zniknął. ..
Tak sobie myślę że jak ktoś w Wiki nie ma ojca matki. ..
To przecież nie jedyne sieroty powojenne. ..
.
Polecam Pani programy specjalne dla ochrony oczu. One sa wszedzie
Noble w naukach ścisłych również były dziwne. J. W. Jauregg dostał w 1927 roku za leczenie syfilisu malarią.
Dzięki. Najlepiej mi czytać papierowe książki. .ekran nie świeci :).
.
To prawda. Stąd można zauważyć że nadreprezentacja powinna być tych, którzy daną nagrodę potrafią odpowiednio rozpropagować dając jej tym samym prestiż, a zarazem przez odpowiednie lobby mieć wpływ na to kto ją dostanie
Nobel to jest taki Pulitzer, tylko, ze dla gojow. Cos jak Oskar w tzw. sztuce filmowej.
Maz prenumerowal przez lata Kulture paryska i kupowal tam ksiazki, ” Sto lat” Kozarynowej znalazlam w piwnicy jesienia ubieglego roku,przeczytalam, a poniewaz jestem czytelniczka Panskiego bloga, odpowiednio juz wyszkolona, rowniez zadawalam sobie pytanie z czego wlasciwie ta familia zyje w Szwajcarii nie pracujac i nie majac dochodow.Po lekturze mam wrazenie jakiejs glebokiej nieszczerosci w tych opowiesciach, autorka podkresla wielokrotnie, ze jest pisarka, wysuwa jakies pretensje do Z.Kossak-Szczuckiej no i ten nieprawodopodobny dla przecietnego czlowieka w okupowanej Polsce bieg zdarzen po powstaniu i ta mozliwosc wyjazdu z Polski… W „Dziedzictwie” pani Z. Kossak wypowiada sie pochlebnie o Jezu, co z kolei nie zgadzalo sie z watpliwosciami co do osoby tego Jeza po przeczytaniu”Stu lat”.
Zofia Kossak była osobą dość naiwną
polecam wygłoszenie abonamentu tv i uruchomienie babci Internetu i tv przez internet.
Pomyślę o tym
Parafrazujac tytul Hlaski „Palcie ryz kazdego dnia” mozna by rzec: „zapalajcie swiatlo kazdego dnia”.
To co piszą współcześni krytycy niewspółczesnych lileratur jest próbą wyciągania z twórczości Reymonta wątków i tematów do lepszego współczesnego pozycjonowania.
Tematyka chłopska położona juź w grobie wraz z umarłym ziemiaństwem, więc warto „odkrywać” nowe obszary.
Będzie się to odbywało pod hasłami poznawania ludzkiej natury, schodzenia wgląd siebie i innych sralis mazgalis.
Niedawne arcydzieła pana R. zejdą na dalszy plan i zacznie się sprzedaż tych niedocenionych.
Już w jakiejś czytanej przeze mnie recenzji „Wampira”, ktoś się żalił, że taka odlotowa proza nie była do tej pory sfilmowana.
Tak to by było naprawdę odlotowe. Orgie nudystów biczujących się do krwi….
Co do noweli „Seans” to znalazłem zbiór, w którym można ją znaleźć. Tyle, że jedyny znaleziony przeze mnie egzemplarz kosztuje stówę.
Nowele chłopskie są po złotówce…
Niektóre treści po prostu są współcześnie warte dużo dużo więcej…
Zmienił się rynek, zmienili się promotorzy
Ja to w ogóle dziwię się jak formułowana jest modlitwa za rządzących w czasie mszy niedzielnych. Powinno być ….módlmy się o nawrócenie dla rządzących krajem, europą, światem…. A tu nic z tego.
Rynek na pewno, ale czy promotorzy?
Najbardziej mi sie podoba to ograniczenie zbednego spozycia. Apogeum chyba nastapilo w stanie wojennym. Wszystko na kartki, a w terenie operowaly inspekcje robotniczo-chlopskie, tak to sie chyba nazywalo. Kiedys w dzienniku pokazywali nalot milicji na jakiegos faceta. Z handlu alkoholem, waluta dorabial sie. Pokazywali jakies skonfiskowane drogie koniaki, futra, sprzet elektroniczny, a nawet, o zgrozo, spikerka informowala grobowym glosem ze gosc posiadal jacht i jakis zachodni luksusowy samochod.
No coz, skoro nie mozna bylo sie legalnie dorabiac, probowano nielegalnie.
http://wpolityce.pl/m/polityka/338127-topiac-wszytko-co-lepsze-zrobilismy-dobor-sztuczny-i-wypielegnowalismy-najgorszych#comments
.
Chłopi i ziemianstwo..to u ,,naszych, ,.
.
To zapewne wynika z paradygmatu, według którego nie można wrócić do świata podporządkowanego społecznemu panowaniu Chrystusa Króla. Czyli przejmijmy, panoczku, struktury demonkratyczne i tak je nastroimy, że będzie dobrze.
Legalnie nie było można. Działalność kryminalna wymagała zgody milicji, służb tajnych lub wojska.
znam zakład przemysłowy w Warszawie, gdzie z kolei pan komisarz wojskowy dyżurował przy zacierze pospołu ze zmianą. A tamten pewnie nie podzielił się, albo komuś naraził.
Musi istnieć różnica w poziomie konsumpcji między obywatelami Cesarstwa Rzymskiego a resztą, w tym Polakami, nie? Bo jeśli ona nie istnieje, po co być obywatelem Cesarstwa Rzymskiego? Tak kombinują kierownicy polityczni cesarskiego pogańskiego interesu.
„Kozarynowa cytuje w zasadzie cały czas zapiski swojej matki, córki Jeża.”
Heh. Dawnych imion czar.
Taaa… ziemianstwo „umarlo”, Rzeczpospolita „upadla”. W bolszewickich opowiesciach jest tak, ze rzeczy sie dzieja same z siebie, albo kieruje nim „nieuchronny proces”. Ziemianstwo obrabowali w imie rewolucji i eksterminowali w kilku rzutach na raty, a RON nie upadla, tylko ja przewrocili.
Jeż to nazwisko i to z pseudonimu Milkowskiego przeca.
Jeż to pseudonim
Jak to na wojnie jedeni wygrywają drudzy przegrywają. Historię oficjalną piszą zwycięzcy. Jedną wojnę można przegrać następną wygrać itd
Ze wszystkich zjaw prawdziwe są te, które pojawiają się w snach. Wielki profesor Lombroso uznał obraz Johna Millais (1829-1896) za prawdę naukową.
Od snu prawdziwego blisko już do hipnozy. Dlatego załączam rysunek wykonany przez człowieka podobno nieświadomego tego co robi. Dodałem wersję podkolorowaną z pełną świadomością tego co robię.
Sen mara Bóg wiara.
W szkolach dalej ucza „o upadku Rzeczypospolitej”.
Wezmy do obrobki podroz Lenina pociagiem z Zurichu do Petersburga przez Niemcy.
Mozna napisac, ze wodz wiedziony swoim rewolucyjnym instynktem przedostal sie z Zurichu do Petersburga, stajac na czele slusznych protestow klasy robotniczej. Mozna tez to opowiedziec inaczej, ze gangsterka amerykansko niemiecka wsadzila go z cala jego ekipa do pociagu i przewiozla przez Niemcy w zaplombowanym wagonie w celu realizacji misji zaplanowanej na zrownanie swiata z gleba. W pociagu byli rowniez pilnowacze, zeby Lenin im sie nie rozmyslil i nie uciekl.
Jeden i ten sam fakt i dwie rozne historie.
Nie ma w Polsce takiego odważnego co by inaczej opowiedział historię I RP, maksimum możliwości to budzenie ducha i dumy narodowej gawędami o bohaterstwie Ziuka Piłsudskiego
Właściwe opowiadanie historii ma znaczenie. Praktyczne. Po analizie przyczyn poprzedniej przegranej można wyciągnąć wnioski by wygrać które mogą doprowadzić do przyszłego zwycięstwa. To też element walki. Bardzo ważny
Tyle było przegranych i nikt żadnych wniosków nie wyciąga. Powstańcy oglądają Miasto44 i mówią, że to film dobry dla młodzieży, bo kształtuje postawy.
Trudno żeby wyciągnęli jak mają najczęściej do dyspozycji historię oficjalną (pisaną przez zwycięzców) podaną w sposób przebiegły (przez pierwszorzędnych fachowców) i jeszcze do tego dezinformacja na sposób masowy. A każdą partyzantke (też intelektualną) idzie rozbić i unieszkodliwic
Ziuk jest dobry na powiesc kryminalna o napadaniu na pociagi lub jakas opowiesc obyczajowa opisujaca damsko-meskie i matrymonialne przygody. Glowny watek i tak nalezalby do Wieniawy.
Powstańcy dopuszczeni do głosu tak mówią.
Masz przeciez partyzanta wolnego slowa co zostal odznaczony przez ukrainskie sluzby. On tez jest zakochany w Pilsudskim i Dmowskim i gada o wadach narodowych i upadku Rzeczypospolitej. Od tego juz jest tylko krok od „misji srodowiskowej”, a nastepny etap to ektoplazma.
Moja tolerencja na te glupoty jest rowna zero.
Mówiąc o partyzantce miałem na myśli tajne komplety drugi i trzeci obieg itp. Wady narodowe rzeczywiście były i są. Zawsze jak jest odnowienie w kościołach katolickich ślubów jasnogorskich narodu to zgromadzeni przyźekają podjąć z tymi wadami walkę. W praktyce różnie to potem wygląda…
No pacz pan, że też Brytyjczycy żadnych wad narodowych nie mają…
Jutro pierwsza niedziela miesiąca i chciałem powiedzieć,
że już tradycyjnie w Parafii Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej w Brzezinach
o 12.15 zostanie odprawiona msza święta w intencji Gabriela,
jego bliskich oraz wszystkich Komentatorów.
Szczególnie będziemy polecać naszej Królowej najbliższe działania valsera.
Pomodlimy się także o łaskę zdrowia dla Michała.
Brytyjczycy to moze jeszcze jakies wady maja. Ci z Pakistanu, z Indii, ze Szkocji i Walii. No ale Anglicy to juz na pewno nie maja. Sami dzentelmeni i ratujacy swiat bohaterowie jak 007.
Mają. Tylko nie mają tak spektakularnych porażek. Na porażki składa się przecież wiele przyczyn.
Na zwycięstwa tez składa się wiele przyczyn.
Bardzo dziękuję, bo mam nadzieję że jak ktoś komentuje od czasu do czasu też jest objęty intencją
Dziękuję, niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
Niech Wam Bog blogoslawi szanowny panie Wawrzyniec. Zostalo juz tylko piec tygodni do naszej imprezy. To wazny moment, bo druga impreza pokaze wszystkim, ze nie jestesmy jednorazowym wypadkiem i ze jest nas wiecej, chociaz nie wszystkich nas widac.
Bog zaplac i z Panem Bogiem.
Dziękuję, Bóg zapłać.
Homoseksualizm i pedofilia to dla mnie główne cechy narodowe Anglików. Ale jakoś nie lubią się tym chwalić. 😉
No ale my to osprawiamy o propagandzie sukcesu. Angielskiego sukcesu.
Najlepiej ten sukces jest widoczny na przykladzie rodziyn Elginow, jak by nie bylo angielskiej arystokracji, ktora w trzech pokoleniach odlupywala dynamitem marmury z Partenonu, zrownala z ziemia Stary Palac Cesarski w Pekinie, no i operowala jeszcze w Indiach i w Kanadzie. Patent na sukces byl ten sam.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Thomas_Bruce_(7._hrabia_Elgin)
Mysle, ze rabunek i bandytyzm z elementami okrucienstwa to dwie zasadnicze cechy. Pozostale to produkty uboczne, ktore potem sie cisnie innym jako styl zycia.