maj 212023
 

Parę lat temu najbardziej patriotyczny i propaństwowy poseł jakiego święta, polska ziemia nosiła, napisał bardzo kokieteryjną książkę pod tytułem „Stałe warianty gry”. Chodzi o to w tym tekście, że jeśli nie będziemy słuchać co mówią nasi najgorsi wrogowie, którzy życzą nam śmierci, to możemy wpaść w pułapkę zastawioną przez nie do końca życzliwych przyjaciół.

Czym jest ta książka? Także pułapką, w którą łapią się osoby emocjonalnie niestabilne, rozumiejące niewiele, za to wiele „czujące”. Takie, które ufają przede wszystkim swojej własnej intuicji. Ta zaś im rok temu już podpowiadała, że kiedy Rosjanie napadną na Ukrainę, my musimy się położyć na płask i merdać ogonem, albowiem w przeciwnym wypadku będzie, jak w 1939. I niektórzy do dziś w to wierzą. Przejdźmy więc do opisu moich „stałych wariantów gry”. Nie będzie jak w 1939 ale może być jak w 1657. Tego jednak nikt nie zrozumie, albowiem odjęto nam możliwość rozumienia zdarzeń w ich wymiarze istotnym. Dostajemy do przełknięcia spreparowane brednie, na straży których stoi akademia i media przesiąknięte agenturą. Nawet jak się ludziom powie, że Potop Szwedzki to polityka Paryża, nie uwierzą i nie zrozumieją. No, ale chcą orzekać o tym, jak mamy się zachować wobec Moskwy. Bo tylko jedno rozumieją – będzie jak w 1939. I powielanie tego memu jest wyłącznym i jedynym zadaniem tak zwanych publicystów, o czym za chwilę. Nic innego się nie liczy. Co się stało w roku 1657? Zrealizowano pokojowymi metodami, to czego – dzięki postawie narodu i Kościoła – nie udało się zrealizować za pomocą wojny. Wyciągnięto Ukrainę spod wpływu Polski, nie całą co prawda, ale jej najważniejszą część. Nie zajęła jej co prawda agentura francuska, tak, jak się to marzyło królowej Marii Ludwice, ale dla Polski nie miało to żadnego znaczenia. Numer ten został przeprowadzony tak, jak się robi prawdziwą politykę, to znaczy z udziałem rozentuzjazmowanego i, pardon, że przy niedzieli, gówno rozumiejącego tłumu, wśród którego szaleli agitatorzy. Przy udziale jawnych sprzedawczyków, których dziś, wszyscy „głęboko myślący” publicyści historyczni i tacy zwyczajni pierdołowaci, uważają za bohaterów. Mam oczywiście na myśli operację znaną jako Ugoda Hadziacka, która się wszystkim kojarzy jak najlepiej, oraz Jerzego Niemirycza, jej ojca, który występuje na kartach książek Jasienicy, stąd wszyscy „mędrcy” o nim wiedzą. Nie występuje tam za to Andrzej Bobola i przez to niczego nie rozumiemy. Nawet jednak gdyby występował niczego by to nie zmieniło. Bo do rozumienia historii przyuczani jesteśmy albo przez jawnych agentów, albo przez pożytecznych idiotów, którzy przede wszystkim pilnują tego, by nie spadła temperatura emocji w wiwatującym tłumie.

Recepcja wydarzeń znanych jako Ugoda Hadziacka wywołuje dziś następującą reakcję – ach, gdyby się wtedy udało! Inaczej dziś rozmawialibyśmy z Moskwą! Problem polega na tym, że się nie udało i udać nie mogło, bo co innego było grane. Stale gra się tylko na emocjach tłumu i odgrzewa przed nim te nieświeże kotlety, w które ludziska wierzą. A dzieje się tak, bo „jakaś niewidzialna klapka” otwiera im się w głowie i zaczynają widzieć i rozumieć więcej niż inni. Konkretnie zaś więcej niż szwagier, co zbija szopę z desek. To jest jeden z wymiarów pułapki, w której tkwimy. Do pozostania w niej zachęca się nas ciastkami z miodem, podawanymi na biało czerwonej tacce.

Kolejny raz wariant ten powtórzył się w roku 1764, kiedy wprowadzono na tron Stanisława Augusta, który miał być gwarantem reform Familii. W rzeczywistości miał pilnować, żeby żaden kawałek Polski nie wymsknął się spod rosyjskich wpływów. Agentura francuska, która ani na moment nie zrezygnowała z myśli o zaprowadzeniu na Ukrainie jakichś swoich porządków, natychmiast – przy udziale Turcji – sprowokowała wybuch powstania znanego jako Konfederacja Barska. Ruch ten ma wielu wiernych fanów do dzisiaj, a jego istotną funkcją jest rozgrzewanie emocji. Postawienie kwestii jasno – Konfederacja była inspirowana przez Francję, po to, by zagrozić brytyjskim i holenderskim interesom, które wraz za armią moskiewską władowały się do Polski w ogóle nie wchodzi w grę. Ktoś zapyta – cóż było wtedy robić bracie? Zamordować Katarzynę, to jasne. Skoro można było jej podsunąć kochanka, skoro ten kochanek mógł łazić po Kremlu w te i we wte, cóż to był za problem, żeby wysłać tam zdeterminowanych zamachowców? Kreml nie takie rzeczy widział. No i tu się właśnie kończą dywagacje o patriotycznym programie Familii. Był on tak samo patriotyczny jak rozgrywki brydżowe Mikkego.

Kolejny, zmontowany na identycznej zasadzie stały wariant gry zastosowany został dwadzieścia lat później, a do rozgrzania emocji posłużyła Konstytucja 3 maja, która do dziś jest kłamliwie nazywana pierwszą konstytucją w Europie. I znów wariaci, którym „jakaś klapka otworzyła się w głowie i sercu” mówią – ach gdyby się wtedy udało, dziś inaczej rozmawialibyśmy z Moskwą! Nie udałoby się, bo nie mogło się udać. Co innego bowiem było grane. Uwaga zaś tłumu została odwrócona, emocje zaś rozgrzane do temperatur maksymalnych. Tak były rozgrzane, że starczyło ich jeszcze na insurekcję pana Kościuszki, która uratowała rewolucję we Francji.

Kolejnym stałym wariantem gry, było odzyskanie niepodległości na pięć minut, co okupione zostało hańbą zamachu na Narutowicza, ale też wieloma pięknymi i całkowicie niepotrzebnymi ideami, z ideą reformy rolnej na czele. Do dziś ludzie kłócą się czy Narutowicz był masonem czy nie był i czy to dobrze dla Polski, że zginął czy nie. Niektórzy chcą nawet stawiać pomniki Niewiadomskiemu. To jest największy triumf razwiedki, jaki kiedy kiedykolwiek ona nad nami odniosła. Tłumaczenie tego komukolwiek nie ma sensu, albowiem spotka się to ze znaną dobrze reakcją – to jest szukanie dziury w całym! Odzyskaliśmy wszak niepodległość! Tak, dla bandy aferzystów, którzy na samym początku zajęli się, wespół z francuskimi sojusznikami, mordowaniem przemysły zbrojeniowego. I każdy miał do fraka przyczepiony kotylion z napisem „szczery patriota”. Niektórych w czasie okupacji zamordowali Niemcy, przez co są oni wręcz męczennikami. Całe szczęście mało znanymi. Lud jednak widzi do dziś tylko wodza i samoloty Łoś majestatycznie sunące po niebie. I mówi – ach gdyby się wtedy udało, dziś inaczej rozmawialibyśmy z Moskwą. Nie udało się, bo nie mogło się udać. Jak się przez sześć kluczowych lat okrada budżet MON, szczególnie ten przeznaczony na samoloty, to nic nie może się udać. A Najświętsza Panienka z pomocą nie przyjdzie, bo w rządzie sami bezbożnicy, masoni i kanciarze. Komu tu pomagać?

Jak sytuacja wygląda dziś? Podobnie, ale nie tak, jak się zdaje najbardziej patriotycznemu „posłu” w Polszcze całej. Oto wczoraj jeden z rzeczników prasowych powiedział, że teraz właśnie Ukraina powinna nas przepraszać za Wołyń. Na co odezwał się ambasador tejże Ukrainy i napisał, że podnoszenie takich kwestii teraz kiedy trwa wojna, jest niestosowne. Na co odezwało się pół twittera, że to hańba, a drugi z najbardziej – po Warzesze – głęboki geopolityczny mędrzec w kraju – Rafał Aleksander – napisał na swoim twitterze co następuje – https://twitter.com/emulatorsiersci/status/1660016662634954755/photo/1

Zbliża się kolejna rocznica rzezi wołyńskiej, a co za tym idzie kolejne próba przeprowadzenia stałego wariantu gry. Grupa cwaniaków z Rafałem Aleksandrem na czele usiłowała będzie lansować się na wydarzeniach sprzed 70, a wszystko dla dobra Polski i Polaków, którzy przecież nie mogą żyć w kłamstwie. Szczególnie na sercu leży patriotycznym publicystom los dzieci i młodzieży, która chodzi dziś do szkoły z ukraińskimi dziećmi i młodzieżą. I jakoś sobie tam te relacje wzajemne dzieci układają. O przeszłości jednak nie wolno zapominać, albowiem to ona kształtuje naszą duszę.

To są oczywiście szyderstwa, piszę to dla tych, którzy nie są w stanie odczytać niczego poza napisem na transformatorze. Wiara zaś w to, że ludzi tacy jak Ziemkiewicz, Warzecha czy Lisicki serio obchodzi jakiś Wołyń, jest analogiczna do tej, która towarzyszyła zamknięciu obraz Sejmu Wielkiego, po uchwaleniu Konstytucji. No teraz, to już się nic złego stać nie może. Na pewno wygramy. Dziś zdanie to brzmi – no, jeśli tacy myśliciele biorą udział w tym sporze, to my nie możemy pozostawać obojętni.

Obydwie wypowiedzi, zarówno rzecznika ministerstwa, jak i ambasadora zniknęły z sieci. Możemy mieć jednak pewność, że pojawią się nowe, albowiem dziś wariant gry wygląda trochę inaczej niż wyżej opisałem. Nie blokuje się, jak w 1792 aukcji wojska przez cztery lata, nie pozoruje się dyskusji o reformach, po to, by zdewastować kraj, albowiem cały rząd składa się z ludzi przytomnych. Kłopoty zaczynają się dwa poziomy niżej, wśród rzeczników ministerstw  i urzędników średniego szczebla. To jest niebezpieczne, ale nie aż tak, jak uczynienie złodziei odpowiedzialnymi za rozwój lotnictwa, w roku 1920. Jeśli w rządzie są jacyś masoni, to niższego szczebla  i oddaleni od decydowania. Poznajemy to, po atakach na ministra Błaszczaka. Jest więc szansa, że nadchodzące wybory, usuną agenturę z sejmu. Tam bowiem rozegra się batalia najważniejsza. To znaczy Niemcy, spróbują osiągnąć pokojowymi metodami, to czego nie udało się załatwić wojną. Wyjaśnijmy teraz jaki był cel tej wojny, bo to nie wybrzmiało dość głośno. Tym celem było przejęcie kontroli przez Rosję nad terenem do Wisły. Na to zgodziliby się Niemcy, przejmując obszary za Wisłą i włączając je do swojego super państwa. Gdzieś w połowie drogi, podczas realizacji tych celów doszłoby do zamachu na prezydenta Bidena. Rozżaleni patrioci, ci z najbardziej gorącymi sercami, stanęliby na czele organizacji najbardziej oddanych krajowi i ogłosili Kaczyńskiego zdrajcą. W zamian dostaliby dwa wagony cementu i 400 metrów bieżących rurki ocynkowanej, trzy czwarte cala, z których mogliby, po zakupieniu odpowiedniej ilości piasku, zbudować w Hucie Pieniackiej pomnik upamiętniający ofiary Wołynia. Podobny do tego, jaki Komorowski z Kunertem postawili w Radzyminie. A także postawić krzyże zrobione z tych rurek w każdym miejscu, gdzie istniała kiedyś polska wieś. Zarząd polskiego województwa w UE ogłosiłby wielki polityczny sukces. Tak się nie stało. I przez to właśnie słyszymy że na naszych oczach grzebie się najświętsze dla narodu wartości. A tu idą wybory przecież. I jak to tak? Znowu nadchodzi zdrada!

Demontaż porozumienia polsko-ukraińskiego przyspiesza i biorą w nim udział ludzie, których bym się tam nie spodziewał. I nie chodzi mi tu o Ziemkiewicza i Warzechę. Najważniejsze jednak jest to, że nie mają oni możliwości decydowania o czymkolwiek. Mogą jedynie bić pianę i to czynią. Echo idzie spore. Jeśli im się uda przeprowadzić ten plan, znów będziemy mogli powiedzieć – Ach, znów wszystko przepadło, a gdyby się udało, inaczej rozmawialibyśmy z Moskwą!

Powtórzę – nasz stały wariant gry wygląda dziś nieco lepiej, największym zagrożeniem są Niemcy, którzy prą do rozwiązań legislacyjnych legalizujących sytuację, w której oni i Moskwa wygrywają całą pulę. Reszta to ujadanie. Rząd prowadzi politykę prorodzinną, więc jest szansa, że i Najświętsza Panienka nam dziś pomoże. Obojętnie ilu sprzedawczyków wciągnęło się na listę PiS i zostało zatrudnionych na podrzędnych stanowiskach. Kierunek jest dobry.

Wczoraj dowiedziałem się, że na Foksal w siedzibie SDP, ma się odbyć promocja książki Marcina Roli? Prawda li to? Ponoć 3 czerwca? Wszystkich szczerze zatroskanych o los ojczyzny zapraszam na to spotkanie. O Wołyniu będzie tam na pewno, o zdradzie i poniżeniu jeszcze więcej. Ja nie przyjdę. Poczekam aż pies Roli napisze jakąś książkę, wtedy się wybiorę.

  17 komentarzy do “Stałe warianty gry według Coryllusa”

  1. Wołyń tragedia, ale idąc prawem i praworządnością to Niemcy, czy tam Naziści byli okupantem na tym terenie i to oni mieli zapewnić bezpieczeństwo na okupowanym terenie, ale fajnie było patrzeć jak się niemieccy wrogowie nawzajem mordują, pozostawiona rana dalej sprzyja potomkom Nazistów (bo to przecież nie Niemcy, oni się zawsze wywinąć umieją) wystarczy posypywać solą i Polacy z Ukraińcami nie pójdą razem

  2. W telewizji czterej znawcy od nawozów i od świata orzekają, co się zdarzy w Gwatemali za trzy lata: masy pracujące stracą gdy realna płaca spadnie; Gwatemala nie dostrzega iż elita władzy kradnie.

    W telewizji pokazali wczoraj kości chudych dzieci zastrzelonych pod Nairobi: pokazali świeże groby. Świeże groby zawsze wzruszą niezależnie, gdzie kopane. Jak porosną, wyjdzie na jaw kto szczuł i co było grane.J. Kleyff

  3. Zawsze powtarzam, że chcąc uderzyć w Wielką Brytanię, należy np. podjudzać Szkotów, dać im obietnice, pieniądze, propagandę lub prowokacje, a potem dosypywać składników w miarę potrzeby.

    Poprawiony wpis ukraińskiego ambasadora znacznie przytomniejszy.

  4. powinno być „np. w Wielką Brytanię”

  5. Przestańmy o tym dyskutować, bo temat jest ukradziony.

  6. tak, ten demontaż porozumienia pol.-ukr. zdaje się przyspiesać, najpierw przed szereg wyszlo ludzie typu Pitonia o głosili manifesty pacyfistyczne 1 maja na ulicy… Mało kogo to obeszło, nie to co w Niemczech, protesty pacyfistyczne przeciwko energii atomowej, wojnie jakiejkolwiek (gołąbki pokoju) teraz spotykają się z postulatami przeciwko dostarczaniu broni na Ukrainę, AFD bije jakieś rekordy poparcia ostatnio. Na miejscu ABW zacząłbym się baczniej przyglądać niektórym osobnikom w PL, bo skoro taki Lisicki na antenie Wnet wzywa, żeby nie wychodzić już przed szereg i nie dawać broni Ukrainie, a Józef Orzeł twierdzi z kolei że już pozamiatane, bo Zełenski dogadał się z Niemcami za plecami Polski i bizens niemiecki już kolonizuje Ukrainę…. Ciekawe, ciekawe, a co to Ukraina wygrała już wojnę że tak zapytam? Miała być jako kontrofensywa ukraińska przecież zapowiadana ustami samych generałów amerykańskich.

    Ludzie pokroju Bartosiaka, Ziemkiewicz czy Zychowicza myślą, że swoimi opiniami mają wpływ na naszych oficjeli, względnie na temperaturę sporu w PL? Że NATO to widzi i podejmuje decyzje jako suma opinii polskich „GEOPOLITYKÓW”? Oni mają jakąś manię wielkości.

    Podobno Bałtyk miał być za płytki dla tego typu statków, to też opinia geopolityków?

    Włochy wysyłają niszczyciel, aby strzegł polskiego wybrzeża – GospodarkaMorska.pl

  7. Czyli wina Niemców, ze UPA zamordowała polskie rodziny ? To oczywiste, ze Niemcy skorzystają z każdej siekiery aby nas wykończyć, Niemcy Polakom mieli zapewnić bezpieczeństwo w III Rzeszy ? A Palmiry itd, itp  – człowieku, oszalałeś ?

  8. Niemcy nominalnie przejęli odpowiedzialność za to, co się działo. Wbrew pozorom okupant, zgodnie z prawe międzynarodowym, ma też obowiązki.

  9. Według wspomnień hr.Ronikiera Niemcy chcieli dać Polakom na Wołyniu stare zapasy broni. Może i chcieli, ale ci co chcieli dać, niekoniecznie wiedzieli, co planują/knują inni i kto inspiruje/podjudza Ukraińców.

    W każdym razie, niby jest już na ten temat sporo materiałów, a czuję, że temat jest wciąż mocno tajemniczy.

  10. co było to było, jako państwo ponieśli bardzo mało poważne konsekwencje, denazyfikacja była powierzchowna, wrócili generałowie, którzy byli w werhmachcie, biznes duży wrócił nawet z szefostwem, kary symboliczne, jakieś więzienie kilkuletnie. Co do Austrii to praktycznie nic nie było, sami zrobili z siebie ofiarę jako państwo. Pobłażanie ze strony aliantów, pełne uprzemysłowienie, fabryki nowoczesne, chemia, przemysł samochodowy, elektronika… Wszystkie możliwe gałęzie, bardzo szybko odbudowane, mordercy całej Europy sprowadzili sobie tanią siłę  z tejże Europy Greków, Serbów, Turków, Albańczyków. Amerykanie zobaczyli, że już dojrzeli do demokracji.

    W związku z tym, że Niemcy nie mają absolutnie żadnego prawa moralnego do przewodzenia w Unii i adresowania rozkazów słabszym członkom UE za pomocą Francuza, Holendra czy Belga, to jako racja stanu Polacy muszą wszelkimi możliwymi spoobami odwrócić kolonizację gospodarczą bo jest ona dla nas śmiertelnym zagrożeniem. Na razie jest wesoło, poczekajcie aż zaczną się zbroić, a są czołowym eksporterem broni na świecie, robią to potulnie sprzedając broń do Izraela.  Mydlą oczy jak zawsze. Zakaz dużych niemieckich firm np. powyżej 50 osób na terenie Polski. Postulat obowiązkowy.

  11. Słowacja kładzie uszy po sobie, wprowadza kontrole na granicach, żeby uspokoić Niemców i odcina się radykalnie od tego bałaganu w Polsce. Czechy nic nie muszą robić albo niewiele wobec inicjatywy Bratysławy. Na wakacje może znowu otworzą ale będą traktować Polaków obcesowo na granicy.

    Możemy stać się komunikacyjnym końcem świata, jeżeli będziemy dalej ślepo realizować interesy USA w regionie.

  12. wojna na Ukrainie odsłoniła kto jakimi kartami chce grać w tego pokera europejskiego. Dla nas i Ukraińców nie ma żadnych kart, my za to mamy płacić krwią i pieniędzmi. W tym wypadku wybieram nową technoglię amerykańską, nie ważne, że za żydowskie pieniądze. Jak najwięcej Himars, czołgów, produkcji rakiet, amunicji i broni u siebie na miejscu- na Ukrainie widać, że to wojna konwencjonalna nadal jest w używaniu…. Brać tego do oporu, na koszty na razie nie patrzeć, bo i tak zbliża się krach/reset na rynkach, będzie dedolaryzacja, lub wielka wojna.

  13. opinia Grigorija Brauna/Mentzena/Gadowskiego/Warzechy, to problem tych Panów i ich nielojalności wobec państwa polskiego.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.