sty 152025
 

Jakiś czas temu wziąłem do sklepu niewielką książkę o wojnie domowej w Grecji, w latach 1944 – 1949. Wydawało mi się, że temat taki zainteresuje tutejszą publiczność, bo jest w sumie mało znany, a dotyczy także Polski. Każdy bowiem pamięta, późniejszą znacznie, ale znaczącą emigrację komunistów greckich do Polski. Wyobraźcie sobie, że nie sprzedał się żaden egzemplarz. Nieprawdopodobne. Postanowiłem więc napisać kilka słów o tej wojnie, bo są to rzeczy naprawdę szokujące.

Zacznijmy od filmów. Każdy wie, kto był najbardziej popularnym Grekiem w całym przemyśle filmowym. Anthony Quinn rzecz jasna, rodowity Meksykanin, nie umiejący słowa po grecku. Zagrał Zorbę i greckiego oficera w „Działach Navarony”, a przez te role wszyscy widzowie byli przekonani, że Niemcy okupowali Grecję, jak Polskę, a bohaterskich naród grecki krył się po jaskiniach, żeby przeżyć. No więc nie. Większość Grecji znajdowała się pod okupacją włoską. W zasadzie całość, z wyjątkiem kawałka z Atenami i Salonikami oraz wyspami Morza Egejskiego, gdzie siedzieli Niemcy i Tracji, którą zajęli Bułgarzy. Ci dopiero dali Grekom popalić. No, ale to tak, jakbyśmy my nagle znaleźli się pod okupacją białoruską i musieli słuchać co jakiś, były zastępca dyrektora gorzelni przemianowany na oficera, ma nam do powiedzenia na temat technologii wojennych i sztuki późnego baroku.

Grecja była państwem biednym, król Jerzy uciekł do Londynu, a w kraju utworzyły się jakieś organizacje podziemne, w zasadzie nie robiące nic. Jedną z nich dowodził Jerzy Iwanow-Szajnowicz, Polak, znany agent nr 1. Był film o nim, a zagrał go Strasburger, znacznie mniej przekonująco niż zrobiłby to Anthony Quinn. Jerzy Szajnowicz Iwanow, szefował w zasadzie niewielkiej komórce wywiadu brytyjskiego, która jednak – ze względu na niego i innych świetnie wyszkolonych agentów – robiła dużo szumu. Wysadzali niemieckie jednostki pływające, robili jakieś zamachy. W końcu Szajnowicza ktoś wystawił i aresztowano go, a następnie zabito przy próbie ucieczki. Film o nim nakręcony był tak, żeby przy okazji oskarżyć polskie władze o to, że nie pozwoliły mu działać w kraju i został agentem brytyjskim. A nie pozwoliły rzekomo z tego powodu, że jego ojciec był białym Rosjaninem.

I teraz najlepsze. W czasie kiedy Szajnowicz, sam jeden, pływał w zimnych basenach portowych doczepiając miny do kadłubów niemieckich okrętów, partyzantka komunistyczna w Grecji liczyła 100 tysięcy ludzi. I była największą organizacją antyniemiecką w kraju. Jeśli dodamy do tego informację, że Grecy głodowali, nie było w zasadzie rynku żywności, wszystko zabierał okupant, a kraj – raczej skalisty – nie pozwalał na wyprodukowanie jakichś nadwyżek jedzenia, trzeba będzie zapytać – kto to bractwo żywił?

Do roku 1941 komuniści w Grecji, uzbrojeni, dobrze zorganizowani i poukrywani w miastach i na prowincji nie robili nic. Uważali, bowiem, że toczy się wojna między imperialistami, a oni czekają na rozkaz towarzysza Stalina. Czego ów rozkaz miałby dotyczyć? No przecież nie walki w obronie ZSRR, do czego w końcu doszło. Nie po to Komintern zbroił swoich ludzi, by bili się oni w obronie ZSRR zmagającego się z Hitlerem, ale by przejęli władzę na Zachodzie. I to jeszcze zanim Hitler zdąży zrobić cokolwiek na wschodzie. Okazało się jednak, że Niemcy zaatakowali towarzysza Stalina, a wojna imperialistyczna zamieniła się w wielką wojnę o wyzwolenie ludów. I komuniści w Grecji, a także w Italii i we Francji, zaczęli strzelać do Niemców. Przy okazji także do innych organizacji antyniemieckich, uważając ich za takich samych wrogów jak okupant. Byli od nich, rzecz jasna, lepiej uzbrojeni, najedzeni i liczniejsi. Mieli przewagę na tyle dużą, by jedna z greckich organizacji niepodległościowych o charakterze republikańskim podpisała ciche porozumienie z okupantem – żeby uniknąć likwidacji przez komunistów.

Czytając tę książkę o greckiej wojnie domowej miałem wrażenie, że mimo tak licznych opracowań dotyczących historii lat 1939-1945 i kilku późniejszych, nie mamy, tak naprawdę pojęcia, co się wtedy działo.

Oto towarzysz Stalin, w roku 1944 zatrzymuje swoją ofensywę w Polsce i przyspiesza identyczną ofensywę na Bałkanach. Po co? Żeby zająć dobrą pozycję przetargową i podzielić aliantów. W takiej Polsce jest prawie 400 tysięcy żołnierzy antykomunistycznego podziemia, którzy – wsparci sprzętem i logistyką z Zachodu – z pewnością pomogą zatrzymać żołnierzy towarzysza Stalina z daleka od granicy Niemiec i to mimo różnych porozumień wielkiej trójki. Potem zaś może się zdarzyć, że Amerykanie wejdą do Berlina. I będzie dopiero ambaras. Ofensywa skierowana na południe zmieniła całkowicie optykę i podzieliła aliantów. Towarzysz Churchill zawarł separatystyczne porozumienie z towarzyszem Stalinem, olewając Amerykanów, którzy się ponoć wkurzyli. No, ale w grudniu 1944 rozpoczęła się niemiecka ofensywa w Ardenach, którą się opisuje w grubaśnych książkach, wymieniając z nazwiska wszystkich dowódców drużyn po jednej i drugiej stronie, ale nie wyjaśniając, jak to się stało, że żołnierze, w grudniu, nie dostali ciepłych ubrań, butów i lekarstw.

Towarzysz Churchill myślał, że dogadując się ze Stalinem – jak sądzicie czyim kosztem? – odzyska rzecz dla Brytyjczyków najważniejszą – Grecję. Tymczasem towarzysz Stalin zaplanował wojnę domową w Grecji, bo uważał, podobnie jak greccy partyzanci z nim współpracujący, że umowy z imperialistami go nie obowiązują.

I teraz pora na dyskusję o potencjałach i znaczeniu. Oto Armia Krajowa, licząca prawie 400 tysięcy ludzi, współpracująca z Londynem, ale pozostająca w całkowitej informacyjnej próżni i ufająca, że Stalin zachowa demokrację w Polsce, bo jest, jak oni sojusznikiem Londynu. Oto Bułgaria, kraj okupujący Grecję i urządzający tam pokazowe horrenda, żeby zadowolić swoich lokalnych kacyków. Kraj ciałem i duszą zaprzedany Niemcom od czasów wojen bałkańskich, w zasadzie całkowicie sfaszyzowany. I te dwa kraje, jak gdyby nigdy nic, znajdują się w sferze wpływów Stalina, bo tak. I nic nie ma znaczenia, a najmniej tego znaczenia ma ich sytuacja wewnętrzna i lokalna tradycja polityczna.

Komuniści jednak mają znaczenie. I w Polsce i w Bułgarii, gdzie jest ich tylu co kot napłakał, a także w Grecji, Italii i Francji…mają znaczenie jak cholera, bo kolportowana przez nich ideologia, pada zawsze na podatny grunt. Jej ojcem zaś był Marks, mieszkaniec Londynu. I jest ona potrzebna wszystkim, a o tym kto realnie będzie sprawował władzę w krajach zachodnich decydować będą przez trzy dekady delikatne przesunięcia politycznego potencjometru w strefie zwanej socjaldemokracją. Moskwa zaś, nawet po śmierci towarzysza Stalina, nie zrezygnuje z prób wyzwolenia tych krajów z imperialistycznego uścisku i zaprowadzenia tam prawdziwej demokracji.

Co w związku z tym jest najważniejsze? Czy licząca 400 tysięcy, dobrze uzbrojona armia? Król i rząd na wygnaniu? Prawo? Najważniejsza jest doktryna, ludzie, którzy ją tworzą i jej kolportaż. Reszta to barachło. Ono służy temu jedynie, by kilku obłąkańców mogło robić jakieś lokalne kariery.

I jeszcze jedno spostrzeżenie – komuniści po wojnie byli na zachodzie zawsze legalni. Agenci amerykańscy zaś zawsze znajdowali się w strefie szarej. To duża różnica. Także propagandowa, ułatwiająca Moskwie kolportaż idei.

Co w takim razie trzeba zrobić dziś, skoro Marks już nie działa jak należy? Trzeba mieć inną, konkurencyjną, powszechnie obowiązującą doktrynę, której centrum dowodzenia znajduje się poza zasięgiem Moskwy. Czy jest takie miejsce? Obawiam się, że nie ma, bo agenci towarzysza Stalina wszędzie są legalni i zawsze chcą dobrze. No i działają w majestacie prawa.

Na dziś to tyle

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/grecka-wojna-domowa-w-swietle-polskiej-prasy-krajowej-lat-1944-1949/

 

Jeśli ktoś może, niech wspomoże naszą zrzutkę dla Ani i Saszy

https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

  17 komentarzy do “Sto tysięcy komunistycznych partyzantów w Grecji”

  1. Te wszystkie konflikty etniczne na Bałkanach, których istoty nie rozumiemy, muszą się wydawać dla nas irytujące.

  2. Bułgarzy zachowali się przyzwoicie wobec żydów. Dobrze obchodzili się z mniejszością, która w dużej liczbie zamieszkiwała okolice miejscowości Melnik. W Tracji greckiej też było ich dużo. Komunizm „międzynarodowy” mógł zagościć tylko w regionach, gdzie mieszkali żydzi wykształceni w miejscowej kulturze, znający język itp. Z tego powodu w tych krajach, gdzie ich nie było albo mieli niewiele do powiedzenia, czyli w Jugosławii, Albanii, (Chinach), istniał komunizm o dużej autonomii.

    O doktrynie komunistycznej możemy mówić w przypadkach w wydaniu lokalnym, jak w tych małych krajach albo w subkulturach młodzieżowych, natomiast komunizm międzynarodowy uprawiany przez żydów na całym świecie ma raczej charakter religii, co widać w naszym Sejmie chociażby.

    Ps. Niemcy lubią wszystkie narody bałkańskie i uważają się za potomków Greków.

     

    https://www.gotriple.eu/sl/documents/dnb_979240387

  3. Dzień dobry. Prędzej uwierzę, że żołnierze sami oddali swoje ciepłe rzeczy na pomoc dla powodzian, niż w to, że Churchill dał się oszukać. Tak samo jak nie wierzę w jego dobrą wolę, kiedy to proponował w Izbie Gmin w 1945 prewencyjny atak na sowiety, korzystając z faktu, że wojsko już jest w Reichu. A ludzie Stalina byli, są i będą legalni, choć jego podobno już nie ma. Muszą bowiem zagospodarować dolną niszę rekrutowanych na całym świecie agentów. Górną – sensie poziomu i kultury – zabiera MI6. Z obu grup Mosad może sobie wybrać co mu tam pasuje, ale oni robią misje specjalne, nie jakąś wulgarną nawalankę (KGB) czy słodkopierdzące szydełkowanie – Secret Service. Kłopot tych ostatnich polega na tym, że są drożsi i prędko kończą w łapach tych pierwszych. Którzy sami są utylizowani w Kazachstanie. System naprawdę jest dopracowany. Można jedynie zacytować ostatnich Husytów; „Do toho se, Honziku, nepleteš…

  4. A czy ja się mieszam? Chciałem tylko zareklamować książkę

  5. 🙂 – to nie do Pana. Raczej do mnie…

  6. Ja bym się nie kopał z rynkiem. To tak, jak by czynić zarzut dziewczynie, że nie odwzajemnia zainteresowania podrywacza. To jest niemęskie. Trzeba pomyśleć, co jest nie tak z tą książką od tytułu i okładki zaczynając.

  7. Z pańską książką? Nie wiem co może być z nią nie tak. Z moimi wszystko jest jak trzeba

  8. tyle w temacie , że zapewne  ta emigracja wtopiła się w polskie środowisko

    jak pamiętam gawędy rodzinne to chyba osiedlono tych komunistycznych Greków na ziemi wrocławskiej

  9. Eleni jest z Bielawy. Dużo Greków znam też ze Zgorzelca.

  10. Sprowadzono około 15 tysięcy Greków, byli super przyjęci, po polsku.

    Milo Kurtis, lekki świr i dobry muzyk, prowadzący sekcję lewacką w Radiu Wnet, powiedział, że polska pomoc do dzisiaj jest wspaniale postrzegana w Grecji, i jeżeli w kawiarence w Atenach powiesz , że jesteś Polakiem, zapłaci się za kawę 2 euro zamiast 3 🙂

    Greccy komuniści wyjechali też do innych krajów, 45 tysięcy, nie zaznali takiej gościnności.

    Grecy wiele wnieśli do polskiej kultury. Ciekawe jaki profil światopoglądowy mają potomkowie tej emigracji żyjący w Polsce, wielu niestety wyjechało.

    Ciekawostką jest, że w spisie powszechnym około tysiąca rodzin zadeklarowało, że w domu mówią po grecku, jednocześnie określając swoją narodowość jako polską 🙂

    Piekna nasza Polska cała ! 🙂

  11. Ciekawostką jest, że to nie byli komuniści tylko ambitni Grecy, którzy po prostu chcieli zmienić coś w swoim życiu, o czym świadczy fakt, że Ateny były po stronie monarchistycznej w tamtej wojnie, a mimo to pamiętają o polskiej pomocy.

  12. niemcy lubia wszystkie narody balkanskie ? to chyba ironia. z tej milosci do balkanskich narodow mordowali w 2 wojnie ta ludnosc w tempie ekspresowym. chyba ze wycelowali ta mordercza milosc w serbow a pozostale etnie to kolateralne straty. to trzymaloby sie kupy bo to genscher wywolal ta ostatnia wojne z jugoslawia. z czego wbrew nachalnej propagandzie to serbowie sa najwiekszymi przegranymi. a pozostale enie to znowu te kolateralne…

  13. No tak… Serbowie i Bośniacy z Młodej Serbii do dzisiaj nie przeprosili za Sarajewo, więc oni nie chcą, żeby ich lubić.

  14. prosze nie mieszac skutkow z przyczyna. niemcy chcieli zmusic czechow zeby przeprosic ich za masakre niemcow sudeckich po wojnie. i jeszcze kilka innych zadan jako zadoscuczynienie. ukraincy takze zadaja od polski przeprosin za akcje wisla. i budowanie jakichs pomnikow. mam nadzieje ze nie dozyje czasow kiedy bedziemy musieli przepraszac niemcow za powieszenie kilku zbrodniarzy albo za ” wypedzenie „—

  15. Może akurat PAN nie będzie przepraszał, ale mi jest przykro, jako wypędzonemu ze Śląska.

  16. mam nadzieje ze opatrznosc nie potraktuje hynek zbyt surowo. przepraszac niemcow? to jakis ponury zart. polecam Pismo Swiete, szczegolnie to o judaszu.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.